Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Dziewiąteczki drogie, ewentualnie wszystkie inne typy które mają podobny problem, a mianowicie nie dopuszczanie stresującej sytuacji, albo samego stresu do świadomości.
Czy macie tak, że nie wiecie że jesteście zestresowane, dopóki Wasz organizm nie da po sobie znać, poważnymi objawami (jakimi?), wyrywającymi Was ze spokoju ducha i błogiej nieświadomości? czy wciągnięte w czynności rutynowe i unikanie rzeczywistości, ew oddawanie się małym przyjemnościom jesteście w stanie nie zauważyć ze tak naprawdę umieracie ze stresu?
Ja mam tak że czuję jakbym miała stale napięte mięśnie i odczuwam jakąś pustkę jakiś brak który staram sie wypełnić czymkolwiek, tylko nie wypełnianiem obowiązków. czuje taki jakby ucisk w klatce piersiowej i węża w brzuchu. I mam potrzebę bycia przytulana non stop jakbym myślała, ze to tulanie jakoś zagłuszy i te symptomy, które tak usilnie staram się ignorować. Ostatnio budzę się ze strasznym bólem zebów rano, prawdopodobnie od zgrzytania nimi przez sen, ale dzisiaj obudziłam się w środku nocy i nie mogłam zasnąć, chciałam umrzeć z bólu, który był nie do wytrzymania.
Macie jakieś techniki na zwiększanie świadomości własnych stanów?
Udało Wam się z czegoś takiego wyrwać?
Albo może macie inny problem zwiazany ze stresem?
Czy macie tak, że nie wiecie że jesteście zestresowane, dopóki Wasz organizm nie da po sobie znać, poważnymi objawami (jakimi?), wyrywającymi Was ze spokoju ducha i błogiej nieświadomości? czy wciągnięte w czynności rutynowe i unikanie rzeczywistości, ew oddawanie się małym przyjemnościom jesteście w stanie nie zauważyć ze tak naprawdę umieracie ze stresu?
Ja mam tak że czuję jakbym miała stale napięte mięśnie i odczuwam jakąś pustkę jakiś brak który staram sie wypełnić czymkolwiek, tylko nie wypełnianiem obowiązków. czuje taki jakby ucisk w klatce piersiowej i węża w brzuchu. I mam potrzebę bycia przytulana non stop jakbym myślała, ze to tulanie jakoś zagłuszy i te symptomy, które tak usilnie staram się ignorować. Ostatnio budzę się ze strasznym bólem zebów rano, prawdopodobnie od zgrzytania nimi przez sen, ale dzisiaj obudziłam się w środku nocy i nie mogłam zasnąć, chciałam umrzeć z bólu, który był nie do wytrzymania.
Macie jakieś techniki na zwiększanie świadomości własnych stanów?
Udało Wam się z czegoś takiego wyrwać?
Albo może macie inny problem zwiazany ze stresem?
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
- Osteoporoza
- Posty: 476
- Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: W dziczy serca
- Kontakt:
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Mam tak. Nie wiem co można szczególnego z tym zrobić, po prostu się nie stresować, lub odstresowywać.Ninque pisze:Dziewiąteczki drogie, ewentualnie wszystkie inne typy które mają podobny problem, a mianowicie nie dopuszczanie stresującej sytuacji, albo samego stresu do świadomości.
Czy macie tak, że nie wiecie że jesteście zestresowane, dopóki Wasz organizm nie da po sobie znać, poważnymi objawami (jakimi?), wyrywającymi Was ze spokoju ducha i błogiej nieświadomości? czy wciągnięte w czynności rutynowe i unikanie rzeczywistości, ew oddawanie się małym przyjemnościom jesteście w stanie nie zauważyć ze tak naprawdę umieracie ze stresu?
Ja mam tak że czuję jakbym miała stale napięte mięśnie i odczuwam jakąś pustkę jakiś brak który staram sie wypełnić czymkolwiek, tylko nie wypełnianiem obowiązków. czuje taki jakby ucisk w klatce piersiowej i węża w brzuchu.
6w5
-
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 6 października 2015, 16:16
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Też tak mam + jak już za to coś się biorę, to bywa tak, że dostaję nagłego, ogromnego napadu lękowego.
