Nie, ale często mi sie muzyka śni. I są to wręcz idealne, pełne utwory, tyle, że po obudzeniu sie ich nie pamiętam.SuperDurson pisze:Tworzycie "w głowie" własną muzykę?
Osobowość a muzyka.
Re: Osobowość a muzyka.
Przesłanie Izraela https://www.youtube.com/watch?v=HvPWsfNZyNM
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Osobowość a muzyka.
a jak słucham różnej muzyki to co mam rozszczepienie jaźni?
jak mnie zaniepokoi jakiś tekst to przestaje słuchać piosenki nawet jeśli melodia jest spoko, bo to obciach przed samym sobą
a rap bywa spoko jak sie zajrzy na tyle głęboko żeby zobaczyć coś więcej niż peje
muzyka z moich snów jest bardzo złożona często chóralna brzmi mi jeszcze w głowie po przebudzeniu a czasem sie uaktywnia podczas normalnych zajęć wg mnie jest piękna ale żeby ja np zapisać musiałabym być naprawdę niezłym muzykiem a nie jestem wcale
muzyka jest na tyle różnorodna ze każdy znajdzie tekst z którym się w jakiś tam sposób utożsamia jeśli ty nie masz tekstów które do ciebie trafiają to prawdopodobnie dlatego ze skupiasz sie na rytmie w tle na tyle ze nie zauważasz słówMartiniB pisze:Ludzie słuchający gówna jak rap i r&b nie postępują wg. tej muzyki, tylko dobierają muzykę w taki sposób żeby usprawiedliwić tendencje które mieli już wcześniej. Nieudacznictwo i brak przystosowania.
jak mnie zaniepokoi jakiś tekst to przestaje słuchać piosenki nawet jeśli melodia jest spoko, bo to obciach przed samym sobą
a rap bywa spoko jak sie zajrzy na tyle głęboko żeby zobaczyć coś więcej niż peje
muzyka z moich snów jest bardzo złożona często chóralna brzmi mi jeszcze w głowie po przebudzeniu a czasem sie uaktywnia podczas normalnych zajęć wg mnie jest piękna ale żeby ja np zapisać musiałabym być naprawdę niezłym muzykiem a nie jestem wcale
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Osobowość a muzyka.
Jestem introwertykiem, a słowa są dla mnie bardzo ważne. Gdy ktoś mówi coś do mnie, słucham, przetwarzam te informacje i staram się zrozumieć, o ile nie jestem zbyt zmęczona ich natłokiem. To dla mnie zupełnie naturalne. Co z tego, że ktoś słowa śpiewa zamiast mówić? Też słucham. Jeśli tekst mi się spodoba, odpowiada mojemu nastrojowi, poglądom, zgadzam się z nim, to słucham z przyjemnością, przeżywam go razem ze śpiewającym. Jeśli tekst mi się nie spodoba- ścierpię go jedynie dla wyjątkowej muzyki, ale ta muzyka musi być wtedy naprawdę wyjątkowo poruszająca mnie emocjonalnie.
Głos piosenkarza mnie nie obchodzi. Znam taką osobę, której wręcz zwisa i powiewa, jaki jest tekst, w ogóle nie słucha tego, co piosenkarze śpiewają, ale bardzo ważny jest dla niej głos. Często jest tak, że ja się zachwycam, albo przynajmniej słucham z uwagą tekstu, a ona "nie mogę tego słuchać! co za okropny głos". Gdy odpowiadam, że przecież ta piosenka ma bardzo ładne słowa, że jest ładna, odpowiada ze zdziwieniem, że ona nie wie, bo nie słucha. Nie rozumiem takiego podejścia. Jedyny głos, który znam i którego nie lubią moje uczy, to głos wokalisty zespołu Feel. Choć nie jestem pewna, czy nie zaczęłabym go lubić, gdyby zaczął śpiewać o czymś interesującym.
