Patrzę w lustro i?
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Patrzę w lustro i?
Uważasz, że jesteś odpychająca i nieatrakcyjna, bo twoja matka, powiedziała ci, że jest odwrotnie? Rozumiem, że mamy z natury chwalą swoje dzieci, ale to jeszcze nie znaczy, że zawsze kłamią.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Re: Patrzę w lustro i?
A tak zapytam - jak traktujecie swoje ciało, swoją fizyczność?
Nieważne czy je lubie (kochacie), czy nie. Chodzi mi raczej o to, czy psotrzegacie je jako część siebie, coś, co współgra z waszym wewnętrznym stanem, pomijacie, analizujecie, dorabiacie sobie jakieś wyobrażenia, czy raczej bierzecie jest wprost: jako coś czym trzeba albo nie warto się zajmować. (?)
Prosty przykład - jedna kobieta po urodzeniu dziecka wpadnie w kompleksy, znienawidzi swoje rozstępy, duże piersi, zaokrąglenia. Druga pokocha siebie jeszcze bardziej widząc, że jej ciało opowiada jakąś historię.
Nieważne czy je lubie (kochacie), czy nie. Chodzi mi raczej o to, czy psotrzegacie je jako część siebie, coś, co współgra z waszym wewnętrznym stanem, pomijacie, analizujecie, dorabiacie sobie jakieś wyobrażenia, czy raczej bierzecie jest wprost: jako coś czym trzeba albo nie warto się zajmować. (?)
Prosty przykład - jedna kobieta po urodzeniu dziecka wpadnie w kompleksy, znienawidzi swoje rozstępy, duże piersi, zaokrąglenia. Druga pokocha siebie jeszcze bardziej widząc, że jej ciało opowiada jakąś historię.
Re: Patrzę w lustro i?
bo nabyciu tuszy i dużego brzucha stanowczo poczułbym do siebie obrzydzenie - tak mi nie jest wszystko jedno.
dlatego codziennie pompuje.
dlatego codziennie pompuje.
- 4w5 - INTj
- kama.zielona
- Posty: 922
- Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
- Enneatyp: Obserwator
Re: Patrzę w lustro i?
Nie wiem gdzie to napisać, więc będę kontynuowała tutaj- tragiczny, jeśli mamy się polubić to NIGDY I PRZENIGDY nie kalecz naszego pięknego języka poprzez pisanie ekstrawagancki, relaks i seks przez X. Dziękuję za uwagę.
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.
Re: Patrzę w lustro i?
Czas na czilałt, jutro kupie keczup a po jutrze piccę. Idzie ktoś jutro do piccerni? Kurde, gdzie są moje Najki?
- kama.zielona
- Posty: 922
- Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
- Enneatyp: Obserwator
Re: Patrzę w lustro i?
Nie zrozumiałeś lekcji chłopcze. Jan Kochanowski przewróciłby się w grobie.
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.
- Homo ludens
- Posty: 38
- Rejestracja: wtorek, 22 czerwca 2010, 18:34
- Enneatyp: Indywidualista
Re: Patrzę w lustro i?
patrzę w lustro i zależy od dnia... albo "jesteś piękna skrzypo vita" ewentualnie "kryj ryj". bardziej to drugie.
4w5
podobają się panu moje kwiaty?
podobają się panu moje kwiaty?
Re: Patrzę w lustro i?
mam bardzo chwiejną samoocenę. w porównaniu z tym, co było jeszcze miesiąc temu, i tak zrobiłam ogromny postęp w kierunku samoakceptacji. doszłam do momentu, w którym potrafię już zadbać o swój wygląd, żeby prezentować się przyzwoicie.
matko, jakie to wszystko jest skomplikowane! z jednej strony śmieszne jest to, że na spacerze nie chcę patrzeć na swój cień, bo kiedyś nienawidziłam swojego ciała tak bardzo, że nie mogłam patrzeć na żadne jego odbicie i boję się, że to może wrócić. śmieszne jest to, że odkładałam życie na czas 'gdy schudnę', a przecież nie było ze mną tak tragicznie. a z drugiej strony wcale mi nie jest (nie było?) do śmiechu.
matko, jakie to wszystko jest skomplikowane! z jednej strony śmieszne jest to, że na spacerze nie chcę patrzeć na swój cień, bo kiedyś nienawidziłam swojego ciała tak bardzo, że nie mogłam patrzeć na żadne jego odbicie i boję się, że to może wrócić. śmieszne jest to, że odkładałam życie na czas 'gdy schudnę', a przecież nie było ze mną tak tragicznie. a z drugiej strony wcale mi nie jest (nie było?) do śmiechu.
