Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Wiele razy widzialem i slyszalem od innych, ze Osemki sa jak obroncy ucisnionych.
W szkole na "dzien chlopaka" dziewczyny z klasy zamiast kupowac cos, przygotowaly nam dyplomy - dla kazdego z nas w indywidualnej kategorii. Wiec mielismy klasowego "Milczka - cicha wode co brzegi rwie" i tak dalej. Mialem wtedy jakies 14 lat i mi nadano kategorie wlasnie "Obronca Ucisnionych", jak sadze, poniewaz lubilem sie klocic z nauczycielami i innymi o sprawiedliwosc czy niesprawiedliwosc w moich oczach.
Wtedy jakos za bardzo nie myslalem o tym co robie, teraz kiedy wiem juz ze glowa sluzy do myslenia i nie wychylam sie az tak w obronie innych. Chociaz czasem mi sie otwiera noz w kieszeni albo staje w obronie nawet kogos obcego na ulicy jak cos jest grane, ale to naprawde rzadko i kiedy jestem w bojowym nastroju. Wtedy wlasnie jakos specjalnie nie mysle. Ale nie odczuwam tego jako silnej potrzeby ochrony innych, a raczej "ktos musi cos zrobic!"...
Pytanie do innych Osemek, czy macie tak silne odczucia gdy napotykacie niesprawiedliwosc, ze macie potrzebe zrobienia czegos? Czy te potrzebe mozna byc nazwac potrzeba chronienia innych?
Ciekawi mnie tez jak zapatruja sie na to inne typy!
Odnosnie pytania, chodzi mi tu o ludzi bliskich albo dalekich, o cale spektrum sytuacji. Chodzi mi o to jak sie czujecie, tzn czy macie ten odruch obronny wobec innych, ktory niezawsze musi przechodzic w akcje. Moze byc to ochrona fizyczna ale i slowna, jak np pyskowanie do nauczyciela za niesprawiedliwosc - co bylo moim cichym hobby w czasach szkoly.
W szkole na "dzien chlopaka" dziewczyny z klasy zamiast kupowac cos, przygotowaly nam dyplomy - dla kazdego z nas w indywidualnej kategorii. Wiec mielismy klasowego "Milczka - cicha wode co brzegi rwie" i tak dalej. Mialem wtedy jakies 14 lat i mi nadano kategorie wlasnie "Obronca Ucisnionych", jak sadze, poniewaz lubilem sie klocic z nauczycielami i innymi o sprawiedliwosc czy niesprawiedliwosc w moich oczach.
Wtedy jakos za bardzo nie myslalem o tym co robie, teraz kiedy wiem juz ze glowa sluzy do myslenia i nie wychylam sie az tak w obronie innych. Chociaz czasem mi sie otwiera noz w kieszeni albo staje w obronie nawet kogos obcego na ulicy jak cos jest grane, ale to naprawde rzadko i kiedy jestem w bojowym nastroju. Wtedy wlasnie jakos specjalnie nie mysle. Ale nie odczuwam tego jako silnej potrzeby ochrony innych, a raczej "ktos musi cos zrobic!"...
Pytanie do innych Osemek, czy macie tak silne odczucia gdy napotykacie niesprawiedliwosc, ze macie potrzebe zrobienia czegos? Czy te potrzebe mozna byc nazwac potrzeba chronienia innych?
Ciekawi mnie tez jak zapatruja sie na to inne typy!
Odnosnie pytania, chodzi mi tu o ludzi bliskich albo dalekich, o cale spektrum sytuacji. Chodzi mi o to jak sie czujecie, tzn czy macie ten odruch obronny wobec innych, ktory niezawsze musi przechodzic w akcje. Moze byc to ochrona fizyczna ale i slowna, jak np pyskowanie do nauczyciela za niesprawiedliwosc - co bylo moim cichym hobby w czasach szkoly.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
- lasuch
- Moderator
- Posty: 731
- Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Witam serdecznie,
temat świetny, aż dziw bierze że wcześniej takiego nie było tutaj, bo pasuje jak ulał. Zaznaczyłem oczywiście, że odczuwam taką potrzebę. Nie potrafię przejść obojętnie gdy dzieje się coś nie tak. Z tym, że ja miałem w szkole na odwrót niż kapar, głównie trzeba było bronić nauczycieli przed klasą, co było chyba nawet trudniejsze, gdyż groziło wykluczeniem i ogólnie gniewem całej klasy, 20tki facetów w trudnym okresie dojrzewania Sprawiało mi satysfakcję uspokajanie ich pomimo toczenia przez nich piany, nie że byłem przeciwko im, ale temperowałem ich zachowanie. Kolejna rzecz, że nieważne komu się dzieje niesprawiedliwość, to ta potrzeba bronienia uciśnionych jest równie silna. Czerpię satysfakcję z bycia anonimowym bohaterem kogoś przypadkowego, szarego dnia i zniknąć momentalnie.
