Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

Dyskusje na temat typu 9

Czy w poprzednim wcieleniu byłeś/aś wibratorem?

Jestem archetypową prezerwatywą
7
13%
Nadal jestem wibratorem
8
15%
Byłem/am wibratorem muzycznym
2
4%
Pękła mi struna w gitarze :/
7
13%
KANAPKA!
15
28%
Idę spać.
15
28%
 
Liczba głosów: 54

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#46 Post autor: In3orn » środa, 14 grudnia 2011, 20:22

TowarzyszFrytas pisze:Ale podobnież piątki mają też wytyczać nowe szlaki i poszerzać horyzonty więc muszą ogarniać nieszablonowość itd ... I być gotowe na nowości.
Chodziło mi raczej o to, że piątki lubią jak coś jest logiczne czy też ma pewien algorytm, który rozgryzają. Moje codzienne zachowanie drażni wszystkie piątki jakie znam. Myślę, że głównym tego powodem jest brak takiego algorytmu. Próbują znaleźć jakąś analogię, której nie ma. Albo raczej jest - ta z opisu dziewiątki - ale to im nie wystarcza, bo w praktyce nic nie daje. Co do nowości - dziewiątki są nudne. Żadnych nowości w nich nie ma : )


Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Hypocrisy
Posty: 38
Rejestracja: środa, 7 lipca 2010, 16:57
Enneatyp: Mediator

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#47 Post autor: Hypocrisy » czwartek, 15 grudnia 2011, 13:35

Nie zgadzam się. Moim zdaniem przeciętne Dziewiątki mają stały algorytm - dopasowanie do aktualnych warunków (identyfikacja z osobą albo środowiskiem). Można je obserwować wyraźnie tylko w określonym kontekście, nie jak niezależne osoby. Indywidualność dopiero muszą wypracować.
Poza tym sama zauważyłaś program - powtarzalność, robienie w kółko tego samego. Tacy ludzie bywają martwi za życia.
Ot, już mamy podstawy osobowości.
9w8, sx/sp, ENTp.

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#48 Post autor: In3orn » czwartek, 15 grudnia 2011, 19:12

Ciężko to nazwać stałym algorytmem. Umiejętność dostosowania się do sytuacji da się zauważyć. Piątkom, które znam to jednak nie wystarcza. Masz rację, że rozwijające się dziewiątki muszą wypracować w sobie indywidualność, ale to prowadzi do jeszcze bardziej skrajnych zachowań, często w sytuacjach z zewnątrz wyglądających na analogiczne. To ukazuje je jako jeszcze bardziej niespójne i antynomiczne. Wiem o tym z własnych doświadczeń.

Z jednej strony chęć wyrażenia własnego ja, a z drugiej strach przed odrzuceniem, czy pominięciem.

Z jednej strony chęć robienia tego co chcę niezależnie od zdania innych, z drugiej niechęć do konfrontacji.

Z jednej strony chęć powiedzenia co o tym myślę, a z drugiej chęć wysłuchania co mają do powiedzenia inni.

Z jednej strony chęć obrony atakowanej osoby, z drugiej chęć pogodzenia obydwu - bo mam wrażenie, że to jedyna możliwość.

Nie dziwi mnie, że dziewiątki są takie niespójne. Dziwi mnie skąd w ich głowach pojawia się tak wiele alternatyw. Co do tematu, im bardziej indywidualni i pewni siebie się stajemy, tym bardziej nasze decyzje zaczynają być "chwiejne". Postąpimy w pewien sposób, żeby następnym razem zrobić coś zupełnie przeciwnego. Wiadomo, z osiąganiem kolejnych poziomów zdrowia sytuacja się klaruje, a spójność staje się naszą siłą. Często jednak przez długi okres życia (jeśli nie całe) jesteśmy gdzieś pośrodku tej całej drabinki, a zarazem chaosu naszych myśli, doświadczeń i decyzji, które za każdym razem rozważamy przed i po ich podjęciu.
Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#49 Post autor: Cotta » czwartek, 15 grudnia 2011, 19:35

