Helen Palmer - opis jedynki

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
sroka
Posty: 85
Rejestracja: niedziela, 4 maja 2008, 11:47

Helen Palmer - opis jedynki

#1 Post autor: sroka » środa, 24 czerwca 2009, 21:05

Punkt Pierwszy: Perfekcjonista

Osobowość nabyta / Esencja
GŁOWA: Cecha dominująca Uraza Wyższy stan umysłu: Doskonałość
SERCE: Namiętność Gniew Cnota: Pogoda ducha

Cechy drugorzędne
Seks: Zazdrość
Kontakty z innymi ludźmi Nieprzystosowanie
Ochrona siebie Lęk (zatroskanie)

Dylemat

Jako dzieci Jedynki były grzeczne. Nauczyły się zachowywać właściwie, brać na siebie odpowiedzialność, a przede wszystkim zachowywać się bez zarzutu w oczach innych. Wspominaj ą bardzo bolesną krytykę, która doprowadziła do tego, że nauczyły się surowej samokontroli, by uniknąć błędów, które inni mogliby zauważyć. Automatycznie zakładają, że inni tak samo jak one dążą do samodoskonalenia. Stąd też przeżywają często rozczarowanie tym, co postrzegają jako niedostatek kośćca moralnego u innych.
Kwintesencję światopoglądu Perfekcjonisty można znaleźć w ideałach głoszonych przez naszych purytańskich przodków. Byli oni bardzo pracowici, prawi, wojowniczo niezależni i przekonani, że prostolinijność i dobro zwyciężą nad ciemną stroną ludzkiej natury. Jedynki przekonane są, że życie jest ciężkie i na ulgę trzeba sobie zasłużyć, że cnota sama jest dla siebie nagrodą, a przyjemność należy odraczać, dopóki wszystko nie zostanie zrobione.
Perfekcjoniści na ogół nie zdają sobie sprawy z tego, że odmawiają sobie przyjemności. Tak są zajęci tym, co „powinni" i „muszą" zrobić, że rzadko zadają sobie pytanie, czego chcą od życia. Gdy byli młodzi zabraniano im realizacji ich naturalnych pragnień, nauczyli się więc nie dopuszczać ich do głosu, skupiając uwagę na powinnościach.
Zawsze można być jeszcze lepszym, więc szczególnie kompulsywne Jedynki poświęcają większość wolnego czasu samodoskonaleniu. Siedząc w autobusie w drodze do pracy ćwiczą właściwą postawę ciała. Jedząc obiad pamiętają o tym, by każdy kęs przeżuć dziesięć razy. Wolny czas poświęcają zajęciom konstruktywnym i pouczającym.
Jedynki twierdzą, że stale czują w sobie obecność surowego krytyka. Kto inny odczułby ją tylko gdyby popełnił poważne przestępstwo. Częstym elementem sposobu myślenia Jedynek jest głos oceniający. Wiedzą, iż głos ten ma swoje źródło w nich samych, a mimo to bywa tak natrętny jak głos z zewnątrz. Wewnętrzny krytyk ocenia zwykle wszystko, co myśli i czyni Jedynka. Jeżeli na przykład wygłasza ona wykład, wewnętrzny krytyk daje bieżący komentarz w rodzaju:„Mogłeś bardziej precyzyjnie wyrazić tę myśl. Twój głos brzmi nosowo. Trzymaj się meritum." Dziecięcy strach przed krytyką doprowadził do tego, że w Jedynce powstał wewnętrzny system kontrolny, śledzący automatycznie każdą myśl, każde słowo i każdy uczynek.
Według Jedynek ich wewnętrzny krytyk należy do wyższej, lepszej sfery niż ich myśli potoczne. Chociaż zdają sobie sprawę z tego, że wewnętrzny krytyk jest wytworem ich własnego umysłu, skłonne są słuchać głosu swego sumienia tak, jakby pochodził z jakiejś wyższej płaszczyzny istnienia.
Jedynki opowiadają, że we własnych myślach oskarżają się za przeżywanie złości czy pożądania. Kiedy ten głos wewnętrzny staje się szczególnie krytyczny, rodzi się w Jedynkach głęboka uraza do tych, którzy w ich mniemaniu łamią zasady bez cienia skruchy. Próbując sprostać wymogom doskonałości, stawianym przez wewnętrznego krytyka. Perfekcjoniści czują przymus dobrego zachowania, a jednocześnie w duchu oskarżają tych, którzy zasad nie przestrzegają.
Wewnętrzny krytyk jest tak wrośnięty w sposób myślenia Perfekcjonisty, że zakłada on, iż każdy żyje pod ciągłym obstrzałem oceniających myśli. Gdy ktoś przedkłada przyjemność nad poprawność, Jedynce nie pozostaje nic innego, jak tylko sądzić, że naumyślnie oszukuje.
Uwaga Perfekcjonisty jest tak skupiona na tym, co należy robić lub co musi być zrobione, że nie ma on już żadnej przestrzeni psychicznej, w obrębie której mogłyby się ujawnić jego własne, prawdziwe pragnienia. I dlatego żywi urazę, przez co należy rozumieć, że stale przeżywa irytację. Urazę można zdefiniować jako różnicę między zapomnianymi prawdziwymi pragnieniami, a przymusem intensywnej pracy dla zaspokojenia wymagań psychicznego krytyka.
Z odraczania przyjemności wypływa poczucie bycia w porządku. O relaksie Perfekcjonista będzie mógł pomyśleć, gdy uporządkuje życie i w pełni wywiąże się ze wszystkich zobowiązań. Czas Jedynek jest ściśle zaplanowany. Mieści się w nim wszystko, co stanowi o w pełni zrównoważonym życiu. Jest pora na kontakt z muzyką, na gimnastykę, odwiedziny u chorego, na naukę. Czas kontrolowany jest przez rubryki w kalendarzyku. Harmonogram powinności skutecznie eliminuje wolny czas, w którym mogłyby się ujawnić prawdziwe potrzeby. Pewna młoda Perfekcjonistka w taki oto sposób opisała swoje pragnienie wstąpienia na studia artystyczne:

Tak bardzo tego chciałam, że na dwa lata utknęłam w przygotowaniach. Każdy krok musiał być tak dokładnie przemyślany, że wciąż nie mogłam złożyć papierów. Najpierw musiałam ustalić, jak się mają moje pragnienia malowania do moich przekonań politycznych, ponieważ z politycznego punktu widzenia wydawało mi się, że moje ekspresjonistyczne inklinacje są aspołeczne.
Następnie musiałam ustalić, jak się ma moje umiłowanie przyrody i życia na świeżym powietrzu do sztuki jako zajęcia o charakterze siedzącym. Musiałam też dokonać rewizji moich przekonań religijnych, z których wynikała konieczność zajmowania się pewnymi określonymi tematami w sztuce. Musiałam zreformować cały swój światopogląd zanim w ogóle zaczęłam wypełniać papiery na studia.

Ta studentka Akademii Sztuk Pięknych musiała zdać relację przed własnym wewnętrznym sędzią, zanim mogła skupić się na tym, co ją fascynowało, na swoich oczekiwaniach i na tym, że malowanie sprawiało jej przyjemność. W naszej purytańskiej przeszłości także nie wolno było tańczyć ani bawić się, ponieważ dawało to okazję do rodzenia się przyjemności i namiętności, które mogły wymknąć się wewnętrznemu cenzorowi.
Światopogląd Perfekcjonisty ma swoje źródło w założeniu, że każda sytuacja ma tylko jedno słuszne rozwiązanie. Jedynki opowiadają się po stronie tej jedynie słusznej drogi, niezależnie od tego, jak bardzo atrakcyjne są alternatywy. Uważają taką postawę za dowód posiadania kośćca moralnego. Myśl, że może być wiele słusznych dróg lub że to co dobre dla jednego nie musi być dobre dla drugiego, otwiera drzwi chaosowi. Gdyby ludziom wolno było czynić jak im się podoba, cóż powstrzymałoby zło przed unicestwieniem dobra?
Oceny Jedynek koncentrują się głównie wokół spraw seksu i agresji, ponieważ te właśnie impulsy karane były w dzieciństwie. Na ogół nie wiedzą, kiedy odczuwają złość. Nawet gdy wyraźnie tężeje im szczęka i zaciskają usta, jakby w chęci powstrzymania potoku krytycznych słów, nie zdają sobie sprawy z własnego zdenerwowania. Spostrzeżenie, iż można przeżywać taką „złą" emocję nie ma dostępu do świadomości. Czerwona na twarzy i sypiąca oskarżeniami Jedynka może nie zdawać sobie sprawy, że dyskutując wyraża gniew. Może wyjść z tej interakcji w poczuciu, że powiedziano po prostu parę słusznych prawd.
Jedynki nie akceptują gniewu. Nie są zatem w stanie przyznać się do urazy, póki nie mają absolutnej pewności swej racji. Gdy ją zdobędą, uwalniają się fale energii fizycznej. Gdy Jedynka jest przekonana, że ma rację, wewnętrzny sędzia ustępuje, a ujawnianie dotychczas tłumionego gniewu daje poczucie wyzwolenia. Dojrzałe Jedynki potrafią wykorzystać tę energię dla konstruktywnych celów. Często wiodą prym w walce o słuszne sprawy. Służą im z takim samym zaangażowaniem, z jakim inni pracują dla pensji lub dla sławy. Natomiast niedojrzałe Jedynki wykorzystują swój pociąg ku słusznym sprawom jako platformę, z której można oskarżać innych o czynienie zła.
Jedynka mieszka w podzielonym domu. Na górnym piętrze mieszka sędzia, w znacznej mierze nieświadomy przypływów uczuć okresowo zalewających piwnice domu. Jeżeli przypływ namiętności jest gwałtowny. Jedynka na ogół radzi sobie z nieakceptowanymi uczuciami skupiając się na błędach innych ludzi albo upijając się lub narkotyzując na tyle, by wewnętrznego krytyka uśpić. Okresy intensywnego picia, wybuchy wściekłości lub okresy dużej aktywności seksualnej to sposoby, w jakie Jedynka redukuje napięcie. Narasta ono co jakiś czas z powodu nieuświadomionych potrzeb.
Metaforę podzielonego domu można także zastosować do tych Perfekcjonistów, którzy tworzą związek typu „zatrzaśnięte drzwi" między psychicznym sędzią a zalewem uczuć zamkniętych w piwnicy nieświadomości. Jedynki typu „zatrzaśnięte drzwi" żyją podwójnym życiem i w ten sposób radzą sobie z problemem wewnętrznego podzielenia. Rozwijają się u nich dwie oddzielne osobowości: jedna dla sytuacji „gdy mnie znają", druga dla sytuacji „z dala od domu". Tam gdzie ludzie ich znają zachowują się w sposób odpowiedzialny i szacowny, natomiast w oddaleniu od rodziny i przyjaciół odprężają się i oddają seksowi. Takie rozwiązanie może przyjąć niewinną formę wyjazdów na wakacje do miejsc, gdzie można zachować anonimowość i uniknąć odpowiedzialności. Może też ujawnić się w sposób bardziej dziwaczny w kombinacjach typu bibliotekarka/prostytutka czy misjonarz/złodziej.
Inny sposób radzenia sobie z życiem w podzielonym domu polega na przebaczaniu. Jeżeli do błędu można się przyznać, wewnętrzny krytyk łagodnieje. Jedynka potrafi wtedy patrzeć na swoje drobne grzeszki łagodniej. Perfekcjonista potrafi sobie wybaczyć, jeśli może przyznać się do winy bez upokorzenia i kary, których odruchowo oczekuje. Ze wszystkich punktów Enneagramu Jedynki są najbardziej wytrwałe i konstruktywne, jeśli chodzi o naprawianie błędów, gdy już pozwolą sobie na przyznanie się do nich. Potrafią też przeżywać radość z dobrze wykonanej pracy, a wdzięczność z tego powodu rozbrzmiewa w nich jak chóry anielskie. Poczucie doskonałości umieją osiągać w prosty sposób: doprowadzając do porządku mieszkanie, formułując dobrze zdanie, właściwie kierując rozmową.

