Enneagram w szkole
Nie ma zdrowych Piątek. :P
Chociaż, to Palmer chyba wspominała w swojej książce o profesorze będącym właśnie Obserwatorem.
Piątce brakuje poczucia jedności z ludźmi, nie będzie współpracować z uczniami. Każdy sobie...
Ale dobrze, wprowadzę zmianę.
Historyk: 5w4.
Odnosząc się do 7w1. Pięć ma swoiste połączenie z Jedynką- idealizm. Więc zdrowa Piątka mogłaby teoretycznie być wykładowcą albo nauczycielem. Zapomnieliście tylko o jednej rzeczy- jakie pięć zdecyduje się na tę posadę, wiążącą się przecież z kontaktem z tak wieloma osobami oraz wymagającą używania strun głosowych przed audytorium składającym się ze złośliwych dzieciaków (na moje siły to to na pewno nie jest).
Chociaż, to Palmer chyba wspominała w swojej książce o profesorze będącym właśnie Obserwatorem.
Piątce brakuje poczucia jedności z ludźmi, nie będzie współpracować z uczniami. Każdy sobie...
Ale dobrze, wprowadzę zmianę.
Historyk: 5w4.
Odnosząc się do 7w1. Pięć ma swoiste połączenie z Jedynką- idealizm. Więc zdrowa Piątka mogłaby teoretycznie być wykładowcą albo nauczycielem. Zapomnieliście tylko o jednej rzeczy- jakie pięć zdecyduje się na tę posadę, wiążącą się przecież z kontaktem z tak wieloma osobami oraz wymagającą używania strun głosowych przed audytorium składającym się ze złośliwych dzieciaków (na moje siły to to na pewno nie jest).
co fakt, to fakt ;P ale są też tacy cwaniacy, którzy nie chcą się uczyć, wolą "odsiedzieć swoje" i tyle.. i według nich 7 to najlepsi nauczyciele pod słońcemtzlm pisze:Siódemki nie nadają się na nauczycieli, chyba że chcecie mieć coś w rodzaju mojej fizyczki- 40 minut gadania o pierdołach i żartowania, 5 minutowe przeprowadzenie lekcji i zadanie pracy domowej.
Nie nadają się i koniec.
- kamilri
- Posty: 588
- Rejestracja: poniedziałek, 23 października 2006, 09:06
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Nie koniec... Główny ośrodek 7 to umysł... 7 uciekają od problemów w zewnętrzne zajęcia więc jeśli 7 ucieknie w swój przedmiot i jego nauczanie... I będzie chciała uczyć ciekawie, żeby sama się nie nudzić... Bardzo rzadkie, ale rozmawiamy o ideałach... (miałem kiedyś taką nauczycielkę (chyba dobrze przypożądkowałem, z tym że o ile na lekcjach zachowywała się trochę jedynkowo (stres?), to gdziekolwiek indziej (kółka, wycieczki itp.) wybitna 7), więc co najmniej jedna taka osoba istniała ) Choć z drugiej strony to była młoda osoba, może taki stan długo nietrwać... Chociaż nie, jeden z moich instruktorów od aikido (napewno 7)... faktycznie dużo żartuje, ale to są tak naprawdę żartobliwie przedstawione wskazówki do wykonania technik... a i bez tego sądze że tłumaczył by genialnie... No więc conajmniej 2 przypadki... Po prosu 7 nauczyciela musi bawić nauczanie i przedmiot który naucza...tzlm pisze:Przy okazji, Siódemki nie nadają się na nauczycieli, chyba że chcecie mieć coś w rodzaju mojej fizyczki- 40 minut gadania o pierdołach i żartowania, 5 minutowe przeprowadzenie lekcji i zadanie pracy domowej.
Nie nadają się i koniec.
Z mojego punktu widzenia nauczyciel powinnien umieć zainteresowć tematem więc mi głównie będą jako nauczyciele odpowiadały osoby z 7 i 5 lub z silnymi połączeniami z tymi typami... Tylko że na efekty mojej nauki kompletnie nie wpływają ani niskie, ani wysokie wymagania (a już napewno nie wysokie pozytywnie), więc może dla tego nie doceniam jedynek...
I może jakaś piątka z instynktem SO potrafiła by dobrze sobie radzić z uczniami w zakresie swojego przedmiotu...
5 sx/sp, LII
Zgadzam się - dobry nauczyciel musi umiec zainteresować tematem. To jest fakt pewny i niezmienny.