A muzyka w piosence? Byle nie była brzydka, by grający ją nie fałszowali. Właściwie to może jej w ogóle nie być, jeśli słowa są na tyle wyraziste i mocne, by działać samodzielnie. Spójrzmy choćby na taką Demarczyk, słowa wychodzące z jej ust są tak dźwięczne, mają w sobie tyle treści, że nie potrzebują pomocy muzyki; muzyka jest w tym wypadku jedynie tłem, dodatkiem.
Nie wiem, czy moje podejście do słów bierze się z introwertyzmu, czy z tego, że w pieluchach jeszcze będąc, słuchałam Grechuty, Demarczyk i Geppert. To muzyka mojego dzieciństwa, moje dzieciństwo brzmiało ich poezją, a poezja to słowa.
Głos piosenkarza mnie nie obchodzi. Znam taką osobę, której wręcz zwisa i powiewa, jaki jest tekst, w ogóle nie słucha tego, co piosenkarze śpiewają, ale bardzo ważny jest dla niej głos. Często jest tak, że ja się zachwycam, albo przynajmniej słucham z uwagą tekstu, a ona "nie mogę tego słuchać! co za okropny głos". Gdy odpowiadam, że przecież ta piosenka ma bardzo ładne słowa, że jest ładna, odpowiada ze zdziwieniem, że ona nie wie, bo nie słucha. Nie rozumiem takiego podejścia. Jedyny głos, który znam i którego nie lubią moje uczy, to głos wokalisty zespołu Feel. Choć nie jestem pewna, czy nie zaczęłabym go lubić, gdyby zaczął śpiewać o czymś interesującym.
A muzyka w piosence? Byle nie była brzydka, by grający ją nie fałszowali. Właściwie to może jej w ogóle nie być, jeśli słowa są na tyle wyraziste i mocne, by działać samodzielnie. Spójrzmy choćby na taką Demarczyk, słowa wychodzące z jej ust są tak dźwięczne, mają w sobie tyle treści, że nie potrzebują pomocy muzyki; muzyka jest w tym wypadku jedynie tłem, dodatkiem.
Nie wiem, czy moje podejście do słów bierze się z introwertyzmu, czy z tego, że w pieluchach jeszcze będąc, słuchałam Grechuty, Demarczyk i Geppert. To muzyka mojego dzieciństwa, moje dzieciństwo brzmiało ich poezją, a poezja to słowa.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Re: Osobowość a muzyka.
Nie, ale niedawno przyśnił mi się jeden kawałek. To miało jakiś związek z Chopinem i z 2005 rokiem, i z jedną postacią z mangi "Soul Eater", jednak gdy wpisywałam te frazy w Google, nie wyskakiwało nic konkretnego... Nawet obrazek z klipu, bo i ten mi się przyśnił. A to było takie piękne! T_TTworzycie "w głowie" własną muzykę?
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Osobowość a muzyka.
Wow, zazwyczaj czytając Twoje posty zgadzam się z nimi choć częściowo, ale jak widać, wyjątek potwierdza regułę - mam pogląd dokładnie taki, jak ta znana Ci osoba, słowa są mnie zdecydowanie na drugim planie, za to nie potrafię słuchać głosu, który mi się nie podoba. Czasem bywa tak, że instrumentalnie jest świetnie, ale nie mogę przeboleć barwy głosu i niestety, w takim wypadku żegnam się z piosenką.Rilla pisze: Głos piosenkarza mnie nie obchodzi. Znam taką osobę, której wręcz zwisa i powiewa, jaki jest tekst, w ogóle nie słucha tego, co piosenkarze śpiewają, ale bardzo ważny jest dla niej głos. Często jest tak, że ja się zachwycam, albo przynajmniej słucham z uwagą tekstu, a ona "nie mogę tego słuchać! co za okropny głos". Gdy odpowiadam, że przecież ta piosenka ma bardzo ładne słowa, że jest ładna, odpowiada ze zdziwieniem, że ona nie wie, bo nie słucha. Nie rozumiem takiego podejścia. Jedyny głos, który znam i którego nie lubią moje uczy, to głos wokalisty zespołu Feel. Choć nie jestem pewna, czy nie zaczęłabym go lubić, gdyby zaczął śpiewać o czymś interesującym.
