Sny - w jaki sposób je przeżywacie?

Wiadomość
Autor
Sabra
Posty: 46
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 12:18

#31 Post autor: Sabra » sobota, 26 lipca 2008, 03:06

Ze snów zapamiętuję najłatwiej emocje i pojedyncze obrazy. Zresztą zwykle kiedy coś wyśnię to są tam jakieś niewyobrażalnie piękne scenerie nawet jeśli sen jest z gatunku tych niepokojących. To miłe, bo kiedy byłam dzieckiem miałam głównie prawdziwe koszmary.

Przez ostatnie kilka długich miesięcy nie pamiętałam snów po przebudzeniu, ale wygląda na to, że nadmiar gaimanowskiego Sandmana zmienił tę postać rzeczy. Teraz codziennie rano coś pamiętam i zwykle jest to jakiś szaleńczy spacer po niestworzonych miejscach i dziwna, nie do końca sensowna rozmowa z Władcą Snów :wink: Ostatnio się z nim o coś kłóciłam.

Jeszcze kilkanaście odcinków i zacznę wierzyć w Morfeusza :D



Awatar użytkownika
pomiar
Posty: 101
Rejestracja: poniedziałek, 28 lipca 2008, 00:35

#32 Post autor: pomiar » poniedziałek, 28 lipca 2008, 22:22

Witam wszystkich
enveee pisze:Kilka razy w ciągu całego życia śniło mi się, że moja dusza opuszcza ciało. Niesamowite i przerażające doświadczenie, widzieć siebie lezącą, przy jednoczesnym odczuwaniu unoszenia się w górę...
Mi się to przytrafiło trzy razy, przy czym samo wyjście wydawało mi się świadome. To nie było, jak w zwykłych snach, w których mam wrażenie zamazanego obrazu, braku logiki. Przy "opuszczeniu" ciała czułem, jakby to było naprawdę, przy czym oczywiście nie byłem w stanie sprawdzić, czy to był sen, czy halucynacja.
Aby w ogóle do tego doprowadzić, najpierw miałem paraliż senny. Paraliż senny sam w sobie jest bardzo nieprzyjemny, brak kontroli nad ciałem, jest wrażenie, że można się udusić, że się słyszy głosy z zewnątrz, a nie można się odezwać, ani nawet otworzyć oczu. Tak więc po kilkudziesięciu paraliżach sennych, zamiast próbować się na siłę obudzić, spróbowałem "wyjść" i się udało. Ciekawym faktem jest to, że potem paraliże senne już mi przestały się objawiać, w sumie potem jeszcze tylko dwa razy, a bym to chętnie zbadał bardziej. Ostatni raz, jak wyszedłem, to mnie coś wystraszyło i wróciłem jak szybko się da. Nie wiem, co to było, ale miałem sygnał, że trzeba wracać. Szkoda, że teraz takie anomalie mi się nie zdarzają, a muszę przyznać, że to była spora dawka adrenaliny, a to akurat lubię.

Co do reszty snów, często mi się śniły (i nadal czasem śnią) labirynty, a dokładniej korytarze, budynki, z których nie mogłem znaleźć wyjścia i nigdy też tego wyjścia nie znalazłem. Najgorsze było to, że np. szedłem sobie w budynku i jak już wracałem, to powrotna droga się zmieniała- tam, gdzie były wcześniej drzwi, później była ściana. Na zewnątrz znajdowałem się zawsze w dziwny sposób, albo przestałem myśleć o wyjściu i wtedy znajdowałem się "cudownie" na zewnątrz, albo sen przeskakiwał na zupełnie inny temat.
5w4 INTj

