Pewność siebie
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Pewność siebie
Dwójki stale potrzebują zapewnień, że są w czymś dobre. Mogą sprawiać wrażenie, że są niepewne swoich umiejętności, mogą być fałszywie skromne po to, aby usłyszeć pochlebstwa na swój temat.
A jak jest naprawdę? Wierzycie w siebie? Rzecyziwście postrzegacie siebie za takie pierdoły, jakie gracie przed ludźmi?
A jak jest naprawdę? Wierzycie w siebie? Rzecyziwście postrzegacie siebie za takie pierdoły, jakie gracie przed ludźmi?
Z tą pewnością siebie do tej pory mam kłopoty. Jak ktoś nie doceni to nawet obiektywnie porządnie i dobrze wykonana praca nie sprawia mi satysfakcji. i od razu pojawiają się wątpliwości. w dodatku cały czas w środku odczuwam zawsze wyrzuty sumienia, bez względu na to jak postąpię-zrobię coś dobrego-no nie, zrobiłam to tak naprawdę dla siebie, nie zrobię, och, no przcież, jal można było nie zrobić, powiem o tym komuś-no nie, znowu powiedziałam, ależ jestem fałszywy i wyrachowany człowiek, i w ogłoe jestem zła, zero bezinteresowności. Nie powiem-przecież nikt nie wie, jakoś tak dziwnie i "nie tak", ktoś przecież wiedzieć musi, no nie?
Strasznie to wszystko męczące. Ale ostatnio pracuję nad swoją wewnętrzną uczciwością i jak zrobię coś dobrego, staram się myśleć o tym człowieku a nie o sobie i odwrotnie-staram się nie mieszać kogoś o swoich wewnętrznych spraw. A na to co zrobiłam dobrego, żeby o tym komuś nie mówić, wynalazlam jak dotąd tylko jeden sposób, żeby czuć się ze sobą dobrze-staram się od razu zająć czymś innym żeby o tym zapomnieć. Bo inaczej cay czas będzie dręczyła pokusa żeby się komuś pochwalić.
Z jednej strony bardzo staramy się żeby ludzie o nas ,myśleli dobrze a z drugiej... Kiedy uslyszałam od koleżanki że jestem jednym z najlepszych ludzi jakich ona zna (nawiasem mówiąc, ja o niej myślę tak samo ale nie mowiłam jej tego) poczułam się strasznie, strasznie głupio. Jakbym odebrała niezasłużoną nagrodę. Zero wewnętrznego spokoju i pewności: kim jestem, jaka jestem... bo fakt, że działam i robie coś la innych nie oznacza jeszcze że jestem dobra, znaczy po prostu że dostrzegam że coś trzeba zrobić. Ale ciężko jest sobie to uświadomić, a łatwo jest się pomylić co do swojej właściwej roli i intencji.
Strasznie to wszystko męczące. Ale ostatnio pracuję nad swoją wewnętrzną uczciwością i jak zrobię coś dobrego, staram się myśleć o tym człowieku a nie o sobie i odwrotnie-staram się nie mieszać kogoś o swoich wewnętrznych spraw. A na to co zrobiłam dobrego, żeby o tym komuś nie mówić, wynalazlam jak dotąd tylko jeden sposób, żeby czuć się ze sobą dobrze-staram się od razu zająć czymś innym żeby o tym zapomnieć. Bo inaczej cay czas będzie dręczyła pokusa żeby się komuś pochwalić.
Z jednej strony bardzo staramy się żeby ludzie o nas ,myśleli dobrze a z drugiej... Kiedy uslyszałam od koleżanki że jestem jednym z najlepszych ludzi jakich ona zna (nawiasem mówiąc, ja o niej myślę tak samo ale nie mowiłam jej tego) poczułam się strasznie, strasznie głupio. Jakbym odebrała niezasłużoną nagrodę. Zero wewnętrznego spokoju i pewności: kim jestem, jaka jestem... bo fakt, że działam i robie coś la innych nie oznacza jeszcze że jestem dobra, znaczy po prostu że dostrzegam że coś trzeba zrobić. Ale ciężko jest sobie to uświadomić, a łatwo jest się pomylić co do swojej właściwej roli i intencji.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
Re: Pewność siebie
[quote="Orest_Reinn"
Wierzycie w siebie? Rzeczywiście postrzegacie siebie za takie pierdoły, jakie gracie przed ludźmi?[/quote]
fakt....potrafię świetnie grać, ale często czuję, że nie zasługuję na pochwały. Po prostu nie powinno się ZAWSZE chwalić kogoś za to,co przychodzi mu z łatwością i daje mu satysfakcje.
