To w sumie ciekawe, może mogłabyś rozwinąć. Miałem takie obserwacje, że dzieci jakoś lgną do silnych i zdecydowanych osobowości. Nie trzeba być dla nich kumplem do zabawy, żeby cię lubiły i szanowały. Myślę, że Ósemka ma taką osobowość czasem, że dzieci lubią takie osoby choć mogą się też trochę baćMaryJaneWatson pisze:Dzieci mnie lubia ale ja ich nie.
Osemkowy stosunek do dzieci
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
-
- Posty: 70
- Rejestracja: piątek, 18 września 2015, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Lublin
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
HejKapar pisze:To w sumie ciekawe, może mogłabyś rozwinąć. Miałem takie obserwacje, że dzieci jakoś lgną do silnych i zdecydowanych osobowości. Nie trzeba być dla nich kumplem do zabawy, żeby cię lubiły i szanowały. Myślę, że Ósemka ma taką osobowość czasem, że dzieci lubią takie osoby choć mogą się też trochę baćMaryJaneWatson pisze:Dzieci mnie lubia ale ja ich nie.
Co oznacza, ze dzieci mnie lubią a ja ich nie? Juz tłumacze.
Tj wspomniałam, mam skrzydło Piotrusia Pana, otwartego, towarzyskiego sangwinika o ciepłych i przyjaznych oczach ale ja dalej jestem szefem.Konstrukt wewnetrzny sie nie zmienia. 8 doskonale manipuluja ale fakt, dzieci nielatwo oszukac. Mysle, ze na poziomie emocjonalnym potrafie wczuc sie w problemy dzieci, traktuje ich jak powazne osoby, duzo dopytuje, rozmawiam, obserwuje i dopasowuje sie niejako do nich, one wyczuwaja szczerosc.
Jak słusznie napisałeś, dzieci sie mnie troche boja, ludzie tez;-) Lubie sie czasem powygłupiac, nauczcie tego "sztywne" 5tki, beda Wam z czasem za to wdzieczne, bo brakuje im luzu. Znam wiele osob 5tkowych w roznym wieku i wiem co mowie.
Czyz nie szanujemy nauczycieli, ktorzy bedac zyczliwymi wymagali od nas? Kto nas najwiecej nauczyl?Kocham dyscypline nawet ta przesadzona, moze dlatego ze wiele ode mnie wymagano w pewnych sferach. Gdy slysze, ze kogos cos boli, albo ze marudzi to troche mnie szlag trafia. Nie wiem, czy to jest przypadek jedynie moj i znajomych 8emek ale my mamy spora sile fizyczna i odpornosc na bol, stad brak tolerancji dla odmiennych typow w tym zakresie...
Jeśli rzecz ma się dzieci, w momencie gdy mnie irytuja gadulstwem i dociekliwoscia, staram sie reagowac łagodnie, dusze zlosc, nie okazuje jej. To dobra dyscyplina dla 8semki, ktora najchetniej nakrzyczalaby na dziecko i jasno okreslila co mysli. W momencie, gdy dziecko przegina, nie obchodzi mnie czy to obce dziecko na duzym przyjeciu, zatloczonej,zagranicznej plazy czy dziecko rodziny, czy przyjaciol- od razu reaguje stanowczo ale staram sie asertywnie="A dlaczego mnie kopiesz?!!!!, "A co Ty wyrabiasz, nie wolno!".
Z tej racji, ze dzieci mnie lubia, bo potrafie je oswoic i sprawic ze do mnie lgna i lubia mnie, wielokrotnie probowano mnie namowic na opieke nad nimi badz prace z nimi-nie zgodzilam sie. Lubie psychologie i socjologie, duzo czytalam w tym zakresie od najmlodszych lat, po matce mam cechy introwertyka-5tki i moze to mi pomaga. Jestem zimna ale nie az tak jak typowe 5tki.
Mam skrzydło epikura, te przyjazne i to ludzi oraz dzieci do mnie przyciaga. Jakbym sama miala to oceniac-to jestem towarzyska pozornie, jesli mi na czyms zalezy a od dzieciakow mozna sie wiele nauczyc. Lubie poznawac nowych ludzi i do dzieci podchodze podobnie, to ciekawa lekcja dla kazdego typu. Niegrzeczne dzieci potrafie usadzic, bo sie mnie boja i widza stanowczosc, powage, brak przewidywalnosci. Czasami potrafie sie maxymalnie zdystansowac niczym 5 a niekeidy, w przyplywach agresji mam ochote zedrzec z czlowieka szate w nerwach;-)8emkom ciezko sie kontrolowac.
