Witam,
Po wielu dniach spędzonych na robienie testów, analizowaniu siebie, moich motywacji, lęków i cech charakteru, postanowiłam poszukać pomocy na forum. I choć przeczytałam już niejeden artykuł na temat „jak wytypować siebie”, wciąż mam bardzo dużo wątpliwości. Postanowiłam więc, że poproszę o pomoc Was – ludzi, którzy siedzą w tym temacie znacznie dłużej ode mnie, i którym zapewne nigdy nie dorównam wiedzą.
Wiem, że bardzo trudno określić czyjś typ praktycznie nie znając tej osoby. Dlatego też postaram się jak najlepiej opisać. Z racji, że jestem osobą dość chaotyczną, swój opis podzielę na kilka wątków.
Studia, zdobywanie wiedzy, samorozwój:
„Wiem, że nic nie wiem i mam z tego powodu wyrzuty sumienia.”
To taki skrócony opis mojej osoby, towarzyszący mi od kilku lat w nauce. Wcześniej było całkowicie odwrotnie. Zdaję sobie sprawę, że aby coś osiągnąć muszę mieć wiedzę. Aby dostać dobrą pracę, muszę się na czymś znać. Aby mieć o czym rozmawiać z innymi ludźmi, muszę mieć wiedzę. Ale mi się nie chcę. Lubię wiedzieć, nie lubię się uczyć lub jej zdobywać. Wszystko robię na ostatnią chwilę (jeżeli w ogóle już to zrobię, bo nie raz idę na egzamin przeczytawszy materiał 1 godzinę przed). Na wszystko mam swoje „zaraz”. Jestem takim leniem, że aż mi z tym źle. Zazdroszczę ludziom, którzy olewają wszystko i nic z tego powodu nie czują. Bo mnie zżera coś od wewnątrz, choć i tak nic z tym nie robię.
I tu mam konflikt. Marnuję kupę czasu na nic nie robienie (chodzę w kółko po domu i słucham muzyki, przeglądam fejsa lub poglądowo czytam czytam ciekawe artykuły) a później siedzę i się trzęsę ze stresu i wściekłości na siebie równocześnie. Że nie zdam, że mogłam się wcześniej zacząć uczyć (choć i tak wiem, że to tylko gadanie i nic bym nie zrobiła) , że nie mam żadnych zainteresowań, że nawet jak coś przeczytam to nie umiem tej wiedzy przekazać innym itp. itd.
Dużo rzeczy mnie interesuje, ale nie mm czegoś takiego jak „hobby”. Złoszczę się, kiedy pada pytanie: czym się interesujesz? Masz jakieś pasje, hobby, zainteresowania?
Dla mnie są rzeczy, które lubię robić bardziej i mniej. Ale nie mam hobby, bo nie mam rzeczy, której poświęcałam większość mojej uwagi. Nie potrafię się całkowicie zagłębić w dany temat. W niczym nie jestem „lepsza”. Lubię szukać nowych rzeczy, potrafię grać na kilku instrumentach jednak na poziomie w najlepszym wypadku średnim. Z łatwością przychodzi mi nauka nowych rzeczy związanych z sprawnością ruchową ( a przynajmniej tak mi się wydaje
), jednak w pewnym momencie przestaję widzieć jakikolwiek efekt. I zaczyna mi się nudzić, choć chciałabym umieć to robić dużo lepiej. Przykładowe czynność: nauka gry na instrumentach, sporty związane z wodą/wiatrem, nie wymagające bardzo dobrej kondycji.
Mam tak zwany „słomiany zapał” do nauki wszystkiego. Intensywnie na początku, szybko się wypalam.
W chwili obecnej bardzo trudno mi się skoncentrować. Odzwyczaiłam się od nauki, kiedy zobaczyłam, że moje efekty jakie by nie były i tak nie dają dobrych wyników. Kiedyś bardziej przykładałam się swojego rozwoju, chociaż ten jednej dzień przed sprawdzianem zaczynałam się uczyć. Teraz coraz mniej...
Jak coś robię, to lubię mieć to zrobione dobrze. Kilkanaście razy sprawdzam, czy dobrze uzupełniłam jakieś formularze itp.
Kontakty z ludźmi
I tu jest pies pogrzebany... chcę i nie chcę jednocześnie
Gdzież tam w środku bardzo zależy mi na kontaktach z innymi, jednak do czasu. Wchodząc w nowe towarzystwo, staram się być lubiana. To ja zaczynam rozmowę, bo inaczej nikt inny do mnie nie zagada. Jestem jednak przewrażliwiona na swoim punkcie. Wiem, że nie jestem atrakcyjna i nic z tym nie robię. Uważam, że ludzi lubią ludzi rozgadanych i roześmianych, umiejących śmiać się samych z siebie. Przychodzi mi to dość trudno. Oceniam innych i wiem, że oni też oceniają mnie. Jak tylko coś powiem obserwuję reakcję innych ludzi bardzo dużo analizuję później swoje zachowanie. Z jednej strony chciałabym być lubiana i zwracać na siebie choć trochę uwagi innych ludzi. Jednak jak tak się dzieję, zaczynam panikować. Boję się, że popełniłam jakieś głupstwo i zaczynam to przeżywać. I tak w kółko...
Jak już wspomniałam, rozpoczynając znajomość jest raczej rozmowna, próbuję rozmawiać z tymi bardziej lubianymi. Wystarczy jednak jedno krzywe spojrzenie i uciekam. Zamykam się na innych i zaczynam nie lubić osobę, która mnie skrzywdziła. Pamiętam tych, co mnie w ten sposób skrzywdzili, choć wiem, że to nieracjonalne i nie powinnam tak postępować. Jestem dla nich oschła, czasem ironiczna, nieuprzejma.