Bywają też sytuacje, kiedy wiem,że nie zasłużyłam na komplement.
Kiedyś było więcej takich niezasłużonych komplementów, dzisiaj już wiem na co mnie stać i się cenię (czytaj: zamieniam się w dumnego pawia i wcale mi to nie przeszkadza...po prostu pielęgnuję swój egoizm i próżność:D)
Miłe słowa, na które nie zasłużyłam można jeszcze zaakceptować(polubić:)), ale jak mnie ktoś nie pochwali za moją pracę, serce i energię włożona w wykonanie to potrafię się bardzo zdenerwować i wszystko wygarnąć.
Wierzycie w siebie? Rzeczywiście postrzegacie siebie za takie pierdoły, jakie gracie przed ludźmi?[/quote]
fakt....potrafię świetnie grać, ale często czuję, że nie zasługuję na pochwały. Po prostu nie powinno się ZAWSZE chwalić kogoś za to,co przychodzi mu z łatwością i daje mu satysfakcje.
Bywają też sytuacje, kiedy wiem,że nie zasłużyłam na komplement.
Kiedyś było więcej takich niezasłużonych komplementów, dzisiaj już wiem na co mnie stać i się cenię (czytaj: zamieniam się w dumnego pawia i wcale mi to nie przeszkadza...po prostu pielęgnuję swój egoizm i próżność:D)
Miłe słowa, na które nie zasłużyłam można jeszcze zaakceptować(polubić:)), ale jak mnie ktoś nie pochwali za moją pracę, serce i energię włożona w wykonanie to potrafię się bardzo zdenerwować i wszystko wygarnąć.
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
I gdzie wtedy jest sens całej tej pracy? Gdzie przyjemność z jej wykonywania. No, można się też karmić w trakcie roboty wyobrażeniami o wrażeniu, jakie zrobi na innych, pomimo iż ten moment nigdy nie nadejdzie.Strasznie to wszystko męczące. Ale ostatnio pracuję nad swoją wewnętrzną uczciwością i jak zrobię coś dobrego, staram się myśleć o tym człowieku a nie o sobie i odwrotnie-staram się nie mieszać kogoś o swoich wewnętrznych spraw. A na to co zrobiłam dobrego, żeby o tym komuś nie mówić, wynalazlam jak dotąd tylko jeden sposób, żeby czuć się ze sobą dobrze-staram się od razu zająć czymś innym żeby o tym zapomnieć. Bo inaczej cay czas będzie dręczyła pokusa żeby się komuś pochwalić.
Zależy też jakie komu towarzyszą uczucia i nadzieje związane z podejmowaniem inicjatywy. Czy się myśli o komplementach, czy samej pracy - to chyba właśnie odróżnia 2 i 3.
Zaprzeczyłaś?Z jednej strony bardzo staramy się żeby ludzie o nas ,myśleli dobrze a z drugiej... Kiedy uslyszałam od koleżanki że jestem jednym z najlepszych ludzi jakich ona zna (nawiasem mówiąc, ja o niej myślę tak samo ale nie mowiłam jej tego) poczułam się strasznie, strasznie głupio. Jakbym odebrała niezasłużoną nagrodę.
A ponoć drogą rozwoju dwójki jest pokora (tzn. nie jestem tego pewien, nie pamiętam dokładnie, ale chyba właśnie pokora)Kiedyś było więcej takich niezasłużonych komplementów, dzisiaj już wiem na co mnie stać i się cenię (czytaj: zamieniam się w dumnego pawia i wcale mi to nie przeszkadza...po prostu pielęgnuję swój egoizm i próżność)
Pół biedy, gdy dwójka zwyczajnie coś wygarnia. Gorzej jak zaczyna się na pokaz smucić i narzekać na samą siebie jaka to ona jest do niczego. Współczuję ofiarom takiej wrednej manipulacjiMiłe słowa, na które nie zasłużyłam można jeszcze zaakceptować(polubić), ale jak mnie ktoś nie pochwali za moją pracę, serce i energię włożona w wykonanie to potrafię się bardzo zdenerwować i wszystko wygarnąć.
