Dzieciństwo dwójek (jak stałaś/eś się dwójką?)
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Dzieciństwo dwójek (jak stałaś/eś się dwójką?)
Helen Palmer w swojej książce twierdzi, że dwójki w dzieciństwie musiały zabiegać o uwagę rodziców. Podaje przykład dziewczynki, której ojciec był zapracowany, wracał wieczorem do odmu, siadał na fotelu, czytał gazetę i nic dokoła go nie ruszało. Dziewczynka natomiast starała się usilnie zwrócić jego uwagę. To wykształciło w niej poczucie, że musi zabiegać o uwagę innych ludzi. Wskazywałoby to, że "najdogodniejszym" rodzicem do wychowania dwójki byłaby piątka. Jak to jest z rodzicami dwójek?
W ankiecie bym chciał byście wymienili rodzica, który miał większy wpływ na waszą osobowość.
temat równoległy /boogi
W ankiecie bym chciał byście wymienili rodzica, który miał większy wpływ na waszą osobowość.
temat równoległy /boogi
Zaznaczyłam 1, bo zdaje się, że moja mama jest 1w2. Dośc dużo osób typuje rodziców jako 1, ale jestem pewna, że mama to 1, bo jest perfekcjonistką, silnie despotyczną i przekonaną o tym, ze zawsze ma rację. O tym, że nie ma racji, można ja przekonac za pomoca solidnych argumentów. Mój biologiczny ojciec prawdopodobnie jest jakimś 4, ale nie jestem pewna bo go słabo znam. Zaś tata, który mnie wychowuje, jest chyba 9.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Zielony smok
- VIP
- Posty: 1855
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: następna stacja...
Wojciech Jóźwiak artykuł o Enneagramie
http://www.taraka.pl/index.php?id=enneadrope1.htm
http://www.taraka.pl/index.php?id=enneadrope1.htm
Inny cytat2) Dziecko, które zostaje Dawcą - typem nr 2 - zauważa przede wszystkim, że dostaje to, czego chce, wtedy gdy jest grzeczne i przymilne. Uczy się, że w świecie panuje handel wymienny: ja tobie dam-umożliwię-załatwię jedno, a ty mi w zamian dasz coś innego. W dorosłym życiu Dawcy uwodzą innych i przekabacają ich na swoją stronę, obiecują i zachęcają; rozdają też dary z nadzieją, że wkradną się w łaski obdarowanych. Często nawet w tej grze używają seksu i własnego ciała... Swoje zabiegi kierują w pierwszym rzędzie ku osobom ważnym i wpływowym, woźnych zaś i sekretarki traktują z góry. Są mili i uczynni, mówią słodkim głosem, ale znakomicie - choć często bezwiednie - manipulują ludźmi.
To ostatnie zdanie do weryfikacji na tym forum. Sprawdziło się w rodzinach u mi znanych DwójekW swoim życiowym dziele - zdobywaniu ludzi - Dwójka-Dawca wie na kogo stawiać. Już jako dziecko stara się podbić serce tego z rodziców, który dominuje w rodzinie.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
to jakieś dziwne.. jak można zachęcać..używać własnego ciała po to, by kogoś do czegoś przekonać.. dla mnie to jakaś abstrakcja.. ale nie jestem dwójką, więc nie wiem.. tak cz owak, o obrzydliwe..Zielony smok pisze:Wojciech Jóźwiak artykuł o Enneagramie
http://www.taraka.pl/index.php?id=enneadrope1.htmInny cytat2) Dziecko, które zostaje Dawcą - typem nr 2 - zauważa przede wszystkim, że dostaje to, czego chce, wtedy gdy jest grzeczne i przymilne. Uczy się, że w świecie panuje handel wymienny: ja tobie dam-umożliwię-załatwię jedno, a ty mi w zamian dasz coś innego. W dorosłym życiu Dawcy uwodzą innych i przekabacają ich na swoją stronę, obiecują i zachęcają; rozdają też dary z nadzieją, że wkradną się w łaski obdarowanych. Często nawet w tej grze używają seksu i własnego ciała... Swoje zabiegi kierują w pierwszym rzędzie ku osobom ważnym i wpływowym, woźnych zaś i sekretarki traktują z góry. Są mili i uczynni, mówią słodkim głosem, ale znakomicie - choć często bezwiednie - manipulują ludźmi.To ostatnie zdanie do weryfikacji na tym forum. Sprawdziło się w rodzinach u mi znanych DwójekW swoim życiowym dziele - zdobywaniu ludzi - Dwójka-Dawca wie na kogo stawiać. Już jako dziecko stara się podbić serce tego z rodziców, który dominuje w rodzinie.
jak można przespać się z kimś nie kochając Go????????
