Brak autentyzmu
-
- Posty: 2
- Rejestracja: piątek, 23 maja 2008, 14:29
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
- Kontakt:
Brak autentyzmu
"Przepisywanie przez przeżywanie,
zapisywanie własnych zużyć,
żyć – należyte spamiętywanie,
nie żyć – to nużyć".
Jest w tym wszystkim, co we mnie, co wokół mnie, jakiś brak autentyzmu; mówię nie tylko o chowaniu się za słowami innych, o utożsamianiu z tym, co nie moim stało się udziałem, ale - szerzej - o jakimś poczuciu nienaturalności siebie samego, o przytłumionym instynkcie, o braku przywiązania do życia jako takiego, to jest rozumianego w całej jego rozciągłości, nieograniczonego do jedynie tu i teraz. Nic, w czym zdarza mi się uczestniczyć, nie staje się moim udziałem.
To, co innym wrodzone, muszę w sobie kształtować - bez końca: wciąż nie umiem rozmawiać z ludźmi, zaledwie dwa lata temu zacząłem odkrywać swoje ciało, swoich pragnień wciąż nie umiem określić, a mam przecież prawie 28 lat. Nigdy też nie godziłem się na upływ czasu, na to, że ja z nim upływam. Nic na świecie mnie nie wiąże... Niczego nie zacząłem, chciałbym za to skończyć... Zniknąć bez śladu jak bez śladu istniałem...
"Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem
albo zostawiać,
albo zabierać"
[Michał Zabłocki, Życia modele].
zapisywanie własnych zużyć,
żyć – należyte spamiętywanie,
nie żyć – to nużyć".
Jest w tym wszystkim, co we mnie, co wokół mnie, jakiś brak autentyzmu; mówię nie tylko o chowaniu się za słowami innych, o utożsamianiu z tym, co nie moim stało się udziałem, ale - szerzej - o jakimś poczuciu nienaturalności siebie samego, o przytłumionym instynkcie, o braku przywiązania do życia jako takiego, to jest rozumianego w całej jego rozciągłości, nieograniczonego do jedynie tu i teraz. Nic, w czym zdarza mi się uczestniczyć, nie staje się moim udziałem.
To, co innym wrodzone, muszę w sobie kształtować - bez końca: wciąż nie umiem rozmawiać z ludźmi, zaledwie dwa lata temu zacząłem odkrywać swoje ciało, swoich pragnień wciąż nie umiem określić, a mam przecież prawie 28 lat. Nigdy też nie godziłem się na upływ czasu, na to, że ja z nim upływam. Nic na świecie mnie nie wiąże... Niczego nie zacząłem, chciałbym za to skończyć... Zniknąć bez śladu jak bez śladu istniałem...
"Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem
albo zostawiać,
albo zabierać"
[Michał Zabłocki, Życia modele].
Ostatnio zmieniony sobota, 24 maja 2008, 16:52 przez alexanderson, łącznie zmieniany 1 raz.
A nie zdarza Ci się czasami okropnie tęsknić za takim sobą, jakim byłeś kilka lat temu? Czy masz tak, że jakaś piosenka potrafi przywołać wspomnienia, za którymi tęsknotę trudno jest później odegnać? Eh.. ból przemijania..
4w5
Bo kto biegnie, zginie dziś w biegu,
A kto stanął, padnie, gdzie stał.
Krwią w panice piszemy na śniegu:
"My nie wilki, my mięso na strzał.."
Bo kto biegnie, zginie dziś w biegu,
A kto stanął, padnie, gdzie stał.
Krwią w panice piszemy na śniegu:
"My nie wilki, my mięso na strzał.."
- Matea
- Posty: 1162
- Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: z wnętrza :>
- Kontakt:
Strach przed życiem... wiem co masz na myśli.
Na mnie życie działa w tylu różnych aspektach ,że czasem wolę zaszyć się w pokoju i nic nie czuć ,bo boję się ,że nienadąrzę to wszytsko ogarnąć ,przemyśleć... ,że zgubię w tym wszystkim samą siebie.
