Enneatyp a stosunek do własnego ciała

Ogólne dyskusje na temat Enneagramu
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#61 Post autor: kangur » środa, 25 stycznia 2012, 16:44

to 19 jest tragiczne :oops: ? Rozumiem, że dla mężczyzn? Przez długi czas miałam w granicach 17 (niedowaga), od roku wreście mam normalną wagę (co prawda to dolna granica-19,5)



Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#62 Post autor: Pierzasta » środa, 25 stycznia 2012, 18:19

Boogi mówił o sobie, więc raczej chodzi o to, że on woli mieć 23,5 zamiast 19.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
xkairix
Posty: 270
Rejestracja: wtorek, 24 marca 2009, 20:02
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: 3city

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#63 Post autor: xkairix » środa, 25 stycznia 2012, 20:07

To całe BMI wcale nie jest miarodajne i pomija wiele aspektów budowy ciała.
Ja mam 16,2, a wcale nie czuje sie wychudzona.

A w ogóle to lubię swój nos. ;)
sxe

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#64 Post autor: boogi » środa, 25 stycznia 2012, 21:07

@Kangur: mówiłem o sobie. Kto inny może chcieć mieć inne BMI (np. biegacz 19, a strongman 29). BMI nie jest wyrocznią, tylko rodzajem wskazówki - faktycznie, często niemiarodajnej ze względu na to iż jest to model bardzo prosty, o tylko dwóch parametrach.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Kemal
VIP
VIP
Posty: 1142
Rejestracja: sobota, 30 grudnia 2006, 23:58
Enneatyp: Lojalista

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#65 Post autor: Kemal » czwartek, 26 stycznia 2012, 00:51

Moje BMI wynosi coś koło 23, więc jest niemal idealnie. Na chuchro nie wyglądam, ale przydałoby się trochę wyrzeźbić sylwetkę. Przywiązuję dużą wagę do mojego zdrowia i wręcz nie wyobrażam sobie, żebym miał złapać większą nadwagę. Nie jest dla mnie na przykład problemem odmówić sobie jedzenia słodyczy, czy wypicia piwa jeżeli czuję, że to mi zaszkodzi. Nigdy nie paliłem papierosów w ogromnej mierze właśnie dlatego, że przerażało mnie jak zniszczyłoby to mój organizm. Często preferuję spacer nad jazdę samochodem albo tramwajem, nawet w kiepską pogodę tylko dlatego, żeby się dotlenić. Gram w piłkę nożną i koszykówkę kiedy tylko czas i okoliczności pozwalają. Pochłaniam w dużej ilości warzywa i owoce jeżeli tylko znajdują się w lodówce. Nie piję kawy, ograniczam picie herbaty. Piję za to dużo wody. Miałem kilka razy okresy, że wypijałem codziennie po litr soku marchwiowego. Mam zwyczaj obwąchiwać jedzenie przed skonsumowaniem. Myję ręce kilkanaście razy dziennie. Łykam codziennie rutinoscorbin i magnez. Używam kremu do rąk, kremu do twarzy i nawet mam specjalny balsam do ust. Tak. Myślę, że przywiązuję dużą wagę do zdrowia :mrgreen:

Niestety, główny problem to fakt, że notorycznie się nie wysypiam, a tego łatwo się nie da wyeliminować. Szczególnie gdy rano jest zimno.
6w5, ESI, sp/soc

Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia

Awatar użytkownika
Hypocrisy
Posty: 38
Rejestracja: środa, 7 lipca 2010, 16:57
Enneatyp: Mediator

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#66 Post autor: Hypocrisy » czwartek, 26 stycznia 2012, 11:31

