Słudzy ludzkości
Co do tego uwodzicielstwa, może zacytuję z enneagram.com.pl :
Dwójki, pomimo silnej chęci bycia zauważanymi, często przyjmują postawę szarej myszki (albo szarej eminencji) i manipulują drugim człowiekiem, przyciągając go i (lub) odpychając. Jedno z opracowań enneagramu posuwa się nawet do użycia dosadnego stwierdzenia o przyjmowaniu przez Dwójki naprzemiennie postawy zakonnicy i prostytutki.
Coś w tym chyba jest
Co do niesienia pomocy innym - nigdy mi ona nie przeszkadzała, nie była dla mnie ciężarem. Wręcz przeciwnie - gdy pomagam innym jest mi lżej.
Dwójki, pomimo silnej chęci bycia zauważanymi, często przyjmują postawę szarej myszki (albo szarej eminencji) i manipulują drugim człowiekiem, przyciągając go i (lub) odpychając. Jedno z opracowań enneagramu posuwa się nawet do użycia dosadnego stwierdzenia o przyjmowaniu przez Dwójki naprzemiennie postawy zakonnicy i prostytutki.
Coś w tym chyba jest
Co do niesienia pomocy innym - nigdy mi ona nie przeszkadzała, nie była dla mnie ciężarem. Wręcz przeciwnie - gdy pomagam innym jest mi lżej.
Witam wszystkich
To mój debiutancki post na enneagramowym forum i cieszy mnie perspektywa wymiany myśli z Wami )
W temacie pomagania - często czuję potrzebę uświadomienia innej osobie jej pełnego potencjału, pomocy w zrealizowaniu się. Nierzadko mam wtedy wrażenie, że potencjalny 'beneficjent' odbiera to jak pewien rodzaj sugestii wzbicia się zbyt wysoko w górę, 'za blisko słońca'. Oczywiście biorę pod uwagę, że częściowo przenoszę swoje dążenia i cele na innych. Jednak wiele razy przekonałem się, że optymalnym wyborem stawało się dla kogoś pójście właśnie tą drogą, którą widziałem jako dobrą znacznie wcześniej.
W efekcie zdarza mi się usłyszeć szczere podziękowania osób, które znałem wtedy, kiedy szukały siebie i znam nadal ale już świadome swoich możliwości. I jest to wspaniałe uczucie, dające mi wiele energii. Z drugiej strony, bywało tak, że bliskie mi osoby odbierały moją chęć pomocy jako uporczywe uświadamianie im ich słabości i zamykały sie na mnie.
Czy Wam też zdarza się stanąć przed takim dylematem: ryzykowny ale dający satysfakcję altruizm czy bezpieczna ale zimna obojętność?
pozdrawiam
P.S. Bycie 'uwodzicielem' - dawanie przyjemności innym jest na tyle przyjemne, że rezygnacja z niego byłaby co najmniej ascezą, prawda?
To mój debiutancki post na enneagramowym forum i cieszy mnie perspektywa wymiany myśli z Wami )
W temacie pomagania - często czuję potrzebę uświadomienia innej osobie jej pełnego potencjału, pomocy w zrealizowaniu się. Nierzadko mam wtedy wrażenie, że potencjalny 'beneficjent' odbiera to jak pewien rodzaj sugestii wzbicia się zbyt wysoko w górę, 'za blisko słońca'. Oczywiście biorę pod uwagę, że częściowo przenoszę swoje dążenia i cele na innych. Jednak wiele razy przekonałem się, że optymalnym wyborem stawało się dla kogoś pójście właśnie tą drogą, którą widziałem jako dobrą znacznie wcześniej.
W efekcie zdarza mi się usłyszeć szczere podziękowania osób, które znałem wtedy, kiedy szukały siebie i znam nadal ale już świadome swoich możliwości. I jest to wspaniałe uczucie, dające mi wiele energii. Z drugiej strony, bywało tak, że bliskie mi osoby odbierały moją chęć pomocy jako uporczywe uświadamianie im ich słabości i zamykały sie na mnie.