Heh, sama mogłabym się podpisać pod tymi "niespójnościami", może poza pierwszą. Dla mnie to jednak nie są niespójności, tylko dość normalne zjawisko, kiedy ktoś funkcjonuje w społeczeństwie (a każdy funkcjonuje) i nie przepada za konfliktami, ceni sobie zgodę i spokój.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Hypocrisy
Posty: 38
Rejestracja: środa, 7 lipca 2010, 16:57
Enneatyp: Mediator

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#50 Post autor: Hypocrisy » czwartek, 15 grudnia 2011, 22:20

Masz rację, że rozwijające się dziewiątki muszą wypracować w sobie indywidualność, ale to prowadzi do jeszcze bardziej skrajnych zachowań, często w sytuacjach z zewnątrz wyglądających na analogiczne. To ukazuje je jako jeszcze bardziej niespójne i antynomiczne. Wiem o tym z własnych doświadczeń.
No to trudno, nie od razu Kraków zbudowano. Ostatecznie wykrystalizowana osoba chyba porzuci brak decyzji/chwilową identyfikację z dwiema stronami, bo indywidualizm z natury preferuje konkretne wartości oraz dążenie do twórczości. Tylko nie wiem, czemu ma to być gorsze od poczucia jedności etc. Jak na mój gust wszystko ma w naturze swoje miejsce.
Z jednej strony chęć wyrażenia własnego ja, a z drugiej strach przed odrzuceniem, czy pominięciem.
Problem z gatunku abstrakcyjnych? Brak określenia skutkuje spokojem na krótką metę, bo później następuje izolacja. Ludzie pragną kontaktu. Pal sześć, czy ktoś się wygłupi.
Z jednej strony chęć robienia tego co chcę niezależnie od zdania innych, z drugiej niechęć do konfrontacji.
Jak wyżej. Strach przed id? Konfrontacja to nie agresja. Sprawa asertywności. Tylko trzeba ruszyć tyłek.
Z jednej strony chęć powiedzenia co o tym myślę, a z drugiej chęć wysłuchania co mają do powiedzenia inni.
Wtedy dzieli się proporcje między wartością swoich słów a zdania danej osoby. Oczywiście można stwierdzić, że druga osoba jest ważniejsza (zamiana partnerstwa na hierarchię) Ale jeśli tak się uzna, w czym problem?
Z jednej strony chęć obrony atakowanej osoby, z drugiej chęć pogodzenia obydwu - bo mam wrażenie, że to jedyna możliwość.
Z mojego punktu widzenia pokoju nie uzyska się godzeniem, ale zmianą percepcji. Wystarczy przedstawić sprawę i możliwości do wyboru. Jak się uda, OK. Nie? Można zrobić coś praktyczniejszego dla świata.

Tyle w ramach truizmów. Moim zdaniem problemy wynikają z braku kontaktu ze swoimi instynktami oraz dopasowania do rozwiązań proponowanych przez społeczeństwo, ergo najczęściej konformizmu. W końcu "trzeba mieć" jakiś model postępowania. Jednak nie rozumiem, dlaczego widzisz chaos jako siłę destruktywną. Stanowi ją tylko wtedy, kiedy wpadamy w otchłań równych racji i identycznych wyborów. Niektórzy mówią o niej "Daath". W innym przypadku... styl stanowi także brak stylu.

HAIL ERIS!
9w8, sx/sp, ENTp.

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#51 Post autor: In3orn » piątek, 16 grudnia 2011, 20:41

