Ego

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Ego

#16 Post autor: Kapar » wtorek, 28 maja 2013, 16:24

duplo pisze: Głównie mam na myśli mechanizmy obronne, za którymi się chowamy gdy czujemy się niekomfortowo.

I moje pytanie brzmi czy warto walczyć z tymi mechanizmami, czy taka walka czasem nie przynosi więcej szkód niż zysków. Czy nie jest to oszukiwanie swojej natury.
baby_kapar pisze: Żeby miec zdrowsze życie lepiej jest wygładzic i ustabilizowac wewnętrzną powłokę przez realizację, co wychodzi z Ego, a co pochodzi od innych.
Mógłbyś to objaśnić?
Chodzi mi właśnie o to, żeby mechanizmów obronnych nie uznawac jako częśc siebie, tylko zewnętrzną powłokę. Sama mówisz, że "chowamy" się za mechanizmami obronnymi - one nie są nasze, to jest ciało obce, którego można się pozbyc. Najpierw jest potrzebna zmiana myślenia, że to nie jest częśc mnie, warto odrzucic i głęboko potępic takie zachowania. Można to wg mnie osiągnąc poprzez realizacje jakimi mechanizmami się posługujemy oraz, że one nie są z nami tożsame.
duplo pisze: zadaję pytanie jeszcze raz, prościej ujmując: czy walka z mechanizmami obronnymi np. poprzez afirmacje, medytacje, NLP, wróżki itd jest zdrowe dla umysłu? Co tak naprawdę się zyskuje zrzucając cały pancerz wyuczonych odruchów? Z czym zostaje człowiek gdy jest "nagi" i czym się wtedy kieruje?
Bardzo dobre pytanie. Używając jakiejś metody oczyszczenia, czy uwolnienia się od Ego w twoim rozumieniu (ja mam inne rozumienie), tracimy w pewnym sensie częśc siebie. Mogę powiedziec, że odrzuciłem większośc niezdrowych odruchów, bylem w oczach Enneagramu na wysokim poziomie zdrowia. Tylko pojawił się jednen problem - zaczęło byc nudno - nie wiele się działo, ludzie mnie przestali denerwowac, ja sam się nie wkurzałem na siebie, pełna akceptacja - tak prawie przez rok. Nie czułem się całkiem sobą będąc takim empatycznym i zrównoważonym, więc powoli przestałem się kontrolowac i byc świadomym siebie - życie stało się ciekawsze choc trudniejsze. Podsumowując, nie ma co się zmieniac w Buddę, tylko warto sobie konkretnie określic wcześniej co chcemy zmienic.
duplo pisze:Hipotetycznie, jakbym osiągnęła taki stan, to czy życie sprawiałoby mi radość? Tj, moje ego... tak, jednak wrócę do pojęcia ego. Moje ego sprawia, że czerpę dużo radości z takich rzeczy jak sado-masochistyczne fantazje, seks, albo mam satysfakcję z tego że dowalę jakiemuś snobowi grając mu na ambicji (np. gdy okazuję się od niego lepsza w jakiejś dziedzinie). Są to moje małe, toksyczne smaczki z których ciężko byłoby mi zrezygnować na rzecz... nagości?
Dokładnie
kangur pisze:
Hipotetycznie, jakbym osiągnęła taki stan, to czy życie sprawiałoby mi radość? Tj, moje ego... tak, jednak wrócę do pojęcia ego. Moje ego sprawia, że czerpę dużo radości z takich rzeczy jak sado-masochistyczne fantazje, seks, albo mam satysfakcję z tego że dowalę jakiemuś snobowi grając mu na ambicji (np. gdy okazuję się od niego lepsza w jakiejś dziedzinie). Są to moje małe, toksyczne smaczki z których ciężko byłoby mi zrezygnować na rzecz... nagości?
tak, właśnie o tym pisałam, że ego broni się przed obdarciem, bo widzi siebie w tej całej otoczce. A jeśli jej zabraknie, zniknie zafałszowana tożsamość.
I... także dokładnie.
Kwestia jest znowu taka, czym jest Ego? Po obdarciu się z fałszywej otoczki, czym zostaniemy? Czy to naprawdę będziemy my, czy może ktoś na wzór Buddy?
Moim zdaniem bez namiętności i slabości nie byłbym tak naprawdę sobą. Tzn, ta "fałszywa powłoczka", tudzież Ego, jest taką samą częścią mnie jak moja prawdziwe Ja. Z tym pierwszym trzeba nauczyc się życ w zgodzie a nie się go pozbywac.
Litowojonow pisze:Dość dziwny ten podział na "prawdziwe ja" i resztę, jak z jakiejś bajki. Pozwala się nie identyfikować z tymi wszystkimi niefajnymi przywarami, przecież to nie ja, to jakieś brudne uwalane w rynsztoku ego :twisted: Wygląda to niemal jak kolejny mechanizm obronny ;]
Zaprzeczę sam sobie, ale się nie zgadzam jednak. Mimo wszystko realizacja czego naprawdę chcemy oraz co stoi nam na przeszkodzie, np chcemy dobrych relacji z partnerem ale mechanizmy obronne stoją nam na drodze, jest wartościowa. Spojrzenie na siebie obiektywnym okiem tak jakbyśmy obserwowali kogoś innego, czyli de facto odcięcie się od swoich przywar i uwalenie swojego Ego w rynsztoku, są drogą do poprawy jakości życia osobistego.