Czy Wam też zdarza się stanąć przed takim dylematem: ryzykowny ale dający satysfakcję altruizm czy bezpieczna ale zimna obojętność?
pozdrawiam
P.S. Bycie 'uwodzicielem' - dawanie przyjemności innym jest na tyle przyjemne, że rezygnacja z niego byłaby co najmniej ascezą, prawda?
'..Mayan pilot needs no aeroplane' Splashdown
Genialne, sam bym tego lepiej nie wyraził.ależ tak, ależ skąd. pisze:Tak. Myślę, że dwójki podświadomie pragną, by ktoś wyzwolił ich PRAWDZIWE uczucia, których tak poszukują, i chcą, by ktoś je 'uratował', jednak przyznanie się do tego (czy nawet czasem samo odkrycie tego) to dla dwójki utrata niezależności, którą tak bardzo chronią, przez skupienie się na innych. Dla dwójki ważną sprawą jest, by inni jej potrzebowali, ona sama zaś nie potrzebowała nikogo.Wypowiedź ta mnie przeraziła, bowiem że to osoba w gruncie rzeczy bardzo samotna i bardzo potrzebująca, jednakże oszukuje sama siebie pod tym względem, a gdyby jej to powiedzieć to zaprzeczałaby stanowczo.
shr pisze:Czy Wam też zdarza się stanąć przed takim dylematem: ryzykowny ale dający satysfakcję altruizm czy bezpieczna ale zimna obojętność?
Chyba nie, ale jeśli już bym musiał wybrać, bez wahania rzuciłbym się w wir pomocy czy cokolwiek by to było.
Według mnie dwójce ciężko jest uwieść. Po prostu pomagając innym zaskarbiamy sobie ich przyjaźń czy też inne pokrewne uczucia. Ludzie lubią z nami rozmawiać, przebywać ale najczęściej po to by usłyszeć czy mamy dla nich jakąś radę, by uzyskać jakąś pomoc, która my bez wątpienia zaoferujemy, lub (jako niespodziankę) przygotujemy sami bez względu na koszty. No i niestety więcej od ludzi nie wyciśniemy. A bardzo łatwo nam w takiej osobie ulokować uczucia. Będziemy próbować wszystkiego, ale to częściej będzie walenie głową w ścianie. Ona dalej będzie nas postrzegać jako nieugiętego i niezniszczalnego człowieka, który będzie dalej tam czekał by komuś pomóc, by porozmawiać. I nie będzie chciała tego zmieniać z prostego powodu - trudno kogoś takiego znaleść, nawet trudniej niż kogoś, kto będzie kimś więcej niż tylko "dobrym duszkiem".shr pisze:P.S. Bycie 'uwodzicielem' - dawanie przyjemności innym jest na tyle przyjemne, że rezygnacja z niego byłaby co najmniej ascezą, prawda?
2w1 - zabawne, nie?
"Don´t tell me it´s not worth trying for.
You can´t tell me it´s not worth dying for.
You know it´s true EVERYTHING I do, I do it for You."
"Don´t tell me it´s not worth trying for.
You can´t tell me it´s not worth dying for.
You know it´s true EVERYTHING I do, I do it for You."
-
- Posty: 4
- Rejestracja: niedziela, 4 listopada 2007, 20:14
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
bycie dwójką to jakieś dziwne jest - jak pomagam ludziom, to często myślą, że robię to tylko po to, żeby później mieć haka, przysługę, etc, owszem jak pomagam szefowi, to robię to po to aby wywalczyć sobie coś u niego, ale często pomagam ludziom, bo po prostu uważam, że tak trzeba, jak ktoś mnie prosi, żeby mu coś kupić taniej, albo załatwić wizytę u lekarza, czy przyspieszyć przegląd auta, to przecież chyba normalny ludzki odruch nie?