Na mnie życie działa w tylu różnych aspektach ,że czasem wolę zaszyć się w pokoju i nic nie czuć ,bo boję się ,że nienadąrzę to wszytsko ogarnąć ,przemyśleć... ,że zgubię w tym wszystkim samą siebie.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
- miss trouble
- Posty: 2
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 11:15
- Lokalizacja: Rzeszów
-
- Posty: 2
- Rejestracja: piątek, 23 maja 2008, 14:29
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
- Kontakt:
Nie wydaje mi się, bym w tym sensie tęsknił, bo kilka lat temu ja... "w ogóle" nie żyłem, nie było mnie - tzn. tkwiłem w takiej apatii i niemalże nieświadomości siebie, swojego istnienia, swoich cech i problemów, że trudno dziś mówić o jakiejś mojej przeszłości. Jedyne pozytywne wrażenia to okres przedszkola. Właściwie, to ja nie mam wspomnień, czy raczej - nie mam dobrych. A to mi bardzo przeszkadza dziś, bo nie daje swego rodzaju oparcia w tym, co już się przeżyło.Sygida pisze:A nie zdarza Ci się czasami okropnie tęsknić za takim sobą, jakim byłeś kilka lat temu? Czy masz tak, że jakaś piosenka potrafi przywołać wspomnienia, za którymi tęsknotę trudno jest później odegnać? Eh.. ból przemijania..
- miss trouble
- Posty: 2
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 11:15
- Lokalizacja: Rzeszów
ehh i ja czuje jakby nic mnie tu prawie nie trzymało.
A jedyne co mnie tu trzyma przestaje mnie tu trzymać.
Yhh takie wrazenie ze lepiej zniknąc i wtedy wszystkim będzie dobrze wszyscy będą happy i nie będzie sie juz nikomu przeszkadzalo..
Ale to tylko pozory..
Czasem gdy nie chce sie zyc dla siebie lepiej zacząc zyc dla innych niz po prostu przestac..
A jedyne co mnie tu trzyma przestaje mnie tu trzymać.
Yhh takie wrazenie ze lepiej zniknąc i wtedy wszystkim będzie dobrze wszyscy będą happy i nie będzie sie juz nikomu przeszkadzalo..
Ale to tylko pozory..
Czasem gdy nie chce sie zyc dla siebie lepiej zacząc zyc dla innych niz po prostu przestac..
4w5
der Wald er steht so schwarz und leer
Weh mir, oh weh
Und die Vögel singen nicht mehr
Ohne dich kann ich nicht sein
der Wald er steht so schwarz und leer
Weh mir, oh weh
Und die Vögel singen nicht mehr
Ohne dich kann ich nicht sein
macie racje, to co napisal alexanderson- takie zycie w niebycie, nieświadomości siebie przez wiele lat to prawda- pewnie dla wielu 4(w5?) Tez mialam takie wrazenie ze cale moje dotychczasowe zycie az do czasu połowy bycia na studiach przeminęło jakos, nawet nie wiem jak Jedyne co pamietam z dobrych rzeczy to moje wakacje co roku spedzane (od malego) u babci, gdzie poznalam fajne towarzystwo i tam moglam byc soba. Ale i to sie skonczylo Dopiero od powiedzmy 3-4 lat zyje- wiem ze żyje.... Mysle ze wiele pomogło mi posiadanie psa, z którym zaczelam chodzic na szkolenia roznego typu, jezdzic na zawody- poznalam dzieki temu nowych swojego pokroju ludzi, i zaczełam wiedziec kim naprawde jestem. Robiąc to do czego jestem stworzona. Poza tymw iecej spotykam sie z ludzmi mam lepszy kontakt- niejako moge powiedziec ze wyszlam z depresji w jakiej wisialam przez wiele dlugich lat.
Teraz czuje ze jestem inna, zreszta wiele osob mi to mowi ze sie zmienilam na lepsze, i bardzo z tego sie ciesze- przede wszytskim z tego ze zaczynam byc siebie swiadoma. No a mam juz 25 lat
Czesto mam wrazenie ze juz dzieci 10 -11 letnie sa bardziej swiadome siebie, tego co robia, swoich mysli, niz ja kiedy bylam w ich wieku...
