Dlaczego warto wierzyć?
Nie wierzę w Boga, bo tak napradę jest małe prawdopodobieństwo, że on istnieje. Staram się mysleć w życiu racjnalnie, dlatego myślę, że nie isnieje żaden Wszechmogący, który kieruje całym światem i do którego trzeba się zwracać o łaskę. Do Boga zniechęciła mnie religia, która wmaiwa nam totalne bzdury. Nie chcę nikogo urazić, ale moim zdaniem religia powstała, po to, żeby manipulować społeczeństwem.
Jestem, jak Perwik agnostykiem. Nie wierzę w Boga, ale też nie odrzucam możliwości jego istnienia.
Jestem, jak Perwik agnostykiem. Nie wierzę w Boga, ale też nie odrzucam możliwości jego istnienia.
- Schkeletheer
- Posty: 15
- Rejestracja: poniedziałek, 7 stycznia 2008, 00:15
Dlaczego warto wierzyc w co konkretnie? Ogolnie to kazdy w cos wierzy...moj poprzednik wierzy w to ze na podstawie racjonalizmu mozliwe jest prawdziwsze okreslanie i rozumienie swiata, bez boga( tak tak, wiem, ale tez go nie odrzuca, zeby nie bylo) itd wiec jedni wierza w umysl-drudzy w sily nadprzyrodzone...a ja wierze w to ze kazdy czlowiek ma w sobie dobro-milosc, ktora posiada kazda istota...a slepa wiara w koscielne przykazania i boga jakiego reprezentuja mnie irytuje...ale staram sie tego nie krytykowac, kazdy moze robic co chce...
4W5
oh jesteś taki mądry kocham Cię ! i to do tego jeden z Twoich pierwszych postów ! :*Perwik pisze:"Jak można szukać czegoś/kogoś, w co/kogo się nie wierzy? To tak jakby szukać szklanki wody na pustyni wiedząc, że jej tam nie ma." wiara to nie jest to samo co wiedza skoro wiem że szklanki nie ma, to wiara nie ma sensu, jeśli nie wiem czy szklanka jest to albo jej poszukuje albo w nią wierze.
jestem agnostykiem - bo nie wykluczam istnienia boga, poszukuje go ale nie żeby uwierzyć, bo wiara w boga to jest coś kruchego co nie dodaje sił (w moim odczuciu)
"Wydaje mi się, że nie wierzy, bo go nie znalazł, jak znajdzie, to uwierzy."
jeśli znajdę Boga będę wiedział, że jest - a nie ma nic potężniejszego od siły wiedzy
a i jeszcze jedno, jeśli bóg faktycznie istnieje - to nie jest siłą nadprzyrodzoną - tylko częścią natury...
a chodzi mi o to, że jutro będę od roku na forum i przypomniało mi się, iż kiedyś pisałem w moim odczuciu bardziej ambitne posty
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Ale Ciebie dzisiaj natchnęło w tej GaleriiPerwik pisze:a chodzi mi o to, że jutro będę od roku na forum i przypomniało mi się, iż kiedyś pisałem w moim odczuciu bardziej ambitne posty
Cóż, gratuluję roku na forum, nieźle się trzymasz dziadku
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
-
- Posty: 58
- Rejestracja: czwartek, 27 listopada 2008, 17:50
-
- Posty: 58
- Rejestracja: czwartek, 27 listopada 2008, 17:50
czyj to cytat, tzn przepraszam, czyja to bzdura ? po co należałoby by go wymyślać ? po za tym, żeby manipulować społeczeństwem, ale w dzisiejszych czasach, wystarczy media i polityka - przynajmniej w krajach zachodnich.
to jest dar od natury, kiedy nie masz możliwości wiary w boga. ciesz się z tego, bo w ten sposób możesz być wolny
to jest dar od natury, kiedy nie masz możliwości wiary w boga. ciesz się z tego, bo w ten sposób możesz być wolny
-
- Posty: 58
- Rejestracja: czwartek, 27 listopada 2008, 17:50
Może nie tyle, że należałoby go wymyślić, co zostałby wymyślony i zapewne tak właśnie jest. Poza tym zwróćcie uwagę jak mało jest osób szczerze wierzących w ten normalny, uroczy sposób. Bez obrazy, większość to fanatycy, albo jak Perwik wspomniał - ludzie podatni na manipulację. Bo tak naprawdę wiara z Kościołem niewiele ma wspólnego, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi.