bycie dwójką to jakieś dziwne jest - ciągną do mnie na przykład kobiety, które potrzebują pomocy(dużo powiedziane), jedna ma kompleks na tle tuszy, inna uważa, że jest brzydka. choć oglądają się za nią faceci na ulicy i inne takie, ostatnio się tak zreflektowałem, że zawsze jak się już poczują lepiej to jakoś się hmmm rozstajemy, ale co mam zrobić? Teraz już chyba powinienem na taki uważać i trzymać na dystans, bo łatwo się przywiązuję i zakochuję, ktoś tu napisał, że 2 tak po prostu mają
osobiście jestem zdania, że jakby jakaś dwójka została szefem dużej organizacji społecznej (caritas, wośp, amnesty international, czy jakoś tak) to świat byłby choć trochę lepszy nie? Bo do tego właśnie sprowadza się bycie dwójką moim zdaniem - do naprawiania świata ee? Jeśli dwójka nie ma możliwości pomagania, staje się coraz bardziej chora i później dups - psychiatryk czy podobne klimaty
ufff rozpisałem się, ale jakoś musiałem spożytkować nadmiar energii po pracy
PS nie jestem jakimś super przykładem dwójki, ale radzę sobie jakoś, mój sposób to enneagram+astrologia(program)+wiara+pomoc psychologa jak nie moge sie pozbierać po jakimś związku(choć ostatnio poradziłem sobie bez
tymczasem
bycie dwójką to jakieś dziwne jest - ciągną do mnie na przykład kobiety, które potrzebują pomocy(dużo powiedziane), jedna ma kompleks na tle tuszy, inna uważa, że jest brzydka. choć oglądają się za nią faceci na ulicy i inne takie, ostatnio się tak zreflektowałem, że zawsze jak się już poczują lepiej to jakoś się hmmm rozstajemy, ale co mam zrobić? Teraz już chyba powinienem na taki uważać i trzymać na dystans, bo łatwo się przywiązuję i zakochuję, ktoś tu napisał, że 2 tak po prostu mają
osobiście jestem zdania, że jakby jakaś dwójka została szefem dużej organizacji społecznej (caritas, wośp, amnesty international, czy jakoś tak) to świat byłby choć trochę lepszy nie? Bo do tego właśnie sprowadza się bycie dwójką moim zdaniem - do naprawiania świata ee? Jeśli dwójka nie ma możliwości pomagania, staje się coraz bardziej chora i później dups - psychiatryk czy podobne klimaty
ufff rozpisałem się, ale jakoś musiałem spożytkować nadmiar energii po pracy
PS nie jestem jakimś super przykładem dwójki, ale radzę sobie jakoś, mój sposób to enneagram+astrologia(program)+wiara+pomoc psychologa jak nie moge sie pozbierać po jakimś związku(choć ostatnio poradziłem sobie bez
tymczasem
Witam wszystkich, to mój debiut ;D Lubię pomagać, dodaje mi to skrzydeł, ale z drugiej strony nieraz czuję się rozżalona i wypalona. Odkryłam, że ludzie kiedy widzą że ktoś jest już czymś obarczony-np tak jak ja udziela się społecznie-lubią obarczać jeszcze bardziej. Nie wiem, może na to jest jakaś psychologiczna teoria, ale mnie osobiście strasznie to wkurza, kiedy mam perspektywę jedynego wolnego dnia w tygodniu, wyspania się, poczytania itd, a ktoś mnie prosi o pomoc w tym czasie, bo wie, że już to robiłam i sobie poradzę! I chociaż ma jeszcze parę innych osób dookoła to zwróci się właśnie do mnie, bo ich nie jest pewien, a mnie tak. I jak odmówić w takiej sytuacji? ;DDD Ta prosząca osoba, o której piszę, to dobry i mądry człowiek, nie jakiś żul.
