Pomóżcie mi zrozumieć moją dwójkę...
: czwartek, 10 listopada 2016, 11:23
Jestem 5. W nowym związku z 2.
Poradźcie mi proszę, jak się mam ustosunkować do pewnych zachowań 2, których nie rozumiem.
Moja prośba o pomoc tutaj to wynik sporej desperacji, zależy mi bardzo na tym związku, ale po 1 trudno mi się otworzyć nawet tutaj na forum, po 2 mam problemy z proszeniem o pomoc.
Mój poprzedni związek trwał 12 lat, nie wiem z jakim był typem, ale zdecydowanie skrajnie różnym od 2 To był związek bardzo stabilny, spokojny, wręcz emerycki, oparty na totalnym zrozumieniu, godzinach rozmów, na ogromnej miłości, ale niestety z mojej strony już tylko przyjacielskiej.
Ale to dla 2 skończyłam tamten związek, i to był grom z jasnego nieba.
Co mnie w 2 zafascynowało:
- towarzyskość - moja 2 lubi ludzi, otacza się nimi, jest otwarta. Ludzie lecą do niej jak muchy do lepu Ja mam 4 bliskie osoby w życiu, moja 2 chyba z 30. To dla mnie z jednej strony trudne, bo jestem zamknięta, z drugiej zmusza mnie do walki z moim wycofaniem, pozwala mi otworzyć się na ludzi, choć najchętniej żyłabym w jakiejś dziupli albo latarni morskiej.
Tylko że teraz...moja 2 potrafi zostawić mnie i rzucić się na pomoc jakiemukolwiek potrzebującemu znajomemu, a taki znajdzie się zawsze. Jeśli mówię, jak się z tym czuję, słyszę że "nie mógł nie pomóc". I że będzie pomagać innym zawsze, chyba niestety nawet kosztem naszego wspólnego życia.
- radość życia - niestety pozorna... widziałam ją tylko na samym początku. Teraz widzę mocno depresyjnego typa, niedowartościowanego, wymagającego wiecznego poklasku, uwagi. Przeczulonego na jakąkolwiek krytykę.
- gadatliwość, rozmowność - z 1 strony cudowna, z 2 męcząca... niestety mówi zwykle o pierdołach, próby jakiejkolwiek egzystencjalno-filozoficznej rozmowy z mojej strony nazywane są drążeniem, zbytnim analizowaniem itp.
Dwójki, podpowiedzcie proszę...
1. Jak radzić sobie z dwójkowym poświęceniem czasu innym? Dlaczego moja 2 poświęca czasami całą uwagę nie osobie którą kocha, tylko 1 z 30 potrzebujących pomocy znajomych?
2. Jak zwracać dwójkom uwagę, krytykować? Robię to wybitnie dyplomatycznie i delikatnie, a i tak kończy się urażeniem, fochem...potem cała sytuacja jest odwaracana i to ja jak zwykle muszę przepraszać...
...i właśnie...moja 2 ma wybitną zdolność do odwracania kota ogonem... ja zawsze ważę słowa, ale w tym związku czegokolwiek i jakkolwiek nie powiem to jest źle...
3. Kolejna rzecz...moja 2 potrzebuje ciągłego, wiecznego zapewniania o miłości, tęsknocie, okazywania uwagi cały czas itp. Nie raz albo dwa na dobę, tylko CAŁY CZAS. Gdy tego nie słyszy, on jest nieszczęśliwy. A dla mnie miarą uczucia nie jest ilość wypowiedzianych "kocham". Nawet jeśli wypowiem to "kocham" 10 razy, przytulam, całuję, troszczę się, dbam...to ona jakby i tak nie wierzy i ciągle jej mało...
4. Zdanie 2 zawsze musi być na wierzchu, ale ponieważ odwraca kota ogonem to twierdzi to samo o mnie. Ma ogromną tendencję do przerywania, a równocześnie sam jest przeczulony na przygrywanie jemu. To powoduje, że mnie się często...odechciewa rozmowy, i czasami mam wrażenie, że zbyt mało rozmawiamy.
Niestety wypowiada się chaotycznie, często ma problemy z powiedzeniem czegoś jasno i sensownie, co mnie denerwuje, bo się wtedy nie rozumiemy (widzę, że z innymi rozmawia podobnie, nie tylko ze mną). Przez to wydaje się zdecydowanie mniej inteligentny niż jest, a ja wiem, że jest…
Zależy mi na mojej 2 bardzo. Jest cudownym, ciepłym facetem. Kocham się do niego przytulać, fizycznie jesteśmy bardzo blisko.
Jest bardzo empatyczny z jednej strony, doskonale mnie rozumie, potrafi mnie rozbroić a to bardzo ważne... Coś - nie do określenia - bardzo nas do siebie przyciąga od samego początku...
Ale targają mną sprzeczności...
Mój post może być lekko chaotyczny... chyba potrzebowałam się wygadać...pierwszy raz w życiu spotkałam takiego typa (w sensie 2), a jestem już po 40-stce...
