Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Ja często w snach podróżuję po dość dziwnych psychodelicznych krainach zakamarków mojego umysłu.
Hibernowałem sobie orzeźwiająco w pastelowym świecie Creatio regenerując się spokojnie i ładując sekwencyjnie zęby seledynowymi pociskami bo miałem iść postrzelać. Były tarcze i leciał pocisk. On się rozmywał i stał się smugą, falistą tęczą, na jej krańcach wielokrążki, a ja miałem łańcuch. Wiem co mam zrobić. Ciągnę za łańcuch a czasoprzestrzeń zwalnia, kondensuje się i znika.. Zanurzyłem się rozkosznie w upojnym szeleście tęczowej galarety boskiego nieistnienia lecz poczułem nieoczekiwanie własne oko. Oko? Ono swędzi mnie na migająco-żółto więc dlaczego nieoczekiwanie zrozumiałem zegarek? HEJ! On się pojawił i był i dawał mi wciąż do zrozumienia niewiadomym sposobem że on jest i że tu będzie! Zamieniłem go myślą w jędrne dziewczęce piersi, ale on wrócił i dalej był. ZNIKNIJ! krzyknąłem wolą, ale on nie posłuchał - nie chciał zniknąć. Tylko odsunął się na bok i zadrwił z mojej nieskończonej mocy. I był wielki, i był dębowy i machał złotą majtałką.. Ja go zapytałem "czy to ty przybyłeś mistrzu? po co?", a on tylko milczał i majtał tym swoim majtadełkiem. Patrzył na mnie i się jeżył. Galareta stała się zimna i czarna i zaczynała się rozrzedzać. Zegarek wybuchnął a wybuch krzyknął "JUŻ!".
Wracała świadomość..
Leżę w łóżku. Sen zniknął i stał się ciemnością. Która godzina? Sprawdzić? A wtedy zadzwonił budzik..
Hibernowałem sobie orzeźwiająco w pastelowym świecie Creatio regenerując się spokojnie i ładując sekwencyjnie zęby seledynowymi pociskami bo miałem iść postrzelać. Były tarcze i leciał pocisk. On się rozmywał i stał się smugą, falistą tęczą, na jej krańcach wielokrążki, a ja miałem łańcuch. Wiem co mam zrobić. Ciągnę za łańcuch a czasoprzestrzeń zwalnia, kondensuje się i znika.. Zanurzyłem się rozkosznie w upojnym szeleście tęczowej galarety boskiego nieistnienia lecz poczułem nieoczekiwanie własne oko. Oko? Ono swędzi mnie na migająco-żółto więc dlaczego nieoczekiwanie zrozumiałem zegarek? HEJ! On się pojawił i był i dawał mi wciąż do zrozumienia niewiadomym sposobem że on jest i że tu będzie! Zamieniłem go myślą w jędrne dziewczęce piersi, ale on wrócił i dalej był. ZNIKNIJ! krzyknąłem wolą, ale on nie posłuchał - nie chciał zniknąć. Tylko odsunął się na bok i zadrwił z mojej nieskończonej mocy. I był wielki, i był dębowy i machał złotą majtałką.. Ja go zapytałem "czy to ty przybyłeś mistrzu? po co?", a on tylko milczał i majtał tym swoim majtadełkiem. Patrzył na mnie i się jeżył. Galareta stała się zimna i czarna i zaczynała się rozrzedzać. Zegarek wybuchnął a wybuch krzyknął "JUŻ!".
Wracała świadomość..
Leżę w łóżku. Sen zniknął i stał się ciemnością. Która godzina? Sprawdzić? A wtedy zadzwonił budzik..
- Matea
- Posty: 1162
- Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: z wnętrza :>
- Kontakt:
A nie podzielisz się nią ze mną ? :(boogi pisze:Moja interpretacja mnie przeraziła po prostu.
Ja chyba się domyślam o co może chodzić...
Ech...
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Kocham i uwielbiam po prostuSuperDurson pisze:Zamieniłem go myślą w jędrne dziewczęce piersi, ale on wrócił i dalej był.
To podziel się z nami swoim domysłemMatea pisze:Ja chyba się domyślam o co może chodzić...