Tak jakby 2 myślało tylko o tym, żeby przez swoje działania pokazać się innym... Sens jest w rugim człowieku! Kiedy komuś pomagam, nie ja jestem celem, tylko on (w teorii przynajmniej). Dlatego samozadowolenie i chwalenie sie innym to moim zdaniem "wypadek przy pracy" który należy z całej siły wykorzeniać. Zdarzyło mi się nieraz, że zrobiłam coś naprawde dobrego i potrzebnego komuś, czułam się wspaniale właśnie ze względu na tą osobę i cieszyłam się jej szczęściem, a gdy komuś opowiedziłam, co zrobiłam, całe szczeście ze mnie uleciało. Poczułam się bardzo fałszywie i plułam sobie w brodę, czemu w ogóle mówiłam komukolwiek zamiast pocieszyć się chwilke i przejść nad uczynkiem do porządku dziennego.
Czy zaprzeczyłam? Podziękowałam i powiedziałam coś w rodzaju "różnie z tym bywa". Poczułam się w tamtej chwili tak głupio że nie wiedziałam co odpowiedzieć. A zaprzeczać? A po co? To w zasadzie taka patowa sytuacja... Nie bardzo wiadomo co zrobić.
Czy zaprzeczyłam? Podziękowałam i powiedziałam coś w rodzaju "różnie z tym bywa". Poczułam się w tamtej chwili tak głupio że nie wiedziałam co odpowiedzieć. A zaprzeczać? A po co? To w zasadzie taka patowa sytuacja... Nie bardzo wiadomo co zrobić.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Bo niektóre dwójki zaprzeczają wszystkiemu i wszystkim A to bardzo często obraca się przeciw nim, gdy pochlebca dochodzi do błędnego wniosku, całkowicie sprzecznego z zamierzonym przez chwaloną dwójką. A mianowicie uznaje, że powinien przyznać dwójce rację i zaprzestać chwalenia.Czy zaprzeczyłam? Podziękowałam i powiedziałam coś w rodzaju "różnie z tym bywa". Poczułam się w tamtej chwili tak głupio że nie wiedziałam co odpowiedzieć. A zaprzeczać? A po co? To w zasadzie taka patowa sytuacja... Nie bardzo wiadomo co zrobić.
Wystarczy, że źle odczyta, albo nie odczyta przekazu.
Oto jedna z moich rozmów na gg, gdzieś sprzed miesiąca:
Widzimy tu ów właśnie brak zrozumienia.xyz (18-01-2008 18:53)
siemasz, pracujesz aktualnie nad czymś?
orest (18-01-2008 18:54)
nad sobą
xyz (18-01-2008 18:54)
to oczywiste, ale nad jakąś stroną?
orest (18-01-2008 18:54)
nie
orest (18-01-2008 18:55)
a co?
xyz (18-01-2008 18:55)
bo wczoraj miałeś opis z procentami, co często wskazuje na prace :p
orest (18-01-2008 18:55)
aha...
xyz (18-01-2008 18:55)
coś taki?
orest (18-01-2008 18:55)
do 2% dojechałem, jak zauwazyłeś;]
xyz (18-01-2008 18:55)
swoją drogą jesteś jeszcze *** zainteresowany?
orest (18-01-2008 18:56)
czemu nie
xyz (18-01-2008 18:56)
pytam poważnie
orest (18-01-2008 18:56)
nie znam takiego słowa
xyz (18-01-2008 18:56)
tego się obawiałem
xyz (18-01-2008 18:56)
swoją drogą: http://***.com
orest (18-01-2008 18:57)
ENTj jesteś i tyle:D
xyz (18-01-2008 18:57)
ENTj?
orest (18-01-2008 18:58)
czemu ta strona taka biedna?
xyz (18-01-2008 18:58)
sam mówiłeś, że musi być przejrzysta
xyz (18-01-2008 18:58)
więc jest
orest (18-01-2008 18:58)
<lol2>
orest (18-01-2008 18:59)
czemu "bardzo uszczuplonym składzie"?