ISTP
Ano, można. Ty nie możesz - w porządku, ale po co od razu tak oceniać prywatne życie innych? A, w sumie... z oceniania to się dzieci i wojny robią (;magda pisze:to jakieś dziwne.. jak można zachęcać..używać własnego ciała po to, by kogoś do czegoś przekonać.. dla mnie to jakaś abstrakcja.. ale nie jestem dwójką, więc nie wiem.. tak cz owak, o obrzydliwe..
jak można przespać się z kimś nie kochając Go????????
Wybaczcie wcięcie się w-nie-swój-temat, ale chciałam tylko powiedzieć, że to przekonywanie do siebie Dwójkom całkiem dobrze wychodzi. I wcale nie obrzydliwie.
Dwójka ma do tego wrodzony dar
Mechanizm pomagania ludziom na tym się opiera... żeby komuś pomóc, ten ktoś musi Ci zaufać, polubić Cię. Nikt nie chce pomocy od wroga, czy nawet nieznajomego. Jednak przyjaciel, lub Nieznajomy, który pojawia się nagle, szybko znajduje wspólny język i przyjemnie się z nim rozmawia, to co innego Takiemu nieznajomemu można się wygadać, co już jest dużą pomocą w trudnych sytuacjach, nieznajomy coś tam sobie powie, i tak się go nie słucha, nie?
ale jednak coś zostaje, zawsze to, co nieznajomy powie ma w sobie trochę prawdy, której my nie widzimy, lub nie chcemy widzieć... może i kontakt się urywa.. nie było niebezpieczne opowiedzieć o swoich problemach komuś, kogo się nie zna i kto nie zna nas tak naprawdę, ale ma wspólny język, prawda?
Oczywiście kontakt nie musi się urwać, może się przerodzić w ogromną przyjaźń, w której obie strony sobie pomagają w trudnych chwilach, w której obie strony gotowe są stać sie na chwilę "mądrym anonimowym nieznajomym" aby wysłuchać problemów... doradzić coś, a później być znów przyjacielem, który żartuje i śmieje, jakby w ogóle nie wiedział o tym problemie.
W moim przypadku jest tak że mam jakby dwie osobowości - pierwszą jestem ja... takie duże dziecko, które dużo żartuje i tak dalej
Drugą jest ten właśnie "nieznajomy", który słucha cierpliwie i daje rady...
mam jeszcze osobowość przejściową, która wszystko co usłyszał nieznajomy, obraca w żart
Hmm... nie wiem czy to opis dwójki, bo tak naprawdę osobiście nie znam żadnej dwójki... to raczej opis mojego pomagania jako dwójki
Cholera... rozpisałem się i do tego nie na temat ^^
powinienem to dać do innego tematu, prawda?
Mechanizm pomagania ludziom na tym się opiera... żeby komuś pomóc, ten ktoś musi Ci zaufać, polubić Cię. Nikt nie chce pomocy od wroga, czy nawet nieznajomego. Jednak przyjaciel, lub Nieznajomy, który pojawia się nagle, szybko znajduje wspólny język i przyjemnie się z nim rozmawia, to co innego Takiemu nieznajomemu można się wygadać, co już jest dużą pomocą w trudnych sytuacjach, nieznajomy coś tam sobie powie, i tak się go nie słucha, nie?
ale jednak coś zostaje, zawsze to, co nieznajomy powie ma w sobie trochę prawdy, której my nie widzimy, lub nie chcemy widzieć... może i kontakt się urywa.. nie było niebezpieczne opowiedzieć o swoich problemach komuś, kogo się nie zna i kto nie zna nas tak naprawdę, ale ma wspólny język, prawda?
Oczywiście kontakt nie musi się urwać, może się przerodzić w ogromną przyjaźń, w której obie strony sobie pomagają w trudnych chwilach, w której obie strony gotowe są stać sie na chwilę "mądrym anonimowym nieznajomym" aby wysłuchać problemów... doradzić coś, a później być znów przyjacielem, który żartuje i śmieje, jakby w ogóle nie wiedział o tym problemie.