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Dwa dni temu w księgarni przeglądałem sobie książkę, w której pewien Dominikanin i mistrz Zen (tak, dwa w jednym) napisał mniej więcej coś takiego: "każda religia na początku swojego istnienia jest zwrócona ku Bogu; potem zaś następuje jej instytucjonalizowanie" (cytat z pamięci, więc na pewno niedokładny, a nawet nazwiska autora nie pamiętam niestety), potem zaś było słowo o mistykach, którzy zwracają swoją uwagę właśnie ku Bogu, a nie ku ziemskim religijnym... rytuałom. A religie mistyków zazwyczaj ganiają i na pal nabijają (Chrześcijanie swego czasu też, Żydzi to także, a Muzułmanie to nawet bardzo - np. Sufich ścigali przez dziesiątki lat).
No, zawszeć to inne spojrzenie jakieś
No, zawszeć to inne spojrzenie jakieś
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
A w tym rzecz właśnie, że wymyślić by go należało. Nie po to, by tłumaczyć nim zjawiska przyrody, jak to robili pierwsi ludzie. Od tego mamy naukę. Nie po to, by manipulować przy jego pomocy ludzi, jak to miało miejsce w naszej historii, bo dziś (w teorii) każdy może robić i wierzyć jak mu tam wygodniej. Rzecz w tym... Cholera, w dyskusjach o Bogu prawda rozbija się o semantykę. Uproszczę jak mogę. Jak o tym pomyślę, średnio mi pogodzić się z faktem, że jestem tylko zlepkiem materii, który po śmierci, przestanie świadomie istnieć. Druga sprawa... początek wszechświata. Lubi ktoś fizykę? Wielki Wybuch, nieskończona liczba innych wszechświatów. Nawet fizycy nieśmiało pomrukują, że gdzieś w tym wszystkim... Wiecie do czego zmierzam? Jeśli ktoś personifikuje Pana Boga, widzi go jako starca z brodą, grzmiącego na nas tam z góry i rozliczającego za każdy skradziony w dzieciństwie lizak, to zostawmy go w jego naiwności. Taki Bóg pomaga mu w życiu, wspiera, pociesza, obiecuje, wyznacza wcale nie zgorsze filary moralności i podziału na dobro i zło (nie słuchać mi Rydzyka, tylko Biblię zacznijcie czytać). Takiego Boga nic i nikt prostym ludziom nie zastąpi, a potrzebują go do szczęścia, potrzebują, żeby krzewił w nich nadzieję na lepsze.
Natomiast dziwi mnie, jak tak inteligentni, świadomi i oczytani ludzie, jak nasi forumowicze mogą negować istnienie czegoś ponad nasze poznanie. Czegoś, co spaja i napędza wszystko co widoczne i niewidoczne dla naszych oczu. Ja sam nie wierzę w Boga. Ale im częściej na ten temat dyskutowałem, tym więcej luk w takim braku wiary zacząłem dostrzegać. No ale tak, jak już wspominałem... zależy, jak co nazwiesz i przez jaki pryzmat na to spojrzysz. Dłuuugi temat i z całą pewnością nieodpowiedni do roztrząsania na forum
Natomiast dziwi mnie, jak tak inteligentni, świadomi i oczytani ludzie, jak nasi forumowicze mogą negować istnienie czegoś ponad nasze poznanie. Czegoś, co spaja i napędza wszystko co widoczne i niewidoczne dla naszych oczu. Ja sam nie wierzę w Boga. Ale im częściej na ten temat dyskutowałem, tym więcej luk w takim braku wiary zacząłem dostrzegać. No ale tak, jak już wspominałem... zależy, jak co nazwiesz i przez jaki pryzmat na to spojrzysz. Dłuuugi temat i z całą pewnością nieodpowiedni do roztrząsania na forum
a czy ja neguję istnienie boga ? ja tylko popularyzuje taką myśl "wyobraź sobie, że boga nie ma". taki stan rzeczy, pozwala spojrzeć na wiele spraw z innego punktu widzenia.
napiszę to w inny sposób: jakbym założył własny "Kościół", to by była w nim głoszona, anty-wiara. tak jak napisałem w swoim poście, który wyciągnąłem parę wypowiedzi wyżej, wiara w boga nie jest mi do niczego potrzebna, jest tylko przeszkodą w otwartości umysłu - do zrozumienia istoty świata, natury, potrzebuję natomiast wiedzy. wierzyć mogę jedynie we własne lub cudze siły, a nie w coś co nie zostało i prawdopodobnie nigdy nie zostanie udowodnione.
napiszę to w inny sposób: jakbym założył własny "Kościół", to by była w nim głoszona, anty-wiara. tak jak napisałem w swoim poście, który wyciągnąłem parę wypowiedzi wyżej, wiara w boga nie jest mi do niczego potrzebna, jest tylko przeszkodą w otwartości umysłu - do zrozumienia istoty świata, natury, potrzebuję natomiast wiedzy. wierzyć mogę jedynie we własne lub cudze siły, a nie w coś co nie zostało i prawdopodobnie nigdy nie zostanie udowodnione.