Ale po co ciasto świąteczne we wtorek? W środe już praktycznie po świętach...
Ja pomagam już 3 dzień, nosząc wielkie siatki, robiąc sałatkę, mieląc mak, lepiąc pierogi, odkurzając, prasując obrusy itd. Też mam już dość. Ciągle jakies kłótnie wychodzą, choć wszyscy juz jestesmy zmęczeni. W SMSach przychodzią głupie, wulgarne wierszyki świąteczne udające życzenia - też już mnie to męczy. Wymyślać mi się oryginalnych życzeń nawet nie mam czasu! Też nie wiem jak z tego wybrnąć. Ale chcę! Spinam się, bo wiem, że to ważne, więć nie wyobrażam sobie siepnąć tym wszystkim i olać.
Gdybym powiedziała, że robię mamie łaskę...
Wybaczcie, ale w głowie mi się nie mieści, jak teraz młodzi ludzie mogą przesiedzieć cały dzien przed kompem, nie kiwając palcem i pozwalając rodzicom się zajeździć w przygotowaniach przedświątecznych. Łatwo wykręcić się wiarą(lub jej brakiem). A przecież chodzi o to, żeby sobie pomagać w tym czasie. By pobyć ze sobą razem, inaczej niż na codzień. By choć raz w roku przestać mysleć tylko o sobie, swoich potrzebach i priorytetach. Poza tym póki mieszkam(przynajmniej w święta) z rodzicami, przebywam w ich domu - szanuję i dostosowuję się do ich zasad. Nikt mnie do niczego nie zmusza, nie udaję zresztą że kocham święta. Staram się tylko dać odczuć rodzicom, że docieniam ich pracę i wysiłek. Przeżyłabym bez tych pierogów i tych ciast.
To tylko moje zdanie. Może jestem ograniczona, nie modna, za dobra albo po prostu stara. Zresztą - im jestem starsza, tym bardziej zmęczona swiętami, mniej nimi ucieszona, ale jakoś bardziej przekonana, że muszą być. Zaczynam rozumieć i docieniać ich znaczenie. Chyba naprawdę się starzeję.
No nic, każdy ma swoje zdanie i ma do niego prawo, szanuję wszystkie, również te, których nie rozumiem kompletnie
Napisałabym coś jeszcze, ale musze zmykać. Pewnie już nie zajrzę tu przed 25, więc wszystkim Wam życzę wesołych świąt!