xyz (18-01-2008 18:59)
tylko ja
orest (18-01-2008 18:59)
<lol2>
xyz (18-01-2008 19:00)
nie rozumiem co jest w tym takiego zabawnego
orest (18-01-2008 19:01)
sam do końca nie wiem, ale mnie to bawi;]
xyz (18-01-2008 19:01)
ty już dawno olałeś, *** z pewnych względów musiał odejść
orest (18-01-2008 19:02)
ja się zwyczajnie na niczym nie znam
xyz (18-01-2008 19:03)
więc jakby na to nie spojrzeć skład uszczuplony, tudzież wyzerowany
orest (18-01-2008 19:04)
ja bym chętnie pomógł, tylko nie mam absolutnie żadnego pomysłu w czym
xyz (18-01-2008 19:05)
dlatego pytałem czy zamierzasz pozostać, czy chcesz dać sobie spokój: podkreślam, że w żaden sposób nie chcę wpływać na decyzję.
orest (18-01-2008 19:05)
kiedy ty mnie pytałeś?
xyz (18-01-2008 19:05)
xyz 19:02:35
swoja droga jestes jeszcze *** zainteresowany?
orest (18-01-2008 19:06)
aha, skleroza...
orest (18-01-2008 19:06)
mogę się przydać przy wprowadzaniu elementu chaosu i zniszczenia...
xyz (18-01-2008 19:08)
ja nie pytam, czy możesz mi się przydać, tylko czy chcesz dalej w tym uczestniczyć... ;)
orest (18-01-2008 19:09)
jak uczestniczyć? wspierać modlitwą?
xyz (18-01-2008 19:10)
czyli nie chcesz
orest (18-01-2008 19:10)
chcę
orest (18-01-2008 19:10)
ale nie potrafię...
xyz (18-01-2008 19:11)
tzn?
orest (18-01-2008 19:11)
tzn, że nie mam możliwości w żaden sposób pomóc
orest (18-01-2008 19:13)
ja sobie obmyśliłem taki plan na życie - zmieniać pracę średnio co pół roku
orest (18-01-2008 19:13)
to odpowiada moim kwalifikacjom
xyz (18-01-2008 19:13)
ambitnie
orest (18-01-2008 19:13)
przynajmniej się nie znudzę;]
xyz (18-01-2008 19:13)
taaa
orest (18-01-2008 19:15)
a czym się obecnie zajmujesz i w czym by się przydała pomoc?
xyz (18-01-2008 19:15)
aktualnie pracuję nad ***
orest (18-01-2008 19:17)
tak właściwie to po co?
orest (18-01-2008 19:17)
sukcesu tu nie wróżę
xyz (18-01-2008 19:17)
tzn?
xyz (18-01-2008 19:21)
90% silnika jest skończone
orest (18-01-2008 19:21)
a na co ci on?
xyz (18-01-2008 19:21)
żebym mógł chodzić do sklepu na nogach...
orest (18-01-2008 19:22)
a co, rzęs nie masz?
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Nie trzeba byc w układzie 2/reszta świata, żeby wynikło takie niezrozumienie. W każdym razie co do zaprzeczania-też tak kiedyś robiłam. 2 chce być chwalone. Jak nie jest, to jest nieszczęśliwe, jak jest, to też jest źle, bo 2 czuje, że na to chwalenie nie zasłużyło. Stąd to prowokowanie o mówienia miłych rzeczy a potem zaprzeczanie (przynajmniej ja tak myślę). Dałam sobie z tym spokój. To wprowadza rozmówców w zakłopotanie, wprowadza niepotrzebne zamieszanie i w ogóle jest do niczego niepotrzebne. Jak chcą o mnie dobrze myśleć to niech tak robią z dobra opinią jest wygodniej Cynizm straszny, ale co zrobię? Przecież nie wywieszę na czole tabliczki z napisem: "Ludzie, moje uczynki sa wyrazem ukrytego egoizmu i potrzeby bycia zauważoną i docenioną. W żadnym wypadku mnie nie chwalcie" A swoją drogą, ciekawe co by było gdyby wywiesić sobie takie coś i wyjść z tym na ulicę...
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Zamieszanie? Dwójeczka jest niezastąpiona jeśli chodzi o wprowadzanie zamieszania Swoją pokrętnością i chęcią zwrócenia na siebie uwagi potrafi nieźle zatruć ludziom życie i zrujnować każde spotkanie (towarzyskie i nie tylko). Wszystko z bezpiecznej pozycji, tak by nikt nie miał jej nic za złe 8)To wprowadza rozmówców w zakłopotanie, wprowadza niepotrzebne zamieszanie i w ogóle jest do niczego niepotrzebne.
