Jak Wam pomagać?

Najlepiej na mnie działa (tylko dla 4)

wstrząśnięcie mną, ustawienie do pionu i mały kopniak w tyłek dla lepszej dynamiki startu w świetlaną przyszłość
4
10%
danie mi spokoju i zostawienie przestrzeni do działania, sam(-a) się o siebie zatroszczę
6
15%
zrozumienie, ciepło, poczucie, że mam wokół przyjazne dusze (tuuulimy!)
27
66%
inne (jakie?)
4
10%
 
Liczba głosów: 41

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Jak Wam pomagać?

#91 Post autor: kangur » środa, 7 września 2011, 22:26

szczera rozmowa, wysłuchanie (jest ono nawet lepsze niż próba sklecenia żałosnych superrad). Tulenie? Nie. Ogólnie rzecz biorąc - to co napisał Perwik i Rilla. Upadłam to sama muszę wstać. Na pewno nieocenioną pomocą jest świadomość, że ktoś jest przy mnie, ktoś kto mnie nie opuści i będzie trwał bez względu na wszystko (btw. taką osobą jest moja przyjaciółka, jest dla najważniejszą osobą). Mają kogoś takiego mogę zająć się najpierw swoimi emocjami, a potem przejść do działania :P .
Lubię gdy mnie znajomi rozśmieszają, ale do tego trzeba dużego wyczucia, podobego poczucia humoru no i przede wszystkim znac granice



Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Jak Wam pomagać?

#92 Post autor: Rilla » środa, 21 września 2011, 15:38

Cotta pisze:Nie no, w takim zachowaniu nie czuje się zrozumienia i ciepła. Zrozumienie i ciepło kojarzą mi się raczej ze spokojną rozmową na zasadzie "możesz mi się wygadać" lub nieinwazyjnymi gestami świadczącymi o trosce (czasem dosłownie przytulanie, czasem to, co Kapar napisał na Ósemkach - podsunięcie obiadku, jakieś inne drobiazgi świadczące o tym, że jest ktoś w pobliżu, gotowy do pomocy, ale z tą pomocą się nie narzucający). Ogólnie: łagodne i empatyczne zachowanie. W przeciwieństwie do kopniaków, które są zorientowane na skonfrontowanie delikwenta z problemem.
W swoim temacie pytasz, jak nas, Czwórki, zmobilizować, jak nas natchnąć do działania, do sięgania po marzenia i zdobywania celów. Nie wiem, jak czułe słówko, czy podsunięcie obiadku miałoby tego dokonać. Tulenie w ogóle pominę, bom niedotykalna. Podetknięcie obiadu pod nos, czy herbatki, owszem jest miłe, ale co to daje? Będzie następnym dowodem na beznadziejność Czwórki, będzie pretekstem do dalszego snucia pesymistycznych myśli, bo nie dość, że nie umie... (tu miejsce na jej marzenia, cele), to jeszcze sama sobie obiadu, czy herbaty zrobić nie potrafi, wszystko za nią robią, co za żałość. Ośrodek działania zamiast zostać pobudzonym, przytłumi się jeszcze bardziej, bo poprzez wyręczanie Czwórki, da się jej jeszcze więcej czasu na babranie się w myślach popędzanych emocjami, czy w emocjach popędzanych myślami.