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Na przewlekły stres z metod bardziej nietypowych (bo innych metod są dziesiątki) polecam wypad do lasu, zwłaszcza w słoneczny dzień - samemu czy w towarzystwie - wedle uznania, ze słuchawkami z ulubioną muzyką bądź z książką, też do wyboru do koloru - najważniejsze jest aby spędzić parę godzin w ustronnym miejscu, walnąć się w trawę/sciółkę, zamknąć oczy, nawet zdrzemnąć się. Jak ktoś lubi ujęcie bardziej naukowe, to poza zwyczajową wiedzą o mniejszym syfie w powietrzu w przeciwieństwie do miasta, dochodzi czynnik fraktalny w "konstrukcji" lasu-drzew, który naturalnie stabilizuje pole bioelektromagnetyczne organizmu, innymi słowy niweluje stres.
- IstariDreamer
- Posty: 303
- Rejestracja: wtorek, 25 stycznia 2011, 12:10
- Lokalizacja: Right here
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Generalnie tak, tylko bardziej.Ninque pisze:'bla bla'
'bla bla bla'*
Przestałem miewać takie problemy od czasu, kiedy rzuciłem studia. Teraz po prostu nie jestem już w nieustannym stresie.
Ale nie polecam. :.
*sorry, zawiesiłbym komórkę, gdybym próbował wysłać tyle liter... :p
- Molik
- Posty: 239
- Rejestracja: poniedziałek, 5 stycznia 2015, 18:15
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Rozproszona
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Przez to w zeszłym roku zyskałam etykietkę osoby wiecznie zdenerwowanej.Ninque pisze: Ja mam tak że czuję jakbym miała stale napięte mięśnie i odczuwam jakąś pustkę jakiś brak który staram sie wypełnić czymkolwiek, tylko nie wypełnianiem obowiązków. czuje taki jakby ucisk w klatce piersiowej i węża w brzuchu. I mam potrzebę bycia przytulana non stop jakbym myślała, ze to tulanie jakoś zagłuszy i te symptomy, które tak usilnie staram się ignorować. Ostatnio budzę się ze strasznym bólem zebów rano, prawdopodobnie od zgrzytania nimi przez sen, ale dzisiaj obudziłam się w środku nocy i nie mogłam zasnąć, chciałam umrzeć z bólu, który był nie do wytrzymania.
Objawy fizyczne podobne. Dochodzi do nich jąkanie się, mieszanie języków, chaotyczne mówienie i przestraszone spojrzenie. Tylko ja wtedy mam ochotę się gdzieś schować. Na przykład w jakimś lesie czy księgarni, czyli miejscach, z którymi mam pozytywne skojarzenia. Albo obojętnie jaki spacer, byleby ograniczyć bodźce.
Zauważyłaś, że coś jest na rzeczy - to już jest coś.
Czynności, które mi pomagają:
- Oddychanie. Tu są ciekawe ćwiczenia na to.
- Znalezienie przyczyn - obserwacja sytuacji, kiedy tak jest i jak się to objawia, zastanowienie się, dlaczego się tak dzieje (co sprawia, że dana sytuacja jest dla mnie niekomfortowa), jeśli się da, to zmiana nastawienia (u mnie to jest główna przyczyna wielu problemów) lub weryfikacja wymagań i oczekiwań. Jeśli wiem, że sytuacja nadejdzie, to się psychicznie na to nastrajam i jest lepiej. I to jest w sumie moją najlepszą metodą przynoszącą długoterminowe skutki. Biorąc pod uwagę fakt, że większość sytuacji jest stresowa, bo mój umysł lubi hiperbole.
- Stres to reakcja emocjonalna, zaś nauki kognitywne mówią, że emocje w pewnym stopniu blokuje myślenie (np. liczenie, recytowanie wierszy) - i to prawda, uspokoić się pomaga. Przydaje się, jeśli muszę się bardzo szybko uspokoić, o ile reakcja nie zdąży się rozkręcić.
- Regularne chodzenie na basen.
- Niektóre utwory muzyczne, między innymi Arvo Pärt - Spiegel im Spiegel.
- Magnez (ale to chyba przez to, że jestem podatna na jego niedobór, który to niektóre reakcje wzmaga).
- Kontakt z naturą. Ze zwierzakami szczególnie.
Nińcia, wydaje mi się, że bez nauczenia się rozpoznawania tego, co masz w środku raczej ciężko będzie Ci to zwalczyć. Może przydatne będzie poszukanie czegoś w tym stylu?