Najważniejsze dla Jedynki sprawy to:

Wewnętrzne standardy tego, co prawidłowe (standardy te potrafią być
purytańsko wymagające). Strumień samooskarżających myśli.
Kompulsywna potrzeba postępowania w sposób przyjęty jako słuszny.
Robienie rzeczy właściwych.
Przekonanie o własnej wyższości etycznej i moralnej. „Ja jestem lepszy/lepsza.
Należę do tych 10% ludzi postępujących właściwie."
Trudność w rozpoznawianiu rzeczywistych potrzeb, nie pasujących do
standardów słuszności.
Porównywanie siebie w myślach z innymi: „Czy jestem od nich lepszy czy
gorszy?" Wrażliwość na cudzą krytykę: „Czy oni mnie oceniają?"
Odraczanie decyzji z obawy przed popełnieniem pomyłki.
Skłonność do naprawiania świata. Przemieszczanie złości powstającej z
niezaspakajania potrzeb na cele zewnętrzne powszechnie uważane za słuszne.
Rozdwojenie „ja" na „ja zatroskane" w domu i „ja rozbawione" ujawniające się
z dala od domu.
Wybiórcza uwaga związana z potrzebą naprawiania błędów, co prowadzić
może do:
niezwykłego krytycyzmu oraz do
stale obecnego poczucia tego, jak doskonała mogłaby być dana sytuacja. Na
takim tle szczególnie widoczne są niedoskonałości sytuacji realnej.
„Pomyśl, jak idealnie mogłoby być."

Tło rodzinne

Jedynki relacjonują często, że jako dzieci były surowo krytykowane i karane, co z czasem doprowadziło je do obsesji czynienia dobrze, by nie wpaść w kłopoty. Taka sytuacja rodzinna produkuje grzeczne dzieci, zmuszone do kontroli własnego zachowania przez internalizację krytycznego głosu rodziców.
Wiele Jedynek musiało przedwcześnie przejąć rolę dorosłego. Często przejmowały rolę rodziców, by stabilizować niedojrzałych dorosłych w rodzinie.

Mój ojciec chciał być pisarzem, ale zamiast tego miał rodzinę, przez co znienawidził swoje życie. Czułam, że wyżywał się na nas za to, że nie spełniły się jego marzenia i że czuł się zniewolony tym, co go spotkało. Matka często chorowała, więc ja musiałam opiekować się młodszym rodzeństwem. W domu obowiązywały surowe zasady, każdy musiał chodzić na palcach, by nie drażnić rodziców. Zawsze miało się uczucie, że każdy ma za dużo na głowie.
Pewnego lata kazano mi zmyć ściany w całym domu. Stałam w oknie, patrząc jak inne dzieci się bawią. W ręce trzymałam zasłonę. Byłam tak wściekła, że muszę się wszystkimi opiekować, że zerwałam tę ciężką kotarę. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, ile miałam w sobie złości.

Wysokim wymaganiom nie towarzyszyły żadne nagrody. Cnota sama dla siebie miała być nagrodą, więc Perfekcjonistów karcono za przewinienia, nie wyróżniano natomiast za poświęcenie, z jakim czynili dobrze. By stać się człowiekiem doskonałym potrzeba bardzo wielu wyrzeczeń i ścisłej samokontroli. Z czasem przyjemność, którą czerpie się zazwyczaj z nagród może ustąpić miejsca przyjemności czerpanej z samokontroli. Pewien księgowy, który w życiu zaszedł bardzo wysoko, ale przeżywał przy tym chroniczny lęk, tak opisuje sposób kontrolowania własnych przyjemności.

Przez cały okres szkolny wzbudzałem w sobie chęć do nauki. Obiecywałem sobie, że jeżeli będę pilnie pracował przez cały tydzień, pójdę w sobotę rano grać w koszykówkę. Przychodziła więc sobota, wszystko było zrobione, ale zamiast iść na koszykówkę myślałem sobie: „W porządku. Pracę wykonałem i o to chodziło, gdy czyniłem sobie te obietnice. Zamienię więc koszykówkę na dwa dodatkowe obowiązki, których unikałem. Jeśli zrobię i to, wolno mi będzie wyjść, jak nie to nie wolno. Zmuszałem się do zasługiwania na przyjemności, ale nawet gdy na nie zasłużyłem często sobie na nie nie pozwalałem.

Gdy Jedynki w taki sposób odmawiają sobie przyjemności napięcie osiąga poziom krytyczny. Są wtedy zmuszone do pozbycia się urazy w taki sposób, by mogły nadal ukrywać złość przed sobą samym. Pewien architekt tak opisywał sposób, w jaki wyrzucał z siebie nagromadzoną agresję.

Byłem w domu grzecznym chłopcem i nie mogłem znaleźć żadnego sensownego powodu gniewu na rodziców czy na szkołę. Brat był niedorozwinięty, czego się wstydziłem, ale starałem się go chronić. O matce także mówiono, że jest słabowita i rzeczywiście przeżyła potem załamanie. A ja byłem duży i zdrowy, ale ilekroć pozwalałem sobie na jakąś przyjemność stwarzano we mnie poczucie winy.
Złość znajdowała ujście w aktach wandalizmu, nigdy jednak nie uświadamiałem sobie, że ją przeżywam. Po prostu zaczynała tak we mnie narastać, że miałem ochotę coś zniszczyć. Zaczynałem sobie wyobrażać, jak wybijam szyby. W końcu łaziłem późną nocą z młotem kowalskim w ręku, szukając jakiegoś opuszczonego domu. Czułem się potem świetnie.

Namiętne przeżywanie gniewu w słusznej sprawie

Jedynki często nie uświadamiają sobie własnej złości. Mogą mieć głowę pełną kąśliwych i uszczypliwych uwag, co manifestuje się napięciami w ciele i ciągłym korygowaniem innych, ale dopóki nie osiągną punktu krytycznego, będą uważały, że jedynie „czują przypływ energii", „są w nienajlepszym humorze" lub „próbują dzisiaj załatwić dużo spraw".
Bardzo atrakcyjnym sposobem wyrażania złości jest poświęcanie się słusznej sprawie. Można wtedy wyrażać gniew bez poczucia winy, o ile tylko cel jest tego godny. Dlatego właśnie Jedynki pociąga rygoryzm moralny, który pozwala w sposób bezpieczny wyrażać słuszny gniew w imię godnego celu.
Naprawdę okropnie musi czuć się człowiek, który zmusza się do bycia dobrym, jeśli inni przechodzą obojętnie obok jego poświęcenia i wysiłku. Jedynki odczuwają jako głęboką niesprawiedliwość fakt, że tak niewiele nagród przypada w życiu za uczciwość i wysiłek. W dzieciństwie karane były za ujawnianie pragnień, nie potrafią więc uzmysłowić sobie, czego naprawdę chcą. Są przy tym wielce wrażliwe na to, co robić należy. Potrafią się bardzo złościć na ludzi, którzy naginają zasady do swoich potrzeb. Nic im jednak nie powiedzą, chyba że będą absolutnie przekonane o swojej racji. Taki nieuświadomiony gniew będzie tłumiony Gdy więc pojawi się wreszcie odpowiedni powód, uwolni się bardzo dużo nagromadzonej wściekłości. Pewna łagodna z pozoru kosmetyczka tak opisała swoją irytację sytuacjami na drodze.

Ruch uliczny nieprawdopodobnie mnie denerwuje. Gdyby każdy po prostu przestrzegał przepisów, mogłabym jakoś wytrzymać. Zdarzały się jednak chwile, gdy tak mnie wyprowadzano z równowagi, że musiałam z tym coś zrobić. Według mnie jeżeli wszyscy tkwimy w korku ulicznym, a ktoś skorzysta z okazji, wszyscy na tym cierpimy. Nie wytrzymuję, kiedy jakiś kierowca omija kolejkę na pasie wylotowym z autostrady, chcąc wymusić przepuszczenie poza kolejnością. Reaguję wtedy tak, że też opuszczam swoją kolejkę, wyrywam się naprzód i na oczach wszystkich przepycham się przed tamtym samochodem.

Wyzwolenie typu „zatrzaśnięte drzwi"

Gniew i cierpienie Perfekcjonistów wypływa z niezaspokojenia ich osobistych potrzeb. Autentyczne pragnienia zostały wyparte i zastąpione całym szeregiem powinności. Wynikające stąd niezaspokojenie prowadzi do chronicznego rozdrażnienia, stale tlącego się pod uprzejmą powierzchownością. Jedynki szczególnie drażnią ci, którzy ujawniają ciemniejsze strony natury ludzkiej, gdyż tych właśnie pragnień Jedynki za nic w świecie nie mogą zaakceptować u siebie.
Pamiętajmy, że Jedynki mieszkają w podzielonym domu. Uwagę ich skupia sędzia psychiczny, blokujący dostęp nieakceptowanych uczuć do świadomości. Jeżeli istnieje groźba przedarcia się prawdziwych potrzeb do świadomości, wewnętrzny sędzia zaczyna karać, starając się w ten sposób zablokować wzburzoną falę reakcji. Minimalny chociażby błąd nabiera niezwykłej wagi. Uwaga skupiona jest obsesyjnie na błędach, które należy naprawić. „Musisz to zrobić, powinieneś to zrobić." Każda piękna twarz ma jakieś znamię, każdy pokój ma kłęby kurzu w kątach, a żaden piękny zachód słońca nie dorasta do oczekiwań.
Jedynkom udaje się czasem zrównoważyć napięcie wynikające z konfliktu między własnymi potrzebami a sędzią wewnętrznym, przez prowadzenie podwójnego życia. Życie publiczne będzie poprawne, Jedynka przestrzega tam przepisów i etykiety, w życiu prywatnym natomiast ujawnia swoje ukryte fantazje.