Co do wymagań, niskie wymagania zawsze mnie w jakiś sposób zniechęcały, a wysokie motywowały. Może to dlatego, że zawsze sama chciałam się uczyć, a gdy nauczycielowi na tym nie zależało, to czułam się jakby zignorowana. I analogicznie, nauczyciel z wysokimi wymaganiami wydawał mi się zainteresowany naszymi postępami i zaangażowany w przekazanie jak największej ilości wiedzy. Taka postawa mi pasowała, bo wiedziałam, że mogę naprawdę dużo wynieść z lekcji.
Oczywiście mówię tu o wymaganiach w granicach rozsądku, a nie o chorych ambicjach nauczycieli
Co do wymagań, niskie wymagania zawsze mnie w jakiś sposób zniechęcały, a wysokie motywowały. Może to dlatego, że zawsze sama chciałam się uczyć, a gdy nauczycielowi na tym nie zależało, to czułam się jakby zignorowana. I analogicznie, nauczyciel z wysokimi wymaganiami wydawał mi się zainteresowany naszymi postępami i zaangażowany w przekazanie jak największej ilości wiedzy. Taka postawa mi pasowała, bo wiedziałam, że mogę naprawdę dużo wynieść z lekcji.
Oczywiście mówię tu o wymaganiach w granicach rozsądku, a nie o chorych ambicjach nauczycieli
Najlepsza nauczycielka, (polonistka) jaką znam, uczyła mnie w podstawówce. Nie robiła tematów, nie dyktowała notatek, tylko opowiadała ciekawe rzeczy na różne tematy i z rozmaitych dziedzin - wszyscy zawsze jej słuchali... Na przykład - zamiast zmuszać do czytania lektur mówiła o nich tak, że sami chcieliśmy je czytać. Myśleliśmy, że nic nie będziemy wiedzieć o przedmiocie, a jak poszliśmy do gimnazjum okazało się, że wszystko umiemy idealnie...
podstawówka - the best. po prostu lubie sie uczyc do teraz. towarzysko tez - przewodniczaca samorzadu szkolnego klasowego.
L.O. - wstrzasneło mna ale nie tak bardzo jak niektórych - najgorzej mieli ci - co nie umieli si ez tym pogodzic. w podst piątki szóstki a lo stawia na ziemi - i na trójczynach lecieli. lo sprawdza kto tak naprawde sie uczy lub jest inteligentny - takie moje zdanie. ja leciałam na czwórkach - mogłam sie postarac ale wolałam udzielac ie towarzysko - 5 kółek zainteresowan chór sport itd. fajnie bylo.
studia - akurat miałam taki kierunek... nkazdy uczył sie tego czgo chciał. ja namietnie psych. i pedagogiki + historia teatru i jakies inne bajery jeszcze. towarzysko. zaczełam rozumiec czego chce.
jako nauczycielka - jak najbardziej - ale nie chce mi si ecale zycie oszczedzac na lepszy samochód - cos o tym wiem - cala rodzina to nauczyciele
ogólnie pociąga mnie praca z dzieciakami - niekoniecznie w szkole. lub z osobami niepełnosprawnymi - ale nei wiem czy to siudemkowośC.
7w8 różni si ebardzo w szkoel od 7w6 - tak mi si ewydaje
7w6 zdolne ale bardziej olewaja - 7w8 bardzie im sie chce -czy prawda ??
napiszcie bo ja nie mam duzego dosw.
L.O. - wstrzasneło mna ale nie tak bardzo jak niektórych - najgorzej mieli ci - co nie umieli si ez tym pogodzic. w podst piątki szóstki a lo stawia na ziemi - i na trójczynach lecieli. lo sprawdza kto tak naprawde sie uczy lub jest inteligentny - takie moje zdanie. ja leciałam na czwórkach - mogłam sie postarac ale wolałam udzielac ie towarzysko - 5 kółek zainteresowan chór sport itd. fajnie bylo.
studia - akurat miałam taki kierunek... nkazdy uczył sie tego czgo chciał. ja namietnie psych. i pedagogiki + historia teatru i jakies inne bajery jeszcze. towarzysko. zaczełam rozumiec czego chce.
jako nauczycielka - jak najbardziej - ale nie chce mi si ecale zycie oszczedzac na lepszy samochód - cos o tym wiem - cala rodzina to nauczyciele
ogólnie pociąga mnie praca z dzieciakami - niekoniecznie w szkole. lub z osobami niepełnosprawnymi - ale nei wiem czy to siudemkowośC.