Gdybym jednak nie pomógł, to zżerałoby mnie to bardzo długo, niektóre sytuacje wracają do mnie po latach, gdzie myślę że powinienem zrobić więcej, inaczej.
Myślę, że ogólnie Ósemki tak mają, jak myślę o ojcu 8, to on też miewa takie akcje.
Tak jak B_K, jestem (w sumie to raczej zawsze byłem) też dość rozważny i nie daję się zabić za byle co, jednak to nie zmienia faktu, że nie przechodzę obok takich sytuacji obojętnie. Wiem, że jak trzeba coś zrobić, to muszę JA to zrobić.
temat świetny, aż dziw bierze że wcześniej takiego nie było tutaj, bo pasuje jak ulał. Zaznaczyłem oczywiście, że odczuwam taką potrzebę. Nie potrafię przejść obojętnie gdy dzieje się coś nie tak. Z tym, że ja miałem w szkole na odwrót niż kapar, głównie trzeba było bronić nauczycieli przed klasą, co było chyba nawet trudniejsze, gdyż groziło wykluczeniem i ogólnie gniewem całej klasy, 20tki facetów w trudnym okresie dojrzewania Sprawiało mi satysfakcję uspokajanie ich pomimo toczenia przez nich piany, nie że byłem przeciwko im, ale temperowałem ich zachowanie. Kolejna rzecz, że nieważne komu się dzieje niesprawiedliwość, to ta potrzeba bronienia uciśnionych jest równie silna. Czerpię satysfakcję z bycia anonimowym bohaterem kogoś przypadkowego, szarego dnia i zniknąć momentalnie.
Gdybym jednak nie pomógł, to zżerałoby mnie to bardzo długo, niektóre sytuacje wracają do mnie po latach, gdzie myślę że powinienem zrobić więcej, inaczej.
Myślę, że ogólnie Ósemki tak mają, jak myślę o ojcu 8, to on też miewa takie akcje.
Tak jak B_K, jestem (w sumie to raczej zawsze byłem) też dość rozważny i nie daję się zabić za byle co, jednak to nie zmienia faktu, że nie przechodzę obok takich sytuacji obojętnie. Wiem, że jak trzeba coś zrobić, to muszę JA to zrobić.
8w7 SLE-Ti
-
- Posty: 17
- Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2012, 20:57
- Enneatyp: Szef
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Fantastyczne jest to forum, bo funduje mi niespodziewaną okazję do 'autorozpoznania' dziękuję innym użytkownikom ))
W moim przypadku najbardziej chodzi o 'kreowanie sytuacji' – rozwinę to na dwa sposoby.
Pierwsza sprawa dotyczy osób, które postrzegam jako dla mnie ważne i wtedy TAK – mam bardzo silną potrzebę 'pomagania im', wpłynięcia w jakiś sensowny sposób na to, żeby rozwiązać problem (bo ja postrzegam ich dylematy, kłopoty w pracy etc. w kategoriach problemu, który muszę rozwiązać) i 'udzielam rad'. Albo -bez konsultowania tego z nimi- podejmuję jakieś działanie ; np. umawiam ich na spotkanie, instruuję jak mają postąpić, podpowiadam kolejne ruchy – sama zauważam, że mało we mnie jest takiego pierwiastka, który by dawał wsparcie emocjonalne. Nauczyłam się wysłuchiwać ludzi. Kiedyś miałam potworny zwyczaj przerywania im w połowie zdania/opowieści i serwowania swoich 'mądrości'. Ale zwyczajowo, kiedy już wysłucham i mam mapę problemu (dopytuję o szczegóły), 'wymądrzam się' i przedstawiam rozwiązanie. To, które ja bym wybrała, gdyby sprawa dotyczyła mnie osobiście – i często to odnosi skutek. W tym znaczeniu, że te osoby postępują zgodnie z moją instrukcją (Jak gdyby 'narzucam' swoje rozwiązania tym osobom, ale nie wydaje mi się to zachowaniem negatywnym. Najczęściej jest tak, że ci bliscy mi ludzie sami zaczynają mówić mi o tym co ich gniecie, a ja mam poczucie, że oczekują ode mnie podpowiedzi, więc mówię co myślę).