Ktos tu pisał o tym, co denerwuje 8emki i inne typy. Nas od słow bardziej irytuja czyny. Mnie wpienia balaganiarstwo niektorych 5ek, tak balagan 5 nie pomylilam sie.hihi
Kurcze, tak edytuje ten tekst to przychodza mi do głowy kolejne pomysły, wybaczcie słowotok i bałagan;-)
Wazne- Mysle, ze ludzie boja sie osemek bo widza zewnetrzny, silny i zimny pancerz osoby, ktora ma "bitchface"osoby potrafiacej zdeptac. Kiedys moderowalam jedno forum i tak mniej wiecej osoby opisywaly nasz typ (przy nieco innym niz enneagram podziela).A dzieci, byc moze maja naturalna zdolnosc do wyczuwania naszego wewnetrznego ciepla i wrazliwosci,byc moze to jest odp na Twoje pytanie
Pozdrawiam;-)
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Od razu widać, że ziomalka Pięknego MarianaMaryJaneWatson pisze:Nie cierpie dzieci, bo to male potworki, nie mam do nich cierpliwosci i jestem bardzo wymagajaca. Jako rodzic bylabym dla nich autorytarna. Dyscyplina, duzo sportu, zero slodyczy,komputera..Skrzydlo epikura daje mi umiejetnosc pracy z dziecmi. Dzieci mnie lubia ale ja ich nie.
Ciotka, nauczycielka typ chyba 8 albo 5 powiedziałą mi, ze dzieci trzeba nawet te najmłodsze traktowac jak rownego sobie partnera,od ktorego nalezy wymagac- wówczs maja szacunek. Prawda.
Zdrowa 8emka jako typ opiekunczy, bylaby swietnym rodzicem. Wierze w to
Bardzo mi się podoba takie podejście, dość rozmemłanych matek dających sobie wchodzić na głowę i rozhisteryzowanych bachorów w marketach.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
-
- Posty: 70
- Rejestracja: piątek, 18 września 2015, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Lublin
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Snufkin pisze:Od razu widać, że ziomalka Pięknego MarianaMaryJaneWatson pisze:Nie cierpie dzieci, bo to male potworki, nie mam do nich cierpliwosci i jestem bardzo wymagajaca. Jako rodzic bylabym dla nich autorytarna. Dyscyplina, duzo sportu, zero slodyczy,komputera..Skrzydlo epikura daje mi umiejetnosc pracy z dziecmi. Dzieci mnie lubia ale ja ich nie.
Ciotka, nauczycielka typ chyba 8 albo 5 powiedziałą mi, ze dzieci trzeba nawet te najmłodsze traktowac jak rownego sobie partnera,od ktorego nalezy wymagac- wówczs maja szacunek. Prawda.
Zdrowa 8emka jako typ opiekunczy, bylaby swietnym rodzicem. Wierze w to
Bardzo mi się podoba takie podejście, dość rozmemłanych matek dających sobie wchodzić na głowę i rozhisteryzowanych bachorów w marketach.
Wiesz jako 5 ze czasami łatwo powiedzieć, Wy 5 może macie więcej konsekwencji od 8emek.
Tak, to przykre jak dzieci manipulują rodzicami w markecie a mężowie lub żony drą się na małżonka. Pracowałam kiedyś w marketach w Lublinie przy promocjach i tak to okropnie wygląda...Obraz nędzy i rozpaczy.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
MaryJaneWatson pisze:Nie cierpie dzieci, bo to male potworki, nie mam do nich cierpliwosci i jestem bardzo wymagajaca. Jako rodzic bylabym dla nich autorytarna. Dyscyplina, duzo sportu, zero slodyczy,komputera..Skrzydlo epikura daje mi umiejetnosc pracy z dziecmi. Dzieci mnie lubia ale ja ich nie.
