Socjonika - Mój typ

Ogólne dyskusje na temat socjoniki
Regulamin forum
WAŻNA INFORMACJA:
Nazwa pisana czterema wielkimi literami (np. INFP) określa typ w MBTI.
Nazwa pisana trzema wielkimi literami i jedną małą (np. INFp), bądź nazwa trzyliterowa (np. IEI) to określenie typu w socjonice.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: Socjonika - Mój typ

#361 Post autor: sjofh_ystad » czwartek, 25 kwietnia 2013, 19:53

Jeszcze myślenie magiczne, tajemnicze, celowo niejasne wypowiadanie się, czekanie na szansę od losu, wierzenie w przypadki i zbiegi okoliczności, "umiejętność znalezienia się we właściwym miejscu i czasie, by przeżyć coś niezwykłego". Nie mogłem już tego poprzedniego patafiaństwa wyedytować. I edytuję swoje posty po pierdylion razy by uzyskać hmm przecież nie efent, jakieś wewnętrzne całościowe zadowolenie, że napisałem wszystko, co chciałem, i w taki sposób, jak chciałem.



Awatar użytkownika
eszpe
Posty: 319
Rejestracja: czwartek, 4 sierpnia 2011, 05:41
Enneatyp: Lojalista

Re: Socjonika - Mój typ

#362 Post autor: eszpe » czwartek, 25 kwietnia 2013, 21:27

Od siebie dodam, że czasami analizujesz straszne pierdoły, przesadnie martwisz o komfort i jak sobie coś jeszcze przypomnę z wrażeń na żywo to napiszę tutaj.
papa ludki

