Ale akurat to prawda. Nie chodzi o ilość tylko o częstotliwość właśnie. Nie w tym rzecz zeby obżerać sie 2x dziennie by starczyło na cały dzień, tylko zjeść tą samą ilość posiłku rozbitą na kilka porcji, by organizm m.in. nadążył z trawieniem, przyzwyczaił sie do określonych porcji w określonych godzinach = nie tył, utrzymał wagę. To tak w skrócie.Cytat:
Byc może odżywiasz się nieregularnie. Pamiętaj, że należy jeść 3-5 posiłków dziennie.
Jem dwa razy dziennie. Nie wiedziałam, że śniadanie i obiad to niewystarczająca ilość pożywienia.
Anoreksja i bulimia
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
No tak, wiem, czytałam o tym tu i tam. Jednak miałabym problem z wdrożeniem takiego systemu. Burczenie w brzuchu to jedyny (i chyba rozsądny) bodziec skłaniający mnie do jedzenia. Poza tym... jeśli miałoby się jeść od 3 do 5 razy dziennie, to zaczęłabym odnosić niemiłe wrażenie, że życie kręci się tylko wokół jedzenia. Oczywiście to niezaprzeczalna prawda, ale może lepiej żeby myśleć o jedzeniu w chwilach gdy głód przypili?nutshell pisze:Nie chodzi o ilość tylko o częstotliwość właśnie. Nie w tym rzecz zeby obżerać sie 2x dziennie by starczyło na cały dzień, tylko zjeść tą samą ilość posiłku rozbitą na kilka porcji
5w6
- Basket Case
- VIP
- Posty: 712
- Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41
Pozwalam sobie odgrzebac ten wątek. Poniżej cytat z forum o anoreksji i bulimii:
Trochę inne spojrzenie na bulimię. Okazuje się, że w tej chorobie nie chodzi tylko o to, żeby byc piękna i szczupłą...Może zacznę od tego jak wyglądała "moja odmiana" bulimii...
Nawet nie wiam kiedy sie to zaczęło...ale chyba miałam ok 10 lat (!!!) Teraz
mam 21 a wyszłam z tego pare miesięcy temu... Więcej niż połowa mojego życia...
Pewne rzeczy jak trwają tak długo to stają sie taką nieodłączna częscią
naszego życia... tak było ze mną.
Dlaczego zaczęłam... jest pewnie wiele czynników... potrzeba akceptacji... i
jej brak ( w rodzinie, szkole...), niezaspokojona ambicja, a co za tym idzie, i
w połaczeniu z tym pierwszym, niska samoocena... Początkowo wydaje sie to być
jakimś wyjściem, pozniej nie można już bez tego zyc... to sposób "radzenia"
sobie z problemami... specyficzny sposób... bo nie rozwiązuje problemów, tylko
stwarza nowe...Potem... nieprawdopodobne poczucie winy... Nie lubie jak
ludzie... nawet (pozornie) znający sie na rzeczy mieszają wszystkie choroby
polegające na zaburzeniu jedzenia do jednego worka. Przecież to nonsens:
ANOREKSJA = KONTROLA, BULIMIA = BRAK KONTROLI
Bulimie można określić jednym zdaniem: "Jesz jak nie jesteś głodna, nie jesz
jak jesteś głodna"
Cały czas myslisz o jedzeniu...
Nie wiem jak wy, ale ja szczerze nienawidziłam siebie za to co robiłam,
potrafiłam sie po takich napadach naprawde "zmieszać z błotem"... czułam sie
jeszcze brzydasz i jeszcze bardziej beznadziejna... głupia, debilka, która
nawet nie potrafi zapanować nad jedzeniem... a później wygląda jak potwor, z
ta czerwoną twarzą (albo raczej mordą), przekrwionymi oczami, śluzem
wypływającym z nosa, z czerwonymi śladami palców w kącikach ust. Doskonale
pamiętam to uczucie jak po "zrobieniu swoje" w toalecie podnosiłam się i
czułam jak krew napływa mi do głowy powodując pulsujący przypływ gorąca.
Nie chciałam tego robić, ale choroba była silniejsza... doskonale was
rozumiem... dwa tygodnie da sie wytrzymać... zdarzają sie przerwy, ale potem
sie wraca... No to jak w takim razie jestem już czysta od prawie pół roku???
Jedno zdanie:
"Nie chcę już siebie za to nienawidzieć" ... prawda, że niepozorne zdanie, ale
jaką mam moc... przynajmniej dla mnie miało ogromna... a co tak naprawde
oznacza... Po prostu wybaczyłam sobie... te wszystkie lata jakie
"przegrywałam" z chorobą.. wszystko to co sobie kiedyś mówiłam... Ważne było
też to, ze nie wiedziałam wtedy jeszcze ze jestem wyleczona, ze to wystarczy,
po prostu przestałąm siebie nienawiedzieć niezależnie od choroby )... nie
wiem czy jest to uniwersalny sposób na wyjście z tej bulimii, ale napewno wart
przemyslenia...