PS Podczas przytulania wydziela się oksytocyna, która obniża poziom lęku, agresji i stresu. Twoje zachowanie z punktu widzenia biologicznego ma sens, z duchowego niekoniecznie, bo to tylko zachowanie doraźne.
Vatican Assassin, podeślesz coś na temat tych drzew?
Każda prawda jest prawdziwa tylko do pewnego stopnia. Jeżeli przekracza granice, pojawia się kontrapunkt i przestaje być prawdą.
Kierkegaard
Kierkegaard
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Nie mam jakiegoś konkretnego źródła, kiedyś wertowałem tematy złotej proporcji w naturze, architekturze i zapamiętałem, że materia drzewa (pień, gałęzie) "rozpakowywuje się" w taki sposób, niczym wyładowanie elektryczne i zgrupowanie drzew w postaci lasu jest dobroczynną przestrzenią oddziałowywującą na organizm ludzki na wielu poziomach.
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Będę kolejną nie-Dziewiątką w tym dziewiątkowym temacie...Ninque pisze: Ja mam tak że czuję jakbym miała stale napięte mięśnie i odczuwam jakąś pustkę jakiś brak który staram sie wypełnić czymkolwiek, tylko nie wypełnianiem obowiązków. czuje taki jakby ucisk w klatce piersiowej i węża w brzuchu. I mam potrzebę bycia przytulana non stop jakbym myślała, ze to tulanie jakoś zagłuszy i te symptomy, które tak usilnie staram się ignorować. Ostatnio budzę się ze strasznym bólem zebów rano, prawdopodobnie od zgrzytania nimi przez sen, ale dzisiaj obudziłam się w środku nocy i nie mogłam zasnąć, chciałam umrzeć z bólu, który był nie do wytrzymania.
Macie jakieś techniki na zwiększanie świadomości własnych stanów?
Udało Wam się z czegoś takiego wyrwać?
Albo może macie inny problem zwiazany ze stresem?
Z tym co podkreśliłam mam duży problem w okresach nasilonego stresu. Może doznania wewnątrz bym inaczej opisała, bo u mnie to nie jest ucisk, czy wąż, tylko bardziej zalegający gdzieś w górnych partiach brzucha chłodny glut niepokoju.
Z doraźnych metod: o ile zasypiasz w miarę szybko - przed zaśnięciem warto świadomie rozluźnić mięśnie, w tym koniecznie szczękę. Nieraz miałam tak, że leżąc w łóżku, nagle uświadamiałam sobie, że jestem tak napięta, że leżę na samych "kosteczkach", a reszta jest w powietrzu, natomiast szczęka jest zaciśnięta aż do bólu (z czego często nie zdawałam sobie sprawy, zanim nie zaczęłam na to specjalnie zwracać uwagi). Kiedy zaczęłam świadomie rozluźniać mięśnie i szczękę przed zaśnięciem, rano budziłam się w o wiele lepszym stanie. Sęk w tym, że często długo zasypiam, więc nieraz się zdarzało, że chociaż się rozluźniałam, to za jakiś kwadrans miliona myśli w głowie znowu leżałam "na kosteczkach" i ze szczękościskiem...
Dlatego jednak warto spróbować czegoś bardziej długofalowego: medytacja, wykrojenie sobie czasu na spokojne spędzenie go na powietrzu (las faktycznie dobrze robi), w moim przypadku też zdywersyfikowanie sobie życia. Miałam okres, że za dużo pracowałam i właśnie wtedy miałam największe nasilenie tych objawów. Wystarczyło wpuścić do życia więcej elementów z innych obszarów (życie towarzyskie, hobby, ruch) plus pozwolić sobie się trochę porozpieszczać (pójść na masaż, poleżeć z maseczką w wannie, pookadzać się zapachowymi świeczkami, domkami aromatycznymi itp.) i nastąpiła duża poprawa. Jeżeli coś jest stresujące, to życie tylko/głównie tym wykańcza. Potrzebna jest odskocznia.