Już lepiej zostawić Czwórkę w spokoju, samą, by w samotności przeszła emocjonalną burzę, która nią targa, by się wyciszyła, poukładała myśli, przeanalizowała problem, który stoi jej na przeszkodzie. Żeby nie paść z głodu i pragnienia, to sama coś sobie zrobi, a robienie czegoś zajmie jej uwagę, pozwoli odpocząć samej siebie. Do obiadu coś kupić trzeba, to wyjdzie, świeżego powietrza nabierze do płuc, spacer zrobi. Spacer dobrze działa na myślenie, poprawia nastrój.
Tylko samotność wciąga, trudno później z niej wyjść z powrotem do ludzi, jeśli ktoś nie jest z natury towarzyski. Poza tym samotność uspokoi, ale czy da chęć do działania, do walki o swoje? Nie. Z resztą powtarzam się, bo widzę, że już to pisałam post wcześniej. ;P
Cotta pisze:To jesteś już drugą znaną mi Czwórką, która tak ma. Bo mam kumpelę, która zachowuje się podobnie. Dopóki starasz jej się nakreślić jakieś pozytywne możliwości, to je bombarduje ("na pewno sobie nie poradzę, coś pójdzie źle, mi to nie wyjdzie"), ale jak powiesz "no fakt, przerąbane", to od razu uaktywnia się w szukaniu możliwości i zaprzeczaniu, że nic się nie da zrobić. :lol:
Myślałam trochę, z czego to wynika i doszłam do wniosku, że chodzi tu o zdystansowanie się do swoich problemów. Czwórka myśli o sobie, o swoich problemach przez pryzmat emocji często, a wiec bardzo subiektywnie. Mówienie jej tego samego, co sama mówi, pokazanie jej własnego toku rozumowania z perspektywy obserwatora, pozwala na nabranie dystansu i krytycznej postawy. To, co się słyszy, przechodzi przez filtr rozumu. To, co się czuje- nie. Same pokazanie mi błędów w odbieraniu świata i siebie , bez epitetów, bez kontrargumentów, jest o tyle bardzo dobre, bo długotrwałe, przestawia myślenie na inne tory.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
Memory
Posty: 943
Rejestracja: środa, 23 lipca 2008, 13:49
Enneatyp: Lojalista

Re: Jak Wam pomagać?

#93 Post autor: Memory » czwartek, 22 września 2011, 18:35

1. Wykorzystywać skłonność do działania na przekór.
Zachowanie, które opisała Rilla, również mi nie jest obce. Nic tak błyskawicznie nie zmotywuje mnie do zmiany nastawienia, jak dzielenie moich pesymistycznych przemyśleń. Brzmi to paradoksalnie, ale czwórki chociaż czasem czują się zanurzone po kolana w bagnie i same nie potrafią dostrzec żadnej gałęzi w pobliżu, dzięki której zdołałyby o własnej sile się uwolnić, to nadal patrzą z nadzieją w gwiazdy, z niecierpliwością oczekując cudownego wybawienia. Chociaż świat im się wali na głowę, chciałyby mieć wrażenie, że wcale tak źle nie jest na świecie, jak im się to wydaje w danym momencie i znaleźć ukojenie.
Jeśli jednak zwierzę się Tobie z trapiących mnie problemów, a Ty zamiast przynieść mi oczekiwaną pomoc, zaczynasz wchodzić do mojego bagienka, to zaraz przychodzi mi do głowy refleksja: "Czy aby na pewno jest tak źle, jak to sobie obrazujemy?". Moje myśli wybiegają wtedy w przeciwną stronę, w poszukiwaniu prawdy zgoła odmiennej, niż przed chwilą przeze mnie uznawanej za ostateczną. Kiedy mówię Ci na przykład, że życie jest beznadziejne, a Ty mi przytakujesz, ja po chwili zastanowienia Ci odpowiem: "Nie no, chyba nie jest aż tak źle...". Po czym zaczynam przed Tobą przedstawiać zupełnie nowe perspektywy, wskazując na światełko w ciemnym tunelu. Zabawne, co? ;) Ale tą taktykę należy stosować raczej ostrożnie, nie kiedy czwórkę nęka już tak czarna rozpacz, że nawet gwiazdy znikły z firmamentu, i wszystko spowiła czerń i pustka zdająca się nie mieć końca...

