Jedynka w związkach

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Facet 1w2 w związku

#211 Post autor: boogi » wtorek, 1 marca 2011, 18:24

Dwa pierwsze skojarzenia: osobowość paranoiczna, oraz jej ciekawy przejaw w przypadku alkoholików: Zespół Otella.

Jako facet 1w2 odpowiem na twoje pytania w kontekście Enneagramu, ale przypuszczam że problem jest głębszy i Enneagram nie będzie odpowiednim narzędziem do jego rozwiązania.
konstancja pisze:1) czy faceci 1w2 mają takie tendencje do nadopiekuńczości, traktowania swojej kobiety jak dziecko? czy tego potrzebują? czy to typowe?
Zdaje się, że tak - głównie przez wpływ skrzydła 2. Oczywiście nadmierna opiekuńczość to przegięcie i dobrze jest, gdy obie strony nauczą się wyznaczać swoje granice - ale o tym musicie porozmawiać!
konstancja pisze:2) czy możliwe, że może przemyślał swoje zachowanie wcześniejsze i postanowił się zmienić?
Możliwe, ale musisz z nim o tym porozmawiać. Jedynce będzie bardzo ciężko pójść do psychologa (nie lubi przyznawać się do swoich błędów, ani w ogóle pozwalać na to by ktoś stwierdził o niej, że coś z nią nie tak), ale być może dobrym pomysłem będzie, jeżeli sama odwiedzisz kilku specjalistów z tej dziedziny (by znaleźć takiego, który dobrze zrozumie waszą sytuację i będzie kompetentny, a nie od razu chwycić się pierwszego lepszego) i razem z tym psychologiem rozważycie całą sytuację. My tutaj możemy podrzucić tylko kilka prostych pomysłów, a i ty nie opowiesz zapewne na publicznym forum całego waszego życia i tych wielu szczegółów, które mogłyby być znaczące w określeniu co się naprawdę dzieje: nie podałaś ani waszego wieku, ani zawodów/wykształcenia, ani baaardzo wielu szczegółów nt. was ogólnie (nie jest to przytyk ani żądanie podania tych informacji, tylko stwierdzenie faktu), a szczegóły środowiskowe być może są znaczące.
konstancja pisze:3) czasami mam wrażenie, że chce mnie ukarać za moje wcześniejsze zachowanie i zachowuje się tak, jak ja kiedyś w stosunku do niego, tzn. skoncentrował się na pracy, a ja mam wrażenie, że jestem na jakimś dalszym planie. Martwi to, że nie dzwoni do mnie kilka razy dziennie jak kiedyś.
Kolejne skojarzenie - zachowanie Jedynki, która kara drugą osobę, bardzo genialnie jest przedstawione w filmie Malowany welon - obejrzyj koniecznie. Jedynką jest facet, lekarz. Jego żona jest Siódemką która faktycznie go zdradziła (bo się z nim nudziła), ale nie o sam fakt zdrady rzeczywistej czy urojonej mi tu chodzi, ale o to co się dzieje potem. Może okaże się, że twój facet stosuje podobne techniki jak te pokazane w filmie.
Ogólnie to mam takie wrażenie, że zdecydowanie za mało rozmawiacie, albo też nie potraficie znaleźć porozumienia w rozmowie - być może naruszacie jakieś swoje dawne urazy (nawet niechcący) i wtedy jedno bądź drugie od razu się wycofuje i rozmowa się urywa?
konstancja pisze:4) chciałabym z nim poważnie porozmawiać o nas, o moich obawach, ale nie wiem jak się do tego zabrać. Przede wszystkim chciałabym wiedzieć, czy on mnie kocha, bo mi tego nie powiedział odkąd się spotykamy ponownie teraz
No właśnie, jak się zabrać dobrze do faceta-Jedynki, kiedy on jest tak cholernie wrażliwy na swoim punkcie - i jako facet (któremu kobieta nie będzie rozkazywać przecież ani mówić co i jak!), i jako Jedynka która żyje tym, jak ją widzą inni ("jestem wartościowy dla innych tak długo, jak jestem bezbłędny"). Spróbuj napisać mu list? E-mail? Nie za długi, i bez wypominania?
Na pewno próbowaliście już poruszyć tematy trudne wielokrotnie - analizuj jak on się zachowuje, oraz także i swoje uczucia. Jedynka to często typ mocno emocjonalny, często łatwo wyprowadzić ją z nerwów - czy w rozmowie z nim zauważyłaś, że zamyka się w pewnym momencie? Jeżeli tak, to wypróbuj różne podejścia - spróbuj nacisnąć w rozmowie bardziej na jego odpowiedź i zobacz efekt, kolejnym razem odpuść i spróbuj zapytać ponownie po jakimś czasie (kilka godzin, następny dzień - ale raczej nie dłużej niż dwa dni czekaj, bo inaczej zapomnicie o co w ogóle szło).
Zauważ też, jak reagujesz ty - być może zmiana twojej nawykowej reakcji (gniewu, znudzenia, wykpienia, nacisku, odpuszczenia) na jakieś jego zachowanie w rozmowie - da efekt w postaci innej jego odpowiedzi?
Radą dla Trójki może być takie coś: potraktuj go jako zadanie. Przeznacz sobie pół godziny czasu codziennie na niego - albo na rozmowę z nim, albo na rozmyślania o tym, co można zrobić, albo na wizytę u psychologa/psychiatry, jeżeli uznasz że przydatna będzie pomoc specjalisty. Nie wiem, czy traktowanie swojego faceta jako zadanie - w kontekście twojej sytuacji - to dobry pomysł, więc daj znać co sądzisz.
konstancja pisze:5) czasem się zastanawiam czy 1w2 właśnie w taki sposób okazuje swoje uczucia do drugiej osoby, że się troszczy, dba, doradza, motywuje?
1w2 ma takie uczucia względem całego świata. Nie bez powodu nazywa się ten typ często Nauczycielem.
konstancja pisze:6) może ktoś z Was zauważy w tej historii coś, czego ja sama nie widzę?
Ja mam wrażenie, że brak wam porozumienia. Więcej opisałaś jego, niż siebie, i z łatwością można wysnuć wniosek że przypuszczalnie jest z jego osobowością jakiś problem. Niekoniecznie wyjaśnialny w prosty sposób enneagramowo (osobowość paranoiczna bardziej np. wiąże się z enneatypem 6, niż 1 - aczkolwiek jej odmiana zatwardziała przejawia cechy kompulsywne, co wiąże je z typem 1). Nie wiadomo, czy sama nie nosisz w sobie jakichś urazów, które np. w jego obecności się ujawniają bardziej, niż przy innych - jeżeli nawet tak jest, to raczej nie będziesz tego w stanie sama opisać na forum jako że tego nie zauważysz, i potrzeba tutaj opinii osób z zewnątrz. Macie wspólnych przyjaciół z którymi mogłabyś trochę omówić ten temat? Trójka, podobnie jak Jedynka, jest wrażliwa na opinie innych (prestiż...), tak więc możesz nie chcieć odsłaniać swoich słabych stron przed znajomymi.

Ostatnia myśl, chyba najważniejsza: zastanawiam się, jak to się stało, że w ogóle wrócił do ciebie... skoro uważał, że go zdradzałaś. Czy wyjaśnił ci, że przeprasza za tamte podejrzenia i przyznał się, że się mylił? Czy też wciąż gdzieś w ukryciu czai się jego podejrzliwość, tyle że teraz nie jest dla ciebie tak dobrze widoczna? (np. nie wydzwania już pytając gdzie jesteś, ale np. chodzi za tobą czy wynajął detektywa). Wydaje mi się to baaaardzo dziwne - Jedynki generalnie nie wybaczają zdrady. Chyba, że ten facet ma tendencje do bycia ofiarą - i po prostu będzie całe życie pakował się w takie sytuacje, które potwierdzą jego przekonania na temat siebie samego - czyli że jest ofiarą, jest zdradzany, itp.

Zdecydowanie to się nadaje do omówienia z psychologiem, i niekoniecznie rozpatruj to jedynie w kontekście Enneagramu.

