Jaki partner najlepszy dla Dwójki?

Dyskusje na temat typu 2
Wiadomość
Autor
ONA 2w3
Posty: 9
Rejestracja: czwartek, 8 lutego 2007, 15:04

Jaki partner najlepszy dla Dwójki?

#1 Post autor: ONA 2w3 » piątek, 9 lutego 2007, 02:03

Jestem 2w3, jak myslicie lepiej byloby mi z 7w8 ("byly" partner) czy 4w5 ??? :(

Jeden i drugi mnie potrzebuje i oboje chca BYC ze mna w zwiazku, a ja nie wiem ktorego wybrac :(
Chcialabym uszczesliwic obu, bo mi na nich zalezy, ale nie moge byc z jednym i drugim.


7w8:

Kochalam 7w8 i chyba wciaz jeszcze kocham, ale okazal sie nieodpowiedzialnym lekkoduchem, troche egoistycznym i dziecinnym... Moj blad ze nie probowalam faceta "wychowywac", nie stawialam wielu warunkow i na wszystko mu pozwalalam. Mial luz i wolnosc :( Liczylam, ze zmieni nastawienie gdyz dawalam mu delikatne sygnaly ze robi rzeczy, ktore mnie rania :( Nie zdradzil mnie, nie o to chodzi... Mam na mysli inne sprawy, m.in. jaranie, bezmyslna zabawa, nadmiar alkoholu i innych srodkow...
Dlugo mial mnie na wyciagniecie reki, choc nie chcial sie za czesto widywac, "zebysmy sie soba nie znudzili", a ja czulam sie samotna czesto :(
Rzucilam go po 4,5 roku. Od 6 miesiecy zapewnia, ze mnie bardzo kocha, teskni i dla mnie jest w stanie sie zmnienic o 180 st. Ze juz sie zmnienil bo zrozumial co stracil - Milosc swojego zycia... Jego zachowanie swiadczy ze zmnienil nastawienie w wielu kwestiach, ale wciaz sa rzeczy denerwujace :(
On nie moze zrozumiec ze nie chce dac mu szansy, gdy dopiero co zrozumial swoje bledy i ich zaluje... Ja nie mam do niego zalu, bo facet byl soba i kochalam go a on mni... To ja nie stawialam warunkow, tylko pozornie malo wymagalam... Nie umiem chyba zaglebiac sie we wlasne uczucia choc staram sie zrozumiec siebie...


4w5:

Mezczyzne 4w5 poznalam jeszcze bedac w zwiazku z 7w8, bo podswiadomie od dawna brakowalo mi wielu rzeczy (normalnego zwiazku)...
Jednakze 4w5 nie chcial pakowac sie na trzeciego i prosil abym zakonczyla owczesny zwiazek jezeli chce sie z nim (z 4w5) spotykac. Okazal sie byc czlowiekiem dojrzalym i odpowiedzialnym, ale miedzy nami przez te 6 mies. bylo wiele burz poprzeplatanych ze sloncem i tecza... Nie potrafilismy zdecydowac sie na zwiazek,m.in. dlatego, ze moje serce nie bylo jeszcze wolne... Nie chcialam go oszukiwac wiec mowilam ze chce byc sama ale tez urtzymywac te znajomosc bo swietnie mi z nim przebywac. Facet mnie bardzo przyciaga a ja jego, chyba dlatego nasza znajomosc przetwala... Wybaczyl mi nawet pewne niezreczne sytuacje ktore zaaranzowalam a ktore go zranily... Nie wiedzialam czy traktowac tego 4w5 powaznie, nie znalam jeszcze dobrze faceta... Myslalam ze to wstretny bzykacz, tyle mi opowiadal o swoich "bylych" i roznych przygodach erotychnych... Wiec nie traktowalam go zbyt powaznie i bawilam sie na calego... Krecilam nawet z jego kumplem co bylo straszna wtopa bo sie wydalo... Ale w sumie nie bylismy para, nie padly zadne deklaracje...
Pozniej zaczelismy jednak od nowa, zaczelismy sie zblizac do siebie... Wiele nas laczy, oboje jestesmy inzynierami (choc w innych dziedzinach), artystami (on - wirtuoz gitary elektrycznej, ja - amator spiewania ;)), umyslami scislymi oraz nastawionymi na ludzi...
4w5 zaczal mnie przyciagac glebia swoich wmocji, otwozyl sie przede mna i okazalo sie ze faktycznie ma unikatowa osobowosc - tak tez o sobie mysli. I trafnie ;) Jest pewny siebie i ambitny...
Ciekawy mezczyzna, ale wszystko analizuje i rozklada na czynniki pierwsze, nawet problemy - mam takie wrazenie :) Czasem mysle ze szuka dziury w calym. Ale spoko :) No i troche jakby skapy jesli chodzi o wydatki - ale to jego sprawa :)

Moj "byly" 7w8 mial wiekszy dystans do zycia, bagatelizowal nawet problemy - jednak moze dlatego rzadko wylewalam co mi lezy na sercu - zeby nie pomyslal, ze marudze... Ale dzieki niemu nie bralam zycia tak smiertelnie powaznie, bylam wesola i zabawna. Zarazal mnie zywiolowoscia, optymizmem i checia dzialania, choc miewal tez zle dni i zmienne nastroje jak ja podczas napiecia przedmiesiaczkowego :/ Ale jego znam na wylot i to jest fajne... Stanowilismy zgrany duet i dobrze sie bawilismy razem - porozumienie bez slow, tylko ze ja to prawie z kazdym z kim sie zzyje i lubie :)

Mezczyzne 4w5 nie zanm tak dobrze, ale dziwi mnie fakt ze w ciagu tak krotkiego czasu stal sie dla mnie tak wazny... Potrzebujemy siebie, jestesmy blisko, przyciagamy sie dziwnie, wyczuwamy sie - nawzajem swoje emocje, spotykamy sie czesto, dzielimy zainteresowania... Moze to poczatki pieknego zwiazku ktory bedzie oparty na prawdziwej milosci? Nie wiem...
Wlasnie dlatego mam obawy... boje sie ze on sie zakocha a ja tak naprawde nie :( Wiem ze trudno mi sie wyplatac z nieudanego zwiazku... Bede wiec sie poswiecac, ale nie bede taka jaka powinnam, jaka moglabym byc dla kogos kogo... kocham :( On to wyczuje i bedzie cierpial :( Nie chce tego, ale z drugiej strony nie pozostalo mi niec innego jak zaryzykowac. Albo w jedna albo w druga strone... Albo wracam do tego co bylo ale na nowych zasadach (nie przepadam za krokami wstecz) albo sprobuje czegos nowego... Ryzyk fizyk, wiem, ale moze cos mi podpowiecie jednak? Nie odpowiedz bo decyzje podejme sama! Ale moze dowiem sie czegos czego nie wiem o tych mezczyznach, chaos uda sie ujazmic i ukladanka zlozy sie w jakas calosc... :idea: Nie wiem...

Jak dziecko wahalam sie miedzy 4w5 a 7w8. Napiszcie, prosze, cos o tych osobowosciach, nie mam ksiazek o Enneagramie :(

Podzielilam sie z Wami moimi lekami, nie potepiajcie mnie i nie oceniajcie pochopnie... Nie chce nikogo krzywdzic, ale co poradze na to ze ludzie do mnie lgna (szczegolnie faceci) i uzalezniaja sie czasem :( Mam nieprzecietna urode, ale nie jestem pusta... Chce tylko kochac i byc kochana, chce miec szczesliwa rodzine bo wierze ze to jest mozliwe do zrealizowania na tym swiecie :) Zycze tego tak samo Wam jak i sobie :D



Pozdrawiam serdecznie i z gory dziekuje z Wasza wyrozumialosc :oops:


PS W brew pozorom nie jestem mlokosem i jak dotad uwazalam sie za osobe dojrzala jak na swoj wiek :) Pierwszy raz mam w zyciu taka sytuacje... Chodzi o to, ze zdecydowalam sie wlasnie rozpoczac zwiazek z 4w5 ale jestem wciaz jakby naciskana przez 7w8, bo on nie ukrywa ze cierpi i widze jego bol :( (spotykamy sie jako przyjaciele) Nie chcialabym nikogo zranic ale wiem ze kogos musze... Najlepiej siebie... :(
Ktos mi wczoraj powiedzial ze jak tak dalej bede zwlekac z ostateczna decyzja to zwariuje :( Podobno "gasne w oczach" :( Coz, zycie... A bylam taka optymistka, Sloneczkiem dla innych... Co to sie porobilo...