Gdy jako dziecko mieszkałam w Nowym Yorku, lubiłam chodzić do sąsiednich dzielnic i sprawdzać, czy uda mi się wcielić się we Włoszkę, Żydówkę czy w Greenwich Village w artystkę. Lubiłam uchodzić za kogoś innego, bo nie martwiłam się wtedy, co o mnie myślą inni i mogłam mówić rzeczy, o których w domu nawet myśleć sobie nie pozwalałam.
Pierwsza moja podróż do Europy była prawdziwym wyzwoleniem. Nikt mnie nie znał, rodzice byli daleko, budynki wydawały mi się kolejnymi małymi pałacami, a obca waluta wyglądała jak pieniążki z dziecinnej loteryjki.
W czasie podróży zaczęłam odgrywać różne postacie, tak jak dawniej w Nowym Yorku. Wsiadałam do byle jakiego pociągu i pozwalałam jednemu ze swoich wcieleń zawładnąć mną, aż czułam, że gotowa jestem pójść na całość. Wysiadałam w jakimś mieście i przez kilka dni byłam kimś innym. Najsilniej utożsamiałam się z postaciami globtrotera i prostytutki. Jako globtroter świetnie się bawiłam spotykając z ludźmi, mówiąc trzema językami i opowiadając o wszystkich miejscach, które zwiedziłam. Jako prostytutka wystawałam na ulicach szukając zarobku, nosiłam bardzo wysokie obcasy i najbardziej seksowne stroje, jakie udało mi się znaleźć. Najbardziej mnie podniecała moja anonimowość, to że siedziałam tam, przy barze, pozwalając by owładnęła mną prostytutka, a nikt nie wiedział, jak się naprawdę nazywam.

Perfekcjonizm

Jedynki twierdzą, że bardzo je boli cudza krytyka, ponieważ dostatecznie ciąży im własna. Równie ciężko jest Jedynkom prawić innym komplementy, ponieważ same czują się wtedy gorsze. Skupienie się na poprawności postępowania rozwinęło się w nich wtedy, gdy jako dzieci czuły się zmuszane do podporządkowywania standardom zachowania narzuconym przez dorosłych. W dorosłym życiu ujawnia się to w dbałości o stosowny strój i sposób wypowiadania się, w zwracaniu uwagi na szczegóły, w badaniu problemu w najdrobniejszych detalach i w tendencji krytykowania tego, co inni zaakceptowaliby jako porządną robotę. Z perspektywy Jedynki na pochwałę można zasłużyć dokonaniem skrupulatnego rachunku sumienia i precyzją każdego kroku prowadzącego do celu.

Zarabiałem na studia jako malarz pokojowy. Dzień miałem zaplanowany od początku do końca. Wymagałem od siebie zrobienia wszystkiego i to dobrze. Nie byłem w stanie wyjść, jeżeli nie wykonałem pracy na dany dzień bez zarzutu. Kiedy po raz trzeci malowałem jakąś ścianę, myślałem jednocześnie z nienawiścią o plamie na suficie w sąsiednim pokoju i o tym, że znowu nie zdążę do domu i rodziny na czas, i że się nie uczę. Wszystko wydawało się konieczne. Jeśli dobrze pomalowałem ścianę, myślałem o tym, że za mało czasu poświęcam rodzinie i studiom.

Jak Jedynki mogą być zadowolone z siebie skoro same przykładają do najlepiej nawet wykonanego zadania nieosiągalne standardy perfekcji? Młody malarz pokojowy zestawiał dobrze wykonaną pracę ze wszystkimi czynnościami, które w tym czasie musiał odsunąć na bok. Gdyby nawet udało mu się wszystko zrobić doskonale, prawdopodobnie wymagałby od siebie jeszcze więcej.
Jedynki powiadają niekiedy, że wewnętrzny sędzia tak mocno się zakorzenił w ich sposobie myślenia, że kontrolują nawet swoje własne myśli, by wykluczyć błędy i nieakceptowanie treści.

Przez kilka lat byłem związany z kobietą, która chciała zostać wyznawcą Christian Science. System ten w szczególny sposób mnie pociągał. Wydawało mi się, że znalazłem sposób na uduchowienie naszej miłości poprzez kontrolę treści moich myśli. Zmuszony byłem zachować czystość myśli i stale badałem, czy nie kryją się w nich jakieś niestosowne motywy. Byłem jak nauczyciel wydzielający w nagrodę złote gwiazdki"* „Ta myśl była dobra, ta myśl była zła". Nie mogłem zrobić kroku póki nie zbadałem swoich myśli i motywów, które się za nimi kryły. Wszystkie moje zachowania wobec tej kobiety musiały być szlachetne, stosowne do miejsca i czasu. Gdy kontaktowałem się z nią, bezustannie kontrolowałem swoje myśli, by zachować czystość intencji.

Christian Science religijna doktryna leczenia chorób somatycznych za pomocą wiary. Jej twórcą była Mary BakerEddy, działająca w USA w latach 18661910. (przyp. tłum.)
W USA nauczyciele klas początkowych używają zamiast ocen systemu nagród w postaci złotych gwiazdek. Przyznawane są one dzieciom za określone osiągnięcia szkolne i za dobre sprawowanie, (przyp. tłum.)

Z nadmiernej koncentracji na czynieniu dobrze wynika obsesyjne unikanie zła. Nawykowe zastępowanie przez młodego narzeczonego swoich myśli myślami „lepszymi" skutecznie blokowało jakąkolwiek szansę odkrycia, czego naprawdę szuka w tym związku. Starając się kontaktować z kobietą w sposób najbardziej prawidłowy, nie pozostawiał sobie wystarczającej psychicznej przestrzeni dla ujawnienia się prawdziwych uczuć.

Jedyna słuszna droga

Dopuszczanie do świadomości rzeczywistych pragnień może stanowić duże zagrożenie dla osób, których poczucie bezpieczeństwa w dzieciństwie zależało od sztywnej samokontroli. U podstaw perfekcjonizmu leży założenie, że każda sytuacja ma tylko jedno słuszne rozwiązanie. Gdy uda się je odnaleźć, ludzie o odmiennych opiniach osiągną oczywiście oświecenie i zapanuje powszechna zgoda. Jedynki doznają szoku, kiedy stwierdzają, że inni nie podzielają takiego podejścia do życia. Dla Perfekcjonisty myśl, że może być wiele słusznych rozwiązań sprawia wrażenie zaproszenia do anarchii. Najważniejszym odkryciem dla Jedynki jest zdanie sobie sprawy z tego, że ludziom udaje się żyć w miarę moralnie bez ciągłej kontroli ze strony wewnętrznego sędziego i że otwieranie drzwi emocjom i pragnieniom seksualnym nie oznacza, że ludzie zaraz wpadają w obsesyjną pożądliwość czy też stają się zdeprawowani nadmiernym folgowaniem swoim potrzebom.
Przez lata całe powstrzymywałem się przed krytyką z obawy, że ktoś na kim mi zależy odsunie się ode mnie. Wydawało mi się, ze nie ma sensu ciągłe podkreślanie cudzych błędów. Chciałem ludzi chronić przed krytyką, której sam sobie nie szczędziłem. Zrozumiałem w końcu, że nie ma czegoś takiego jak dobro absolutne czy absolutne zło, wspólne dla wszystkich. Gdy zrozumiałem, że dobro jest względne, zobaczyłem, że każdy stara się czynić tak dobrze jak potrafi, opierając się na swoim widzeniu sytuacji. W ten sposób pozbyłem się w znacznej mierze skłonności do oceniania ludzi.
Gdy nauczyłem się oceniać sytuację z cudzego punktu widzenia, mogłem krytykować ile mi się żywnie podobało, ponieważ ludzie zdawali sobie sprawę, że potrafię uwzględnić ich punkt widzenia i że to co mówię jest krytyczne, ale i konstruktywne.

Odraczanie i zamartwianie się

Konflikt pomiędzy nieświadomymi pragnieniami a potrzebą bezbłędnego postępowania staje się szczególnie widoczny w sytuacjach decyzyjnych. Decyzje stanowią rodzaj paragrafu 22. Wybranie „tego co należy" może doprowadzić Jedynki do złości, bo nie dostaną wtedy tego, czego pragną. Jeśli zaś wybiorą to, na co mają ochotę, martwią się, czy "postąpiły prawidłowo.
Lęk Jedynek rośnie, gdy przyjemne cele stają się przystępne. Boją się kompromitacji w oczach innych ludzi, boją się utraty cnoty pracowitości i obniżania standardów do poziomu motłochu. Według Jedynek motłoch przywłaszcza sobie to, na co nie zasługuje i na co sobie nie zapracował. Jedynka przeżywa szczególnie silny dylemat wtedy, gdy musi przyjąć odpowiedzialność za czyn, który może się spotkać z dezaprobatą innych ludzi. W miarę narastania lęku Jedynki słyszą krytykę nawet tam, gdzie nikt jej nie wygłaszał. Niewinne rozmowy wydają im się pełne negatywnych podtekstów. Cierpią, bo sądzą, że inni potajemnie je oceniają. Gdy Jedynki są tak mocno przekonane, że są krytykowane, bardzo pomaga im sprawdzanie rzeczywistych opinii innych ludzi.

Związki intymne

Najskrytszą potrzebą Perfekcjonisty jest to, by go kochano mimo jego niedoskonałości. W przeszłości miłość została nierozerwalnie związana z dobrym zachowaniem. W związku z tym Jedynki czują, że nie zasługują na miłość, jeżeli wykryją u siebie jakąś niedoskonałość. Trudno im uwierzyć, że partner może ich pokochać takimi, jakimi są, akceptując zarówno ich zalety, jak i wady.
W miarę pogłębiania się intymności Jedynki przesadzają w ocenie swoich drobnych ułomności. „Co będzie, jeżeli się rozzłoszczę? Co się stanie, jeżeli nie spodobają jej się moje gusty artystyczne?" Perfekcjoniści przyjmują robocze założenie, że jakiś aspekt ich przyzwyczajeń lub nawyków musi być odrażający dla partnera. Podchodzą więc do intymnych związków z napięciem wywodzącym się z ciągłego surowego kontrolowania siebie w nadziei, że uda im się ukryć wady. To wewnętrzne napięcie wzmaga przekonanie, że na przyjemność i szczęście trzeba sobie zasłużyć i zapracować, a jeżeli zło wyjdzie na Jaw, partner odejdzie.
Gdy napięcie osiąga stan krytyczny Jedynki zaczynają się tak bardzo obawiać odrzucenia, że działając w samoobronie zaczynają atakować partnera. Dochodzi do kłótni, podsycanych przekonaniem, że partner z czasem i tak odejdzie, „więc skończmy z tym od razu zanim się zaangażujemy głębiej." Jedynki nie zdają sobie zwykle sprawy z intensywności swojej złości. Nie wiedzą, w jaki sposób niewerbalnie przekazują innym swe oceny. Nie uświadamiają sobie, że siła, z jaką wymierzają krytykę, często boli równie mocno jak treść tej krytyki.
Jedynki poszukują związku idealnego. Trudno im zaakceptować fakt, iż w tej samej osobie muszą być zarówno zalety, jak i wady. Chcą się poświęcić doskonałości, którą partner wnosi do związku. Stawiają go więc na cokole, wybaczają mu słabości charakteru i nie potrafią zauważyć mieszaniny cech dobrych i złych. Jeśli już raz dostrzegły w kimś zalety, liczą, że uda im się poprawić to, co mniej korzystne. Perfekcjoniści twierdzą, że obronny mur oceniających myśli znika na długo, gdy są zakochani.
Jeżeli Jedynki stracą z oczu cele, jakie chciały realizować w swoim związku lub zaczną odczuwać zagrożenie czy zazdrość, powróci skłonność do krytykowania wad partnera. W poszukiwaniu ujścia dla nagromadzonych frustracji zaczną kontrolować jego zachowanie, starając się ze złością przywołać go do porządku i zmusić do poprawy.
Gdy intymny związek znajduje się w okresie niekorzystnym i Jedynka ma wrażenie, że partner przynosi jej wstyd lub jaskrawo łamie jakąś regułę zachowania, zaczyna aktywnie wyrażać gniew. Nie będzie umiała odzyskać dobrego obrazu partnera. Będzie wywlekać dawne żale i roztrząsać je wciąż na nowo, dopóki potrzebne jej będzie ujście dla aktualnej irytacji.
Gdy związek intymny znajduje się w okresie korzystnym. Jedynki bardzo dobrze reagują na umiejętność przyznania się do błędu. Nawyk oceniania innych (właściwy Jedynkom) znika, jeżeli mogą przyznać się do błędu. Perfekcjoniści bywają szczególnie lojalni, jeżeli dostrzegają rozterki, wysiłek i dobre zamiary partnera.

