Jak wychować dziecko na konkretny typ?
- andrzej4001
- Posty: 224
- Rejestracja: czwartek, 3 maja 2007, 18:28
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Wrocław
Pomyśl łaskawie o tym, że jest jeszcze takie coś jak temperament, który się dziedziczy i jest niezmienny przez całe życie (ulega on modyfikacjom, ale nie diametralnym zmianom.) Czasami rodzice chcą wychowac dziecko
posiadające cechy kompletnie sprzeczne z jego temperamentem, co oczywiście się nie udaje.
Więc nie gadaj głupot, że podkładanie dziecku książek pod nos zrobiz niego geniusza itp. Jak ktoś ma pociąg do wiedzy, to wystarczy mu kartka, kawałek ściany i patyk, a jak owa wiedza, zgłębianie jej,
nie interesuje, to choćby mieszkał na uniwersytecie geniuszem nie zostanie. Z pewnymi skłonnościami się już rodzimy, wychowaniem dzieci nie można aż tak wiele zmienić, chyba, że się dokonuje jakiś skrajnych zakazanych metod, ale nie dziwmy się jak potem wyrośnie w rodzinie dziecko mutant.
Ja się urodziłem bałąganiarzem, moi rodzice to skrajni perfekcjoniści, praktycznie od zawsze słuchałem wykładów o tym,że trzeba byc czystym, pożądnym systematycznym itd. kazali mi zawsze układać klocki lego zgodnie z kolorami, wielkością itp. Zawsze miałem przed oczami idealny wzór, który wręcz siłą był mi wpajany do głowy, a tu dupa, bo jakoś nic się nie zmieniło przez 18 lat życia. Więc błagam dajcie sobie spokój z teoriami , że dziecko można wychować na dany typ, to kompletna bzdura, mnie nikt na 8w7 wychować nie chciał. Pozatym, gdyby jednolity model wychowania przyczyniał się do powstawania tego samego typu, to w większośći przypadków rodzeństwo powinno posiadać ten sam typ, a takich sytuacji znam bardzo mało.
posiadające cechy kompletnie sprzeczne z jego temperamentem, co oczywiście się nie udaje.
Więc nie gadaj głupot, że podkładanie dziecku książek pod nos zrobiz niego geniusza itp. Jak ktoś ma pociąg do wiedzy, to wystarczy mu kartka, kawałek ściany i patyk, a jak owa wiedza, zgłębianie jej,
nie interesuje, to choćby mieszkał na uniwersytecie geniuszem nie zostanie. Z pewnymi skłonnościami się już rodzimy, wychowaniem dzieci nie można aż tak wiele zmienić, chyba, że się dokonuje jakiś skrajnych zakazanych metod, ale nie dziwmy się jak potem wyrośnie w rodzinie dziecko mutant.
Ja się urodziłem bałąganiarzem, moi rodzice to skrajni perfekcjoniści, praktycznie od zawsze słuchałem wykładów o tym,że trzeba byc czystym, pożądnym systematycznym itd. kazali mi zawsze układać klocki lego zgodnie z kolorami, wielkością itp. Zawsze miałem przed oczami idealny wzór, który wręcz siłą był mi wpajany do głowy, a tu dupa, bo jakoś nic się nie zmieniło przez 18 lat życia. Więc błagam dajcie sobie spokój z teoriami , że dziecko można wychować na dany typ, to kompletna bzdura, mnie nikt na 8w7 wychować nie chciał. Pozatym, gdyby jednolity model wychowania przyczyniał się do powstawania tego samego typu, to w większośći przypadków rodzeństwo powinno posiadać ten sam typ, a takich sytuacji znam bardzo mało.
No dobrze, ale nie wynikało to z żadnego działania rodziców (świadomego czy nie). Nie był to też główny składnik mojego dzieciństwa, po prostu jeden z wielu. W pewnym wieku jedne cechy stają się w nas silniejsze, inne słabną. Mnóstwo elementów ma na to wpływ.misiek pisze:Jak dla mnie ten punkt jest zawarty w mojej wypowiedzi na temat "Jak zrobić sobie 5"Jednocześnie uwielbiałam czytać książki, potrafiłam się godzinami bawić w jakiś gry oparte tylko i wyłącznie na mojej bogatej wyobraźni
Wczoraj oglądałam Chłopca z latawcem. I tam było takie fajne zdanie: "Dziecko nie jest kolorowanką. Nie możesz go wypełnić ulubionymi kolorami". Bardzo mądre słowa.
5w4, sp/sx
EII
EII
ale możesz zabrać mu część kredek...
ja mówię na swoim przykładzie... zawsze zamknięty w sobie... a rodzice swoim przykładem jak i siostry próbowali mnie przekonać do bycia połączeniem 1 i 7... i wiecie co? muszę przyznać że obecnie mam w sobie uwięzione ukryte dziecko które coraz częściej uwalniam... również cały mój świat musi być poukładany od początku do końca... Tak jak chcieli rodzice... co prawda nie udało im się stworzyć ze mnie człowieka sukcesu który dąży do materialnego zwycięstwa ale i to mi wpoili... choć właściwie było to jedynie wieczne podkreślanie tego że jakbym chciał to właściwie mogę wszystko... Tak naprawdę w te słowa uwierzyłem dopiero jak zaczęli mi o tym mówić moi rówieśnicy i osoby które mogą patrzeć na sprawę obiektywnie...