Teraz czuje ze jestem inna, zreszta wiele osob mi to mowi ze sie zmienilam na lepsze, i bardzo z tego sie ciesze- przede wszytskim z tego ze zaczynam byc siebie swiadoma. No a mam juz 25 lat
Czesto mam wrazenie ze juz dzieci 10 -11 letnie sa bardziej swiadome siebie, tego co robia, swoich mysli, niz ja kiedy bylam w ich wieku...
Dla mnie życie jest jakąś abstrakcją. Jest, ale go nie ma. Cały czas mi się wydaje, że jeden podmuch wiatru może wszystko porozrywać, poprzewracać i pozmieniać wygląd tego, co tak dobrze znam. Albo sobie wmawiam, że znam. Dla mnie świat jest iluzją, która mnie usypia. Nie potrafię się wyrwać z tego stanu.
Ostatnio to w ogóle stałam się typem unikającym wszystkich i wszystkiego. *_*
Ostatnio to w ogóle stałam się typem unikającym wszystkich i wszystkiego. *_*
'And you never can tell how close you are.
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Tez tak mam wrażenie jakby życie toczyło się obok mnie, całkowity brak zaangażowania w cokolwiek, wszystko mi zwisa, mógłby się zawalić świat ja i tak bym nie zauważyłaSoy pisze:Dla mnie życie jest jakąś abstrakcją. Jest, ale go nie ma. Cały czas mi się wydaje, że jeden podmuch wiatru może wszystko porozrywać, poprzewracać i pozmieniać wygląd tego, co tak dobrze znam. Albo sobie wmawiam, że znam. Dla mnie świat jest iluzją, która mnie usypia. Nie potrafię się wyrwać z tego stanu.
Ostatnio to w ogóle stałam się typem unikającym wszystkich i wszystkiego. *_*
ogolnie podpisuję się pod tym. I wiek się nawet zgadza. Z wyjątkiem tego, ze dopiero szukam co moglabym tu robic.Betty pisze:macie racje, to co napisal alexanderson- takie zycie w niebycie, nieświadomości siebie przez wiele lat to prawda- pewnie dla wielu 4(w5?) Tez mialam takie wrazenie ze cale moje dotychczasowe zycie az do czasu połowy bycia na studiach przeminęło jakos, nawet nie wiem jak Jedyne co pamietam z dobrych rzeczy to moje wakacje co roku spedzane (od malego) u babci, gdzie poznalam fajne towarzystwo i tam moglam byc soba. Ale i to sie skonczylo Dopiero od powiedzmy 3-4 lat zyje- wiem ze żyje.... Mysle ze wiele pomogło mi posiadanie psa, z którym zaczelam chodzic na szkolenia roznego typu, jezdzic na zawody- poznalam dzieki temu nowych swojego pokroju ludzi, i zaczełam wiedziec kim naprawde jestem. Robiąc to do czego jestem stworzona. Poza tymw iecej spotykam sie z ludzmi mam lepszy kontakt- niejako moge powiedziec ze wyszlam z depresji w jakiej wisialam przez wiele dlugich lat.
Teraz czuje ze jestem inna, zreszta wiele osob mi to mowi ze sie zmienilam na lepsze, i bardzo z tego sie ciesze- przede wszytskim z tego ze zaczynam byc siebie swiadoma. No a mam juz 25 lat
Czesto mam wrazenie ze juz dzieci 10 -11 letnie sa bardziej swiadome siebie, tego co robia, swoich mysli, niz ja kiedy bylam w ich wieku...
Patrząc wstecz przeraża mnie to ile czasu straciłam, te wszystkie skorupy, usztywnienia na różne sytuacje, kompleksy bleeeeee........ Tłumaczę sobie, że tak miało byc, ze dopiero teraz dojrzewam psychicznie i emocjonalnie, ze nie mialam szans wczesniej. Kompletny brak swiadomosci swoich cech, swojego ciala, poczucie wlasnej wartosci zmierzajace ku zeru. W towarzystwie ludzi najlepiej sie skurczyc i schowac gdzies. Czapka-niewidka to by bylo to.