Moim największym zmartwieniem jest to, co myślą o mnie inni. Gdy spotykam kogoś po raz pierwszy dostrzegam przede wszystkim to, co w nim wybitne. Wydaje mi się wtedy, ze jest niezwykle dowcipny, ogromnie oczytany, szlachetny czy co tam jeszcze. Dopóki tego kogoś lubię, dobrze mi z tym, że tak go spostrzegam. Ale gdy poczuję, że muszę się bronić lub gdy zaczynam się niepokoić, że ten ktoś tak bardzo mnie w moich oczach przewyższa, zaczynam sprawdzać, ile ma plomb w zębach, by wyrównać rachunek.

Przykład pary złożonej z dwóch Jedynek: para Perfekcjonistów

Jedynki często tworzą parę, ponieważ zgadzają się co do tego, jaki sposób życia jest idealny. Kochają w sobie nawzajem swoją etykę zawodową i pracowitość. Umieją odróżnić inteligencję od wartości podstawowych: uczciwości i wysiłku. Para taka potrafi czerpać satysfakcję z praktycznego i niezależnego życia, skoncentrowanego wokół szacunku dla zdrowia fizycznego i prawidłowego sposobu zarobkowania, a także doceniać osiągnięcia, na które się zapracowało. Docenianie znaczenia radzenia sobie w życiu jest dla nich pomostem do stabilizacji.
Jeżeli któreś z partnerów zacznie mieć wątpliwości, czego naprawdę pragnie, zaczną się kumulować nieuświadomione frustracje. Jedynki nie ulegają łatwo własnym potrzebom psychicznym, szczególnie wtedy, gdy potrzeby te nie są zsynchronizowane z ich wyśrubowanymi standardami etyki. W związkach intymnych może to doprowadzić do wypierania złości jako nieakceptowalnej emocji. Perfekcjoniści nie umieją rozmawiać o swej zazdrości, ponieważ jest ona czymś złym, mogą powstrzymywać się od mówienia o sprawach wymagających zmiany. Jeżeli uczucia te nie znajdą ujścia, nawet mające wgląd w siebie Jedynki zdadzą sobie sprawę z tego, że są tak wściekłe, że mają ochotę rzucać talerzami. Nie będą jednak wiedziały, co takiego ich złość wywołało.
Jedynka nie mająca dostatecznego wglądu może być wyraźnie rozzłoszczona, ale nie zdawać sobie sprawy z tego, ze jej wypowiedzi są cięte i oskarżycielskie. Jeżeli partner potrafi rozpoznać te sygnały narastającej złości i interweniować, precyzując źródło frustracji może to wiele pomóc. Związek na pewno ma charakter intymny, jeżeli Jedynka potrafi przyjąć pomoc partnera w rozpoznawaniu ukrytych potrzeb. Jeśli Jedynki zwierzają się ze swych pragnień, zamiast mówić o tym, co powinno być zrobione, jest to z pewnością dowodem zaufania z ich strony. Wszak w dzieciństwie karane były za uleganie osobistym potrzebom.
Jeżeli dopuści się do nawarstwiania nierozpoznanej złości, partnerzy mogą odsunąć się od siebie i trwać w pełnej napięcia, milczącej umowie, by nie poddawać sprawy pod dyskusję. Może się też zdarzyć, że jedno z partnerów dojdzie do wniosku, że wina leży w jakimś złym nawyku drugiego i zacznie go oskarżać. Złość wyrażona przez Jedynkę może przyjąć przerażające rozmiary. Wybucha jak wulkan, jest niewspółmierna do realnej sytuacji. Tli się jeszcze po zakończeniu kłótni, tak jakby dawna uraza nigdy nie wygasała w pełni. Uzasadniona pretensja stanowi konieczny wentyl dla innych sfrustrowanych potrzeb. Dopóki nie zostaną one zaspokojone, pozostanie poczucie rozdrażnienia grzechami tego świata. Jeśli mamy do czynienia z parą, zawsze tlić się będzie jakaś pretensja do partnera, dopóki Jedynka nie przekona się, że nie zostanie porzucona z powodu pragnień, których druga strona nie akceptuje.
Bezpośrednie wyrażanie złości świadczy o poczuciu bezpieczeństwa w danym związku, jako że złość oceniana jest negatywnie i zwykle prowadzi do odwetu. Jedynki twierdzą, że czują się przegrane, jeżeli ulegną atakowi złości. Oznacza to bowiem utratę kontroli nad ujemną emocją. Powiadają także, że czują się kochane, jeżeli partner wysłucha ataku złości i nie wycofa się. Gdy Jedynka zaakceptuje swoją złość jest w stanie wyrazić inne, nieakceptowane impulsy, np. twórczość lub pożądnie. U Perfekcjonistów rozbudzenie seksu może być zapowiedzią równoległego rozbudzenia ekspresji twórczej. Gdy zniesie się zakaz w obrębie jednej sfery życia emocjonalnego, umysłowy krytyk usuwa się w cień i wszystkie moce nieświadomości stają się bardziej dostępne.
Jedynka, która zaakceptowała swoją złość, relacjonuje często, że potrafi zaobserwować rodzenie się gniewu i zaczyna tworzyć sobie obraz problemu. Świadome siebie Jedynki wiedzą, że złość często rodzi się, gdy ignorują własne pragnienia, mogą więc wykorzystać rodzącą się złość jako sygnał, iż czas zdiagnozować i zaspokoić rzeczywiste potrzeby. Gdy potrzeby te zostaną zaspokojone, problem często przybiera realne rozmiary zamiast obsesyjnie koncentrować uwagę.

Związki z autorytetami

Perfekcjoniści poszukują autorytetów strażników racji ostatecznych. Gdyby taki autorytet się znalazł, chętnie złożyliby podejmowanie wszelkich decyzji w jego ręce. Szczególna wrażliwość na uchybienia czyni jednak Perfekcjonistów bardzo czujnymi wobec błędów czy niesprawiedliwości popełnionych przez tych, którzy mają władzę. Jedynki potrzebują autorytetów, które wytyczyłyby linię działania, bo chcą wiedzieć dokładnie, czego się od nich oczekuje czują się bezpieczniej, jeżeli zakres odpowiedzialności jest wyraźnie określony. Jeżeli przywódca postrzegany jest jako zdolny i sprawiedliwy, Jedynki przyjmą na siebie odpowiedzialność. Jeżeli nie, będą ostrożne i będą raczej oskarżać innych niż same przyznają się do błędu. Jedynki łatwo zdobywają zaufanie działając w różnych organizacjach, ponieważ wygłaszają mnóstwo uwag krytycznych, szczególnie dotyczących szczegółów i procedury. Uwagi te służą nadaniu wyrazistości sytuacji i jasnemu określaniu obszarów odpowiedzialności. Mogą być jednak odbierane jako niepotrzebne koncentrowanie się na szczegółach. Jedynka powstrzymuje się od prawienia komplementów i od pełnego zaangażowania, dopóki sytuacja nie będzie w pełni uporządkowana.
Ważne jest, by nie zmieniać reguł arbitralnie. Jedynki funkcjonują zgodnie z regulaminem, więc jeżeli zajdzie zmiana w procedurze, mogą się poczuć wystawione na krytykę. Aby dobrze funkcjonować muszą mieć szacunek dla poziomu pracy innych. Jeżeli grozi im kompromitacja lub muszą pierwsze podjąć ryzykowną decyzję, będą się powstrzymywać od działania. Jeżeli natomiast stwierdzą, że i inni przykładają się bez reszty do zadania lub jeżeli zainspiruje je słuszna sprawa, gotowe są pracować niezwykle ofiarnie. W Jedynce może się gromadzić nierozpoznana frustracja, dostrzegalna dla innych, ale nie dla niej samej. Jeżeli ktoś, kto kieruje całym przedsięwzięciem nie dostrzeże jej dobrej roboty. Jedynka skłonna będzie skupić się na jakimś uzasadnionym lecz nieistotnym błędzie, by w ten sposób sobie ulżyć.
Atutem Jedynek jest ich duża sprawność organizacyjna i umiejętność znajdowania satysfakcji w rozwijaniu swoich kompetencji. Potrafią stawić czoła przeciwnościom, jeżeli mają silne przekonanie, że mają rację. Są niezwyciężone, gdy wewnętrzny krytyk się wycofa, bo przestają się wtedy przejmować możliwością popełnienia błędu lub tym, co inni mogą pomyśleć. Gdy już raz stwierdzą, że dana droga jest słuszna, będą pracować bez wytchnienia, dopóki zadania nie wykonają.
Wadą Jedynek jest to, że boją się przeciwstawiać autorytetom w sposób jawny, z obawy przed odwetem lub koniecznością przyznania się do błędu. Z natury nie mają zaufania do autorytetów, żywią jednak nadzieję, że szefowie zauważą ich rzetelną pracę i zaproponują zasłużoną nagrodę. Będą krytykować poszczególne punkty programu, lecz trudno im będzie zaproponować jakieś rozwiązanie w obawie przed pomyłką. Nie czują się dobrze w interakcjach wymagających tolerowania różnych opinii. Wolą przewidywalną strukturę i system reguł.