Ale niezmiennie, za każdym razem, kiedy słyszę, że ktoś bliski ma problem (np. były pracodawca nie wypłacił mu zaległej pensji i kręci, tak, że staje się jasne, że szanse, że kiedykolwiek to zrobi stają coraz bardziej nikłe), czuje się tak, jakbym była jakimś średniowiecznym władcą i wysłuchiwała od poddanego, że jakiś cieć z innego 'shire' napadł jego gospodarstwo, splądrował dom, pozbawił całego dobytku i jeszcze porwał córkę. Po prostu czuję jak rośnie we mnie autentyczny gniew, żyła mi wychodzi i zaczynam myśleć jak dopaść tego gnoja, który ośmielił się zadrzeć z moim bliskim (– 'moim poddanym' czyli tak naprawdę ze mną), tak, żeby nauczył się, że jeżeli będzie ludzi traktował jak gówno, to w końcu spotka go za to kara.
Czuję się źle (fizycznie i psychicznie), kiedy nie mogę mieć wpływu na życie moich bliskich – np. nie mogę wpłynąć na ich szefów, poprawić ich bytu materialnego, 'załatwić' lepszej pracy, albo przetłumaczyć dobrej znajomej, że działanie 'pro publico bono' jest bardzo fajną i pozytywną inicjatywą, do czasu aż ktoś nie zaczyna traktować jej darmowej pracy jako czegoś, czego ma prawo od niej ŻĄDAĆ – wtedy to jest zwykłe żerowanie na czyimś miękkim charakterze. Nie mam tolerancji na takie zachowania i ostatnio powiedziałam znajomej wprost, że osoba która przysparza jej zmartwień i problemów jest zwykłą -tu bardzo brzydkie słowo- która świetnie umiała się ustawić i że mam nadzieję tej pani nigdy nie spotkać, bo wprost i bez ogródek myślę na jej temat (oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moja znajoma sama musi sobie ze swoim życiem radzić – to raz. A dwa, że takie 'ultimate' wypowiedzenie na głos moich uwag, mogłoby w konsekwencji bardziej mojej znajomej zaszkodzić niż pomóc... I że tak naprawdę było by korzystne tylko dla mnie : pozbyłabym się frustracji, którą wywołała we mnie informacja o problemach koleżanki – zrzuciłabym ciśnienie)
Drugie podejście dotyczy sytuacji związanych z codziennością i obcymi ludźmi. I to się zaczyna od tego że kiedy wszyscy czekają na windę i chcą jechać w dół, a wszystkie trzy windy jadą w górę, to ja wchodzę do windy, która jedzie w górę, mimo że też chcę zjechać w dół, tylko po to, żeby nadusić guzik, który zagwarantuje mi, że następny kurs zmierza wprost na parter (śmieszne jest to, że bardzo często jest tak, że kilka osób stoi, gapią się jak cielęta w te windy, jeżdżące w górę i w dół, i żadne z nich nie robi nic, żeby wreszcie ruszyć z miejsca...).
Potrafię też zrobić scenę kierowcy autobusu za to, że nie zaczekał na jakąś starszą osobę i na jego oczach wyciągnąć telefon i bezczelnie zadzwonić na infolinię i przejechać się po kierowcy i tym czy zasługuje na premię czy nie. Kłócę się z kanarami, kiedy widzę jak usiłują naciągnąć kogoś, komu pół minuty wcześniej skończył się bilet minutowy i kto z ich powodu nie zdążył skasować kolejnego – zawsze mówię wprost, że chętnie będę świadczyć, jeżeli zajdzie taka potrzeba (i przyznam, że zdarzyło mi się być zdruzgotaną, kiedy raz padłam ofiarą kradzieży -byli świadkowie- i pies z kulawą nogą nie miał ochoty służyć mi pomocą – podać na siebie namiarów policji i być świadkiem. To był szok.) Czasem zaskakuje mnie to jak bardzo potrafię mieć donośny głos w takich sytuacjach i nie krzyczeć, tylko bardzo głośno mówić.