Chciałaś słyszeć moje domysły, to ok. Ale to nie jest interpretacja Twojego snu, tylko Moja Interpretacja. Więc się przypadkiem nie sugerujMatea pisze:A mnie się ostatnio śniło ,że w jakiś sposób (nie mam pojęcia jaki) pociełam sobie ciało ,były to taki idealne cięcią ,ale nie płynęła z nich krew... Pamiętam ,że na różne sposóby próbowałam je jakoś załatać i kiedy mi się to już udawało ,znajdywałam kolejne rozcięcie które musiała jakoś zakleić ,żeby nie czuć się tak "niekomfortowo"
Cięcie się odbieram zawsze jednoznacznie - jako wyraz rozpaczy i beznadziejności, w takim sensie, że człowiek nie chce umrzeć (bo się boi np., albo instynkt jest jeszcze wystarczająco silny), a na pewno nie chce umrzeć w samotności. Stąd cięcie się - człowiek wykrwawia się długo i wiele jest przypadków, o których sam czytałem, że został przez kogoś odratowany. Cicha szybka śmierć - gdzie celem jest śmierć, to w inny sposób przebiega (szubieniczka, strzał w głowę). Cięcie się nie do śmierci zmierza.
Tak więc to, że po pewnym czasie starałaś się załatać uczynione sobie rany, może właśnie z tym się kojarzyć - kiedy zejdzie trochę krwi i zmieni się przez to ciśnienie, to człowiek bywa że się opamięta i nagle odchodzą od niego "ciężkie myśli", chce dalej żyć.
Bezkrwawe zaś rany kojarzą mi się po pierwsze z tym, że widać beznadziejność cięcia się. To i tak nie rozwiąże problemów. Chcesz krew upuścić, a z nią i problemy, tniesz się... ale ona nie płynie. Problemy nie znikają.
Po drugie kojarzą mi się z błędami. Popełnione niechcący, np. przez niewiedzę, teraz się mszczą. Chce się je "załatać", ale cięcia nadal pozostają widoczne, zabliźnić się nie chcą. Tylko czemu nie krwawią - bo to cierpienie wewnętrzne i niewidoczne na zewnątrz?
Jak mówiłem - straszna dla mnie symbolika i przeraża mnie to. Cierpienie (weltszmerc?) człowiek chce ugasić. Nie radykalnym odejściem - ale zwróceniem na siebie uwagi przez niby-radykalne działanie. Bo może ktoś silniejszy przyjdzie i uratuje. A jak nie zdąży, to... przecież nie moja wina, bo się nie chciałem zabić, tylko się ciąłem z żalu.
Ech, to dopiero dałem popis fantazji.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Matea
- Posty: 1162
- Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: z wnętrza :>
- Kontakt:
Widzę ,że podeszłeś do tematu typowo czwórkowo ;Pboogi pisze: Cierpienie (weltszmerc?) człowiek chce ugasić. Nie radykalnym odejściem - ale zwróceniem na siebie uwagi przez niby-radykalne działanie. Bo może ktoś silniejszy przyjdzie i uratuje. A jak nie zdąży, to... przecież nie moja wina, bo się nie chciałem zabić, tylko się ciąłem z żalu.
Naszczęście daleko jest mi do takiego scenariusza... ;)
też niet.boogi pisze: Bezkrwawe zaś rany kojarzą mi się po pierwsze z tym, że widać beznadziejność cięcia się. To i tak nie rozwiąże problemów. Chcesz krew upuścić, a z nią i problemy, tniesz się... ale ona nie płynie. Problemy nie znikają.
A to jest mi już bliższe. Właściwie to jak napisałam wcześniej ,sama nie wiedziałam SKĄD wzięły się te rany ,wiedziałam ,że chce je jakoś załatać ,to było raczej coś w rodzaju leczenia ran tudzież jak to opisałeś "naprawiania błędów".boogi pisze: Po drugie kojarzą mi się z błędami. Popełnione niechcący, np. przez niewiedzę, teraz się mszczą. Chce się je "załatać", ale cięcia nadal pozostają widoczne, zabliźnić się nie chcą. Tylko czemu nie krwawią - bo to cierpienie wewnętrzne i niewidoczne na zewnątrz?
Myślę też ,że ostatnie zdanie jest tu sensem. To taki ból ,którego nie widać i który (chyba) staram się ukryć w sobie...