Przykład związku z autorytetem: Jedynka i Piątka (Perfekcjonista i Obserwator)

Jeżeli Piątka znajdzie się w roli szefa, będzie starała się sterować zza zamkniętych drzwi, podejmując decyzje, ale ich realizację zostawiając innym. Piątki potrafią podejmować bardzo ryzykowne decyzje, ponieważ nie angażują się emocjonalnie. Trudność sprawiają im jednak zebrania i konfrontacje, bez których decyzji nie da się zrealizować. Cenią sobie związki z ludźmi potrafiącymi sprawnie działać. Piątka chętnie ustali reguły gry, jeżeli Jedynka gotowa jest wcielić je w życie.
Oba te typy mają skłonność do samokrytyki i cechę tę można spożytkować dla dobra organizacji. Żaden z nich nie znosi dominacji w niesprawiedliwych układach hierarchicznych i zrobi wszystko, by uwolnić organizację od niesprawiedliwej kontroli.
Jeżeli szefem jest Jedynka, ważne decyzje będą odraczane, szczególnie wtedy, gdy ryzyko jest duże. Uwaga Jedynki będzie się skupiała na zadaniach drugorzędnych, czas wypełnią nadmiernie skomplikowane procedury, a w miarę zbliżania się terminu realizacji będzie narastać napięcie. Piątka zorientuje się, że są to niepotrzebne utrudnienia, będzie czuła przeciążenie detalami i stawi opór wszelkim próbom nadzoru lub kontroli ze strony Jedynki. Piątki reagują szczególnym onieśmieleniem, gdy ktoś próbuje załatwiać sprawy za pomocą gniewu. Może dojść do kryzysu, jeżeli przestraszona Jedynka zacznie wywierać presję, by uzyskać kontrolę nad sytuacją. Będzie chciała narzucać wytyczne i będzie żądać sprawozdań okresowych, Piątka zaś zamknie się w sobie, stanie się małomówna i maksymalnie niedostępna. Każde z nich będzie próbowało kontrolować sytuację, stawiając ograniczenia Piątka minimalizując kontakt i uchylając się od zadań. Jedynka zacieśniając kontrolę i przypisując winę.
Sytuacja byłaby łatwiejsza, gdyby Jedynka zrezygnowała z kontroli i poprosiła o pomoc. Piątka, gdy znajdzie się w roli doradcy i nie będzie pod ciągłym naciskiem, by wypełniać zadania, otworzy się. Jedynce może pomóc ktoś z zewnątrz, kto byłby w stanie rozpoznać i uzasadnić nieuświadomione gromadzenie się lęku. Jeżeli Jedynka będzie w stanie przyznać się do niepokoju bez poczucia, że zrobiła coś złego, złość zniknie, nadmiernie skomplikowana procedura zostanie uproszczona i stanie się jasne, co w danej chwili jest najważniejsze.

Na co Jedynki zwracają uwagę?

Perfekcjonizm wzmacniany jest przez nawyk ciągłego porównywania. Jest to sposób koncentrowania uwagi, w którym myśli i zachowania podlegają natychmiastowej ocenie w oparciu o idealny standard, obrazujący jak doskonała mogłaby być dana sytuacja.
Wewnętrzna scena, na której rozgrywa się u Jedynki podejmowanie decyzji przypomina salę sądową. Opinia idzie pod sąd, jest atakowana, broniona i wreszcie ogłoszony zostaje wyrok.

Siedzę i medytuję, i natychmiast zdaję sobie sprawę, jak hałaśliwy jest sędzia w mojej głowie. W przestrzeni głębokiej ciszy wciąż słyszę: „Za płytko" lub „Ostatnim razem było lepiej". Po czym następuje debata:„Siedź prosto. Nie starasz się." „Ależ staram się."
Mój umysł wzięty jest pod obstrzał oskarżenia i obrony, tak jakbym ja sama nie miała tu nic do powiedzenia i mogła jedynie słuchać głosów w mojej głowie, dopóki jedna lub druga strona nie wygra. Zawsze spokój medytacji przerywa ten umysłowy komentarz aż, szczęśliwie, udaje mi się oderwać od swoich myśli.

Jedynki porównują własne osiągnięcia w różnych momentach. „Czy ta medytacja była skuteczna? Czy robię postępy, czy też cofam się w rozwoju?" Rodzi się bolesna potrzeba ciągłego zestawiania osiągnięć, by upewnić się, że stale maszeruje się ku samodoskonaleniu. Może w związku z tym rodzić się uczucie, że nigdy nie jest tak, jak być powinno.
W medytacji taki sposób koncentracji uwagi nazywany jest oceniającym umysłem. W jakiejś mierze wszyscy oceniamy swoje postępy w oparciu o standardy doskonałości, ale Jedynki robią to bez przerwy. Stale porównują się także z innymi. Wygląda to jak wieczna huśtawka na dziecięcym placu zabaw: jedno dziecko wznosi się do góry, drugie opada. „On wznosi się, bo zarabia więcej, ale opada, bo ja mam status. Ja zwyciężam w tym punkcie, ale przegrywam w innym. On ma przystojną twarz, ale ja mam zgrabniejsze ciało." Ciągłe porównywanie się jest u Jedynek często czynnikiem automatycznym i nieuświadomionym, wpływającym na spostrzeganie codziennych zdarzeń i stanowiącym największe źródło cierpień. Jedynki w sposób automatyczny zauważają, co jest prawidłowe, a co nie w danej sytuacji, a ponieważ przekonane są, że każda sytuacja ma tylko jedno prawidłowe rozwiązanie gdy inny wygrywa one muszą przegrywać.
Gdy Jedynki przystępują do autoobserwacji, uświadamiają sobie, być może po raz pierwszy w życiu, jak zakorzeniony jest w nich nawyk porównywania. Tak krytyczny umysł przysparza wielu cierpień. Jedynki bardzo chętnie uczą się medytacji, by krytyczne myśli ustąpiły.
Jedynki mogą rozpocząć modyfikację swego perfekcjonistycznego stylu koncentracji uwagi rejestrując, w jakich momentach włącza się u nich gotowość do porównywania. Gdy tylko uwaga kieruje się ku podliczaniu cudzych plusów i minusów i pojawia się poczucie, że punkt dla kogoś oznacza ujęcie punktu Perfekcjoniście, powstaje szansa nauczenia się wyprowadzania jej w obszary neutralne.

Styl intuicyjny

Intuicja u Perfekcjonistów ma swoje korzenie w ich charakterystycznym sposobie koncentrowania uwagi. W sposób nawykowy zauważają w każdej sytuacji błędy i niedociągnięcia. Dzięki temu zdają sobie także sprawę z tła, którym jest wyobrażenie o idealnym stanie rzeczy.
Łatwo rozpoznają, sytuacje idealne, bo wtedy znikają krytyczne myśli, a ciało „czuje się dobrze". W obliczu idealnego rozwiązania pojawia się fizyczne uczucie „odpuszczenia sobie" i odprężenia. Gdyby uczucie to można było jakoś nazwać, brzmiało by to tak: „Jakież to będzie doskonałe!" Uczucie „odpuszczania sobie" jest łatwo dostrzegalne u ludzi, którzy są stale napięci i krytyczni. Jest ono tak błogie, ze w zestawieniu z nim uwyraźniają się wszystkie niedostatki sytuacji aktualnej. Jedynki twierdzą, że gdy wyczuwają, jak doskonała może być dana sytuacja, mają nieprzepartą chęć usuwania zauważonych błędów. Sądzą, że bywają spostrzegane jako nadmiernie krytyczne, gdy tracą kontakt swoim poczuciem tego, jak być powinno. Wtedy bowiem z niepokojem koncentrują się na porządkowaniu najbardziej widocznych niedociągnięć.

Miewam w ciągu dnia chwile zachwytu. Nazywam je swoimi krótkimi „epifaniami". Są to te chwile, gdy wszystko jest „skoordynowane" i sędzia znika.
Może chodzić o coś tak banalnego jak prawidłowo sporządzony bilans, precyzyjne zdefiniowanie jakiegoś pojęcia czy chwila zachwytu nad przyrodą. Nie ma żadnego błędu, wszystko jest na miejscu. Wyzwala się we mnie wtedy dobre samopoczucie, trwające nieraz godzinami. Potrafię także rejestrować ciałem proces podejmowania prawidłowej decyzji. Zdarza się, że całymi tygodniami nie mogę podjąć jakiejś decyzji, po czym nagle wiem, co zrobić, ponieważ ciało czuje się dobrze z danym rozwiązaniem, mimo że umysł nadal jest niepewny.

Atrakcyjne otoczenia

Otoczenia atrakcyjne dla Perfekcjonisty to między innymi takie zajęcia, w których konieczna jest dobra organizacja i drobiazgowość, nauczanie, księgowość, organizowanie struktur, planowanie długofalowe. Jedynki lubią sytuacje regulowane przez etykietę, protokół i formalne procedury towarzyskie. Są wśród nich naukowcy, gramatycy, kaznodzieje. Bliskie im są systemy wymagające dokładnego przestrzegania reguł. Są fundamentalistami, partyjnymi lewicowcami, ekstremistami w imię moralnej większości. Perfekcjonistów przyciągają prace wymagające przestrzegania procedury: działania w komitetach deontologicznych, praca sędziów sportowych. Liga Przyzwoitości.

Nieatrakcyjne otoczenia

Nieatrakcyjne są takie zawody, w których istnieje ryzyko błędu decyzyjnego lub wysoki poziom osobistej odpowiedzialności za decyzje kontrowersyjne. Niekorzystne dla Jedynek są interakcje wymagające przyjęcia wielu różnych punktów widzenia lub wymagające znacznej tolerancji różnic w opinii. Trudność sprawiają interakcje, w których decyzje podejmowane są w oparciu o płynne lub fragmentaryczne informacje, a nie na podstawie ściśle określonych wskazówek.

Słynne Jedynki

Wśród słynnych Jedynek mamy Emily Post", autorytet w dziedzinie etykiety i bon tonu. Jej książki czytają ci, którzy kultywują stosowne obyczaje i potrafią odłożyć na bok wewnętrzne rozterki w imię dobrych manier i prezentowania uśmiechniętej twarzy przy stole.

