Bylem 4 jestem 7!
Jeśli wysyłacie mnie do psychologa, bo myślicie, że od tego zmieni się mój pogląd na związki, ludzi, świat, sprawiedliwość itd. to się mylicie. Moje doświadczenia doswiadczeniami, a 2+2 zawsze będzie 4 niezależnie od tego czy pójdę do psychologa czy nie.
Do you feel your life's a big mistake?
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
-
- Posty: 51
- Rejestracja: środa, 23 stycznia 2008, 15:27
napisalam tylko ze omawiany przypadek Free jest dla mnie przypadkowy (akurat tak sie zlozylo), bo zeby faktycznie omawiac czyjkolwiek przypadek, trzeba te osobe znac osobiscie. Stwierdzenie "jestes chora" w moim odczuciu nie znaczylo "jestes glupsza i gorsza" tylko sluzylo stwierdzeniu faktu, ktory sama Free potwierdzila.
Free - nie w tym rzecz zeby psycholog Cie zmienil, zmienil Twoja osobowosc i charakter - tego sie nie zmieni. Natomiast wydaje mi sie ze do zmiany nadaje sie Twoja postawa pt. "jestem zla, gorsza, zycie mnie niszczy, ludzie upokarzaja". Mysle ze po prostu latwiej, szczesliwiej, pelniej zyloby Ci sie przy zmianie tej postawy. Nie chodzi absolutnie o to, zeby zrobic z Ciebie materialistke, hedonistke itd, jesli takich cech nie akceptujesz. Ale wydaje mi sie ze nawet wyznajac tradycyjne wartosci oraz uczciwosc, lojalnosc i bedac temu wiernym, mozna byc zwyczajnie szczesliwym. Spojrz na ludzi, hm...wiernych religii, zyjacych w jednym zwiazku, zachowujacych czystosc fizyczna i moralnosc; ja takich ludzi znam (chociaz sama jestem innej wiary i pogladow), nie widze zeby zamartwiali sie i czuli sie gorsi. Wrecz przeciwnie, szczyca sie swoja konsekwencja, zyja prosto i fajnie, a ich postawa zasluguje na szacunek. Raczej chodzilo mi o rade niz atakowanie Cie, bo nie czerpie z tego jakiejkolwiek satysfakcji.
Free - nie w tym rzecz zeby psycholog Cie zmienil, zmienil Twoja osobowosc i charakter - tego sie nie zmieni. Natomiast wydaje mi sie ze do zmiany nadaje sie Twoja postawa pt. "jestem zla, gorsza, zycie mnie niszczy, ludzie upokarzaja". Mysle ze po prostu latwiej, szczesliwiej, pelniej zyloby Ci sie przy zmianie tej postawy. Nie chodzi absolutnie o to, zeby zrobic z Ciebie materialistke, hedonistke itd, jesli takich cech nie akceptujesz. Ale wydaje mi sie ze nawet wyznajac tradycyjne wartosci oraz uczciwosc, lojalnosc i bedac temu wiernym, mozna byc zwyczajnie szczesliwym. Spojrz na ludzi, hm...wiernych religii, zyjacych w jednym zwiazku, zachowujacych czystosc fizyczna i moralnosc; ja takich ludzi znam (chociaz sama jestem innej wiary i pogladow), nie widze zeby zamartwiali sie i czuli sie gorsi. Wrecz przeciwnie, szczyca sie swoja konsekwencja, zyja prosto i fajnie, a ich postawa zasluguje na szacunek. Raczej chodzilo mi o rade niz atakowanie Cie, bo nie czerpie z tego jakiejkolwiek satysfakcji.
zachowujesz się jak osoba, która nigdy nie była u kompetentnego terapeuty i nei wie czym to się je. a twierdzisz, że chodziłaś do jednego przez 8 lat.Free pisze:Jeśli wysyłacie mnie do psychologa, bo myślicie, że od tego zmieni się mój pogląd na związki, ludzi, świat, sprawiedliwość itd. to się mylicie.
nikt nie jest normalny. taka sztuczna kategoryzacja tylko rozmywa obraz.Eruantalon pisze:I tak trzymać. Olej tzw. "pragmatyków", olej wszystkich "normalnych" i nie daj się zmienić.