W ogóle pomaganie innym jest fajne. Im ciężej jest komuś pomóc tym większa radość kiedy się uda. Chociaż czasami nachodzą mnie refleksje, których esencja brzmi tak (poskarżyłam się tak kiedyś koleżance...): cały świat ma problemy, nie mógłby na moment przestać?! Ale w sumie rzadko tak mam.
W ogóle pomaganie innym jest fajne. Im ciężej jest komuś pomóc tym większa radość kiedy się uda. Chociaż czasami nachodzą mnie refleksje, których esencja brzmi tak (poskarżyłam się tak kiedyś koleżance...): cały świat ma problemy, nie mógłby na moment przestać?! Ale w sumie rzadko tak mam.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- sarnandynka
- Posty: 241
- Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 00:16
Nie jestem dwójką, pozwolę sobie jednak napisać o wrażeniach na temat "pomocności" tego typu.
Bardzo mnie cieszy jeśli ktoś spontanicznie chce wykonać jakiś miły gest w stosunku do mnie, choćby podwieźć mnie gdzieś, oddać coś za mnie, itp O ile oczywiście ta osoba naprawdę chce kcoś dla mnie zrobić a nie oferuję pomoc jedynie po to, by być chwaloną albo dostać coś w zamian. W dwójkach może denerwować to, że chcą pomagać na siłę, za wszelką cenę i nie dochodzi do nich, że czasem chcę coś po prostu zrobić sama i nie życzę sobie, żeby ktoś np za mnie posprzątał czy poszedł na zakupy.
Uogólniając: lubię szczerą, bezinteresowną pomoc dwójek i bardzo mnie cieszy, że takie osoby istnieją. Nie potrafię czerpać dużej satysfakcji z pomagania innym, one często umieją.
Bardzo mnie cieszy jeśli ktoś spontanicznie chce wykonać jakiś miły gest w stosunku do mnie, choćby podwieźć mnie gdzieś, oddać coś za mnie, itp O ile oczywiście ta osoba naprawdę chce kcoś dla mnie zrobić a nie oferuję pomoc jedynie po to, by być chwaloną albo dostać coś w zamian. W dwójkach może denerwować to, że chcą pomagać na siłę, za wszelką cenę i nie dochodzi do nich, że czasem chcę coś po prostu zrobić sama i nie życzę sobie, żeby ktoś np za mnie posprzątał czy poszedł na zakupy.
Uogólniając: lubię szczerą, bezinteresowną pomoc dwójek i bardzo mnie cieszy, że takie osoby istnieją. Nie potrafię czerpać dużej satysfakcji z pomagania innym, one często umieją.
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Pozwolę sobie odświeżyć stary wątek, w którym wiele jest wiedzy nt. Dwójek.
Oj, Dwójka to chyba najbardziej skomplikowany typ z całego Enneagramu. Może chodzi też o to, że ma świadomość swojej niedoskonałości i sama potrafi zaakceptować każdego bez wyjątku z jego zaletami i wadami, dokładnie takiego, jakim jest, ale też jako że siebie do końca nie akceptuje to boi się, że nie zostanie zaakceptowana? Tylko znowu chyba sadzę teraz dwójkowy błąd logiczny (bo wychodzi, że "innych akceptuję całkowicie tylko dlatego, żeby ktoś wreszcie mnie zaakceptował" - a więc nie całkowicie bezinteresownie :/ ).
Oj tak, też miałem takie coś kiedyś. Zakochałem się, mocno, parę lat to trwało. I ciągle byłem "przyjacielem". No aż znowu chcę iść i tłuc głową w ścianę, jak sobie o tym myślę. Chyba faktycznie Dwójce ciężko jest uwieść - bo nie tyle zainteresuje drugą osobę sobą, ile sama okazuje tego zainteresowania aż za dużo. A drugi normalny człowiek patrzy wtedy na Dwójkę jak na małego psiaka - takiego szczeniaczka, co to na początku jak podbiegnie i skacze koło nogi, i oblizuje, i się przymila, to wszyscy go kochają; ale po paru minutach, kiedy psiak niezmordowanie dalej skacze, to jest to już nużące. Ale ani psiak, ani Dwójka skakać nie przestają (porównanie takie znalazłem u Rohra, jest niezwykle celne moim zdaniem).