Musisz sobie zdać sprawę, że wyniszczasz sie psychicznie przez ta chorobę...
może tego jeszcze nie zwerbalizowałaś, ale tak naprawde Twoim problemem jest
to że NIENAWIDZISZ siebie .Siebie jako całokształtu... swojej fizyczności oraz
wszystkiego co poza te fizycznoś wybiega... Ile razy myślałaś, że mogłabyś to
robic lepiej, tamto inaczej no i wogóle mogłabyś być zupełnie inna??? Masz
niesamowite wymagania w stosunku do siebie... inni też może od Ciebie dużo
wymagają, ale tak naprawde Ty wymagasz od siebie wielokrotnie więcej niż oni
wszyscy razem wzieci...
Zawsze mowie, że ambicja to dobra cecha, ale nie jak jest chorobliwa. Odkąd
nie jestm już chora... zauważyłam, ze fajna ze mnie dziewczyna... całkiem
ładna, zupełnie mądra, radosna ciesząca sie życiem, pomocna, koleżeńska,
troche zwariowana, ale szczypta szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła ))
Akceptuje siebie jako CAŁOKSZTAŁT Nie tylko proste zęby i kształtne piersi...
po prostu nie przeszkadza mi już bycie sobą...
Pozdrawiam
- psychobabble
- Posty: 40
- Rejestracja: niedziela, 2 grudnia 2007, 16:14
Zaburzenia odżywiania to w ogóle jest znacznie więcej niż dieta. Wypełniają każdy aspekt życia osoby cierpiącej, są spowodowane różnorakimi czynnikami. Zaburzenia odżywiania wywołują samokrytyczne, negatywny myśli i odczucia odnośnie jedzenia, a nie są nimi wywołane. Anoreksja charakteryzuje się dążeniem do perfekcji w każdym aspekcie życia. Stawiają sobie bardzo wysokie wymagania i starają się za wszelką cenę im sprostać. Chcą mieć kontrolę nad wszystkim co je otacza, jednak jedyną sferą, w jakiej mogą mieć 100% kontrolę jest właśnie jedzenie i waga. Jeśli nie mogą panować nad tym, co dzieje się wokół nich, pilnują swojej wagi. Oczywiście, zanim się za to zabiorą, muszą mieć niską samoocenę, muszą być nieakceptowane w środowisku, w jakim się znajdują, ignorowane przez rodzinę i, tu swój udział mają media, widząc, w reklamach, gazetach i telewizji, że chude kobiety są zawsze uśmiechnięte, szczęśliwe i pożądane, mylnie stwierdzają, że chudość to sposób na sukces. I tak się zaczyna, że każdy ranek zaczynają od numerków na miarce i wadze i to właśnie one decydują o ich sukcesie czy porażce. A tak naprawdę jest to po prostu sposób na ucieczke przed problemami w świecie rzeczywistym. Dla nich łatwiej jest się odchudzać, niż stawić czoła realnemu światu i swoim kłopotom. W niektórych skrajnych przypadkach niska samoocena doprowadza do przeczucia, że nie zasługuje się na jedzenie .
Co do bulimii, choć tu mam mniejszą wiedzę, to osoby chore także cierpią na niską samoocenę, nie mają poczucia bezpieczeństwa, jednak ich głównym dążeniem, w przeciwieństwie do anoreksji, jest walka o akceptacje otoczenia. Mają tendencję do robienia wszystkiego, by zadowolić innych, jednocześnie ignorując własne potrzebyi kryjąc się ze swoimi uczuciami. Jedzenie zostaje ich jedynym źródłem komfortu i stąd się biorą 'napady żarłoczności' - podczas takiego napadu, w ciągu kilku,kilkunastu minut mogą spożyć od 1000 do 10000 kcal Jednak zaraz po tym, jak w wypowiedzi przytoczonej przez moją przedmówczynię, czują się winne za to co robią i zwracają wszelkimi sposobami, głównie poprzez wymioty (często wspomagają się środkami przeczyszczającymi, moczopędnymi ; dochodzą do tego również ćwiczenia oraz czasem 'poszczenie', ale wtedy to już bardziej przypomina anoreksję bulimiczną), większość tego (nigdy nie jest możliwe zwrócenie wszystkiego), co zjadły. I tu czują się jeszcze gorzej, czują obrzydzenie do własnej ciała i tego, co robią i tak zamyka się błędne koło...Ale bulimiczki zdają sobie sprawę z ich problemu i są, w przeciwieństwie do anorektyczek, bardziej chętne do szukania pomocy. No i bulimiczki przeważnie nie są chodzącymi kościotrupami, z zewnątrz wyglądają pozornie normalnie, jednak to co dzieje się wewnątrz ich organizmu, a nawet z zębami jest przerażające i odrażające. Bulimia, nieleczona, doprowadza najczęściej do śmierci z powodu pęknięcia osłabionego wymiotowaniem żołądka, czyli co za tym idzie, wylaniu się wszystkich kwasów do pozostałych organów zewnętrznych. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak potworna jest taka śmierć...