Pisałam, że przez 8 lat byłam pod opieką psychologa z racji szkoły terapeutyczno-integracyjnej, od 8 roku życia. Były też poza szkolne spotkania z psychologiem indywidualne i grupowe, ale wiadomo, że do dzieci podchodzi się inaczej. I o psychologu nie pisałam w kontekście mojego podejścia do życia, ludzi, świata itd. teraz, tylko ogólnie stwierdzając dlaczego taka jestem, i pisząc o moich zaburzeniach, których rzekomo według was miałam sie wypierać. Ostatni raz byłam u psychologa w styczniu 2004 i to rzeczywiście już dotyczyło moich biezących problemów, w czasie pięcio dniowego pobytu w szpitalu miałam 3 rozmowy z psychologiem i się nasłuchałam pierdół, które mi napewno nic nie dały.zachowujesz się jak osoba, która nigdy nie była u kompetentnego terapeuty i nei wie czym to się je. a twierdzisz, że chodziłaś do jednego przez 8 lat.
Do you feel your life's a big mistake?
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
Jakby mi pasowalo miano "chory psychicznie" to bym sie z tym nie obnosil. Nieprzystosowany. Wierze w schizofrenie, ale nie uznaje dla tego terminu choroba. Ale z drugiej strony sa na to leki, sa od tego lekarze itd. Mimo wszystko nie ubliza mi posiadanie problemow psychicznych. Problem jest problem i nalezy go rozwiazac. To nie wstyd. To nie jest niepoczytalnosc. Moglem problemu nie zaakceptowac i skonczylbym nagi wykrzykujac pod kosciolem objawiencze slowa nowej ery czy cos tam. Nie wiem. Lepiej by nie bylo...
Ale coz takiego z Free jest nie tak? Chyba sobie radzi. Ma swoj swiat, ale to nie nasz problem. Obrazila nas, ale czy nas to tknelo? Tak, na chwile, by potem sie przekonac, ze czujemy lekka pogarde wobec jej przekonan. Poki nie stwarza zagrozenia sobie, ani innym, niech se bedzie wolna. Nie kazdy z innymi przekonaniami jest czubkiem. Trzeba przekroczyc pewna granice i nikt jej tego nie zyczy. Ja jej zycze szczescia w jej obrazie swiata, lecz wyrazam lekka obawe. A poza tym wysylam troche pozytywnej energii na pozegnanie, bo juz nic nie mam zamiaru tu dodawac.
Wy tez mozecie sobie odpuscic.
Ale coz takiego z Free jest nie tak? Chyba sobie radzi. Ma swoj swiat, ale to nie nasz problem. Obrazila nas, ale czy nas to tknelo? Tak, na chwile, by potem sie przekonac, ze czujemy lekka pogarde wobec jej przekonan. Poki nie stwarza zagrozenia sobie, ani innym, niech se bedzie wolna. Nie kazdy z innymi przekonaniami jest czubkiem. Trzeba przekroczyc pewna granice i nikt jej tego nie zyczy. Ja jej zycze szczescia w jej obrazie swiata, lecz wyrazam lekka obawe. A poza tym wysylam troche pozytywnej energii na pozegnanie, bo juz nic nie mam zamiaru tu dodawac.
Wy tez mozecie sobie odpuscic.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Jakbyś nie zauważył to już do jakiegoś czasu próbuję zakończyć tą dyskusję, ale ty już mnie obsadziłeś w roli tej złej, więc rozumiem, że musisz być konsekwentny.