W moim przypadku jest tak że mam jakby dwie osobowości - pierwszą jestem ja... takie duże dziecko, które dużo żartuje i tak dalej
Drugą jest ten właśnie "nieznajomy", który słucha cierpliwie i daje rady...
mam jeszcze osobowość przejściową, która wszystko co usłyszał nieznajomy, obraca w żart
Hmm... nie wiem czy to opis dwójki, bo tak naprawdę osobiście nie znam żadnej dwójki... to raczej opis mojego pomagania jako dwójki
Cholera... rozpisałem się i do tego nie na temat ^^
powinienem to dać do innego tematu, prawda?
magda pisze: jak można przespać się z kimś nie kochając Go????????
w tej chwili tego nie rozumiem - tak jak Ty, ale nie wiadomo jak zmieni się nasze podejście za kilka lat. Pewnie jesteś młoda, podobnie jak ja i żyjesz w świecie, w którym na pierwszym miejscu w związku są uczucia albo chociaż mocna "chemia".
Ja w przyszłości niczego nie wykluczam. Skoro jest tylu samotnych ludzi po czterdziestce to seks z osobą, której się nie kocha może być wręcz "naturalny".
Adaras - a nie masz czasem tak, że czujesz się przytłoczony ilością przyjaciół, którzy z tych "nieznajomych" stali się bliskimi i teraz zasypują Cię problemami?
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
Nie wyobrażam sobie tego. Nie pozwalam się nawet przytulać (sama często przytulam). Fizyczna bliskość to duże dopuszczenie do siebie. Nie wyobrażam sobie pozwolić sie obejmowac komuś, kogo nie kocham.Epona pisze: Skoro jest tylu samotnych ludzi po czterdziestce to seks z osobą, której się nie kocha może być wręcz "naturalny".
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
szczerze mówiąc też sobie tego nie wyobrażam, ale jestem w stanie zrozumieć. Nasłuchałam się wiele od starszych znajomych. Poza tym widzę po sobie, że moja reakcja na kontakt fizyczny zmienia się wraz z wiekiem.Tenar pisze:Nie wyobrażam sobie tego. Nie pozwalam się nawet przytulać (sama często przytulam). Fizyczna bliskość to duże dopuszczenie do siebie. Nie wyobrażam sobie pozwolić sie obejmowac komuś, kogo nie kocham.Epona pisze: Skoro jest tylu samotnych ludzi po czterdziestce to seks z osobą, której się nie kocha może być wręcz "naturalny".
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Ja dałem siebie kiedyś poznać jako górę lodową i wtedy faktycznie tak było. Obecnie zmienia się to wraz z efektem cieplarnianym ;]
Dwójki są jedym z bardziej zróżnicowanych typów - co dwójka, to inny sposób zjednywania sobie ludzi. I żadna nie widzi nic nieodpowiedniego we własnym postępowaniu, które jest dla nich po prostu czymś naturalnym. Czymś wcześnie nabytym.
Jak taka dwójka w dzieciństwie nauczy się, że może przyciągać do siebie ludzi czułością, to później będzie się prostytuować ^^
Dwójki są jedym z bardziej zróżnicowanych typów - co dwójka, to inny sposób zjednywania sobie ludzi. I żadna nie widzi nic nieodpowiedniego we własnym postępowaniu, które jest dla nich po prostu czymś naturalnym. Czymś wcześnie nabytym.
Jak taka dwójka w dzieciństwie nauczy się, że może przyciągać do siebie ludzi czułością, to później będzie się prostytuować ^^
Epona pisze:szczerze mówiąc też sobie tego nie wyobrażam, ale jestem w stanie zrozumieć. Nasłuchałam się wiele od starszych znajomych. Poza tym widzę po sobie, że moja reakcja na kontakt fizyczny zmienia się wraz z wiekiem.Tenar pisze:Nie wyobrażam sobie tego. Nie pozwalam się nawet przytulać (sama często przytulam). Fizyczna bliskość to duże dopuszczenie do siebie. Nie wyobrażam sobie pozwolić sie obejmowac komuś, kogo nie kocham.Epona pisze: Skoro jest tylu samotnych ludzi po czterdziestce to seks z osobą, której się nie kocha może być wręcz "naturalny".