Z kolei ja mam dość niskie BMI, tj. mniej więcej 17. Faktycznie wyglądam na trochę wychudzonego, ale nie wywołuje to u mnie kompleksów. Tylko czasem zarumienię się przez spojrzenie co ładniejszej panny. :) Ogółem kocham swoje ciało i chcę dbać o nie jak najlepiej. Rano dla poprawy krążenia szczotkuję skórę, biorę zimny prysznic, a potem wycieram się energicznie ręcznikiem. Do tego obowiązkowo ładne perfumy, eleganckie ubranie. Jestem wegetarianinem, poza tym piję dużo soków (w miarę możliwości domowej roboty) czy wody. Codziennie łykam gram witaminy C. Ćwiczę jogę, jeżdżę na rowerze, robię brzuszki oraz pompki, spaceruję, tańczę pogo. Jak Kemal mam krem do rąk i twarzy - a przy tym suchą cerę, ale w odróżnieniu od niego staram się o idealne ramy snu, czyli wstawanie po ostatnim sensownym cyklu. W sumie chyba tyle. Chcę czuć, że zrobiłem jak najwięcej (w granicach rozsądku, bo mam inne priorytety) dla bycia zdrowym, pięknym, silnym, funkcjonującym harmonijnie. O.
9w8, sx/sp, ENTp.

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#67 Post autor: atis » czwartek, 26 stycznia 2012, 12:59

Jak czytam o zimnych prysznicach, pilnowaniu godzin snu i elegancji to czuję się, jakbym pochodziła z jakiejś innej planety. LOOOL
W ciągu ostatnich 2 lat duuuuużo przytyłam i pierwszy raz od przynajmniej 12 lat - po burzy hormonalnej jaką wówczas przeszłam - dobiłam do BMI 22. Czy specjalnie sie tym przejełam? Nie, zasadniczo mi to wisi. Do jakichśtam ćwiczeń skłonił fakt że mam kilka fajnych ubrań, w które gorzej się mieszczę. Gdyby stać mnie było na całkowitą wymianę garderoby, nie ruszyłoby mnie specjalnie dalsze tycie xD
Odżywiam sie 'zasadniczo zdrowo', mam w głowie nienaruszalne czarne listy absolutnie niezdrowego syfu, którego nie tknę, staram się w miarę mozliwosci gotować samodzielnie, a w mojej kuchni obiadowej 90% składu to warzywa. Ale! piję kawę i herbatę i piwo, spożywam mnóstwo czekolady, a bez opiekanych kanapek z mnóstwem sera nie wytrzymałabym trzech dni.

Z dbania to... dbam o włosy, bo kocham swoje włosy, tak bardzo, że to zakrawa o obsesję. Kocham swoją cerę i paznokcie i je dopieszczam, dopieszczam, dopieszczam. Ale włosy to moja zdecydowanie największa miłość. Poświęciłabym każdą 'zaletę' w wyglądzie, jeśli tak miałabym uratować włosy ;>

Wracając do dbania odnośnie organizmu w ogóle, to w sumie cieszy mnie pochodzenie z planety olewactwa. Ile to szczęścia mi daje! Po prostu rozkoszować sie jedzeniem, serkami, sałatkami, chrupiącymi grzankami, tłustymi sosami, patrząc na ludzi coś sie zywieniowo ograniczają i są ah, jakże wstrzemięźliwi i cnotliwi, nieskalani lecz udręczeni tym swoim zdrowym zywieniem i ciąglymi dietami - odchudzającymi, oczyszczającymi, kapuścianymi, obrzydliwymi. Jakbym miała trzymać diety, jakiejkolwiek, i bym faktycznie MUSIALA I NIE MIALA WYBORU, to po miesiącu bym albo dostała z bezsilnej wściekłości wylewu/zawału/wścieklizny, albo dla ułatwienia sprawy palnęłabym sobie w łeb. Sama myśl o pilnowaniu sie żywieniowo jest dla mnie przerażająca. Blah.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Awatar użytkownika
runeii
Posty: 138
Rejestracja: sobota, 27 lutego 2010, 21:09
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#68 Post autor: runeii » czwartek, 26 stycznia 2012, 14:03

(Uwaga, Si PoLR się wypowie ;) )

Przede wszystkim, skonsternowana jestem faktem, że to właśnie waga - czy BMI, jak kto woli - ma być najważniejszym wyznacznikiem tego, jak bardzo ktoś o siebie dba. Im niżej, tym bardziej jesteś zadbany? Meh.