Raiph Waldo Emerson * Mary Poppins * George Bernard Shaw * Karol Dickens * Jerry Falwell * Marcin Luter

Liga Przyzwoitości współcześnie w USA działają trzy organizacje piętnujące brek rnoninofci w życiu publicznym Są to Amencans for Decency (powsfc 1975), National Rderttion for Decency (powst. 1977) i National Forum Foundation (powst. 1977). przyp. tłum. *4 patrz przypisy Redakcji na końcu książki

Doskonałość jako wyższa jakość umysłu

Jedynki cierpią, ponieważ stale porównują rzeczywistość z tym „jak mogłoby być idealnie". Stale świadome są rozbieżności między tym, co jest a tym, co być powinno. Ich życie to bezustanne zmagania, aby doprowadzić rzeczywistość do stanu doskonałości. Świat jest albo czarny, albo biały; albo doskonały, albo nieodwracalnie skalany. Jedynki cierpią, ponieważ pragną doskonałości na każdym kroku. Dla nich wspaniałe dzieciaki zdają się nagle zamieniać w potwory, jeśli idą taplać się w błocie.
Prawdziwa doskonałość polega na równowadze między elementami pozytywnymi i negatywnymi, które stale się ze sobą stapiają. Dla Jedynek wielkim odkryciem jest uświadomienie sobie, że perfekcja jest pojęciem względnym. Przyzwyczajone są bowiem do poglądu, że w życiu jest zawsze jedna słuszna droga. Każdy doskonały produkt musiał przejść przez wiele faz ryzykownych i źle obliczonych. Bardzo może więc pomóc im uświadomienie sobie, że rozwiązanie, które w końcu jest dobre, mogło być poprzedzone licznymi tragicznymi błędami i że człowiek musi brać na siebie jedynie odpowiedzialność za wykonywanie jakiegoś zadania w danej chwili tak dobrze, jak potrafi.
Myśl, że eksperymentowanie i błądzenie są konieczne na drodze ku doskonałości, podważa pogląd Perfekcjonisty. Zaakceptowanie błędów czy, co gorsza, wielu punktów widzenia to dla Perfekcjonistów zaproszenie do szaleństwa. Od dzieciństwa działali przyjmując nieuświadomione założenie, że prawidłowe myślenie i ciężka praca doprowadzą w końcu do zasłużonej nagrody, a zło zostanie zdemaskowane i ukarane. To że po ciężkiej pracy przychodzi znów ciężka praca nie tylko wydaje się czymś niesprawiedliwym, ale także uwypukla fakt, że inni pracują dla przyjemności, a nie po to, by spełnić surowe wymagania bezwzględnego wewnętrznego krytyka. Gdy Jedynka potrafi powiedzieć „Co dobre dla ciebie nie musi być dobre dla mnie", dokonuje wielkiego skoku w samorozwoju.
Jedynki są zszokowane tym, że cnota i dobre zachowanie nie zawsze są nagradzane i dostrzegane. Jednakże rezygnacja z postawy życiowej „jedynej słusznej drogi" jest tak przerażająca, jak utrata ostatniej obrony przed nieświadomym naporem pożądania i nienawiści.

Cnota pogody ducha

Jedynki twierdzą, że rozsadza je energia, która nie może znaleźć ujścia. Mówią, że uraza jak fale ognia przepływa im przez ciało, by utkwić w gardle. Opisują to obrazowo: „Jestem jak butelka, którą potrząśnięto i z której zaraz wystrzeli korek" lub „Jestem przepełniony krzykiem, którego nie mogę z siebie wypuścić". Im silniej wewnętrzny sędzia krytykuje autentyczne uczucia, tym więcej energii gromadzi się w organizmie, szukając ujścia. „Zakorkowany gniew" to jedna z prób opisu tego dylematu. Jedynki bywają nabrzmiałe energią, przy jednoczesnym zaciśnięciu gardła i szczęki; niezdolne są przemówić, poprosić o pomoc, czy wykrzyczeć swoją złość.
Perfekcjoniści mogą skorzystać z medytacji i terapii, jeśli zrozumieją, że akceptacja tak zwanych negatywnych emocji sprawia, że przestają być przesadnie ważne. Jedynki twierdzą, że krytyczne myśli są niezbitym dowodem, że autentyczny impuls wypierany jest ze świadomości. Innym tego przejawem jest przepływ przez organizm fali urazy, choć nie zdają sobie sprawy z przyczyny tego napięcia.
Pogoda ducha to skutek uboczny pozwolenia sobie na uświadamianie wszelkich impulsów bez tłumienia tych, których się nie akceptuje. Każda chwila jest wtedy stanem równowagi, ponieważ przez ciało swobodnie przepływają uczucia pozytywne i negatywne, nie hamowane przez myślące „ja".
Gdy Jedynki pozwalają sobie na złość, uwalniają się olbrzymie pokłady energii dotychczas więzionej w organizmie. Upust napięcia daje przejściowe poczucie naenergetyzowania i doświadczania wszystkiego co przychodzi na myśl, bez oceniania. Złość została wyrażona i nic się nie stało. Przez jakiś czas trwa więc stan pogody ducha wypływający z przyzwolenia sobie na powstawanie i przemijanie uczuć, bez ich blokowania.

Zalety

Jedynki oddają się słusznym sprawom. Gdy raz przekonają się, że sprawa jest słuszna, będą pracować dla samej satysfakcji z dobrze wykonanej roboty, tak jak inni pracują dla poczucia bezpieczeństwa lub władzy. Neurotyk musi czynić dobrze. Może się to przejawiać w denerwującej aktywności, mającej na celu pokazanie, że „ja jestem lepszy od ciebie". Może to jednak prowadzić także do wytrwałego dążenia do samodoskonalenia.
Jedynki bywają oddanymi nauczycielami, ponieważ bardzo im zależy na naprawianiu świata. Same cenią doskonałość i chcą także innych nauczyć doceniać to, co najlepsze. Chętnie wyjaśniają, badają i przekazują precyzyjne informacje oraz swoje przekonanie, iż ludzie mogą radykalnie zmienić swe życie, jeżeli będą posiadali właściwą wiedzę.
Jedynki odmówią współpracy, jeżeli nie będzie się przestrzegać właściwych standardów. W zależności od tego, który zestaw standardów przyjęły jako jedyną doskonałą drogę, zajmą eksponowane miejsce wśród przedstawicieli radykalnej lewicy lub radykalnej prawicy.
Krytyczność Perfekcjonisty łatwo rozbroić, jeżeli współpracownicy przyznają się do błędu lub znajdą na zdecydowanie gorszej pozycji. Perfekcjoniści wykazują wiele cierpliwości wobec tych, którzy wysilają się bez skutku, jeśli brak efektów nie jest przez nich samych zawiniony. Są pełni dobrej woli wobec tych, którzy walczą z przeciwnościami, a także wobec tych, którzy przyznają się do pomyłki i starają się sami sobie pomóc.

Podtypy

Jedynka, podobnie jak Dziewiątka (punkt podstawowy Jedynki), popadła w letarg samozapomnienia. Dziewiątka zapomina o swoich autentycznych pragnieniach, ponieważ rozbudowuje w sobie obsesyjną troskę o podporządkowywanie się opiniom innych ludzi, Jedynka przez to że zastępuje autentyczne pragnienia obsesyjną troską o czynienie tego, co słuszne. Surowa samokontrola, której wymaga nieskazitelne zachowanie, prowadzi do rozdarcia między odrzuconymi pragnieniami a potrzebą czynienia tego, co słuszne i co stanowi o poczuciu własnej wartości.
Napięcie, powstające w wyniku konfliktu między wypartymi pragnieniami a potrzebą prawidłowego zachowania, prowadzi do zazdrości, nieprzystosowania i zatroskania. Są to problemy bolesne, a przez to łatwo zauważalne. Gdy pojawią się te nieprzyjemne uczucia. Jedynki mogą je wykorzystać, aby rozpoznać, że autentyczne pragnienia pozostają w konflikcie z poczuciem słuszności.

Zazdrość w relacjach dwuosobowych

Zazdrość przejawia się w kontrolowaniu poczynań partnera i krytycznej ocenie wszystkiego, co w relacji z partnerem zachodzi.

Dochodzi w moim organizmie do wybuchu i rodzi się chora potrzeba wyrównania rachunków z partnerką. „Co ona zrobi? Kogo wybierze?" Tu tracę już kontrolę. „Co on ma takiego, czego mnie nie dostaje?" I tak cały czas on zdobywa punkt, ja punkt tracę. Ja zyskuję punkt, ja jestem górą. Jestem tak wściekły, że mógłbym zabić, a jednocześnie krytykuję siebie za to, że jestem wściekły. Byłoby nie w porządku, gdybym się na nim wyżywał, a jednocześnie nie mogę się powstrzymać, bo w środku mnie ponosi.

Nieprzystosowanie w kontaktach międzyludzkich

Konflikt między osobistymi pragnieniami a potrzebą sztywnego trzymania się zasad w stosunkach z innymi prowadzi do nieprzystosowania. Oto przykładowa relacja:

Jestem apostatą w zakonie religijnym. Po pięciu latach nadal nie mogę się zdecydować na przyjęcie pełnych ślubowań. Nie mam kłopotów z przyjęciem poglądu mojego zakonu na wiarę, ale krytycznie odnoszę się do wewnętrznej hierarchii i pewnych poglądów na temat polityki światowej. Inni bracia radzą sobie jakoś z tymi sprzecznościami, bez poddawania w wątpliwość swojej więzi z zakonem. Ja natomiast mam poczucie, że byłbym w porządku tylko wówczas, gdybym akceptował wszystko, nawet najdrobniejsze szczegóły proceduralne.

Lęk (zatroskanie) o przetrwanie

Jedynki martwią się swoją niedoskonałością, tym że nie mają prawa do życia, a szczególnie tym, że mogłyby popełnić pomyłkę zagrażającą przetrwaniu.

Jest to uporczywy głos, który stale załamuje ręce nad błędami, jakie mogę popełnić lub nad tym, co ludzie mogliby sobie o mnie pomyśleć. Głos ten może równie silnie grzmieć, gdy chodzi o drobiazgi, jak i wtedy, gdy chodzi o sprawy naprawdę godne zmartwienia. Bardzo przejmuję się pieniędzmi i tym, czy będę miał za co żyć. Przez ponad dwadzieścia lat pracowałem jako przedsiębiorca budowlany. Czasem miałem spore zabezpieczenie finansowe, a czasem działalność moja graniczyła ze spekulacją. Ale to uporczywe martwienie się finansami jest silne nawet wtedy, gdy mam wystarczająco dużo kapitału, by dokończyć zamówienie.

Co może pomóc Jedynkom w rozwoju?

Jedynkom ciężko jest nieraz zgłosić się na terapię, ponieważ muszą się wtedy przyznać do tego, że coś jest nie w porządku. Unikają też medytacji w obawie przed utratą kontroli w zmienionym stanie świadomości. Typowe powody, dla których szukają pomocy, to ataki lęku, okresowe nadużywanie środków odurzających (by uciec od wewnętrznego sędziego) lub zaburzenia fizyczne mające swe źródło w napięciach psychicznych. Problem, z którym zgłasza się pacjent, na ogół maskuje rzeczywiste uczucia. Jedynki mogą sobie pomóc w następujący sposób:

Nie popadając w przymus działania; unikając zobowiązań „na styk", nie pozostawiających czasu na myślenie o sprawach naprawdę ważnych.
Modyfikując surowe standardy wewnętrzne. Kwestionując reguły.
Nie przekształcając wglądu w atak na samego siebie. „Jak mogłem nie zauważyć własnych błędów?"
Sprawdzając stan rzeczywisty. Gdy zrodzi się podejrzenie, że inni oceniają, należy je zweryfikować pytając o to. Gdy pojawi się lęk, należy poznać fakty, by niepotrzebne obawy wyeliminować.
Dostrzegając sytuacje, w których przyjmowanie jedynie słusznego rozwiązania ogranicza szansę kompromisu lub innych rozwiązań.
Zwracając uwagę na znaczenie i spójność cudzych systemów wartości.
Ucząc się proszenia o przyjemności i korzystania z nich.
Ucząc się rozróżniania tego, co „powinno być zrobione" od tego, co naprawdę jest pożądane.
Nabywając umiejętności odczytywania swojej złości na innych za to, ze „im się to udało" jako sygnału, że to co im się udało to coś, na co ma się samemu ochotę.
Zdobywając umiejętność odczytywania nieuświadomionego gniewu, który manifestuje się: „robieniem dobrej miny do złej gry", gdy w środku aż kipi złość; uprzejmymi słowami podszytymi krytyką; uśmiechem przy usztywnionym ciele.
Nabywając umiejętności wyobrażania sobie negatywnych emocji.
Korzystając z wyobraźni, by dać upust gniewowi życząc wrogowi wszystkiego, co najgorsze, dopóki gniew nie minie.