Awatar użytkownika
ein
Posty: 1168
Rejestracja: sobota, 16 czerwca 2007, 20:32

#33 Post autor: ein » wtorek, 29 lipca 2008, 00:40

Pomiar: jak wspomniales o tych zmianach to przypomnialo mi sie, ze u mnie pojawia sie podobny efekt. Czesto w snach znajduje sie w miejscach, ktore naprawde istnieje: moj dom i okolica, roznie. Tylko zawsze kiedy probuje znalezc droge powrotna to wszystko ulega zmianie. Kiedy juz powinienem dochodzic do celu pojawia sie jakis zupelnie nieznany odcinek, a ja panikuje.

nie_z_tej_planety
Posty: 6
Rejestracja: wtorek, 24 czerwca 2008, 13:39
Lokalizacja: z głębi wewnętrza

#34 Post autor: nie_z_tej_planety » środa, 30 lipca 2008, 11:50

też miewam paraliże senne, od około 11go roku życia. Mogę może nawet powiedzieć: miewałam. Temu nieprzyjemnemu zjawisku bardzo sprzyja zła higiena snu. Od kiedy skończyłam studia, nie imprezuję tyle i zasypiam i budzę się o w miarę regularnych porach, odeszło jak ręką odjął. Na szczęście. Ostatnim razem gdy dopadł mnie paraliż (podczas zasypiania) - jeszcze nie widziałam co to za zjawisko i myślałam że umieram. Miałam otwarte oczy, widziałam mój pokój, coś było w pokoju, bałam się i chciałam ruszyć ale nie mogłam, w końcu usiadłam, ale po chwili zauważyłam że moje ciało nie usiadło. Leżało ciągle. Tak się z nim szarpałam że chyba się z niego wyrwałam. Przerażona szybko "wróciłam na miejsce". Patrzyłam na mojego faceta śpiącego spokojnie obok, serce waliło mi jak oszalałe, i do tego te straszne dzwięki. Myślałam że widzę go ostatni raz, chwiałam wzywać pomocy ale oczywiście w tym stanie nie można z siebie dźwięku wydobyć. Przeszło po jakimś czasie. . . bałam się zasnąć. Na drugi dzień poczytałam o tym w internecie, okazało się że od tego się nie umiera :) i nauczyłam się z tym walczyć :)
4w5

Awatar użytkownika
Far
Posty: 127
Rejestracja: czwartek, 2 sierpnia 2007, 18:34
Lokalizacja: Gdańsk

#35 Post autor: Far » środa, 30 lipca 2008, 17:34

Miałem opory przed pisaniem o swoich snach ale ostatecznie stwierdziłem że jestem tu wystarczająco anonimowy żeby sobie na to pozwolić.

Zazwyczaj miewam sny w których jestem tylko pobocznym obserwatorem, który nie bierze udziału w wydarzeniach. Miałem jednak kilka miesięcy temu jeden który pod tym względem odstaje od pozostałych dlatego musi mieć jakieś większe znaczenie. Samo zakończenie bardzo wbiło mi się w pamięć podczas gdy całej reszty nie pamiętam.

Wyszedłem z jakiegoś domu w którym wcześniej rozmawiałem ze znajomymi. Był naprzeciwko mojego domu. Przeszedłem przez ulicę i zauważyłem że idzie nią jakiś spory tłum ludzi. Wydawali się niebezpieczni i chociaż nie wyglądało na to że mnie zauważyli, w razie czego postanowiłem przyśpieszyć kroku i wbiec do siebie do klatki schodowej. Już prawie to zrobiłem gdy nagle od tego tłumu odłączyła się jakaś dziewczyna. Z wyglądu pamiętam tylko że miała rude (prawie czerwone) włosy i czarną koszulę. W momencie gdy zamykałem za sobą drzwi ona już do mnie dobiegała, wyciągnęła ręce i powiedziała "Mam takie same skrzydła jak ty". Zawahałem się ale ostatecznie nie wpuściłem jej do środka. Chwilę potem była ciemność wnętrza klatki schodowej i wyjście ze snu.