Drażni mnie w sobie to, że nalepiam innym etykietki. Fajna/niefajna/dziwak/niewiemcoonimsadzić. O ile kategorie fajna/niefajna i niewiemcoonimsądzić są bardzo zmienne, to kto raz jest u mnie dziwakiem, ten pozostanie nim na zawsze. Są to osoby, które również tak jak ja są ignorowane i postrzegane jako dziwadła. I chyba właśnie dlatego ich nie lubię, bo nie chcę być jak one. A zazwyczaj one do mnie legną, co utrudnia mi później bycie lubianym przez innych.
Nie mam żadnych bliskich znajomych. Już nie wspominając o przyjaciel ach. Jak już wspomniałam, nikt sam z siebie nie robi w kierunku do mnie pierwszego kroku. Ja również nie robię żadnych kroków, z wyjątkiem tego przy poznawaniu się (dziwnie to brzmi... ;d). Im bardziej mi na kimś zależy, tym bardziej się od niego odsuwam. Zrywam wszystkie kontakty, bo nie umiem być blisko ludzi. Kiedy mi na kimś zaczyna zależeć, coraz bardziej się przejmuję jak mnie postrzega, więcej analizuję i ogólnie nakręcam się. Zmieniam swoje zachowanie, zaczynam się czuć przy tej osobie sztywno. Jestem wtedy przez większość czasu spięta na maxa. Nie napiszę do kogoś, bo nie wiem czy ta osoba chcę ze mną mieć kontakt. Ja ją lubię, ale czy ona mnie też? A co jeśli wyjdę na głupka? Ostatnio zrobiłam coś głupiego, co ona o tym pomyślała? Odsunęła się wtedy ode mnie, czy jeszcze mnie lubi?
Muszę jeszcze dodać, że moja niestałość jest nie tylko w przypadku pasji, ale również i ludzi. Może to będzie bardzo złe, ale... nudzą mi się. Mogę z kimś być przez pewien czas blisko, ale za chwilę zacznie mnie męczyć. Wtedy robię się oschła, choć ta osoba chciała dobrze. Po miesiącu przerwy znowu będzie normalnie.
Bardzo nie lubię, jak ktoś narusza moją przestrzeń osobistą. Pokój w którym mieszkam, moje rzeczy.
Jak chcę być sama, to chcę być sama. Jestem to czas, w którym dostępu do mnie nie ma nikt inny. Przeszkadza mi wtedy jak ktoś się tylko odezwie i zakłóci mój spokój. Nie lubię również siedzieć i robić coś przy innych. Mam przeczucie, że jest obserwowana i oceniana. Nie potrafię się skupić jak jest ktoś obok mnie w pokoju. Bardzo łatwo się wtedy irytuję i potrafię na kogoś naskoczyć, czego później żałuję.
Wyrażanie uczuć
Wszyscy każą mi się uśmiechać. Nawet wtedy, kiedy jestem wesoła.
Najbardziej się cieszę, jak mam na uszach słuchawki i idę ulicą. Mam swój własny świat (bazujący na tym rzeczywistym), w którym żyję. W tej chwili są tam ludzie, którzy byli kiedyś mi bliscy, ale kontakt się urwał. Bo zaczęli mi być zbyt bliscy, zorientowałam się, że mają na mnie zbyt duży wpływ. Że przy ich obecności zmieniam się i tracę swój spokój i zdolność do obserwacji, staję się zbyt lekkomyślna. Kiedyś, kiedy byłam zdrowsza i szczęśliwsza, były to postacie fikcyjne. Z książek, z moich marzeń itp.
W mojej wyobraźnie jestem inna. Szczęśliwa, trocha w centrum uwagi. Mam zdolności i wiedzę. Dookoła mnie są ludzie, z którymi sobie dokuczamy. Ale zachowuję spokój i pewność siebie.
A jak to wygląda w rzeczywistości?
Umiem mówić o emocjach, kiedy dla mnie nic nie znaczą. Często mówię, że jestem zła, wściekła, frustrowana. Dużo rzeczy mnie irytuję. Potrafię się cieszyć i być podekscytowana, jednak czuję wstyd okazywać to przed innymi. Szczególnie, jak spotykam osobę nastawioną sceptycznie.
Nie umiem mówić o tym, co dla mnie ważne. Jeżeli na kimś mi zależy, nie powiem mu tego. Zduszę to w sobie. Nie umiem wyraz silnych emocji do konkretnych ludzi.
Podsumowanie
Starałam się nie pisać chaotycznie. Zawsze jak coś robię, jestem przy tym chaotyczna. W mowie, w piśmie, we wszystkim. Chcę, aby to było przejrzyste i łatwe do zidentyfikowania, więc włożyłam w to trochę wysiłku.
Za moją interpunkcję i gramatykę przepraszam. Zazwyczaj mam problem z ich stosowaniem, ale zauważyłam, że na tym forum (o dziwo) dużo osób się do tego przykłada.
Na pewno nie napisałam o wielu rzeczach, o których chciałam wspomnieć.
Na zakończenie mogę dodać, że kimkolwiek nie jestem, jestem typem niezdrowym. Jak mam lepsze samopoczucie, nie zależy mi wtedy tak bardzo na innych ludziach. Zapominam o nich aż moja samotność z powrotem zacznie mi przeszkadzać.
Wyniki enneagramu w testach wychodzą mi różne. Zazwyczaj oscylują w okolicy 5. Czyli czwórki, piątki lub szóstki.
Początkowo miałam o tym nie pisać, ale stwierdziłam że to i tak nie ma sensu ;d