Ciotka, nauczycielka typ chyba 8 albo 5 powiedziałą mi, ze dzieci trzeba nawet te najmłodsze traktowac jak rownego sobie partnera,od ktorego nalezy wymagac- wówczs maja szacunek. Prawda.
Zdrowa 8emka jako typ opiekunczy, bylaby swietnym rodzicem. Wierze w to
Zgadzam się. Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że gdyby mój ojciec nie był 8 w najbardziej chorym wydaniu, to bardzo dobrze by się spełnił w roli ojca.
Niestety coś poszło nie tak i jego ojcostwo przybrało odwrotny skutek
Taki rodzic (zdrowa 8) nie wysyła dziecku sprzecznych sygnałów, utrzymuje stałe zasady, nie pozwoli wleźć sobie na głowę itd
Wracając do tematu, to też nie lubię dzieci, ale chyba jeszcze bardziej od nich, nie lubię zafiksowanych na ich punkcie mamusiek
W sumie to nie wina dzieci, że są rozwydrzonymi bachorami, tylko rodziców.
Jeśli dzieci są nawet dobrze ułożone, to i tak za nimi nie przepadam, a może bardziej nie lubię wymaganych zachowań przy takich dzieciach tj pieszczenie się, gadanie głupot itd
Również uważam, że z dziećmi powinno się rozmawiać tak jak z dorosłymi, i tak właśnie robię
Wtedy tylko dorośli patrzą na mnie jak na kosmitę
8w7
ILE/ENTp
ILE/ENTp
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
A jak patria na ciebie dzieci jak rozmawiqsz z nimi jak doroslymi?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Kiedyś słyszałam, że dzieci również wolą żeby się do nich zwracać tak jak do dorosłych, jednak mi się wydaje, że dzieci się mnie boją...Kapar pisze:A jak patria na ciebie dzieci jak rozmawiqsz z nimi jak doroslymi?
Wielokrotnie słyszałam komentarze, że czyjeś dzieci będąc przy mnie zachowują się inaczej, czyli stają się grzeczne
8w7
ILE/ENTp
ILE/ENTp
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
No I w sumie mam dokladnie tak samo!
Moze dzieci bardziej podswiadomie i instynktownie odczuwaja sile czy dominacje
Moze dzieci bardziej podswiadomie i instynktownie odczuwaja sile czy dominacje
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Nie lubię.
Bo na początku płacze toto i nie wiadomo czego chce.
Potem płacze toto i doskonale wie, czego chce, tylko próbuje wszystko tym płaczem wymusić.
Rozumie tylko to, co rozumieć chce. Nie umie umyć porządnie okien i trzeba koło tego chodzić.
A potem rośnie i, owszem, okna już umyje, ale trzeba toto jakoś na życie ukierunkować. I przykładem trzeba świecić.
I jeszcze się martwić, czy na ludzi wyjdzie.
Ale chyba jednak jest we mnie potrzeba, żeby być matką. Nie kumam tego ani trochę...
Jedno wiem: wyrośnie na małego żołnierza. I będzie mieć przechlapane z taką matką
Bo na początku płacze toto i nie wiadomo czego chce.
Potem płacze toto i doskonale wie, czego chce, tylko próbuje wszystko tym płaczem wymusić.
Rozumie tylko to, co rozumieć chce. Nie umie umyć porządnie okien i trzeba koło tego chodzić.
A potem rośnie i, owszem, okna już umyje, ale trzeba toto jakoś na życie ukierunkować. I przykładem trzeba świecić.
I jeszcze się martwić, czy na ludzi wyjdzie.
Ale chyba jednak jest we mnie potrzeba, żeby być matką. Nie kumam tego ani trochę...