Hypocrisy pisze:No to trudno, nie od razu Kraków zbudowano. Ostatecznie wykrystalizowana osoba chyba porzuci brak decyzji/chwilową identyfikację z dwiema stronami, bo indywidualizm z natury preferuje konkretne wartości oraz dążenie do twórczości. Tylko nie wiem, czemu ma to być gorsze od poczucia jedności etc. Jak na mój gust wszystko ma w naturze swoje miejsce.
Jasne. Negatywne są pewne stany - wahanie, niemoc, bezradność, nieumiejętność podjęcia decyzji - problemy, które w gruncie rzeczy mogłyby nie istnieć. Tak jak napisałeś, moje przykłady można bardzo łatwo rozwiązać - z perspektywy tego, co już wiesz lub tego, jaki masz stosunek do siebie. Sam się często z siebie śmieję - jaki to głupiutki byłem. Jak najbardziej pozytywne jest rozwiązywanie takich problemów i szukanie - jak to określiłeś - własnego modelu postępowania. Nie wiem czy słusznie wywnioskowałem, że rozwój traktujesz jak drogę do indywidualności. Osobiście mam wrażenie, że indywidualizm nie musi się kłócić z poczuciem jedności.
Hypocrisy pisze:Jednak nie rozumiem, dlaczego widzisz chaos jako siłę destruktywną. Stanowi ją tylko wtedy, kiedy wpadamy w otchłań równych racji i identycznych wyborów. Niektórzy mówią o niej "Daath". W innym przypadku... styl stanowi także brak stylu.
Osobiście dużo lepiej się czuję, kiedy wszystko we mnie jest poukładane, ale tak jak mówisz to pewnie kwestia indywidualna. Możesz coś więcej powiedzieć o tym "Daath", bo nie bardzo wiem co to? : )
Cotta pisze:Heh, sama mogłabym się podpisać pod tymi "niespójnościami", może poza pierwszą. Dla mnie to jednak nie są niespójności, tylko dość normalne zjawisko, kiedy ktoś funkcjonuje w społeczeństwie (a każdy funkcjonuje) i nie przepada za konfliktami, ceni sobie zgodę i spokój.
Możesz mniej więcej wskazać źródło takowych myśli? Ciekawi mnie jaka jest różnica w ich pojawianiu się u piątek i dziewiątek.
Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#52 Post autor: Cotta » sobota, 17 grudnia 2011, 00:18

In3orn pisze:
Cotta pisze:Heh, sama mogłabym się podpisać pod tymi "niespójnościami", może poza pierwszą. Dla mnie to jednak nie są niespójności, tylko dość normalne zjawisko, kiedy ktoś funkcjonuje w społeczeństwie (a każdy funkcjonuje) i nie przepada za konfliktami, ceni sobie zgodę i spokój.
Możesz mniej więcej wskazać źródło takowych myśli? Ciekawi mnie jaka jest różnica w ich pojawianiu się u piątek i dziewiątek.
Podobnie jak Dziewiątki lubię święty spokój, jak nikt się nie czepia, jak nie ma kłótni, konfliktów itd. To, co inaczej wygląda, to to, że ja raczej jestem skłonna odciąć się od tych rzeczy, zerwać niechciane kontakty niż próbować je znosić z dobrą miną. Niemniej, tak samo jak wszyscy, funkcjonuję w społeczeństwie i wtedy te wszystkie dylematy na linii ja-inni stają się aktualne.

- Z jednej strony chęć wyrażenia własnego ja, a z drugiej strach przed odrzuceniem, czy pominięciem.
To akurat najmniej. Bardziej się obawiam, że ktoś będzie nachalny niż że mnie odrzuci/pominie.

- Z jednej strony chęć robienia tego co chcę niezależnie od zdania innych, z drugiej niechęć do konfrontacji.
Nie lubię kłótni, pretensji, konfliktów, atakowania, bronienia się. Dla mnie rajem by było, gdyby każdy zajął się w pierwszej kolejności sobą zamiast życiem innych (przy czym nie chodzi mi tu o życzliwe zainteresowanie drugim człowiekiem, tylko te wszystkie jazdy na punkcie kontroli, podporządkowywania, narzucania się, pouczeń, wiedzenia lepiej jak masz przeżyć swoje życie itd.), wierzę, że świat funkcjonowałby wówczas o wiele harmonijniej. Ale nie ma tak dobrze, więc mam świadomość, że moje wybory mogą na mnie ściągać wspomniane konflikty. I bywa, że na jednej szali jest chęć czegoś, na drugiej świadomość, co będę musiała dźwigać jako niechciane dodatki do tej decyzji. U mnie to nie jest na zasadzie, że zależy mi na tym, żeby mnie wszyscy kochali, mieli o mnie dobre zdanie itd. Zależy mi natomiast, żeby nie utrudniali mi życia, bo mam poczucie, że użeranie się z innymi (utarczki, wojenki itp.) wyczerpuje moje (i tak ograniczone) zasoby energetyczne. Dziewiątka pewnie ma inną motywację. I inne sposoby radzenia sobie z tym. Dla 5 jest charakterystyczne, że np. separuje różne części swojego życia, wycofuje się, ucieka w minimalizm. Odmawia walki ze światem, ale też odmawia podporządkowania, wchłonięcia jej przez innych.