I wcale nie próbuję kreować świata wg. swojej "wizji" i nikomu nie narzucam swojego zdania, tylko pisałam co myślę, ale tego też nie chcesz zrozumieć, bo przecież musi wyjść na to, że ja tu jestem po to by reformować. Ciekawy scenariusz.
I wcale nie próbuję kreować świata wg. swojej "wizji" i nikomu nie narzucam swojego zdania, tylko pisałam co myślę, ale tego też nie chcesz zrozumieć, bo przecież musi wyjść na to, że ja tu jestem po to by reformować. Ciekawy scenariusz.
Do you feel your life's a big mistake?
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
Don't you hate the way it's all so fake?
All I wanna do is just be real
And get off of the spinning wheel
Probujesz zakonczyc ale dyskutujesz dalej .
Rola tej zlej? Daj spokoj, przeciez to my jestesmy tymi zlymi . Ty nazywasz nas chorymi, zepsutymi czy cos tam, to i my mamy Ciebie nazwac chora. Masz cos przeciwko temu? Czujesz sie urazona? My tez.
I wcale nie jestes po to by reformowac - nie narzucasz nikomu swojej wizji swiata. Gdzie Ty to wyczytalas? Moglem napisac cos w stylu, ze masz wlasna, lustrzana wizje swiata, w ktora starasz sie innych powsadzac, a my sie nie godzimy, tak jak Ty sie nie godzisz pasowac do naszej wizji swiata.
Rola tej zlej? Daj spokoj, przeciez to my jestesmy tymi zlymi . Ty nazywasz nas chorymi, zepsutymi czy cos tam, to i my mamy Ciebie nazwac chora. Masz cos przeciwko temu? Czujesz sie urazona? My tez.
I wcale nie jestes po to by reformowac - nie narzucasz nikomu swojej wizji swiata. Gdzie Ty to wyczytalas? Moglem napisac cos w stylu, ze masz wlasna, lustrzana wizje swiata, w ktora starasz sie innych powsadzac, a my sie nie godzimy, tak jak Ty sie nie godzisz pasowac do naszej wizji swiata.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
-
- Posty: 51
- Rejestracja: środa, 23 stycznia 2008, 15:27
Nie chodzi tu o zmianę Twojego światopoglądu, ale o to, żebyś zaczęła lepiej się czuć sama ze sobą i cieszyła się życiem... Sama stwierdziłaś, że masz zaniżone poczucie własnej wartości. Wolisz w tym tkwić, zamiast sobie pomóc? xPFree pisze:Jeśli wysyłacie mnie do psychologa, bo myślicie, że od tego zmieni się mój pogląd na związki, ludzi, świat, sprawiedliwość itd. to się mylicie. Moje doświadczenia doswiadczeniami, a 2+2 zawsze będzie 4 niezależnie od tego czy pójdę do psychologa czy nie.
podobno 4w3, INFp/ENFp
Ale żeście się rozpisali. Ledwie kilka dni mnie nie było, a temat do czytania na kilka godzin. Przeczytałem tylko kilka stron, bo większość waszych dywagacji nie da się czytać.
Trochę rozumiem Free, albo przynajmniej tak mi się wydaje. Pewien poeta napisał kiedyś, że "słowa myślom nie równe, a myśli słowom" (Mickiewicz?). Tak też to widzę w tym przypadku. W Free widzę przede wszystkim konserwatyzm i trzymanie się własnych zasad, co jest według mnie zaletą w dzisiejszym świecie ludzi ich pozbawionych (zalet?, nie napisałem tego, chodzi mi o wady), "szukających szczęścia". Na wstępie, żeby uprzedzić pytania napiszę, że mam 19 lat i wciąż jestem osobą poszukującą siebie. Nie kogoś; siebie! (Nie mylić z narcyzmem lub karierą. Pewien mój kolega uznał mnie nawet za punk rocka, ale takiego prawdziwego, a nie tego z 39.5 ...) Mam za sobą poważne zauroczenie odejmujące zmysły, które skończyło się źle, tragiczne (4?). Nie, dociekałem raczej dlaczego nie wyszło (prędzej masochizm)... To mnie inspirowało. Rzeczy trudne są podniecające. (Opinia zbliżona do Miśka z tego forum.)