4w5? 6?
"Czytam historię
I widzę coś zrobił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś i wciąż przemyśliwasz,
Jakby to robić lepiej
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby Cię pisać przez wielkie C"
"Czytam historię
I widzę coś zrobił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś i wciąż przemyśliwasz,
Jakby to robić lepiej
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby Cię pisać przez wielkie C"
Re: Patrzę w lustro i?
Hm, to może doprecyzuję pytanie.
Czy wasze ciało jest dla was przedmiotem jakichkolwiek fantazji? To co napisała Ciri_, jest przykładem tego o co pytam. Patrzysz w lustro i widzisz księcia, dziewczynkę, kota, garbusa.
Kobiety po urodzeniu dziecka widzą w rozstępach historię swojego życia.
Ktoś inny z kolei zaczyna rozmawiać ze swoim odbiciem w lustrze.
Oczywiście pytam nie tylko w takim śmiertelnie poważnym, czwórkowym tonie. Ja kocham spędzać dużo czasu przed lustrem robiąc miny, odgrywając role, ostatnio zabawiam sie z kapeluszem wiedźmy, który wygrzebałam w internetowym lumpeksie...
Do dzieła, Fantaści.
Czy wasze ciało jest dla was przedmiotem jakichkolwiek fantazji? To co napisała Ciri_, jest przykładem tego o co pytam. Patrzysz w lustro i widzisz księcia, dziewczynkę, kota, garbusa.
Kobiety po urodzeniu dziecka widzą w rozstępach historię swojego życia.
Ktoś inny z kolei zaczyna rozmawiać ze swoim odbiciem w lustrze.
Oczywiście pytam nie tylko w takim śmiertelnie poważnym, czwórkowym tonie. Ja kocham spędzać dużo czasu przed lustrem robiąc miny, odgrywając role, ostatnio zabawiam sie z kapeluszem wiedźmy, który wygrzebałam w internetowym lumpeksie...
Do dzieła, Fantaści.
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Patrzę w lustro i?
Fantazje? Historie? Lubię patrzeć na siebie w lustrze z pytaniem w myśli, ile mam w sobie z moich przodków. Po kim nos, po kim kości policzkowe, po kim oczy. Jestem historią moich dziadków, pradziadków, prapradziadków. Patrzę na siebie i zastanawiam się, po kim mam tak ciemne oczy, bo nikt z członków rodziny, których znam, tak ciemnych nie ma. Ponoć ciężko wypatrzyć w nich źrenice. Ponoć takie miała moja prababcia. Patrzę i zastanawiam się, po kim mam tak jasną karnację, może po tej praprababci, a może po innej? Lubię patrzeć na moje ciemniejące z roku na rok włosy, włosy, które przy głowie nabierają już białego blasku, a czasem nawet lekko niebieskiego, i myślę, po kim je mam. Koleżanki mówią, że mam urodę iście niesłowiańską. W mojej rodzinie dużo jest czarnych, jak ja, nawet ciemniejszych ode mnie, niesłowiańskich. Kim byli ci niesłowiańscy ludzie, żyjący tak dawno temu, którzy dali mi tak ciemne oczy i włosy, i tak wielki nos ( )? Z jakich ziem pochodzili? Byli żydowskimi kupcami? Emigrantami z Osmańskiego imperium? Pociesznymi Grekami szukającymi szczęścia w Królestwie Polskim? A może był to marynarz z odległego świata? Średniowieczna Polska była przedpokojem Europy, miejscem, gdzie stykały się najróżniejsze kultury i nacje. Bardzo mnie ciekawi historia mojego wyglądu.Tanpopo pisze: Czy wasze ciało jest dla was przedmiotem jakichkolwiek fantazji? (...)