Koniec końców, pozbywanie się swojego Ego nie, próba rozpoznania głębokich pragnień i potrzeb tak. Ograniczenie wpływu Ego na osiągnięcie celów tak, zaprzeczanie swojej naturze i uwarunkowaniom nie. Wszystko w odpowiednik proporcjach - tak.


Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Ego

#17 Post autor: kangur » wtorek, 28 maja 2013, 19:56

hehe, wszystkie tematy na tym forum można podsumować - najlepszy jest złoty środek :)

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Ego

#18 Post autor: duplo » wtorek, 28 maja 2013, 20:13

baby_kapar pisze:Używając jakiejś metody oczyszczenia, czy uwolnienia się od Ego w twoim rozumieniu (ja mam inne rozumienie), tracimy w pewnym sensie częśc siebie. Mogę powiedziec, że odrzuciłem większośc niezdrowych odruchów, bylem w oczach Enneagramu na wysokim poziomie zdrowia. Tylko pojawił się jednen problem - zaczęło byc nudno - nie wiele się działo, ludzie mnie przestali denerwowac, ja sam się nie wkurzałem na siebie, pełna akceptacja - tak prawie przez rok. Nie czułem się całkiem sobą będąc takim empatycznym i zrównoważonym, więc powoli przestałem się kontrolowac i byc świadomym siebie - życie stało się ciekawsze choc trudniejsze. Podsumowując, nie ma co się zmieniac w Buddę, tylko warto sobie konkretnie określic wcześniej co chcemy zmienic.
Właśnie to jest moja obawa. Że jak "wyzdrowieję", to będę się... no, nudzić. Życie i relacje międzyludzkie nie będą mnie stymulować.
Moim zdaniem bez namiętności i slabości nie byłbym tak naprawdę sobą. Tzn, ta "fałszywa powłoczka", tudzież Ego, jest taką samą częścią mnie jak moja prawdziwe Ja. Z tym pierwszym trzeba nauczyc się życ w zgodzie a nie się go pozbywac.
Czyli w Twoim rozumieniu zdrowe jest akceptować siebie wraz ze swoimi wadami i zaletami? Jak komuś dopiekę i czuję z tego satysfakcję to nie muszę na siłę wmawiać sobie wyrzutów sumienia czy uczyć się współczucia? (bo to wbrew mojej naturze)
Mimo wszystko realizacja czego naprawdę chcemy oraz co stoi nam na przeszkodzie, np chcemy dobrych relacji z partnerem ale mechanizmy obronne stoją nam na drodze, jest wartościowa.
A czy nie jest tak, że gdy odrzucę swoje mechanizmy obronne (jako ciało obce) to stanę się mniej pociągająca dla partnera? Co jeżeli pociąga go właśnie mój pazur, który jest produktem ubocznym ochrony swojego ego przed zranieniem?
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Awatar użytkownika
karczes
Posty: 70
Rejestracja: wtorek, 15 października 2013, 15:10
Enneatyp: Obserwator