Btw...
konstancja pisze:Witajcie,
jestem nowa na forum, ale enneagram znam od kilku lat i od kilku lat czasami zaglądam na to forum i czytam.
Jak już się zarejestrowałaś, to możesz rozruszać trochę forum Trójek ^^


"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#212 Post autor: konstancja » wtorek, 1 marca 2011, 22:57

Cześć Boogi! Wielkie dzięki za tak wnikliwą analizę. Masz bardzo dużo racji.
boogi pisze: Możliwe, ale musisz z nim o tym porozmawiać. Jedynce będzie bardzo ciężko pójść do psychologa (nie lubi przyznawać się do swoich błędów, ani w ogóle pozwalać na to by ktoś stwierdził o niej, że coś z nią nie tak), ale być może dobrym pomysłem będzie, jeżeli sama odwiedzisz kilku specjalistów z tej dziedziny (by znaleźć takiego, który dobrze zrozumie waszą sytuację i będzie kompetentny, a nie od razu chwycić się pierwszego lepszego) i razem z tym psychologiem rozważycie całą sytuację. My tutaj możemy podrzucić tylko kilka prostych pomysłów, a i ty nie opowiesz zapewne na publicznym forum całego waszego życia i tych wielu szczegółów, które mogłyby być znaczące w określeniu co się naprawdę dzieje: nie podałaś ani waszego wieku, ani zawodów/wykształcenia, ani baaardzo wielu szczegółów nt. was ogólnie (nie jest to przytyk ani żądanie podania tych informacji, tylko stwierdzenie faktu), a szczegóły środowiskowe być może są znaczące.
Jesteśmy oboje wykształceni, jesteśmy po 30-ce, pracujemy w firmach.
boogi pisze: Kolejne skojarzenie - zachowanie Jedynki, która kara drugą osobę, bardzo genialnie jest przedstawione w filmie Malowany welon - obejrzyj koniecznie. Jedynką jest facet, lekarz. Jego żona jest Siódemką która faktycznie go zdradziła (bo się z nim nudziła), ale nie o sam fakt zdrady rzeczywistej czy urojonej mi tu chodzi, ale o to co się dzieje potem. Może okaże się, że twój facet stosuje podobne techniki jak te pokazane w filmie.
Ogólnie to mam takie wrażenie, że zdecydowanie za mało rozmawiacie, albo też nie potraficie znaleźć porozumienia w rozmowie - być może naruszacie jakieś swoje dawne urazy (nawet niechcący) i wtedy jedno bądź drugie od razu się wycofuje i rozmowa się urywa?.
Przed chwilą obejrzałam ten film na YT. Dziękuję, cudny film. Czasami właśnie mam wrażenie, że stosuje w stosunku do mnie jakieś manipulacje. Wiem, że potrafi to robić i wcale tego nie ukrywa przede mną. Interesuje się NLP i używa tego w pracy, ale także czasem w stosunku do mnie. Nie mam jednak nigdy pewności, czy w danym momencie to robi, czy nie. Często to zauważam i czasem mu o tym mówię, bo sama się trochę na tym znam. On się wtedy zawsze przyznaje do tego, ale twierdzi, że to dla mojego dobra. Co do urazów to chyba masz też dużo racji. Ja mam problem z zaufaniem do niego właśnie z powodu tych manipulacji. Można powiedzieć, że mam nawet lęki z tego powodu (byłam ofiarą psychopaty i mam pewne lęki z tym związane ale nie chcę o tym tu pisać, bo nie lubię słowa ofiara w stosunku do własnej osoby, ale ciekawostką jest to, że wtedy byłam 4w5 w depresji, a po zwalczeniu psychopaty stałam się 3w2, co mnie bardzo cieszy :-) . Boję się, że gdy się otworzę, to on znów zacznie oskarżać mnie o zdrady, a później znów zostawi. Masz rację, że gdy zaczynamy jakis drażliwy temat, to oboje sie wycofujemy. Na przykład nie rozmawiamy o tym, co było wcześniej, zanim mnie zostawił. On nie chce poruszać tego tematu zdrady i ja też nie. Ja się boję, że on znowu zacznie mnie oskarżać o to czego nie zrobiłam i się pokłócimy. Jeden raz poruszyliśmy ten temat na chwilę, ale szybko urwaliśmy rozmowę żeby nie psuć atmosfery. Zdazyłam się wtedy dowiedzieć, że on nadal uważa, że go zdradzałam i że mogłabym to znowu zrobić.

Z tydzień temu wieczorem przy winie żartowaliśmy sobie i on wymyślił żebyśmy sie założyli o jedną sprawę i jeśli ja wygram, to on będzie musiał spełnić każde moje życzenie, a jeśli on wygra, to ja jego. Powiedział wtedy, że jeśli nawet moim życzeniem byłoby, żeby mi sie oświadczył to, to zrobi i kupi mi pierscionek. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie wtedy , bo ja bym tego chciała. ALe za chwilę uznałam, że bawi się moimi uczuciami i mu o tym powiedziałam. On na to odparł, że z takich rzeczy się nie żartuje i że bardzo by się cieszył gdybym wyraziła takie życzenie. Ja nadal twierdzę, że to była jakaś manipulacja z jego strony.

boogi pisze:No właśnie, jak się zabrać dobrze do faceta-Jedynki, kiedy on jest tak cholernie wrażliwy na swoim punkcie - i jako facet (któremu kobieta nie będzie rozkazywać przecież ani mówić co i jak!), i jako Jedynka która żyje tym, jak ją widzą inni ("jestem wartościowy dla innych tak długo, jak jestem bezbłędny"). Spróbuj napisać mu list? E-mail? Nie za długi, i bez wypominania?
Na pewno próbowaliście już poruszyć tematy trudne wielokrotnie - analizuj jak on się zachowuje, oraz także i swoje uczucia. Jedynka to często typ mocno emocjonalny, często łatwo wyprowadzić ją z nerwów - czy w rozmowie z nim zauważyłaś, że zamyka się w pewnym momencie? Jeżeli tak, to wypróbuj różne podejścia - spróbuj nacisnąć w rozmowie bardziej na jego odpowiedź i zobacz efekt, kolejnym razem odpuść i spróbuj zapytać ponownie po jakimś czasie (kilka godzin, następny dzień - ale raczej nie dłużej niż dwa dni czekaj, bo inaczej zapomnicie o co w ogóle szło).
Zauważ też, jak reagujesz ty - być może zmiana twojej nawykowej reakcji (gniewu, znudzenia, wykpienia, nacisku, odpuszczenia) na jakieś jego zachowanie w rozmowie - da efekt w postaci innej jego odpowiedzi?
Radą dla Trójki może być takie coś: potraktuj go jako zadanie. Przeznacz sobie pół godziny czasu codziennie na niego - albo na rozmowę z nim, albo na rozmyślania o tym, co można zrobić, albo na wizytę u psychologa/psychiatry, jeżeli uznasz że przydatna będzie pomoc specjalisty. Nie wiem, czy traktowanie swojego faceta jako zadanie - w kontekście twojej sytuacji - to dobry pomysł, więc daj znać co sądzisz.?.
Pomysł z emailem może być dobry. Pomyślę nad tym. Spróbuję też Twoich rad, aby bardziej stanowczo nacisnąć na odpowiedź. Nie robiłam tego do tej pory, bo staram się dać drugiej osobie wolność, nie lubię naciskać nikogo, ale może to jest jedyne wyjście, aby potraktować to jako zadanie/ wyzwanie. Będzie to trudne, bo ja mam trudności z wyrażaniem uczuć i boję sie otworzyć przed nim, tym bardziej, że raz już mnie zawiódł i zostawił w trudnym dla mnie czasie. Nie wiem, czy powinnam tak otwarcie wyłożyć karty na stół.



Co do ostatniej Twojej myśli, dlaczego wrócił. Też nie wiem, nie rozumiem. Niczego mi nie wyjaśnił, nie przeprosił, uważa nadal, że tak było i nie jestem w stanie go przekonać. Nawet nie próbuję teraz, bo pamietam jak to wyglądało wczesniej przed rozstaniem. Do tego go nie przekonam. Może coś być na rzeczy z tymi zdradami bo on twierdzi, że jego ostatnie dwie kobiety go zdradzały. Albo faktycznie tak było, albo też sobie to wymyślił.
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Facet 1w2 w związku

#213 Post autor: boogi » środa, 2 marca 2011, 18:11

Krótko podsumujmy jedną ważną rzecz. Mamy dwie osoby w związku. Z jednej strony facet - który uważa że dwukrotnie w poprzednich związkach był zdradzany przez partnerki, w obecnym związku także. Z drugiej strony kobieta - kiedyś ofiara psychopaty, i teraz być może trafiła w związek z psychopatą.

Przypadek?

Czy może powtarzanie wciąż tych samych schematów u obu stron?