Ja również tak mam... ciężko mi przytulić kogoś, kogo nie darzę uczuciami... nie mówię tu tylko o tej jedynej miłości, ale i o prawdziwej przyjaźni... znacznie łatwiej jest gdy druga osoba się odważy na taki gest
dla mnie seks bez zobowiązań jest nie do przyjęcia, ale tak było, jest i będzie w niektórych kręgach społecznych... na to już nie ma rady, a my jako dwójki, choć z reguły pełne zapału do zmieniania świata, nie podołamy temu zadaniu, jeśli nawet je sobie wyznaczymy... prawda, możemy wyciągnąć z tego parę osób, nauczyć ich poszanowania dla własnej czystości i uczuć itepe... ale to będzie tylko kropla w morzu... choć zawsze jedna.
To ja może wrócę znowu do tematu
Jak stałem się dwójką..... hm ciężko mi o o tym pisać ale chyba to był ten przełomowy moment..........
No więc tak było wszystko pięknie i cudnie, ojciec wojskowy, matka zajęta domem. Ojciec wyjeżdżał na misje pokojowe, a po powrocie mieszkał po za miastem "Kraków, Kielce" i korzystał z wojskowych kursów języka angielskiego. Przyjeżdżał na weekendy i było cudnie..... Pewnego dnia zadzwonił, że nie przyjedzie.... i wtedy wszystko się posypało.... popełnił samobójstwo, powiesił sie..... miałem 11 lat, świat mi się zawalił..... mama popadła w depresje, nieustającą, były próby samobójcze..... alkoholizm..... byłem zdany na siebie..... dziadkowie się odwrócili bo w nas widzieli przyczynę tego koszmaru.... problemy finansowe..... i tak trwało przez kilka lat..... znalazła sobie faceta zaczęły sie moje wojny z nim, jej alkoholizm nie ustępował, pogrążałem sie sam w sobie, ojca nie miałem już matki prawie też.... zrujnowane życie, dołek kompletny...... teraz już jest dobrze.... ma faceta, w porządku gość, jest w ciąży z nim wszystko już jest dobrze, tworzymy rodzinę.... i wydaje mi się że to sie odbiło na mojej psychice i sprawiło, że jestem tym kim jestem......
Zresztą jak jedno ze zdań mówi: "oboje z moich rodziców było alkoholikami i od najmłodszych lat musiałem się nimi opiekować"
to na tyle
Jak stałem się dwójką..... hm ciężko mi o o tym pisać ale chyba to był ten przełomowy moment..........
No więc tak było wszystko pięknie i cudnie, ojciec wojskowy, matka zajęta domem. Ojciec wyjeżdżał na misje pokojowe, a po powrocie mieszkał po za miastem "Kraków, Kielce" i korzystał z wojskowych kursów języka angielskiego. Przyjeżdżał na weekendy i było cudnie..... Pewnego dnia zadzwonił, że nie przyjedzie.... i wtedy wszystko się posypało.... popełnił samobójstwo, powiesił sie..... miałem 11 lat, świat mi się zawalił..... mama popadła w depresje, nieustającą, były próby samobójcze..... alkoholizm..... byłem zdany na siebie..... dziadkowie się odwrócili bo w nas widzieli przyczynę tego koszmaru.... problemy finansowe..... i tak trwało przez kilka lat..... znalazła sobie faceta zaczęły sie moje wojny z nim, jej alkoholizm nie ustępował, pogrążałem sie sam w sobie, ojca nie miałem już matki prawie też.... zrujnowane życie, dołek kompletny...... teraz już jest dobrze.... ma faceta, w porządku gość, jest w ciąży z nim wszystko już jest dobrze, tworzymy rodzinę.... i wydaje mi się że to sie odbiło na mojej psychice i sprawiło, że jestem tym kim jestem......
Zresztą jak jedno ze zdań mówi: "oboje z moich rodziców było alkoholikami i od najmłodszych lat musiałem się nimi opiekować"
to na tyle
2w1
Marzenia się spełniają tylko wtedy gdy ktoś nam ich nie odbiera.....
Marzenia się spełniają tylko wtedy gdy ktoś nam ich nie odbiera.....