Gdyby rodzice nie podsuneli mi pod nos źródeł wiedzy wszelkiej nie otworzyłbym się na nie...
Gdyby nikt mi nie wałkował że należy robić idealny porządek nie utrzymywałbym własnego "porządku", który jedynie w moim pokoju odbiega od standardów unijnych.
Co prawda nijak nie da się ze mnie wydobyć duszy towarzystwa ale jest to według mnie błąd wychowawczy na który można było wpłynąć (sądzę że za jakiś czas sam się z tego uwolnię)
Zyskałem jednak dzięki temu "swój świat"
Nie wierzę że człowiek ma coś czego nie da się w nim zmienić...
Jeśli chcemy coś osiągnąć konkretnego w wychowaniu to sądzę że zawsze jest to możliwe... Ludzie są albo bardziej albo mniej podatni by nabyć jakieś cechy ale nie jest to niemożliwe...
Żeby człowiek wyrósł na jakiś "czysty" typ musiałby przebywać w hermetycznym otoczeniu do którego dostawałoby się jedynie to co chcieli aby się do niego dostawało jego wychowawcy... inaczej każdy jest mieszanką wszystkich...
ja mówię na swoim przykładzie... zawsze zamknięty w sobie... a rodzice swoim przykładem jak i siostry próbowali mnie przekonać do bycia połączeniem 1 i 7... i wiecie co? muszę przyznać że obecnie mam w sobie uwięzione ukryte dziecko które coraz częściej uwalniam... również cały mój świat musi być poukładany od początku do końca... Tak jak chcieli rodzice... co prawda nie udało im się stworzyć ze mnie człowieka sukcesu który dąży do materialnego zwycięstwa ale i to mi wpoili... choć właściwie było to jedynie wieczne podkreślanie tego że jakbym chciał to właściwie mogę wszystko... Tak naprawdę w te słowa uwierzyłem dopiero jak zaczęli mi o tym mówić moi rówieśnicy i osoby które mogą patrzeć na sprawę obiektywnie...
Gdyby rodzice nie podsuneli mi pod nos źródeł wiedzy wszelkiej nie otworzyłbym się na nie...
Gdyby nikt mi nie wałkował że należy robić idealny porządek nie utrzymywałbym własnego "porządku", który jedynie w moim pokoju odbiega od standardów unijnych.
Co prawda nijak nie da się ze mnie wydobyć duszy towarzystwa ale jest to według mnie błąd wychowawczy na który można było wpłynąć (sądzę że za jakiś czas sam się z tego uwolnię)
Zyskałem jednak dzięki temu "swój świat"
Nie wierzę że człowiek ma coś czego nie da się w nim zmienić...
Jeśli chcemy coś osiągnąć konkretnego w wychowaniu to sądzę że zawsze jest to możliwe... Ludzie są albo bardziej albo mniej podatni by nabyć jakieś cechy ale nie jest to niemożliwe...
Żeby człowiek wyrósł na jakiś "czysty" typ musiałby przebywać w hermetycznym otoczeniu do którego dostawałoby się jedynie to co chcieli aby się do niego dostawało jego wychowawcy... inaczej każdy jest mieszanką wszystkich...
- andrzej4001
- Posty: 224
- Rejestracja: czwartek, 3 maja 2007, 18:28
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Wrocław
A słyszałeś o niemowlętach, które np. w wyniku uszkodzeń narządów płciowych przechodziły operację zmiany płci ? Powstawały nowe dziewczynki, mamusie dawały im lalki, nosiły różowe bluzeczki i bawiły się w dom, ale gdy przyszedł okres dojrzewania nagle coś je tknęło, dotarło do nich, że taik naprawdę nie są sobą i wielu z nich wróciło do swojej "starej płci". Wiele badan przeprowadzono na ten temat i potwierdzają one tylko, że zmienność fluktuacyjna ma ograniczone działanie i jest tylko dopełnieniem do tego, co dziedziczymy.misiek pisze: Jeśli chcemy coś osiągnąć konkretnego w wychowaniu to sądzę że zawsze jest to możliwe... Ludzie są albo bardziej albo mniej podatni by nabyć jakieś cechy ale nie jest to niemożliwe...
A nawet "zabierając dziecku kredki" nie sprawimy, że wyrośnie na kogoś innego. To co jest wokół nas to tylko narzędzia, a naszą osobowść kształtuje własny umysł, którego nikt nam nie odbiera, narzędzia są tylko jednym ze środków do ujawniania swoich preferencji.
Tak słyszałem ale według mnie to całkiem co innegoandrzej4001 pisze: A słyszałeś o niemowlętach, które np. w wyniku uszkodzeń narządów płciowych przechodziły operację zmiany płci ?