nudis_verbis
Posty: 325
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 10:37

#2 Post autor: nudis_verbis » piątek, 9 lutego 2007, 13:06

wydaje mi się, ze dwójka nie byłaby dobrą partnerką dla ósemki, przynajmniej nie dla mnie, bo nie lubię ckliwości i nadopiekuńczości, a z tym kojarzą mi się dwójki

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#3 Post autor: Basketcase » piątek, 9 lutego 2007, 13:24

Myslalam ze to wstretny bzykacz, tyle mi opowiadal o swoich "bylych" i roznych przygodach erotychnych...
Ale już tak nie myślisz? Napiszę z własnych doświadczeń. On nie robi tego po to, żeby się przechwalać, tylko, jak już mówiłaś, 4w5 rozkłąda wszystko na czynniki pierwsze, stara się zanalizować i znaleźć błąd. To samo robi ze swoimi związkami. Może też chcieć w ten sposób wytłumaczyć siebie, jakieś swoje obawy co do nowego związku. Jak się czujesz nieswojo, kiedy opowiada o takich rzeczach, (a pewnie można się poczuć nieswojo, 4w5 może tego nie wyczuwać albo zdać sobieś prawę po czasie) to powiedz mu wprost.

A co do wyboru, to hmm... Teraz wyjdzie na to, że jestem stronniczy :D. Ale wiesz, jak się pan 7w8 nie zmienił przez 4,5 (4 i 5, czy to znak? :twisted:) roku to bardzo wątpię, żeby się zmienił teraz :/.

W każdym razem życzę znalezienia takiego wyjścia, które pociągnie za sobą jak najmniejszą liczbę ofiar i odpowiedzi mądrzejszych niż moja.
Obrazek

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

Re: Jaki partner najlepszy dla Dwójki?

#4 Post autor: aliszien » piątek, 9 lutego 2007, 13:37

Wydaje mi się, że cokolwiek nie zrobisz i tak będziej nieusatysfakcjonowana :)
Trawa po drugiej stronie jest bardziej zielona - ten którego nie wybrałaś będzie w końcu tym "prawdziwym". Którykolwiek to będzie.
Chciałabyś mieć ciastko i zjeść ciastko.

ONA 2w3 pisze:. Moj blad ze nie probowalam faceta "wychowywac", nie stawialam wielu warunkow i na wszystko mu pozwalalam.
Zapomnij o tym - to najprostsza droga do tego aby kogoś straciś, albo zamienić sobie życie w piekło. Jeśli jakaś cecha charakteru partnera nie pasuje do tego stopnia, że nie można jej znieść, to "nie ma sensu kupować kredensu". Związek to kompromisy i bolesne docieranie. Prawdziwy związek to życie z wadami partnera.

ONA 2w3 pisze: Nie chce nikogo krzywdzic, ale co poradze na to ze ludzie do mnie lgna (szczegolnie faceci) i uzalezniaja sie czasem Mam nieprzecietna urode, ale nie jestem pusta...
Przypominasz mi Marię Antoninę, która na wiadomość, że lud nie ma chleba kazała im jeść ciastka...
Tak odbieram to jako 4w5, ktora zawsze miała w związkach pod górę.
Po tym co ja przeżyłam twoje problemy wydają mi się... no commnets.
Gdybym przeczytała jak jakis mój ukochany tak pisze - ja, czy inna, to byłby nasz ostatni kontakt, a mściłabym się długo. Czwórki nie lubią mieć innych bogów poza sobą.

Zacznij żyć własnym życie, dla siebie.
A jak ci plebiscyt na forum powie, że akurat jeden z nich, to będziesz akurat z tym, bo tak ludzie powiedzieli??


Życzę ci abyś miała tylko takie problemy w życiu.


EDIT: Przyszło mi jeszcze jedno do głowy, ale patrzę na to pod swoim kątem - jeśli kogoś autentycznie kochasz, to inni mężczyźni/kobiety są jak powietrze. Dla mnie na żadnym ci na prawdę nie zależy. Ty po prostu któremuś chcesz zrobić dobrze, a nie wypada obu.
Ostatnio zmieniony piątek, 9 lutego 2007, 14:23 przez aliszien, łącznie zmieniany 1 raz.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#5 Post autor: Zielony smok » piątek, 9 lutego 2007, 13:41

http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic.php?p=9515#9515
tam masz o podtypach seksualnych - na końcu
I ku rozwadze

Niezrównany Robert B. Cialdini ,,Wywieranie wpływu na ludzi”
Łatwiej powiedzieć „nie" na początku, niż na końcu.
Leonardo da Vinci
Badanie dwójki kanadyjskich psychologów (Knox i Inkster, 1968) przeprowadzone podczas wyścigów konnych wykryło pewną zdumiewającą prawidłowość. Bezpośrednio po obstawieniu wybranego konia ludzie byli znacznie pewniejsi jego wygranej niż bezpośrednio przed wykupieniem zakładu. Oczywiście, obiektywnie rzecz biorąc, szansę te wcale nie uległy zmianie: był to wciąż ten sam koń, na tym samym torze, w tej samej gonitwie. A jednak w umyśle obstawiających szansę te znacznie wzrosły wskutek samego wykupienia zakładu. Choć na pierwszy rzut oka powody tej dramatycznej zmiany wydają się niezrozumiałe, mają one związek z pewnym powszechnie stosowanym narzędziem wpływu, które dyskretnie kieruje wieloma naszymi zachowaniami. Jest to po prostu nasze pragnienie bycia konsekwentnym (i wyglądania na osobę konsekwentną w oczach innych ludzi). Kiedy dokonamy już wyboru lub zajmiemy stanowisko w jakiejś sprawie, uruchamia się zarówno wewnątrz nas, jak i w innych, silny nacisk na zachowanie konsekwentne i zgodne z tym, w co już się zaangażowaliśmy. Naciski owe prowadzą nas do postępowania w sposób usprawiedliwiający naszą wcześniejsza decyzję. Po prostu przekonujemy siebie samych o słuszności podjętej decyzji, co niewątpliwie poprawia nasze samopoczucie (Fazio, Bla-scovich i Driscoll, 1992).
W poszukiwaniu ilustracji tej prawidłowości przyjrzyjmy się historii mojej sąsiadki Sary i zamieszkującego z nią jej przyjaciela Tima. Przez pewien czas „chodzili ze sobą" i choć wówczas Tim utracił pracę, zamieszkali w końcu razem. Z punktu widzenia Sary sprawy zawsze były dalekie od doskonałości - ona pragnęła, aby się pobrali i aby Tim zaprzestał częstego picia alkoholu, jak to miał w zwyczaju, natomiast Tim opierał się obu tym pomysłom. Po okresie szczególnego nasilenia konfliktów Sara zerwała z nim i Tim wyprowadził się. W tym samym czasie do Sary zadzwonił jej dawny chłopak - zaczęli się spotykać i wkrótce zaręczyli się, pełni małżeńskich planów. Ustalili nawet datę ślubu i zamówili druk zaproszeń, kiedy zadzwonił skruszony Tim z propozycją powrotu. Gdy Sara opowiedziała mu o swoich małżeńskich planach, Tim zaczął ją błagać o zmianę decyzji. Sara odmówiła jednak, twierdząc, że nie chce takiego życia, jak to, które ich łączyło. Trwała przy swoim nawet wtedy, gdy Tim zaproponował jej małżeństwo; dopiero gdy Tim obiecał zerwać z piciem, ustąpiła jego prośbom. Zerwała zaręczyny z drugim chłopakiem, odwołała ślub i druk zaproszeń oraz zgodziła się na wspólne zamieszkanie z Timem,
Nie dalej niż po miesiącu powiedziała mi, że Tim ostatecznie nie sądzi, aby potrzebował całkowitej abstynencji. Po następnych czterech tygodniach Tim zdecydował, że w sprawie ich małżeństwa trzeba jeszcze zaczekać i zobaczyć, jak się sprawy potoczą. Od tego czasu minęły już dwa lata, a Sara i Tim żyją dokładnie w taki sam sposób, jak przedtem. Tim nadal pije, małżeńskie plany nadał pozostają w zawieszeniu. Jedno tylko uległo zmianie - Sara jest oddana Timowi bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Powiada, że konieczność wybierania między nimi uświadomiła jej, że to jednak Tim jest na pierwszym miejscu w jej sercu. Po wybraniu Tima i odrzuceniu drugiego chłopca, Sara stała się szczęśliwsza, choć towarzyszące wyborowi obietnice Tima nigdy nie zostały spełnione. Ludzie grający na wyścigach konnych nie są więc odosobnieni w swojej wierze w prawidłowość dokonanej przez siebie trudnej decyzji. W istocie, wszyscy od czasu do czasu oszukujemy samych siebie, by tylko utrzymać własne sądy i przekonania w zgodzie z tym, co uczyniliśmy lub zdecydowaliśmy w przeszłości (Conway i Ross, 1984; Goethals i Reckman, 1973; Rosenfeld, Kennedy i Giacałone, 1986). Na przykład bezpośrednio po wrzuceniu głosu do urny wyborczej głosujący bardziej wierzą w zwycięstwo swojego kandydata (Regan i Kilduff, 1988).

