Emjotka pisze:Malv. pisze:To chyba jeden z ostatnich typów, jaki przyszedłby mi do głowy
.
Bo...? <czeka na rozwinięcie> ;> ( Co prawda oceniam tylko na podstawie zdjęć, bo jakoś Cię nie kojarzę zbytnio, więc margines błędu może być spory.)
Masz prawo nie kojarzyć, bo udzielam się tutaj dopiero od niedawna.
I teraz pewnie zostanę zlinczowana, bo to całe moje wzbranianie się przed ESE wynikało nie z wzięcia pod uwagę elementów informacyjnych w tym typie (staram się patrzeć w ten sposób na socjonikę, ale póki co jest to dla mnie trudne), tylko z opisów ESE, które kojarzę. W moich oczach ESE jest towarzyską, beztroską osobą, podczas gdy ze mnie jest towarzyski dzikus z dżungli
. Trudno mi podtrzymać kontakt choćby z paroma najbliższymi osobami. Jasne, lubię się czasem spotkać, wyjść gdzieś, nawet bardzo lubię (raczej z osobami które już dość dobrze znam). Ale rzadko kiedy dzieje się to z mojej inicjatywy i praktycznie nigdy nie jestem w centrum zainteresowania.
Zapraszam na nasze forum - poczytać, popytać, może spotkać się z kimś na żywo (żeby typowanie miało większe prawdopodobieństwo trafienia). Generalnie wydaje mi się, że lepiej rozważyć na początku wszystko, bo czasem ludzie wbijają sobie do głowy na wstępie jakiś typ i potem się zań cały czas uważają. Niekiedy niesłusznie.
Póki co cichutko czytam tematy o teorii socjonicznej i liczę, że w końcu się w tym wszystkim połapię
. Głupio mi trochę pytać o coś, gdy w kwestii danego tematu moja wiedza jest praktycznie zerowa. Nie da się rozmawiać o czymś, gdy nie ma się o tym bladego pojęcia. Ale jak już sobie co nieco poukładam to na pewno napiszę
.
Malv. pisze:Si? U mnie? Sensoryk, którego koordynacja ruchowa i orientacja czasoprzestrzenna plasują się gdzieś na poziomie ślimaka winniczka?
Winniczki mają niesamowitą koordynację - wiesz ile mają ząbków i mięśni nimi kierujących. A już ślimaczy stosunek seksualny to wprost majstersztyk przyrody ;].
Hmm, teoretycznie powinnam wiedzieć, bo w tym roku pisałam rozszerzenie z biologii. Ale jak na ironię właśnie w zadaniu z winniczkiem zrobiłam najgłupszy błąd, bo stwierdziłam, że skoro pytają o układ krwionośny winniczka to muuusi być w tym jakiś haczyk i na peeewno ma zamknięty układ krążenia, otwarty byłaby zbyt oczywisty. No i ofc to nie ja przechytrzyłam szanowną CKE, tylko odwrotnie;]. Ehh...
A jeśli chodzi o rozmnażanie to wiem, słynne 69
.
Okej, może zły przykład. Ale weźmy na przykład... żółwie. Wykluczając mojego żółwia, który stał się ostatnio strasznie bojowy, to żółwie zbyt rozwiniętego móżdżka nie mają.
Chociaż czytałam trochę teraz o tym Si i może coś w tym jest. Uwielbiam jeść (i jem dla przyjemności, a nie tylko dla zaspokojenia głodu), a raczej bawić się jedzeniem (nie potrafię zwyczajnie, jak normalny człowiek skonsumować ciasta, batonika, ani nawet głupiej marchewki bez uprzedniego rozkładania jej na czynniki pierwsze. Zwykle ja i całe najbliższe otoczenie jest wtedy umazane czekoladą lub czymś innym, ale po prostu nie umiem inaczej), lubię jak coś ładnie wygląda (to nie przeszkadza mi mieć zawsze bałaganu w pokoju), mam chyba jako takie wyczucie estetyki.
Ale nie ufam w pełni swojemu ciału, na przykład na tyle, żeby zjechać na rowerze ze stromej górki i mieć pewność, że się nie wywalę. Jestem kompletną nogą we wszystkich grach zespołowych lub ping-pongu (choć może wynika to po części z tego, że mam gdzieś w głowie zakodowane, że nie potrafię, więc nie chcę być powodem przegranej mojej drużyny ani robić z siebie idiotki). Często się garbię. Gdy stoję, zwłaszcza wśród ludzi, to często nie mam pojęcia co zrobić z rękoma i całym ciałem. Mój chłopak często śmieje się z dziwnych póz, jakie przyjmuje i powtarza, że on musiałby spędzić jakieś 10 sekund na samym układaniu rąk, nóg i wyginania tułowia w taki sposób, jak ja to robię, a wytrzymanie choćby minuty w takiej pozie byłoby dla niego trudne
. Śpię też w jakichś dziwnych, powykręcanych pozycjach i często (zwłaszcza gdy śpię z kimś) wiercę się, bo mi niewygodnie.