Swoją drogą ostatnio ciężko jest mi okazywac jakiekolwiek emocje. Może dlatego są to "bezkrwawe" rany... ?
***
Kawałkami wyobrażni
pragnienia nacinam
Otwieram
zabliżnione rany
w ich głąb przenikam
I zamiast radości jak krwotoku
sączę wspomnienia
co kulawe wloką się
za mną
obdarte ze szczęścia
dziś jakby...
bez znaczenia
Myślę ,że ten wiersz idealnie opisuje sytuację...
To niesamowite ,ale przed chwilą się na niego natknęłam.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Może i czwórkowo, bo dzisiaj w jakimś ciężkim stanie jestem, pewnie depresja
Skoro sama ze świata nie chcesz znikać, to bardzo dobrze. A rany z przeszłości - cóż, trzeba je szukać i uzdrawiać. Powodzenia
Skoro sama ze świata nie chcesz znikać, to bardzo dobrze. A rany z przeszłości - cóż, trzeba je szukać i uzdrawiać. Powodzenia
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Absynt pisze: Uraz do mezczyzn. Zwłaszcza to haslo o gwalcicielu.
Niestety, często w moich snach pojawia się motyw obleśnego, zapijaczonego gościa, przed którym muszę uciekać. Co gorsza często tym mężczyzną jest ktoś spokrewniony ze mną. Fritzl przy tym to pikuś.
Ostatno śnił mi się zaiście przedziwny i freudowski sen: zmierzałam do swojego domu, gdy otworzyłam drzwi zamiast ciasnego mieszkanka ujrzałam jasny korytarz, który prowadził do pozostałych pomieszczeń, pustych i również bijących bielą. Wchodząc do jednego z pokoi zobaczyłam trzy dziewczyny- można by rzec siostry,wszystkie wyglądały identycznie jak ja. Najdziwniejsze było to, że trójka sióstr (i zarazem sobowtóry Mnie) dziko całowały się i dotykały.
Hmm.. <freud> uważam, że każda z sióstr reprezentuje id, ego lub super ego, które dążą do zaspokojenia.
4w5
-
- Posty: 50
- Rejestracja: poniedziałek, 21 lutego 2011, 12:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
u mnie często pojawiają się sny o lataniu, oraz o tym, że jestem na coś tam chora, slaba, ledwo chodzę... kiedys miałam też dość często sny o wypadających mi zębach
4w5
- Alisa
- Posty: 43
- Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Polska
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
Ja często mam świadome sny, nie, żebym starała się o to w jakikolwiek sposób, bywa że mam szczególnie paskudny koszmar i w trakcie uświadamiam sobie, że to nie może być jawa, i zaczynam przejmować nad snem kontrolę. Tak chyba średnio cztery,trzy razy w miesiącu..chociaż nie wiem,obiecałam sobie zapisywać w tym miesiącu W snach mocno odczuwam smaki,zapachy,uczucia,ból,emocje.. I odbija mi się w nich co mocniej przeżywam ale to jak każdy xD
4 w 5
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
Rzadko przeżywam silne emocje w swoich snach. Świadome sny mnie nie kręcą, bo wolę kiedy cudowny albo dziwny sen mnie zaskoczył, nie lubię niczego wymuszać. Ktoś mi kiedyś zasugerował, by kontrolować sen na bieżąco, pod wpływem impulsu.
Kiedyś często miewałam niezwykłe sny. Rzadko kiedy miały czytelną fabułę i składały się raczej z krótkich poszatkowanych wątków. Ale te obrazy, które wtedy widywałam często wprawiały mnie w błogostan...
Od jakiegoś czasu mam makabryczne sny i pokrywa się to z rozmowami, które ostatnio prowadzę. Mimo to nie uważam tych snów za koszmary, nawet jeśli są mało przyjemne.
Kiedyś często miewałam niezwykłe sny. Rzadko kiedy miały czytelną fabułę i składały się raczej z krótkich poszatkowanych wątków. Ale te obrazy, które wtedy widywałam często wprawiały mnie w błogostan...
Od jakiegoś czasu mam makabryczne sny i pokrywa się to z rozmowami, które ostatnio prowadzę. Mimo to nie uważam tych snów za koszmary, nawet jeśli są mało przyjemne.