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Socjonika - Mój typ

#363 Post autor: Cotta » czwartek, 25 kwietnia 2013, 21:56

sjofh_ystad pisze: Nawet ci mający najbardziej wywalone na jakiekolwiek normy społeczne, kiedy mówią o czymś na serio, starają się zastanowić się na spokojnie i w ścisłej formie podać swoje zdanie i argumenty. Nie podniecają się każdym nowym pomysłem. Nie zmieniają zdania i nastroju kilka razy dziennie. W sumie to nie ma co przepisywać opisu nastroju IJ, to nie jestem ja, ani trochę.
To się zgadza. Może z wyjątkiem tego nastroju (ale to wewnętrzna sprawa, która raczej nie daje o sobie znać na zewnątrz) i wiercenia się (ja się wiercę, bo mi kończyny łatwo drętwieją, chyba kwestia słabego krążenia).
ale nie lubi tego, stresuje się, widać, że jest zły.
Też się zgadza. Potrafię się spiąć, ale bardzo tego nie lubię. Jak mam się pakować, to wolę zrobić listę rzeczy, które mam zabrać, spakować to, co mogę spakować wcześniej, i odhaczać, zostawiając nieodhaczone tylko to, co trzeba dopakować na ostatnią chwilę (np. kosmetyki do makijażu dopakowuję na końcu, bo maluję się niewiele przed wyjściem z domu; ale obojętne, ile razy bym się już nie pakowała i jak pewna była, że nie zapomnę spakować kosmetyczki, i tak zawsze jest na liście, i nawet jak już spakuję ostatnią rzecz, to sobie ją odhaczam, chociaż wiem, że już nie ma po co, bo wszystko skompletowałam).
Zawsze bardziej ceniłem możliwie szybkie ogarnięcie tematu (choć jednak jestem 5, więc lubię sobie powoli pokminić) i całościowe jego zrozumienie, szczegółowe olewałem lub znowu mniej lub bardziej świadomie kombinowałem, jak uzyskać esencję tej "szczegółowości" w interesujących mnie aspektach, nie zagłębiając się we wszystko.
U mnie zależy - jak mnie coś interesuje, to się zagłębiam, jak mało mnie obchodzi, ale "trza zaliczyć", to minimalizują energię, lecę po łebkach, wyciskając esencję.
Nadużywam zwrotu "może" i innych pozwalających wyrazić swoje zdanie w pewny sposób, a jednak zostawiając sobie furtki.
Też nie lubię być sztywno deklaratywna.
ja nie boję się kłótni i gwałtowności, kiedy wiem, że mogę wygrać).
Kłótni nie lubię, fakt. W sytuacjach konfliktowych staram się ostudzić klimat. ILE są bardziej zaczepne/łatwo-zapalne, z tego, co zauważyłam. Chociaż z kolei u LII jak już pierdyknie, to konkretnie. A po fakcie LII jest roztrzęsione i długo dochodzi do siebie.
Na pytanie "co czujesz" ode mnie czasem można nie usłyszeć żadnej sensownej odpowiedzi albo, inaczej niż LII kminiące obiektywnie, czasem mogę sobie wyobrazić, co czuć powinienem. Głębokie wjazdy uczuciowe na mnie (bez jakiejkolwiek gwałtowności, po prostu np. "Ty mnie chyba w ogóle nie lubisz. X jest o wiele lepszym przyjacielem" + dalsze wywody- najgorszy możliwy atak, koniec, kaplica, leżę).
LII też ma problem w formułowaniu swoich odczuć i wrażeń. Ale jest chyba bardziej niż ILE świadome odczuć i wrażeń innych, bo potrafi się ugryźć w język, czy ująć coś w miarę dyplomatycznie, albo po prostu zamilknąć. ILE chyba bardziej się męczy w takich sytuacjach. I LII jest chyba również odrobinę bardziej świadome socjalnego kontekstu (którym nie operuje dobrze, ale zdaje sobie z niego sprawę). Np. w sytuacjach formalnych oba te typy czują się źle. Ale LII, jak nie wie, jak się zachować, to przestaje się w ogóle zachowywać, tylko zastyga i obserwuje, a potem naśladuje (i z ulgą przyjmuje moment, kiedy już może przestać). ILE nie przestaje się zachowywać (po swojemu), czym czasem sobie nieźle grabi w towarzystwie.