Mam też skłonność do bezpośredniego, mocno asertywnego (mój znajomy mawia 'agresywnie asertywnego') wchodzenia w sytuacje, kiedy ktoś 'jedzie' po kimś innym, zarzucając mu jakieś błędy i niedopatrzenia (zwierzchnik – pracownika), albo wyżywa się na tej osobie, albo też olewa osobę, która przyszła po pomoc (urząd/recepcja itp.) i z absolutnym przekonaniem o swojej racji, bardzo autorytatywnie sprowadzam 'winowajcę' do pionu. Bardzo pomaga mi w tym moja fizyczność, ponieważ jestem wysoka i często chodzę w szpilkach tak więc ja FIZYCZNIE patrzę na ludzi z góry i to pomaga mi osiągnąć 'mentalne cele'. Zawsze, kiedy mam coś bardzo ważnego do załatwienia jestem w szpilkach, bo to daje mi autentyczną fizyczną przewagę.
-- Posty sklejone automatycznie niedziela, 1 lipca 2012, 16:01 --
oj, uciekło mi, że wprost i bez ogródek powiedziałbym tej pani co o niej myślę ...
- sorry
ort. /boogi
W moim przypadku najbardziej chodzi o 'kreowanie sytuacji' – rozwinę to na dwa sposoby.
Pierwsza sprawa dotyczy osób, które postrzegam jako dla mnie ważne i wtedy TAK – mam bardzo silną potrzebę 'pomagania im', wpłynięcia w jakiś sensowny sposób na to, żeby rozwiązać problem (bo ja postrzegam ich dylematy, kłopoty w pracy etc. w kategoriach problemu, który muszę rozwiązać) i 'udzielam rad'. Albo -bez konsultowania tego z nimi- podejmuję jakieś działanie ; np. umawiam ich na spotkanie, instruuję jak mają postąpić, podpowiadam kolejne ruchy – sama zauważam, że mało we mnie jest takiego pierwiastka, który by dawał wsparcie emocjonalne. Nauczyłam się wysłuchiwać ludzi. Kiedyś miałam potworny zwyczaj przerywania im w połowie zdania/opowieści i serwowania swoich 'mądrości'. Ale zwyczajowo, kiedy już wysłucham i mam mapę problemu (dopytuję o szczegóły), 'wymądrzam się' i przedstawiam rozwiązanie. To, które ja bym wybrała, gdyby sprawa dotyczyła mnie osobiście – i często to odnosi skutek. W tym znaczeniu, że te osoby postępują zgodnie z moją instrukcją (Jak gdyby 'narzucam' swoje rozwiązania tym osobom, ale nie wydaje mi się to zachowaniem negatywnym. Najczęściej jest tak, że ci bliscy mi ludzie sami zaczynają mówić mi o tym co ich gniecie, a ja mam poczucie, że oczekują ode mnie podpowiedzi, więc mówię co myślę).
Ale niezmiennie, za każdym razem, kiedy słyszę, że ktoś bliski ma problem (np. były pracodawca nie wypłacił mu zaległej pensji i kręci, tak, że staje się jasne, że szanse, że kiedykolwiek to zrobi stają coraz bardziej nikłe), czuje się tak, jakbym była jakimś średniowiecznym władcą i wysłuchiwała od poddanego, że jakiś cieć z innego 'shire' napadł jego gospodarstwo, splądrował dom, pozbawił całego dobytku i jeszcze porwał córkę. Po prostu czuję jak rośnie we mnie autentyczny gniew, żyła mi wychodzi i zaczynam myśleć jak dopaść tego gnoja, który ośmielił się zadrzeć z moim bliskim (– 'moim poddanym' czyli tak naprawdę ze mną), tak, żeby nauczył się, że jeżeli będzie ludzi traktował jak gówno, to w końcu spotka go za to kara.