2. Oddziałanie na wyobraźnię, podanie pomocnej dłoni.
Nie wiem, jak u innych 4, ale mi nieraz wystarczają słowa otuchy ze strony bliskich - oczywiście wyczerpujące i wypowiedziane z sensem, nie ograniczając się do prostego, rzuconego na wiatr: "Będzie dobrze". Można na przykład podzielić się z nami przeszłym doświadczeniem, podobnym do naszej obecnej sytuacji, z którego wyszło się na dobre, albo przypomnieć nam, że już przechodziliśmy przez takie same nieszczęścia i rewelacyjnie sobie wtedy poradziliśmy (4 ma tendencję do tak wielkiego gloryfikowania przeżywanego smutku, że wręcz zapomina o takich rzeczach, co najwyżej wspominając tylko ile razy już krzywdzono ją kiedyś). Obudźcie w nas wolę walki, co pozwoli nam z zapałem zabrać się do działania, by poprawić patowy stan rzeczy - wbrew pozorom mamy w sobie ogromne pokłady wewnętrznej mocy! Przede wszystkim uświadomcie nam, że nic jeszcze nie przegraliśmy, wszystko może odmienić się na lepsze pewnego dnia, jeśli podejmiemy odpowiednie kroki - co więcej, możecie nam dać wskazówki co robić dalej. Najważniejsze, żeby 4 przestała uciekać w świat marzeń, licząc na nadejście magicznego rozwiązania, które rozwieje jej troski, tylko aktywnie włączyła się w pracowanie nad teraźniejszością.

3. Szczere zainteresowanie się i chęć wysłuchania.
Nie ma chyba nic gorszego, jak widzenie czwórki przygnębionej, a mimo to ostentacyjne jej olewanie. Już nie powiem jak chu... ekhm, okropnie się czuję, kiedy w dodatku wszyscy wokół skaczą uhahani, a mnie traktują, jakbym w ogóle nie istniała. Skoro tak mocno masz ochotę dowalić czwórce, ignorując ją, kiedy Cię potrzebuje, to dla mnie stajesz się szują bez serca, bo ja na pewno wobec Ciebie bym tak nie postąpiła. Zwykle tego typu sytuacje powodują u mnie pogrążanie się w jeszcze większej rozpaczy, zamykanie się w sobie i kumulowanie napięcia, i wreszcie eksplozja, kiedy znajdę się w miejscu odosobnionym, która niestety powoduje tylko gorszy nastrój. Z drugiej strony, jeśli jesteś ogólnie do tyłka w pocieszaniu i po wysłuchaniu żalów drugiego człowieka, potrafisz podsumować jego słowa tylko krótkim: "Aha...", to lepiej weź się za obieranie ziemniaków.

4. Nie narzucanie się.
Nie, nie... i jeszcze raz nie dla zbyt nachalnej chęci pomocy! Jeśli czwórka zechce, to sama do Ciebie przyjdzie i wyżali się. Nie musisz skakać wokół niej, jak koło nieporadnego dziecka, nie pozwalając nawet na chwilę intymności. Możesz wtedy albo oberwać po łebku, albo spotkać się z oschłym nastawieniem, co może Cię tylko urazić i przez to przyczynić się do jeszcze gorszego samopoczucia u 4.

5. Przytulić.
Tu akurat nie zgadzam się z Rillą, nie rozumiem też tego sposobu postrzegania ciepła. Obejmowanie znacznie obniża puls, koi nerwy, pozwala odnaleźć bezpieczeństwo i wzmacnia więzi między ludźmi, co potrafi nieraz bardzo szybko sprawić, by ktoś przestał płakać, czy bać się. Ja od dziecka bardzo lubiłam przytulić się do rodzica, czy babci, ogólnie nie szczędzono mi kontaktu fizycznego. Do dzisiaj czasem ojciec sam podejdzie, obejmie mnie i pogłaszcze po głowie, natomiast do mamy sama nieraz podbiegam, gdy stęsknię się za bliskością z drugim człowiekiem. Mój poprzedni chłopak stwierdził kiedyś, że chyba nie spotkał jeszcze tak przytulaśnej i ciepłej osoby, jak ja. Dziwi mnie awersja niektórych wobec dotyku i wydaje mi się to trochę nieczułe, zimne... Ale cóż - co kto lubi! ;)
6w7 sp/sx, EIE

Awatar użytkownika
Aske
Posty: 43
Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Wielka Brytania

Re: Jak Wam pomagać?

#94 Post autor: Aske » środa, 19 października 2011, 18:45

Przytulić, ukochać, pogłaskać i jeszcze raz przytulić. :)
4w3

Awatar użytkownika
rabika
Posty: 58
Rejestracja: środa, 5 października 2011, 17:35
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#95 Post autor: rabika » czwartek, 20 października 2011, 21:47

a ja bym postawiła na mieszankę przytulania, głaskania i tulenia z delikatnym, czułym dystansem do czwórkowych "dramatów", tak żeby z jednej strony rozumieć, a z drugiej nie dać się wciągnąć :)
4w3
ENFP
ILE

Awatar użytkownika
Aske
Posty: 43
Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Wielka Brytania

Re: Jak Wam pomagać?