Co Jedynki powinny sobie uświadomić?

Gniew i krytyka wobec siebie i innych wynika z niezaspakajania osobistych potrzeb. Jedynki powinny podjąć się wysiłku rozpoznawania swych prawdziwych potrzeb i postępowania zgodnie z nimi. Muszą zdawać sobie jednocześnie sprawę, że w fazie przejściowej mogą się pojawić następujące problemy:

Poczucie rozdwojenia „ja" na „ja zabawowe" i „ja karzące".
Niemożność rozpoznania osobistych potrzeb.
Lęk związany z uświadamianiem sobie gniewu. „Staram się chronić innych
przed moim gniewem."
Wypełnianie czasu bez reszty, by nie starczało go na przyjemności.
Odraczanie. Nadmierne komplikowanie prostych spraw, by odsunąć od siebie
ostateczne decyzje.
Wzrost nacisku ze strony nieświadomych pragnień szukających ujścia, co
prowadzi do wzrostu przemieszczonego rozdrażnienia.
Potrzeba wyszukiwania wad w otoczeniu.
„Polityka spalonej ziemi" potrzeba wykonania całego zadania jeszcze raz od
początku, jeśli wykryło się błąd. Niezdolność do kompromisu. Demolowanie
całego domu, bo schody są nie w tym miejscu, co trzeba.
Wzrost potrzeby obwiniania innych dla zrównoważenia krytyki wobec samego
siebie.
Sztywność uwagi. Intensywna koncentracja na jednej dziedzinie życia
wymagającej korekty i bagatelizowanie innych obszarów, mimo że się
rozlatują. Izolowanie i zapominanie o sektorach konfliktowych.
Brak tolerancji dla odmiennych punktów widzenia.„Chcę wiedzieć, że albo jest
dobrze, albo jest źle."



Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#2 Post autor: car II » środa, 24 czerwca 2009, 22:50

przyjemność należy odraczać, dopóki wszystko nie zostanie zrobione.
to jest mój sposób na naukę kiedy już mi się strasznie nie chce uczyć..."Pouczę się godzinke i potem zrobie sobie kolację :?"
Wolny czas poświęcają zajęciom konstruktywnym i pouczającym.
Ja bym napisał takim zajęciom które uważają za konstruktywne i pouczające, jak to kiedyś Boogi słusznie zauważył...
rodzi się w Jedynkach głęboka uraza do tych, którzy w ich mniemaniu łamią zasady bez cienia skruchy.
Palic ich na stosie, co za bezczelność...
Jedynki typu „zatrzaśnięte drzwi" żyją podwójnym życiem i w ten sposób radzą sobie z problemem wewnętrznego podzielenia. Rozwijają się u nich dwie oddzielne osobowości: jedna dla sytuacji „gdy mnie znają", druga dla sytuacji „z dala od domu". Tam gdzie ludzie ich znają zachowują się w sposób odpowiedzialny i szacowny, natomiast w oddaleniu od rodziny i przyjaciół odprężają się i oddają seksowi. Takie rozwiązanie może przyjąć niewinną formę wyjazdów na wakacje do miejsc, gdzie można zachować anonimowość i uniknąć odpowiedzialności. Może też ujawnić się w sposób bardziej dziwaczny w kombinacjach typu bibliotekarka/prostytutka czy misjonarz/złodziej.
Inny sposób radzenia sobie z życiem w podzielonym domu polega na przebaczaniu. Jeżeli do błędu można się przyznać, wewnętrzny krytyk łagodnieje. Jedynka potrafi wtedy patrzeć na swoje drobne grzeszki łagodniej. Perfekcjonista potrafi sobie wybaczyć, jeśli może przyznać się do winy bez upokorzenia i kary, których odruchowo oczekuje.
Obydwa sposoby są równie dobre, czy równie błędne czy jakie? Potrzebuję ich oceny
Potrafią też przeżywać radość z dobrze wykonanej pracy, a wdzięczność z tego powodu rozbrzmiewa w nich jak chóry anielskie. Poczucie doskonałości umieją osiągać w prosty sposób: doprowadzając do porządku mieszkanie, formułując dobrze zdanie, właściwie kierując rozmową.
Owe chóry anielskie ja również słyszę kiedy uda mi się wpaść na jakieś genialne rozwiązanie sytuacji, a jeśli ktoś jeszcze wyrazi podziw dla tego rozwiązania to normalnie chóry anielskie dolby surround HD :D
Zmuszałem się do zasługiwania na przyjemności, ale nawet gdy na nie zasłużyłem często sobie na nie nie pozwalałem.
znam to
Dla Perfekcjonisty myśl, że może być wiele słusznych rozwiązań sprawia wrażenie zaproszenia do anarchii. Najważniejszym odkryciem dla Jedynki jest zdanie sobie sprawy z tego, że ludziom udaje się żyć w miarę moralnie bez ciągłej kontroli ze strony wewnętrznego sędziego i że otwieranie drzwi emocjom i pragnieniom seksualnym nie oznacza, że ludzie zaraz wpadają w obsesyjną pożądliwość czy też stają się zdeprawowani nadmiernym folgowaniem swoim potrzebom.
Naprawdę, to jak to robią bez sędziego?
Przez lata całe powstrzymywałem się przed krytyką z obawy, że ktoś na kim mi zależy odsunie się ode mnie. Wydawało mi się, ze nie ma sensu ciągłe podkreślanie cudzych błędów. Chciałem ludzi chronić przed krytyką, której sam sobie nie szczędziłem. Zrozumiałem w końcu, że nie ma czegoś takiego jak dobro absolutne czy absolutne zło, wspólne dla wszystkich. Gdy zrozumiałem, że dobro jest względne, zobaczyłem, że każdy stara się czynić tak dobrze jak potrafi, opierając się na swoim widzeniu sytuacji. W ten sposób pozbyłem się w znacznej mierze skłonności do oceniania ludzi.
Gdy nauczyłem się oceniać sytuację z cudzego punktu widzenia, mogłem krytykować ile mi się żywnie podobało, ponieważ ludzie zdawali sobie sprawę, że potrafię uwzględnić ich punkt widzenia i że to co mówię jest krytyczne, ale i konstruktywne.
Czyli znowu krytykować tylko z innego punktu widzenia? Kuszące, muszę popróbować...:twisted:
Jeżeli Jedynki stracą z oczu cele, jakie chciały realizować w swoim związku lub zaczną odczuwać zagrożenie czy zazdrość, powróci skłonność do krytykowania wad partnera.
Ale jak tu nie stracić celów? Jakieś sposoby?
Każde z nich będzie próbowało kontrolować sytuację, stawiając ograniczenia Piątka minimalizując kontakt i uchylając się od zadań. Jedynka zacieśniając kontrolę i przypisując winę.
Sytuacja byłaby łatwiejsza, gdyby Jedynka zrezygnowała z kontroli i poprosiła o pomoc. Piątka, gdy znajdzie się w roli doradcy i nie będzie pod ciągłym naciskiem, by wypełniać zadania, otworzy się.
Kiedy ja nie chce żeby się 5 otworzyła tylko żeby zrobiła co trzeba... To pewnie jakiś skrót myślowy którego nie rozumiem
Każdy doskonały produkt musiał przejść przez wiele faz ryzykownych i źle obliczonych. Bardzo może więc pomóc im uświadomienie sobie, że rozwiązanie, które w końcu jest dobre, mogło być poprzedzone licznymi tragicznymi błędami i że człowiek musi brać na siebie jedynie odpowiedzialność za wykonywanie jakiegoś zadania w danej chwili tak dobrze, jak potrafi.
to dobre, to już jakiś czas temu załapałem
Zaakceptowanie błędów czy, co gorsza, wielu punktów widzenia to dla Perfekcjonistów zaproszenie do szaleństwa.
Tak, ale świat wtedy staję się milion razy ciekawszy
Gdy Jedynka potrafi powiedzieć "Co dobre dla ciebie nie musi być dobre dla mnie", dokonuje wielkiego skoku w samorozwoju.
Z tym jeszcze walczę, wewnętrznie, a zanim komuś to powiem to jeszcze trochę minie

Teraz oddalę się medytować żeby zobaczyć jak z tym jest u mnie 8) i oczywiście podzielić się wynikami na forum ...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#3 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 16:05

Ale nie wysilić się, znaczy nie starać się należycie i nie wykonać zadania na miarę swych możliwości, a niżej. A potem czuć przez to niedosyt. To tylko wzmaga niezadowolenie i frustrację.

Tekst znałam już wcześniej, jako że swego czasu zaopatrzyłam się w książkę. Mnie w przypadku Jedynki zastanawia na dobrą sprawę jedno. Ukazywana jest ona w tym tekście jako w pełni oddana swym ideałom i zasadom moralnym, chorobliwie wręcz uciekająca od zła, czy raczej od tego, co uznawane jest za złe w jej otoczeniu, nie chce, by wymierzono jej karę. Co więc z relatywizmem w jej przypadku? Bo po sobie nie widzę (choć pewności faktycznej nie mam, czy w rzeczy samej Jedynką jestem, ale wiele z nią wspólnego mam na pewno), bym faktycznie wszystkich zasad ściśle się trzymała (kwestia otoczenia i rozłamu pomiędzy tym, jak zachowuję się w różnych warunkach może to tłumaczyć tylko częściowo).
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#4 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 16:26

Że należy być odprężonym i od siebie nie wymagać
wg mnie złoty środek to "zrobię jak najlepiej umiem a błędy jakie popełnię są wliczone w moją pracę"
To nawet w biblii jest że "spojrzał Pan i zobaczył ze wszystko co stworzył było dobre" (nie moge znalesc dokladnego cytatu :( )
Dobre a nie doskonałe czy też bardzo dobre :D

Z tymi zasadami to jest cięzko bo punkt widzenia często zależy od punktu siedzenia. Nie do pomyślenia ale jednak tak jest nawet w naszym (moim) przypadku

A'propos medytacji to zacytuję mojego krytyka to co pamiętam:
"leżysz krzywo", "ręce wzdłuż ciala a nie splecione na brzuchu, utrudniasz sobie" "otwórz okno" "zamknij okno" "nie pod kołdrą" "i co tak nic nie robisz" "skup się"
ile to się nieraz człowiek musi namęczyć żeby nic nie robić...
8)

Mnie 5 imponują, ja niby się zagłębiam w dany temat a tu przychodzi 5 i mi opowiada milion rzeczy które pomiąłem a które się okazują ważne...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#5 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 16:59

Jako uparta jedynka będę się doskonalił codziennie w medytacji, (albo co 2 dni) aż zabije gnoja co mi siedzi w głowie. Tylko kim ja będę jak jego nie będzie? Sobą? A jak to jest być sobą?