Dlaczego intelektualne, racjonalne rady na Dwójkę nie działają - aż tak mocno zabiła w sobie ośrodek intelektu, by jej emocje, nastroje, nawyki, brały nad nią ciągle władzę? Heh...
Świetnie napisane. To pogrubione to jak ja odczuwam w tej chwili i już od dłuższego czasu - od kiedy tylko zacząłem się zastanawiać dlaczego robię to, co robię. Gdzieś w moim myśleniu (odczuwaniu?) musi być błąd, bo to nie może być tak że co bym nie zrobił, to jest źle - ale miejsca błędu jeszcze nie zlokalizowałem tak dobrze, by móc go w sobie poprawić. Albo samemu nie potrafię. Albo nie wiem co.Bywało różnie. Były takie okresy, kiedy chęć pomocy przychodziła naturanie i nie wiązała się z wyrzeczeniami niemożliwymi do uniesienia, częściej jestem wykończona ciągłym pomaganiem. Jeśli odnoszę korzyści, czuję, że uzyskałam je na drodze oszustwa, jeśli nie odnoszę, czuję się wykorzystana.
Emocjonalnie jestem, w swoim wyobrażeniu, ciągle na debecie.
Właśnie to jest dobre pytanie - o ile na pewno dla Dwójki ważne jest, by inni jej potrzebowali (każdy człowiek chce się czuć potrzebny oczywiście, ale Dwójka od tego uzależnia swoje poczucie własnej wartości), o tyle nie wiem, czy aby tak na pewno Dwójka gdzieś w głębi serca nie chce też potrzebować kogoś. To może się wiązać z brakiem zaufania (chyba tak jest u mnie) do innych - kiedy Dwójka bliżej się z kimś zapozna, to ...trochę się znudzi i zaczyna szukać kogoś innego, ...trochę się boi głębszej znajomości i zaczyna szukać kogoś innego, ...trochę...cokolwiek...i zaczyna szukać kogoś innego. Komu mogłaby pomóc, jednocześnie nie uzależniając się od jej opinii - Dwójka chyba boi się tego, że ktoś na nią krzywo spojrzy (gdzieś w książce, nie pamiętam czy Palmer, czy Dobson, czy Rohra wyczytałem, iż Dwójka jako urazę może odebrać najbłachszą nawet rzecz). Takie uzależnienie od ludzi. Pomaganie - by wkupić się w łaski i by nie być przez innych odrzuconym. Brak jednak bliskości z kimś, gdyż jest strach przed własnym wnętrzem.Tak. Myślę, że dwójki podświadomie pragną, by ktoś wyzwolił ich PRAWDZIWE uczucia, których tak poszukują, i chcą, by ktoś je 'uratował', jednak przyznanie się do tego (czy nawet czasem samo odkrycie tego) to dla dwójki utrata niezależności, którą tak bardzo chronią, przez skupienie się na innych. Dla dwójki ważną sprawą jest, by inni jej potrzebowali, ona sama zaś nie potrzebowała nikogo.
Oj, Dwójka to chyba najbardziej skomplikowany typ z całego Enneagramu. Może chodzi też o to, że ma świadomość swojej niedoskonałości i sama potrafi zaakceptować każdego bez wyjątku z jego zaletami i wadami, dokładnie takiego, jakim jest, ale też jako że siebie do końca nie akceptuje to boi się, że nie zostanie zaakceptowana? Tylko znowu chyba sadzę teraz dwójkowy błąd logiczny (bo wychodzi, że "innych akceptuję całkowicie tylko dlatego, żeby ktoś wreszcie mnie zaakceptował" - a więc nie całkowicie bezinteresownie :/ ).
