Frustracja dwójki (odrzucenie)

Wiadomość
Autor
Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Frustracja dwójki (odrzucenie)

#1 Post autor: Pablo » czwartek, 30 października 2008, 13:00

Zastanawiam się jak to wygląda u 2? Na przykład dostrzegasz w otoczeniu taką nihilistyczną i zbuntowaną 4. Jako 2 dostrzegasz pewnie w niej płonący ogień zżerający ją od środka. Odruch - chcesz go zgasić albo przerobić w ogrzewający wewnętrznie ciepły płomień. I zaczynasz się starać o zwalczenie tego w tym człowieku - okazujesz uczucie, zaangażowanie, mówisz miłe rzeczy, starasz się mu zorganizować czas otworzyć przed nim nowe zainteresowania i spojrzenie na świat. Ale ta osoba wie swoje i jest uparta dystansuje się. Albo zaczyna się kretyńsko wnerwiać i gryzie 2.

2 zaczyna się wkurzać, dusi to w sobie, a potem jak dalsze zaangażowanie nic nie dale wybucha jak bomba (ja sobie tak to wyobrażam ale może się mylę - nie jestem 2) czy się wycofuje zła w duchu na tą osobę?

Pytanie - czy w takich sytuacjach palicie za sobą most jak 8ki czy raczej wycofujecie się ale jesteście skłonne dać którąś z kolei szansę jak znowu zobaczycie z dystansu tego człowieka i poczujecie jego potrzebujący wpływ na siebie? Chodzi mi i o logiczne postępowanie i emocje.

Wogóle opisujcie takie swoje doświadczenia z ludźmi i jak się one kończyły. Bardzo mnie to ciekawi :)



Awatar użytkownika
Crystal
Posty: 62
Rejestracja: wtorek, 7 października 2008, 23:05
Enneatyp: Indywidualista

Re: Frustracja dwójki (odrzucenie)

#2 Post autor: Crystal » czwartek, 30 października 2008, 15:53

Pablo pisze:I zaczynasz się starać o zwalczenie tego w tym człowieku - okazujesz uczucie, zaangażowanie, mówisz miłe rzeczy, starasz się mu zorganizować czas otworzyć przed nim nowe zainteresowania i spojrzenie na świat. Ale ta osoba wie swoje i jest uparta dystansuje się. Albo zaczyna się kretyńsko wnerwiać i gryzie 2.
Nic mi do tego tematu, ale jak dla mnie to nie jest kretyńskie wnerwianie się - ja na przykład nie znoszę, jak ktoś mi się narzuca (ta wiedza co jest dla mnie najlepsze, aż mnie mdli) i się do mnie przypiermila i czyni rzeczy temu bliskie ;] Więc jak dla mnie jakiekolwiek wąty do osoby, która nie jest zainteresowana zabiegami dwójki, można sobie darować.
bla bla
4w3

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#3 Post autor: Orest_Reinn » środa, 19 listopada 2008, 22:09

pijacki bełkot
Ostatnio zmieniony piątek, 28 listopada 2008, 15:34 przez Orest_Reinn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#4 Post autor: boogi » środa, 19 listopada 2008, 22:18

Orest, głowa do góry.

Mnie właśnie odrzuciły moje dwie forumowe kobiety (one twierdzą, że nie są moje!). To tak na pocieszenie ;)

A co do przyjaciół... to kurde, na zawołanie ich się nie znajdzie chyba? Poznajesz ludzi, różnych. Z jednymi się zaprzyjaźnisz, z drugimi będziesz się kumplował tylko, z innymi będziesz się jedynie znał z widzenia, będą też wrogowie.