Jakiś fajny podpis.
Re: Osobowość a muzyka.
Dla mnie w muzyce zawsze najważniejsze były dzwięki, może dlatego bardzo lubie różną muzykę. Myślę że bardzo duży wpływ na muzkę miała elektronika. Dzięki niej gama dzwięków rozrosła się prawie że nieograniczenie. Oczywiście ładna melodia również jest porządana, zarówna ta która szybko wpada w ucho jak i tak której tzeba poświęci trochę więcej uwagi. Słowa w piosence zawsze miały dla mnie najmniejsze znaczenie.
Szczęście to stan ducha. Głód to problem fizyczny. A to już dwie gęby do karmienia.
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Osobowość a muzyka.
Rany, dlaczego? Dlaczego tak dyskryminujecie słowa w piosenkach? Przecież piosenka- to słowa. Piosenka nie może istnieć bez słów, za to może istnieć bez muzyki. Można śpiewać bez muzyki, ale nie można śpiewać bez słów, można jedynie nucić. Jeśli chcę posłuchać muzyki, to włączam sobie instrumentalną- proste. Jak można słuchać słów bez ich rozumienia, weryfikowania? To jakby czytać słowa bez rozumienia- zdarza się, ale na dłuższą metę dla mnie nie ma sensu.
Rozumiem jeszcze, że ktoś nie może znieść jakiegoś głosu, bywają głosy tak specyficzne, charakterystyczne, które nie każdemu się podobają, ale zbytniej przesady w wymaganiach odpowiedniej barwy głosu też nie rozumiem. Ta moja znajoma, o której już wspomniałam, uwielbia np. głos Celine Dion, a nie ceni Edyty Górniak, a ja kompletnie nie słyszę różnicy między tymi głosami, tzn. odróżniam jeden głos od drugiego, ale nie rozumiem, czym jeden głos miałby być od drugiego gorszy. Na takie marudzenie i wymagania cudownego, anielskiego głosu ponad treść słów, drży mi powieka.
Gdy widzę takie podejście, jak wasze, że słowa są najmniej ważne, czuję się, jakby ktoś powiedział, że w przemówieniu najważniejsze są odpowiednie udekorowanie mównicy i dobry makijaż. To okropne.
Czy jest na forum ktoś, kto podziela moje zdanie? Czy jestem w tym kompletnie osamotniona (żeby nie napisać "inna", bo poczucie inności na tym forum jest wrogo odbierane, to takie "czfurkowe, prawda? nie powinnam w tej sytuacji czuć się inną, prawda? -.-")?
I kluczowe pytanie: czy wszyscy przedkładający muzykę nad słowa są ekstrawertykami i dlatego różnią się w podejściu ode mnie? Jeśli nie, twierdzenie, jakoby podejście w odbieraniu pieśni różniło się w zależności od intro-, ekstrawertyzmu, jest błędem. Jestem introwertykiem bezdyskusyjnym.
Rozumiem jeszcze, że ktoś nie może znieść jakiegoś głosu, bywają głosy tak specyficzne, charakterystyczne, które nie każdemu się podobają, ale zbytniej przesady w wymaganiach odpowiedniej barwy głosu też nie rozumiem. Ta moja znajoma, o której już wspomniałam, uwielbia np. głos Celine Dion, a nie ceni Edyty Górniak, a ja kompletnie nie słyszę różnicy między tymi głosami, tzn. odróżniam jeden głos od drugiego, ale nie rozumiem, czym jeden głos miałby być od drugiego gorszy. Na takie marudzenie i wymagania cudownego, anielskiego głosu ponad treść słów, drży mi powieka.
Gdy widzę takie podejście, jak wasze, że słowa są najmniej ważne, czuję się, jakby ktoś powiedział, że w przemówieniu najważniejsze są odpowiednie udekorowanie mównicy i dobry makijaż. To okropne.
