No to teraz wam dowalę...
Ken Wilber - Niepodzielone. Wschodnie i zachodnie teorie rozwoju osobowości.
„Kim jestem?” Problem ten przypuszczalnie nęka ludzkość od zarania cywilizacji i pozostaje jednym z najbardziej uciążliwych pytań, jakie zadaje sobie człowiek. Odpowiedzi, których udzielano, mieszczą się w szerokim przedziale od religijnych po świeckie, od skomplikowanych po proste, od naukowych po romantyczne, od politycznych po indywidualne. Zamiast jednak analizować wielorakie odpowiedzi, przyjrzyjmy się lepiej bardzo konkretnemu i podstawowemu procesowi, który zachodzi, gdy jakaś osoba stawia sobie pytanie: „Kim jestem? Jakie jest moje prawdziwe ja? Jaka jest istota mojej tożsamości?”
Kiedy ktoś pyta: „Kim jesteś?”, a ty udzielasz rzeczowej, uczciwej i mniej lub bardziej szczegółowej odpowiedzi, to co właściwie robisz? Co się wtedy dzieje w twoim umyśle? Można powiedzieć, że opisujesz twoje ja, na ile je znasz, podając najbardziej istotne fakty, zarówno dobre, jak i złe, wartościowe i bezwartościowe, naukowe i poetyckie, filozoficzne i religijne, które uważasz za składające się na istotę twojej tożsamości. Możesz na przykład myśleć o sobie następująco: .Jestem osobą wyjątkową, o dużych możliwościach; jestem życzliwy, lecz czasem okrutny, kochający, lecz czasem wrogi; jestem ojcem, prawnikiem, lubię łowić ryby i oglądać mecze koszykówki...” Lista twoich odczuć i przemyśleń będzie oczywiście dłuższa.
Istnieje jednak dużo mniej skomplikowany proces, leżący u podstaw procedury ustalania swej tożsamości. Zachodzi coś bardzo prostego, kiedy odpowiadasz napytanie: „Kim jesteś?” Kiedy opisujesz, wyjaśniasz lub choćby tylko wewnętrznie doznajesz swego ja, tak naprawdę, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy, wytyczasz w umyśle linię, czy też granicę, przecinającą całe pole twego doświadczenia: wszystko, co znajduje się we w n ąt r z tej granicy, nazywasz lub odczuwasz jako swoje ja, wszystko zaś, co pozostaje n a zewnątrz tej granicy, odczuwasz jako nie-ja. Innymi słowy, twoja tożsamość zależy wyłącznie od tego, gdzie przeprowadzisz tę linię graniczną.
Jesteś człowiekiem, a nie krzesłem, i wiesz o tym dlatego, że świadomie czy nieświadomie przeprowadzasz granicę pomiędzy ludźmi a krzesłami, po czym rozpoznajesz swą tożsamość z tymi pierwszymi. Możesz być człowiekiem wysokim, w związku z czym przeprowadzasz w umyśle linię pomiędzy wysokim i niskim wzrostem, po czym utożsamiasz się z kategorią „wysoki”. Doznajesz odczucia, że jesteś tym, a nie tamtym, ponieważ przeprowadziłeś rozgraniczenie pomiędzy tym a tamtym i rozpoznajesz się w tym, a nie rozpoznajesz się w tamtym.
Kiedy więc mówisz o swoim ja, wykreślasz linię graniczną pomiędzy tym, co jest, a tym, co nie jest tobą. Kiedy odpowiadasz na pytanie: „Kim jesteś?”, opisujesz po prostu, co znajduje się w obrębie tej linii. Tak zwany kryzys tożsamości następuje wtedy, gdy nie potrafisz zdecydować, jak i gdzie należy przeprowadzić tę granicę. Innymi słowy, „Kim jesteś?” znaczy w istocie: „Gdzie przeprowadzasz granicę?”
Wszystkie odpowiedzi napytanie: „Kim jestem?” rodzą się podczas tej podstawowej procedury wytyczania linii granicznej pomiędzy ja i nie-ja. Kiedy zostaną wyznaczone ogólne linie graniczne, odpowiedzi na to pytanie mogą przybrać bardzo złożoną formę — naukową, teologiczną, ekonomiczną — ale mogą także pozostać bardzo proste i nieartykułowane. Każda możliwa odpowiedź zależy jednak od tego, w jaki sposób wykreśli się linię graniczną.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że linia graniczna może podlegać przesunięciom i często tak się dzieje. Można ją wytyczyć od nowa. W pewnym sensie człowiek może przetworzyć mapę swej duszy i znaleźć na niej obszary, których nigdy nie uważał za dostępne, czy nawet pożądane. Jak już widzieliśmy, najbardziej radykalna zmiana granic następuje podczas doświadczeń najwyższej tożsamości, ponieważ granice ja rozszerzają się wtedy do tego stopnia, że zawierają w sobie cały wszechświat. Można nawet powiedzieć, że granice całkowicie zanikają, ponieważ człowiek utożsamia się wtedy z jedną harmonijną całością, w której nie da się wyróżnić wnętrza i zewnętrza, toteż nie ma gdzie przeprowadzić linii granicznej.
W dalszym ciągu tej książki będziemy stale powracać do świadomości nie podzielonej, zwanej najwyższą tożsamością. W tym miejscu warto jednak dokonać analizy innych, bardziej znanych sposobów określania granic duszy. Różnych rodzajów linii granicznych jest tyle, ile jednostek, które je wyznaczają, ale można je wszystkie posegregować na kilka łatwo rozpoznawalnych klas.