Wiesz dużo o Dwójce. Czytałem Twoje wypowiedzi na forum, skupiały się, takie odniosłem wrażenie, na bardzo złych cechach Dwójki, mam nadzieję że w życiu skupiasz się więcej na jasnych stronach i dążeniu do nich, do rozwoju swoich dobrych cech. Inteligencję masz, jako Dwójka empatię też, więc wiesz... cierpliwości i do boju, ludzie nieraz jeszcze zawiodą, ale to się nie ma co smucić, sporo z nich nie jest Dwójkami i interesuje ich coś całkiem innego niż bliskie związki z innymi ludźmi. Krótka piłka: cieszyć się z ich obecności, kiedy są, uszanować ich uczucia (np. trójkową pracę) tak samo, jakby się chciało by szanowane były nasze uczucia (potrzeba bliskości i "pogłaskania po główce"). I przechodzenie własnych ograniczeń, to podstawa :]

A z okazji Twoich urodzin to jeszcze dorzucę kolejne życzenia: byś swoją mądrość i sporą już wiedzę przekuł na skuteczne działanie i skuteczny rozwój - dla szczęśliwego życia.

Pozdro :)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Membaris
Posty: 124
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 20:04
Lokalizacja: B-tów

#5 Post autor: Membaris » środa, 19 listopada 2008, 22:27

Dwójkę problemy związane z drugą osobą bolą chyba najbierdziej. U mnie to takie pieprzone uczucie " czemu nie umiem sobie z tym poradzić? przecież tak się staram, ten świat mnie przerasta". I określenie nonszalancja też mi pasuje.
Zgrywanie emo - o tak, i tylko po to, żeby inni Cię zauważyli i zajęli się Tobą. Ale nie przejmuj się Orest, masz nas :wink:. My rozumiemy Twoje dwójkowe potrzeby i Cię zauważymy. [Ale musisz też nas kochać :lol: ]
ESE Si

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#6 Post autor: Orest_Reinn » środa, 19 listopada 2008, 23:30

pijacki bełkot
Ostatnio zmieniony piątek, 28 listopada 2008, 15:34 przez Orest_Reinn, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Frustracja dwójki (odrzucenie)

#7 Post autor: boogi » środa, 19 listopada 2008, 23:35

EDIT:
z całego posta wystarczy przeczytać ostatni akapit, tam jest odpowiedź na pytanie, reszta to brednie zmęczonego człowieka
/EDIT
Pablo pisze:Zastanawiam się jak to wygląda u 2? Na przykład dostrzegasz w otoczeniu taką nihilistyczną i zbuntowaną 4. Jako 2 dostrzegasz pewnie w niej płonący ogień zżerający ją od środka. Odruch - chcesz go zgasić albo przerobić w ogrzewający wewnętrznie ciepły płomień. I zaczynasz się starać o zwalczenie tego w tym człowieku - okazujesz uczucie, zaangażowanie, mówisz miłe rzeczy, starasz się mu zorganizować czas otworzyć przed nim nowe zainteresowania i spojrzenie na świat. Ale ta osoba wie swoje i jest uparta dystansuje się. Albo zaczyna się kretyńsko wnerwiać i gryzie 2.

2 zaczyna się wkurzać, dusi to w sobie, a potem jak dalsze zaangażowanie nic nie dale wybucha jak bomba (ja sobie tak to wyobrażam ale może się mylę - nie jestem 2) czy się wycofuje zła w duchu na tą osobę?

Pytanie - czy w takich sytuacjach palicie za sobą most jak 8ki czy raczej wycofujecie się ale jesteście skłonne dać którąś z kolei szansę jak znowu zobaczycie z dystansu tego człowieka i poczujecie jego potrzebujący wpływ na siebie? Chodzi mi i o logiczne postępowanie i emocje.