7w8 różni si ebardzo w szkoel od 7w6 - tak mi si ewydaje
7w6 zdolne ale bardziej olewaja - 7w8 bardzie im sie chce -czy prawda ??
napiszcie bo ja nie mam duzego dosw.
7w8
wróciłam
wróciłam
-
- Posty: 657
- Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 13:44
prosze bardzokama pisze: 7w8 różni si ebardzo w szkoel od 7w6 - tak mi si ewydaje
7w6 zdolne ale bardziej olewaja - 7w8 bardzie im sie chce -czy prawda ??
napiszcie bo ja nie mam duzego dosw.
ciezko jest mi porownywac zdolnosci tych typow, bo oprocz enneagramu sa tez jednostkowe zdolnosci kazdego czlowieka. jesli chodzi o mnie to musze przytaknac. jestem uwazana za zdolna ale leniwa, nigdy nie chcialo mi sie walczyc o lepsze oceny czy pozycje, wiadomo nie dopuszczalam do tego zeby byc miernym uczniem, bylam typowo czworkowa uczennica.
nasze opinie o lo widze ze sie pokrywaja. mi bardzo przycielo skrzydla. w podstawowce z wiekszosci przedmuiotow mialam dobre oceny przy niklym nakladzie sil, natomiast w lo musialam przysiasc. ale jakos nigdy nie skupialam sie na ocenach dla mnie najwazniejsza byla atmosfera w klasie, przyjaznie i zycie poza klasowe ktore wtedy mialam bardzo bogate.
studia, znow maly naklad sil i coz teraz by sie przydalo doszkalac a mi sie nie chce.
bardzo lubie dzieci, sa takie naturalne i zywe praca z nimi to wyzwanie. wprawdzie nauczycielka najprawdopodobniej nie zostane, ale nie raz juz mialam grupy dzieci pod opieka i praca z nimi tez sprawiala mi radosc. sama nie lubie nudy wiec z pewnoscia chcialabym ich jakos zainteresowac tematem. wielu ludzi mimo wszytsko boi sie pracy z niepelnosprawnymi dziecmi czy doroslymi. nie wiem czemu, bo dla mnie taka praca przyniosla by chyba iwecej satysfakcji niz ze zdrowymi dziecmiogólnie pociąga mnie praca z dzieciakami - niekoniecznie w szkole. lub z osobami niepełnosprawnymi - ale nei wiem czy to siudemkowośC.
dokładnie <-- twoje ostatnie zdanie / nie korzystam z opcji cytuj
ale widze ze z tymi ocenami to hyba jednak inaczej - chodziło mi o taka diametralna różnice. ty mimo ze 7w6 kontrolowalas oceny minimum do cztery czy trzy - a mi chodzilo o totalny olew na to. no. powiedzmy do dwujek 7w6 gdzie 7w8 sie kontroluja - ale moje przypuszczenia hyba nie sa sluszne. niewazne.
co do zycia towarzyskiego stawianego wyzej niz te nic nie warte cyferki - to hyba duzy wpływ ma nasza osobowość. bądz co bądz tylko cyferka
ale widze ze z tymi ocenami to hyba jednak inaczej - chodziło mi o taka diametralna różnice. ty mimo ze 7w6 kontrolowalas oceny minimum do cztery czy trzy - a mi chodzilo o totalny olew na to. no. powiedzmy do dwujek 7w6 gdzie 7w8 sie kontroluja - ale moje przypuszczenia hyba nie sa sluszne. niewazne.
co do zycia towarzyskiego stawianego wyzej niz te nic nie warte cyferki - to hyba duzy wpływ ma nasza osobowość. bądz co bądz tylko cyferka
7w8
wróciłam
wróciłam
Też nie lubię schematów... Tam na wszystko muszą być reguły :/ Ale mimo to nie uważam, że matematyką nie można zainteresować. Sama nigdy zainteresowana nie zostałam, ale moja mama uczy matematyki. Wiem, jak lubią ją jej uczniowie i jak dzięki niej starają się i widzą w matmie coś naprawdę fajnego, nawet gdy nie są specjalnie uzdolnieni.
Ja sama zdecydowanie preferuję nauki humanistyczne, no ale cóż...
Co do nauczycieli - nie zawsze przecież tak jest. Ale znowu, mam nauczycielkę perfekcjonistkę. I to, że ona zadaje nam dużo zadań domowych, nie wynika z jej złośliwości, a z tego, że naprawdę chce nas nauczyć. Ja ją rozumiem i szanuję za te starania, całkiem zresztą udane. Inni nie. Są wkurzeni za każdym razem, nawet gdy zadania wcale nie są jakieś długie - teraz już tylko dla zasady. Zwłaszcza dziewczyny jej nie lubią, chłopacy jeszcze jakoś się trzymają, bo im ten przedmiot zwisa i powiewa. Ale masę problemów w prowadzeniu lecji to ona ma...