Moje doświadczenie - Powiesz Dwójeczce, że jest potrzebna....i juz leci...
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

ONA 2w3
Posty: 9
Rejestracja: czwartek, 8 lutego 2007, 15:04

#6 Post autor: ONA 2w3 » piątek, 9 lutego 2007, 14:53

"Moje doświadczenie - Powiesz Dwójeczce, że jest potrzebna....i juz leci..."



I własnie o to chodzi :(



Prawde mowiac wiem ze ewent. zmiany, mimo szczerych chceci, nie beda trwale :( On sie chyba uzaleznil ode mnie nieco, a uzaleznienie ludzie skladaja obietnice bez pokrycia - choc w szczerych intencjach. Paralizuje ich strach :(
Ale jesno jest pewne - pan 7w8 dziekuje mi ze nim potrzasnelam bo teraz wie czego chce. Powiedzial ze bezwzgledu na to czy bedziemy razem czy nie, on nie przestanie mnie kochac :( On nawet nie chcial zamieszkac wspolnie nie mowiac juz o malzenstwie (nie myslal powaznie o nas)... teraz tego chce. Probuje wszystko naprawic: stara sie poznac moja rodzine, probuje polubic dzieci, ograniczyl alkochol i inne takie tam, chce dzielic moja pasje... Ale wiem ze z zabawy i picia nigdy tak naprawde nie zrezygnuje, do tego znow bezie "daleko" (czulam sie samotna, czesto potrzebowal samotnosci i imprez z kolegami, co bylo najwazniejsze)... Nie wiem czy jestem gotowa przechodzic to ponownie, znow go rzuce :( Bo podswiadomie bede szukala nadal szczescia, tylko ze z wyrzutami sumienia...
Ale jesli wroce do "bylego" to pana 4w5 strace juz na zawsze :( bo on tego wiecej nie zniesie :(

Prawda jest taka ze przez prawie pol roku wahalam sie miedzy jednym a drugim (ale raczej uciekalam od 7w8, a on mnie gonil), totalne rozhwianie emocjonalne czasami... Sama nie wiem jak to wy3malam... ale bardziej martwi mnie jak oni to wytrzymali bo czesciowo oboje znali sytuacje :( Staralam sie byc szczera wobec jednego i drugiego, jak tylko potrafilam :(
Kazdy inny dalby sobie spokoj, ale oni nie chca :( Marzylam zeby ktorys odpadl (pan 4w8 nie mial juz sily na walke ale przyciagamy sie zbyt silnie... i wracamy) Chcialam byz z tym ktory bardziej mnie potrzebuje, nawet kosztem poswiecenia siebie :( Odpychalam raz jednego, raz drugiego... ale i tak tworzyl sie trojkat (no, bez podtekstow erotycznych!)
Pragnelam przezyc cos nowego i chcialam dac sznse panu 4w5, ale obawiam sie tego zwiazku, bo lubie to co jest mi juz znane (w tym wypadku 7w8)

Jakis tydzien temu zdecydowalam sie na pana 4w5 i z nim jestem, ale teraz wlaznie pan 7w8 probuje zblizyc sie do mnie i namawia na zmiane decyzji (choc nie jest nachalny, to mam jednak wrazenie ze troszke probuje manipulowac mna) Nie ukrywa on swojego bolu i to sprawia ze placze przy nim - zawsze! Ale cos mnie blokuje przed decyzja powrotu :( Pamietam co bylo, jak sie czulam, choc byly tez dobre i piekne chwile...

Pan 4w5 jest mi za malo znany, jedyne co wiem to to ze mnie przyciaga (a ja jego) i chce byc ze mna... Ale gdy zrywalismy, wiele razy, swoja znajomosc (burze) to on sprawial wrzenie optymisty, usmiechal sie... czulam ze cierpi w glebi duszy... Po co to ukrywa?
Z 7w8 znamy sie jak 2 lyse konie i on nie ukrywa niczego przedemna... To mi sie podoba - SZCZEROSC. No i ten optymizm


Dobra, zanudzam Was tylko, przepraszam i sciskam mocno.

Dziekuje za kazda Wsza opinie, jaka by nie byla... Czasem potrzebny jest zimny prysznic ;)


Nie jest tak ze zrobie tak jak mi na forum doradza, zycie i tak zweryfikuje. Nie wiem czy za jakis czas i tak nie spotkam kogos trzeciego kto rozwieje moje wszystkie watpliwosci. Nie chce myslec, ze jak wybiore ktoregos z tych facetow to musze juz z nim byc nawet jeli bede sie meczyc :) Byc moze nie spotkalam jeszcze swojej 2giej polowy, nie wiem tego dzis.

Wiem tylko, ze musze podjac ostateczna decyzje w tym momencie bo oszaleje :( Powinnam to zrobic juz "na wczoraj". Bo tak nie mozna zyc! Po prostu nie chce niokogo wiecej ranic bo, wierzcie lub nie, ale mnie to boli 2 x bardziej !!!

Rodzina mowi mi, ze "gasne w oczach"... :( Izoluje sie i zamykam w sobie nawet gdy jestem w towarzystwie, ciagle mysle o tym problemie... A moze ja jestem 4? hehe gdy 2gi raz zrobilam ten test wyszlo mi 4w5 ;) ale ten opis jednak do mnie nie pasuje ;) No chyba sie nie upodomnilam ??? :) Nie zamierzam, chce byc soba i zachowac wlasna osobowosc jak bylo do tej pory :) Lubie niezaleznosc, uzalezniajac sie staje sie nieszczesliwa...


Pozdrawiam
wiara nadaje sens mojemu zyciu...

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#7 Post autor: aliszien » piątek, 9 lutego 2007, 15:27

ONA 2w3 pisze: On nawet nie chcial zamieszkac wspolnie nie mowiac juz o malzenstwie (nie myslal powaznie o nas)... teraz tego chce. Probuje wszystko naprawic: stara sie poznac moja rodzine, probuje polubic dzieci, ograniczyl alkochol i inne takie tam, chce dzielic moja pasje...
Boże, ja myślałam, że wy jesteście w gimnazjum...
Pamiętaj - ekscytujące jest to co się goni. Jak się dogoni, to traci blask. Faceci żyjący na wysokich obrotach bardziej temu podlegają. Będzie jak w przykładzie Smoka - 7w8 będzie się mocno starał, ale jak skonsumuje, to entuzjam mu padnie.
Ale ty to wiesz.
On by ci narobił na wycieraczkę, a ty byś szlochała, że papier toaletowy się skończył :wink:
ONA 2w3 pisze: Chcialam byz z tym ktory bardziej mnie potrzebuje, nawet kosztem poswiecenia siebie
Włosy mi na głowie stanęły.
Masz być z tym, którego ty najbardziej potrzebujesz.
A jak się pojawi trzeci, kóry potrzebuje cię bardzo, bardzo, bardzo, to co - założysz męski harem?


ZASTANÓW SIĘ CZEGO TY POTRZEBUJESZ DLA SIEBIE OD ŻYCIA I POPATRZ KTÓRY Z NICH CI TO MOŻE DAĆ.