Najpowszechniejszą linią graniczną, którą ludzie wykreślają, bądź też uważają za istotną, jest granica skóry, zamykająca w sobie cały organizm. Ta linia graniczna pomiędzy ja i nie-ja wydaje się powszechnie przyjęta. Wszystko, co pozostaje wewnątrz granicy skóry, jest w pewnym sensie mną, wszystko zaś, co pozostaje na zewnątrz tej granicy, to nie-ja. Poza granicą skóry istnieją pewne rzeczy, które uważam za moje, ale nie są one mną. Rozpoznaję na przykład mój samochód, moją pracę, mój dom, moją rodzinę, ale to wszystko nie jest w tak bezpośrednim sensie mną, jak to, co znajduje się wewnątrz mojej skóry. A zatem, powtórzmy, granica skóry jest jedną z najpowszechniej uznawanych granic pomiędzy ja i nie-ja.
Można by pomyśleć, że granica skóry jest tak oczywista, tak realna i tak powszechna, iż żadne inne rodzaje granic nie są praktycznie możliwe, nie licząc rzadkich przypadków świadomości nie podzielonej z jednej strony oraz beznadziejnych psychotyków z drugiej. Tymczasem istnieje inny, niezwykle powszechny i dobrze znany rodzaj granicy, którą wyznacza olbrzymia liczba ludzi. Choć większość z nich uznaje granicę skóry za oczywistą, wykreślają jeszcze jedną, bardziej dla nich istotną i przebiegającą wewnątrz organizmu.
Jeżeli granica wewnątrz organizmu wydaje ci się dziwna, pozwól, że spytam: „Czujesz, że j e s t e ś ciałem, czy też czujesz, że posiadasz ciało?” Większość ludzi czuje, że posiada ciało, mniej więcej na tej samej zasadzie, na jakiej są właścicielami samochodu, domu czy każdego innego przedmiotu. W tych okolicznościach ciało wydaje się nie tyle mną, co moje, a to, co jest moje, z definicji pozostaje n a zewnątrz granicy pomiędzy ja i nie-j a. Człowiek utożsamia się w sposób bardziej podstawowy i intymny z pewnym wyróżnionym elementem całości swego organizmu. Element ten, który jest odczuwany jako prawdziwe ja, nosi nazwę umysłu, psychiki, ego czy osobowości.
Nie istnieją żadne przesłanki biologiczne dla dokonania takiego radykalnego rozróżnienia na umysł i ciało czy psyche i somę, jednak psychologicznie podział ten osiąga rozmiary epidemii. Podział na umysł i ciało, wraz z towarzyszącą mu dwoistością, stanowi wręcz podstawową perspektywę myślową cywilizacji zachodniej. Zwróć uwagę, że nauka o ogólnym zachowaniu człowieka nosi nazwę psychologii. Słowo to odzwierciedla założenie, że człowiek jest w swej istocie umysłem, a nie ciałem. Nawet św. Franciszek nazywał swe ciało „biednym braciszkiem osiołkiem”, bo rzeczywiście większość z nas czuje, że w jakimś sensie nasze ciała służą nam jako środek transportu, tak samo jak koń czy osiołek.
Linia graniczna pomiędzy umysłem i ciałem z pewnością ma w sobie coś osobliwego. W momencie narodzin jest zupełnie nieobecna. Jednak gdy jednostka dorasta i zaczyna ustalać i utwierdzać granicę pomiędzy ja i nie-ja, patrzy na swe ciało z mieszanymi uczuciami. „Czy powinienem je bezpośrednio zawrzeć w granicach mego ja, czy też powinienem je traktować jako obce terytorium? Gdzie przeprowadzić granicę?” Z jednej strony ciało przez całe życie jest źródłem wielu przyjemności, od erotycznych uniesień, poprzez smakowite potrawy, po piękne zachody słońca, które odbieramy zmysłowo. Z drugiej strony w ciele mieszka groźba miażdżącego bólu, kalectwa i ciężkich chorób. Dla dziecka ciało jest jedynym źródłem przyjemności, lecz zarazem pierwszym źródłem bólu i konfliktu z rodzicami. Na domiar złego, ciało wytwarza odpadki, które, z przyczyn dla dziecka niezwykle tajemniczych, są dla rodziców stałym powodem do niepokoju i zdenerwowania. Moczenie łóżeczka, stolec, siąkanie nosem—co za papranina! A wszystko to ma swe źródło w ciele. Wytyczenie linii granicznej będzie ciężkim zadaniem.
Dorosła jednostka zazwyczaj wzięła już rozbrat ze swym biednym osiołkiem. Gdy granica pomiędzy ja i nie-ja zostanie domknięta, osiołek znajdzie się po drugiej stronie muru. Ciało staje się obcym terytorium, niemal równie obcym (choć nigdy w takim samym stopniu) jak świat zewnętrzny. Granicę przeprowadza się pomiędzy umysłem a ciałem, przy czym człowiek jednoznacznie utożsamia się z tym pierwszym. Zaczyna nawet odczuwać, że żyje w swojej głowie, jakby był mieszkającym w czaszce krasnoludkiem, który wydaje ciału rozkazy, nie zawsze wykonywane.
Krótko mówiąc, to, co jednostka postrzega jako swoje ja, nie obejmuje bezpośrednio całego organizmu, tylko pewien jego element, a mianowicie ego. Innymi słowy, jednostka utożsamia się z mniej lub bardziej adekwatnym mentalnym autowizerunkiem oraz związanymi z nim procesami intelektualnymi i emocjonalnymi. Ponieważ nie chce się jednoznacznie utożsamić z całym organizmem, w najlepszym razie dopuści do siebie wizerunek lub obraz całego organizmu. Odczuwa zatem siebie jako ego, do którego przytwierdzone jest luźno ciało. Występuje więc tutaj inny ważny rodzaj linii granicznej, za której pośrednictwem jednostka utożsamia się przede wszystkim ze swym ego, czyli autowizerunkiem