Czuję się źle (fizycznie i psychicznie), kiedy nie mogę mieć wpływu na życie moich bliskich – np. nie mogę wpłynąć na ich szefów, poprawić ich bytu materialnego, 'załatwić' lepszej pracy, albo przetłumaczyć dobrej znajomej, że działanie 'pro publico bono' jest bardzo fajną i pozytywną inicjatywą, do czasu aż ktoś nie zaczyna traktować jej darmowej pracy jako czegoś, czego ma prawo od niej ŻĄDAĆ – wtedy to jest zwykłe żerowanie na czyimś miękkim charakterze. Nie mam tolerancji na takie zachowania i ostatnio powiedziałam znajomej wprost, że osoba która przysparza jej zmartwień i problemów jest zwykłą -tu bardzo brzydkie słowo- która świetnie umiała się ustawić i że mam nadzieję tej pani nigdy nie spotkać, bo wprost i bez ogródek myślę na jej temat (oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moja znajoma sama musi sobie ze swoim życiem radzić – to raz. A dwa, że takie 'ultimate' wypowiedzenie na głos moich uwag, mogłoby w konsekwencji bardziej mojej znajomej zaszkodzić niż pomóc... I że tak naprawdę było by korzystne tylko dla mnie : pozbyłabym się frustracji, którą wywołała we mnie informacja o problemach koleżanki – zrzuciłabym ciśnienie)
Drugie podejście dotyczy sytuacji związanych z codziennością i obcymi ludźmi. I to się zaczyna od tego że kiedy wszyscy czekają na windę i chcą jechać w dół, a wszystkie trzy windy jadą w górę, to ja wchodzę do windy, która jedzie w górę, mimo że też chcę zjechać w dół, tylko po to, żeby nadusić guzik, który zagwarantuje mi, że następny kurs zmierza wprost na parter (śmieszne jest to, że bardzo często jest tak, że kilka osób stoi, gapią się jak cielęta w te windy, jeżdżące w górę i w dół, i żadne z nich nie robi nic, żeby wreszcie ruszyć z miejsca...).
Potrafię też zrobić scenę kierowcy autobusu za to, że nie zaczekał na jakąś starszą osobę i na jego oczach wyciągnąć telefon i bezczelnie zadzwonić na infolinię i przejechać się po kierowcy i tym czy zasługuje na premię czy nie. Kłócę się z kanarami, kiedy widzę jak usiłują naciągnąć kogoś, komu pół minuty wcześniej skończył się bilet minutowy i kto z ich powodu nie zdążył skasować kolejnego – zawsze mówię wprost, że chętnie będę świadczyć, jeżeli zajdzie taka potrzeba (i przyznam, że zdarzyło mi się być zdruzgotaną, kiedy raz padłam ofiarą kradzieży -byli świadkowie- i pies z kulawą nogą nie miał ochoty służyć mi pomocą – podać na siebie namiarów policji i być świadkiem. To był szok.) Czasem zaskakuje mnie to jak bardzo potrafię mieć donośny głos w takich sytuacjach i nie krzyczeć, tylko bardzo głośno mówić.
Mam też skłonność do bezpośredniego, mocno asertywnego (mój znajomy mawia 'agresywnie asertywnego') wchodzenia w sytuacje, kiedy ktoś 'jedzie' po kimś innym, zarzucając mu jakieś błędy i niedopatrzenia (zwierzchnik – pracownika), albo wyżywa się na tej osobie, albo też olewa osobę, która przyszła po pomoc (urząd/recepcja itp.) i z absolutnym przekonaniem o swojej racji, bardzo autorytatywnie sprowadzam 'winowajcę' do pionu. Bardzo pomaga mi w tym moja fizyczność, ponieważ jestem wysoka i często chodzę w szpilkach tak więc ja FIZYCZNIE patrzę na ludzi z góry i to pomaga mi osiągnąć 'mentalne cele'. Zawsze, kiedy mam coś bardzo ważnego do załatwienia jestem w szpilkach, bo to daje mi autentyczną fizyczną przewagę.
-- Posty sklejone automatycznie niedziela, 1 lipca 2012, 16:01 --
oj, uciekło mi, że wprost i bez ogródek powiedziałbym tej pani co o niej myślę ...
- sorry
ort. /boogi
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Chronienie innych? Tak, mój były przyjaciel 8w9 w gimnazjum miał bardzo silną tę potrzebę. Największa ofiara w szkole, która dla pozostałych uczniów była kozłem ofiarnym, popychadłem - on tę osobę, tego chłopaka bronił. Klasa wycinała biedakowi niesamowicie okropne numery, a mój przyjaciel był jedyną osobą, która potrafiła to powstrzymać, wrzasnąć na prześladowców, pokłócić się z nimi, pobić się z nimi. Podziwiam go za to.
Ale teraz już tak nie jest, on odczuwa tę potrzebę tylko w stosunku do swoich bliskich. W obronie obcej osoby raczej by nie stanął, a na tę postawę miał wpływ fakt, że tamta ofiara, której bronił, omal nie skompromitowała go w oczach szkoły, nie okazując wdzięczności za jego pomoc, za stawanie w jego obronie. Wręcz przeciwnie, uznał, że skoro D. jako jedyna osoba w szkole go broni, jest po jego stronie, to on może sobie z niej kpić, naigrywać, budować własną reputację. Nie udało mu się to, bardzo źle to się dla niego skończyło...