Nadal dochodzę do wniosku, że ty nie kochasz żadnego - ty potrzebujesz zajmować się takim "schroniskiem dla bezdomnych mężczyzn". Jaki się potłuczony trafi i zaskomle, taki będzie odpowiedni.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#8 Post autor: Gabriel » piątek, 9 lutego 2007, 17:48

Ta. Zgadzam się z przedmówcami. Nic więcej nie trzeba już dodać. Popieram tylko decyzję za 4w5.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#9 Post autor: Zielony smok » piątek, 9 lutego 2007, 18:16

Tiaaak czyli Dwójkowy Trójkącik.
Skąd my to znamy….związki z Dwójeczką kochaną, wyglądają w sposób następujący…najpierw pojawia się, Księżniczka z Bajki…która zrobi dużo, żeby zdobyć Twoją sympatię, komplementami Cię obsypie, wykaże szczere zainteresowanie i troskę Twym problemom…..ale jak się trafi inny, ciekawszy partner…nie, nie, Dwójeczka kochana…z Tobą nie zerwie…ale, zacznie mieć coraz więcej obowiązków i być ogólnie mało czasowa…a energia kreatywności gdzieś sobie znika…a raczej przenosi się na drugi obiekt. Dwójeczka kochana jest w dalszym ciągu miła i słodka…i postara się, żebyś broń Boże o Niej nie zapomniał….ale jakby z mniejszym entuzjazmem… Potem okazuje się, że jesteś facetem od….burze namiętności, świat High Life to ten drugi…chandry i wyciąganie z dołów …to ty.
Po prostu Dwójeczka, po pierwsze nakręca się samym zdobywaniem, i potrafi być skuteczna zwłaszcza w pierwszej fazie, po drugie dostosowując się do potrzeb partnera, czyli zmienia się w Księżniczkę z Twoich snów, interesujesz się rybkami akwariowymi, przeczyta książkę o rybkach, żeby móc z Tobą pogadać…potrafi czasem zasłodzić na śmierć…ale jak okazuje się że ty nie zmieniasz się w Księcia z Bajki…i to zaczyna Dwójeczkę kochaną denerwować….i pojawiają się rysy jakoweś na ideałowym pomniczku…albo drugi facet.
Dwójeczka często kręci z dwoma na raz, bo każdy zabezpiecza jej inny poziom potrzeb.
Albo zamienia facetów, np. wchodząc na wyższy stopień zawodowy, finansowy…adekwatny facet.
Masz skrzydełko trzy – a to może oznaczać ambicję. Ta idzie w dwóch kierunkach – na celowniku facet rozwojowy z prestiżem idący do przodu, albo inny wariant ambicji….ja go wyciągnę z nałogów…zaangażowaniem i miłością swą. Przecież mnie potrzebuje.
Dwójki często matkują, w charakterze drugiej mamusi.. różnym ,,cierpiącym na coś” facetom.
Układ bardzo wygodny dla faceta, bo musi czasem tylko pojeczeć i podkreślić wartość Dwójeczki a a ta przecież przecież lubi ,,być ważna, potrzebna i wspomagająca”.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#10 Post autor: Gabriel » piątek, 9 lutego 2007, 21:17

O Smoku, rozumiem cię w 100% i mam identyczny stosunek do dwójek. Jedna taka wydawała się mną bardzo zainteresowana, ale nie ma mowy. Ja w takie układy nie wchodzę. Miłość, zrozumienie i przygoda - tego oczekuję od związku, a nie matkowania, dostosowywania się do mnie i ogólnie "grania". Za słodko. Jak mówi mądre przysłowe: "Co za dużo, to nawet świnia nie zeźre". A że do dwójek zachowuję się zgodnie z moją pierwszą zasadą życia: "Zawsze inaczej" i jestem taki ósemko - podobny to jej to się chyba jeszcze bardziej podoba jak na ironię... I jakby ktoś chciał się przyczepić, że jestem niemiły albo coś - niech sie przyczepia - to wychodzi na zdrowie. Powyższy tekst jest skierowany do chorych dwójek.
Ogólnie od jakiegoś czasu mam gorszy okres. Enneagram skrzywił mój pogląd na świat. Już żaden człowiek nie wydaje mi się absolutnie indywidualny albo jakiś "bez skazy". Dość szybko zgaduję typy ludzi, niemal intuicyjnie. I od razu wiem, jakie potencjalne wady w takim człowieku siedzą. Prędzej czy później wyłarzą na wierzch i odczuwam ponurą, niszczącą mnie satysfakcję, że świat jest zły, przewidywalny i generalnie do dupy. A myśl, że ja jestem częścią tego całego gówna jeszcze bardziej mnie przygnębia. Zamiast dostrzegać zalety jakie niesie ze sobą dany typ, to poznając człowieka, od razu przygotowuję się na jego wady.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#11 Post autor: SenSorry » piątek, 9 lutego 2007, 22:18

Ej no nie bądźcie tak radykalni. Ja znam dwójeczkę i jest to bardzo miłą, troskliwa osobą i nie zauważyłam żeby była fałszywa.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#12 Post autor: Zielony smok » sobota, 10 lutego 2007, 16:46

Trochę fachowej lektury. Helen Palmer ,,Enneagram"

Tworzenie trójkątów
Zwyczaj przystosowywania się do innych jest u Dwójek o tyle bardziej złożony, że pociągają je osoby będące nosicielami tych wartości, które mogą sprzyjać ich własnemu rozwojowi. Pomagając innym Dwójka pomaga także sobie. Może jednak tak silnie się utożsamić z możliwościami partnera, że zacierają się granice między „ja" a partnerem. Dwójka potrafi tak się przyzwyczaić do sprawdzania stanu emocjonalnego towarzysza i do ignorowania własnych potrzeb emocjonalnych, że pojawianie się u partnera jakiegoś pragnienia może wzbudzić w niej samej reakcje podobne.
Kontakt erotyczny jest dla mnie bardzo ważny. Odczuwam silny pociąg. To tak, jakby mój splot słoneczny i serce fizycznie przyciągał do siebie ktoś, kto ma nade mną władzę. Pociąg ten ma o tyle charakter genitalny, że muszę z nimi iść do łóżka. Bardziej to jednak przypomina zalanie potokiem uczuć wciągających mnie w czyjąś aurę. Czujesz się kochany, bo wyczuwasz w ludziach to, co w nich najlepsze, a to z kolei powoduje, że to co w Tobie najlepsze wypływa na wierzch.
Dwójki relacjonują, że dla dwóch powodów wchodzą w trójkąty miłosne. Pierwszy powód kryje się w niejasnościach seksualnych w relacjach z jednym z własnych rodziców. Trwa to nadal w wieku dorosłym w postaci upodobania do takich sytuacji, w których jest się potajemnym wybrańcem, tym który naprawdę rozumie. Chodzi tu zwykle o pragnienie bycia kimś szczególnym i kochanym dla żonatego partnera czy zamężnej partnerki, a nie o rozbicie małżeństwa. Dwójkę pociąga często niedostępność takiego partnera. Nie ma zaś zamiaru ranienia małżonka czy małżonki osoby ukochanej.
Do trójkątów dochodzi także wtedy, gdy Dwójki czują, że różni partnerzy ujawniają całkiem różne aspekty ich osobowości. Nie wiedzą wtedy, które oblicze jest autentyczne i trudno im wybrać między kochankami.

Pycha
W opisanym tu podejściu do świata uwagę kieruje się na zewnątrz i podporządkowuje przynoszeniu drugiej osobie zadowolenia. W efekcie Dwójki skłonne są mniemać, że druga osoba uzależniona jest od tego, co one same zechcą dać lub zatrzymać dla siebie. Zakładają, że to one pomagają innym i że bez nich świat byłby uboższy. Dwójki o wyższej samoświadomości rozpoznają w sobie uczucie dumy płynącej z faktu bycia osobą szczególnie cenioną za to, czym obdarzają innych. Pojawia się wtedy uczucie bycia ważnym, które łatwo znika, gdy uwaga innych zostanie wycofana, jest bowiem od tej uwagi zależne. Łatwo Dwójkę urazić, ponieważ poczucie własnej wartości uzależnia od innych. Jeżeli inni przestaną zwracać uwagę, powstaje uczucie kurczenia się i postawa „bycia osobą ważną" zostaje zachwiana.
Gdy wchodzę do nowej grupy natychmiast ludzi oceniam. Z kim warto być, a kto jest dla mnie stratą czasu?
To tak, jakby kilkakrotnie w ciągu wieczoru wysuwał się mój psychiczny peryskop, by przeczesywać kąty w celu sprawdzenia, jak wszystkim się układa i po to, by wypatrzyć interesujące osoby, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi.