Re: Ego

#19 Post autor: karczes » wtorek, 15 października 2013, 17:44

baby_kapar pisze: Bardzo dobre pytanie. Używając jakiejś metody oczyszczenia, czy uwolnienia się od Ego w twoim rozumieniu (ja mam inne rozumienie), tracimy w pewnym sensie częśc siebie. Mogę powiedziec, że odrzuciłem większośc niezdrowych odruchów, bylem w oczach Enneagramu na wysokim poziomie zdrowia. Tylko pojawił się jednen problem - zaczęło byc nudno - nie wiele się działo, ludzie mnie przestali denerwowac, ja sam się nie wkurzałem na siebie, pełna akceptacja - tak prawie przez rok. Nie czułem się całkiem sobą będąc takim empatycznym i zrównoważonym, więc powoli przestałem się kontrolowac i byc świadomym siebie - życie stało się ciekawsze choc trudniejsze. Podsumowując, nie ma co się zmieniac w Buddę, tylko warto sobie konkretnie określic wcześniej co chcemy zmienic.
Jak rozumiem po zwycięskiej walce z ego było ci nudno, ale po jakimś czasie zrobiło się ciekawie ale trudniej, bo odstawałeś od innych ludzi?
Każdy musi zadać sam sobie pytanie:
- czy akceptuje swoje niedoskonałości, ale czuje się dobrze w społeczeństwie
- czy może chcę usunąć swoje niedoskonałości i patrzeć na świat bardziej obiektywnie, kosztem tego że nie będę pasował do innych ludzi, którzy nadal będą korzystać z "usług" ego

"Piątki" z założenia są bliżej drugiej opcji, ponieważ u nich ego działa słabiej, dlatego czują się inne, bo są inne.
5w6

Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: Ego

#20 Post autor: Litowojonow » środa, 16 października 2013, 20:55

Zakładasz, że ego == niedoskonałości?
Pytanie nie jest takie oczywiste, można akceptować swoje niedoskonałości, a społeczeństwo może ich w sporej części nie akceptować.
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Awatar użytkownika
999Przemek
Posty: 227
Rejestracja: sobota, 3 sierpnia 2013, 23:44
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Ego

#21 Post autor: 999Przemek » środa, 16 października 2013, 21:34

I wtedy mogą nazwać Cię narcyzem (bądź nim możesz zostać), jak ja np :P Siódemki tak mają, że przez ich... brak kompleksów mogą być odebrane jako narcyzy albo i nimi być... nie wiem jak to jest w praktyce :)
Enneagram: 7w8
Socionika i MBTI: ENTp-ILE
Instynkt: sx

Awatar użytkownika
karczes
Posty: 70
Rejestracja: wtorek, 15 października 2013, 15:10
Enneatyp: Obserwator

Re: Ego

#22 Post autor: karczes » środa, 16 października 2013, 21:53

Litowojonow pisze:Zakładasz, że ego == niedoskonałości?
Pytanie nie jest takie oczywiste, można akceptować swoje niedoskonałości, a społeczeństwo może ich w sporej części nie akceptować.
... I tym samy się ograniczać. Człowiek dąży do samodoskonałości. Który z nas nie chciałby być superbohaterem, przenosić góry, strzelać laserem z oczu. Osoby, które uważają, że dobrze jest jak jest, odcinają sobie drogę rozwoju... a wiadome jest, że jak się człowiek nie rozwija to się cofa.
Litowojonow pisze:Zakładasz, że ego == niedoskonałości?
Jak najbardziej. Z resztą opisy dotyczące "niezdrowości" jakiejś osobowości związane są stricte z działalnością naszego ego. Wiele zachowań emocjonalnych ludzi jest nielogicznych i często uderzających w nas samych, chociażby depresja. Jaki gospodarz chciałby karać samego siebie, przecież to się kupy nie trzyma. > Ego jest po to, by nas osłabić. <
5w6