Ja myślę że móc możesz zawsze bardzo dużo. Powiedz sobie ''teraz mogę oddychać'', ''teraz mogę zjeść czekoladę"', "teraz mogę się nacieszyć ze nie jestem w domu"... I jakichś ogromnych nakładów nie trzeba na to. Cieszyć się z małych rzeczy to jest dobra umiejętność i nie powiesz mi ze nie możesz 8)
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#6 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 17:21

Co do bałaganu w pokoju, nietrudno to wytłumaczyć, o ile na stanowisku pracy jest porządek ;)
A perfekcji osiągnąć się nie da. Tym samym nie ma co do niej dążyć na siłę, ale nie wolno też odrzucać czegoś zbliżonego do niej, czego osiągnięcie (czy regularne osiąganie) sprawia, że jest się z siebie zadowolonym.
Z tymi zasadami to jest cięzko bo punkt widzenia często zależy od punktu siedzenia. Nie do pomyślenia ale jednak tak jest nawet w naszym (moim) przypadku
I w sumie całe szczęście.

Potrzeby medytacji ani doskonalenia się w tym kierunku nigdy nie miałam, choć od zawsze zdarzało się, że drażnił mnie niepomiernie wewnętrzny krytyk. Z drugiej strony wiem, że jeśli coś robię, a on ciągle ocenia, wytyka mi błędy, mogę je odpowiednio wcześnie poprawić, a później nie musieć wysłuchiwać innych, którzy błąd wytykają. Poza tym dzięki temu kończę wszystko szybciej, bo starczy, że ktoś przypieczętuje, co zrobiłam, bez setek poprawek i korekt. Uważam więc, że w przypadku pracy, jest on bardzo cenny i nie powinno się go wyzbywać. A w życiu prywatnym, w kontaktach z innymi... Cóż, tu już bym chciała choć trochę, bo jednak potrafi mocno zawadzać. Nie mam jednak pomysłu najmniejszego, jak to zrobić.
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#7 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 17:31

Uważam więc, że w przypadku pracy, jest on bardzo cenny i nie powinno się go wyzbywać. A w życiu prywatnym, w kontaktach z innymi...
W kontaktach z innymi dopiero teraz zauważyłem jak się ktoś musi czuć kiedy stoję nad nim i wie że nie wydam z siebie nic innego tylko werdykt.
"Dobre" "złe" "za słone" "jak dla mnie za jasne" "wolę inne" albo moje ulubione "może być". Ktoś się czuje jak ja, tylko on nie jest 1 i odbiera to... miejmy nadzieję nie tak jak ja bym to odebrał... :wink:

Ja tez nie miałem potrzeby medytacji ale skoro to ma być dla mnie dobra droga to popróbuje, wakacje się zbliżają, i tak nie będzie co robić...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#8 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 17:51

My mamy sędziego nad głową 24/7, gdy ktoś ma go sporadycznie, na pewno mu to nie zaszkodzi. Choć ja osobiście zwykle staram się powstrzymać od wyrażania oceny, gdy się mnie o nią nie pyta (co nie zmienia faktu, że i tak oceniam i nie zauważyć tego nie sposób). A kiedy już się pyta - każdy proszący jest świadom, że krytyczna jestem i czego może się spodziewać.

Ale załóżmy, że w trakcie medytacji wyłączysz sędziego. I dalej co? Ma sie odsunąć na stałe? Bo mi się wydaje, że prędzej już gwałtowniej uderzy jego obecność po zakończeniu medytacji. Albo skończy się na nagłym: "No, udało mi się. Jutro będzie jeszcze lepiej".
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#9 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 19:43

My mamy sędziego nad głową 24/7, gdy ktoś ma go sporadycznie, na pewno mu to nie zaszkodzi.
gorzej jak ktoś z nami mieszka i w cale nie pyta. A jak się widzimy z kimś sporadycznie i za każdym razem dajemy dawkę werdyktów to to dobrego wrażenia nie robi...(((( Nad tym wrażeniem by trzeba też popracować, a w kazdym razie udoskonalić.))) To zdanie miałem usunąć za jego jedynkowatośc ale zostawię, nie wiem po co....



Ale załóżmy, że w trakcie medytacji wyłączysz sędziego. I dalej co?
Nie wiem, ale on mnie molestuje 24/7 to ja go medytacją postraszę :D
Nie wiem co daje medytacja a nie mam czasu sprawdzać teraz po necie...
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#10 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 20:39

A oceny są po to, żeby zrobić dobre wrażenie, nastawić do nas pozytywnie, czy po to, żeby móc wprowadzić zmiany na lepsze? Mi się zawsze wydawało, że w drugim celu właśnie, Mało tego, nadal tak uważam. Jak w przypadku sporadycznych spotkań, gdy stale się z kimś nie przebywa, zrozumiałym jest jeszcze tłumienie krytyki, tak w przypadku tych stałych relacji, nawet jeśli ktoś nie pyta, powinniśmy mówić, co nam nie odpowiada. Ot, dla naszej własnej wygody.
To zdanie miałem usunąć za jego jedynkowatośc ale zostawię, nie wiem po co....
Chcesz kontrolować każde słowo, by uniknąć "gorszych" cech Jedynki? W ten sposób tylko je pogłębisz ;)

Tego sędziego nie zastraszysz i nie skorumpujesz, obawiam się. A medytacja, przynajmiej według tego, co na wykładach o buddyzmie słyszałam, ma prowadzić do wyzwolenia od ja, prowadzić do zlania się z umysłem. No i do nirwany oczywiście. Mnie taki stan nie pociąga.
Jak dla mnie jest nieco nielogiczne oddalenie myśli przy jednoczesnym zezwoleniu na to, by nas unosiły. Nie rozumiem tego zwyczajnie. Ale swego czasu obiło mi się o uszy coś o medytacji tantrycznej bodaj, w której skupia się na negatywnych emocjach i przeżywa je, by je zabić. To mnie zaciekawiło, ale stwierdziłam, że doszłabym tylko do fazy ich nasilenia, nie dalej. Ogólnie uważam to za stratę czasu.
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#11 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 20:45

Oceny są bo są, ocenianie zostało zasadzone i rośnie... Problem w tym zeby nie stało sie chwastem a ładnym bonsaiem :) (yhhhhh kontrolowaną na maxa rośliną.....)

Tak chcę! I nie chcę jednocześnie!


Zobaczymy co mu zrobię, empirycznie :D
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#12 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 20:52

Nie czyńmy z ocen czegoś pasywnego i mało istotnego, to, jak oceniamy innych ludzi i sytuacje, odzwierciedla nas samych, nasze potrzeby i nasze afekty. Przyglądanie się ocenom może być cennym źródłem informacji, toteż ocen nie można pozostawić ani samym sobie (chwasty), ani kontrolować i naginać (bonsai).
Tak chcę! I nie chcę jednocześnie!
A chcesz po co? Żeby nie być postrzeganym jako typowa Jedynka przez innych, pokazać się z lepszej strony? Pokazać, że potrafisz nad sobą skutecznie pracować? To nie mniej jedynkowe niż powiedzenie, że coś "musisz".

Zobaczymy, zobaczymy, tylko uważaj, bo to on rozdaje czerwone kartki/uderza sędziowskim młotkiem.
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#13 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 20:59

Tylko że one nie mogą się panoszyć za bardzo. Prawda??? (nie wiem)
Chce bo mnie to stresuje, stawia cały czas w stanie gotowości, a ja bym chciał pozwolić sobie nic nie robić bez wyrzutów ze swojej własnej strony bo to jest niedorzeczne!

Niech się przygotuje na starcie ze swoim uczniem :D
hajjj ja! :)
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

Awatar użytkownika
Ro
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 23 czerwca 2009, 17:41

#14 Post autor: Ro » czwartek, 25 czerwca 2009, 21:15

Tylko że one nie mogą się panoszyć za bardzo. Prawda?
Prawda. Powinny nam pomagać, a nie nas pożerać.

A gdybyś nie zwracał uwagi na wypowiadane przez Ciebie "muszę"? Gdybyś nie wiedział, że jesteś Jedynką i że to Ciebie określa, a tym samym nie zauważałbyś problemu? Bo ja tu widzę pewne negatywne reperkusje patrzenia w enneagram właśnie. Znajdujemy swój typ, lub myślimy, że znaleźliśmy, i stwierdzamy, że podoba nam się to, to i to, więc zostaje, ale tamto, tamto i jeszcze tamto nam nie pasuje, więc powinniśmy to wyciąć. Ale to część nas, którą możemy uznać za narzędzie lub zaniedbać, ale nie usunąć bez konsekwencji. Gdyby ktoś chciał Ci urwać rękę, organizm broniłby się bólem i odruchem wyszarpnięcia. Jeśli sam chcesz sobie "urwać" swoje "muszę" - reagujesz tak samo. Tak ja to widzę.

Rozumiem, że nie jest przyjemnym ciągłe mówienie sobie, że coś się musi (ja sama często powtarzam sobie, że "powinnam teraz zająć się czymś innym" i przekonując siebie długimi tyradami, ani nie robię niczego konstruktywnego, ani nie odpoczywam). Ale przekonywanie się, że wcale się nie musi, to takie samo działanie, tyle tylko, że ma przeciwny zwrot.

Aj, do rękoczynów dojdzie. Dobrze, że są wśród nas Adwokaci ^^
Nie jestem ani pionkiem, ani laufrem, lecz wieżą. - Balzac

1

Awatar użytkownika
car II
Posty: 558
Rejestracja: piątek, 22 maja 2009, 18:35
Enneatyp: Indywidualista

#15 Post autor: car II » czwartek, 25 czerwca 2009, 21:34

Bardzo dobry post Ro, właśnie nad tym myślałem tylko innymi słowami.
Jest taka ze:
1. ja znalazłem enneagram jak było mi źle
2. zobaczyłem że nie tylko ja tak mam
3. To mnie pocieszyło
4. Zacząłem zgłębiać temat dla frajdy że mogę pogadać z podobnymi ludźmi, którzy mnie zrozumieli od razu i których wypowiedzi były jak moje własne
5. Enneagram po prostu nazwał to co mnie męczyło bezimiennie,
6. teraz wiem, poznaję zasady zauważam z zafascynowaniem rzeczy które robiłem bez zastanowienia
7. mogę się ulepszyć, a skoro medytacja ma by drogą to biegnę w nią , i mam nadzieję wrócić wyzwolony :)
Ale przekonywanie się, że wcale się nie musi, to takie samo działanie, tyle tylko, że ma przeciwny zwrot.
może się zniosą? Ja widzę to tak że przekonywanie sie na siłe przejdzie po czasie w przekonywanie sie odruchowe, podświadome
Podróżując na rumaku akceptowanych emocji, poszukując siebie wprowadzam do doliny łez,teorie sensu życia przez afirmację samego życia we wszystkich jego przejawach odbitych w zwierciadle sztuki.

ODPOWIEDZ