Nawiązując do dyskusji z czata, powtórzę za sobą, że zjawisko emocjonalnego odstawania od reszty ludzi osób wybitnie inteligentnych (czy wręcz genialnych) jest dosyć częste i to zarówno w prawdziwym życiu (wiele postaci historycznych), jak i popkulturze – dr House, Sherlock Holmes z RDJ czy dr Nash z „Pieknego umysłu”. Przyjęło się patrzeć na to w ten sposób, że skoro nie ma osób idealnych i nikt nie jest (i nigdy nie będzie) alfą i omegą, to aby osiągnąć w czymś „poziom genialności” musi poświęcić coś innego. Można się zastanawiać dlaczego akurat relacje emocjonalno-społeczne są najczęstsze w tym przypadku. Sztandarowym przykładem jest wybitna osobowość w jakieś określonej, specjalistycznej dziedzinie, która nie potrafi się z nikim dogadać, relacje rodzinne się nie kleją, a już w ogóle jak ma jakieś schorzenie psychiczne. Jednocześnie traktuje innych z wyższością i jest arogancka ze względu np. na różnice intelektualne.
Czy jest to kwestia środowiskowa?
W dużej mierze tak, ale nie całkowicie. Do głosu dochodzą też indywidualne predyspozycje i cechy (chciałoby się powiedzieć: geny), dzięki którym można się wyrwać z danego środowiska i mimo wszystkich przeciwności czegoś jednak dokonać. Z drugiej strony, jeżeli np. rodzice ładują potężną kasę w dziecko, fundują mu kursy, dodatkowe zajęcia, ambitnie organizują czas, a mimo to efekty są mizerne, to być może po prostu dana osoba się nie nadaje. Jak to mówią „wyżej dupy nie podskoczysz” i jeśli ktoś ma trudności na matematyce w szkole i ten stan z biegiem lat się nie poprawia, to lepiej żeby taka osoba nie brała się za prowadzenie ksiąg rachunkowych w firmie. Niektórzy po prostu mogą nie mieć tego ‘czegoś’.
Czy da się nad tym pracować?
Nad wszystkim się da pracować i powiedziałbym nawet, że to jedyny skuteczny sposób. Zmobilizować się, zacisnąć zęby i realizować wcześniej upatrzony cel. Odpowiednia motywacja i wytrwałość zrobią swoje – brzmi jak reklama NLP, ale właściwie to działa