To by było na tyle, w dużym uproszczeniu.
Co do bulimii, choć tu mam mniejszą wiedzę, to osoby chore także cierpią na niską samoocenę, nie mają poczucia bezpieczeństwa, jednak ich głównym dążeniem, w przeciwieństwie do anoreksji, jest walka o akceptacje otoczenia. Mają tendencję do robienia wszystkiego, by zadowolić innych, jednocześnie ignorując własne potrzebyi kryjąc się ze swoimi uczuciami. Jedzenie zostaje ich jedynym źródłem komfortu i stąd się biorą 'napady żarłoczności' - podczas takiego napadu, w ciągu kilku,kilkunastu minut mogą spożyć od 1000 do 10000 kcal Jednak zaraz po tym, jak w wypowiedzi przytoczonej przez moją przedmówczynię, czują się winne za to co robią i zwracają wszelkimi sposobami, głównie poprzez wymioty (często wspomagają się środkami przeczyszczającymi, moczopędnymi ; dochodzą do tego również ćwiczenia oraz czasem 'poszczenie', ale wtedy to już bardziej przypomina anoreksję bulimiczną), większość tego (nigdy nie jest możliwe zwrócenie wszystkiego), co zjadły. I tu czują się jeszcze gorzej, czują obrzydzenie do własnej ciała i tego, co robią i tak zamyka się błędne koło...Ale bulimiczki zdają sobie sprawę z ich problemu i są, w przeciwieństwie do anorektyczek, bardziej chętne do szukania pomocy. No i bulimiczki przeważnie nie są chodzącymi kościotrupami, z zewnątrz wyglądają pozornie normalnie, jednak to co dzieje się wewnątrz ich organizmu, a nawet z zębami jest przerażające i odrażające. Bulimia, nieleczona, doprowadza najczęściej do śmierci z powodu pęknięcia osłabionego wymiotowaniem żołądka, czyli co za tym idzie, wylaniu się wszystkich kwasów do pozostałych organów zewnętrznych. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak potworna jest taka śmierć...
To by było na tyle, w dużym uproszczeniu.
4, a skrzydło się waha:/
"You must be the change you want to see in the world." - Gandhi
"You must be the change you want to see in the world." - Gandhi
Przez ostatnie miesiące odchudzanie nabrało dla mnie wielkiego znaczenia aż... schudłam i stwierdziłam, że wcale nie jestem piękniejsza, lepsza przez to. Wyglądałam jak patyk, było mi słabo mnie po byle czym a mój system wartości był w jeszcze gorszym stanie niż zwykle. Wróciłam więc do swojej poprzedniej wagi. Nie byłam i nie jestem gruba - moje aktualne BMI to równo 19 i czuję się z tym ok.
ENTP.
hey you, don't tell me there's no hope at all
hey you, don't tell me there's no hope at all
- Annihilator.
- Posty: 19
- Rejestracja: wtorek, 16 września 2008, 02:54
Wedłóg mnie to nie chodzi o to, że "szczupłe jest piękne" a raczej "grube jest inne". To co grube wyróżnia się. Dochodzi do tego niska sprawność fizyczna grubszych stąd bierze się ich nieatrakcyjność...
a anoreksja jest czymś na kształt fobii? nie chce się być tak grubym bo grubi są nieakceptowani.
Jakby pójść tym moim tokiem rozumowania to gdyby nie było tylu chorobliwie grubych ludzi to nie byłoby anoreksji.
a anoreksja jest czymś na kształt fobii? nie chce się być tak grubym bo grubi są nieakceptowani.
Jakby pójść tym moim tokiem rozumowania to gdyby nie było tylu chorobliwie grubych ludzi to nie byłoby anoreksji.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Moim zdaniem sytuacje w której organizm jest zmuszony do "trawienia" samego siebie nie można nazwać strachem przed otyłością.
Ze szczupłe jest piękne to akurat naturalne, w kulturach pierwotnych kiedy był problem z pożywieniem piękne było tłuste, w naszym konsumpcyjnym społeczeństwie nie musimy się martwic o to czy jutro będzie co jeść to i tusza przestała być modna. Modelki nie są grube ale anorektyczek też już się raczej nie widuje, przynajmniej mi się tak zdaje
Zresztą jest w tym coś pięknego, wiec nie dziwie się czasowej fascynacji artystów
http://republika.pl/blog_ql_4130569/567 ... orexia.jpg
Co nie znaczy ze to pochwalam
Ze szczupłe jest piękne to akurat naturalne, w kulturach pierwotnych kiedy był problem z pożywieniem piękne było tłuste, w naszym konsumpcyjnym społeczeństwie nie musimy się martwic o to czy jutro będzie co jeść to i tusza przestała być modna. Modelki nie są grube ale anorektyczek też już się raczej nie widuje, przynajmniej mi się tak zdaje
Zresztą jest w tym coś pięknego, wiec nie dziwie się czasowej fascynacji artystów
http://republika.pl/blog_ql_4130569/567 ... orexia.jpg
Co nie znaczy ze to pochwalam