Wogóle opisujcie takie swoje doświadczenia z ludźmi i jak się one kończyły. Bardzo mnie to ciekawi :)
To ja może na konkretnym przykładzie:
Spotkałem się z czymś takim parę dni temu. Całonocna rozmowa na gadu z kumplem. Ja 2, on 4. Całkiem dobrze się w wielu sprawach rozumiemy, ale nie we wszystkich.
Kontynuowaliśmy nasze dyskusje rozwojowe - tak się składa, że obaj jesteśmy na rozdrożu. On zamknął firmę, ja próbuję skończyć studia (i vice versa: studia próbują skończyć mnie). Obaj ogólnie rzecz biorąc jesteśmy teraz w niskich nastrojach życiowych. Tak więc, każdy na swój sposób szukając celu i sensu tego, co robi, oraz ogólnie życia, rozważał sobie. Tymi rozważaniami wymienialiśmy się przez pewien czas.
Dobra, zarysowałem trochę sytuację, piszę tak nieskładnie bo śpiący już mocno jestem. Ale wracając do rzeczy, sytuacja była taka że dotychczas tylko go wysłuchiwałem, kiedy wygłaszał swoje poglądy, a teraz nie zgodziłem się z jedną rzeczą. Przez ponad 4 godziny usprawiedliwiał swoje stanowisko, moim zdaniem totalnie błędne, obrażając się coraz bardziej i jednak typowo czwórkowo mówiąc cały czas "ja jestem taki i taki (wspaniały), a ty plebsie mnie nie rozumiesz" - nie wprost, ale sens tego był taki. Co zabawne, zauważyłem że on jako Czwórka wcale sobie sprawy z tego nie zdawał! Wytknąłem mu to (tak, bardzo niedwójkowo ;) ) "nie uważaj się za takiego jedynego na świecie ze swoim aktualnym cierpieniem", no to on na to że wcale się za takiego nie uważa... no i rozmowa generalnie kręciła się potem już w kółko wokół tego tematu.
Czwórki mnie strasznie zadziwiają, ilekroć je coraz bardziej poznaję. Jedna moja koleżanka, super-zdrowa Czwórka, to prawdziwa bogini, czuła, inteligentna, miła, otwarta, pewna siebie, nie ma w niej gniewu czy takiego uciekania w siebie. Widać, Czwórka zdrowa cudna jest.
Z drugiej strony ten kolega, teraz bardzo sfrustrowany, to prezentuje postawę gorszą niż Emo (zabolało mnie to).

Więc odpowiadając na Twoje pytanie:
Pablo pisze:jak dalsze zaangażowanie nic nie daje wybucha jak bomba (...) czy się wycofuje zła w duchu na tą osobę?
odpowiadam: wycofałem się, ale nie w gniewie; co prawda zabolało, że zostałem potraktowany tak a nie inaczej, ale wiem też, że on czuje dokładnie to samo: urażenie, brak zrozumienia. Musi trochę teraz sam się ogarnąć, bo ja nie potrafię nic więcej zrobić. Gniewu we mnie nie ma, jest współczucie. I nadzieja, że jednak wróci z tego dołka, bo inteligentny jest to powinien dać sobie radę.
Problem widzę teraz jedynie w tym, że może racząc go dobrymi radami, uodporniłem go na pewne przemyślenia? Bo jak pomyśli "nie powinienem się aż tak sobą przejmować", to skojarzy mu się to nie z jego własną myślą, ale z moją radą, znowu się zdenerwuje i jeszcze bardziej zamknie w sobie?

Czyli: ja się nie obraziłem, nie wybuchłem, a zły w duchu na tę osobę jestem nie za to, że mnie nie posłuchała czy mnie odrzuciła, ale na to, że nie może się jeszcze przy całym swoim niemałym rozumie odnaleźć.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#8 Post autor: Pablo » czwartek, 4 grudnia 2008, 22:09