U Ciebie pewnie też jest kwestia uwolnienia tłumionego gniewu. U mnie to wszystko jest bardziej lękowe. Nie mam pojęcia, czy zaopiekowanie się sobą na gniew pomaga równie dobrze jak na lęk.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Dzięki
Molik utwór piękny, a teksty zaraz będę czytać.
znalazłam tez coś takiego naturesound
Przyczynę znam, jest nią prokrastynacja i wycofywanie się z życia w obliczu wyzwań. Plus to, że nie spełniam moich własnych wygórowanych abstrakcyjnie standardów to się łączy z prokrastynacją jako przyczyna i skutek jednocześnie.
Magnez jest dobry, piję magnez ale od tygodnia wróciłam do kawy codziennie rano, przy jednoczesnym zapomnieniu o suplementacji magnezem, czyli mogłam go wypłukać z organizmu!
Odnośnie lasu, to moja mama uwielbia las i ziemię, często przytula się do drzew, podobno brzozy oprócz wydzielania przyjaznych człowiekowi soków tez mają w sobie jakąś tą energię o której mówił Vatican ale ja się nie znam.
Główny problem z podanymi przez Was sposobami (tzn niektórymi) mam taki że wymagają czasu, który powinnam poświęcić na wypełnianie obowiązków, bo właśnie unikanie tego działania wywołuje u mnie stres. Na myśl o wypadzie do lasu robię się cała spięta od przyszłych wyrzutów sumienia.
Aktualnie w miarę działam (drugi dzień już) ze strachu że jak nie będę robić rzeczy, to znowu będą mnie tak bardzo boleć zęby.
Cottełka właśnie w ciągu ostatnich dni zwracam ogromną uwagę na to w jakim stanie są mięśnie mojej szczęki, staram się wręcz aby żuchwa zwisała, żeby zęby broń Boże się nie stykały. O rozluźnianiu przed snem muszę pomyśleć ja mam o tyle dobrze, ze zasypiam praktycznie od razu
I znowu, jak myślę o tym co piszesz o rozpieszczaniu się i wykrawaniu czasu to już mam spięte mięśnie, bo wydaję za dużo pieniędzy na drobne przyjemności i za mało czasu poświęcam obowiązkom albo za dużo czasu z którego niewiele wynika, bo jakoś tak robię wszystko strasznie powoli :<
Mam też wrażenie że cała ta sytuacja to wynik połączenia z 6. Więc raczej podłoże lękowe, nie czuje tu z niczym związanego gniewu, tylko strach przed rzeczywistością i wyrzuty sumienia, że nie jestem taka jak powinnam być.
Molik utwór piękny, a teksty zaraz będę czytać.
znalazłam tez coś takiego naturesound
Przyczynę znam, jest nią prokrastynacja i wycofywanie się z życia w obliczu wyzwań. Plus to, że nie spełniam moich własnych wygórowanych abstrakcyjnie standardów to się łączy z prokrastynacją jako przyczyna i skutek jednocześnie.
Magnez jest dobry, piję magnez ale od tygodnia wróciłam do kawy codziennie rano, przy jednoczesnym zapomnieniu o suplementacji magnezem, czyli mogłam go wypłukać z organizmu!
Odnośnie lasu, to moja mama uwielbia las i ziemię, często przytula się do drzew, podobno brzozy oprócz wydzielania przyjaznych człowiekowi soków tez mają w sobie jakąś tą energię o której mówił Vatican ale ja się nie znam.
Główny problem z podanymi przez Was sposobami (tzn niektórymi) mam taki że wymagają czasu, który powinnam poświęcić na wypełnianie obowiązków, bo właśnie unikanie tego działania wywołuje u mnie stres. Na myśl o wypadzie do lasu robię się cała spięta od przyszłych wyrzutów sumienia.
Aktualnie w miarę działam (drugi dzień już) ze strachu że jak nie będę robić rzeczy, to znowu będą mnie tak bardzo boleć zęby.
Cottełka właśnie w ciągu ostatnich dni zwracam ogromną uwagę na to w jakim stanie są mięśnie mojej szczęki, staram się wręcz aby żuchwa zwisała, żeby zęby broń Boże się nie stykały. O rozluźnianiu przed snem muszę pomyśleć ja mam o tyle dobrze, ze zasypiam praktycznie od razu
I znowu, jak myślę o tym co piszesz o rozpieszczaniu się i wykrawaniu czasu to już mam spięte mięśnie, bo wydaję za dużo pieniędzy na drobne przyjemności i za mało czasu poświęcam obowiązkom albo za dużo czasu z którego niewiele wynika, bo jakoś tak robię wszystko strasznie powoli :<
Mam też wrażenie że cała ta sytuacja to wynik połączenia z 6. Więc raczej podłoże lękowe, nie czuje tu z niczym związanego gniewu, tylko strach przed rzeczywistością i wyrzuty sumienia, że nie jestem taka jak powinnam być.