Mimo wszystko chciałbym jednak wrócić do wątku. Za przeproszeniem, mam w dupie to czy Free jest chora czy zdrowa. Mój słoń? Nie mój słoń, więc co mnie to obchodzi (Pozdro dla ludzi czytających Korwina).
Jestem prostakiem? Niektórzy nazywają to bezpośredniością. Jak zwał, tak zwał. Definicja cioty jest dość subiektywna, więc ja przedstawię swoją, aby uściślić. Ciota - osoba bojąca się ryzyka, lub wybierając poważny cel, nagle rezygnuje z niego. Można wytłumaczyć prostaka, można i ciotę. Można? Można. Jako, że trochę identyfikuję się z Free muszą coś napisać o schizofrenii. Przeczytałem opis i nawet do mnie pasuje. Tylko co z tego? O rany miałem wrócić do wątku o miłości. No dobra, jako schizofrenik mogę przedstawić to z innej strony. (eh, może dlatego w enneagramie najwięcej punktów mam na 3,4 oraz 7,8; skrajnie).
Moim zdaniem, tkwicie w schematach. Coś na kształt gombrowiczowskiej idei (on też był schizofrenikiem? być może, ale co z tego?). Jesteście, albo w konserwatywnym postrzeganiu miłości (jedna na całe życie), albo w liberalnym (szukanie szczęścia; kobieta wyzwolona - hm... skrajność; o proszę nawet skrajność ma swoją skrajność ; a może pierwotna skrajność, nie była skrajnością...). Dobra, przejdę do sedna...
Według mnie, miłość nie istnieje na Waszych warunkach. Nie orientuję się. Jesteście singlami? ha! więc jak możecie pouczać Free. Tu już widzę obłudę, czyli wadę. No dobra, to teraz jak ja postrzegam miłość. Będzie to pewien kombos, zbliżony jednak swoją ideą do Free.
Uważam, że miłość możemy podzielić na dwie składowe.
- pożądanie fizyczne (seks? ajajaj, śmierdzące słowo dla konserwatystów)
- przywiązanie (jedna miłość na dłuuuugo? ajajaj, ale śmierdzące słowo dla liberałów)
Pożądanie fizyczne (jednej osoby do drugiej, oczywiście), to według naukowych źródeł okres od 18 miesięcy do 4 lat. O jak pięknie to się komponuje w Wasze 3-letnie miłości. Free nie pisała o pożądaniu, ale jak ktoś brutalnie napisał na tym forum, uważam jakby zaruchała to by jej przeszło.
Przywiązanie. Cóż, jest to co cechuje wieloletnie małżeństwa. Na jakimś blogu ktoś słusznie zauważył, że dzisiaj ludzie nie potrafią stworzyć tak długich i udanych związków jak jeszcze pokolenie naszych dziadków (byli naznaczeni historią? nie wiem, ale chyba tak już było też wcześniej, więc nie sądzę tak). Być może dlatego najlepsze małżeństwa wywodzą się przyjaźni? Tak słyszałem, nie potwierdzam. Może przeciwko temu buntuje się Free. Przeciwko kobietom wyzwolonym, przeciwko facetom kutaszącym, przeciwko "szukaniu szczęścia". Może warto by najpierw zapytać "dlaczego", a nie od razu osądzać.
Eh, miałem coś jeszcze napisać, ale zapomniałem. Późno jest, zdarza się. Poza tym za długi post będzie sprawiać wrażenie rozmowy z samym sobą. Chętnie włączę się w Waszą dyskusję. Chcecie mnie zmieszać z błotem? Proszę. Możecie również mnie wypytać o stan mojej duszy. Mogę Wam podać moje cechy, moje zachowanie tak jak oddaje się mocz do zbadania. ha! cóż za piękne porównanie! A może to całe forum i ten cały enneagram jest jak papier toaletowy? Wytrzeć się, wpisać się w jakiś schemat. "uff, jestem normalny, jest miło, przyjemnie i ... nie śmierdzi ah... lubię niedopowiedzenia. Nie chciałem teraz Was urazić, po prostu uwielbiam ironię, porównania.