Ja osobiście podziwiam Ósemki za to, jak potrafią się wstawić za kimś, obronić go przed kimś lub przed czymś, pomóc mu skutecznie w trudnej sytuacji, kiedy nikt inny nie chce tego zrobić. To jest niesamowite i mam nadzieję, że nie spotka ich żadna okropność, która sprawi, że powiedzą sobie "Nie będę więcej dobry, bo znów mnie życie w d*pę kopnie" i że odejdą od tego na dobre...
Ale teraz już tak nie jest, on odczuwa tę potrzebę tylko w stosunku do swoich bliskich. W obronie obcej osoby raczej by nie stanął, a na tę postawę miał wpływ fakt, że tamta ofiara, której bronił, omal nie skompromitowała go w oczach szkoły, nie okazując wdzięczności za jego pomoc, za stawanie w jego obronie. Wręcz przeciwnie, uznał, że skoro D. jako jedyna osoba w szkole go broni, jest po jego stronie, to on może sobie z niej kpić, naigrywać, budować własną reputację. Nie udało mu się to, bardzo źle to się dla niego skończyło...
Ja osobiście podziwiam Ósemki za to, jak potrafią się wstawić za kimś, obronić go przed kimś lub przed czymś, pomóc mu skutecznie w trudnej sytuacji, kiedy nikt inny nie chce tego zrobić. To jest niesamowite i mam nadzieję, że nie spotka ich żadna okropność, która sprawi, że powiedzą sobie "Nie będę więcej dobry, bo znów mnie życie w d*pę kopnie" i że odejdą od tego na dobre...
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Dokładnie to co powyżej znam z własnego doświadczenia. Był taki jeden koleś w klasie, w pierwszych latach podstawówki, typowa ofiara klasowa. Też mnie zdradził i skończyło się moje bronienie jego. Jedynki i Ósemki walczą i bronią sprawiedliwości.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Wydaje mi się, że szóstki też mają dosyć silne czujniki w wykrywaniu niesprawiedliwości. Przynajmniej ja tak mam. Nieraz zdarzyło mi się stawać w obronie osób krzywdzonych - jak dotąd jednak tylko bliskich. Wstępowała we mnie wtedy nieopisana siła i zastanawianie nad tym, co potem, stawało mi się obce. To jakby nagłe puszczenie hamulców w rozpędzonym samochodzie, obce są mi wtedy wszelkie limity i ograniczenia. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, czy to potrzeba chronienia innych, ponieważ jest to zbyt nieuświadomiony obszar mojej osobowości. Po prostu ta tajemnicza moc we mnie wstąpi, bądź nie. Raczej bym powiedziała, że szóstki w ten sposób realizują swoje ukryte pragnienie o posiadaniu obrońcy. Poza tym, jak Kapar zauważył: "Ktoś musi coś zrobić!". Czuję wtedy szybki zastrzyk adrenaliny - natychmiast podnosi mi się ciśnienie, serce pompuje szybciej krew, a oddech lekko się spłyca. Jestem gotowa do działania. Ode mnie dalej zależy jak to wykorzystam.baby_kapar pisze:Pytanie do innych Osemek, czy macie tak silne odczucia gdy napotykacie niesprawiedliwosc, ze macie potrzebe zrobienia czegos? Czy te potrzebe mozna byc nazwac potrzeba chronienia innych?
Co jeszcze warto zauważyć, nie tylko obrona ludzi stanowi dla mnie priorytet, zwierząt też. Nie zdarzyło mi się, co prawda, jeszcze widzieć jawnego złego traktowania żadnego zwierzęcia, ale jestem przekonana, że gdyby miało to miejsce, nie wahałabym się ani chwili.
Niestety, jeszcze co do obrony innych ludzi, mam pewien uraz sprzed lat. Próbowałam chronić bliską mi wtedy osobę przed, jak wtedy uważałam, własną głupotą i zaatakowałam kogoś, kto moim zdaniem bardzo ją ranił. Potraktowano mnie wtedy, jakbym wtrącała się w cudze sprawy. Poza tym, co mnie jeszcze osobiście boli, to tchórzostwo innych. Kiedy ja potrzebuję, żeby mnie ktoś wsparł, to często odpowiada mi milczenie. To też mnie nauczyło większej kontroli. Zanim przekuję własny odruch obronny w działanie, krótko przeanalizuję czy w ogóle warto tak się poświęcać.