Związki intymne
W bliskich związkach najważniejsze dla Dwójek jest wyzwanie. Uwodziciel potrzebuje wyzwania, by wejść na szczyt swoich możliwości
Zawsze zwracam uwagę na kogoś, kto jest nieprzystępny lub nieosiągalny. Podnieca mnie podjęcie walki i odczuwanie tego, co potrafią ze mnie wydobyć. Gdy w pobliżu jest osoba niezwykle ekscytująca, ożywiam się i cudowne jest to uczucie inspiracji. Gdy więź zostaje zadzierzgnięta przepływają między nami uczucia nie mające nic wspólnego z tematem rozmowy. Słowa nie mają znaczenia, wypełniają jedynie przestrzeń.
Poważny problem polega jednak na tym, że gdy zaczynają mnie lubić czuję, że podarowałem im 5 procent mojego „ja", o które im chodziło, natomiast pozostałe 95 procent kurczowo trzymam dla siebie. Wydaje mi się, że wcale mnie nie znają i zaczynam się obawiać, że stracę wolność, jeżeli zwiążę się z kimś, kto w żaden sposób nie mógłby zaakceptować mnie w całości.

Dwójki czują się najlepiej wtedy, gdy są w drodze do nawiązania kontaktu będącego wyzwaniem. Postawa ta ma charakter obronny, ponieważ uwaga skierowana jest na to, jak wywołać odzew u potencjalnego partnera, a nie na ujawnienie siebie. Dwójka ustawia się tak, by zostać zauważona. Staje na rozstajach dróg życiowych potencjalnego partnera tak, by mógł ją w każdej chwili wezwać. Najbardziej podniecająca i żywotna faza związku przypada na okres, gdy nadal są przeszkody do przezwyciężenia i gonitwa trwa. Gdy partner jest trudno osiągalny Dwójka usiłuje się zbliżyć, niepomna tego, że wyparła swoje prawdziwe uczucia, i zastąpiła je takim aspektem swojego „ja", które wyszło na plan pierwszy, by sprostać wyzwaniu.
W moim przypadku próba zdobycia osoby trudno osiągalnej pociąga mnie najbardziej. Osoba ta nie wie jeszcze, że jest we mnie pustka, rodzaj próżni bez ustalonego środka. Gra trwa dzięki gonitwie. „Zobacz, jakie mam smakołyki do zaoferowania. Daj się zabawiać." Na początku chodzi mi jedynie o ich miłość, więc wystarczy, że jestem dziewczyną czyichś marzeń.
Jedno ukłucie i dziewczyna jego marzeń rozsypuje się. Wystarczy, że facet przez chwilę ma znudzoną minę i uczucie „Jaka jestem cudowna" zmienia się raptownie w uczucie „Jaka ja jestem biedna. Nikt mnie nie kocha". A to tylko dlatego, że mój przyjaciel wygląda na niezainteresowanego. Mogę być niezwykle poruszona czymś, co się zdarzyło danego dnia i uczucie to trwa, dopóki wydaje mi się, że mu zależy. Gdy tylko straci choć trochę zainteresowania, całe moje poruszenie wylatuje przez okno.

Gdy mija okres wyzwania, Dwójka przestaje się koncentrować na tym, jak partnera zadowolić i zaczyna się zastanawianie, jak się czuje u jego boku. Dwójki często tak bardzo wypierają swoje potrzeby, że ciężko im uświadomić sobie czego chcą. Czują się zatem ograniczane przez pragnienia partnera. Pojawia się uczucie walki o wolność osobistą, uczucie, że zainwestowało się w związek tylko część własnego „ja". Nagle przychodzą na myśl wszystkie pozostałe części, które zostawiło się za drzwiami nawiązując kontakt.
Trzy razy byłam zamężna i za każdym razem byłam dokładnie kimś innym. Obecnie jestem sama z wyboru, po raz pierwszy od czternastego roku życia. Mam zamiar odnaleźć siebie zanim zaryzykuję wejście w kolejny związek, w którym mogłabym się ponownie zlać z życiem nowego męża.
Pierwszy raz wyszłam za muzyka rockowego: troje dzieci, komuna ł dom w dzielnicy hippisowskiej w San Francisco. Za drugim razem wyszłam za obrońcę praw człowieka, który nienawidził modelu lansowanego przez dzieci-kwiaty. Mieszkaliśmy i pracowali w trzypokojowym baraku na Południu, nosiliśmy wodę i drewno i nigdy nie wracałam myślami do San Francisco czy do świata rocka. Trzecie małżeństwo było z biznesmenem. Całkiem nowe życie, zupełnie nowy styl. Ludzie z Południa nie rozpoznawali mnie w tej matronie z St. Louis, a ja najlepiej ich pamiętałam poprzez dzieci, które stale miały w pamięci wszystkie nasze kolejne etapy życiowe.

Dwójki modyfikują swoją tożsamość w zależności od tego, jak inni na nie reagują. Zdają sobie więc bezustannie sprawę ze swojej zależności od cudzej aprobaty. W pierwszej fazie związku stapiają się z pragnieniami partnera. Gdy związek ulega scaleniu, zaczyna ono uwierać i sprawiać wrażenie uwięzienia w potrzebach partnera. Pojawia się często jawny bunt przeciw wszystkiemu, czego chce towarzysz życia, bunt podsycany dochodzącym do głosu podejrzeniem, że doszło do wyprzedaży prawdziwego „ja" w imię zakupu życzliwości partnera.
Dwójki twierdzą, że w fazie walki o uniezależnienie się od coraz bardziej ograniczającego je związku, czują się niezwykle samodzielne. W tej fazie stawiają wymagania. Są drażliwe i nie chcą współpracować dla zaspokajania potrzeb partnera. Pojawia się chęć ożywienia dawno zapomnianych zainteresowań, zajmowania się rzeczami, które drażnią partnera, uciekania w nowe romanse. Piusem Dwójek jest to, że potrafią się silnie zaangażować w pomoc dla urzeczywistnienia lepszych stron innych ludzi. „Gdy znajduję się wśród ludzi dojrzałych, inspirują we mnie to co we mnie najlepsze". Potrafią koncentrować się na celach i strategiach sprzyjających sukcesowi partnera.
Minusem Dwójek jest to, że stają się strażnikami partnera, jeżeli pojawia się w nich silna chęć kontrolowania związku. „Mój partner osiągnie sukces dzięki mojej miłości". Dają za dużo, graniczy to z kastracją i chęcią ubezwłasnowolnienia partnera. Trudno im dopuścić do zerwania, ponieważ chcą być spostrzegane jako skuteczni Dawcy i ukochani partnerzy.