Z tych informacji, które podałaś, jawi się dosyć klarowny obraz tego, jakich wyborów w życiu dokonujecie oboje, jakie osoby przyciągacie do siebie, w jakie sytuacje wchodzicie. Przypuszczalnie, jeżeli świadomie chcesz innych efektów niż te, które uzyskujesz gdy działasz nawykowo, będziesz musiała zmienić pewne nawyki na inne. (wiadomo, że nawyku nie można się pozbyć bo natura nie znosi pustki, można go tylko zamienić na inny, ale to na razie inna bajka)


Odnosząc się do nowych informacji z twojej powyższej wiadomości:
konstancja pisze:Czasami właśnie mam wrażenie, że stosuje w stosunku do mnie jakieś manipulacje (...) Często to zauważam i czasem mu o tym mówię (...) On się wtedy zawsze przyznaje do tego, ale twierdzi, że to dla mojego dobra.
Nie można manipulować drugą osobą dla jej dobra. To znaczy - dorosłą osobą. Dzieckiem "można", ale nie nazwiemy tego manipulacją wtedy (bo manipulacja to celowe działanie mające na celu oszukanie osoby - wpłynięcie na nią tak, by zadziałała niezgodnie z własnym interesem, oraz zwykle zgodnie z interesem osoby manipulującej). Dziecko się prowadzi za rączkę i dba się o jego interes - jest to często wbrew jego woli, ale przyjmujemy że dziecko jest niesamodzielne(!). W związku dwóch dojrzałych (nie mylić z tylko dorosłymi) osób - obie osoby są samodzielne. Jeżeli jedna manipuluje drugą, to odbiera jej wolność. Można czegoś nauczyć, coś pokazać, ale decyzji podjąć za kogoś nie można. Inaczej - odbiera się samodzielność, a to jest odebranie wolności, i zaprzeczenie dojrzałości drugiej osoby. Stwierdzenie "to dla twojego dobra" jest jedynie wymówką, usprawiedliwieniem. Może brać się z tego, że chcemy drugą osobę od siebie uzależnić - gdy będzie zależna od nas, to nam nie ucieknie. Takie uzależnianie powodowane jest jakimś lękiem ("nikt mnie nie pokocha sam z siebie, więc muszę na siłę kogoś sobie złapać i go uzależnić, uzależnić tak by nie odszedł, bo jak zostawię mu możliwość odejścia, to być może odejdzie, a ja zostanę samotny i sobie nie poradzę").
Wszelkie tego typu działania prędzej czy później przyniosą jakieś złe rezultaty dla obu stron.

Czy jesteś w stanie opisać szerzej jakieś tego typu manipulacje? Co zauważasz, co on stosuje, jak na to reagujesz (i wtedy, gdy się temu poddajesz, i wtedy gdy się sprzeciwiasz). W jakich kontekstach: zawodowe, osobiste, prywatne czy dotyczące znajomych bądź obcych osób, wspólne dla was obojga czy takie które tylko jedno z was pragnie a drugie nie?
konstancja pisze:Co do urazów to chyba masz też dużo racji. Ja mam problem z zaufaniem do niego właśnie z powodu tych manipulacji.
Miałem na myśli wszystkie urazy które dotknęły ciebie przed poznaniem obecnego faceta. Myślę o tak dawnych sprawach jak relacje z rodzicami czy w szkole (ktoś cię ciągnął za warkocz i teraz nawykowo nosisz krótkie włosy, i nawet nie wiesz czemu dobrze czujesz się tylko w takiej fryzurze, czy inne tego typu historie - zabawa w psychoanalizę). Ale ten temat zostawmy, bo zwykle człowiek sam nie jest w stanie sobie uświadomić większości tego typu spraw - psychika nasza chowa je dobrze przed naszą świadomością, jako coś strasznego, z czym nie poradziliśmy sobie jako młodsi, i nawet jeżeli teraz jako dorośli i doświadczeni poradzilibyśmy sobie, to psychika tego nie wie... i chowa to nadal, bo skoro chowanie dotychczas działało, to dlaczego to zmieniać? Podświadomość nie jest refleksyjna, nie zastanowi się - po prostu działa.

Bardziej ciekawe są informacje o psychopacie. Czy to był facet, czy kobieta? Jaką miał nad tobą władzę? Ktoś z rodziny? Poprzedni facet z którym próbowałaś zbudować związek? Ile lat temu to było? Czy w miejscu, w którym mieszkasz obecnie, czy też w miejscu młodości i wychowania, czy też w miejscu do którego przeprowadziłaś się w czasie usamodzielniania się, ale nie udało się i teraz zmieniłaś miejsce? Nie używaj słowa "ofiara" względem siebie, skoro go - całkiem prawidłowo - nie lubisz. "Ofiara" w naszym kontekście ma dwa znaczenia: jedno to 'ciamajda i niezdara', a drugie to 'osoba napastowana' - ciebie dotyczy to drugie, więc może "poszkodowana" byłoby lepszym słowem - wskazuje na to, że szkoda nie wynikła z twojej winy czy z twojej nieodpowiedzialności, a jedynie z czynników niezależnych od ciebie, na które wpływu nie miałaś. Ważne jest, żeby "odpowiednie dać rzeczy słowo", bo słowo tworzy rzeczywistość.
konstancja pisze:wtedy byłam 4w5 w depresji, a po zwalczeniu psychopaty stałam się 3w2, co mnie bardzo cieszy
Mało ważne i poza tematem, ale jak znam życie to najpewniej cały czas byłaś 3w2, zrobiłaś test i wyszło Ci 4w5, czyli typ idealnie naprzeciw typu 9 w figurze Enneagramu (to nie przypadek, że są naprzeciwko). Typy naprzeciwko siebie są bardzo podobne pod pewnymi zewnętrznymi względami (9, jak 4 i 5, są wycofane; 6, jak 1 i 2, są zależne od swojego sumienia; oraz 3, jak 7 i 8, są agresywne - jeden z linków w moim podpisie). 9 to kierunek dezintegracji dla 3, nasza strona główna tak opisuje zdezintegrowaną Trójkę:
W stresie, trójka może przechodzić typowe dla dziewiątki okresy dezorientacji. Traci sens swojego działania. Tendencja dziewiątki do emocjonalnego odrętwienia wspomaga emocjonalną pustkę trójki. (...) Trójka może przejść z trybu nadaktywności do trybu paraliżu. Zaczyna zadawać pytania "Po co ?", "A co to da ?". Popada w typową dla dziewiątki apatię i zasiedzenie. Przy braku motywacji i jasno określonych celów, trójka może popaść w głęboką depresję połączoną z uzależnieniem się od alkoholu czy narkotyków. Trójka w tym stanie może być pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
Czyż nie jest to zachowanie bardzo z zewnątrz przypominające Czwórkę w depresji?
Znam osobiście co najmniej jedną Trójkę, która w okresie doła zrobiła test i otrzymała wynik 4, mocno identyfikując się z tym wynikiem. 4 to też skrzydło Trójki, oba typy uczuciowe, mają wiele wspólnego.

Wracając do tematu właściwego:
konstancja pisze:On nie chce poruszać tego tematu zdrady i ja też nie.
Kobieto! Dorosła jesteś, biznesy robisz, i boisz się poruszyć podstawowy temat? Ten, od którego będzie zależeć całe twoje szczęście i poczucie spełnienia? Jeżeli facet wciąż będzie miał cię za osobę, która go zdradza, to za jakiś czas to się rozniesie dalej ("ty, baśka, słuchaj, a jej mąż ma dowody na to że ona go zdradziła! a to lafirynda!", bez względu na to czy dowody będą, bo plotka łatwo idzie w świat i szybko rośnie). Za jakiś czas związek wam się rypnie - rozwodem, a jeżeli będą dzieci, to uganianiem się za prawami rodzicielskimi. (przed obiektywnym sądem pewnie uda ci się udowodnić niewinność i bezzasadność oskarżeń partnera, ale niech proces trwa np. 3 lata - karierę zniszczy!)
Inna sprawa, że skoro raz temat poruszyliście i wyszło to, co wyszło, to przynajmniej wiesz na pewno, na czym stoisz: "on nadal uważa, że go zdradzałam i że mogłabym to znowu zrobić."