#96 Post autor: Aske » czwartek, 20 października 2011, 22:43

rabika pisze:a ja bym postawiła na mieszankę przytulania, głaskania i tulenia z delikatnym, czułym dystansem do czwórkowych "dramatów", tak żeby z jednej strony rozumieć, a z drugiej nie dać się wciągnąć :)
Nie wymagaj niemożliwego :wink:
4w3

Awatar użytkownika
rabika
Posty: 58
Rejestracja: środa, 5 października 2011, 17:35
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#97 Post autor: rabika » czwartek, 20 października 2011, 23:02

wiem, wiem... muszę zejść na ziemię... ale to tak daleko ;)
4w3
ENFP
ILE

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Jak Wam pomagać?

#98 Post autor: Rilla » środa, 2 listopada 2011, 00:05

Aske pisze:Przytulić, ukochać, pogłaskać i jeszcze raz przytulić. :)
Coś w tym jest. Jakby ktoś zaczął mnie traktować jak misia pluszowego, szybko by do mnie doszło, że zachowuję się żałośnie i powinnam jak najszybciej to zmienić, by ludzie przestali się do mnie lepić. Aczkolwiek mogłabym też uciec i zamknąć się w pokoju w bezpiecznej samotności, i tyle by było z motywowania mnie do działania. :roll:
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
Aske
Posty: 43
Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Wielka Brytania

Re: Jak Wam pomagać?

#99 Post autor: Aske » środa, 2 listopada 2011, 06:13

Tu chyba nie chodzi o ludzi ogólnie, raczej o jednego, szczególnego człowieka.
4w3

Awatar użytkownika
rabika
Posty: 58
Rejestracja: środa, 5 października 2011, 17:35
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#100 Post autor: rabika » środa, 2 listopada 2011, 09:53

tylko nie należy mylić współczucia z politowaniem. niekiedy to subtelna różnica, ale dla mnie zawsze do wyczucia
4w3
ENFP
ILE

Awatar użytkownika
Aske
Posty: 43
Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Wielka Brytania

Re: Jak Wam pomagać?

#101 Post autor: Aske » środa, 2 listopada 2011, 18:04

rabika pisze:tylko nie należy mylić współczucia z politowaniem. niekiedy to subtelna różnica, ale dla mnie zawsze do wyczucia
Przychylam posta. Z tym wyczuciem mam dokładnie to samo i generalnie ciężko mnie nabrać.
4w3

repoos
Posty: 41
Rejestracja: środa, 30 listopada 2011, 17:16
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#102 Post autor: repoos » środa, 25 stycznia 2012, 13:17

Ciężko zdecydować się na jedną opcję, właściwie u mnie to zależy od sytuacji, relacji z osobą chcącą udzielać pomocy, aktualnego widzimisię i chwilowych potrzeb.

najczęściej: przytulić utulić kochać ukochać
czasem: zostawić przestrzeń i nie wtrącać się, ale mimo wszystko być blisko i dawać poczucie tej obecności
czasem: wysłuchać szukać drążyć krążyć
czasem: wysłuchać nie słuchać nie drążyć nie krążyć
sporadycznie: kopnąć w tyłek, wstrząsnąć i powiedzieć 'już dosyć! weź się w końcu w garść'
często (w związku ze współczynnikiem mojego ośrodka decyzyjnego x= -718093,80(3)): powiedzieć 'zrób konkretnie to i to.' i NIE dodawać 'ale decyzja należy do ciebie, musisz sama ją podjąć' (ten sposób działa chyba krótkotrwale)
rzadko: udawać, że nic się nie dzieje i próbować mnie rozerwać w jakikolwiek sposób, zostawiając sedno sprawy


generalnie nie dogodzisz :wink:

Awatar użytkownika
Amisu
Posty: 118
Rejestracja: wtorek, 21 lutego 2012, 03:33
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#103 Post autor: Amisu » wtorek, 21 lutego 2012, 04:24