Przykład pary złożonej z Dwójki i Siódemki (Dawca i Epikurejczyk) Dwójki podtrzymują w Siódemkach ich szacunek dla siebie. Związek będzie się rozwijał bezkonfliktowo, o ile nie dojdzie do rozbieżności celów osobistych obu stron. Dwójki potrafią się poświęcić planom Siódemek. Umieją współczuć z tym poczuciem podniecenia i optymizmem, które towarzyszą Siódemkom w realizacji ich zainteresowań. Dwójka będzie chciała wzmocnić talenty partnera. Będzie podzielać przekonanie Siódemki, iż para zbliża się do punktu, w którym wspólne plany w pełni zaowocują. Para ta prawdopodobnie będzie często wychodziła razem, Będzie uważana za elegancką parę. Wiele zadowolenia będzie czerpać z rozrywki najwyższej klasy i bieżących wydarzeń kulturalnych. Każde z partnerów potrafi zapewnić drugiemu przestrzeń dla rozwijania własnych zainteresowań. Siódemki w zasadzie skoncentrowane są na sobie i własnych planach. Będą robiły to, na co mają ochotę niezależnie od tego, czy jest ktoś w pobliżu czy nie. Dzięki temu Dwójka może swobodnie dołączyć się do Siódemki wtedy, gdy dzieje się coś ciekawego, a następnie oddalić się, by podążyć za zainteresowaniami swoich licznych „ja". Może jej zagrażać niezależność Siódemki, jeśli jednak ludzie będą ją zauważać i upewni się, że Siódemka w czasie nieobecności nie robi nic zdrożnego, zapewni jej swobodę. Żadne z dwojga nie będzie się czuło ograniczone i będą umieli się cieszyć zainteresowaniami partnera.
Obie strony mają w sobie naturalną skłonność do uwodzenia. U Dwójki jest to bardziej jawne, ale za to mniejsze jest prawdopodobieństwo realizacji tych skłonności. Siódemka uwodzi mniej jawnie, ale za to bardziej jest skłonna angażować się w przelotne romanse. Obie strony lubią być w centrum uwagi. Lubią niedomówienia seksualne i przeżywają pewną dumę z tego, że to drugie ma innych potencjalnych partnerów. Gdy zdecydują się, jaki poziom zaawansowania flirtów obydwojgu odpowiada, każde dostosuje się do tego, że druga strona potrzebuje, by inne osoby zwracały na nią uwagę.
Każde z partnerów ma ograniczony zakres tolerancji dla nieustającej bliskości. Siódemka będzie skłonna opierać się długotrwałemu głębokiemu uczuciu, wynajdując sobie inne zajęcia. Dwójka zaś zacznie się w końcu czuć kontrolowana. Gdy Siódemka wycofuje się z bliskiego kontaktu, Dwójka będzie się zbliżać, a to spaja parę. Jeżeli Dwójka będzie chciała zerwać związek, Siódemka wzmocni więź. Powodem rozpadu pary rzadko jest brak romantyzmu czy nuda. Najprawdopodobniej powodem rozstania będzie to, że Dwójka pragnie zająć bardziej centralne miejsce w życiu partnera, że staje się zła i krytyczna, a Siódemka woli coś mniej angażującego i czeka aż Dwójka się opamięta. Według Dwójki Siódemka jest za mało zaangażowana emocjonalnie, natomiast dla Siódemki Dwójka jest emocjonalnym obciążeniem.
Siódemki lubią, gdy ktoś ich słucha i troskliwa opieka sprawi im przyjemność, pod warunkiem, że Dwójki będą podążać za ich celami. Jeżeli Dwójka zbyt mocno się stopi z punktem widzenia Siódemki, a potem będzie próbowała ją wmanewrować w inne działania, Siódemka się wycofa, zamknie się w sobie lub wprowadzi dywersyjne taktyki mające na celu odwrócenie uwagi Dwójki od swych rzeczywistych priorytetów. Jeżeli Dwójka zacznie naciskać, by więcej na nią zwracano uwagi, Siódemka znowu się wycofa, stanie się małomówna i rozwinie zainteresowania poboczne mające na celu odwrócenie uwagi Dwójki.
Innym źródłem poważnego kryzysu może być sytuacja, w której Siódemka zaczyna się czuć ograniczana. Wtedy albo robi uniki, albo przestaje być silnym partnerem, czego oczekuje od niej Dwójka. Rozczarowane Dwójki często zaczynają manipulować. Jeżeli Siódemka zda sobie z tego sprawę, podważy to jej zaufanie do partnera. Dwójki opowiadają, że gdy są niezadowolone ze związku, najczęściej stosują następujące argumenty: uciekanie się do podwójnych standardów -„Byłam dla ciebie dobra, więc powinieneś się mnie trzymać, ale tak bardzo mnie zignorowałeś, że muszę poszukać sobie miłości gdzie indziej."; poszukiwanie dowodów - „Pokaż mi, że ci na mnie zależy spełniając najpierw moje oczekiwania. Zrób to. Spełnij tę prośbę."; ukrywanie nastrojów - „Rozszyfruj mnie. Nie powiem ci, ale powinieneś zostać przy mnie i zgadnąć."; ataki złości - wybuchy gniewu z powodu bycia osobą ignorowaną,
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

ONA 2w3
Posty: 9
Rejestracja: czwartek, 8 lutego 2007, 15:04

do Zielonego smoka

#13 Post autor: ONA 2w3 » sobota, 10 lutego 2007, 21:24

Zielony smoku, wszystko co napisales nie zgadza sie z moja osobowiscia. Tak wiec nie jestem pewnie Dwojka :) Nigdy nie matkuje facetom, nie latam za nimi, nie jestem zbyt opiekuncza, nie stapiam sie z ich osobowoscia. Moje "upodabnianie" sie jest na zdrowym poziomie, znasz przyslowie: "kto zkim przystaje, takim sie staje"? Mysle ze i to jest lekka przesada, zawsze jestem soba i nic tego nie zmieni!!!
Jetsem slodka, życzliwa, troche niesmiala... ale gdy jestem z kims w zwiazku nigdy przed nim NIE GRAM kogos kim nie jestem!!! Odkrywam sie jednak powoli...
"Granie" moze byc jedynie dla zartu, w towarzystwie - dla zabawy... Mam 1000 pomyslow / minute i lubie sie smiac i zartowac! Lubie poprawiac nastruj innym, lubie byc taka gwiazdka towarzystwa, ale nie gwiazduje za wszelka cene i daje tez innym pole do popisu.. Jednak, to ze czasem moj blask przycmiewa inne panny to juz nie moja wina... Lubie tez flirtowac, ale na bezpiecznym poziomie, nie naleze jak sadze do latwych zdobyczy ;)
Gdy jestem z kims w zwiazku to inni faceci moga liczyc tylko na moja przyjazn! Pomoc? Tak, ale puszczam sie na boki! Wszystko w granicach rozsadku, nie narzucam sie tez - NIGDY!!!
Mialam dosc dlugie zwiazki ;) Tego facet moze byc pewien - ze nie pojde do lozka z innym, bo wg mnie zdrada to kompletny bezsens i oznacza brak lojalnosci. Trzeba rozmawiac z partnerem o ukrytych zalach... Nikt mi jeszcze nie powiedzial ze zle wspomina zwiazek ze mna, wrecz przeciwnie :) Zawze to podobno mile i cieple wspomnienie, jak rowniez ja nie zywie urazy do"bylych" i milo ich wspominam, choc jeszcze nie zdarzylo sie zebym wrocila do ktoregos swojego "bylego" (no wielu ich nie mam) :) Jeszcze nie weszlam drugi raz do tej samej wody...


Sytuacja, ktora przedstawilam, spotkala mnie po raz pierwszy. Tu nie chodzi o trojkat, bo nie zdradzam partnera z ktorym obecnie sie zwiazalam. Tu chodzi o naciski, silne naciski i przekonywujace argumenty :( Chodzi o to ze trudno dac mi szanse na rozwuj milosci skoro "byly" partner naciska i ciagnie w swoja strone... A ja jeszcze o nim nie zapomnialam, choc bym chciala!

Nie przespie sie z 7w8 skoro jestem z 4w5. Ja najpierw zrywam!
Nie szukalam nigdy trzeciego kochanka, bedac z kims zwiazana! Co za bezsens.