Czy jest na forum ktoś, kto podziela moje zdanie? Czy jestem w tym kompletnie osamotniona (żeby nie napisać "inna", bo poczucie inności na tym forum jest wrogo odbierane, to takie "czfurkowe, prawda? nie powinnam w tej sytuacji czuć się inną, prawda? -.-")?
I kluczowe pytanie: czy wszyscy przedkładający muzykę nad słowa są ekstrawertykami i dlatego różnią się w podejściu ode mnie? Jeśli nie, twierdzenie, jakoby podejście w odbieraniu pieśni różniło się w zależności od intro-, ekstrawertyzmu, jest błędem. Jestem introwertykiem bezdyskusyjnym.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- lasuch
- Moderator
- Posty: 731
- Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Osobowość a muzyka.
Spokojnie Rilla, jeżeli ja jestem ostoją normalności, to możesz czuć się równie normalna
Dla mnie melodia musi współgrać ze słowami, w stanie idealnym się one uzupełniają...w sumie nie wiem co ważniejsze. Zarówno słowa bez muzyki potrafią istnieć jak i dobra muzyka bez słów.
Jeżeli ma brakować słów, to tylko w muzyce klasycznej. Są też utwory, gdzie słowa nie niosą większego przesłania, ale współgrają na tyle z melodią (często jakieś rockowe i popowe, ale też reggae), że fajnie się tego słucha i nuci pod nosem, a banalność tekstów nie przeszkadza. Są też utwory perełki...gdzie muzyka nadaje sens słowom, a słowa potwierdzają sens muzyki. Są to zazwyczaj tzw."smęty" które jednak bardzo lubię (wiele zespołów, wiele piosenek...m.in. Damien Rice, różnorodność gatunkowa). Ale lubię też takie, gdzie muzyka praktycznie jest prymitywna ('muzycy' się sami do tego przyznają), a słowa z kolei niosą duży przekaz i często są bardzo wartościowe, mam tu na myśli głównie rap.
Ta rozbieżność gatunkowa przekłada się też na moim nastawieniu do intro/ekstra, który też jest taki zmiksowany więc może jednak pewne znaczenie z osobowością to ma, choć ciężko mi się do tego przekonać
Dla mnie melodia musi współgrać ze słowami, w stanie idealnym się one uzupełniają...w sumie nie wiem co ważniejsze. Zarówno słowa bez muzyki potrafią istnieć jak i dobra muzyka bez słów.
Jeżeli ma brakować słów, to tylko w muzyce klasycznej. Są też utwory, gdzie słowa nie niosą większego przesłania, ale współgrają na tyle z melodią (często jakieś rockowe i popowe, ale też reggae), że fajnie się tego słucha i nuci pod nosem, a banalność tekstów nie przeszkadza. Są też utwory perełki...gdzie muzyka nadaje sens słowom, a słowa potwierdzają sens muzyki. Są to zazwyczaj tzw."smęty" które jednak bardzo lubię (wiele zespołów, wiele piosenek...m.in. Damien Rice, różnorodność gatunkowa). Ale lubię też takie, gdzie muzyka praktycznie jest prymitywna ('muzycy' się sami do tego przyznają), a słowa z kolei niosą duży przekaz i często są bardzo wartościowe, mam tu na myśli głównie rap.
Ta rozbieżność gatunkowa przekłada się też na moim nastawieniu do intro/ekstra, który też jest taki zmiksowany więc może jednak pewne znaczenie z osobowością to ma, choć ciężko mi się do tego przekonać
8w7 SLE-Ti
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Osobowość a muzyka.
To oczywiste, też bardzo lubię muzykę instrumentalną, bez słów. DarkLilith jednak napisała "skupiamy się bardziej albo bardziej na muzyce, albo na słowach", a nie można skupić się na słowach, gdy ich nie ma, więc rozumiem, że chodzi o podejście do piosenek, a nie do muzyki jako takiej.lasuch pisze:Zarówno słowa bez muzyki potrafią istnieć jak i dobra muzyka bez słów.