Jedno wiem: wyrośnie na małego żołnierza. I będzie mieć przechlapane z taką matką
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Co to jest z tym płaczem i Ósemkami? Wychodzi, iż płacz to najskuteczniejsza broń przeciw temu typowi
Wyobrażam sobie, że dzieci Ósemek właśnie takie nie będą, bo zorientują się iż tego typu strategie nie są skuteczne. Zamiast tego może tupanie i drapanieMietła pisze:Potem płacze toto i doskonale wie, czego chce, tylko próbuje wszystko tym płaczem wymusić.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Ee tam moj tata jest 8 i z tej nieakceptacji placzu wyszlo tyle ze jak zaczynalam plakac to plakalam jeszcze bardziej bo plakalam ze nir moge przestac plakac :p
Najgorszy jest ten ostry rozkaz "nie placz" kiedy bardzo nie chcesz plakac ale po prostu nie umiesz. Zaczynasz sie prawie dusic. Takze ymm nie polecam :p
Ale racja uwazam ze rodzic 8 to super sprawa jak tak slucham znajomych narzekajacych na brak silnej figury ojca. Tylko moj alurat byl troche zapracowany. No i ma problem z socjonicznym Fi tzn zupelnie nie radzi sobie z delikatnymi uczuciami dorastajacych dziewczynek. Najlepiej mu idzie z malymi dziecmi, takimi do 10 r. ż.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Najgorszy jest ten ostry rozkaz "nie placz" kiedy bardzo nie chcesz plakac ale po prostu nie umiesz. Zaczynasz sie prawie dusic. Takze ymm nie polecam :p
Ale racja uwazam ze rodzic 8 to super sprawa jak tak slucham znajomych narzekajacych na brak silnej figury ojca. Tylko moj alurat byl troche zapracowany. No i ma problem z socjonicznym Fi tzn zupelnie nie radzi sobie z delikatnymi uczuciami dorastajacych dziewczynek. Najlepiej mu idzie z malymi dziecmi, takimi do 10 r. ż.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Jestem dzieckiem Ósemka i rzeczywiście jak teraz sobie przypominam, to nie mogłam płakać. Za gluta ojciec się wściekał, jak tylko uroniłam łezkę. Jak rozwyłam się kilka lat temu, to widziałam u niego panikę, którą nieudolnie próbował przykryć maską wściekłości... Ale po prostu się bał, nie ogarniał tego.
Jako dziecko byłam grzeczna. Raczej usłuchana, bez histerycznych występów (zdarzył mi się taki jeden, później sama sobie wszystko przemyślałam w tym małym łbie i poszłam przeprosić mamę). Może dlatego jak patrzę teraz na te rozdarte bachory, które potrafią wrzeszczeć jak opętane, bo różowy miś jest za bardzo różowy, to mam w głowie tylko jedną myśl. "Za nogi i o ścianę, za nogi i o ścianę..."
Co innego płacz spowodowany smutkiem, bólem, strachem, czy po prostu "bo urwało się ucho temu misiu". To rozumiem, to jest jak najbardziej ok, zdrowy odruch. To nawet utulić mogę, ugłaskać, załatać misia.
Nie boję się samego płaczu rozpuszczonego smarkacza. Bardziej obawiam się mojej reakcji, że nie wytrzymam i zrobię coś, czego będę później żałować. Dlatego wolę unikać dzieci. Nie mam do nich po prostu cierpliwości (z małymi wyjątkami).
Dlatego powiadam Wam - jak już będę miała swoje, to będzie chodziło jak w zegarku. Małe glaniki, moro śpiochy, musztra zamiast dobranocki i owsianka na baczność.
Jako dziecko byłam grzeczna. Raczej usłuchana, bez histerycznych występów (zdarzył mi się taki jeden, później sama sobie wszystko przemyślałam w tym małym łbie i poszłam przeprosić mamę). Może dlatego jak patrzę teraz na te rozdarte bachory, które potrafią wrzeszczeć jak opętane, bo różowy miś jest za bardzo różowy, to mam w głowie tylko jedną myśl. "Za nogi i o ścianę, za nogi i o ścianę..."
Co innego płacz spowodowany smutkiem, bólem, strachem, czy po prostu "bo urwało się ucho temu misiu". To rozumiem, to jest jak najbardziej ok, zdrowy odruch. To nawet utulić mogę, ugłaskać, załatać misia.
Nie boję się samego płaczu rozpuszczonego smarkacza. Bardziej obawiam się mojej reakcji, że nie wytrzymam i zrobię coś, czego będę później żałować. Dlatego wolę unikać dzieci. Nie mam do nich po prostu cierpliwości (z małymi wyjątkami).