- Z jednej strony chęć powiedzenia co o tym myślę, a z drugiej chęć wysłuchania co mają do powiedzenia inni.
To się nazywa rozmową i jest dość powszechnym zjawiskiem. ;) Lubię słuchać, co mają do powiedzenia inni, to pozwala lepiej ich zrozumieć, poszerzyć punkty widzenia. Co nie oznacza, że jak kogoś wysłuchałam, to od razu się z nim zgadzam. Prawo do swojego zdania też chcę zachować.

- Z jednej strony chęć obrony atakowanej osoby, z drugiej chęć pogodzenia obydwu - bo mam wrażenie, że to jedyna możliwość.
Uważam, że najbardziej konstruktywnie jest, kiedy obie strony usiądą i na spokojnie pogadają. To wynika u mnie z wiary, że wystarczy, żeby jeden człowiek zrozumiał drugiego (która to wiara jest dość naiwna...), a ataki są wtedy, kiedy nie rozumie. Więc powinno się dążyć do tego, żeby zrozumiał. Czyli mu spokojnie wytłumaczyć w czym rzecz. Więc kiedy widzę żrące się strony, to wydaje mi się, że żrą się ze względu na niezrozumienie. A za pośrednictwem ataków się lepiej nie zrozumieją, więc to trwonienie energii na coś, co jest z góry skazane na porażkę. Oczywiście, można by poprzestać na obronie atakowanego, ale wtedy ani broniony nie rozumie, ani atakujący nie rozumie. Zewnętrzne oznaki pożaru może zostały ugaszone, ale obie strony odeszły w niezrozumieniu, więc będą powielać schemat. Chyba po prostu za bardzo fetyszyzuję zrozumienie. Ale na siłę nigdy nikogo nie godziłam, co najwyżej ostudzam emocje i sugeruję, czy może nie lepiej porozmawiać na spokojnie.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Hypocrisy
Posty: 38
Rejestracja: środa, 7 lipca 2010, 16:57
Enneatyp: Mediator

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#53 Post autor: Hypocrisy » sobota, 17 grudnia 2011, 11:16

Nie wiem czy słusznie wywnioskowałem, że rozwój traktujesz jak drogę do indywidualności. Osobiście mam wrażenie, że indywidualizm nie musi się kłócić z poczuciem jedności.
Wspomniałem tylko o równorzędności z mojego punktu widzenia. Dla mnie cały proces zaczyna się od nakreślenia podstaw siebie oraz wyodrębnienia kolejnych "elementów" - ciała, emocji, umysłu - aby je oczyścić i związać ze sobą na nowo. Tak według mnie wyglądają początki osoby indywidualnej, o określonej osobowości czy przede wszystkim celach.
Cała sprawa z roztopieniem się polega na tym, że na przeciętnym poziomie zdrowia Dziewięć robi to bez poczucia siebie, więc właściwie nie istnieje. Inna sprawa, kiedy zanika poczucie tożsamości oraz w pewnym stopniu czasoprzestrzeń. Tak bywa w wielu sytuacjach, od koncertów przez seks po medytacje. Strasznie ciężko to opisywać, a kiedy próbuje się, wychodzą bzdury. :) Mam nadzieję, że po prostu załapiesz.
Osobiście dużo lepiej się czuję, kiedy wszystko we mnie jest poukładane, ale tak jak mówisz to pewnie kwestia indywidualna. Możesz coś więcej powiedzieć o tym "Daath", bo nie bardzo wiem co to? : )
Nie jestem takim kozakiem, żeby dać się obezwładnić Cthulhu i zwariować, nie przepadam też za chaosem destruktywnym. Lubię go z pewnym ograniczeniem: kiedy jestem totalnie świadomy wszystkiego co robię, a jednocześnie pozwalam żeby przepływały przeze mnie różne myśli czy sztuka. Zauważyłem, że kiedy nie skupia się usilnie na zrobieniu czegoś tylko biernie pozwala na proces, tworzy się rzeczy jakby piękniejsze, lepszej jakości.
Daath to fałszywa sefira w kabalistycznym Drzewie Życia, oddziela pierwotną Trójcę (świat idei; Keter tworzące zasadę pozytywną i negatywną) od materii. To taki stan umysłu, nazywany popularnie otchłanią. Wpada się w nim w mnóstwo pułapek dualizmu. Wszystko staje się równie wiarygodne, brak jakiegokolwiek oparcia, toniesz w podstawowych lękach oraz słabościach. Czysty intelekt, ale zero obiektywizmu, prawdy. Znów ciężko to opisywać.
9w8, sx/sp, ENTp.