Kilka lat temu (to już chyba będzie 4, wow) przeszłam na "dietę" polegającą na ograniczeniu produktów z wysokim indeksem glikemicznym. (To było przy okazji tego, że u mojego ojca wykryto cukrzycę i naczytałam się mnóstwo literatury na ten temat.) Nie byłam dla siebie zbyt surowa, ale odstawiłam większość produktów mącznych, ziemniaki, pieczywo i... piwo. Przez rok schudłam ok. 15 kg i choć nie pojmuję do dzisiaj, jak to się stało, bardzo sobie chwalę tę lekkość. W tej chwili moje BMI oscyluje w okolicy 21-22 i myślę, że to dobra waga dla mojego typu sylwetki, bo gdy spadłam do 19, wyglądałam jak poważnie chora. Nigdy nie będę chuda, nie będę modelką, bo jestem za niska, nie będę hipsterem, bo jestem za stara, a w życiu są ważniejsze zmartwienia niż rozmiar odzieży. Jem, mam nadzieję, rozsądnie. Unikam śmieciowego jedzenia i mam dosyć szczegółową listę produktów, których mój organizm prawdopodobnie nie toleruje, bo czuję się po nich dosyć nieciekawie. Mleko i napoje gazowane są w czołówce. Zdarza mi się pić za dużo wina i folgować sobie (raz na jakiś czas) w jedzeniu czegoś mega-pysznego, soczystego, kalorycznego i wieloskładnikowego, bo uwielbiam gotować. Kawę piję bardzo mocną, ale nie więcej niż 2 filiżanki dziennie, więc tu się raczej nie krzywdzę. Słodycze mnie nie kręcą, chyba że gorzka czekolada. Nie odmówię sobie sera, oliwek oraz niczego dekadencko włoskiego.
Staram się zachować trzeźwy dystans do tego pędu, by wyglądać jak najmłodziej i jak najszczuplej, bo i tak więcej trudności sprawia mi zaakceptowanie swojego ciała takim, jakie jest, ze wszystkimi jego zaletami i niedoskonałościami. Bardzo chciałabym choć trochę zakochać się w swojej śmiertelnej powłoce, ale muszę przyznać, że wszelkie próby porozumienia się z własnym ciałem podejmuję zupełnie na oślep i często bez rezultatu.
Dajmy na to, aktywność fizyczna. To dobre dla ciała, prawda? Uwielbiam tańczyć - kiedy już wybiorę się do klubu, co ostatnio nie zdarza się często. Rower też jest fajny, bo można jeździć godzinami, słuchać muzyki, a myślami błądzić wszędzie. Z jogą idzie mi gorzej: choć podoba mi się niespieszny rytm i płynność ruchów, a także giętkość grzbietu i brak problemów z napiętymi od stresu mięśniami, nie wystarcza mi cierpliwości i uporu, by ćwiczyć regularnie... bo, widzicie, wolałabym poprzestać na ćwiczeniach i nie zmieniać trybu życia, nawyków żywieniowych i wyznania. Joga bez tego wymiaru duchowego prawdopodobnie nie ma sensu. Inne sporty, zwłaszcza te wytrzymałościowe, potwornie mnie nudzą. Nie nadaję się na jogging ani na pływanie. Tłumaczę sobie zatem, że wysiłek fizyczny jest słuszny i zbawienny, ale pod warunkiem, że chcę się go wykonać i się to lubi. W przeciwnym razie będzie męczarnią. Żaden ze mnie atleta.
Wygląd zewnętrzny traktuję jako nieodłączny element wizerunku, a ponieważ mam pracę, która polega na bezustannym kontakcie z ludźmi, wyrobiłam w sobie nawyk przejmowania się tym, jak mnie widzą. Bez makijażu nie wychodzę z domu i traktuję go jako część kostiumu do walki ze światem zewnętrznym. W przypadku ciuchów, więcej zależy od aktualnego nastroju - czasami staram się bardziej, czasami mniej.
W miarę regularnie dbam o skórę i włosy, posiadam cały arsenał kosmetyków choć muszę się pilnować, żeby pamiętać o odżywkach, balsamach i kremach pod oczy - czasami napięta z przesuszenia skóra musi dobitnie upomnieć się o swoje, bo ja akurat zajęłam myśli jakąś książką, tumblrem lub serialem.
Do lekarza chodzę tylko w przypadku zagrożenia życia. Wyjątek mogę zrobić dla dentysty.
Odkryj wszystkie sprzeczności w poniższym zestawieniu:
5w4
MBTI: ENFP
Socjonicznie: Ni-EIE lub Ni-LIE.