Szczerze mówiąc, ja nauczycielom współczuję. Współczuję im klas takich, jak ta moja, kompletnie nie współpracująca. Ale nawet, gdy żal mi ich zignorowanych prób, wiem, że oni decydując się na ten zawód wiedzieli o tym, w końcu też kiedyś chodzili do szkoły I właśnie tego im zazdroszczę - że mają powołanie do niesienia wiedzy... I tej satysfakcji, gdy uda im się nauczyć
Ja sama zdecydowanie preferuję nauki humanistyczne, no ale cóż...
Co do nauczycieli - nie zawsze przecież tak jest. Ale znowu, mam nauczycielkę perfekcjonistkę. I to, że ona zadaje nam dużo zadań domowych, nie wynika z jej złośliwości, a z tego, że naprawdę chce nas nauczyć. Ja ją rozumiem i szanuję za te starania, całkiem zresztą udane. Inni nie. Są wkurzeni za każdym razem, nawet gdy zadania wcale nie są jakieś długie - teraz już tylko dla zasady. Zwłaszcza dziewczyny jej nie lubią, chłopacy jeszcze jakoś się trzymają, bo im ten przedmiot zwisa i powiewa. Ale masę problemów w prowadzeniu lecji to ona ma...
Szczerze mówiąc, ja nauczycielom współczuję. Współczuję im klas takich, jak ta moja, kompletnie nie współpracująca. Ale nawet, gdy żal mi ich zignorowanych prób, wiem, że oni decydując się na ten zawód wiedzieli o tym, w końcu też kiedyś chodzili do szkoły I właśnie tego im zazdroszczę - że mają powołanie do niesienia wiedzy... I tej satysfakcji, gdy uda im się nauczyć
yusti pisze: Ja nie wiem jak mozna zaciekawić matematyka np. Przeciez to nudne, monotnonne robienie obliczeń wg ściśle okreslonych schematów. W dodatku często do nieczego nie potrzebne w praktyce.
Ja bardzo lubię matmę, Jestem w klasie z rozszerzoną matematyką i nie pojmuję, jak można uważać, że to monotonne robienie obliczeń wg, ściśle określonych schematów. Mnie nie uczą tam formułek, tylko myślenia. Jeśli mamy jakiś wzór, to najpierw sami musimy go sobie wyprowadzić.
Nie rozumiem, jak można o jakimś przedmiocie powiedzieć, że "nie można się nim zaciekawić". Ja nie znoszę historii *którą uważam za niepotrzebną * i geografii *bo nie i już *, ale wiem, że wielu ludzi się tym pasjonuje, wręcz tym żyje. To, że ja nie widzę nic ciekawego w tym, jak się nazywał i co zrobił syn Henryka Brodatego nie znaczy, że inni nie zaczytują się z wypiekami na twarzy opracowań o Henryku Pobożnym.
Ja tam wolę moją biologię, matmę i polski.
Jeśli chodzi o typ dla nauczyciela, to zawsze chciałam, żeby polskiego uczyła mnie 4w5. ^^
Podczas srogiej zimy zrozumiałem, że we mnie jest niezwyciężone lato.
4w5, ISFp.
4w5, ISFp.
Przepraszam za offtop, ale przypomniała mi się kłótnia polityków, a propo aborcji:Dziewiątka pisze:Biologia? Znielubiłam po tym, jak musiałam zapamiętać, że na początku byłam zarodkiem - ja byłam dzieckiem, a nie jakimś zarodkiem, i już Wiem, nieważny powód.
"- Oczywiście, że należy chronić płód...
- Życie!
- ...Płód...
- ŻYCIE!
- ...Życie płodu..."
xDDD
Podczas srogiej zimy zrozumiałem, że we mnie jest niezwyciężone lato.
4w5, ISFp.
4w5, ISFp.
no właśnie, z tych dwóch mature zdaje, studia: archeologia, sama hista i geraJa nie znoszę historii *którą uważam za niepotrzebną * i geografii *bo nie i już *, ale wiem, że wielu ludzi się tym pasjonuje, wręcz tym żyje.
syn kogo? ok, matura to jedno, a nauka drugienie widzę nic ciekawego w tym, jak się nazywał i co zrobił syn Henryka Brodatego