Cenię wygodę czasem do przesady ale potrafię kompletnie ją olewać ----> znajdź mi LII siedzącego bez obiadu, potwornie głodnego, ale mimo to piszącego dalej takiego posta. Znajdziesz? Ok, a pisałby on go klęcząc (siedzenie na krześle było nudne, poza tym to motywuje do pośpiechu), cały czas piekielnie świadom swojego głodu, nie uciekając wcale od myśli o nim, przeciwnie, myśląc bardziej o nim, niż o tym co pisze?
Znajdziesz bez problemu. LII też miewa Si-autyzm, jak się zapracuje/zaczyta/w coś zagłębi. Tj. bez tego "świadom swojego głodu", bo ja na ogół nie jestem świadoma. Np. uświadamiam sobie po kilku godzinach pracy przy kompie, że jakoś marnie się chyba czuję. Ale nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego. I tak kminię, i kminię. I nagle olśnienie! Przecież zapomniałam zjeść obiad, a jest już 22:00! Albo dopiero po fakcie sobie uświadamiam, że siedziałam w niewygodnej pozycji i teraz mnie jakiś napięty mięsień napierdziela.
Olewam swoje zdrowie i szkodzę sobie nieprawdopodobny sposób przez dłuższy czas, a potem panicznie chcę się "całościowo" naprawić, czytam w necie na potęgę o różnych schorzeniach, strasznie mi to siedzi we łbie i wyobrażam sobie różne rzeczy, mimo to potrafiąc się po chwili całkowicie rozluźnić i odzyskać chwilową "harmonię" i spokój, świadom, że jest to najważniejsza rzecz, jaką muszę zrobić.
W którymś opisie pisali, że młode LII może zaniedbywać zdrowie, ale dorosłe już o nie dba i u mnie to się sprawdza. Jako małolata mało zwracałam uwagę, co jem itd. Teraz zwracam na to uwagę. Żadne tam zupki chińskie, czy jakieś pizze. Jedzenie ma być zdrowe. Świeże warzywka, dużo owocków, chude mięsko... Jeszcze fajnie, żeby było smaczne, ale nie chce mi się o to dbać, jak gotuję sama dla siebie. Więc dbam tylko o to, żeby było zdrowe.
Mam przeczucie, że czas upływa w określonych ilościach i że warto planować, określać swoje cele i potencjalne zagrożenia, ale i tak zdaję się na swoją wyobraźnię.
Planuję w perspektywie kilku lat. Nie są to bardzo szczegółowe plany, ale cel i zarys działań jest na ogół jasny, a realizacja konsekwentna. Wyczulam się wtedy na wszystko, co może sprzyjać realizacji i też miewam w związku z tym tak, że "jestem we właściwym miejscu i czasie".
Szczegóły techniczne i w ogóle konkretne elementy rozumienia rzeczywistości i radzenia sobie z nią nudzą mnie potwornie, jeśli muszę coś konkretnego wymyślić, żeby sobie poradzić, robię to najszybciej, jak się da (często całkiem skutecznie, acz zdarzają się porażające błędy wynikające ze zwykłego olewactwa lub nadmiernej pewności co do skuteczności własnej kminy przy zerowej wiedzy w danym temacie).
Mam tak częściowo. Jak większość ludzi - nie lubię czytać długich umów pisanych językiem prawniczym, nie lubię załatwiania wszelkich formalności, rozdrabniania się na "głupoty". Ale fakt, że potrafię też zwracać uwagę na detale, które często innym umykają. Jednak mam wrażenie, że bardziej myślę kompleksowo niż detalicznie. Myślenie u LII jest... hmm... systemowe, nastawione na wykrywanie ogólnych zależności, ale też wyłapywanie tego, co "psuje"/nie pasuje.
Pisałem to tak szybko, jak się tylko dało, żeby możliwe było odczytanie tego i zrozumienie mojego przesłania - LII by tak nie robił, przede wszystkim nie napisałby w życiu takiego posta.
Tak, mam skłonność strukturalizować swoje wypowiedzi pisemne.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
ILE kreatyw idący do biedry po obiad
Daj gryza! :D
Chyba LII, przy całej swojej tolerancji, nie zdzierżyliby kogoś takiego w swoim gronie.
Ej, brat Cię jakoś toleruje, nie? ;) ILE nie są dla mnie męczące. Co najwyżej nie do wszystkiego się przyłączę i tyle. Męczący to są Se-egowcy (poza LSI; LSI są spoko :wink: ).
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: Socjonika - Mój typ