- Dziabago
- Posty: 40
- Rejestracja: środa, 1 września 2010, 20:20
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Jaworzno/Warszawa
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
U mnie sny ostatnio są strasznie pomieszane, na dodatek potrafię obudzić się i za chwilę znów usnąć, wtedy śni mi się coś zupełnie innego, kiedy rano staram się przypomnieć sobie co mi się śniło gubię wątek za wątkiem i w myślach zostają mi tylko jakieś pojedyncze fragmenty, czy twarze osób. A tak w ogóle też macie tak, że jak jesteście chorzy, to macie dziwniejsze/ciekawsze/fajniejsze sny? Ja zawsze.
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
Mi bardzo często śnią się sny o różnej tematyce, podobne do filmu akcji w których na krótkie momenty pojawiają się różni mężczyźni których nigdy nie widziałam. Co najdziwniejsze, czuję się przy nich w taki sposób w jaki nigdy nie czulam się przy kimś w rzeczywistości. Nie występują tam sceny pocałunków, ani nawet nie ma tematyki miłosnej. Po prostu ich spotykam i emocje związane z nimi są takie niesamowite. Może po cześci dlatego, że nigdy nie doświadczyłam tego przy kimś kogo znam. Gdy się budzę, zostają we mnie takie nieznane emocje których nie potrafię określić i cały dzień chodzę z takim poczuciem inności i próbuję nazwać to co mam w sobie. Nie udaje mi się to jednak i zazwyczaj później boję się, że tylko w snach będę mogła tak się czuć a przy kimś kto będzie 'mój' już nie... Że nie znajdę nikogo takiego kto będzie potrafił to we mnie 'obudzić'.
Drugim typem snów są nierelanie i nieposkładane kompozycje. Niektórych po przebudzeniu nie umiem sobie przypomnieć tylko dlatego że ich fabuła przekracza możliwości mojego rozumienia. (np nie wiem co się stało ze statkiem pod wodą bo nie umiem sobie wyobrazić ponownie czegoś tak skomplikowanego) Albo choćby tok rozumowania. We śnie wydaje się logiczny, po obudzeniu się... Nic do siebie nie pasuje i jest wręcz masłem maślanym.
Są jeszcze głupie sny. Jak np. wyścig tyłem po wodospadach. Wygrywa ten facet który ma największą łęchtaczkę na torsie... Albo że oglądam las z różnych perspektyw. Np mostu, grzyba, gałęzi, liścia... Czyli w danym momencie czuję się grzybem albo mostem. Ciekawe uczucie... : P
Drugim typem snów są nierelanie i nieposkładane kompozycje. Niektórych po przebudzeniu nie umiem sobie przypomnieć tylko dlatego że ich fabuła przekracza możliwości mojego rozumienia. (np nie wiem co się stało ze statkiem pod wodą bo nie umiem sobie wyobrazić ponownie czegoś tak skomplikowanego) Albo choćby tok rozumowania. We śnie wydaje się logiczny, po obudzeniu się... Nic do siebie nie pasuje i jest wręcz masłem maślanym.
Są jeszcze głupie sny. Jak np. wyścig tyłem po wodospadach. Wygrywa ten facet który ma największą łęchtaczkę na torsie... Albo że oglądam las z różnych perspektyw. Np mostu, grzyba, gałęzi, liścia... Czyli w danym momencie czuję się grzybem albo mostem. Ciekawe uczucie... : P
małe 4w5, walnięta artystka
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
Mi czesto sni sie np. ze jestem gdzies w cieplym miejscu pod palmami w bialych ciuchach i wszystko jest super... i potem budze sie usmiechniety na caly dzien.
Ale np. dzis mi sie snilo, ze bylem w obozie pracy i to bylo tak realne, ze jak sie obudzilem, to wydawalo mi sie, ze to nie sen. Do teraz czuje sie jakis zmieszany... i to juz moj 2gi sen o obozie pracy, w ktorym sie budze i przez pierwsze sekundy wydaje mi sie, ze to sie dzieje na prawde...