A ja się dziwiłem, kiedy Snufkin napisał o mnie "dobry duszek forum"Według mnie dwójce ciężko jest uwieść. Po prostu pomagając innym zaskarbiamy sobie ich przyjaźń czy też inne pokrewne uczucia. Ludzie lubią z nami rozmawiać, przebywać ale najczęściej po to by usłyszeć czy mamy dla nich jakąś radę, by uzyskać jakąś pomoc, która my bez wątpienia zaoferujemy, lub (jako niespodziankę) przygotujemy sami bez względu na koszty. No i niestety więcej od ludzi nie wyciśniemy. A bardzo łatwo nam w takiej osobie ulokować uczucia. Będziemy próbować wszystkiego, ale to częściej będzie walenie głową w ścianie. Ona dalej będzie nas postrzegać jako nieugiętego i niezniszczalnego człowieka, który będzie dalej tam czekał by komuś pomóc, by porozmawiać. I nie będzie chciała tego zmieniać z prostego powodu - trudno kogoś takiego znaleść, nawet trudniej niż kogoś, kto będzie kimś więcej niż tylko "dobrym duszkiem".
Oj tak, też miałem takie coś kiedyś. Zakochałem się, mocno, parę lat to trwało. I ciągle byłem "przyjacielem". No aż znowu chcę iść i tłuc głową w ścianę, jak sobie o tym myślę. Chyba faktycznie Dwójce ciężko jest uwieść - bo nie tyle zainteresuje drugą osobę sobą, ile sama okazuje tego zainteresowania aż za dużo. A drugi normalny człowiek patrzy wtedy na Dwójkę jak na małego psiaka - takiego szczeniaczka, co to na początku jak podbiegnie i skacze koło nogi, i oblizuje, i się przymila, to wszyscy go kochają; ale po paru minutach, kiedy psiak niezmordowanie dalej skacze, to jest to już nużące. Ale ani psiak, ani Dwójka skakać nie przestają (porównanie takie znalazłem u Rohra, jest niezwykle celne moim zdaniem).
Dlaczego intelektualne, racjonalne rady na Dwójkę nie działają - aż tak mocno zabiła w sobie ośrodek intelektu, by jej emocje, nastroje, nawyki, brały nad nią ciągle władzę? Heh...
My chyba z tego żyjemy, to jest ten podstawowy motor napędowy Dwójki. Naturalnie realizujemy się przez pomaganie - złudzeniem jest jedynie to, że jest to dla nas jedyna forma zdobycia przyjaźni/sympatii/zainteresowania innych; przecież są inne formy, tylko że naturalnie to one nam nie leżą chyba, i trzeba się po prostu przełamać i nauczyć tych innych spojrzeń, rozwinąć swoje widzenie świata.Uogólniając: lubię szczerą, bezinteresowną pomoc dwójek i bardzo mnie cieszy, że takie osoby istnieją. Nie potrafię czerpać dużej satysfakcji z pomagania innym, one często umieją
Ostatnio zmieniony wtorek, 6 stycznia 2009, 11:41 przez boogi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Pozwól, że namierzę:boogi pisze:Świetnie napisane. To pogrubione to jak ja odczuwam w tej chwili i już od dłuższego czasu - od kiedy tylko zacząłem się zastanawiać dlaczego robię to, co robię. Gdzieś w moim myśleniu (odczuwaniu?) musi być błąd, bo to nie może być tak że co bym nie zrobił, to jest źle - ale miejsca błędu jeszcze nie zlokalizowałem.Jeśli odnoszę korzyści, czuję, że uzyskałam je na drodze oszustwa, jeśli nie odnoszę, czuję się wykorzystana.
Hmmm.. Myśląc tak jak pogrubienie na górze trzeba założyć, że "się oszukuje bo przecież korzyści zdobywa się oszukując" - jasne? Wszystko wokół oszukiwania.