Fascynujące jest to co napisałeś booger. Przypomina mi moje bliskie kumpelstwo z pewnym 4v3, który był ogólnie zdrowym gościem ale miewał swoje międzyludzkie humorki, tyle że działało to zwykle tak (co uwielbiam w tym typie) że jak jest zły to najpierw wywala złość na otoczenie, potem zaczyna się zastanawiać "kurde co ze mną jest nie tak" trochę zaczyna jęczęć bez sensu na siebie jaki jest beznadziejny, po czym takie Pablo koszulka nr. 8 wkracza i zaczyna komentować zaistniałą sytuację i osobę która go dotknęła w sposób tą osobę albo sytuację ośmieszający, po czym 4v3 łapie o co chodzi, bo ironią naturalnie podszyty, obśmiewa sytuację i albo zapomina albo.... jeszcze bardziej się nakręca ale już przeciwko tej osobie ;) Czasem takiemu towarzyszysz i go uspokajasz a w końcu wstrząsasz nim żeby przestał się marnować od środka bo taki z niego fajny gość że szkoda żeby tak na siebie gadał i myślał (sam wiesz że pieprzy pod wpływem chwilowego doła).

Ale to racja - 4 są cholernie wyczulone na międzyludzkie relacje, a w szczególności na kaszany ;)

Chociaż nie miało to nigdy aż tak głębokiego wymiaru żeby rozstawać się w gniewie potem myśleć co tam on może myśleć i odczuwać, bo na narzekanie innych zawsze jakoś byłem odporny. Chociaż w pewnych istotnych kwestiach zdając sobie sprawę że jednak mogę bardziej na siebie liczyć niż on na siebie - czasem pomagało mu się w pewnych sytuacjach jak czegoś tam od kogoś potrzebował a wolał sam nie startować i nie wyciągać tego od tej osoby (czego ja notabene też nie lubiłem cholernie a w tym czasie byliśmy we dwóch w grupie na studiach która nie była jakoś specjalnie zgrana)...
Mam na myśli taki jeden przypadek który opisałem na forum 8. Ale było też kilka innych drobnostek. W końcu człowiek myśli że kurna bez przesady - druga osoba to nie sierota.... i daje mu czas do namysłu i zadziałania na własny rachunek. Choćby po to żeby przeskoczył parę swoich nie takich przekonań (może to z kolei krótkowzroczność 8 bo wrażliwość czwórek jest permanentną cechą a my jakoś wojujemy ze swoimi słabostkami)

Ale to co piszesz jest niesamowite.... Sama percepcja tego, myślenie w taki sposób. Niby mówi się że 2 mają swój interes w zabieganiu o innych ale to co tu jest wybitnie temu zaprzecza 8) Z obu stron wielkie chęci wykonanie trochę inne ale bezinteresowność to jest to co w człowieku najbardziej chyba doceniam.

BTW - niektóre dziewczyny się przytulają jak jest im źle. Ja w życu nie wyobrażam sobie przytulic jakiegokolwiek faceta nawet jakbyśmy się na śmierć i życie przyjaźnili ;)

Ciekawi mnie czy męskie 2 też tak mają ;)

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#9 Post autor: boogi » czwartek, 4 grudnia 2008, 22:45

Pablo pisze:BTW - niektóre dziewczyny się przytulają jak jest im źle. Ja w życu nie wyobrażam sobie przytulic jakiegokolwiek faceta nawet jakbyśmy się na śmierć i życie przyjaźnili ;)

Ciekawi mnie czy męskie 2 też tak mają ;)
Jak mi źle, to też się przytulam do dziewczyn. Zresztą, jak czuję się dobrze, to też się przytulam. Dobra... w tym wypadku to u mnie chyba nie jest miarodajnym miernikiem 8)

A czy bym przytulił faceta, który jest w potrzebie, to Ci nie odpowiem, bo chyba facet potrzebuje innego zrozumienia. Myślę, że uścisk dłoni by tutaj wystarczył, aczkolwiek temat nie jest prosty (wiadomo, jak się dwóch panów przytuli, to pedałki, i takie tam... lepiej nie zgłębiajmy tematu ;) ).
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#10 Post autor: Pablo » piątek, 5 grudnia 2008, 13:56