Czasami mam tez sny typu ze np. przed kims uciekam, ale nie moge biec, bo cos mnie blokuje i tak sie mecze, az on mnie zlapie i wtedy sie budzie
Albo ze jade samochodem bardzo szybko i nagle swieci czerwone swiatlo na skrzyzowaniu i musze sie zatrzymac i wciskam pedal hamulca, ale samochod sie nie zatrzymuje - spanikowany probuje go zatrzymac, ale nic z tego i w koncu uderzam, a jak uderze, to sie budze...
Macie jakies pomysly na interpretacje tych snow?
Ale np. dzis mi sie snilo, ze bylem w obozie pracy i to bylo tak realne, ze jak sie obudzilem, to wydawalo mi sie, ze to nie sen. Do teraz czuje sie jakis zmieszany... i to juz moj 2gi sen o obozie pracy, w ktorym sie budze i przez pierwsze sekundy wydaje mi sie, ze to sie dzieje na prawde...
Czasami mam tez sny typu ze np. przed kims uciekam, ale nie moge biec, bo cos mnie blokuje i tak sie mecze, az on mnie zlapie i wtedy sie budzie
Albo ze jade samochodem bardzo szybko i nagle swieci czerwone swiatlo na skrzyzowaniu i musze sie zatrzymac i wciskam pedal hamulca, ale samochod sie nie zatrzymuje - spanikowany probuje go zatrzymac, ale nic z tego i w koncu uderzam, a jak uderze, to sie budze...
Macie jakies pomysly na interpretacje tych snow?
Nie lubie poprawnosci politycznej, dla tego pisze co chce i nie wazne, czy ladnie to brzmi.
Re: Sny - w jaki sposób je przeżywacie?
UWAGA DRASTYCZNE
Mi się ostatnio śniło, że obserwowałam czyjąś egzekucję. Ale za to jaką ciekawą egzekucję ! Otóż kaci wykonywali wyrok na skazańcu w innym pomieszczeniu niż ten się znajdował poprzez przebijanie jego narządów wewnętrznych (dokładnie tak) jakimiś ostro zakończonymi prętami. Znaczy się nie jestem pewna w co dokładnie celowali w tym swoim pomieszczeniu, ale ów skazaniec miał leżeć w dużej, pustej sali na drewnianej podłodze i wymalowanym na niej czarnym kręgu. Domyślam się teraz, że ten krąg musiał być jakimś symbolem, który w jakiś magiczny sposób łączył obie sale i "przetransportowywał" ból zadawanych przez pręty ran (chyba właśnie w taki sam krąg celowali u siebie kaci), gdyż w trakcie wykonywania wyroku widziałam w głównej mierze samego skazańca i jego cierpienie, a pracujący kaci migali mi krótko przed oczami (zapewne po to tylko, żebym była świadoma co się w ogóle dzieje). Był caly we krwi, wrzeszczał, skręcał się i tarzał po podłodze, brrrr (dodam że był goły, choć to pewnie nieważne ). Cale szczęście, że byłam jedynie obserwatorem, a nie uczestnikiem .
Mi się ostatnio śniło, że obserwowałam czyjąś egzekucję. Ale za to jaką ciekawą egzekucję ! Otóż kaci wykonywali wyrok na skazańcu w innym pomieszczeniu niż ten się znajdował poprzez przebijanie jego narządów wewnętrznych (dokładnie tak) jakimiś ostro zakończonymi prętami. Znaczy się nie jestem pewna w co dokładnie celowali w tym swoim pomieszczeniu, ale ów skazaniec miał leżeć w dużej, pustej sali na drewnianej podłodze i wymalowanym na niej czarnym kręgu. Domyślam się teraz, że ten krąg musiał być jakimś symbolem, który w jakiś magiczny sposób łączył obie sale i "przetransportowywał" ból zadawanych przez pręty ran (chyba właśnie w taki sam krąg celowali u siebie kaci), gdyż w trakcie wykonywania wyroku widziałam w głównej mierze samego skazańca i jego cierpienie, a pracujący kaci migali mi krótko przed oczami (zapewne po to tylko, żebym była świadoma co się w ogóle dzieje). Był caly we krwi, wrzeszczał, skręcał się i tarzał po podłodze, brrrr (dodam że był goły, choć to pewnie nieważne ). Cale szczęście, że byłam jedynie obserwatorem, a nie uczestnikiem .