konstancja pisze:Z tydzień temu wieczorem przy winie żartowaliśmy sobie i on wymyślił żebyśmy sie założyli o jedną sprawę i jeśli ja wygram, to on będzie musiał spełnić każde moje życzenie, a jeśli on wygra, to ja jego. Powiedział wtedy, że jeśli nawet moim życzeniem byłoby, żeby mi sie oświadczył to, to zrobi i kupi mi pierscionek. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie wtedy , bo ja bym tego chciała. ALe za chwilę uznałam, że bawi się moimi uczuciami i mu o tym powiedziałam. On na to odparł, że z takich rzeczy się nie żartuje i że bardzo by się cieszył gdybym wyraziła takie życzenie. Ja nadal twierdzę, że to była jakaś manipulacja z jego strony.
To jest PIĘKNA manipulacja! Od dzisiaj jestem jego fanem 8)
Pozwolę sobie teraz rozwinąć kilka domysłów - pamiętaj że teraz wymyślam coś, a nie opisuję jak jest, bo nie mam merytorycznych podstaw do tego by oceniać jego motywację, a jedynie tworzę sam w swojej głowie jeden z wielu możliwych scenariuszy. Po pierwsze więc - odsuwa od siebie decyzję o tym, by się oświadczyć - chce ją wymusić na tobie. Po drugie - wie, że tobie na oświadczynach zależy (i odbierze to nie jako "zależy jej na związku ze mną", ale "zależy jej na oświadczynach", a to są dwie bardzo różne sprawy i ważna rzecz do zauważenia). Okej, te dwie rzeczy to jeszcze są fakty, a nie domysły. Teraz będzie domysł: dzięki takiemu ustawieniu sprawy, za 10 lat jak coś nie wyjdzie, będzie mógł powiedzieć "słuchaj, Kaśka, ożeniłem się z tobą bo chciałaś, to był twój wybór, nie wyszło nam, więc to jest twoja wina" - i będzie w swojej głowie, sam przed sobą, czysty - bo to ty go chciałaś, a on się przecież tylko zgodził na twoje żądanie. Zdjęcie odpowiedzialności z siebie. Dziecinne zachowanie.
Domysł bezpodstawny, czy może przewidywanie tego co po prostu jest już w tej chwili oczywiste?

Brak decyzji z jego strony określa jednoznacznie gdzie jest na drodze rozwoju od chłopca do mężczyzny. Jest wciąż na etapie chłopca. Jak masz dużo czasu, polecam twojej uwadze te pozycje: Dan Kiley, Syndrom Piotrusia Pana (to o nim, tj. facecie (nie mężczyźnie) bojącym się wziąć odpowiedzialność za własne życie, oraz o kobietach które na takie zachowanie pozwalają i co tym uzyskują, genialna książka) oraz Norwood Robin, Kobiety które kochają za bardzo (to o tobie - tj. kobiecie z triady Uczuć, która nie jest niezależna, oraz co zrobić by stać się niezależną). Jeszcze jedna książka chodzi mi po głowie, ale mam ją tylko na przysłowiowym końcu języka - jak sobie przypomnę to dopiszę.

konstancja pisze:Co do ostatniej Twojej myśli, dlaczego wrócił. Też nie wiem, nie rozumiem. Niczego mi nie wyjaśnił, nie przeprosił, uważa nadal, że tak było i nie jestem w stanie go przekonać. Nawet nie próbuję teraz, bo pamietam jak to wyglądało wczesniej przed rozstaniem. Do tego go nie przekonam. Może coś być na rzeczy z tymi zdradami bo on twierdzi, że jego ostatnie dwie kobiety go zdradzały. Albo faktycznie tak było, albo też sobie to wymyślił.
Znowu uczynię pewne przypuszczenie, które wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości - sama ocenisz, jak jest naprawdę. Może być tak, że dwie jego poprzednie kobiety dały mu po prostu kopa w zadek - przejrzały jego grę i stwierdziły, że nie chcą wiązać się z chłopcem, którego zachcianki będą spełniać w zamian za to, że otrzymają poczucie, iż są w związku z mężczyzną (ale tylko poczucie, bo ich facet to nie mężczyzna). W obecnym związku z tobą, on może (ale nie musi) testować, na ile już jesteś od niego zależna, na jak wiele może sobie pozwolić: czy może ciebie rzucić, a potem bezkarnie do ciebie wrócić i jeszcze ewentualnie ciebie wrobić w poczucie winy za to co się stało? Jak dalece będzie mógł tobą manipulować?

Do czego zmierzam: nie wiem, czy tak jest, bo nie mam danych by to stwierdzić. Możecie być najnormalniejszą parą na świecie, u której pojawił się taki dziwny problem, ja go mocno rozdmuchałem do niebotycznych rozmiarów, a być może wystarczy go omówić, zaufać drugiej osobie i będzie wszystko git. Może znalazłaś normalnego, porządnego mężczyznę i zwykły zbieg okoliczności wpędził was w dziwną sytuację.
Może być też tak, że pomimo puszczenia wodzów fantazji, nie opisałem nawet połowy tego, co tak naprawdę pod spodem się u was dzieje, oraz problemów które to spowoduje.
Na forum raczej tego nie ocenimy. W tym momencie ponownie mogę tylko powiedzieć, iż najlepiej spisz, to jest dla ciebie najważniejsze (kariera, rodzina, bycie samą ale w miarę szczęśliwą, czy w związku za wszelką cenę), oraz ile jesteś w stanie zapłacić (pieniędzmi, czasem, poświęceniem innych ważnych rzeczy czy planów) za każdą z nich. Wiadomo, że są w nas pewne pragnienia podświadome - część z nich warto zwalczyć, bo są nawykami przejętymi od innych osób, ale część z nich jest uwarunkowana w nas od zawsze i z tymi walczyć nie warto. Nawiązuję tutaj np. do instynktu macierzyńskiego - nie jest to seksizm, tylko przypuszczam że najpewniej zaraz się w tobie obudzi, o ile jeszcze się nie obudził.
Powtórzę, że rozmowa z kompetentnym psychologiem może przynieść wielkie korzyści, jako że zobaczy on rzeczy z których nie zdajesz sobie sama sprawy (każdy tak ma - patrz Okno Johari).

Podsumowując:
- opisz, jeżeli możesz, psychopatę z którym los cię zetknął
- opisz manipulacje twojego faceta, oraz twoje reakcje na nie
- przeanalizuj, sama dla siebie (a nie będzie to proces na jeden wieczór), czy robisz w danej chwili to czego naprawdę chcesz - oraz gdzie chciałabyś być za 5 lat (szczególnie pod kątem związków - dasz radę sama, czy też musisz być z kimkolwiek? czy na pewno chcesz być z obecnym? nawet jeżeli nie uda ci się go zmienić, a prawie na pewno się nie uda?)
- przeanalizuj też historię swoich dotychczasowych związków: czy były takie, które trwały dłużej niż np. pół roku? czy gdy byłaś w nich, to było tylko "tu i teraz", czy też wiązałaś z którymś nadzieje na przyszłość? czy powtarzał się jakiś schemat w nich, który powtarza się też w związku z obecnym (tj. możesz stwierdzić na podstawie swoich związków, że "wszyscy faceci mną manipulują", lub coś innego); najważniejsze, żebyś nie bała się do tego przyznać przed sobą, nawet jeżeli okaże się, nie boję się użyć tego słowa, że z tego powodu jesteś ofiarą - ponieważ będziesz ofiarą tak długo, jak będziesz bała się uświadomić to sobie; zaś gdy przyjdzie świadomość pewnego stanu czy też zachowań, to będziesz mogła zadziałać i zmienić się własnymi siłami z ofiary w zwycięzcę
Dwa pierwsze myślniki dotyczą sytuacji, gdy okaże się że wszystko jest OK i nie trzeba bać się tego, co tu wyrysowałem.
Dwa pozostałe mogą pomóc wskazać, czy właśnie jest wszystko OK, czy też niekoniecznie, oraz jaki wpływ na to masz ty (i co masz możliwość zmienić - czy to w sobie, czy w otoczeniu), oraz co jest niezależne od ciebie (i masz możliwość zmiany nie tego czegoś, ale np. odsunięcia się od tego).
- i napisz, dlaczego "konstancja" - to rzadkie imię, więc możliwe że nosisz inne, a to jest wybrana ksywka - jeżeli tak, to co spowodowało wybór akurat takiej?


Na sam koniec: pewnie zauważyłaś w pewnym momencie jeden rys charakterystyczny mojego jakże moralizatorskiego posta - odwoływanie się nie do wartości wyższych typowych dla Jedynki, co lubię, ale odwoływanie się do wartości które ceni Trójka (prestiż, kariera, obraz siebie w oczach innych). Przyznaję się że celowo wybrałem taki styl pisania, ale nie jest to manipulacja: gdyż ja na tym nie zarobię, całość treści jest nakierowana na to by zrealizować twój najlepszy interes, oraz to ty sama wybierzesz, czego tak naprawdę chcesz.