I rozumując w ten sam sposób - "jeśli NIE JA odnoszę korzyści to znaczy że NIE JA oszukuję - więc sobie dopisuję że to mnie oszukują - co wtedy czuję?"
Taaaaaaak?boogi pisze: Oj, Dwójka to chyba najbardziej skomplikowany typ z całego Enneagramu.
Hmmm.. Podmanimulować najpierw emocjonalnie, tak żeby podążała bezwzględnie a potem, gdy przyjmuje bez filtrowania wpajać racjonalnie zabarwiając delikatnie logikę emocją? To działa, lecz twarzą w twarz - znakami, poprzez przestrzeń i czas nie potrafię tego jeszcze zrobić..boogi pisze: Dlaczego intelektualne, racjonalne rady na Dwójkę nie działają - aż tak mocno zabiła w sobie ośrodek intelektu, by jej emocje, nastroje, nawyki, brały nad nią ciągle władzę? Heh...
Ostatnio zmieniony wtorek, 6 stycznia 2009, 11:44 przez SuperDurson, łącznie zmieniany 1 raz.
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Kurde, wiedziałem że pierwszy przyjdzie jakiś Intelektualista!SuperDurson pisze:(...)
Jestem zmęczony myśleniem od samego rana, właściwie czuję się tak, jakbym był jakoś mentalnie zgwałcony. Twój post przeczytam i przemyślę porządnie jak wrócę. Teraz już więcej nie mogę (emocje>intelekt, tak, wiem, znowu one wygrały).
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Re: Słudzy ludzkości
Co do tego wątku, to się streszczę bo nie ma co się w nieskończoność rozpisywać
Lubicie pomagać? - Oczywiście, że tak , jest to w pewnym sensie przeznaczenie mojego życia a przynajmniej jestem tak uświadomiony, po przez obserwacje świata, trzeba przyjrzeć się problemowi i pomóc, jestem takim typem człowieka (2w1) gdzie nie przejdę obok osoby leżącej i wołającej pomocy, aczkolwiek w ostatnim czasie coś niedobrego się ze mną dzieje, gdyż czasami przejdę obok osoby potrzebującej i przez myśl mi przejdzie ,, ah zachowam się jak inni ludzie i przejdę jak by mnie tu nie było " jest to strasznie nie podobne do nie, ale w końcu i tak pomogę, lecz sama myśl o tym, że mogę kiedyś tak bezdusznie przejść mnie przeraża.
Nie męczy was to? - Wręcz odwrotnie, czasami się zastanawiam czy nie sprawiam sobie więcej przyjemności z samej pomocy i zauważenia tego uśmiechu i słowa ,,dziękuje" niż tej osobie
Uważacie problemy innych za ważniejsze niż swoje? - Tak mi się wydaje. Moja krótka wypowiedź jest uzasadniona tym ,iż sam mam b. Dobrze w domu, rodzice zarabiają tyle, że wystarczy na przeżycie i jeszcze więcej, rodzina kochająca bez żadnych nałogów, z tradycjami, żyć nie umierać. I w takiej sytuacji patrzę jak inni ludzie żyją i chcę się dzielić tym co mam innym tak abym sam nie stał się nimi ale aby rzucić trochę światła na szarą rzeczywistość.
I wreszcie...czerpiecie z tego korzyść? - Oczywiście, że tak. To jest te niesamowite uczucie gdy ktoś powie głupie słowo ,,dzięki" lub ,, bez Ciebie nie dał bym sobie rady " niby tylko słowa a dają takie szczęście. Oprócz tego, istnieje możliwość, iż wam może coś się stać w życiu, jakieś nieszczęście, biedota, itp. i w tym momencie, może oni wam pomogą, takie ubezpieczenie. Ale nie możemy wymagać tego od nich.