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ego

#23 Post autor: Zielona » czwartek, 17 października 2013, 00:16

Mnie się ego/ja kojarzy z emocjami. To jest w nas najprawdziwsze. Są te wspólne dla wszystkich: chyba każdy chce kochać i być kochanym , każdy się czasem boi, odczuwa gniew lub złość itd. – cała masa innych, subtelniejszych. I te bardziej osobiste: to czego chcemy, potrzebujemy: nie każdy ma chęć/ potrzebę śpiewania/malowania/chodzenia po górach/ zajmowania się matematyką/uprawiać sport wyczynowo itd.
Wg. mnie dopiero na to nakłada się wpływ środowiska. Wtedy powstaną enneagramowe typy i poziomy zdrowia. Może.
Baby kapar napisał, że podnosząc poziomy zdrowia zaczął się nudzić. Ja wręcz przeciwnie. Gdy zaczęłam rozumieć siebie zrozumiałam innych i to poprawiło moje relacje z innymi, wiedząc czego chcę, co chciałabym zrobić, najchętniej bym się roztroiła ;)
Litowojonow spytał czy: ego == niedoskonałości? Dla mnie tak. W pewnym momencie pracy nad sobą trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoimi wadami. Zrozumieć skąd się wzięły, zaakceptować i umieć im stawić czoła. Mnie to nauczyło pokory. Nie będąc doskonałą nie mam prawa oczekiwać, że inni tacy będą. Ale mogę próbować ich zrozumieć. Bo pierwotne emocje mamy takie same.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: Ego

#24 Post autor: Litowojonow » czwartek, 17 października 2013, 17:40

Przemek, bardziej z nołlajferskiej perspektywy patrzyłem, bo jest mi bliższa :wink: Ale są i takie przypadki.

karczes, nie neguję sensu jakiegokolwiek rozwoju, ale można czasem przystanąć i nacieszyć się tym, co już się osiągnęło, że nie jest świetnie, ale także nie jest już tragicznie. Ideału i tak się nie osiągnie, ciągłego myślenia w kategoriach "jestem gorszy niż mógłbym być" nie widzę jako czegoś zdrowego.
I
karczes pisze:wiadome jest, że jak się człowiek nie rozwija to się cofa
nie, nie jest wiadome.
Zielona pisze:Litowojonow spytał czy: ego == niedoskonałości? Dla mnie tak. W pewnym momencie pracy nad sobą trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoimi wadami. Zrozumieć skąd się wzięły, zaakceptować i umieć im stawić czoła. Mnie to nauczyło pokory. Nie będąc doskonałą nie mam prawa oczekiwać, że inni tacy będą. Ale mogę próbować ich zrozumieć. Bo pierwotne emocje mamy takie same.
Dla mnie nie, jest powiązane, ale nie równoznaczne. Co ciekawe, z dalszą częścią wypowiedzi się już całkowicie zgadzam :)

Btw NGE kończę własnie oglądać po raz drugi, ostatnie odcinki w temacie się mieszczą :D
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ego