(a ogólnie to tyle tu nawymyślałem - domniemałem - że brakuje mi jakiegoś Dursona który by to wszystko jednym właściwym zdaniem podsumował... Durson, ratuj :D )
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Facet 1w2 w związku

#214 Post autor: Venus w Raku » czwartek, 3 marca 2011, 11:34

Konstancja, jak opisujesz tego faceta, to przychodzą mi na myśl takie skojarzenia:
  • 1. Sam jest rozwiązły, przykłada za duże znaczenie do spraw seksu i myśli dużo o babach, i dlatego uważa, że ty jesteś taka sama.
    2. Chce mieć nad Tobą kontrolę. Ograniczyć Cię. Sprowadzić Cię do pozycji bezbronnego dziecka, którym on będzie kierował.
    3. Trudno jest się z nim dogadać.
Też jestem ciekawa czemu wrócił i ile razy zagrozi Ci jeszcze odejściem lub odejdzie, żeby za chwilę wrócić odmieniony. No, cóż. Spekuluję. Może musiał odreagować na boku: "Ona mnie zdradza, to i ja mam prawo ją zdradzić." Wywalił wrzoda z organizmu i teraz siedzi spokojnie, aż do następnego razu. Rozmawiać nie chce o tym co się stało, a konstancja rozdrażniać go nie będzie i nie zaczyna trudnych tematów, żeby nie obudzić w nim znowu potwora z zielonymi oczami - zazdrości. Jeżeli to bym była ja, to jakby mi zaczął zarzucać nieuzasadnioną zdradę, to zaraz zaczęłabym się zastanawiać, czy przypadkiem nie chodzi mu po głowie skok w bok. Nieraz spotkałam się z tym, że najbardziej zazdrośni faceci sami chętnie zdradzają swoje partnerki i żony przy byle okazji.

A pop-psychologiczne wyjaśnienie jest takie, że chorobliwa zazdrość najczęściej jest wywołana niską samooceną, niskim poczuciem własnej wartości i niepewnością wobec drugiej osoby. Lękiem przed opuszczeniem itp, itd. Może, ale niska samoocena, to raczej siedzi w kącie niepewnie i przeżywa wewnętrznie własne złożone emocje.

A tutaj relacja na temat genezy zazdrości z forum młodzieżowego. Ciekawe do przeczytania, bo z życia wzięte i lepiej ujęte niż wszelkie opisy psychologiczne.

Jeżeli chodzi o Jedynki to wydaje mi się, że czyste 1 i 1w9 w zasadzie nie potrafi być chorobliwie zazdrosne. Może 1w9 jest zazdrosna, ale tylko wtedy, kiedy ma niezbite dowody zdrady. W sumie ja niezbyt silnie odczuwam zazdrość, ale i nie mam powodów ku temu. 1w2 to nie wiem, bo jednak silne skrzydło 2 może mieć duży wpływ na całą jedynkową postawę. A u Dwójki to wiadomo. Emocjonalność, erotyzm i zazdrość potrafią odzywać się z wielką siłą w intymnych związkach. Ojojojoj! Z Dwójkami bywa niezła huśtawka emocjonalna.
1w9, 6w5, sp/sx

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#215 Post autor: konstancja » czwartek, 3 marca 2011, 13:42

Cześć Venus w Raku!

"Konstancja, jak opisujesz tego faceta, to przychodzą mi na myśl takie skojarzenia:
  • 1. Sam jest rozwiązły, przykłada za duże znaczenie do spraw seksu i myśli dużo o babach, i dlatego uważa, że ty jesteś taka sama.
    2. Chce mieć nad Tobą kontrolę. Ograniczyć Cię. Sprowadzić Cię do pozycji bezbronnego dziecka, którym on będzie kierował.
    3. Trudno jest się z nim dogadać."


    Ad. 1 tak, on przykłada bardzo duże znaczenie do seksu, ale ja też przykładam i akurat pasujemy do siebie pod tym względem. Mamy oboje ogromne potrzeby seksualne. Nie wiem czy myśli/myślał o innych kobietach- pewnie jak każdy facet czasem coś tam pomyśli, ale to nie znaczy, że od razu mnie zdradzał. Oczywiście, też wiem o tym, że Ci którzy oskarżają o zdrady, sami najczęściej mają coś na sumieniu. Czasem też o tym myślałam. Jednak w jego wypadku to było niemożliwe, tzn. gdy byliśmy razem nie mógł tego raczej zrobić, bo każdą wolną chwilę spędzaliśmy ze sobą lub jeśli nie, to wiedziałam gdzie jest i z kim. Poza tym był tak skupiony na pilnowaniu i sprawdzaniu mnie, że nie miałby już czasu i energii na to ;-)

    Ad. 2 To jest możliwe.

    Ad. 3 Tak, to prawda. Trudno jest się z nim dogadać z jednej strony w pewnych obszarach i to jest jego wada. Jeśli rozmawiamy na tematy ogólne - to rozmawia się nam bardzo dobrze. Jeśli zaczynamy schodzić na tematy dotyczące nas lub jego (bo gdy mowa tylko o mnie, to on nie ma z tym problemu) - to zaczyna być trudno z nim. On sam zdaje sobie sprawę, że jest chłodny i przyznaje to. Z drugiej strony jednak ma kilka cech, które mi bardzo imponują, a których nie spotkałam wcześniej u innego faceta. Ideałów nie ma - uważam, że problem w tym, abym trafnie oceniła całokształt.


    "Też jestem ciekawa czemu wrócił i ile razy zagrozi Ci jeszcze odejściem lub odejdzie, żeby za chwilę wrócić odmieniony. No, cóż. Spekuluję. Może musiał odreagować na boku: "Ona mnie zdradza, to i ja mam prawo ją zdradzić." Wywalił wrzoda z organizmu i teraz siedzi spokojnie, aż do następnego razu. Rozmawiać nie chce o tym co się stało, a konstancja rozdrażniać go nie będzie i nie zaczyna trudnych tematów, żeby nie obudzić w nim znowu potwora z zielonymi oczami - zazdrości. Jeżeli to bym była ja, to jakby mi zaczął zarzucać nieuzasadnioną zdradę, to zaraz zaczęłabym się zastanawiać, czy przypadkiem nie chodzi mu po głowie skok w bok. Nieraz spotkałam się z tym, że najbardziej zazdrośni faceci sami chętnie zdradzają swoje partnerki i żony przy byle okazji."


    Możliwe, że masz rację i odreagował poprzez rozstanie i spotykał się z kimś tam. Nie wiem tego i nie chcę o tym myśleć, bo teoretycznie miał prawo robić co chce, skoro się rozstał. Ja w tym czasie rozstania z nikim się nie spotykałam, bo mentalnie nie byłam na to gotowa. "a konstancja rozdrażniać go nie będzie i nie zaczyna trudnych tematów, żeby nie obudzić w nim znowu potwora z zielonymi oczami - zazdrości" Hehehe...no właśnie zdecydowała sie jednak rozdrażnić wczoraj :-) Skorzystałam z rad boogie i wczoraj wieczorem przeprowadziłam z nim rozmowę, o której napisze kilka słów w kolejnym poście do boogie. Jeśli bedziesz mieć chęć to napisz też, co Ty o tym myślisz po przeczytaniu.