Dlatego powiadam Wam - jak już będę miała swoje, to będzie chodziło jak w zegarku. Małe glaniki, moro śpiochy, musztra zamiast dobranocki i owsianka na baczność.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Buahaha no prawie jakbym czytała swoje myśliMietła pisze:Jestem dzieckiem Ósemka i rzeczywiście jak teraz sobie przypominam, to nie mogłam płakać. Za gluta ojciec się wściekał, jak tylko uroniłam łezkę. Jak rozwyłam się kilka lat temu, to widziałam u niego panikę, którą nieudolnie próbował przykryć maską wściekłości... Ale po prostu się bał, nie ogarniał tego.
Jako dziecko byłam grzeczna. Raczej usłuchana, bez histerycznych występów (zdarzył mi się taki jeden, później sama sobie wszystko przemyślałam w tym małym łbie i poszłam przeprosić mamę). Może dlatego jak patrzę teraz na te rozdarte bachory, które potrafią wrzeszczeć jak opętane, bo różowy miś jest za bardzo różowy, to mam w głowie tylko jedną myśl. "Za nogi i o ścianę, za nogi i o ścianę..."
Co innego płacz spowodowany smutkiem, bólem, strachem, czy po prostu "bo urwało się ucho temu misiu". To rozumiem, to jest jak najbardziej ok, zdrowy odruch. To nawet utulić mogę, ugłaskać, załatać misia.
Nie boję się samego płaczu rozpuszczonego smarkacza. Bardziej obawiam się mojej reakcji, że nie wytrzymam i zrobię coś, czego będę później żałować. Dlatego wolę unikać dzieci. Nie mam do nich po prostu cierpliwości (z małymi wyjątkami).
Dlatego powiadam Wam - jak już będę miała swoje, to będzie chodziło jak w zegarku. Małe glaniki, moro śpiochy, musztra zamiast dobranocki i owsianka na baczność.
W skrócie: też nie wolno było mi płakać. Pamiętam, że jak zaczynałam płakać to było to wyśmiewane natychmiast, że jestem miękka (coś w tym stylu) i przestawałam albo ewentualnie gdy np. mnie coś bolało to odwracano moją uwagę od bólu i płaczu i szybko moje żale się kończyły....generalnie rzadko płakałam.
Jako dorosła też rzadko płaczę i na pewno nikt tego nie może widzieć.
A co do dzieci: cholernie mnie drażnią. Drażni mnie płacz i bycie miękkim, użalającym się z byle powodu dzieckiem...czyli to samo co wpojono mi jak byłam nim sama. Nie znoszę płaczu dziecka. Nie znoszę, gdy dziecko usiłuje coś wymuszać płaczem i robi sceny. Na pewno w takiej sytuacji nie będę się nad nim użalać. No chyba, że ma naprawdę powód, np. ból, niesprawiedliwe potraktowanie, wtedy pocieszyłabym, odwróciła uwagę od niedobrych emocji.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Masz dzieci? Płacz dziecka to sygnał dla matki, że dzieje się coś złego i matka wtedy instynktownie reaguje. Tak jest nie tylko u ludzi, ale i u wielu zwierząt np. kwilenie, piszczenie, miauczenie itd.Zyfika pisze:A co do dzieci: cholernie mnie drażnią. Drażni mnie płacz i bycie miękkim, użalającym się z byle powodu dzieckiem...czyli to samo co wpojono mi jak byłam nim sama. Nie znoszę płaczu dziecka. Nie znoszę, gdy dziecko usiłuje coś wymuszać płaczem i robi sceny. Na pewno w takiej sytuacji nie będę się nad nim użalać.
Re: Osemkowy stosunek do dzieci
Agon pisze:Masz dzieci? Płacz dziecka to sygnał dla matki, że dzieje się coś złego i matka wtedy instynktownie reaguje. Tak jest nie tylko u ludzi, ale i u wielu zwierząt np. kwilenie, piszczenie, miauczenie itd.Zyfika pisze:A co do dzieci: cholernie mnie drażnią. Drażni mnie płacz i bycie miękkim, użalającym się z byle powodu dzieckiem...czyli to samo co wpojono mi jak byłam nim sama. Nie znoszę płaczu dziecka. Nie znoszę, gdy dziecko usiłuje coś wymuszać płaczem i robi sceny. Na pewno w takiej sytuacji nie będę się nad nim użalać.
O cześć, cześć
A Ty jesteś matką ?
Niemowlakom mogę darować. W końcu nie potrafią mówić i nic nie kumają. Reszcie nie