Awatar użytkownika
IstariDreamer
Posty: 303
Rejestracja: wtorek, 25 stycznia 2011, 12:10
Lokalizacja: Right here

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#54 Post autor: IstariDreamer » środa, 4 lipca 2012, 20:04

Zauważyłem u siebie ciekawe zjawisko.
Parę dni temu opracowałem (wystarczająco) szczegółowy plan działań na najbliższe miesiące, dni a także na kolejny dzień.
Obejmował każdą istotną płaszczyznę, jaką potrafiłem w tamtym czasie dostrzec.

W planie na kolejny dzień znalazło się kilka nieprzyjemnych ("trudnych") czynności do wykonania.
Odłożyłem je na później, tj. o godzinę. Później o kolejną i jakimś sposobem wkręciłem się w różne zabijacze czasu na kilka dni.
Zupełnie zapomniałem o planie.

Zmęczyłem się w końcu tą faktyczną bezczynnością i postanowiłem zrobić cokolwiek konstruktywnego.
Dzisiaj otwieram zeszyt i aż się zdziwiłem, jak dobrze ten plan jest przemyślany. Jak dużo mogę się z niego o sobie dowiedzieć.
Zamknę zeszyt - czuję, że był to tylko scenariusz dla jakiejś obcej mi osoby. Zupełnie nie identyfikuję się ze swoimi działaniami. Mogę coś robić ale tak naprawdę w ogóle mnie przy tym nie ma. O swoich odczuciach względem danej rzeczy też bardzo łatwo, mimowolnie zapominam.

A więc co różnica? Po co podejmować jakiś większy wysiłek?

Spróbuję jednak zagrać rolę zapisaną w scenariuszu. Może akurat się w nią wczuję...
Oczywiście zacznę od jutra, od jakiejś pełnej godziny (jakby robiło to jakąś różnicę). Chyba, że zapomnę. W końcu to tylko moje życie, więc może się tak zdarzyć...
It's nice to be important, but it's more important to be nice

mini-chat

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#55 Post autor: boogi » środa, 4 lipca 2012, 20:47

IstariDreamer pisze:Zamknę zeszyt - czuję, że był to tylko scenariusz dla jakiejś obcej mi osoby. Zupełnie nie identyfikuję się ze swoimi działaniami. (...)
A więc co różnica? Po co podejmować jakiś większy wysiłek?
Opracowałeś pewien plan. Nie był dopasowany do ciebie. Nie wykonałeś więc go. Wyciągasz wniosek, że nie warto się wysilać. Moim zdaniem - błędny tok myślenia; błędny wniosek. Sądzę, że prawidłowy wniosek to: "należy opracować inny plan". Taki, który nie będzie opracowany dla "obcej osoby" (sam stwierdzasz, że "spróbujesz zagrać rolę zapisaną w scenariuszu"), ale dla ciebie.