    Dzięki!
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Facet 1w2 w związku

#216 Post autor: yusti » czwartek, 3 marca 2011, 16:30

kwestia zazdrości zwłaszcza u kobiet omówiona była przez panią Klein, która badała dzieciaczki do 2 roku życia.
http://www.psychoterapia-miodowa.pl/do_ ... cznosc.pdf

Masz rację Venus, że 1w9 może mniej niż 1w2 jest skłonne do tegoż, ale jest. Nie umiem uzasadnić bez wchodzenia w prywatę, a tego nie chcę robić, więc nie będę nic pisać.
Ale właśnie, gdy mimochodem przeczytałam z naszej stronki opis chorej zazdrosnej 2w1, uznałam się nią. I długi czas miałam to w stopce. Systemy złudzeń, opisy podroży życia, użyźniania gleby i w ogóle wszelkiego rozwoju pasują mi z 2 a nie 1. 1 jest dla mnie niezrozumiałe, a 2 jest taaakieee oczywiste i normalne;> Nie wiem co to ma wspólnego z Jedynkami, nie chcę nadciągać teorii pod "podświadome pragnienie bycia wreszcie docenionym i zauważonym, okraszone chęcią kontroli niebezpośredniej"
To dla mnie za trudny temat, ja w tłumaczenia nie wchodzę. Znowu wyjdzie, ze jestem jakimś unikatowo dziwnym 1w9/ Wolę to zunifikować, sprowadzając do ogólnopsychologicznych badań Klein. Wydaje mi się że pisano o tej 'pani od cycka', pewnie jakaś szóstka wspominała o tych sprawach z piersią;> bo to zlekceważyłam i, jak wielu, wyśmiałam. Po co się tak babrać w przeszłości? już chcę mieć to użalanie się za sobą.
Ale z tą zazdrością to jednak jest coś na rzeczy. jak już się 1 otworzy, to chce cię mieć dla siebie. Kontrola. Inaczej się nie otworzy, bo nie chce się narażać na straty. trochę to schizoidalne wg Lainga.

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#217 Post autor: konstancja » czwartek, 3 marca 2011, 17:52

Podsumowując:
- opisz, jeżeli możesz, psychopatę z którym los cię zetknął
- opisz manipulacje twojego faceta, oraz twoje reakcje na nie


Hej,

piszesz wiele ciekawych rzeczy. Część z nich mi też czasem przychodziła do głowy, ale z drugiej strony nie można popadać w paranoję.

Książki, które mi polecasz znam, czytałam, a także kilka innych podobnych w tym np. "Psychopaci są wśród nas" i pomogły mi wyjść z trudnego momentu i uwolnić się psychicznie od psychopaty. Psychicznie, bo jak pewnie się domyślasz psychopaci długo nie odpuszczają i ten też nie odpuścił do tej pory. Tyle tylko, że ja teraz podchodzę do tego humorystycznie.

Odnośnie psychopaty....wszystkiego nie napiszę i nie chcę napisać. Gdybym opisała wszystko to i tak nikt by w to nie uwierzył, bo ta historia jest tak nieprawdopodobna, że sama się dziwię. Nawet ten skrawek, który opiszę będzie wystarczająco szokujący.

Kto tego nie przeżył, nie zrozumie jak to działa. Może spróbuję w punktach rzeczowo, w miarę bez emocji wymienić fakty:

1) pierwsze 3 miesiące zachowywał sie jak ideał, zawsze przychodził ze świeżymi kwiatkami, płynęła od niego niesamowita dobroć, prezentował się jak ideał i facet sukcesu (jest 2w3), bardzo długo nie próbował iśc do łóżka - na tej podstawie uznałam, że jest porządnym facetem, w końcu się zakochałam (banał, prawda ;-)?
2) gdy się zakochałam i że tak powiem miał mnie w garści, zaczął dyktować swoje warunki w tym "związku": zaczął mnie kontrolować: sms-y, telefony, emaile, śledził mnie, sprawdzał, oskarżał o kłamstwa, żądał zerwanie wszystkich kontaktów ze wszystkimi facetami, poniszczył wszystkie moje stare zdjęcia jeśli był na nich jakiś facet
3) potem poszedł jeszcze dalej: zaczął pisać z mojego telefonu smsy jako ja do moich znajomych, pisał bzdury, ośmieszał mnie (ja nie wiedziałam o tym oczywiście) , włamał sie na mój email, pozmieniał mi hasła żeby sprawdzić kto do mnie pisze, a może i pisał też tam w moim imieniu - nie wiem wszystkiego

4) potem sie okazało, że zrobił mi zdjęcie w intymnej sytuacji, o czym nie wiedziałam, a potem zaczał mnie tym szantażować, że jeśli nie będę postępować wg. jego reguł to opublikuje to zdjęcie

5) po jakimś czasie okazało sie, że mnie okłamał w podstawowych sprawach i że:
a) jest po rozwodzie i ma dziecko ( nie dziwi, że laska wzięła rozwód)
b) mieszka z nim inna panna z dzieckiem, o której mi cały czas mówił, że jest jego siostrą ( pewnie ją też dręczy)
c) jest transseksualny, czyli lubi sie przebierać w damskie ciuszki i czuje się zarówno kobieta jak i mężczyzną (stąd się jak łatwo domyslić jego wątpliwy pociąg seksualny do mojej osoby na początku znajomości).

6) zaczął być zazdrosny o moje sukcesy, o znajomych, o wszystko właściwie, chciał być taki jak ja chyba, może chciał być mną nawet bo w końcu on czuje sie też kobietą, myślę, że to się u niego mogło mieszać ze sobą i on/ona ma rozdwojenie jaźni, był/a zazdrosny o mnie jak kobieta o kobietę, o moje ciuchy, wygląd, jako 3w2 lubie się fajnie kobieco ubierać i robić wrażenie ;-), a jednocześnie był zazdrosny jak facet o kobietę (sam widzisz, że ta historia jest tak niewiarygodna, że trudno w to uwierzyć)

7) swoimi podstępnymi działaniami doprowadził do tego, że moi znajomi się ode mnie odsunęli i zaczęli być jego znajomymi , właściwie to ich też zamnipulował, tylko oni o tym jeszcze nie wiedzą i się nie dowiedzą, bo on przed tłumem pokazuje różne swoje maski, robi z siebie kogoś, kim nie jest, ludzie się na to łapią, uważają go za miłego, ciepłego i sympatycznego faceta, moi byli znajomi nadal tak go widzą, ale to ich problem już, chociaż wiem, że parę osób chyba się już trochę na nim poznało tylko, że nie bardzo wiedzą w czym rzecz, bo nie znają tych faktów, które znam ja, ale jak mówię - to ich problem

8) używał też siły fizycznej, tzn. uderzył mnie parę razy

9) gdy wyszły na jaw jego kłamstwa o żonie, dziecku, siostrze, orientacji seksualnej to go rzuciłam, ale wtedy dopiero się zaczeło : zaczął mnie bombardować chorymi emailami, śledzić, obserwować moje mieszkanie, wystawał pod nim, nawet się włamał latem przez otwarte okno do mojego mieszkania, gdy miałam gościa w domu i mi zdemolował mieszkanie

10) do tej pory dostaję jeszcze od niego różne emaile, na początku reagowałam. Dopóki reagowałam to miał pożywkę i jego potrzeby dręczenia były zaspokojone. Ale po przeczytaniu różnych mądrych książek zrozumiałam jak działa jego mózg i że po pierwsze muszę przestać reagować, po drugie musi wiedzieć, że się go nie boję. Prawdziwym przełomem zatem było, gdy przestałam reagować i tym samym pokazałam mu, że nie boję się. Bo on oczywiście cały czas przypomina o zdjęciu, które posiada. Od dawna już nie reaguję na żadne jego ruchy, a jest ich wiele i nie tylko emaile, ale nie chcę o tym pisać. Brak mojej reakcji doprowadza go do szału, bo na psychopatę to jedyna metoda - olewać, olewać i olewać.

A teraz wracając do tematu mojego obecnego faceta i facetów ogólnie...sam widzisz, że po czymś takim jest mi trudno komukolwiek zaufać.

Wczoraj rozmawiałam z moim 1w2. Najpierw go poinformowałam przez tel, że chcę porozmawiac poważnie. On sie przestraszył i zaczał pytać o czym i czy chcę go zostawić. Wypisałam sobie wszystko w punktach i miałam przed sobą te punkty w trakcie rozmowy, co go mocno zdziwiło, bo ja nigdy tak nie robię, więc był element zaskoczenia i zrobiło to na nim wrażenie ;) I jednocześnie widział, że sprawa jest poważna, a to najważniejsze.

Powiedział, że:

pracował nad sobą żeby wyeliminować zazdrość i że w tej chwili się dystansuje. Z tego powodu też do mnie nie dzwoni, bo nie chce o tym myśleć, czy go zdradzam czy nie.Twierdzi, że go to nie interesuje i że nie chce nic o tym wiedzieć i że właściwie mu to obojętne, co robię, gdy jestem sama. Powiedział, że on sie tak czuje lepiej.

Ja oczywiście chciałam uściślić, czy sie w takim razie dystansuje ode mnie i czy to znaczy, że mu nie zależy na mnie. Jednak nie udało mi sie uzyskac odpowiedzi na to pytanie.