Dlatego lepiej za czesto w ta przeszlosc nie patrzec.
Właściwie dalej trace czas ale juz bardziej swiadomie. Czasem nie mam sily szukac swego miejsca, walczyc o cos w co tylko ja niby mam wierzyc. Po etapie calkiem niedawnej beznadziei zyciowej teraz najbardziej doskwiera mi samotnosc w sensie wymiany mysli.
I tak jak aleksanderson tez "zawsze" chcialam cos budowac, w cos sie zaangazowac a jednoczesnie wciaz stalam z boku bojac sie zaczac cokolwiek.
[prawdopodobnie 9w1, ISFp, ]
- Matea
- Posty: 1162
- Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: z wnętrza :>
- Kontakt:
BRAK AUTENTYZMU.
Hmm... szukałam odpowiedniego tematu ,ale innego jakoś nie mogłam znaleść.
Nie napiszę Wam tego z pytaniem "Czy inne 4 tez tak mają" tylko pożalę sie jak człowiek człowiekowi.
Całe życie starałam się byc autentyczna - skrajny nonkonformizm ,za cenę wszystkiego. Nikt ,ani nic nie mogło mnie złamać ani zachwiać moim światopoglądem ,przekonaniami ,ani wizją świata. Czułam ,że nie mogę na to pozwolić bo zatracę samą siebie ,spojrzę za kilka lat w lustro i nie poznam samej siebie. To by był dla mnie koszmar.
Zawsze też wychodziłam z założenia ,że to co robię jest dobre ,że kierując się sercem ,że sięgając po swoje marzenia wypełniam swoje przeznaczenie. Że robię właśnie to do czego mnie Bóg powołał na tym świecie. Uważałam sie też w gruncie rzeczy za dobrego człowieka ,opinia innych ludzi zawsze była dla mnie mało miarodajna ze względu na fakt ,że nikt nie zna mojego serca i nie może mieć pojęcia jakie ścieżki są mi pisane a tym bardziej pouczać mnie w tym co powinnam robić i jaka powinnam być. Uważałam to za profanacje.
Typowy włóczykij który chodzi zawsze swoimi ścieżkami.
Uważałam ,że człowiek musi być sobą ,żeby potrafił kochać i by był szczęśliwy. Dlatego zawsze szukałam ludzi autentycznych ,którzy potrafili walczyć o swoje marzenia ,nie ulegali wpływom ogółu. Poprostu szukali prawdy i piękna.
Ostatnio złapał mnie jednak kryzys. Cały ten świat ,wszystko to co myślę i to czego byłam pewna ,zaczyna legać w gruzach. Cała przeszłość wydaje sie być jednym wielkim oszustwem. Hipokryzją.
Czy walka o autentyczność i swoje marzenia to egozim ? Czy nonkonformiści są egoistami ?
Odpowiedzcie mi proszę ,bo sama już nie wiem...
Chyba zbyt długo bujałam w obłokach by móc sobie poradzić z nagą rzeczywistością.
Przecież magia jest wokół nas. Zawsze w to wierzyłam. Czyżby to było urojenie ?
(mam wrażenie jak by to o co ludzie walczą przez całe życie poprostu ze mnie wyciekało...)
Hmm... szukałam odpowiedniego tematu ,ale innego jakoś nie mogłam znaleść.
Nie napiszę Wam tego z pytaniem "Czy inne 4 tez tak mają" tylko pożalę sie jak człowiek człowiekowi.
Całe życie starałam się byc autentyczna - skrajny nonkonformizm ,za cenę wszystkiego. Nikt ,ani nic nie mogło mnie złamać ani zachwiać moim światopoglądem ,przekonaniami ,ani wizją świata. Czułam ,że nie mogę na to pozwolić bo zatracę samą siebie ,spojrzę za kilka lat w lustro i nie poznam samej siebie. To by był dla mnie koszmar.