Ja do przyjaciółki :) ale z potrzeby bycia przytulanym. wogóle z racji tego że jak jest mi jest naprawdę źle to jestem raczej bardzo ciężkostrawny i unikam ukazywania się komukolwiek bliskiemu (o ukazywaniu swoich łez to już wogóle nie ma mowy). Chyba że coś mnie tylko mocno zirytuje to wtedy nie ma problemu. Za to sto razy bardziej wolę przytulać zranione damskie serce O. jak ją coś gryzie - to bardzo lubię :)

He he pedałkowanie pedałkowanie.... popieram w 100% że obściskiwanie się do facetów ekstremalnie nie pasuje ;) Polecam klepnięcie w bark albo "co powiesz na mały sparing" - to zdecydowanie lepsze :)

Awatar użytkownika
Orest_Reinn
Posty: 1606
Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
Enneatyp: Mediator

#11 Post autor: Orest_Reinn » poniedziałek, 15 grudnia 2008, 21:24

Stwierdziliśmy z boogmi, że 2 chce być okłamywana. Nie musisz jej kochać. Ale powiedz jej to. Chce tego. Żyje tym. A co się dzieje w momencie rozczarowania, gdy dociera do niej prawda? Dół. W dół i w górę. Nieprzerwanie. "Chcę kochać" - bo idzie w górę gdy kocha. "Nie chcę wiedzieć" - bo idzie w dół gdy wie.


Dwójkowe Błędne Koło (cykl-2)

Euforia
Najpiękniejszy etap całego cyklu. Pokusić się można o stwierdzenie, że w nim 2 odnajduje sens życia. Jest to wynikiem tego, że typ ten "chce kochać". Kochająca dwójka nie musi oznaczać dwójki zakochanej, choć jest to jedna z możliwości (dość częsta), w jaką skierowane jest pragnienie akceptacji. Innymi są: przyjaciele, rodzina, partnerzy biznesowi, czy też jakiekolwiek środowisko powiązane ze sobą wspólnymi zainteresowaniami, a w którym dwójka chce zostać zauważona.
Wspomniane wyżej podmioty to swego rodzaju "obiekt westchnień". Przy dobrym samopoczuciu dwójkę utrzymuje nadzieja, że ten obiekt westchnień zdobędzie. Gdy się to udaje, stan euforii się przedłuża i trwać może wiele lat, a nawet i całe życie.

Rozczarowanie
Często jednak stan euforii kończy się po paru tygodniach/miesiącach, gdy dwójka uświadamia sobie bolesną prawdę. Gdy zostaje odrzucona przez "obiekt westchnień". Dlatego wewnętrznym warunkiem jest "nie chcę wiedzieć", gdyż wiedza sprawia jej ból i przez nią wkracza ona w fazę rozczarowania.

Przygnębienie
Rozczarowanie błyskawicznie przechodzi w stan przygnębienia. To czas refleksji. Dwójka powtarza sobie "znowu". Bo, istotnie, stało się to "znowu". Znowu zapragnęła kochać i znowu nie wyszło. Zadręcza się myślami o tym, co pragnęła osiągnąć i czego nie osiągnęła. Widzi opłakane skutki swoich nierealnych marzeń, co skłania ją do postanowienia zmiany. Żeby już nigdy nie powtórzyć tego samego błędu. Lecz problem polega na tym, że dwójka nie zna życia poza swoim cyklem kochania i rozczarowania. Jedynym gwarantem nie powtórzenia się drugiej fazy jest pozostanie w fazie trzeciej. Albo zmiana typu enneagramowego. Kto się odważy na ten drugi krok? Ja chyba jednak nie. Ja wolę wrócić do gry i przejść do kolejnej fazy.

Nadzieja
Innymi słowy, światełko w tunelu. Pojawia się nadzieja, a nadzieją jest... kolejny "obiekt westchnień". Jest to równoznaczne z powrotem do euforii. To dwójkowa wiosna. Bo dwójka chce kochać i tylko to może ją wyrwać z przygnębienia.