Awatar użytkownika
sexta_espada
Posty: 131
Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2012, 13:02
Enneatyp: Indywidualista

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#69 Post autor: sexta_espada » piątek, 27 stycznia 2012, 13:15

Swojego ciała nie lubię, bo nie jest takie, jakie chcę, żeby było. a że nie jestem w stanie wziąć się za siebie, wole ponarzekac, że jestem gruba, brzydka i nikt mnie nie kocha :mrgreen: W ostrych fazach to przeradza się w obsesję dbania o linię, uprawianie sportu itp, ale potem zaczynam się nudzić, bo lubię wygody i żadnych zakazów w zyciu, i daję sobie siana :mrgreen: wolę mieć wizję siebie niż taką się stać.
...It can't rain all the time...

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#70 Post autor: In3orn » sobota, 28 stycznia 2012, 20:30

Shirayo pisze:
To ja mam na odwrót. Mogę sobie zjeść co chcę i ile tylko dam radę, a nie przytyję ani trochę. Upierdliwe, chciałbym ciut przytyć.
BMI z 1.01.2011 - 15,8
BMI z 1.01.2012 - 18,6

Poprawiłem się głównie dzięki chodzeniu na siłownię. Odkąd zacząłem ćwiczyć zwiększył mi się apetyt. Zwykle przejadam około 3000 kcal dziennie, czasem dochodzę do 4000 kcal. Jak na moją wagę (obecnie 53kg) to dużo. Posiłki jem w miarę regularnie. Śpię około 8 godzin dziennie. Nie mam specjalnej diety, ale jem sporo węglowodanów przed i sporo białka (mięsa) po treningu. Co do ćwiczeń, polecam wszystkie wielostawowe z dużym obciążeniem. Wyniki trochę słabe ze względu na to, że zajęcia na uczelni mi się źle poukładały i chodzę na siłkę tylko 2 razy w tygodniu, resztę robię w domu.
Don't give up! Never give up! Never back down!

ocet
Posty: 55
Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2012, 00:27

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#71 Post autor: ocet » sobota, 4 lutego 2012, 17:33

Przez długi czas byłem otyły (praktycznie od małego) i doszło do tego, że w wieku 16 lat ważyłem 126kg przy wzroście ok. 186cm. Wziąłem się w garść i w przeciągu ok. 2 miesięcy schudłem 35kg. True story. Mój lekarz rodzinny za głowę się złapał, i sugerował żebym się przebadał na pasożyty, ale byłem czysty. Aktualnie mam BMI w okolicach 26.

Generalnie nigdy nie przykładałem uwagi do własnego wyglądu i do ubrań w ogóle. Nie cierpię ozdób, biżuterii i innych dupereli. Dopiero 1.5 roku temu przekonałem się do portfela, przedtem wszystko nosiłem luzem w kieszeni. Zegarków nie noszę. Myślałem o tym, żeby uprawiać jakiś sport, ale nie mam żadnej motywacji. Co prawda kiedyś dużo chodziłem, ot takie spacerki 40km dziennie bodaj przez pół roku (w tym czasie zresztą schudłem). Ponadto, żywię głęboką pogardę do domorosłych bodybuilderów, których w mojej okolicy pełno. Pochodzą takie 2 miechy na siłownię, a potem chodzą jakby sobie pachy poodparzali.
5w4 Sp
INTJ LII - 2Ti

Awatar użytkownika
Mitzi_Caspar
Posty: 18
Rejestracja: niedziela, 5 lutego 2012, 13:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Kraków

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#72 Post autor: Mitzi_Caspar » poniedziałek, 6 lutego 2012, 00:46

Nienawidzę swojego ciała. Nigdy go nie lubiłam, nawet jako 6-letnia, szczuplutka i drobna dziewczynka. Przeszłam przez anoreksję bulimiczną, kompulsy, bulimię, ortoreksję...dalej się mnie trzymają te rzeczy.