Czy mój post jest w śmiertelnie poważnym, czwórkowym tonie?
Jeśli tak, to dodam jeszcze, że, mimo że nie jestem zbyt ładna, lubię sobie patrzeć w oczy. Jest w nich coś, co mnie rozwesela. Gdy mi smutno i spojrzę na swe odbicie, mam wrażenie, że te oczy, choć moje, śmieją się do mnie pociesznie.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Re: Patrzę w lustro i?
ja niestety także. ogólnie takie zboczenie "zawodowe", że mógłbym ciągle przed lustrem. a nie jest to dobry nawyk, gdyż można się ostro wykoleić, skrzywić a co gorsza mieć syndrom lustra -> czyli np tańcząc w pomieszczeniu w którym nie ma lustra, gapić się w ziemię. albo zamiast skupić się na zadaniu, skupiać się na reakcji widza. to tak w skrócie.Tanpopo pisze: Ja kocham spędzać dużo czasu przed lustrem robiąc miny, odgrywając role
swoją drogą, Rilla - wow - zajebiste fantazje inspirujące
Re: Patrzę w lustro i?
Rilla: pięknie. Bardzo pięknie. :)
Kiedy ja patrzę w lustro często widzę inne osoby - te którymi nigdy nie miałam odwagi się stać, którymi nie chcę być, osoby, którymi się staję, osoby, które kocham i które mi imponują.
Właśnie to niekiedy sprawia, że zaczynam utrzymywać z nimi kontakt. Zwłaszcza z tą, którą pomijałam, a była zawsze ważną częścią mnie. Mam nadzieję, że czasem wszystkie te kobiety (dziewczyny? dziewczynki? to co widzę w lustrze rzadko kiedy ma więcej niż 16 lat, mimo, że sama mam 20) staną się spójną, silną, szczęśliwą osobą.
Co do oczu - ja swoje lubię. Nie uważam ich za jakieś szczególne, ale podoba mi się jak patrzą. ^^ Czasami przekornie, kłująco, z iskierkami. Czasami są zdziwione, okrągłe. A najbardziej lubię chyba te nieco skośne, jasne, przymglone, o małych źrenicach.
Bo na ogół mam bardzo szerokie źrenice, zwłaszcza, kiedy o czymś myślę albo z kimś intensywnie rozmawiam.
Kiedy ja patrzę w lustro często widzę inne osoby - te którymi nigdy nie miałam odwagi się stać, którymi nie chcę być, osoby, którymi się staję, osoby, które kocham i które mi imponują.
Właśnie to niekiedy sprawia, że zaczynam utrzymywać z nimi kontakt. Zwłaszcza z tą, którą pomijałam, a była zawsze ważną częścią mnie. Mam nadzieję, że czasem wszystkie te kobiety (dziewczyny? dziewczynki? to co widzę w lustrze rzadko kiedy ma więcej niż 16 lat, mimo, że sama mam 20) staną się spójną, silną, szczęśliwą osobą.
Co do oczu - ja swoje lubię. Nie uważam ich za jakieś szczególne, ale podoba mi się jak patrzą. ^^ Czasami przekornie, kłująco, z iskierkami. Czasami są zdziwione, okrągłe. A najbardziej lubię chyba te nieco skośne, jasne, przymglone, o małych źrenicach.
Bo na ogół mam bardzo szerokie źrenice, zwłaszcza, kiedy o czymś myślę albo z kimś intensywnie rozmawiam.
Re: Patrzę w lustro i?
Dawniej traktowałam swoje ciało, jak twór, który kompletnie nie odpowiada moim kryteriom wyobrażeniowym. Skrupulatnie analizowałam każdy jego fragment, centymetr po centymetrze, z uporem maniaka, doszukując się niedoskonałości. Drobna skaza od razu stawała się odpychającą, szpetną blizną, która całkowicie dyskwalifikowała mnie z wrażenia bycia atrakcyjną. Nieraz myślenie o niej stawało się wręcz moją obsesją, nawiedzającą mnie zwłaszcza kiedy zależało mi na wywarciu wrażenia, przede wszystkim na płci przeciwnej. Urodę uważałam za niezwykle istotny element, atut, przy zdobywaniu sympatii, jednak ja często czułam się jej pozbawiona, więc dość łatwo traciłam pewność siebie.