Wszystkie nie-Dziewiątki mile widzianeCotta pisze: Będę kolejną nie-Dziewiątką w tym dziewiątkowym temacie...
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Generalnie jest to dziedzina bioenergoteriapii/psychotroniki, z tymi drzewami to oczywiście wedle uznania, osobiście pomimo, że jestem otwarty na te tematy i doświadczyłem takich rzeczy jak telepatia, to jednak przytulanie do drzew jakoś do mnie nie przemawia. Tak czy owak, czy od strony naukowej czy od strony "czary-mary" natura sama w sobie jest prawdziwym domem dla człowieka i warto go jak najczęściej odwiedzać.Ninque pisze:Odnośnie lasu, to moja mama uwielbia las i ziemię, często przytula się do drzew, podobno brzozy oprócz wydzielania przyjaznych człowiekowi soków tez mają w sobie jakąś tą energię o której mówił Vatican ale ja się nie znam.
Co do czasu to zawsze można spróbować pogodzić jedno z drugim - sam często targam ze sobą lapoka czy jakieś materiały i rozwalam się z tym w terenie.
- Irranea
- Moderator
- Posty: 1179
- Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
- Lokalizacja: w barku
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
W sumie mogę zacytować to co Cotełka z tymi podkreślonymi zdaniami, bo wypisz wymaluj to są również i moje problemy.
Często łapię się na tym, że mam napięte mięśnie pleców i to w momencie spoczynku. To jest kiedy na przykład siedzę, a plecy mam oparte o oparcie, albo kiedy leżę przed snem. Bardzo długo nie byłam świadoma tego, ze zaciskam/zgrzytam zębami przez sen. Wyszło to dopiero na jaw, kiedy założono mi stały aparat na zęby. Było tyle z tym problemów na początku, że ortodonta w końcu nałożył mi pewną substancję na zęby z tyłu, żeby reszta zębów nie mogła się stykać. W zasadzie kładł mi to 3 razy, bo dwa razy budziłam się z tym pokruszonym (od zaciskania zębów przez sen). Teraz bardziej zwracam uwagę na to, że zaciskam szczęki i to nie tylko przez sen. Myślę, ze sama świadomość tego, ze się tak robi pozwala na zwracanie na to uwagi w ciągu dnia, czy przed spaniem.
Podobno joga i medytacje są dobre na stany stresowe, na rozluźnienie ciała i zwiększenie umiejętności do bycia tu i teraz w swoim ciele. Wydaje mi się, że prócz tego dobra opcją jest wszystko co nas rozluźnia, daje nam jakiś komfort i pozwala cieszyć się tym co jest w danym momencie. Spacery na łonie natury wydają mi się być trafne, do lasu, nad wodę. I też w takich miejscach oddychać głęboko, uspokoić myśli. Dogodzić sobie czymś.
Jednak jeśli problemem jest prokrastynacja i właśnie dogadzanie sobie najpierw małymi rzeczami, to najlepszym uspokajaczem myśli będzie wykonanie swoich obowiązków. Zrobienie tego co trzeba, to równocześnie spokojne myśli, a jak myśli są spokojne, to ciało też tak dramatycznie nie reaguje.
Pisałam kiedyś to tym jak można popracować nad swoją wydajnością: tutaj. I tak naprawdę w takiej sytuacji tylko to wydaje mi się dobrym wyjściem by poprawić swój stan. Jeśli ciało cierpi przez to, że się zamęcza myślami o nie wykonaniu swoich obowiązków, to cóż... małymi krokami pracować nad poprawą tego stanu, bo w tym wypadku żadne spacery i medytacje nie pomogą, jeśli ciągle będzie wisieć nad nami czarna chmura odkładanych obowiązków.
(mało chyba pomogłam, co?)