Ja tak akurat nie potrafię. Nie potrafię zgrywać niewiniątka i zresztą nie bardzo mi na tym zależy. I tak znam jedną taką dwójkę, której nic i nikt nie przebije - do bólu hałaśliwy i entuzjastyczny ENFj. Dla większości ludzi nieznośny, łatwo da się wyczuć, nawet "nie wtajemniczonemu", sztuczność jego zachowania, ale choć jedna taka osoba na kilka być musi. Niedawno stracił głos na kilka dni. Robił wtedy dużo hałasu samą swoją obecnością
Dlaczego traktujesz chore dwójki jako reprezentatywne dla tego typu? Może ów kolega jest niedowartościowany, może przechodzi trudny okres w życiu albo coś podobnego. Moja znajoma 2 jak jest w grupie, absolutnie nie robi żadnego zamieszania, rozmawia wesolo ze wszystkimi, jedyny ruch jest wtedy, gdy ludzie odpowiadają na jej pytanie, czy mają herbatę albo coś innego. Wprawdzie czasem potrafi się rozgadać, ale bynajmniej nie po to, by zwrócić na siebie uwagę, tylko po prostu wtedy, gdy temat ją zainteresował. Jednostki które pomagają ludziom nie mając na względzie własnej korzyści czy spełnienia własnych ukrytych potrzeb naprawde istnieją, uwierz mi spotkałam takich sporo, naprawdę przywracają wiarę w ludzi, wręcz zmieniają światopogląd...
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Je nie uznaję poziomów zdrowia. Dla ciebie ten gość jest chorą dwójką, ma problemy, itd. Nie jest niedowartościowany, jest po prostu dwójką. Dla mnie jest w całej swojej hałaśliwości zabawny i sympatyczny. Jest radosny i optymistycznie nastawiony, a zwraca na siebie uwagę dlatego, że to lubi. Dlaczego mamy wartościować zachowania?Dlaczego traktujesz chore dwójki jako reprezentatywne dla tego typu? Może ów kolega jest niedowartościowany, może przechodzi trudny okres w życiu albo coś podobnego.
Istnieją, ale nie są dwójkami 8)ednostki które pomagają ludziom nie mając na względzie własnej korzyści czy spełnienia własnych ukrytych potrzeb naprawde istnieją, uwierz mi
A, i przy okazji, zapomniałem:
To tak jakby piątka napisała sobie na czole "ludzie, moje uczynki są wyrazem chęci odizolowania się i utrzymania prywatności za wszelką cenę. Nachodźcie mnie o każdej porze dnia i nocy"Przecież nie wywieszę na czole tabliczki z napisem: "Ludzie, moje uczynki sa wyrazem ukrytego egoizmu i potrzeby bycia zauważoną i docenioną. W żadnym wypadku mnie nie chwalcie" A swoją drogą, ciekawe co by było gdyby wywiesić sobie takie coś i wyjść z tym na ulicę...
wobec tego, że twój upór zaczyna mnie lekko irytować, po krótkiej konwresacji z tobą dochodzę do konkluzji iż dalsza polemika nie ma najmniejszego sensu
nie przekonamy się a ja nie chcę sobie psuć humoru dowiadywaniem się o sobie i innych różnych wg mnie bezpodstawnych rzeczy, więc więcej nie chcę ci odpowiadać w tym temacie, bo jeszcze trochę a zacznę się kłócić, czego mi się nie chce robić. Kończę więc.
nie przekonamy się a ja nie chcę sobie psuć humoru dowiadywaniem się o sobie i innych różnych wg mnie bezpodstawnych rzeczy, więc więcej nie chcę ci odpowiadać w tym temacie, bo jeszcze trochę a zacznę się kłócić, czego mi się nie chce robić. Kończę więc.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Daj sobie spokój z pisaniem na siłę, jak ktoś poczuje, że chce, sam napisze. 2 to typ udzielający się dużo w realu, tam ma pole do działania, świat wirtualny nie pociąga go w takim stopniu. Jest nas mało i nie zawsze piszemy i nic z tym nie zrobisz, więc naprwdę nie poczuwaj się do obowiązku odpisywania jak nie chcesz.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".