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#73 Post autor: muahahaha » poniedziałek, 6 lutego 2012, 21:36

do ocet
Czasem pomaga jak ktoś lubi zwierzątka. Można sobie wtedy zorganizować psiaka który lubi ruch, wtedy ty chcąc nie chcąc będziesz zmuszony mu towarzyszyć na spacerze
(ale pod warunkiem, że ktoś będzie kochał tego psa do końca życia jego lub twojego - jak kto woli oczywiście :wink:

Tak przy okazji to rozumiem, że miałeś robione różne badania czy jesteś zdrowy. Często jest tak, że jak ktoś ma problemy z wagą, to tak naprawdę w części może być odpowiedzialna choroba. Mnie np. zawsze ciągnęło do cukru i potem okazało się, że mam problemy z hormonami a przez to problemy z insuliną i lekarz dał mi leki i wysłał do dietetyka.

ocet
Posty: 55
Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2012, 00:27

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#74 Post autor: ocet » wtorek, 7 lutego 2012, 20:12

Mam ten komfort, że u mnie w rodzinie nikt nigdy nie chorował przewlekle (i to w obu liniach), a przynajmniej nie afektowało to metabolizmu. Myślałem o jakimś zwierzaku, ale moje rodzeństwo jest pod tym względem niemożliwe; naściągają do domu jakichś futrzaków, a kiedy się nimi znudzą po prostu przestają się nimi zajmować. Przeżyłem już za dużo zwierząt, nie chcę patrzeć na konanie kolejnych.
5w4 Sp
INTJ LII - 2Ti

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Enneatyp a stosunek do własnego ciała

#75 Post autor: Rilla » poniedziałek, 27 lutego 2012, 23:24

Pierzasta pisze: Stary post, ale odpowiem... stopa scytyjska! Gdzieś czytałam o podziale na trzy rodzaje stóp - scytyjską, grecką i egipską. Scytyjskie są wąskie i mają palce mniej więcej równej długości. Często występuje płaskostopie i inne problemy zdrowotne. Greckie to te, w których drugi palec jest dłuższy od palucha - podobno ich posiadacze mają najmniej problemów zdrowotnych ze stopami. Egipska to taka, gdzie duży paluch jest najdłuższy i jest najwyraźniej średnio zdrowa.

Plus stóp scytyjskich jest taki, że są śliczne. Może mogłabyś sobie dorabiać jako modelka obuwia.
Ja mam typ egipski, dość szerokie w tym najszerszym miejscu. Mam też wysokie podbicie. Działają dobrze, za to skrajnie trudno kupić wygodne buty no i kiepsko wyglądają w niektórych modelach. W ogle mam wrażłiwe stopy, wolałabym żeby takie nie były, albo żeby buty były wygodniejsze. Często od nowych butów robią mi się pęcherze albo nawet schodzą paznokcie. Potem strasznie długo odrastają... :x
O rany... To musi być okropne! To nie ma butów, które byłyby dobre i tak nie krzywdziły? Przecież w takim stanie nie da się chodzić. Musi boleć jak licho.

To ja mam greckoscytyjską stopę. Drugi palec mam dłuższy od pierwszego. Mam tak wąskie, że też mi trudno dobrać buty, ale dlatego że nawet gdy na długość są dobre, to stopa mi w nich lata na prawo i lewo. Nie mam tej obrzydliwej kości wystającej palucha, jaką mają inni. Problemy zdrowotne? O tak... Po paru godzinach chodzenia już mnie pięty pieką, bo ciężar ciała je miażdży. Dłuższe stanie w jednym miejscu to też dla mnie koszmar. To mi psuje wakacje, gdy chce się dużo zobaczyć i zwiedzić, a nawet zwykły dzień na zwykłym spacerze. Zastanawiam się, czy gdybym znalazła złoty środek ciężkości, to moje problemy by się zmniejszyły. Szukałam nawet w googlach instrukcji, jak chodzić, ale bez rezultatu. :lol:
Ktoś też ma stopy scytyjskie? Nauczył się już chodzić? Mógłby się podzielić wiedzą, jak chodzić, by stopy nie bolały?

A co to ma do tematu? To, że stopy moje są głównym powodem konfliktu mnie, jako niematerialnej formy psychicznej, z moim ciałem. Bardzo lubię chodzić, spacerować, a nie mogę długo tego robić. Wciąż jeszcze mi się zdarza zachwiać, źle stąpnąć. Cud, że jeszcze nigdy nie zwichnęłam nogi w kostce.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