Często łapię się na tym, że mam napięte mięśnie pleców i to w momencie spoczynku. To jest kiedy na przykład siedzę, a plecy mam oparte o oparcie, albo kiedy leżę przed snem. Bardzo długo nie byłam świadoma tego, ze zaciskam/zgrzytam zębami przez sen. Wyszło to dopiero na jaw, kiedy założono mi stały aparat na zęby. Było tyle z tym problemów na początku, że ortodonta w końcu nałożył mi pewną substancję na zęby z tyłu, żeby reszta zębów nie mogła się stykać. W zasadzie kładł mi to 3 razy, bo dwa razy budziłam się z tym pokruszonym (od zaciskania zębów przez sen). Teraz bardziej zwracam uwagę na to, że zaciskam szczęki i to nie tylko przez sen. Myślę, ze sama świadomość tego, ze się tak robi pozwala na zwracanie na to uwagi w ciągu dnia, czy przed spaniem.
Podobno joga i medytacje są dobre na stany stresowe, na rozluźnienie ciała i zwiększenie umiejętności do bycia tu i teraz w swoim ciele. Wydaje mi się, że prócz tego dobra opcją jest wszystko co nas rozluźnia, daje nam jakiś komfort i pozwala cieszyć się tym co jest w danym momencie. Spacery na łonie natury wydają mi się być trafne, do lasu, nad wodę. I też w takich miejscach oddychać głęboko, uspokoić myśli. Dogodzić sobie czymś.
Jednak jeśli problemem jest prokrastynacja i właśnie dogadzanie sobie najpierw małymi rzeczami, to najlepszym uspokajaczem myśli będzie wykonanie swoich obowiązków. Zrobienie tego co trzeba, to równocześnie spokojne myśli, a jak myśli są spokojne, to ciało też tak dramatycznie nie reaguje.
Pisałam kiedyś to tym jak można popracować nad swoją wydajnością: tutaj. I tak naprawdę w takiej sytuacji tylko to wydaje mi się dobrym wyjściem by poprawić swój stan. Jeśli ciało cierpi przez to, że się zamęcza myślami o nie wykonaniu swoich obowiązków, to cóż... małymi krokami pracować nad poprawą tego stanu, bo w tym wypadku żadne spacery i medytacje nie pomogą, jeśli ciągle będzie wisieć nad nami czarna chmura odkładanych obowiązków.
(mało chyba pomogłam, co?)
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Podpisuję się pod postem Istari. Odkąd rzuciłam studia + zmieniłam środowisko, odżyłam, nie żyję w ciągłym napięciu i stresie.IstariDreamer pisze:
Generalnie tak, tylko bardziej.
Przestałem miewać takie problemy od czasu, kiedy rzuciłem studia. Teraz po prostu nie jestem już w nieustannym stresie.
Ale nie polecam. :.
U siebie DO-KŁAD-NIE to samo zauważyłam i obwiniałam się o prokrastynację; z racji bycia Czwórką zwalałam to na połączenie z Jedynką w wydaniu negatywnym - stawiałam sobie wygórowane oczekiwania, a chęć zrobienia czegoś właśnie nie na odwal się, tylko idealnie i perfekcyjnie, demotywowało mnie i prowadziło do prokrastynacji, w skutek czego odkładałam obowiązki i zadania na ostatnią chwilę, robiłam byle jak i jeśli przez to zawaliłam na studiach/zdawałam ledwo na 3, to sama siebie obwiniałam - i wpadłam w takie błędne koło.Ninque pisze: Przyczynę znam, jest nią prokrastynacja i wycofywanie się z życia w obliczu wyzwań. Plus to, że nie spełniam moich własnych wygórowanych abstrakcyjnie standardów to się łączy z prokrastynacją jako przyczyna i skutek jednocześnie.
Główny problem z podanymi przez Was sposobami (tzn niektórymi) mam taki że wymagają czasu, który powinnam poświęcić na wypełnianie obowiązków, bo właśnie unikanie tego działania wywołuje u mnie stres. Na myśl o wypadzie do lasu robię się cała spięta od przyszłych wyrzutów sumienia.
I znowu, jak myślę o tym co piszesz o rozpieszczaniu się i wykrawaniu czasu to już mam spięte mięśnie, bo wydaję za dużo pieniędzy na drobne przyjemności i za mało czasu poświęcam obowiązkom albo za dużo czasu z którego niewiele wynika, bo jakoś tak robię wszystko strasznie powoli :<
Mam też wrażenie że cała ta sytuacja to wynik połączenia z 6. Więc raczej podłoże lękowe, nie czuje tu z niczym związanego gniewu, tylko strach przed rzeczywistością i wyrzuty sumienia, że nie jestem taka jak powinnam być.