Zawsze też wychodziłam z założenia ,że to co robię jest dobre ,że kierując się sercem ,że sięgając po swoje marzenia wypełniam swoje przeznaczenie. Że robię właśnie to do czego mnie Bóg powołał na tym świecie. Uważałam sie też w gruncie rzeczy za dobrego człowieka ,opinia innych ludzi zawsze była dla mnie mało miarodajna ze względu na fakt ,że nikt nie zna mojego serca i nie może mieć pojęcia jakie ścieżki są mi pisane a tym bardziej pouczać mnie w tym co powinnam robić i jaka powinnam być. Uważałam to za profanacje.
Typowy włóczykij który chodzi zawsze swoimi ścieżkami.
Uważałam ,że człowiek musi być sobą ,żeby potrafił kochać i by był szczęśliwy. Dlatego zawsze szukałam ludzi autentycznych ,którzy potrafili walczyć o swoje marzenia ,nie ulegali wpływom ogółu. Poprostu szukali prawdy i piękna.
Ostatnio złapał mnie jednak kryzys. Cały ten świat ,wszystko to co myślę i to czego byłam pewna ,zaczyna legać w gruzach. Cała przeszłość wydaje sie być jednym wielkim oszustwem. Hipokryzją.
Czy walka o autentyczność i swoje marzenia to egozim ? Czy nonkonformiści są egoistami ?
Odpowiedzcie mi proszę ,bo sama już nie wiem...
Chyba zbyt długo bujałam w obłokach by móc sobie poradzić z nagą rzeczywistością.
Przecież magia jest wokół nas. Zawsze w to wierzyłam. Czyżby to było urojenie ?
(mam wrażenie jak by to o co ludzie walczą przez całe życie poprostu ze mnie wyciekało...)
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Rozumiem, co czujesz. I powiedziałabym, że nonkonformizm to tak naprawdę nie postawa, a maska.Matea pisze: Ostatnio złapał mnie jednak kryzys. Cały ten świat ,wszystko to co myślę i to czego byłam pewna ,zaczyna legać w gruzach. Cała przeszłość wydaje sie być jednym wielkim oszustwem. Hipokryzją.
Czy walka o autentyczność i swoje marzenia to egozim ? Czy nonkonformiści są egoistami ?
Odpowiedzcie mi proszę ,bo sama już nie wiem...
Chyba zbyt długo bujałam w obłokach by móc sobie poradzić z nagą rzeczywistością.
Przecież magia jest wokół nas. Zawsze w to wierzyłam. Czyżby to było urojenie ?
Ale walka o autentyczność i swoje marzenia to nie egoizm. Chyba, że przeradza się to w obsesję i deptanie po trupach.
Chociaż... czy dla spełnienia siebie nie można sobie pozwolić na egoizm? Ja myślę, że można. Więc nie zmieniaj się, nie wątp, tylko zmierzaj dalej do swojego celu
A co do mojego braku autentyzmu... ma to pewien związek ze skrzydłem 3. Otóż czuję się, jakbym miała w sobie pełen komplet osobowości, które przybieram w zależności od towarzystwa i potrzeb. Oczywiście, jak na Czwórkę przystało, brzydzę się ludźmi sztucznymi i przy każdej okazji podkreślam swoją odmienność. Oczywiście. Inni ludzie mogą nie zauważać tego, że zakładam maskę, ale ja to czuję. Bardzo czuję. Nie potrafię ciągle zachowywać się w jednaki sposób. Nie wiem, jak to wyjaśnić. Chronię swój bardzo wrażliwy środek, bo wiem, że sobie nie poradzi sam?
I w tych chwilach, kiedy jest ze mną bardzo źle, cała moja zewnętrzna otoczka ze mnie spada i czuję się naga, bezbronna i słaba. Rozmowy z innymi przyprawiają mnie o lęk. Istnienie w ogóle mnie przerasta.
Ale są chwile, w których czuję się doskonale i dobrowolnie ściągam z siebie makijaż swojej duszy. I kiedy widzę, że inni akceptuję mnie taką, jaką jestem, jest to coś wspaniałego. Pięknego. Ale zdarza się nadzwyczaj rzadko.
"Chcę być większy niż moja sztuka"
- Herbert von Karajan
4w3 sx/sp INFp
- Herbert von Karajan
4w3 sx/sp INFp