Jak pomagać? Nie pomagać! My sobie świetnie dajemy radę, trochę popłaczemy, zerkniemy na maszynkę do golenia z dziwnym wyrazem twarzy, pogadamy z wewnętrznym Ja i przejdzie nam.
Mi przechodzi, nie potrafię się smucić/dołować dłużej niż kilka godzin. :roll:
4w3 Arystokrata – mistrz w rzucaniu focha, miłośnik dobrego ciucha, zmanierowany jak diabli. Znienawidzony nawet przez osoby ze swojego typu. Lepiej się czuje w pracy niż 4w5 i dlatego zazwyczaj nie kończy źle.

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Jak Wam pomagać?

#104 Post autor: kangur » wtorek, 21 lutego 2012, 19:31

1. najczęściej: przytulić utulić kochać ukochać
2. czasem: zostawić przestrzeń i nie wtrącać się, ale mimo wszystko być blisko i dawać poczucie tej obecności
3. czasem: wysłuchać szukać drążyć krążyć
ad.1 zależy kto ma mnie przytulać. Często czuję taką potrzebę do osób, które nigdy by nie wpadły na ten sposób pocieszania
ad.2 niezwykle ważne jest dla mnie właśnie bycie blisko i zainteresowanie, na dobre i na złe. U przyjaciół cecha bardzo ważna, zwłaszcza w czasie kryzysów
ad.3 patrz ad. 2, chyba, że jest to ktoś z kręgu dalszych znajomych. Wtedy włącza mi się czerwona lampka i milknę do czasu, aż natrętna osoba przestanie drążyć temat. Parę razy sparzyłam się na wylewaniu swoich problemów pod naciskiem lub udawanym zainteresowaniem. Po fakcie było mi wstyd i czułam się źle, że wyjawiłam tajemnice przed kimś kto na dobrą sprawę ma mnie w poważaniu. Wtedy właśnie powinien zjawić się ktoś bliski i przytulić, ukochać, utulić :lol:

repoos
Posty: 41
Rejestracja: środa, 30 listopada 2011, 17:16
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak Wam pomagać?

#105 Post autor: repoos » niedziela, 26 lutego 2012, 21:25

kangur pisze: ad.1 zależy kto ma mnie przytulać. Często czuję taką potrzebę do osób, które nigdy by nie wpadły na ten sposób pocieszania
ad.2 niezwykle ważne jest dla mnie właśnie bycie blisko i zainteresowanie, na dobre i na złe. U przyjaciół cecha bardzo ważna, zwłaszcza w czasie kryzysów
ad.3 patrz ad. 2, chyba, że jest to ktoś z kręgu dalszych znajomych. Wtedy włącza mi się czerwona lampka i milknę do czasu, aż natrętna osoba przestanie drążyć temat. Parę razy sparzyłam się na wylewaniu swoich problemów pod naciskiem lub udawanym zainteresowaniem. Po fakcie było mi wstyd i czułam się źle, że wyjawiłam tajemnice przed kimś kto na dobrą sprawę ma mnie w poważaniu. Wtedy właśnie powinien zjawić się ktoś bliski i przytulić, ukochać, utulić :lol:
właśnie na tym polega fenomen skutecznej pomocy, że za jej udzielanie musi brać się właściwa osoba... w innym przypadku faktycznie efekt odwrotny ;)
Amisu pisze:Jak pomagać? Nie pomagać! My sobie świetnie dajemy radę, trochę popłaczemy, zerkniemy na maszynkę do golenia z dziwnym wyrazem twarzy, pogadamy z wewnętrznym Ja i przejdzie nam.
Mi przechodzi, nie potrafię się smucić/dołować dłużej niż kilka godzin.
pierwsza rekacja: :shock: ja i dawanie sobie rady? no way

4 oddechy później: :roll: ...faktycznie, czasem kończy się na samotności (z wyboru lub nie), która rzeczywiście działa względnie skutecznie... więc chyba coś (znaczące coś) i w tym jednak jest

...ale z mojej strony, tak, jak już pisałam, wszystko to zależy od miliarda czynników

ODPOWIEDZ