Temperament EJ oznacza to, że dana osoba postrzega świat jako dynamiczne obiekty/dynamikę obiektów i przekształca to na dynamikę relacji w nich/między nim. W praktyce (przynajmniej z mojej perspektywy tak to wygląda) EJ bardzo szybko, skokowo zmieniają swój stan z jednego w drugi; zazwyczaj albo działają na maksymalnych obrotach, albo nie robią nic. EJ wcale nie musi być bardzo żywy, być duszą towarzystwa, skrajnym (klasycznym, nie socjonicznym) ekstrawertykiem. Znam EJ-oty, które są przez część ludzi odbierane jako spokojniejsze ode mnie xD.
Jestem baardzo spokojna, powolna wręcz. Jeśli chodzi o zmianę stanu (np. nastroju) to miewam kompletną huśtawkę ale to raczej tylko wtedy, gdy ktoś to spowoduje, a nie tak sama z siebie. Dość łatwo jest poprawić mi humor, rozbawić, ale także nietrudno go zepsuć. Dość rzadko robię coś na maksymalnych obrotach, to musi być dla mnie coś naprawdę ważnego. Chyba już częściej "nie robię nic". Leń ze mnie
.
Przyznam szczerze, że ja sugerowałam się głównie Twoim spojrzeniem i faktem, że (przynajmniej tak to odbieram, patrząc na fotki) masz przez cały czas dość spore napięcie w mięśniach. Patrzysz niemal prosto w obiektyw - a ciężko mi znaleźć IXXx, który tak robi, to raczej skłonność EXXx. I - jak pisałam, wydajesz się dość mocno skupiona na ustawieniu swojego ciała, co powoduje, że odbieram Cię, jako lekko spiętą (fizycznie, o psychice ze zdjęć się nie będę wypowiadać), szczególnie w momentach, gdy ktoś Cię obserwuje (robi Ci zdjęcia) - co z największym natężeniem widzę u EJ-otów.
Tutaj jedyne co mogę powiedzieć to wielkie "ŁAŁ" jeśli chodzi o Twoją zdolność obserwacji. Chyba rzeczywiście jestem dość spięta, bo nie mam pojęcia "co ze sobą zrobić". Czy stanąć prosto, czy skrzyżować ręce (nie, wróć, to tak jakbym izolowała się od rozmówcy), czy może położyć rękę na biodrze (niee... to też jakoś tak dziwnie...), i tak dalej, i tak dalej. Psychicznie też jestem dość spięta gdy przebywam wśród ludzi. Zawsze (albo raczej zwykle) w pewien sposób się kontroluję, nie lubię gdy ktoś zbyt intensywnie mi się przypatruje, lub co gorsza robi mi zdjęcia (dobrze to zaobserwowałaś. Podoba mi się to dopiero w momencie, gdy przeglądam je na komputerze, lubię mieć jakieś swoje zdjęcia. Ale nie lubię samego momentu ich robienia, to mnie tak jakoś stresuje). Jeśli chodzi o patrzenie w obiektyw, to to raczej nie ma odzwierciedlenia w interakcji z ludźmi. Gdy mówię, zwykle uciekam wzrokiem, patrzę gdzieś ponad czyimś ramieniem lub w dół, tylko od czasu do czasu bezpośrednio na tą osobą. Co innego gdy kogoś słucham.
Alfa ma po prostu stosunkowo mocno (w porównaniu do gammy szczególnie) rozmyte granice sympatii, etc. Logicy z alfy często mają problem z określeniem ich i w ogóle relacji w grupie jako takich.
Praktycznie nie ma osoby, o której mogłabym powiedzieć, że jej nie lubię. Ktoś może mnie drażnić, mogę go unikać, ale "nie lubić" to dla mnie zbyt mocne słowo. Unikam ludzi, którzy (według mojego wrażenia) patrzą na mnie krytycznie lub nadmiernie oceniają. Czuję się w ich towarzystwie po prostu nieswojo. Ale rzadko kiedy mam pewność, czy ktoś mnie lubi. Ostatnio koleżanka powiedziała mi coś w stylu: "Malwinko, ciebie to po prostu nie da się nie lubić". Byłam w dość dużym szoku. Wydaje mi się, że duża część ludzi traktuje mnie neutralnie. Ja potrafię powiedzieć, kogo lubię, ale z określeniem wyraźnej antypatii jest ciężej.