A na koniec napiszę, co sądzę o Waszym środowiskowym postrzeganiu chorób. Myślę tak samo jak Stephen King pisząc Mgłę (polecam ekranizację. zakończenie jest inne. King zostawia niedopowiedzenie, zmusza czytelnika do myślenia, a film myśli za czytelnika, ale mimo wszystko zakończenie nie jest głupie i ma jakiś sens).
Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumiał...
Trochę rozumiem Free, albo przynajmniej tak mi się wydaje. Pewien poeta napisał kiedyś, że "słowa myślom nie równe, a myśli słowom" (Mickiewicz?). Tak też to widzę w tym przypadku. W Free widzę przede wszystkim konserwatyzm i trzymanie się własnych zasad, co jest według mnie zaletą w dzisiejszym świecie ludzi ich pozbawionych (zalet?, nie napisałem tego, chodzi mi o wady), "szukających szczęścia". Na wstępie, żeby uprzedzić pytania napiszę, że mam 19 lat i wciąż jestem osobą poszukującą siebie. Nie kogoś; siebie! (Nie mylić z narcyzmem lub karierą. Pewien mój kolega uznał mnie nawet za punk rocka, ale takiego prawdziwego, a nie tego z 39.5 ...) Mam za sobą poważne zauroczenie odejmujące zmysły, które skończyło się źle, tragiczne (4?). Nie, dociekałem raczej dlaczego nie wyszło (prędzej masochizm)... To mnie inspirowało. Rzeczy trudne są podniecające. (Opinia zbliżona do Miśka z tego forum.)
Mimo wszystko chciałbym jednak wrócić do wątku. Za przeproszeniem, mam w dupie to czy Free jest chora czy zdrowa. Mój słoń? Nie mój słoń, więc co mnie to obchodzi (Pozdro dla ludzi czytających Korwina).
Jestem prostakiem? Niektórzy nazywają to bezpośredniością. Jak zwał, tak zwał. Definicja cioty jest dość subiektywna, więc ja przedstawię swoją, aby uściślić. Ciota - osoba bojąca się ryzyka, lub wybierając poważny cel, nagle rezygnuje z niego. Można wytłumaczyć prostaka, można i ciotę. Można? Można. Jako, że trochę identyfikuję się z Free muszą coś napisać o schizofrenii. Przeczytałem opis i nawet do mnie pasuje. Tylko co z tego? O rany miałem wrócić do wątku o miłości. No dobra, jako schizofrenik mogę przedstawić to z innej strony. (eh, może dlatego w enneagramie najwięcej punktów mam na 3,4 oraz 7,8; skrajnie).
Moim zdaniem, tkwicie w schematach. Coś na kształt gombrowiczowskiej idei (on też był schizofrenikiem? być może, ale co z tego?). Jesteście, albo w konserwatywnym postrzeganiu miłości (jedna na całe życie), albo w liberalnym (szukanie szczęścia; kobieta wyzwolona - hm... skrajność; o proszę nawet skrajność ma swoją skrajność ; a może pierwotna skrajność, nie była skrajnością...). Dobra, przejdę do sedna...
Według mnie, miłość nie istnieje na Waszych warunkach. Nie orientuję się. Jesteście singlami? ha! więc jak możecie pouczać Free. Tu już widzę obłudę, czyli wadę. No dobra, to teraz jak ja postrzegam miłość. Będzie to pewien kombos, zbliżony jednak swoją ideą do Free.
Uważam, że miłość możemy podzielić na dwie składowe.
