Free pisze:Jeśli chodzi o moralność to takie właśnie mam wrażenie, i razi mnie takie hedonistyczne podejście do wszystkiego, co tyczy się również kolejnych związków, przestaje być ważna miłość, a staje się najważniejsza przyjemność. Myślę że właśnie o tym świadczy kolejne wiązanie się z kimś na chwilę.
jeśli chodzi o moją osobę, bo gadanie o innych tylko by generalizowało sprawę, nie chcę się wiązać z partnerem na chwilę, szukam czegoś więcej, porozumienia, dopełnienia mnie. i kłamałabym broniąc się, że nie szukam przyjemności. ale nie ona jest dla mnei najważniejsza, jest z jednej strony moją potrzebą, z drugiej narzędziem wyrażania uczuć. pragnę również sprawiać przyjemność jemu.
odnoszę wrażenie, że postrzegasz to wszystko w czarno-białej konwencji.
Free pisze:ale dla mnie moje podejście to zwykła uczciwość, dla mnie to jest dojrzałość, odpowiedzialność, nie rzuca się na prawo i lewo słowem kocham. Zauroczenie to nie miłość, a ludzie często tylko na podstawie takiej fascynacji chwilowej się wiążą, i ok niech robią co chcą, ale jak nazywa się to miłością, to wydaje mi się to przesadzone.
nie rozumiem twojego pojmowania sprawy. sama niedawno w którymś poście myliłaś pojęcie zauroczenia i miłości, na co zwróciłam ci uwagę.
właśnie na tym polega rozróżnienie, wchodząc w związek nie kochasz. kochać możesz, a nie musisz, po jakimś dłuższym czasie, który spędziłaś z pratnerem.
ale to nazupełniej normalna zdrowa kolej rzeczy. ludzie wiążą się nie dlatego, że nagle się "kochają" ledwo się znając, ale dlatego, że chcą się poznać lepiej, spędzać ze sobą czas.
nie wyobrażam sobie sytuacji, w której partnerzy wchodzą w związek nie czując wzajemnej fascynacji. w takim razie co ich skłania do brnięcia dalej w tę relację?
Free pisze:Wyczuwam ironię, ale wierzę w to co mówię, więc nie ruszją mnie takie słowa.
nie ma potrzeby przywdziewania zbroi, to nei było ironiczne.
Free pisze:nie zamierzam się leczyć, bo nie ma z czego
wspomniałaś o nerwicy z lękami i kilku innych zaburzeniach, więc co z nimi?
Free pisze:I to nie jest żadna ideologia, tylko najbardziej podstawowe wartości i pojęcia w życiu, które niestety ludzie zatracili w imię przyjemności, zabawy, beztroski, i dążenia do jakiegoś szczęścia nie licząc się kompletnie z niczym co napotykają na drodze.
właśnie do tego człowiek powinien dążyć, do szczęścia, nie krzywdząc przy tym innych ludzi, a przynajmniej się starając. tzw pursuit of happiness, przyrodzone ludzkie prawo. co wcale nie znaczy, że zgadzam się z całym us ustawodawstwem.
nie zastanawia cię to, że my tutaj zgromadzeni zbiorowo jesteśmy zaskoczeni twoim spojrzeniem na temat związków, jedną miłość w życiu itd? twierdzisz, że zbiorowo zatraciliśmy pojęcie słuszności? zapewne doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że twój punkt widzenia uznaję za kompletnie odstający od rzeczywistości. ale wydaje mi się to połowicznie naturalne, skoro nie orientujesz się w temacie, który komentujesz. [to nei jest ironia]. to jak wypowiadać się na temat "czy mógłbyś zabić" gdy nigdy nikogo się nie zabiło. człowiek bez takiego doświadczenia nie jest w stanie choćby przypuszczać, zakładając słuszność tych przypuszczeń, że nie zabiłby, bo "zna siebie na tyle".
kolejnym przykładem oderwania od rzeczywistości jest to, że wypowiadasz się krytycznie na temat akceptacji przez innych koncepcji kilku związków w życiu, podczas gdy w rzeczywistości nie wiesz, czym to się je, nie wiesz co to za substancja.
Free pisze:Pogląd na to co jest dobre czy złe nie podlega transformacji.
No, ale jesteś chodzącym przykładem prawidłowości, że to nic nie warty slogan. Zdajesz się być żywą wyrocznią, głosić jedyną prawdę co dobre, a co złe. Zdaję sobie sprawę z tego, że twoja wizja związków nie ma nic wspólnego ze światem naszej cywilizacji, gdzie człowiek może swobodnie podejmować decyzje dotyczące swojej osoby, dąży do szczęścia, bo do niego został stworzony.
Moralność tyczyć się może zarówno zbiorowości jak i pojedynczej jednostki, jej koncpecji obyczajowości. Tak więc dobro i zło jest jak najbardziej transformowalne. Przykład: poprzez głoszenie i wdrażanie w życie swojej własnej [chętni bym dodała: autorskiej] wizji relacji między partnerami starasz się mnie przekonać, że inna koncepcja, którą uznałaś za niemoralną, jest "zła". Moja opinia: przez stosowanie się to takich teorii sama wyrządzasz sobie zło, nie dając sobie prawa do szczęściapierwotnie, jak i po teoretycznym końcu pierwszego w twoim życiu w przyszłości związku.
facet jest jak autobus. będzie następny.
Free pisze:Zawsze pytanie o wiek mnie powala, to idiotyczne, jak chce się zdeptać czyjeś poglądy to zawsze można sięgnąć właśnie po to, a jak wiek okaże się bynajmniej nie nastoletni to wtedy można napisać, że " jesteś wyjątkowo niedojrzała jak na swój wiek".
Nie mam nic do ukrycia, jak tak bardzo cię to interesuje, to mam 22 lata, już to na forum kidyś pisałam.
Pytania o wiek są w moim wydaniu jak najbardziej na miejscu. Mimo faktu, że indywidua różnią się między sobą doświadczeniami, konstrukcją psychiczną itp, są pewne stałe, które pozwalają przypuszczać, z czego dana kwestia może początkować. jak choćby to, że 15latek wypowiadający się bardzo "dojrzale", rozwijający swoją wiedzę i wrażliwość, nie jest osobą dojrzałą. Zapytałam się o twój wiek, bo twoje wypowiedzi charakteryzuje buńczyczny upór i zatwardziałość opinii, rzekła bym nawet niereformowalność.