#364 Post autor: sjofh_ystad » czwartek, 25 kwietnia 2013, 22:29

W sensie że nie zgodziłby się, że jestem taki jak on, coś w ten deseń. LII to spora część z najbliższych mi ludzi, więc jednak mnie jakoś tolerują, a ja ich :D
Całkiem się rozpisałaś, w nagrodę dostaniesz hmm gryza makaronu z sosem pomidorowym :D

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Socjonika - Mój typ

#365 Post autor: Cotta » czwartek, 25 kwietnia 2013, 23:16

sjofh_ystad pisze: Całkiem się rozpisałaś, w nagrodę dostaniesz hmm gryza makaronu z sosem pomidorowym :D
Dzięęęęki! Obrazek
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Socjonika - Mój typ

#366 Post autor: bruno dievs » poniedziałek, 29 kwietnia 2013, 10:55

sjofh_ystad pisze:Kiedy pospiesznie się pakujemy z bratem (zawsze jesteśmy spóźnieni, rekordowo to wyszliśmy na autobus na pociąg na koncert z garnkiem z ugotowaną jajecznicą, bo nie zdążyliśmy jej zjeść i jedliśmy chlebem na przystanku jak żule ), on co prawda jest przyzwyczajony do tego, ma generalnie wyrąbane, akceptuje to jako niezbędny fragment "wolności" i możliwości życia tak, jak mu się podoba, ale nie lubi tego, stresuje się, widać, że jest zły. Ja jestem wtedy w swoim żywiole, dyryguję nim, opracowanie planu (hmm, to nie jest plan sensu stricto, raczej wiele półminutowych planów połączonych w jeden)"spakowania się w 10 minut z minimalnymi stratami i niezostawienia domu na pastwę zniszczenia" idzie mi łatwo i w zasadzie mnie to jara
Ja zawsze pakuję się bezpośrednio przed wyjazdem, co najwyżej zrobię listę wcześniej, jeśli jadę gdzieś dalej. A takie akcje typu gonitwa za busem przez dwie przecznice od dworca też mi się zdarzały, ale teraz unikam takich rzeczy by minimalizować szkody na psychice osób mi towarzyszących ;]
Zawsze bardziej ceniłem możliwie szybkie ogarnięcie tematu (choć jednak jestem 5, więc lubię sobie powoli pokminić) i całościowe jego zrozumienie, szczegółowe olewałem lub znowu mniej lub bardziej świadomie kombinowałem, jak uzyskać esencję tej "szczegółowości" w interesujących mnie aspektach, nie zagłębiając się we wszystko. Dlatego też tak spodobała mi się idea szybkiego czytania w połączeniu z długimi, schematycznymi prawniczymi skryptami, pozwalająca w minimalnym czasie osiągnąć maksymalne zrozumienie tematu. Wypowiadam się i piszę przeważnie w taki sam sposób jak to robię teraz, tzw. "random flow of ideas" (nie zastanawiam się przesadnie pisząc to, choć trzeba pamiętać, że myślałem nad przez ostatnie miesiące).
Ja dosyć dużo czasu spędzam na przeglądaniu/przekartkowywaniu książek, by mieć ogólne wyobrażenie gdzie jakie informacje są, tak, że w razie by były potrzebne to wiem gdzie szukać i mogę przeczytać dokładniej.
Cotta pisze:Kłótni nie lubię, fakt. W sytuacjach konfliktowych staram się ostudzić klimat. ILE są bardziej zaczepne/łatwo-zapalne, z tego, co zauważyłam.
Sytuacji konfliktowych też nie lubię, ale jak widzę, że układ jest bardzo niestabilny to wolę nim potrząsnąć, żeby przechylił się w lewo albo w prawo... "Fałszywa miłość jest gorsza niż prawdziwa nienawiść"
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: Socjonika - Mój typ

#367 Post autor: sjofh_ystad » wtorek, 30 kwietnia 2013, 21:12

Paweu pisze: SLE ma Fi polar więc będzie źle się czuł we wszelkiego rodzaju niedopowiedzeniach na tle relacji z ludźmi i będzie dobijał się o konkrety.
U mnie nie do końca tak jest, Fi polar objawia się trochę inaczej (musiałbym dużo pokminić, żeby napisać coś sensownego), choć to, co napisałeś, rzeczywiście pasuje mi do SLE.
Może coś jest na rzeczy, ale ja niepewności wobec swoich uczuć w relacjach z innymi na pewno nie rozwiązuję "dobijaniem się o konkrety". I raczej się nie spieszę.

Ostatni podtyp do kolekcji, wg tego podziału rozwiniętego dla wszystkich typów tutaj, a zrobionego na podstawie tego artykułu (w sumie to tylko tabelki ogarnąłem, zagadnienie funkcji +/- wyjaśnili tutaj na forum, jakoś tak użytkowo skumałem) jestem ILE podtyp Inert czyli podtyp Ne w tym przypadku. Już widzę, czemu te opisy podtypów podstawowych się różnią - po prostu my czytamy ostateczne podsumowanie, a każda para jest robiona na podstawie innej mini-teoryjki przez innych gości :D

"Inert ILE with overvalued Ne and emphasized NF(Idealist subtype with Beta NF leanings)" -----> tak, właśnie tak

Awatar użytkownika
Szej-Hulud
Posty: 183
Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54

Re: Socjonika - Mój typ

#368 Post autor: Szej-Hulud » czwartek, 13 czerwca 2013, 18:27

Mam takie pytanie: czy naprawdę rozwścieczony Se-PoLR może-przynajmniej teoretycznie- w kłótni wrzeszczeć, wygrażać i tak dalej, i tak dalej? Chodzi mi o typowe krzyki, wrzaski, bluzgi- cokolwiek pokrewnego, co możecie sobie wyobrazić, w ogromnym natężeniu(i pozornie bez końca). Taka stereotypowa ósemkowa furia, tyle, że bez jakichkolwiek rękoczynów :)
5w4,
ENTp-Don Kichot

Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?

Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Socjonika - Mój typ

#369 Post autor: Cotta » czwartek, 13 czerwca 2013, 23:00

Bluzgi tak, czy krzyki, to zależy, co przez to rozumieć. Podnoszę trochę głos, ale to jest raczej w brzmieniu surowe i lodowate, a nie histeryczne.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Szej-Hulud
Posty: 183
Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54

Re: Socjonika - Mój typ

#370 Post autor: Szej-Hulud » piątek, 14 czerwca 2013, 10:10

Chodzi mi o sytuację, gdy kieruje tobą gniew- emocje zaczynają przejmować kontrolę. Logika(niekoniecznie w znaczeniu socjonicznym) wciąż działa, nawet na zdwojonych obrotach i szuka dziury w całym- doszukuje się nieścisłości i wszelakich niedociągnięć w zachowaniu i wypowiedziach drugiej strony, za wszelką cenę chce logicznie udowodnić, że ma rację. Trudno mi powiedzieć, czy zachowanie takie jest histeryczne- pewnie początkowo nie, ale z każdą chwilą bardziej się w stronę histerii pochyla, a z podniesionego głosu robi się zwyczajny wrzask.
Pytam, bo opisy Se-PoLR nie dają mi zadowalającej odpowiedzi. Wiem, że reakcja na PoLR będzie nieadekwatna, ale objawia się ona "najczęściej" unikaniem konfliktu za wszelką cenę(u EII, nie jestem pewien LII-wg opisów wygląda to nieco inaczej, tj. LII będzie bardziej gardził nadużywaniem siły). Zastanawiam się po prostu, czy w pewnych sytuacjach efekt może być odwrotny, tj. Se-PoLR sprawi, że dana osoba, jak to się mówi, wybuchnie z byle powodu, ponieważ ten powód będzie kroplą, która przelała kielich.
Oczywiście wątpliwości mam dlatego, że nie mogę rozstrzygnąć, czy używam Ne czy Ni, a PoLR znacząco by mi tę sprawę ułatwił. Na upartego mógłbym odnaleźć swoje cechy w każdej z kwadr i mam zagwozdkę.
5w4,
ENTp-Don Kichot

Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?

Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

Re: Socjonika - Mój typ

#371 Post autor: Basket Case » piątek, 14 czerwca 2013, 13:22

Szej-Hulud pisze:Mam takie pytanie: czy naprawdę rozwścieczony Se-PoLR może-przynajmniej teoretycznie- w kłótni wrzeszczeć, wygrażać i tak dalej, i tak dalej? Chodzi mi o typowe krzyki, wrzaski, bluzgi- cokolwiek pokrewnego, co możecie sobie wyobrazić, w ogromnym natężeniu(i pozornie bez końca). Taka stereotypowa ósemkowa furia, tyle, że bez jakichkolwiek rękoczynów :)
Żyjąc z Se PoLRem na co dzień mam wrażenie, że obiektywnie 'furia' Se PoLRa nie ma takiej mocy co 'furia' innych typów (z mocnym Se), ale subiektywne odczucie może być nawet bardziej potężne co wynika z kontrastu: Spokojny zazwyczaj człowiek zaczyna podnosić głos, da się słyszeć wyraźne zdenerwowanie oraz frustrację, zdarzają się bluzgi. Jeżeli tego typu objawy wystąpią u kogoś innego to nawet nie zauważę różnicy, ale jeżeli robi to mój Se PoLR to mnie zamurowuje (ogarnia mnie przerażenie, podnosi ciśnienie krwi, serce zaczyna walić - w skrócie kortyzol daje o sobie znać) i wiem, że coś jest nie tak.

Przypuszczam, że Se PoLR może interpretować swoje zachowanie jakby to była III wojna światowa i przekroczenie jakichś (swoich?) granic, i jest to prawda, ale tak jak wspomniałam prawda subiektywna działająca jedynie na osoby mające częsty kontakt z danym Se PoLRem.
Możliwe również, że efekt będzie potęgowany brakiem spójności: zachowanie + OSOBA (jako całość). Niektóre osoby łatwiej zauważają takie niuanse (etycy?) inni słabiej (logicy?), ale wszyscy zostaliśmy wyposażeni w neurony lustrzane... Także porównywanie zachowania 8 (czyli socjonicznie kogoś z mocnym Se, najpewniej SLE, SEE, ale potencjalnie również LSE, ESI, LSI) z Se PoLRem jest według mnie błędem ze względu na spójność, o której wspomniałam wyżej.

