Strona 19 z 23

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 24 sierpnia 2010, 15:40
autor: Lukrecja
Z moim własnym traktowaniem wyglądu, ciała, było bardzo różnie. Mimo młodego wieku, naprawdę dużo czasu poświęcałam rozmyślaniom o dietach. Był czas, kiedy każdego dnia odwiedzałam blogi pisane przez anorektyczki, imponował mi ich świat. Czytałam też o nich dużo książek, poznając nowe historie i pragnąc przeżyć swoją. Jest mi wstyd, bo doskonale zdaję i zdawałam sobie sprawę, że to straszliwa choroba. Ale to już nawet nie było związane z moim ciałem, a raczej z tym, że uważałam, że jeśli zamknę się w swoim świecie, jak to robią anorektyczki, zapomnę o problemach.
Ale ja naprawdę jestem szczupła. I cieszę się, że mogę to napisać choćby tutaj :) Tamten czas odszedł w zapomnienie, staram się być coraz szczęśliwsza, przede wszystkim uważam się za osobę atrakcyjną, jestem dumna z własnej sylwetki, naprawdę rzadko zdarzają się dni, kiedy się sobie nie podobam. :)
Poza tym, czuję do swojego ciała pewnego rodzaju... uczucie? Nie wiem, czy tak mogę to nazwać. Kiedy żalę się przyjaciółkom, że nie cierpię swoich ud - zaczynam mieć wyrzuty sumienia, bo wiem, że są kochane i są częścią mnie. Dlatego, kiedy tak nienawidziłam swojego ciała, miewałam skrajnie różne odczucia.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 24 sierpnia 2010, 16:45
autor: Absynt
Lol, to ciekawe. Co do uczuć to jednak lubię tylko parę części swego ciała, a resztę traktuję jako dodatki. Np. dużo bardziej jestem 'świadom' swoich dłoni, aniżeli np. łopatek. Dla mnie reszta ciała to jakby przedmioty :).

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 24 sierpnia 2010, 17:04
autor: yusti
.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 24 sierpnia 2010, 17:22
autor: Lukrecja
yusti pisze:Ludzie za dużo myślą. To ich niszczy.
masz rację. czasami chciałabym zahamować myśli.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 24 sierpnia 2010, 17:33
autor: Absynt
No, idźcie lepiej obierać ziemniaki...






















żarcik ;)

Re: Patrzę w lustro i?

: czwartek, 26 sierpnia 2010, 22:38
autor: Tanpopo
Memory pisze:Dawniej traktowałam swoje ciało, jak twór, który kompletnie nie odpowiada moim kryteriom wyobrażeniowym. Skrupulatnie analizowałam każdy jego fragment, centymetr po centymetrze, z uporem maniaka, doszukując się niedoskonałości. Drobna skaza od razu stawała się odpychającą, szpetną blizną, która całkowicie dyskwalifikowała mnie z wrażenia bycia atrakcyjną. Nieraz myślenie o niej stawało się wręcz moją obsesją, nawiedzającą mnie zwłaszcza kiedy zależało mi na wywarciu wrażenia, przede wszystkim na płci przeciwnej. Urodę uważałam za niezwykle istotny element, atut, przy zdobywaniu sympatii, jednak ja często czułam się jej pozbawiona, więc dość łatwo traciłam pewność siebie.
Ano właśnie.
Przez długi czas zmagałam się z dysmorfofobią. Pamiętam, że mając 156 cm wzrostu, ważąc 47 kg, w rozmiarze XS potrafiłam patrzeć w lustro i widzieć masywną dziewczynę. Ciągle miałam wrażenie, że mój wygląd się zmienił i kontrolowałam te zmiany. Strasznie dużo czasu spędzałam patrząc w lustro, bo wydawało mi się, że rano wyglądałam inaczej niż wieczorem.
No i niekiedy furia i bezradność prowadziły do ataków autoagresji.

Teraz zaś czerpię ze swojej fizyczności radość, a nawet ładuję akumulatory. Widzę, że jestem ładna, chociaż nie umiem ocenić jak bardzo. Zresztą to "bardzo" nie ma znaczenia, grunt, że strasznie siebie lubię i nic bym nie zmieniła - a jeśli już to drobiazgi, po to by podkreślić moją urodę, a nie ją zmienić. ;)
A widzę drobną bladą twarz, jasne, nieco skośne błyszczące oczy, jasne włosy, które w tym roku - pewnie dlatego, że był taki trudny, ale też wyjątkowy - trochę ściemniały. Bardzo lubię swoje zęby, które ponoć wymagają korekcji - a są nieduże, delikatne, przy czym lewa jedynka jest trochę ukruszona (pamiątka po moim kretyńskim wyskoku, którego jednak nie chciałabym wymazywać).