#25 Post autor: Zielona » czwartek, 17 października 2013, 21:33

Litowojonow pisze:
Zielona pisze:Litowojonow spytał czy: ego == niedoskonałości? Dla mnie tak. W pewnym momencie pracy nad sobą trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoimi wadami. Zrozumieć skąd się wzięły, zaakceptować i umieć im stawić czoła. Mnie to nauczyło pokory. Nie będąc doskonałą nie mam prawa oczekiwać, że inni tacy będą. Ale mogę próbować ich zrozumieć. Bo pierwotne emocje mamy takie same.
Dla mnie nie, jest powiązane, ale nie równoznaczne. Co ciekawe, z dalszą częścią wypowiedzi się już całkowicie zgadzam :)
Jak miło :)
Spotkałam się ze stwierdzeniem, że są tylko dwie emocje: miłość i strach - we wszystkich swoich odcieniach.
Na początku mnie to zdziwiło: jak to tylko dwie? Przemyślałam temat. Z miłością jasna sprawa. Ale co ze strachem? Doszłam do wniosku, że gniew, złość, irytacja itp. powstają na bazie strachu. Boimy się o coś lub kogoś, czegoś, gdy coś nie idzie po naszej myśli, nieznanego, utraty pozycji, ośmieszenia, krytyki, braku pieniędzy, utraty szacunku lub miłości, i tysięcy innych rzeczy. Ba!, niektórzy boją się nawet, że mogliby coś zyskać lub osiągnięcia sukcesu. Zwykle to nieuświadomiony strach jest tego źródłem.
Miłość i strach mamy zakodowany w pierwotnych instynktach. Są jak yin i yang, światło i ciemność, dobro i zło. Miłość popycha nas w stronę rzeczy dobrych, strach ma nas chronić jako instynkt przetrwania, ale bardzo często bywa też autodestrukcyjny. Bo miłość odczuwamy bezpośrednio, a strach się ukrywa, działa podstępnie.

Dla mnie praca nad sobą i wchodzenie na wyższe poziomy zdrowia oznaczało zrozumienie, że to strach spowodował, że stałam się 9-tką, że na miłości zbudowane są moje zalety, a wady na strachu. Przegrzebałam życiorys i zrozumiałam źródła strachu i jego konsekwencje. Poprawa zdrowia to nic innego jak uwalnianie się od strachu. A ponieważ nie da się od niego uwolnić całkowicie to zawsze będziemy trochę niedoskonali.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: Ego

#26 Post autor: Zielony smok » czwartek, 17 października 2013, 22:39

Się męczta kursanty....

Książeczkę mam i ciekawa jest - polecam.....ale na dziś warto obejrzeć dwa filmiki pod spodem

http://sensus.pl/ksiazki/ego-rcyzmy-poz ... egorcy.htm

Fragmenty książki
http://pdf.helion.pl/egorcy/egorcy.pdf
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
karczes
Posty: 70
Rejestracja: wtorek, 15 października 2013, 15:10
Enneatyp: Obserwator

Re: Ego

#27 Post autor: karczes » piątek, 18 października 2013, 00:05

Litowojonow pisze:karczes, nie neguję sensu jakiegokolwiek rozwoju, ale można czasem przystanąć i nacieszyć się tym, co już się osiągnęło, że nie jest świetnie, ale także nie jest już tragicznie. Ideału i tak się nie osiągnie, ciągłego myślenia w kategoriach "jestem gorszy niż mógłbym być" nie widzę jako czegoś zdrowego.
"jestem gorszy niż mógłbym być" oczywiście jest myśleniem niezdrowym, ale myślenie "trzeba jeszcze poprawić to, to i to" zdrowe jak najbardziej jest. Zdrowym jest również widzieć własne zalety oraz wady i nie użalać się z ich powodu.
Zielona pisze:Dla mnie praca nad sobą i wchodzenie na wyższe poziomy zdrowia oznaczało zrozumienie, że to strach spowodował, że stałam się 9-tką, że na miłości zbudowane są moje zalety, a wady na strachu. Przegrzebałam życiorys i zrozumiałam źródła strachu i jego konsekwencje. Poprawa zdrowia to nic innego jak uwalnianie się od strachu. A ponieważ nie da się od niego uwolnić całkowicie to zawsze będziemy trochę niedoskonali.
Od ego da się uwolnić, choć wymaga to ogromnej iloci czasu i energii. Pracuję obecnie nad tym i mogę powiedzieć, że po 6 m-cach jestem bliżej jak dalej. Przy czym zaprzęgam do pomocy ezoterykę, więc pewnie typowy Kowalski walczyłby z ego kilka lat.
Zielony smok pisze: Fragmenty książki
http://pdf.helion.pl/egorcy/egorcy.pdf
Przeczytałem większość. Polecam.
5w6