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Socjonika - Mój typ

#372 Post autor: Cotta » piątek, 14 czerwca 2013, 22:40

Potwierdzam. Też, kiedy myślę o swoich wybuchach, to nie widzę, żeby one były relatywnie (w porównaniu np. do choleryków) spektakularne, jednak widzę, że mają piorunujący efekt i przypisuję to właśnie temu szokowi z powodu kontrastu w stosunku do zwyczajnego zachowania. Jak ktoś stale wybucha, to po jakimś czasie nawet nie traktuje się tych wybuchów serio. Jak ktoś wybucha rzadko, to taki wybuch robi większe wrażenie.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Mirabelka250
Posty: 192
Rejestracja: piątek, 26 października 2012, 22:01
Enneatyp: Lojalista

Re: Socjonika - Mój typ

#373 Post autor: Mirabelka250 » piątek, 14 czerwca 2013, 22:56

Też, kiedy myślę o swoich wybuchach, to nie widzę, żeby one były relatywnie (w porównaniu np. do choleryków) spektakularne, jednak widzę, że mają piorunujący efekt i przypisuję to właśnie temu szokowi z powodu kontrastu w stosunku do zwyczajnego zachowania.
Nie znam się za bardzo na tych wszystkich typach, ale mam tak jak Cotta. Coś w tym jest. Mnie wszyscy biorą za bardzo niegroźną, a potrafię się zdenerwować :)
Podnoszę trochę głos, ale to jest raczej w brzmieniu surowe i lodowate, a nie histeryczne.
O, o, dokładnie! Potrafię być lodowata... Właściwie to dość smutne xD
6w5, LII

Awatar użytkownika
eszpe
Posty: 319
Rejestracja: czwartek, 4 sierpnia 2011, 05:41
Enneatyp: Lojalista

Re: Socjonika - Mój typ

#374 Post autor: eszpe » piątek, 14 czerwca 2013, 23:00

Cotta pisze:Jak ktoś stale wybucha, to po jakimś czasie nawet nie traktuje się tych wybuchów serio.
Chwała wam ludzie o takich umiejętnościach :mrgreen:

Co do pytania to myślę, że wybuchy IJotów są bardziej rażące ze względu na kontrast
papa ludki

Awatar użytkownika
Szej-Hulud
Posty: 183
Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54