I tak w kółko... Chore. Czasem przyjemne. Czasem daje po dupie. Im bardziej świadom jestem siebie, tym mniej lubię swój typ. To dlatego, żeo "nie chcę wiedzieć"...

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#12 Post autor: boogi » poniedziałek, 15 grudnia 2008, 22:02

Tak mniej więcej stwierdziliśmy, fakt, ale przypominam że ja nie do końca się z tym zgodziłem!
Moje komentarze i dyskusja z Tobą:

Euforia:
Tak, najpiękniejszy stan jest wtedy, kiedy Dwójka kocha. Orest zauważasz jedynie miłość warunkową: kocham nie altruistycznie, ale dlatego, że chcę za to być kochany. Ja uważam, że może być u Dwójki miłość altruistyczna. Komentuję to sobie poziomami zdrowia w które Orest nie wierzysz, ale chodzi o rozwój - dostrzeżenie, że ego wcale nie musi nas przerastać. Że między pychą a pokorą - możemy wybrać pokorę. Pycha to prosta, szeroka i "wygodna" droga. W efekcie jednak przynosi ból. Przytaczam definicję grzechu jaką znalazłem w jakimś opracowaniu chyba o życiu pierwszych chrześcijan: grzech to jest błędna droga do uzyskania szczęścia - obiecuje to, czego nie może dać. Dlatego też wybór pychy - tutaj miłości za coś - skutkuje błędnym kręgiem i wpadaniem w niżej opisaną depresję.

Rozczarowanie:
Jak już napisałem, występuje ponieważ liczyliśmy na to, że ktoś nam odpowie. O ile każdy człowiek jest stworzony do miłości - zarówno brania jej jak i dawania, o tyle uważam, że błędne jest podejście "wszyscy muszą mnie kochać, a ja spróbuję sobie jeszcze ich miłość zdobyć". Zasłużyć sobie na miłość a zdobyć miłość siłą to są dwa różne stwierdzenia. Chora Dwójka (czytaj: nastawiona bardziej na pychę) będzie _żądała_ miłości dla siebie. Zdrowa Dwójka (czytaj: nastawiona bardziej na pokorę) będzie potrafiła dać, nie żądając nic w zamian.
Wiem, jak sam wiele ostatnio otrzymałem, chociażby tutaj na forum, bo teraz gdy mam raczej niższy nastrój, to dostaję wsparcie od kilku osób (Rilla, Memory, Shironeko, NoMatter, inni - dziękuję).
"Problem" mój jest taki, że ja już teraz chcę wiedzieć.

Przygnębienie:
Zdrowa Dwójka nie powinna przechodzić przez fazę wyżej opisanego rozczarowania, bo daje miłość nie żądając nic w zamian (teoria). Ale może chyba wpadać w przygnębienie, bo ile człowiek może żyć sam, bez żadnego odezwu od innych? Chyba to zależy od jego siły wewnętrznej.
Orest, piszesz że to czas refleksji - jeżeli człowiek będący "w dołku" zastanawia się, to chyba średnio ma z wyciąganiem optymistycznych wniosków. Skoro stan umysłu ciężki to i wyniki nielekkie. Tak więc w tym stanie faktycznie - pierwsza myśl "szukam następnej ofiary" będzie może nawet częściowo usprawiedliwiona.

Nadzieja:
Oj, bardzo złe określenie na ten etap cyklu chorej Dwójki. Lepsze byłoby chyba "pożądanie". Nadzieja raczej kojarzy się z czymś pozytywnym. Pożądanie zaś opisuje moim zdaniem celnie ten stan chorej Dwójki, kiedy poszukuje ona nowego "obiektu westchnień". Tym bardziej, iż nie zdaje ona sobie sprawy ("nie chcę wiedzieć"), że jeżeli już do tego obiektu westchnie, to tylko po to, by obiekt zaczął wzdychać do niej.