Moja rada raczej będzie nietypowa i nikt tu mi pewnie nie przyklaśnie, że się ze mną zgadza.
ODPUŚĆ SOBIE.
Tak zwyczajnie odpuść sobie.
Absolutnie nie wiń się za to, że chcesz np. odpocząć, bo Twoje ciało wręcz "krzyczy", że chcesz sobie dać spokój, ale nie potrafisz odpoczywać (napięte mięśnie, obwinianie siebie). Zła wiadomość jest taka, że jeśli chcesz, by wróciło wszystko do normy, to musisz się całkowicie odciąć od tego, co jest źródłem Twojego stresu - inaczej możesz pół dnia nawet w łóżku przeleżeć i nie czuć się wypoczęta, bo gdzieś przez ten cały czas będziesz miała "głosik" w głowie obwiniający Cię o to, że chcesz wypoczywać, a powinnaś się wziąć "do roboty".
Nie wiem, co u Ciebie jest powodem tego stresu, ale u mnie były z góry narzucone oczekiwania, że będę taka i taka dobra Agatka, która grzecznie skończy studia, nie dlatego, bo sama chciałam, tylko dlatego, bo rodzice i rodzina ode mnie tego oczekiwała, że ich nie zawiodę, spełnię ich ambicje i będą mogli być ze mnie dumni, bo jak nie, to "co ludzie powiedzą i znajomi", "wstyd, każdy ma ukończone studia" itp. Odkąd sama zaczęłam podejmować decyzje o swoim życiu, NIE oglądając się na innych, jestem szczęśliwa, że nie jestem zestresowana i znerwicowana.
PS. Tulę z UK
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
-
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 6 października 2015, 16:16
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
A ja Ceres przyklasnę
Coraz bardzie próbuję olać wymagania innych względem mnie i robić coś dla własnej przyjemności. Na początku było mi z tym wyjątkowo źle, jednak z czasem przeszło, a do tego stresuję się mniej, co mnie bardzo cieszy, ponieważ stres to moja zmora od wczesnego dzieciństwa. Nie mówię tutaj o kompletnym marazmie, gdyż to również nie jest dobre, tylko o tym, by zacząć robić "co się chce" i "jak się chce" w miarę możliwości.
Coraz bardzie próbuję olać wymagania innych względem mnie i robić coś dla własnej przyjemności. Na początku było mi z tym wyjątkowo źle, jednak z czasem przeszło, a do tego stresuję się mniej, co mnie bardzo cieszy, ponieważ stres to moja zmora od wczesnego dzieciństwa. Nie mówię tutaj o kompletnym marazmie, gdyż to również nie jest dobre, tylko o tym, by zacząć robić "co się chce" i "jak się chce" w miarę możliwości.
- Litowojonow
- Posty: 525
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Ja też przyklasnę, faktycznie pomaga
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.
Re: Stres Dziewiątek, objawy psychosomatyczne, wypieranie.
Z tematu wynika, że prokrastynacja i stres z nią związany nie jest domeną dziewiątek, a chorobą naszych czasów.
Również podpisuję się pod tym, co mówi Ceres.
Nie zgadzam się jedynie z tym, że należy całkowicie porzucić czynnik, który wywołuje stres, np. studia. Jeśli komuś zależy, by je przejść i postawił to sobie za cel, to wg mnie należy zwyczajnie się zdyscyplinować i wziąć do pracy, aby wyeliminować stres. Nawet, jeśli nie spełni się swoich wygórowanych, perfekcjonistycznych oczekiwań, to tak czy inaczej z każdym pojawiającym się owocem pracy zaczyna się odczuwać większy spokój.
Również podpisuję się pod tym, co mówi Ceres.
Nie zgadzam się jedynie z tym, że należy całkowicie porzucić czynnik, który wywołuje stres, np. studia. Jeśli komuś zależy, by je przejść i postawił to sobie za cel, to wg mnie należy zwyczajnie się zdyscyplinować i wziąć do pracy, aby wyeliminować stres. Nawet, jeśli nie spełni się swoich wygórowanych, perfekcjonistycznych oczekiwań, to tak czy inaczej z każdym pojawiającym się owocem pracy zaczyna się odczuwać większy spokój.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like