Re: Socjonika - Mój typ

#375 Post autor: Szej-Hulud » sobota, 15 czerwca 2013, 12:57

W takim razie raczej nie jestem Ij'em- moje wybuchy są obiektywnie przerażające, tj. nikomu nie zrobię w tym stanie krzywdy, ale kiepsko się kontroluję i wrzeszczę na cały regulator(dosłownie), czasami mówiąc rzeczy, które mogą człowieka zaboleć(tak mi się wydaje).
Paradoksalnie, większość znajomych uważa mnie za osobę spokojną, a nawet bierną.
Mam prośbę- opiszę się pokrótce i chciałbym, abyście podali mi typ, który przychodzi wam na myśl. Wiem, że to ściana tekstu, ale może ktoś się pokusi :)
Wyobraźcie sobie taką osobę: kiepsko orientuje się w sytuacjach grupowych, tj. kiedy już jest częścią grupy, tzn. zintegruje się z grupą, nie ma większych trudności, jednak każda nowa grupa to dla niej obcy ląd, który trzeba zbadać, aby czuć się bezpiecznie. Dobrych znajomych ma tylko kilku i w zasadzie tylko przy nich pokazuje swoją pełną twarz, reszta widzi tylko fragmenty osobowości("filtrowane", aby nie zostać odrzuconym). Nikomu źle nie życzy, chyba, że ktoś popsuje jej humor. Ale może wystąpić także odwrotna sytuacja- widząc, że ktoś jest źle traktowany, mogę poniekąd się z nim utożsamić i agresor będzie już na mojej "czarnej liście"(która tylko JEST i niczego w związku z tym nie robię- po prostu pamiętam, że ktoś komuś coś zrobił).
Mam dociekliwą naturę- chciałbym wiedzieć co i jak, kto z kim. Podobno mam naturę badacza. Wszelkie sytuacje staram się analizować. Na przykład mając coś załatwić z nauczycielem, zawsze wcześniej układałem sobie w głowie plan całego zajścia, przewidywałem możliwe reakcje nauczyciela i to, co zrobiłbym w każdym przypadku. Zazwyczaj działało bez większych zarzutów :) Czasem zdarzało się, że znajomi pytali mnie, czy nauczyciel będzie pytał- nie dlatego, że mógłbym wiedzieć(w sumie na lekcjach wolałem pozostawać w cieniu, nie przechwalać się wiedzą, bo bałem się, że będę musiał jakoś tę wiedzę uzasadnić czy też wykorzystać), ale dlatego, że miałem w głowie dość dokładne "obrazy" nauczycieli, dzięki czemu mogłem przewidywać ich zachowanie(z różnym skutkiem, kilka razy popełniłem wielkie błędy- ale może dlatego, że myślałem życzeniowo).
Oceny miałem zawsze dobre- nie piszę tego po to, aby się chwalić, po prostu zawsze starałem się osiągać jak najlepsze wyniki w nauce. Często byłem jedyną osobą, która coś zrobiła, ale były też sytuacje, gdy to ja odpisywałem. Niemniej na sprawdzian bądź kartkówkę zawsze byłem dobrze(na 4 bądź 5) przygotowany.
Rzadko bywam sarkastyczny, ale zdarza mi się zażartować w sposób, który osoba, która mnie nie zna, mogłaby uznać za obraźliwy- dlatego takie żarty zostawiam dla znajomych.
Nadmierna ekspresja emocjonalna mnie bawi, o ile sam nie muszę w niej uczestniczyć. Czasami śmieję się jak głupi do sera i uśmiecham, ale to wszystko. Staram się zachowywać z miarę sympatycznie i nikogo nie krytykować, o ile nie zostanę wyraźnie sprowokowany. Nie mam w zwyczaju krzyczeć w miejscach publicznych, okazywać nadmiernego entuzjazmu(ale też go nie gaszę, czasem nawet popieram). Większość znajomych uważa mnie za osobę wybitnie "zakręconą" i czasami wydaje im się chyba, że żyję w innym świecie. Jednak mimo to często jestem lepiej doinformowany i zorganizowany, niż oni.
Nie lubię rozmów w grupie- nigdy nie wiem, kiedy się odezwać, a przerywanie innym również nie leży w mojej naturze. Chyba, że grupa składa się z osób, za którymi przepadam- wówczas czuję się swobodnie i jakoś to leci.
Zdarzało mi się, że wyszedłszy ze szkoły analizowałem swoje i innych zachowanie, co często psuło mi humor i "dołowało" mnie. Co do humoru, to jest jeszcze jedna, być może istotna kwestia- ilekroć jestem nieco przeziębiony, tylekroć przeżywam stan zbliżony do depresji(wszystko mnie dołuje, źle się czuję, samoocena spada). Hipochondrykiem jednak nie jestem, nie lubię też celebrować swoich dolegliwości.
Nie cierpię gier zespołowych- ludzie mówią mi, co mam robić(de facto próbują mi rozkazywać i właśnie to mnie irytuje- krzyczą, czepiają się, jakby gra toczyła się o coś ważnego). Więcej przyjemności sprawiają mi wszelkiego rodzaju ćwiczenia indywidualne bądź pływanie(to ostatnie zwłaszcza- uspokaja mnie i mogę sobie pewne sprawy przemyśleć). Niemniej, przemęczać się nie lubię.
Czasami zdarza mi się konstruować w myślach fantastyczne światy, jednak zawsze stoi za nimi jakiś system(tj. światy nie istnieją same dla siebie, ale coś je "utrzymuje").
5w4,
ENTp-Don Kichot

Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?

Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.

ODPOWIEDZ