Pytałam też o traktowanie mnie jak dziecko - powiedział, że kobietę się traktuje czasem w ten sposób, podał przykład z Seksmisji, gdy Lamia sie upaćkała jajkiem i jak reagował wtedy Maxio. Inny przykład, który podał to noszenie na rękach – że nosi sie na rękach kobiety, ale i dzieci. W sumie to akurat mi nie przeszkadza, bo właściwie to lubię w wiekszości przypadków, o ile nie uważam, że zaczyna mną manipulować.

Ale wiesz co...jak tak przypomniałam sobie historię z psychopatą to dochodze do wniosku, że ten mój facet nie jest taki zły. Przynajmniej nie chodzi w damskich ciuszkach ;-)
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Facet 1w2 w związku

#218 Post autor: yusti » czwartek, 3 marca 2011, 19:02

k...
jedynka to typ pełen konfliktów wewnętrznych
Z jednej trony cholerna pełna kontroli atawistyczna zazdrość, dochapanie się wreszcie do swego tortu, i uparte do trzymanie, bo całe życie należało unikać pokazywnaia swoich pragnień
z drugiej powtarzanie sobie racjonalizatorsko: obiektywnie przecież należy się jej/jemu taka sama swoboda, wolnosc i szczęście w samodecydowaniu i samorealizacji jak mi

i weź to pogódź! :evil:
chcieć a mieć!
i móc
wieczny sędzia w głowie broniący przed stratą i bólem.
w tym cały problem że nie jesteś w stanie go, ot tak, wyłączyć na żądanie

tłumienie-zobojętnienie
rozbuchanie-hardkor
tak źle i tak niedobrze

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#219 Post autor: konstancja » sobota, 5 marca 2011, 20:16

Witam ponownie,

niestety muszę się znów trochę "wypisać", bo na forum jest mi łatwiej. Z nikim na ten temat nie rozmawiam, jako 3 mam z tym problem. Może ktoś to przeczyta, może nie, mnie w każdym razie będzie lżej.

Powiedziałam mojemu 1w2, że chcę przestać się spotykać, bo przeszkadza mi brak jego zaangażowania. Oczywiście serce mi mówi co innego....ale ....

Rozmawialiśmy znowu, otwarcie powiedziałam, że rani mnie jego zachowanie, tzn. jego brak zaangażowania, że ja nie potrafię się spotykać i nie angażować. Pojechałam po całości, bo stwierdziłam, że już i tak nie mam nic do stracenia i powiedziałam, że go kocham i że rani mnie, gdy widzę jego dystans, że nie chcę cierpieć tak dłużej.

On powiedział, że rozumie (oczywiście był bardzo zimny i zamknięty). Powiedział, że problemem jest to, że on nadal uważa, że go zdradzałam i że nic tego nie zmieni, że go w żaden sposób nie przekonam, że było inaczej. Powiedział, że boi się angażować, bo nie chce znowu cierpieć, gdy się okaże, że go zdradzam. Powiedział też, że gdyby nie to, to byłby we mnie zakochany teraz po uszy, a tak to tylko jest na 15%-20%!!!! Z tymi procentami to pojechał ....jak można kochać kogoś na 20%? Dla mnie to jest niezrozumiałe kompletnie - może mi to jakaś jedynka wytłumaczy, czy to normalne u was? Ja jak kocham to na 100% albo 0%.

Podsumowując....jeśli jest ze mną szczery i nie manipuluje, to musiałabym go przekonać, że go nie zdradziłam. A tego nie jestem w stanie zrobić, bo niby jak. Skoro dowodem zdrady dla niego jest jakiś siniak, który mi pewnie sam zrobił. On twierdzi, że nie ma dla niego racjonalnego wytłumaczenia skąd miałam siniak. I się upiera na to racjonalne tłumaczenie i ja miałabym mu podać to wytłumaczenie - a ja przecież nie mam pojęcia skąd, ja nie zwracam uwagi na takie bzdety, nie notuję sobie moich siniaków i ich genezy. To jest śmieszne.
Siniaki powstają przecież z różnych powodów, od sportu, który uprawiam, albo od seksu, albo gdy się uderzę w coś lekko, mam wrażliwą skórę i łatwo mi się robią siniaki. On twierdzi, że to od malinki, która potem się przerodziła w siniak. Tylko, że nikt mi nigdy nie robił żadnych malinek, bo ja uważam to za głupie i dziecinne. Jedyne malinki to on mi zrobił, bo chyba chciał teren zaznaczyć. I jak go mam przekonać? Na takie postawienie przez niego sprawy ja nie widzę możliwości wytłumaczenia, bo gdy mówię, że sam może zrobił, albo mam od sportu, to on zaraz zaczyna analizę, że od tego to niemożliwe bo coś tam i analizuje możliwości powstania siniaka, jak jakaś maszyna. KOmpletnie nie dociera do niego, że nie jest maszyną i że jest omylny.

Innym razem latem była podobna sytuacja, gdy zobaczył u mnie rankę ( po pierwsze to jej sama nawet nie zauważyłam , a jak mi ją pokazał to i tak nie miałam zielonego pojęcia skąd ona może być i właściwie mnie to ani trochę nie obchodzi). Najpierw zrobił wielka awanturę, że to koniec, że go zdradziłam, wrzeszczał, strasznie mnie wtedy zranił, aż się zamknęłam przed nim na klucz w drugim pokoju na noc. On całą noc nie spał wtedy, bo analizował genezę powstanie tej ranki (dla mnie to niewyobrażalne) . Wreszcie, jak wpadł już skąd ta ranka, to zaczął się martwić o mnie, pukać do drzwi, sprawdzać czy żyję ( do samobójstwa to mi bardzo daleko) , bo dotarło do niego, że ta ranka to od tego, że zacięłam się maszynką do golenia i dotarło do niego też, jak niesprawiedliwie mnie potraktował i zranił. I faktycznie mogła być od maszynki do golenia, mogła być tez od czegos innego, nie mam pojęcia, ale na pewno nie zrobił mi jej żaden facet, bo żaden facet mnie dotknał odkąd z nim jestem i to jest tak wkurzające i dołujące jednocześnie, że ręce mi opadają.

Bardzo bym chciała żeby poszedł do psychologa, ale wiem, że nie pójdzie, a jak pójdzie to i tak nadal będzie się upierał przy swoim. Czasami to już się zastanawiam, czy nie wymyślić mu jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, bo jak mu mówię prawdę (czyli, że nie wiem i że mogę tylko przypuszczać że od tego lub tamtego), to mi nie wierzy.

To tyle na dziś.....Dobrej Nocy...
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Facet 1w2 w związku

#220 Post autor: boogi » sobota, 5 marca 2011, 22:59

konstancja pisze:jak można kochać kogoś na 20%? Dla mnie to jest niezrozumiałe kompletnie - może mi to jakaś jedynka wytłumaczy, czy to normalne u was? Ja jak kocham to na 100% albo 0%.
Ja też kocham albo nie kocham - nie ma żadnych procentów, czy też wartości pomiędzy. Jedynki, jak mówią opisy, mają raczej widzenie świata czarno-białe i dogmatyczne - nie lubią wartości pośrednich. Nie można "trochę" kochać.
konstancja pisze:Bardzo bym chciała żeby poszedł do psychologa, ale wiem, że nie pójdzie, a jak pójdzie to i tak nadal będzie się upierał przy swoim.
Taka jesteś pewna że spotkanie z psychologiem nic nie zmieni? Jeżeli faktycznie tak uważasz, to teraz wiem czemu go tam nie skierujesz. Czy myślałaś o tym, żeby pójść do specjalisty sama i omówić z nim to, co się dzieje w twoim związku?
Mieszają się w zacytowanym zdaniu dwie tendencje: "bardzo bym chciała, żeby poszedł do psychologa" oraz - po wielce znaczącym ale - racjonalizowanie ("nie pójdzie, a jak pójdzie to i tak nadal ..."). Pomyślałaś nad wizytą u psychologa. A potem podświadomość twoja zaczęła zbijać ten pomysł - podpowiadać, dlaczego on się nie powiedzie. To się nazywa niepewność (i jest przeciwieństwem asertywności). Przemyśl to: zastanów się, czy argumenty, którymi zbijasz pomysł, mają rację bytu i są sensowne, czy służą tylko uspokojeniu twojego samopoczucia.
Argument 1: "wiem, że nie pójdzie" - postaw mu warunek, że bez takiego spotkania nie wejdziesz w związek z nim, może wtedy pójdzie? A jeżeli nie pójdzie, to czy na pewno chcesz być z człowiekiem, który boi się dla ciebie przebadać? Możecie pójść razem - abstrahując od tego, że trochę ulży to kieszeniom, to na pewno wyjdzie wam na plus. Ewentualnie za darmo pójdźcie do jezuitów lub dominikanów na kursy przedmałżeńskie. Oni organizują też w ramach tego spotkania z psychologiem małżeńskim bardzo często - dzięki temu i Ty i Twój facet spotkacie się ze specjalistą i będziecie mogli dobrze omówić i zaplanować wasz związek, oraz nie będzie nad facetem wisiało piętno "ona wysyła mnie do lekarza, ale ja się czuję zdrowy więc nie pójdę bo to obciach". Jak myślisz - dobry pomysł?
Argument 2: "a jak pójdzie to i tak nadal będzie upierał się przy swoim" - tego nie wiesz. Jak dla mnie, to w tym momencie boisz się po prostu zaryzykować. Obawiasz się, że po wizycie u specjalisty faktycznie nic się nie zmieni i okaże się, iż facet ma jakieś kuku na muniu. Może tak być? Może, jak najbardziej. Oceń sama dla siebie, czy bardziej wolisz żyć w iluzji że może z nim jest wszystko w porządku (tj. nie sprawdzisz tego), czy też może wolisz sprawdzić i skonfrontować się z prawdą (jaka by nie była) teraz, od razu - zamiast dopiero za parę lat gdy i tak to wyjdzie. Bo nie oszukujmy się - jak jest coś nie halo z nim, to samo mu się nie poprawi. Co najwyżej - bez próby interwencji i świadomej naprawy/leczenia - może mu się tylko pogorszyć.

