#156
Post
autor: Shavira » środa, 17 lutego 2016, 23:06
W sposób powracający drażnią mnie wzmianki o 7w4/4w7, więc postanowiłam wylać nieco żalów. Niedopuszczalne są dla mnie takie herezje i nie potrafię sobie wyobrazić, żeby jakaś Siódemka wymyśliła sobie taką hybrydę (w sumie po co na siłę wychodzić poza szablon, zamiast spróbować odnaleźć się w tym, co jest?). Zwłaszcza, że utożsamianie się z emocjonalnym i bogatym wnętrzem, a także głębią przeżywania uczuć jest takie... skrajnie niesiódemkowe, imho. Sama myśl o tym, że miałabym się skupić na całokształcie tego, co czuję, bez pomijania tych bolących rzeczy wywołuje u mnie dyskomfort i nagłą potrzebę ucieczki myślami gdzieś indziej. Jest to dyskomfort niemalże fizyczny, z jednoczesnym spięciem się mięśni i skrzywieniem na twarzy, z narastającym wewnętrznym lękiem, paniką wręcz. A im bardziej próbuję się skupić na cierpieniu, tym pragnienie rozproszenia myśli jest coraz większe.
Co prawda Siódemki potrafią mieć "dramaty". Potrafią się nurzać w swoim bólu, kiedy "one mają najgorzej w życiu, bo coś tam nie poszło po ich myśli". Ale jest to dość nagłe, szybkie, ot przeżywanie w milczeniu przez jakiś czas (raczej liczone w godzinach, niż w dniach), a później pożalenie się komuś bliskiemu na swój "okrutny los" i to też na zasadzie "jest mi tak źle, bo...", niż "czuję się tak i tak...". Skupianie się raczej na omawianiu przyczyny z ogólnikowym "jest mi przez to źle", niż konkretyzowanie jak się Siódemka czuje. Po wygadaniu się praktycznie zawsze następuje hasło "no dobra, już trudno" czy dowolna wariacja w tym tonie i zapomnienie do sprawie (jeśli to problem przewlekły, to należy się spodziewać kolejnego ataku, ale równie krótkiego).
A z drugiej strony mamy Czwórki, które z tego, co wiem, z uciekaniem od problemów mają tyle wspólnego, co Siódemki z nurzaniem się w cierpieniu. One lubią omawiać te złe rzeczy, rozważać je nawet przez kilka dni i raczej nie machną na nie ręką z tekstem "aaa, już trudno", koncentrując swoją uwagę na świecie zewnętrznym. Ja rozumiem, entuzjazm, juu-huu, jesteśmy jak Siódemki, bo lubimy imprezy i dobrą zabawę. Ale tak naprawdę życie Siedem, to nie jest ciągłe "wow, wow, świat taki przyjemny, taki pozytywny". Jest przepełnione lękiem. Przed nudą, przed bólem, przed problemami. Nie ma nic gorszego, niż musieć porozmawiać z kimś o zgrzytach w relacji (na przykład w związku). To się przecież wiążę z powiedzeniem komuś co czuję i co mnie boli! I pojawia się nieodparta chęć udawania dalej, że wszystko jest w porządku lub zerwania jednym zdaniem "po prostu nie pasujemy do siebie". Tego lęku raczej nie widać, bo o to chodzi, żeby nie było go widać, żeby sama Siódemka go nie widziała.
Także, koniec końców nie rozumiem jak Czwórka może identyfikować się z Siódemką, ani jak ktoś może łączyć te dwa typy w jakąś jedną, chorą hybrydę. Więcej, drażni mnie to. Mam przez to poczucie, że panuje powszechna opinia, iż "coś z Siódemki" ma w sobie każdy, kto się potrafi cieszyć życiem. Zupełnie jakby inne typy nie potrafiły.
6w7 sx/sp
IEE-Fi
Do you want peace or you wanna piece of me?