Jesteś chętny na przedyskutowanie tego planu na forum, w formie ogólnej (bez prywatnych szczegółów), żeby go sprawdzić?
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#56 Post autor: Cotta » środa, 4 lipca 2012, 21:43

Zgadzam się z Boogim - jeżeli plan powoduje, że czujesz się, jakbyś miał grać rolę obcej osoby, to chyba nie jest za dobrze dopasowany do tego, co rzeczywiście chcesz osiągnąć. Może być też tak, że za bardzo go przeładowałeś (za dużo obszarów chcesz ruszyć naraz) i że nie uwzględniłeś żadnego wolnego od realizacji planu (wspominałam w arcie z magazynu ennea, że ważne jest, żeby wyznaczyć sobie nie tylko datę rozpoczęcia pracy nad czymś, ale też termin zakończenia, potem krótka przerwa na odpoczynek i dopiero potem z powrotem realizacja planu). Podobny błąd zrobiłam w zeszłym roku - też sobie zrobiłam plan, na każdy dzień miałam coś do zrobienia. Robiłam to i po miesiącu byłam wykończona, zaczęły mnie męczyć ostre bóle w karku i plecach, czułam się zestresowana i zaniedbana psychicznie. Bo nie zaplanowałam sobie w tym wszystkim czasu na odpoczynek, czasu na naładowanie bateryjek (dla introwertyka to ważne, żeby w każdym planie, jaki sobie robi, zaplanować czas dla siebie, na "odżycie" - my się doładowujemy w spokoju i samotności, musimy to mieć zagwarantowane raz na jakiś czas, żeby się nie wykończyć). Może spróbuj zrewidować ten plan tak, żeby mieć jeden dzień w tygodniu, kiedy nic nie musisz. A nie że bez wytchnienia każdego dnia coś. Lepiej zrobić sobie plan minimum i go zrealizować niż zrobić plan maksimum i w ogóle go nie tknąć. W tym pierwszym przypadku przynajmniej cokolwiek się ruszy.

Co do zapominania... Może pomóc np. prowadzenia dziennika - każdego dnia wieczorem (czy o innej pasującej Ci porze) rób sobie podsumowanie dnia. Albo połóż w widocznym miejscu listę rzeczy do zrobienia i sobie odhaczaj. Ja sobie przypierdzieliłam na lodówkę tabelkę (brokatowym żelopisem sporządzoną i przyczepioną kffiatushkowymi magnesami, żeby mi było miło patrzeć :mrgreen: ) z podziałem na kilka kategorii i tygodnie i sobie tam wstawiam plusiki za zrealizowane zamierzenia.

To się może wydawać głupie komuś, kto łatwo się mobilizuje. Ale akurat typy ze zrąbanym ośrodkiem działania mają problem z mobilizacją, z pamiętam, że miały coś zrobić.

A co do odpowiedzi na pytanie, po co podejmować wysiłek, nieustająco polecam odpowiadanie sobie na pytanie: jak będzie wyglądało moje życie za kilka lat, jeżeli tej rzeczy nie zmienię. Jeżeli uważasz, że będzie wyglądało dobrze, to faktycznie tej rzeczy nie zmieniaj, bo po co. Jeżeli podejrzewasz, że skończy się katastrofą, to lepiej jednak coś ruszyć w sprawie zapobieżenia temu, żeby w przyszłości było naprawdę źle.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#57 Post autor: muahahaha » środa, 4 lipca 2012, 22:25

Nie wiem co to za plan, ale czy masz też problem z realizacją ‘przyjemności’?

Kiedyś chciałam iść do zoo, ale trzeba dojechać, było gorąco, musiałam sobie bluzkę wyprasować, dużo czasu spędzałam w szkole więc w wolny dzień chciałam poleżeć brzuchem do góry, ale do zoo też chciałam iść, tylko nic nie robienie wygrywało, chyba z miesiąc nie mogłam tam dojechać.
Kiedyś jak chodziłam tylko do szkoły i udawałam, że się uczę, celowo odmawiałam sobie robienia rzeczy które lubię, no bo jak zacznę czytać ciekawą książkę, to na pewno już nie tknę nauki, albo jak pójdę na spacer, to po powrocie będę musiała odpocząć i włączę sobie telewizorek. Taką metodą kompletnie się wypaliłam. Doszłam do wniosku, że żeby mieć ochotę na robienie ‘tego co muszę’ np praca/nauka, to najpierw muszę (chcę) nauczyć się cieszyć życiem (że jak nie chce mi się robić przyjemności, to tym bardziej nie będzie mi się chciało obowiązków). Powoli zaczęłam sobie dogadzać, poszłam na spacer, pooglądałam tv, poczytałam itp. Jak już nauczyłam się, że można jednak cieszyć się życiem to pojawiła się większa ochota na robienie rzeczy mniej przyjemnych ‘bo jak pójdę do pracy to będę mogła sobie kupić nową książkę’