Też się zgadzam, uważam podobnie. Nie wymagam od tekstów erudycji, czy arcymądrego przesłania, bo tekst może być zupełnie prosty. Chodzi o to, by miał sens, nie był nudny, miał treść, która mi odpowiada. Gdy słucham piosenki, skupiam się na tekście, słucham go, próbuję zrozumieć, zinterpretować, wczuć się. Pierwsze, na co zwracam uwagę, to słowa. Muzyka jest drugorzędna. I o to chyba chodzi w tezie podanej przez DarkLilith, że jedni skupiają się, słuchając tego samego utworu, na słowach, a drudzy na muzyce.lasuch pisze: Są też utwory, gdzie słowa nie niosą większego przesłania, ale współgrają na tyle z melodią (często jakieś rockowe i popowe, ale też reggae), że fajnie się tego słucha i nuci pod nosem, a banalność tekstów nie przeszkadza.
Czy słuchając tych banalnych piosenek, słuchasz tekstu, czy większą uwagę skupiasz na muzyce?
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Re: Osobowość a muzyka.
Mam zajebistą osobowość i słucham zajebistej muzyki. Jutro wypowiem się głębiej w temacie.
- Windowlicker
- Posty: 29
- Rejestracja: niedziela, 17 kwietnia 2011, 10:56
- Enneatyp: Mediator
Re: Osobowość a muzyka.
Błąd. Słowa są tylko dopełnieniem muzyki, gdyż definicja muzyki nie stawia warunku konieczności zawarcia w niej słów. To właśnie zwracanie uwagi przede wszystkim na liryki w muzyce jest jak np. podziwianie obramowania obrazu zamiast samego obrazu. Pewnym wyjątkiem może być oczywiście wspomniana przez Ciebie poezja śpiewana, co nie zmienia faktu, że muzyka jest przede wszystkim muzyką, czyli szeregiem zharmonizowanych dźwięków oddziałujących na psychikę - nie jest słowami, przekazem, czy interpretacją tekstu.Gdy widzę takie podejście, jak wasze, że słowa są najmniej ważne, czuję się, jakby ktoś powiedział, że w przemówieniu najważniejsze są odpowiednie udekorowanie mównicy i dobry makijaż. To okropne.
Muzyka bez słów nie przestaje być muzyką. Słowa bez muzyki (bez jakiejkolwiek melodii) przestają być muzyką.
Co do przykładania uwagi do słów albo samej muzyki - jestem intro- i zwracam uwagę praktycznie tylko na warstwę instrumentalną, traktując wokal jako jeden z jej elementów.
Odmawiasz zatem racji bytu prawie całemu jazzowi, lwiej części elektroniki, post-rockowi itp. itd.Jeżeli ma brakować słów, to tylko w muzyce klasycznej.
Ścieżka poznania typu Enneagramu : od Tragicznego Romantyka, przez Analitycznego Obserwatora aż do Ciepłej Kluski (9w1, INFP).
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Osobowość a muzyka.
Nie - poezja to słowa. I zrozumiałabym to obruszenie, gdyby ktoś napisał, że w poezji nie liczą się dla niego słowa. Ale muzyka, jak już wcześniej zauważono, to dźwięki. Brzemienia w muzyce nie da się zignorować, same słowa można z powodzeniem. Oczywiście, coś się na tym traci (przesłanie, emocje zawarte w tekście). Ale też coś zyskuje (głębsze połączenie z dźwiękami). Osobiście nie uważam żadnego z tych sposobów słuchania muzyki za lepszy/gorszy. Po prostu inny. Sama należę do tych, którzy słowa najczęściej ignorują. Nie jest to zawsze regułą, bo bywa, że po jakimś czasie zainteresuję się, o czym właściwie jest dany utwór. Ale dopiero po pewnym czasie. Przy pierwszym zetknięciu w ogóle nie śledzę tekstu, jedynie słyszę muzykę. Nie robię tego specjalnie, po prostu za bardzo "zapatruję się" w dźwięki, żebym dostrzegała jakiś tekst. Jak chcę tekstu, sięgam po książkę.Rilla pisze:Rany, dlaczego? Dlaczego tak dyskryminujecie słowa w piosenkach? Przecież piosenka- to słowa.