Zielony smoku, Ty masz chyba jakies "rasistowskie" uprzedzenia... Napewno nie jest to zdrowe :( Nie generalizuj ludzi, bo to niesprawiedliwe i przykre. Jednakze szkodzisz bardziej sobie niz innym. To Ty bedziesz nieszczesliwy przez takie myslenie bo stracisz wiele szans na ciekawe znajomosci przez te swoje uprzedzenia... To prawie jak ocenianie ludzi po ich znaku zodiaku... Przegiecie totalne :/
Ludzie sie zmieniaja z dznia na dzien, choc tego nie zauwazaja... Charakter tez sie zmnienia.... Czlowiek dorasta, dojrzewa... A wszystko zalezy od doswiadczen zyciowych i osobistego do nich podejscia... od zdolnosci wyciagania wnioskow i od wiedzy: "Czego ja chce tak naprawde?"
Moim problemem jest, ze nie do konca wiem czego chce... poniewaz zawsze staram sie zaspokajac potrzeby innych a potem swoje... Uwielbiam wczuwac sie w innych, dawac im to czego potrzebuja, poznawac ich osobowosc - choc nie mam pojecia zielonego o enneagramie... Tylko, ze zaspokajanie czyichs potrzeb jest tak absorbujace i fascynujace, ze juz wiecej do szczescia nie potrzeba... i znow nie pamietam czego ja chcialam wczesniej... :( Swoje potrzeby czesto bagatelizuje i odkladam na polke... a potem jak sie osckne w jakim szambie sie znalazlam, to jest juz ciezko sie z niego wydostac... Ale muslisz ze inni tego nie wykorzystuja??? I to jeszcze jak!!! Potem nie dadza Ci odejsc, bo przeciez gdzie znajda takiego glupka??/ :/ Ah, ta naiwnosc :(


No i zupelnie nie rozumiem co zlego tkwi w potrzebie bycia ważna, potrzebna i wspomagająca??? Czy Wy, inne Liczby, Zazdroscicie Dwojka, ze tak nie macie? Czy jestescie nieszczesliwe i nierozumiane przez innych? Czy czujecie sie odrzucone i uznane za gorsze? Jesli tak myslicie to sadze ze to dzieje sietylko w Waszych glowach... Bo wazny jest kazdy! Kazdy jest wyjatkowy i wspanialy, kazdy chlowiek wiele moze nas nauczyc i ubogacic!!! Jestesmy rowni, nie ma wazniejszych i mniej waznych! Gorszych i lepszych!!! Uwielbieam sie rozwijac i uczyc od ludzi, ludzi potrzebuje, bo ja im pomagam dajac siebie - a to nie tylko dzialanie w materii ale i na poziomie duchowym oraz psychicznym! W zamian ucze sie od nich np. podejscia do zycia (jesli mi ono odpowiada), zdobywam informacje z roznych dziedzin zycia, a nawet ucze sie na ich bledach...


Aha, kocham ludzi i nie oceniam ich! Albo sie kogos akceptuje albo nie, to proste i logiczne.

Pozdrawiam
wiara nadaje sens mojemu zyciu...

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#14 Post autor: Zielony smok » sobota, 10 lutego 2007, 22:28

Po pierwsze, dostałem po garach od żeńskich Dwójeczek...ale jeszcze bardziej one same zaszkodziły sobie, trudno nie oszukiwać innych, jak się oszukuje samą siebie. I dobrze by było gdybyś nie popełniła ich błędów.
Mam sceptyczne podejście do Dwójeczek ale przyjażnie się od wielu, wielu, lat z żeńska Dwójeczką... nigdy się na niej nie zawiodlem, bardzo wysoko ja cenię.
Zeskanowałem, fragmenty Helen Palmer, ale nie cenzurowałem nie dopasowywałem do jakiś moich tez. Nie było moją intencją Ci dokopać, bo to by oznaczało, że dziele typy na gorsze czy lepsze. Lub coś do Ciebie mam. Palmer, szczerze mówiąc, jest taka dość okropna dla wszystkich typów , tak jakby oddzierała ze złudzeń nie dając wiele w zamian. Co ja się o Dziewiątkach naczytałem..Samoświadomość jest dość kłopotliwym darem.

Co do zdrady, tu nie chodzi o seks nawet, ale o to, ze w jakimś sensie, to ze nie potrafisz się zdecydować, bo chciałabyś nie tracic i jednego i drugiego a to oznacza, że jeden z facetów, traci czas. I żaden nie jest na 100%, a to przecież marzenie każdego w związku. Twoje też. A zdecydować się kiedyś musisz.
Co do pomagania istnieje ,,wspólczucia idioty", nie każdemu warto pomagać, czasem pomoc, moze zaszkodzić bardziej.
Nie masz opisywanych przeze mnie wad dwójkowych...to świetnie... :lol:
W nagrodę Mirosław Słowikowski

PEłNY OPIS
Typ II
Dwójki z pozoru są jak anioły stróże, spieszące z pomocą każdemu i w każdej sytuacji. Nawet wrogowi potrafią darować, kiedy potrzebuje ich wsparcia. Im więcej wokół tych ludzi przepełnionych miłością bliźniego jest osób potrzebujących opieki, tym lepiej się czują. Są przekonane o swojej dobroci i spieszą z radą i pomocą do każdego, a wdzięczność obdarowanych napełnia ich serce słodyczą radości.
Jakież jednak zdziwienie wywołuje sytuacja, kiedy ktoś zapomni o docenieniu usług Dwójki. Wzbudza się żal, rozgoryczenie, a czasami nienawiść i mściwość. Dlaczego tak się dzieje? Przecież czysta dobroć czy współczucie nie domagają się nagrody!
Szczerość dobrodziejstwa Dwójek jest bezsprzeczna, ale wypływa z nieuświadomionego, „zatrutego" źródełka. Jest nim poczucie, że na miłość, dobroć i szacunek należy sobie zasłużyć. Największymi zasługami zaś, według tychże ludzi, jest pomaganie innym. Biegną z tego powodu do kierowcy, któremu zepsuł się samochód, żeby pomóc pchać auto, do koleżanki, która miała awanturę z mężem, do kolegi, który kupił drogi sprzęt grający, a teraz nie starczyło mu pieniędzy na jedzenie. Nie zastanawiają się, czy pomagają mądrze, czy też okazują „współczucie idioty". Tą pomocą i oddawaniem siebie kupują to, czego im najbardziej potrzeba, a czego nie potrafią wskrzesić w samych sobie - miłość i akceptację.
Dwójka potrafi w tym celu stosować nieświadome, a przemyślne sposoby przyciągania potrzebujących. Niejednokrotnie bezwiednie kokietuje drugą stronę, aby wywołać zainteresowanie, po czym wchodzi w jej życie i pomaga, wspiera, oddaje siebie. Nigdy nic powie, że jej samej czegoś brakuje, że ma własne potrzeby; przyznanie się do tego wywołuje paniczny strach przed odrzuceniem, które jest niszczące dla wszystkich Dwójek,
Ludzie ci nie są jednak, jak mogłoby się wydawać, wiernymi opiekunami. Kiedy znajdą lepszy obiekt troski, bez wahania wykorzystają sytuację i wejdą w „trójkąt" albo wcześniejszy obiekt odrzucą, w miejsce pomocy wylewając lawinę oskarżeń o odbieranie wolności i tożsamości.
Dwójki, pomimo silnej chęci bycia zauważanymi, często przyjmują postawę szarej myszki (albo szarej eminencji) i manipulują drugim człowiekiem, przyciągając go i (lub) odpychając. Jedno z opracowań enneagramu posuwa się nawet do użycia dosadnego stwierdzenia o przyjmowaniu przez Dwójki naprzemiennie postawy zakonnicy i prostytutki.
Dwójka musi zdobyć się na wielką szczerość wobec siebie, żeby odkryć te mechanizmy, które wyrządzają jej wielką krzywdę. Bardzo często takie sprzedawanie siebie powoduje, że ludzie ci stają się bardzo nieszczęśliwi w różnych relacjach, mając wrażenie, że oszukiwali swoich bliskich. Są przekonani, że kiedy pozwolą sobie na odkrycie swojego prawdziwego ja, ich świat się zawali, zostaną odrzuceni. Wizerunek świętego, który w sobie zbudowali, jest tak różny od ich autentycznych potrzeb wewnętrznych, że zaczyna być ciężarem nie do zniesienia. Służy on co prawda do manipulacji otoczeniem - no bo jak można zrobić coś złego tak „dobremu" człowiekowi — ale także ciąży niczym niesiony krzyż.
Dwójka potrafi swoją dobrocią tak uzależnić innych, że otoczenie i ona sama schwytane zostają w patologiczną pułapkę współzależności. Gdyby do swojej głębokiej emocjonalności i chęci działania dołączyła intelekt, wówczas stałaby się niezwykle piękną i silną jednostką. Zwykle jednak woli nic sięgać do głębokich motywacji działania. Gdy zostaje odrzucona, pomoc zamienia w atak, zarzucając ludziom niesprawiedliwość i podłość.
Czy istnieje szansa na odnalezienie takiej drogi życia, w której konieczność kupna akceptacji przez sprzedawanie swojego prawdziwego ja zamieni się w radość czerpaną z partnerstwa i rozwoju intelektu?

DROGA DO ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU DLA TWOJEGO TYPU POSTRZEGANIA ŚWIATA.