Mam mieszane uczucia co do dłoni - rzadko zdarza się by ktoś miał ręce tej samej wielkości co moje, a jeszcze rzadziej zdarzają się mniejsze od moich. Ale jak dla mnie wyglądają zbyt chłopięco. A moja mama to ma piękne ręce, bardzo kobiece i jednocześnie silne.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 22 lutego 2011, 16:35
autor: --hiroku--
ja patrząc w lustro widzę grubaskę, a ściślej mówiąc osobę o zbyt szerokich biodrach i udach, choć wszyscy mi mówią, że jest OK. co do twarzy, czasem wydaje mi się brzydka, a czasem nawet spoko.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 22 lutego 2011, 16:43
autor: inv
--hiroku-- pisze:ja patrząc w lustro widzę grubaskę, a ściślej mówiąc osobę o zbyt szerokich biodrach i udach, choć wszyscy mi mówią, że jest OK. co do twarzy, czasem wydaje mi się brzydka, a czasem nawet spoko.
daj fotkę!
:mrgreen:

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 22 lutego 2011, 21:13
autor: Matea
Inv, męski szowinisto, te forum to nie jest wybieg.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 22 lutego 2011, 22:16
autor: kangur
kiedyś bardzo się przejmowałam swoimi niedostatkami, to było okropne. Z czasem przeszło ;) . Dziś, gdy patrzę w lustro widzę moje obojczyki, oczy, talię, nogi. Resztą staram się nie przejmować, bo też nie da rady zmienić. Czasem tylko mam dni, kiedy patrzę w lustro i nie mogę się nadziwić jaka odrzucająca jestem...

Re: Patrzę w lustro i?

: piątek, 25 lutego 2011, 20:19
autor: szoppenowa
..i myślę sobie: "No Karolcia trza zrzucić trochę ciałka!!" ale jak to w życiu bywa na myśleniu się kończy :P
Od pasa w górę się sobie w miarę podobam :P Mam mocno kręcone brązowe włosy < co wywołuje dość zazdrosnych spojrzeń i sporą sensacje (?) > oczy szaro-zielono-niebieskie (zależy od światła (?)) usta małe pełne policzki i garbaty nosek fuj fuj.. i uszy mam ładne!

Jak w większości przypadków w lustro lubię patrzeć w zależności o nastroju i ogólnej aury dnia.. czasami mnie kur**ca bierze i nie ma wała nawet nie spoglądnę a czasami stoje i stoje i sie napatrzeć nie mogę.. ale musze byc sam na sam ze sobą..

ogólnie średnia satysfakcja.. do tego aparat na zębach(!) i okularuy (w ktorych chodze i tak od świeta) ale za to cera!! cud mniud malina XD
:twisted:

Re: Patrzę w lustro i?

: poniedziałek, 28 lutego 2011, 16:27
autor: Fillerr
... widzę tego samego człowieka którego kiedyś nienawidziłem, potem tolerowałem, a teraz szanuję... dziwne, ale tak jest.

Re: Patrzę w lustro i?

: piątek, 4 marca 2011, 13:04
autor: --hiroku--
Inv, lepiej nie, bo padniesz na zawał :P

Re: Patrzę w lustro i?

: niedziela, 6 marca 2011, 13:19
autor: Nifredou
Kiedyś, jak spoglądałam w lustro myślałam sobie: "Matko, co to jest, wyglądam jak potwór. Nigdzie dzisiaj nie wychodzę". Teraz zależy od dnia, mojego nastroju, otoczenia. Czasami sobie myślę, że wyglądam dobrze- przecież mnóstwo osób chciałby mieć taką sylwetkę jak ja. Ale są jednak też te chwile kiedy nienawidzę siebie za tą bezradność, że nic nie robię żeby schudnąć. Z twarzą miałam i mam najmniej problemów, zawsze bardziej martwiłam się sylwetką.
Potrafię zaakceptować swój wygląd, o ile są wokół mnie osoby, które mój wygląd akceptują. I swój również, bo przy zakompleksionych osobach, moje kompleksy do mnie powracają ze zdwojoną siłą.

Re: Patrzę w lustro i?

: wtorek, 8 marca 2011, 19:46
autor: Rilla
Trzeba mieć naprawdę poważny problem z sobą, by zamknąć się w domu i nie wychodzić, bo swój wygląd się nie podoba. :shock: A to musisz ładnie wyglądać, by wyjść? Musisz się ludziom podobać? No ja wiem, że to zaburzenie, że tego nie da się wytłumaczyć, ale... zadziwia mnie to.