6w7 sp/sx, EIE
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Ja jestem bardzo wyczulony na niesprawiedliwość innych. Wręcz mnie gniecie to w środku; muszę działać i to zmieniać. Jak to ma np. z sytuacją w kraju teraz, że ludzie np. nie wiedzą że u nas jest demokracja taka jak w Rosji, że stan wojenny służył do osadzenia odpowiednich ludzi w Solidarności... Że myślą, że są wolni...
Ale wracając do tematu, to z czasem nauczyłem się działać z taktem, aby nie być posądzany o bycie dyktatorem. Nauczyłem się wyczuwać stany emocjonalne danych ludzi i przychodzić im w potrzebie tylko wtedy kiedy naprawdę jej potrzebują.
Mam kilku znajomych, gdzie odnoszę wrażenie, że przy mnie czują się bezpiecznie.
Ale wracając do tematu, to z czasem nauczyłem się działać z taktem, aby nie być posądzany o bycie dyktatorem. Nauczyłem się wyczuwać stany emocjonalne danych ludzi i przychodzić im w potrzebie tylko wtedy kiedy naprawdę jej potrzebują.
Mam kilku znajomych, gdzie odnoszę wrażenie, że przy mnie czują się bezpiecznie.
-
- Posty: 192
- Rejestracja: piątek, 26 października 2012, 22:01
- Enneatyp: Lojalista
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Ja też mam wrażenie, że 6 maja potrzebę chronienia słabszych. Sama jako 6 zawsze sympatyzowałam z przegranymi/odrzuconymi przez innych, bo czułam, że to nie fair w stosunku do nich i wyobrazić sobie, jak czułabym się na ich miejscu. Poza tym 6 kiedy coś wzburzy, potrafią przyjąć postawę kontrfobiczną i być bardzo wyzywające/bojowe. Mówię to po sobie, bo jestem chyba jedyną osobą wśród znajomych, która ma odwagę sprzeciwić się mojej koleżance... (chyba) ósemce.Wydaje mi się, że szóstki też mają dosyć silne czujniki w wykrywaniu niesprawiedliwości. Przynajmniej ja tak mam.
6w5, LII
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Mowisz Mirabelka o tej kolezance, jakby to ona byla zloczynca? Ale czy ta kolezanka ma takze prejawy chronienia innych i wyczulenia na sprawiedliwosc?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
-
- Posty: 192
- Rejestracja: piątek, 26 października 2012, 22:01
- Enneatyp: Lojalista
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Nie, nie... ona nie jest złoczyńcą Bardziej skupiłam się na sytuacjach, kiedy rzuca bluzgami na lewo i prawo i wszyscy boją się ją dotknąć nawet kijem.
A ona hm... sama doświadczyłam sytuacji, kiedy bezproblemowo leciała mi na ratunek i była pomocna. Nie wyobrażam sobie, żeby kogoś gnębiła i zdaje mi się, że tak, ma skłonności ku chronieniu innych
W ogóle to lubię 8, nawet jeśli mają cięty charakterek.
A ona hm... sama doświadczyłam sytuacji, kiedy bezproblemowo leciała mi na ratunek i była pomocna. Nie wyobrażam sobie, żeby kogoś gnębiła i zdaje mi się, że tak, ma skłonności ku chronieniu innych
W ogóle to lubię 8, nawet jeśli mają cięty charakterek.
6w5, LII
- KrowaZ8NaCzole
- Posty: 7
- Rejestracja: czwartek, 4 września 2014, 21:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Tam, gdzie krowy robią za jednorożce
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
W stosunku do kobiet, tak. Nie wiem, czemu, ale akurat kobiet chce mi się bronić, mimo tego, że sama jestem babą. Cóż.
Kilkakrotnie mi grożono z tego powodu, ale raczej nic z tego nie było - mimo, iż była to moja wina, bo z pijanych kolesi próbujących dobrać się do moich znajomych śmiałam się głośno, wrabiałam ich w żarty, poniżałam ich na oczach innych, chyba podświadomie mając nadzieję na otwarty konflikt. No i raz odpychałam pewnego gościa, który zaczął się bić z laską, podduszałam go i darłam się na niego, podczas gdy żaden inny pan się nawet nie zbliżył - żeby czasami nie dostać... To było instynktowne. Chyba nie da się wtedy o tym myśleć, to się po prostu robi.