Poradźcie mi proszę, jak się mam ustosunkować do pewnych zachowań 2, których nie rozumiem.
Moja prośba o pomoc tutaj to wynik sporej desperacji, zależy mi bardzo na tym związku, ale po 1 trudno mi się otworzyć nawet tutaj na forum, po 2 mam problemy z proszeniem o pomoc.
Mój poprzedni związek trwał 12 lat, nie wiem z jakim był typem, ale zdecydowanie skrajnie różnym od 2 To był związek bardzo stabilny, spokojny, wręcz emerycki, oparty na totalnym zrozumieniu, godzinach rozmów, na ogromnej miłości, ale niestety z mojej strony już tylko przyjacielskiej.
Ale to dla 2 skończyłam tamten związek, i to był grom z jasnego nieba.
Co mnie w 2 zafascynowało:
- towarzyskość - moja 2 lubi ludzi, otacza się nimi, jest otwarta. Ludzie lecą do niej jak muchy do lepu Ja mam 4 bliskie osoby w życiu, moja 2 chyba z 30. To dla mnie z jednej strony trudne, bo jestem zamknięta, z drugiej zmusza mnie do walki z moim wycofaniem, pozwala mi otworzyć się na ludzi, choć najchętniej żyłabym w jakiejś dziupli albo latarni morskiej.
Tylko że teraz...moja 2 potrafi zostawić mnie i rzucić się na pomoc jakiemukolwiek potrzebującemu znajomemu, a taki znajdzie się zawsze. Jeśli mówię, jak się z tym czuję, słyszę że "nie mógł nie pomóc". I że będzie pomagać innym zawsze, chyba niestety nawet kosztem naszego wspólnego życia.
- radość życia - niestety pozorna... widziałam ją tylko na samym początku. Teraz widzę mocno depresyjnego typa, niedowartościowanego, wymagającego wiecznego poklasku, uwagi. Przeczulonego na jakąkolwiek krytykę.
- gadatliwość, rozmowność - z 1 strony cudowna, z 2 męcząca... niestety mówi zwykle o pierdołach, próby jakiejkolwiek egzystencjalno-filozoficznej rozmowy z mojej strony nazywane są drążeniem, zbytnim analizowaniem itp.
Dwójki, podpowiedzcie proszę...
1. Jak radzić sobie z dwójkowym poświęceniem czasu innym? Dlaczego moja 2 poświęca czasami całą uwagę nie osobie którą kocha, tylko 1 z 30 potrzebujących pomocy znajomych?
2. Jak zwracać dwójkom uwagę, krytykować? Robię to wybitnie dyplomatycznie i delikatnie, a i tak kończy się urażeniem, fochem...potem cała sytuacja jest odwaracana i to ja jak zwykle muszę przepraszać...
...i właśnie...moja 2 ma wybitną zdolność do odwracania kota ogonem... ja zawsze ważę słowa, ale w tym związku czegokolwiek i jakkolwiek nie powiem to jest źle...
3. Kolejna rzecz...moja 2 potrzebuje ciągłego, wiecznego zapewniania o miłości, tęsknocie, okazywania uwagi cały czas itp. Nie raz albo dwa na dobę, tylko CAŁY CZAS. Gdy tego nie słyszy, on jest nieszczęśliwy. A dla mnie miarą uczucia nie jest ilość wypowiedzianych "kocham". Nawet jeśli wypowiem to "kocham" 10 razy, przytulam, całuję, troszczę się, dbam...to ona jakby i tak nie wierzy i ciągle jej mało...
4. Zdanie 2 zawsze musi być na wierzchu, ale ponieważ odwraca kota ogonem to twierdzi to samo o mnie. Ma ogromną tendencję do przerywania, a równocześnie sam jest przeczulony na przygrywanie jemu. To powoduje, że mnie się często...odechciewa rozmowy, i czasami mam wrażenie, że zbyt mało rozmawiamy.
Niestety wypowiada się chaotycznie, często ma problemy z powiedzeniem czegoś jasno i sensownie, co mnie denerwuje, bo się wtedy nie rozumiemy (widzę, że z innymi rozmawia podobnie, nie tylko ze mną). Przez to wydaje się zdecydowanie mniej inteligentny niż jest, a ja wiem, że jest…
Zależy mi na mojej 2 bardzo. Jest cudownym, ciepłym facetem. Kocham się do niego przytulać, fizycznie jesteśmy bardzo blisko.
Jest bardzo empatyczny z jednej strony, doskonale mnie rozumie, potrafi mnie rozbroić a to bardzo ważne... Coś - nie do określenia - bardzo nas do siebie przyciąga od samego początku...
Ale targają mną sprzeczności...
Mój post może być lekko chaotyczny... chyba potrzebowałam się wygadać...pierwszy raz w życiu spotkałam takiego typa (w sensie 2), a jestem już po 40-stce...