konstancja pisze:Czasami to już się zastanawiam, czy nie wymyślić mu jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, bo jak mu mówię prawdę (czyli, że nie wiem i że mogę tylko przypuszczać że od tego lub tamtego), to mi nie wierzy.
Raz skłamiesz, i wejdziesz w jego świat. Wymysłów, domysłów, kłamstw, podejrzeń. Nie polecam.
konstancja pisze:To tyle na dziś.....Dobrej Nocy...
Dobrej nocy i powodzenia - dobrych wyborów.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#221 Post autor: konstancja » poniedziałek, 7 marca 2011, 13:03

Dzięki Boogi za odpowiedź i rady. Gdybym widziała szansę dla nas, to może bym postawiła taki warunek. Niesety nie widzę już tej szansy i nie zależy mi już na nim. Udało mu się mnie skutecznie do siebie zniechęcić.

Po tym jak się przed nim otworzyłam, co dla mnie łatwe nie było i po tym jak on się zachował i tego nie docenił, olał, oświadczył, że ma uczucia na 20%, że nigdy mi nie zaufa, że mi nie wierzy i jeszcze do tego usłyszałam od niego, że ten związek był toksyczny, że on nie mógł pracować przeze mnie i że zaczął palić przeze mnie i że teraz już drugi raz nie zaryzykuje żeby się tak mocno zaangażować, bo jak się zakocha to "znowu zacznę robić mu numery". I żadnego miłego słowa. To już nic gorszego nie mógł zrobić trójce. ;)

Przyznaję, że potrzebuję aplauzu, publiki, muszę czuć, że się podobam (w tym innym facetom, zresztą gdyby mi mówił wystarczającą dla 3-ki ilośc komplementów to bym miała mniejsze potrzeby, a on mi dozował, żeby mnie nie rozpieścić, jak sam mówił), ale nigdy w życiu dalej się nie posuwam. To jest po prostu cecha trójkowa i nic na to nie poradzę - to jest silniejsze ode mnie. Ale na tym się kończy i to nie jest tak, że ja muszę się jakoś zmuszać do wierności seksualnej. Po prostu żaden facet nie ma u mnie szansy jeśli się nie kochamy, bo seks to dla mnie okazanie emocji, miłości, czułości. On by chciał mieć mnie na własność wg. swoich reguł, czyli zabronić mi kontaktu ze wszystkim mężczyznami na świecie, a to jest niemożliwe.

Ostatecznie doszłam do wniosku, że mój straszny charakter zaakceptuje facet o konkretnych cechach, a taka osobowość to byłby jakiś ewenement, zatem daję sobie spokój już z 1w2, nie zamierzam zabiegać o niego, bo to nie w moim stylu. Chyba było mi to potrzebne, żeby dostać poweru do pracy, czego mi ostatnio brakowało. Mam przed sobą w tym roku wiele do zrobienia, więc czas najwyższy wejść na wysokie obroty, bo straciłam jeden miesiąc przez niego i jakaś stagnacja mnie ogarnęła.

Dzięki jeszcze raz za rady, które są na pewno dobre, ale już nie w tym przypadku, bo skoro facet mi powiedział, że się nie zamierza zaangażować, to znaczy, że nie zamierza i nie ma co tracić energii na niego.

Szacuję, że za jaki czas, dwa, trzy miesiące, może pół roku się odezwie i będzie chciał sprawdzić, czy jeszcze go kocham :-))))
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#222 Post autor: konstancja » piątek, 20 maja 2011, 11:48

Jednak się nie poddałam. Pracowałam nad nami przez dwa miesiące i udało się. Było ciężko, ale lprzecież lubię trudne zadania. Byłam bardzo cierpliwa. W końcu się przyznał miesiąc temu, że mnie kocha i zawsze kochał. Bał się po prostu angażować. Jego zazdrość w miarę opanowana, moja nieufność też w miarę pod kontrolą. Oboje się rozwijamy i pracujemy nad sobą. Jest dobrze, jesteśmy razem. Niedawno powiedział mi takie cudowne rzeczy, że byłam w szoku. Nigdy wcześniej mi ich nie mówił. On zawsze był bardzo zamknięty w sobie, skryty, nie potrafił mówił o uczuciach. Ja też tak mam. Jesteśmy pod tym względem podobni do siebie i wyrażamy miłość w podobny sposób. Nie słowami, ale zachowaniem, czynami.
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

konstancja
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 1 marca 2011, 12:39
Enneatyp: Zdobywca

Re: Facet 1w2 w związku

#223 Post autor: konstancja » piątek, 20 maja 2011, 11:56

Problem był w tym, że ja się panicznie bałam kontroli i zdominowania. Dlatego drażniło mnie, że ciągle do mnie dzwonił, sprawdzał, a jak nie odebrałam telefonu, to natychmiast miał podejrzenia o zdradę. Ja to odbierałam jako próbę kontroli z jego strony i się buntowałam. Z kolei on to odbierał tak, że go oszukuję i coś ukrywam. Teraz po prostu odbieram każdy jego telefon żeby czuł się bezpiecznie. Dzięki temu on jest spokojny i nie robi scen. Z kolei on stara się nie wywierać na mnie presji, nie dzwoni w celu kontroli, więc ja też czuję się bezpiecznie. On najpierw pokonał swój lęk, a potem pomógł mi przezwyciężyć mój lęk dzięki NLP. Ja trochę ustąpiłam, on trochę ustąpił i jest ok. Niby takie proste...a jednak długo trwało żeby postępować według zasady, że związek to sztuka kompromisu.
Największą przyjemnością w życiu jest osiąganie tych celów, o których inni ludzie myślą, że nie dasz rady ich osiągnąć.
Ludzie nie mający w życiu celu łatwo padają ofiarą mało ważnych trosk, obaw, problemów i rozczulania się nad sobą.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Facet 1w2 w związku

#224 Post autor: Venus w Raku » piątek, 20 maja 2011, 13:10

Cieszę się, że udało się przełamać barierę braku porozumienia i, że dobrze wam się układa. Czasami to jest niemożliwe, bo różnice są zbyt duże lub jest zbyt duży brak dobrej woli z jednej lub z obu stron. Ale 1 i 3 chyba w gruncie rzeczy pasują do siebie. Ja osobiście podziwiam wszystkie Trójki, które znam... i szczerze mówiąc czuję się od nich gorsza.

Może to jeszcze pomoże we wspólnym porozumieniu:
1w2: Zatroskany Człowiek - Namiętny i Pełen Pasji Partner - Społeczny Reformator
3w2: Uprzejma i Przebojowa Osoba - Uroczy i Czarujący Partner - Chętny do Współpracy Przewodnik
1w9, 6w5, sp/sx

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Jedynka w związkach

#225 Post autor: Snufkin » poniedziałek, 21 listopada 2011, 10:49

5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

ODPOWIEDZ