Dopiero niedawno nieco udało mi się opamiętać i trybik w mózgownicy przestawił w kierunku wzmocnienia wiary we własne zalety, także pod aspektem fizycznym. Przestałam tak szaleńczo czepiać się drobnych mankamentów, a zaczęłam doceniać, wcześniej pomijane, mocne strony. Wystarczyła tylko zmiana nastawienia, by udało mi się siebie zaakceptować, chociaż dawniej za jedyne na koło ratunkowe uważałam drogie operacje plastyczne [nie rozważałam ich robienia, mówię tylko o szukaniu wyjścia z sytuacji, niekoniecznie korzystając z niego]. Na daną chwilę mogę, nie skłamawszy, spokojnie orzec, że żyję z własnym ciałem w symbiozie, przestało przypominać mi ono pasożyta, żerującego na moim poczuciu wartości. Podobnie, jak Tanpopo i Rilla, uwielbiam patrzeć sobie w oczy, stojąc przed lustrem, szukając w niej nieodgadnionej głębi, próbując odkryć tajemnicę, jaką skrywają...
Łoczy to w końcu zwierciadło duszy, c'nie?
Miny również uwielbiam strzelać, poprawia mi to humor.
Dopiero niedawno nieco udało mi się opamiętać i trybik w mózgownicy przestawił w kierunku wzmocnienia wiary we własne zalety, także pod aspektem fizycznym. Przestałam tak szaleńczo czepiać się drobnych mankamentów, a zaczęłam doceniać, wcześniej pomijane, mocne strony. Wystarczyła tylko zmiana nastawienia, by udało mi się siebie zaakceptować, chociaż dawniej za jedyne na koło ratunkowe uważałam drogie operacje plastyczne [nie rozważałam ich robienia, mówię tylko o szukaniu wyjścia z sytuacji, niekoniecznie korzystając z niego]. Na daną chwilę mogę, nie skłamawszy, spokojnie orzec, że żyję z własnym ciałem w symbiozie, przestało przypominać mi ono pasożyta, żerującego na moim poczuciu wartości. Podobnie, jak Tanpopo i Rilla, uwielbiam patrzeć sobie w oczy, stojąc przed lustrem, szukając w niej nieodgadnionej głębi, próbując odkryć tajemnicę, jaką skrywają...
Łoczy to w końcu zwierciadło duszy, c'nie?
Miny również uwielbiam strzelać, poprawia mi to humor.
6w7 sp/sx, EIE
- greenlight
- Posty: 280
- Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
- Lokalizacja: Łódź
Re: Patrzę w lustro i?
Moge się pod tym podpisaćDawniej traktowałam swoje ciało, jak twór, który kompletnie nie odpowiada moim kryteriom wyobrażeniowym. Skrupulatnie analizowałam każdy jego fragment, centymetr po centymetrze, z uporem maniaka, doszukując się niedoskonałości. Drobna skaza od razu stawała się odpychającą, szpetną blizną, która całkowicie dyskwalifikowała mnie z wrażenia bycia atrakcyjną. Nieraz myślenie o niej stawało się wręcz moją obsesją, nawiedzającą mnie zwłaszcza kiedy zależało mi na wywarciu wrażenia, przede wszystkim na płci przeciwnej. Urodę uważałam za niezwykle istotny element, atut, przy zdobywaniu sympatii, jednak ja często czułam się jej pozbawiona, więc dość łatwo traciłam pewność siebie.
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
- ___
- Posty: 8
- Rejestracja: poniedziałek, 23 sierpnia 2010, 11:21
- Lokalizacja: Niemcy, Anglia, ewentualnie Szwecja czy Finlandia albo Norwegia
Re: Patrzę w lustro i?
Ciekawe a jednocześnie trochę dziwne... kiedy spojrzeć sobie w oczy... ja tam nic nie widze(?!) właściwie rzeczywiście nic, nie znoszę tylko swojego sposobu ubierania się, i fryzury