Może za dużo sobie narzuciłeś i za szybko chciałeś uzyskać nie wiadomo jakie wyniki.
Cotta też pisała, że trzeba robić po 1 rzeczy, bo inaczej sytuacja cię przerośnie. Ja nadal tak mam, jak mam za dużo do zrobienia, to w efekcie nic mi nie wychodzi.
Może zrób sobie listę tego co robisz teraz i dopisz jedną rzecz którą chciałbyś jeszcze robić. Jak przez jakiś czas (sobie ustal) będziesz wywiązywał się z nowego planu, to wtedy dopisz sobie to drugie coś.
I ważne: jak chcę coś zrobić, to nie używam słowa 'muszę' tylko 'chcę'. Jak mózg słyszy 'muszę' to włącza się blokada/niechęć i dużo trudniej coś zrobić.

Awatar użytkownika
Grin_land
Posty: 2459
Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: tryb koczowniczy

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#58 Post autor: Grin_land » środa, 4 lipca 2012, 22:53

ja trochę przyznam że chyba rozumiem sytuację IstariD. Otóż ja robiąc coś niezobowiązującego- zwłaszcze jeżdżąc na rowerze, pijąc kawę czy będac na spotkaniu z kimś myślę o tym co mam zrobić i nie wydaje mi się to straszne ani męczące, ot wrócę do domu i zrobię, robiłam to już 1000 razy, ale po 5 minutach od zabrania się do pracy to mnei przerasta i zupełnie zapominam jak to się robiło. Trochę inna sytuacja ale jednak podobna- plan jest słuszny i łatwy do wykonania, nie ma w nim wiekszych luk jest czas na rozrywkę i przyjemności, ale w trakcie działania moja perspektywa się zmienia i nagle zadanie mnie przerasta/wydaje się nieważne/nie mam pojęcia jak do niego podejść no różnie bywa z róznymi rzeczami.
Próbowałam jak muhahaha i owszem bez przyjemności tez nie pociągnę długo, ale niestety jak je sobie dozuję to czy od razu czy po dwóch tygodniach kończy się tak że przesadzam i po spacerze jest godzina grania a po grze jeszcze przeglądanie internetu, bo się przecież zmęczyłam.
A teraz chcę pączka :/
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"

Awatar użytkownika
azetka
Posty: 388
Rejestracja: niedziela, 10 stycznia 2010, 21:25
Enneatyp: Mediator

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#59 Post autor: azetka » czwartek, 5 lipca 2012, 00:01

Podpisuję się pod postem Grin. Najśmieszniejsze jest to, że czasem mam odwrotnie - wydaje mi się, że coś jest szalenie trudne i że nie mam na to czasu, że tyle rzeczy może nie wyjść, że blablabla. A gdy już się do tego zabiorę, robi się samo. Naprawdę, nie rozumiem tych mechanizmów, wcale nie jest tak, że wybieram sobie przykłady potwierdzające tezę; praktycznie zawsze jest tak, że jak coś wydaje mi się wcześniej łatwe, to okazuje się trudne i na odwrót. Cóż, jedyny wniosek jest taki: planowanie zawsze odbiega od rzeczywistości.
Jakiś fajny podpis.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop

#60 Post autor: boogi » czwartek, 5 lipca 2012, 01:31

Hehe, z zaplanowanym działaniem u Dziewiątek w takim razie jak z wojną - przy pierwszym kontakcie z "wrogiem" wszystkie plany biorą w łeb :D

Z waszych postów wnioskuję, że problem jest związany tylko częściowo z samym planem. Kłania się nastawienie szeroko pojęte (w tym: poczucie własnej wartości, pewność siebie, cała ta otoczka wokół której koncentruje się psychologia poznawcza). Grubszy temat. Nie wiem, co miałbym napisać tak bez pytania, ale jestem gotów na wciągnięcie się w dyskusję z której być może coś wyjdzie.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

ODPOWIEDZ