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Ego

#28 Post autor: bruno dievs » piątek, 18 października 2013, 00:27

Zielona pisze:Jak miło :)
Spotkałam się ze stwierdzeniem, że są tylko dwie emocje: miłość i strach - we wszystkich swoich odcieniach.
Na początku mnie to zdziwiło: jak to tylko dwie? Przemyślałam temat. Z miłością jasna sprawa. Ale co ze strachem? Doszłam do wniosku, że gniew, złość, irytacja itp. powstają na bazie strachu.
Ciekawe stwierdzenie, aczkolwiek nie zgadzam się. Miłość to bardzo skomplikowane uczucie i przybiera różne formy. Jest mieszanką mniej skomplikowanych uczuć i emocji, a nie odwrotnie. Ale zgadzam się, że gniew, złość i irytacja często powstają na bazie strachu. Nie raz, gdyby się przyjrzeć różnym agresywnym, chamskim lub sztucznie pewnym siebie osobom, to można dostrzec jaka frustracja i poczucie krzywdy nimi kieruje...
na miłości zbudowane są moje zalety, a wady na strachu.
intrygujące, jakie są Twoje zalety?
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
karczes
Posty: 70
Rejestracja: wtorek, 15 października 2013, 15:10
Enneatyp: Obserwator

Re: Ego

#29 Post autor: karczes » piątek, 18 października 2013, 17:24

bruno dievs pisze:Miłość to bardzo skomplikowane uczucie i przybiera różne formy. Jest mieszanką mniej skomplikowanych uczuć i emocji, a nie odwrotnie.
To, żeby nudno nie było, to sobie przytaknę Zielonej[/], że nasze emocje zbudowane są na bazie 2 skrajnych wartości (miłość i strach), tak jak cały wszechświat jest zbudowany właśnie na korelacji 2 skrajności (ciepło i zimno, dobro i zło, itp.).
Miłość jest skrajną pozytywną emocją, słabszymi pozytywnymi emocjami są "lubię to" lub "interesuje mnie" itd. Ukierunkowane poprzez myśl na konkretny obiekt lub zdarzenie dają ogromną ilość kombinacji, ale wszystkie pochodzą od miłości.
5w6

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ego

#30 Post autor: Zielona » piątek, 18 października 2013, 21:30

bruno dievs pisze:intrygujące, jakie są Twoje zalety?
Pisząc „we wszystkich swoich odcieniach” miałam na myśli nie tylko strach, ale również miłość.
To o czym napisał karczes. Można kochać, lubić – mniej lub bardziej, darzyć sympatią. Można kochać/lubić siebie, innych ludzi, można kochać/lubić śpiewać/malować/matematykę/zwierzęta lub przedmioty.

Bruno, mam sobie wystawić laurkę? ;) :D
Bardzo wiele zyskałam dzięki miłości rodziców (choć mocno niedoskonali, ale nie wątpiłam/wątpię w to, że mnie kochają) Dzięki nim umiem kochać, lubię i szanuję ludzi, jestem życzliwa i lubię pomagać, jestem tolerancyjna. Dzięki nim pokochałam malowanie, które wiąże się z wrażliwością i kreatywością; lubię czytać, poznawać świat i się uczyć; lubią porządek i systematyczność, więc i ja lubię. To tak z grubsza te pierwotne.
Są i wtórne – np. punktualność wynika z szacunku dla siebie i innych.
Z kolei gdy pokochałam/polubiłam siebie uruchomiła się np. moja zapomniana zaradność i pracowitość.
Wystarczy.
Aż dziw, że przy takim pierwotnym potencjale stałam się niezdrową 9-tką. Ale to już zupełnie inna historia ;)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

ODPOWIEDZ