- pożądanie fizyczne (seks? ajajaj, śmierdzące słowo dla konserwatystów)
- przywiązanie (jedna miłość na dłuuuugo? ajajaj, ale śmierdzące słowo dla liberałów)
Pożądanie fizyczne (jednej osoby do drugiej, oczywiście), to według naukowych źródeł okres od 18 miesięcy do 4 lat. O jak pięknie to się komponuje w Wasze 3-letnie miłości. Free nie pisała o pożądaniu, ale jak ktoś brutalnie napisał na tym forum, uważam jakby zaruchała to by jej przeszło.
Przywiązanie. Cóż, jest to co cechuje wieloletnie małżeństwa. Na jakimś blogu ktoś słusznie zauważył, że dzisiaj ludzie nie potrafią stworzyć tak długich i udanych związków jak jeszcze pokolenie naszych dziadków (byli naznaczeni historią? nie wiem, ale chyba tak już było też wcześniej, więc nie sądzę tak). Być może dlatego najlepsze małżeństwa wywodzą się przyjaźni? Tak słyszałem, nie potwierdzam. Może przeciwko temu buntuje się Free. Przeciwko kobietom wyzwolonym, przeciwko facetom kutaszącym, przeciwko "szukaniu szczęścia". Może warto by najpierw zapytać "dlaczego", a nie od razu osądzać.
Eh, miałem coś jeszcze napisać, ale zapomniałem. Późno jest, zdarza się. Poza tym za długi post będzie sprawiać wrażenie rozmowy z samym sobą. Chętnie włączę się w Waszą dyskusję. Chcecie mnie zmieszać z błotem? Proszę. Możecie również mnie wypytać o stan mojej duszy. Mogę Wam podać moje cechy, moje zachowanie tak jak oddaje się mocz do zbadania. ha! cóż za piękne porównanie! A może to całe forum i ten cały enneagram jest jak papier toaletowy? Wytrzeć się, wpisać się w jakiś schemat. "uff, jestem normalny, jest miło, przyjemnie i ... nie śmierdzi ah... lubię niedopowiedzenia. Nie chciałem teraz Was urazić, po prostu uwielbiam ironię, porównania.
A na koniec napiszę, co sądzę o Waszym środowiskowym postrzeganiu chorób. Myślę tak samo jak Stephen King pisząc Mgłę (polecam ekranizację. zakończenie jest inne. King zostawia niedopowiedzenie, zmusza czytelnika do myślenia, a film myśli za czytelnika, ale mimo wszystko zakończenie nie jest głupie i ma jakiś sens).
Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumiał...
-
- Posty: 58
- Rejestracja: czwartek, 27 listopada 2008, 17:50
ja jak byłam czwórką tak jestem. Z tą różnicą, że kiedyś byłam zdrowa, a teraz się pochorowałam. Znam osobę, która ewoluowała z czwórki na siódemkę i nie powiem żeby jej z tym było źle. Sama zastanawiam się, czy by tak nie było lepiej i dla mnie? Tylko że to jeszcze kwestia charakteru. Gdyby wszystko o nas mówiły numerki byłoby znacznie prościej pozbyć się uciążliwych wad. A może właśnie trudniej?
Prościej jest do życia podchodzić z dystansem i pozytywnie. Tzn. sam proces uzyskania takiego stanu z pewnością nie należy do prostych i gdy się już to ma trzeba się nieustannie kontrolować, ale cóż to za rozkosz! Z pogodą ducha przyjąć każdą z tych myśli, które dziś nie pozwalają zasnąć. Do diabła, życie nam ucieka!
Prościej jest do życia podchodzić z dystansem i pozytywnie. Tzn. sam proces uzyskania takiego stanu z pewnością nie należy do prostych i gdy się już to ma trzeba się nieustannie kontrolować, ale cóż to za rozkosz! Z pogodą ducha przyjąć każdą z tych myśli, które dziś nie pozwalają zasnąć. Do diabła, życie nam ucieka!