Kilkakrotnie mi grożono z tego powodu, ale raczej nic z tego nie było - mimo, iż była to moja wina, bo z pijanych kolesi próbujących dobrać się do moich znajomych śmiałam się głośno, wrabiałam ich w żarty, poniżałam ich na oczach innych, chyba podświadomie mając nadzieję na otwarty konflikt. No i raz odpychałam pewnego gościa, który zaczął się bić z laską, podduszałam go i darłam się na niego, podczas gdy żaden inny pan się nawet nie zbliżył - żeby czasami nie dostać... To było instynktowne. Chyba nie da się wtedy o tym myśleć, to się po prostu robi.
I'm not a slut, you know, I just love love!
ENTP, ENTp, 8w7 sx/sp
ENTP, ENTp, 8w7 sx/sp
- Ketchup_suicide
- Posty: 149
- Rejestracja: środa, 4 kwietnia 2007, 21:33
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Tauzen
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Uwielbiam takie kobiety. Tzn.. doceniamKrowaZ8NaCzole pisze:W stosunku do kobiet, tak. Nie wiem, czemu, ale akurat kobiet chce mi się bronić, mimo tego, że sama jestem babą. Cóż.
Kilkakrotnie mi grożono z tego powodu, ale raczej nic z tego nie było - mimo, iż była to moja wina, bo z pijanych kolesi próbujących dobrać się do moich znajomych śmiałam się głośno, wrabiałam ich w żarty, poniżałam ich na oczach innych, chyba podświadomie mając nadzieję na otwarty konflikt. No i raz odpychałam pewnego gościa, który zaczął się bić z laską, podduszałam go i darłam się na niego, podczas gdy żaden inny pan się nawet nie zbliżył - żeby czasami nie dostać... To było instynktowne. Chyba nie da się wtedy o tym myśleć, to się po prostu robi.
Czwórka z trzema skrzydłami.
MTBI: ENTP
Socjo: IEE
sx/sp/so
MTBI: ENTP
Socjo: IEE
sx/sp/so
- Wieczna Marzycielka
- Posty: 31
- Rejestracja: środa, 9 marca 2016, 12:04
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Podoba mi się ten temat. Wiara w 8 przywrócona
Ze wszystkich ludzi, których spotkałam mało zidentyfikowałam Ósemek, ale zazwyczaj były bardziej raniące niż chroniące. Bardziej przejmowały się swoją zarąbistością niż skutecznym udzieleniem pomocy słabszym.
Ze wszystkich ludzi, których spotkałam mało zidentyfikowałam Ósemek, ale zazwyczaj były bardziej raniące niż chroniące. Bardziej przejmowały się swoją zarąbistością niż skutecznym udzieleniem pomocy słabszym.
"Siedząc na dupie, będziesz tylko siedział na dupie".
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
Potrzeba chronienia innych bardziej pasuje do 2, niż do 8. Ósemki pragną niezależności, a nie bycia uznanymi za potrzebnych innym, a to jest pragnienie Dwójek. Jak ktoś chce zostać strażakiem, ochroniarzem, czy jakimś ratownikiem ze względu na bronienie ludzi i ratowanie słabszych to jest to motywacja bliższa Dwójce, niż Ósemce.
8 mają wywalone na to co sądzi o nich otoczenie, więc bliżej im do skurwieli, niż białych rycerzy.
8 mają wywalone na to co sądzi o nich otoczenie, więc bliżej im do skurwieli, niż białych rycerzy.
- chokureika
- Moderator
- Posty: 608
- Rejestracja: niedziela, 11 listopada 2007, 23:25
- Enneatyp: Indywidualista
Re: Czy czujesz, ze masz silna potrzebe chronienia innych?
8 ma połączanie z 2, więc u zdrowszych osobników chęć pomocy innym i brania na siebie jako takiej odpowiedzialności za słabsze jednostki nie jest niczym niezwykłym.Agon pisze:Potrzeba chronienia innych bardziej pasuje do 2, niż do 8. Ósemki pragną niezależności, a nie bycia uznanymi za potrzebnych innym, a to jest pragnienie Dwójek. Jak ktoś chce zostać strażakiem, ochroniarzem, czy jakimś ratownikiem ze względu na bronienie ludzi i ratowanie słabszych to jest to motywacja bliższa Dwójce, niż Ósemce.
8 mają wywalone na to co sądzi o nich otoczenie, więc bliżej im do skurwieli, niż białych rycerzy.
http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 45#p286688
4.5 sp/sx IEI / z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.