Na te dzieci działały całkiem inne hormony gdy były w łonie matki... później również nie miały odpowiedniej gospodarki hormonalnej odpowiedniej dla swojej nowej płci... pewnch rzeczy tylko na pozór nie da się zmienić... ale jeśli dziewczynkę w pierwszych tygodniach życia bombardowalibyśmy testosteronem (tak jak się to odbywa naturalnie u chłopców którzy z biologicznego punktu widzenia przez pierwsze 3 tygodnie życia byli kobietami) to zapewne mielibyśmy później doczynienia z chłopcem o chromosomach płci XX... (tak jak w przypadku większości obojnaków)
Cech osobowości o których mówi enneagram nie definiuje gospodarka hormonalna organizmu... są to w większości wyuczone sposoby reagowania na dane zjawiska... a w którą stronę to pójdzie to już zależy głównie od wychowania
- andrzej4001
- Posty: 224
- Rejestracja: czwartek, 3 maja 2007, 18:28
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Wrocław
oj właśnie, że nie wyuczone, bowiem enneagram przede wszystkim opiera się na trzech instynktach (społecznym, samozachowawczym, seksulanym) i owe instynkty, ich działanie jest silnie związane z metabolizmem organizmu. Pozatym enneagram to bądź co bądź typologia osobowości, a nie gwiezdny cyrk, więc mówienie, że każdy typ to jakieś wyuczone zachowania jest kompletną bzdura. Granicę między wpływu otoczenia i tego co się ma "od zawsze" widać najlepiej u szóstek. Fobiczne i antyfobiczne są z pozoru zupełnie innymi istotami, ale tak naprawdę ich głównym motorem działania jest lęk, strach i to właśnie na tym skupia się enneagram, na wewnętrznych motywach postępowań, a nie na zewnętrznych reakcjach, dlatego nie ważne jest to, czy widzimy
szczekające ósemki, czy reprymendujące jedynki, istotna jest przyczyna, która wyzwala u nich takie zachowania, a na nią nie sposób wpłynąć, bo przeważnie nie jest dostrzegana, a już tymbardziej u małych dzieci. Wniosek: zmiana, czy ukierunkowanie dziecka na dany typ, przez stosowania danego modelu zachowań absolutnie nie jest możliwa.
szczekające ósemki, czy reprymendujące jedynki, istotna jest przyczyna, która wyzwala u nich takie zachowania, a na nią nie sposób wpłynąć, bo przeważnie nie jest dostrzegana, a już tymbardziej u małych dzieci. Wniosek: zmiana, czy ukierunkowanie dziecka na dany typ, przez stosowania danego modelu zachowań absolutnie nie jest możliwa.
co nie zmienia faktu że większość 4 jakie znam miało ciężką sytuację rodzinną...
a 3 z regóły mają wdrukowane przez otoczenie że nie ma dla nich ograniczeń
a 9 z kolei mają wpajane że ludzie będą je akceptować tylko wtedy gdy oni się podporządkują...
pewne zachowania są wymuszone i znaczny wpływ na osobowość ma właśnie wychowanie... ja osobiście sądzę że najważniejszy
a 3 z regóły mają wdrukowane przez otoczenie że nie ma dla nich ograniczeń
a 9 z kolei mają wpajane że ludzie będą je akceptować tylko wtedy gdy oni się podporządkują...
pewne zachowania są wymuszone i znaczny wpływ na osobowość ma właśnie wychowanie... ja osobiście sądzę że najważniejszy
- andrzej4001
- Posty: 224
- Rejestracja: czwartek, 3 maja 2007, 18:28
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Wrocław
Dla Ciebie chęć współpracy i prawdziwa empatia to podporządkowywanie się ? Bo właśnie te cechy są domeną prawdziwych dziewiątek. One nie chcą być uległe i nikt nigdy im tak nie wpajał. 9 w dzieciństwie często stały w cieniu, a że z natutry są wrażliwe i skore do pomocy, to inni ludize je wykorzystują. Moj najbliźsi znajomi to głównie dziewiątki i nikt z nich nie wyznaje poglądu, że musi się podporządkować. Raczej często czują się żle, bo znów ktoś je zrobił w ch***, a one wolałyby postawić na swoim.misiek pisze:
a 9 z kolei mają wpajane że ludzie będą je akceptować tylko wtedy gdy oni się podporządkują...
No i ponawiam kwestię wielodzietnych rodzin, gdzie co dziecko to inny typ, a rodzice nie zmieniali sposobu wychowania. Żebym nie był gołosłowny, moja koleżanka ma piątke rodzeństwa, jest 9w1, praktycznie każdy jej brat, siostra itp. reprezentuje inny typ, nie chciało mi się nigdy tego ustalać, ale po porstu więcej ich różni, niż łączy. Rozmawiałem z nią na ten temat i przyznaje, że rodzice zawsze traktowali każde dziecko tak samo i sprawiedliwie, nikt nigdy nie był dyskryminowany, przymuszany do czegokolwiek, nikogo tez nie faworyzowano. Więc skąd taka różnorodność wśród dzieci pijących mleko z tego samego sutka ?