Ogólnie takie błędne koło bardzo mi się nie podoba. Koncept dobry - wiele osób biega w takim mylnym kręgu. Ciężko jest się z tego wyrwać, sam to wiem, bo to siedzi mocno w psychice, mocno pycha jest wdrukowana w kręgosłup. Bardzo mocno ja sam odczuwam zawsze pokusę "czy ktoś mnie polubi za tego posta". Czasem aż chce się krzyczeć z tego uświadomienia.

Aha, i na koniec: Orest, tylko chora Dwójka zaprzecza poziomom zdrowia. Pamiętaj - Dwójka jest ustawiona gdzieś na linii pokora-pycha. Czy nazwiemy to "poziomem zdrowia", czy "dojrzałością", nie jest ważne. Liczy się, by mieć świadomość tego, gdzie się w życiu jest.
I czy chce się ciągle tak babrać w błędnym kole w którym jak na moje za dużo czasu zajmuje przygnębienie i rozczarowanie. To jest takie niedwójkowe - samemu skazywać się na cierpienia ;)



EDIT: kurffa, patrzę co napisałem i jak to teraz jeszcze zacznę spełniać, to normalnie będę święty. Jak wysoko ta poprzeczka... o ja pierdziu.
Tak, przy tym pozostanie w "błędnym cyklu" to naprawdę pikuś i dzika radość. Ale jednak na krótką metę.
Czemu wąska droga jest aż tak wąska?!? Kręta, pod górkę i kamienista...
EDIT2: albo ja teraz jestem w przygnębieniu, bo mam słabą siłę wewnętrzną. Whatever...
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#13 Post autor: ewutek » poniedziałek, 15 grudnia 2008, 22:28

Ależ spragnione uczuć Dwójki. Fajne przedstawienie "cyklu", wiele wyjaśnia - a komentarz przedmówcy do cyklu jeszcze wiecej. 8)
boogi pisze:kurffa, patrzę co napisałem i jak to teraz jeszcze zacznę spełniać, to normalnie będę święty. Jak wysoko ta poprzeczka... o ja pierdziu.
Zamiast stawiać poprzeczkę wysoko lepiej opuścić ją do poziomu, któremu można sprostać bez katorżniczego wysiłku - naturalnie z zachowniem aktywnej "kontroli jakości" zapobiegającej tendencji zniżkowej.
5w6

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#14 Post autor: boogi » poniedziałek, 15 grudnia 2008, 23:32

Ewutek chyba masz rację. Jeżeli bawić się w teorię skrzydeł, to ja mam strasznie dużo z Jedynki, pewnie dlatego też tak od siebie wymagam.
Ale dobrze prawisz, na ziemię trzeba zejść i zacząć realizować plan powoli - a dzięki temu skutecznie.
Heh, czy w tych wysokich marzeniach dwa posty wyżej nie poniosła mnie pycha? :lol:


EDIT: bardzo celne to o "kontroli jakości", dzięki.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
adam0309
Posty: 20
Rejestracja: środa, 19 listopada 2008, 17:09
Enneatyp: Dawca

#15 Post autor: adam0309 » wtorek, 16 grudnia 2008, 19:54

Trafny opis z tymi cyklami dwójki według mnie. U mnie "euforia" trwała ostatnie 5 lat-czasami lepiej/gorzej ale tak, "rozczarowanie"-po tych w/w 5 latach w dwa tygodnie się załamałem, i to tak nagle... tak się wyczuliłem na wszystkie przejawy "odrzucenia", momentalnie robiłem się zły/smutny/wycofywałem się-różnie(a nawet jak ich nie było to jakieś sytuacje pod nie podciągnąłem)-miałem depresję(nie było miło), po pół roku doła czyli teraz, chyba zaczynam wychodzić z tego gówna, ciekawe co będzie dalej.
Rasowa 2

ODPOWIEDZ