Miało być krótko a jak zawsze się rozwinąłem xD
Lubicie pomagać? - Oczywiście, że tak , jest to w pewnym sensie przeznaczenie mojego życia a przynajmniej jestem tak uświadomiony, po przez obserwacje świata, trzeba przyjrzeć się problemowi i pomóc, jestem takim typem człowieka (2w1) gdzie nie przejdę obok osoby leżącej i wołającej pomocy, aczkolwiek w ostatnim czasie coś niedobrego się ze mną dzieje, gdyż czasami przejdę obok osoby potrzebującej i przez myśl mi przejdzie ,, ah zachowam się jak inni ludzie i przejdę jak by mnie tu nie było " jest to strasznie nie podobne do nie, ale w końcu i tak pomogę, lecz sama myśl o tym, że mogę kiedyś tak bezdusznie przejść mnie przeraża.
Nie męczy was to? - Wręcz odwrotnie, czasami się zastanawiam czy nie sprawiam sobie więcej przyjemności z samej pomocy i zauważenia tego uśmiechu i słowa ,,dziękuje" niż tej osobie
Uważacie problemy innych za ważniejsze niż swoje? - Tak mi się wydaje. Moja krótka wypowiedź jest uzasadniona tym ,iż sam mam b. Dobrze w domu, rodzice zarabiają tyle, że wystarczy na przeżycie i jeszcze więcej, rodzina kochająca bez żadnych nałogów, z tradycjami, żyć nie umierać. I w takiej sytuacji patrzę jak inni ludzie żyją i chcę się dzielić tym co mam innym tak abym sam nie stał się nimi ale aby rzucić trochę światła na szarą rzeczywistość.
I wreszcie...czerpiecie z tego korzyść? - Oczywiście, że tak. To jest te niesamowite uczucie gdy ktoś powie głupie słowo ,,dzięki" lub ,, bez Ciebie nie dał bym sobie rady " niby tylko słowa a dają takie szczęście. Oprócz tego, istnieje możliwość, iż wam może coś się stać w życiu, jakieś nieszczęście, biedota, itp. i w tym momencie, może oni wam pomogą, takie ubezpieczenie. Ale nie możemy wymagać tego od nich.
Miało być krótko a jak zawsze się rozwinąłem xD
2w1
Re: Słudzy ludzkości
a gdzie punkt "zastanowić się, czy ten ktoś chce pomocy?"scrooch pisze:trzeba przyjrzeć się problemowi i pomóc
Re: Słudzy ludzkości
No w tej kwestii to prędzej czy później się dowiesz, mi się wydaje, że dwójki są bardzo dobrymi obserwatorami pod względem czy nasz odbiorca potrzebuje pomocy od nas czy nie. Gdy zobaczę, iż ta osoba nie ma na to ochoty, lub po prostu nie chce naszej pomocy to nas już w tej sytuacji gdzie próbujemy jej pomóc nie zobaczy, wycofamy się. Ciągle mówię my, my mówiąc my mam namyśli ludzi z enneagramem 2-ki, bo wszystko to porównuję do siebie i kolegi który również jest dwójką.
2w1
Re: Słudzy ludzkości
To jest chyba nałóg Piątek, zastanawiać się, zastanawiać się, zastanawiać się - i obserwować. Mam oczy i rozwinięty zmysł empatii, potrafię wyczuć, czy ktoś chce, bym mu pomogła, czy nie. A jeśli się omylę, zaraz prawda wyjdzie na jaw i się wycofam. Jaki miałabym cel w zmuszaniu innych do przyjmowania mojej pomocy, której oni nie chcą? To byłaby bardzo niezręczna sytuacja, zarówno dla nich, jak i dla mnie, a ja nie lubię niezręcznych sytuacji, jak chyba każdy.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Słudzy ludzkości
Wypomnieć w przyszłości, że się pomogło i zażądać zapłaty. Ale to dotyczy niezdrowych 2.Intan pisze:Jaki miałabym cel w zmuszaniu innych do przyjmowania mojej pomocy, której oni nie chcą?
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.