: piątek, 25 kwietnia 2008, 16:21
oj yusti, yusti... z tą zasadniczością to bym się kłóciła. Jeśli bierzesz tylko jeden aspekt życia to faktycznie - jesteś po prostu nieelastyczna, sztywna. Wydaje mi się, że nie narzuciłaś sobie żadnych zasad, przecież "nic nie musisz". Twoją zasadą jest trwać przy tym jaka jesteś a to jest przeciez bardzo łatwe. Trzymanie się narzuconych zasad to jest robić coś konsekwentnie, często wbrew temu co się CHCE. A przecież sama mówisz - jesteś głodna - jesz. Jesteś śpiąca - idziesz spać. To nie są yusti zasady.
A w życiu trzeba być giętkim, elastycznym, umieć się dopasowywać. I nie jest to nieszczerość, obłuda. Mam w d... objawianie wielkiej prawdy babie w okienku. Ona nic dla mnie nie znaczy, ja dla niej też nie - obie zdajemy sobie z tego sprawę i to jest ok. Żadna nie oczekuje od drugiej szczerości. Konwenanse, umowa, rytuał. Trzeba je znać, by się nie pogubić. I by nie pogubić siebie w tym wszystkim, nie obdzierać się ze wszystkich najskrytszych emocji przed byle kim. Wtedy zachowujesz siebie.
Ze znajomymi, przyjaciółmi to co innego. Są pewne OCZEKIWANIA. Tu stawiam na bezkompromisową szczerość. Im ktoś mnie lepiej zna, jest bliżej, tym bardziej uważa mnie za uparciucha, tradycjonalistkę, która wali prosto z mostu jak trzeba i kopie w tyłek dla otrzeźwienia jak się ktoś za bardzo mięknie. Bez chrzanienia się.
Ale umiejętność dostosowywania się nie tylko jest w cienie, ale też jest oznaką wysokiej inteligencji emocjonalnej. Tylko wszystko w granicach, które każdy sobie stawia sam. Ja swoje doskonale znam i potrafię nad nimi panować. Nie ma jednej bariery dla wszystkich, proste.
Ostatnio bardzo mi imponują Trójki. Te zdrowe oczywiście - one to potrafią. Chcę być zdrową Trójką z moimi jedynkowymi zasadami.
A w życiu trzeba być giętkim, elastycznym, umieć się dopasowywać. I nie jest to nieszczerość, obłuda. Mam w d... objawianie wielkiej prawdy babie w okienku. Ona nic dla mnie nie znaczy, ja dla niej też nie - obie zdajemy sobie z tego sprawę i to jest ok. Żadna nie oczekuje od drugiej szczerości. Konwenanse, umowa, rytuał. Trzeba je znać, by się nie pogubić. I by nie pogubić siebie w tym wszystkim, nie obdzierać się ze wszystkich najskrytszych emocji przed byle kim. Wtedy zachowujesz siebie.
Ze znajomymi, przyjaciółmi to co innego. Są pewne OCZEKIWANIA. Tu stawiam na bezkompromisową szczerość. Im ktoś mnie lepiej zna, jest bliżej, tym bardziej uważa mnie za uparciucha, tradycjonalistkę, która wali prosto z mostu jak trzeba i kopie w tyłek dla otrzeźwienia jak się ktoś za bardzo mięknie. Bez chrzanienia się.
Ale umiejętność dostosowywania się nie tylko jest w cienie, ale też jest oznaką wysokiej inteligencji emocjonalnej. Tylko wszystko w granicach, które każdy sobie stawia sam. Ja swoje doskonale znam i potrafię nad nimi panować. Nie ma jednej bariery dla wszystkich, proste.
Ostatnio bardzo mi imponują Trójki. Te zdrowe oczywiście - one to potrafią. Chcę być zdrową Trójką z moimi jedynkowymi zasadami.