Typ II
Czynienie dobra w oczekiwaniu nagrody to nieczysta cnota. Czynić dobro, nie myśląc o nagrodzie, to czysta cnota. Czystość i nieczystość odnoszą się do stanu umysłu, nie do samego uczynku.
Muso Kokushi
PODSTAWOWE ZASADY
Podłożem zmiany Dwójki musi stać się konstatacja, że pomoc, którą niesie wszystkim potrzebującym, jest jedynie zaspokajaniem jej własnego pragnienia akceptacji i miłości. Nie oznacza to, że Dwójka powinna rezygnować z prawdziwej dobroci, która jest jej przyrodzona, ale jedynie ze „współczucia idioty", czyli robienia czegoś dla efektu w postaci akceptacji i podziwu.
Niezbędne będzie przyjrzenie się własnym potrzebom i zadanie sobie podstawowych pytań:, „Czego pragnę?" i „Jak zamierzam to osiągnąć?" Mówienie „nie", kiedy inni wykorzystują Dwójkę, nie będzie łatwe, ale jeśli zacznie dbać o siebie w takim samym stopniu jak o innych, zacznie przychodzić jej to coraz łatwiej. Dostrzeże, że wcale nie utraciła prawdziwych relacji, a jedynie ludzi, którzy przykleili się do niej jak polipy. Służenie pomocą każdemu i w każdej sytuacji powinno ustąpić refleksji nad sobą, za którą będzie podążał rozwój talentów oraz odkrywanie świata własnych fascynacji i marzeń.
Rozwój zaniedbywanego ośrodka intelektu, czyli poświęcanie czasu na zgłębianie wiedzy, poskutkuje podwyższeniem poczucia wartości, niezależnego od akceptacji z zewnątrz. Bardzo ważne jest także, aby ten z natury dobry i rozsądny człowiek znalazł sobie zajęcie o charakterze twórczym, które mógłby wykonywać tylko dla siebie, czerpiąc z niego satysfakcję nie dlatego, że ktoś docenia owoce tej działalności, ale że sam akt tworzenia sprawia mu wielką przyjemność.
Dwójka, zamiast wyłącznie ofiarowywać pomoc, powinna także stopniowo uczyć się prosić o pomoc i z niej korzystać, nawet jeśli wiąże się to z przyznaniem do własnej słabości lub niewiedzy. Dostrzeże wtedy, że ludzie chcą nie tylko brać, ale także dawać, poświęcać się i wspierać, czym będzie wielce zaskoczona. Taka wymiana jest dla Dwójki bardzo korzystna, gdyż zaczyna wydobywać jej głęboko skrywany potencjał intelektualny.
Ona sama zauważy, że jej działania są znacznie bardziej skuteczne, jeśli znajduje w nich miejsce dla swoich potrzeb i pragnień. Niejako przy okazji pojawiają się nowe umiejętności: wyznaczanie długofalowych celów i określanie priorytetów. Wyznaczone cele muszą stać się faktycznym zadaniem do realizacji i podstawą rozwoju. Dwójka musi wykazać się w stosunku do siebie szczerością, a braku działania nie tłumaczyć bezradnością i przyjmowaniem postawy ofiary. To brak takiej obiektywnej samooceny powoduje, że Dwójkę często można dotknąć nawet najbardziej niedorzecznym zarzutem.
Budowa nowych relacji z otoczeniem musi odbywać się przez wyraźne określanie poczucia własnego ja, stworzonego w sposób obiektywny, a niejako wypadkowa reakcji z zewnątrz. Zaakceptowanie w sobie i nieba, i piekła, siły i słabości, zwycięstw i upadków spowoduje, że Dwójka będzie zaskoczona nowym stosunkiem do siebie oraz otoczenia i przestanie raz się puszyć, a raz poniżać.
Kiedy w życiu pojawią się ciekawe perspektywy, nowe zainteresowania i związany z tym przypływ twórczej energii, nie będzie już chciała tak intensywnie koncentrować na teraźniejszości, na której zwykle koncentrowała się z lęku przed wyzwaniami. Pozytywne cechy, takie jak zrozumienie ludzkiej natury, zmysł dyplomatyczny i umiejętność współpracy, a także niezwykła zdolność do rozpoznawania indywidualnych problemów ujawnią się jako skutek procesu zmian świadomości. Do tej pory ceniła się głównie za postawę poświęcenia i na niej opierała swój wizerunek. Od chwili pozyskania większej świadomości wizerunek będzie się przekształcał, i ten nowy — mądrego nauczyciela - znacznie bardziej będzie Jej odpowiadał.

ŻYCIE W RODZINIE I SPOŁECZEŃSTWIE
Doceniając siebie w relacjach rodzinnych i partnerskich, Dwójka, miast kontrolować i zniewalać najbliższych swoją pomocą, mądrze ich wspomaga szanuje potrzebę wolności i rozwo-ju. Uświadamiając sobie swoje uczucia i potrzeby oraz ceni je na równi z uczuciami i potrzebami bliskich, przyczynia się do uzdrowienia relacji. Coraz śmielsze dzielenie się swoimi odczuciami zamieni jednostronną bliskość, którą Dwójka wymuszała na partnerach, w poczucie wzajemności. Związki z ludźmi oparte na zależności trzymały w szachu zarówno ją samą, jak i otoczenie. Kiedy zacznie się cementować jej własne poczucie tożsamości, uzależnienia przekształcą się w partnerstwo. Dwójka potrali stworzyć dom pełen ciepła i zrozumienia, a w grupie stać się duchowym przewodnikiem, wspierającym rozwój jej członków.
PRACA ZAWODOWA
Nierozwinięta Dwójka ma problemy z uruchomieniem ośrodka intelektu, zatem najlepiej czuje się wykonując zajęcia związane z niesieniem pomocy innym, a niewymagające prac analitycznych. Dw7ójka nigdy nic będzie czuła się dobrze, wykonując pracę pozbawioną ludzkiego wymiaru, ale kiedy zbuduje własne ja, nauczy się. wyznaczania celów i śmiało je zrealizuje, a wówczas może podejmować wielkie wyzwania. Jest znakomitym doradcą, koordynatorem i świetnie wykonuje zawody wspierające, na przykład terapeuty.

Ps. Wierzę, że przytoczone, bez cenzury, fragmenty, czegoś nauczyły a nie zdołowały :lol:
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

ONA 2w3
Posty: 9
Rejestracja: czwartek, 8 lutego 2007, 15:04

#15 Post autor: ONA 2w3 » sobota, 10 lutego 2007, 22:58

Zielony smoku, rozumiem.
Na szczescie nie jestem z tych co staraja sie pomoc wszystkim na sile ( a znam i takich co to na sile robia - na ogol sa to mamy ;p)
Bardzo Ci dziekuje za te cytaty, choc wiele moimzdaniem jest grubo przesedzon, to cos tam sie zgadza :)

Co do niezdecydowania, i faktu ze ktorys z tych facetow traci czas.... Wiesz, to jest tak, ze (jak juz pisalam) ja juz sie zdecydowalam ale Siudemka nie moze tego zaakceptowac i probuje to zmnienic :) Moze i traci czas... ale widocznie wlasnie tego chce... Ma nadzieje, moze faktycznie troche go trzymam w niejasnosci... Powiedzialam ze milosc wciaz jeszcze nie wygasla... ale powiedzialam tylko o swoich uczuciach, nic wiecej. Mowilam ze sa rzeczy krorych nie jestem w stanie zaakceptowac, wiec raczej nie ma sensu to ciagnac... Ale wiesz... boje sie ze wyjde za kogos za maz i po latach okaze sie ze nie kocham tego faceta tylko wciaz ta Siodemke (moje pierwsze tak silne uczucie!) Boje sie ze bede zalowac, bede miec rodzine, dzieci... i co? i lipa... Ale ryzyko to ryzyko :) Moze faktycznie mam klapki na oczach, a milosc to wcale nie wszystko i nie przykryje tego co razi w partnerze...

Naszczescie jestem osoba wierzaca wiec sie juz nie martwie co bedzie, bo bedzie dobrze :) Chrzescijanin powinien zawsze sie radowac ;)

Pozdrawiam cieplutko, szczegolnie Zielonego smoka :)
wiara nadaje sens mojemu zyciu...

ODPOWIEDZ