Weźmy np. ten utwór:
http://www.youtube.com/watch?v=_keS5CgpBT0
Ani słowa nie rozumiem. A jednak ładunek emocji ma mocny.
Nie do końca. Jeżeli szukać analogii, to udekorowanie mównicy ma się do przemówienia tak, jak okładka płyty do muzyki. A nie jak muzyka do tekstu.Gdy widzę takie podejście, jak wasze, że słowa są najmniej ważne, czuję się, jakby ktoś powiedział, że w przemówieniu najważniejsze są odpowiednie udekorowanie mównicy i dobry makijaż. To okropne.
Nie, znam wiele osób, dla których teksty w muzyce są naprawdę ważne. Nie jesteś sama na świecie.Czy jestem w tym kompletnie osamotniona (żeby nie napisać "inna", bo poczucie inności na tym forum jest wrogo odbierane, to takie "czfurkowe, prawda? nie powinnam w tej sytuacji czuć się inną, prawda? -.-")?
Jestem intro-, więc teoria obalona.I kluczowe pytanie: czy wszyscy przedkładający muzykę nad słowa są ekstrawertykami i dlatego różnią się w podejściu ode mnie?
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Osobowość a muzyka.
Mam dokładnie tak samo, jeśli jakiś utwór bardzo mnie zainteresuje wtedy siegam do tekstu. Niestety dosyć często się zdarza że moje wyobrażenia tworzone przez muzykę mijają się z tym co artysta chciał przekazać. Dobrze wieć że każdy ma swoją głowe i może utwory interpretować po swojemu, bo przecież muzyki słucha się dla siebie a nie 'ku pokrzepieniu serc'.
Szczęście to stan ducha. Głód to problem fizyczny. A to już dwie gęby do karmienia.
- inv
- Posty: 1305
- Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu
Re: Osobowość a muzyka.
tak jak napisał Windowlicker, tylko ujął to trochę inaczej.Gdy widzę takie podejście, jak wasze, że słowa są najmniej ważne, czuję się, jakby ktoś powiedział, że w przemówieniu najważniejsze są odpowiednie udekorowanie mównicy i dobry makijaż. To okropne.
jest zupełnie odwrotnie.
to słowa są makijażem; one pokazują wady i zalety twórcy tekstu/śpiewającego; makijaż to ideologia.
muzyka bez słów ma o wiele większe, mniej werbalne, bardziej empatyczne pole interpretowania.
wiem, że w świecie lewej półkuli i popkultury to jest trudne do ogarnięcia, ale im bardziej będziecie w to wchodzić, tym bardziej zauważycie, że te słowa są prawdziwe. 8)
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.
bzy bzy.
- lasuch
- Moderator
- Posty: 731
- Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Osobowość a muzyka.
Właśnie w tym rzecz, że obie te rzeczy tak idealnie ze sobą współgrają, że są jednym...więc obie są równie ważne. Tak jak pisałem - jedno dopełnia drugie i myślę, że bez siebie byłyby średnie, albo nawet brzydkie.Rilla pisze:Czy słuchając tych banalnych piosenek, słuchasz tekstu, czy większą uwagę skupiasz na muzyce?
Z jednej strony doceniam wartość muzyki bez słów, ale słucham takich rzeczy sporadycznie...zazwyczaj taka muzyka kojarzy mi się z jakimś obrazem, który zaraz miewam przed oczami (przykładem jest chociażby muzyka filmowa). W dużej mierze słucham utworów których tekst jest mądry, niesie przesłanie...albo przywołuje podobne uczucia/wspomnienia z mojego życia. Może jestem mało wrażliwy, że potrzebuję takich "wspomagaczy" żeby coś sobie wyobrazić...ale samej muzyki bez słów nie byłbym w stanie długo słuchać.
Edit: Ja mówię o muzyce, którą lubię...nie odmawiam im bytu. Po prostu nie podoba mi się.
8w7 SLE-Ti