Zdanie które wypowiedziała było tak wyraziste i skierowane bezpośrednio do mnie że pamiętam je do tej pory. Od czasu do czasu się nad nim i nad całą sytuacją zastanawiam. Trochę teraz żałuje że zamknąłem te drzwi. Nie wiem z jakiego powodu to zrobiłem. Nie wiem też kim ona jest. Mam nadzieje że kiedyś się to wyjaśni.
4w5

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#36 Post autor: Absynt » środa, 30 lipca 2008, 18:01

Interpretacja - generalnie jestes nudnym czlowiekiem :P, ktory za daleko nie wychodzi z domu i w sumie to nie lubi ludzi. Postrzega, przynajmniej wielu, dosc wrogo, lub z rezerwa - dlatego jawili Ci sie oni jako ci zli. Jestes bardzo introwertycny, moze nawet lekko paranoidalny. Rudowlosa dziewczyna to ucielesnienie Twojej tesknoty za druga polowa. Zwlaszcza ta jej wypowiedz - tesknisz za kims, kto Cie zrozumie. Lecz Ty zamknales drzwi i zaprzepasciles szanse. Marzysz o milosci, lecz sam zamykasz jej drzwi przed nosem.

70zl sie nalezy za porade ;]
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
Far
Posty: 127
Rejestracja: czwartek, 2 sierpnia 2007, 18:34
Lokalizacja: Gdańsk

#37 Post autor: Far » środa, 30 lipca 2008, 18:18

Hehe. Dzięki. To jedna z możliwych interpretacji nad którą myślałem.
Czy jestem nudny to nie wiem i wolę się nad tym nie zastanawiać bo to do niczego nie doprowadzi. Jeśli chodzi o ludzi to może jestem troche mało ufny ale żeby nie lubieć to już troche za dużo powiedziane.

A o 70 zł nic nie było mowy więc się nie liczy :).
4w5

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#38 Post autor: Absynt » środa, 30 lipca 2008, 18:22

Spoko, nie bierz do siebie tego z ta nudnoscia, ale symbolika tego snu jest dosc prosta :).
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#39 Post autor: Rilla » piątek, 8 sierpnia 2008, 00:05

Tak sobie teraz przejrzałam mój sennik i... się przeraziłam :shock: Większość moich snów to tematy kryminału, śmierci, dramatu: strzelaniny, gonitwy, próby samobójstwa, wojny, pojedynki itd. A główną rolę dostają przystojni bruneci. Rzadko występuję ja sama w swojej skórze. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Co to może o mnie świadczyć?
Sny przeważnie bardzo emocjonujące, ale w brew pozorom pozytywnie. Są tak ciekawe, że oglądam je jak najwyższej klasy filmy sensacyjne ;P Choć zdążają się i takie, które poruszają mnie do głębi, a ślad po nich trwa bardzo długo w duszy.

Ostatnio miałam bardzo zastanawiający mnie sen. Ni jak nie mogę go zinterpretować. Nie dostrzegam jego sensu, bo był smutny, a w wakacje smucić się nie powinnam. Zastanawiam się nad nim już parę dni. Dziwne...
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#40 Post autor: Matea » piątek, 8 sierpnia 2008, 10:16

Rilla pisze: Ostatnio miałam bardzo zastanawiający mnie sen. Ni jak nie mogę go zinterpretować. Nie dostrzegam jego sensu, bo był smutny, a w wakacje smucić się nie powinnam. Zastanawiam się nad nim już parę dni. Dziwne...
A może go streścisz ? :>
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#41 Post autor: Rilla » piątek, 8 sierpnia 2008, 17:12

Sprobuję.

Było zimne późne popołudnie lata. Ok. 10st. Wzdłuż plaży chodziło sporo ludzi ubranych w kurtki. Niektórzy mieli pochylone głowy, byli skuleni, by w ten sposób chronić się od szarpań przejmująco chłodnego morskiego powietrza przychodzącego wraz z nocą. Piasek też był zimny. Niebo było zachmurzone, szare, pociemniałe od wieczornego półmroku. Mimo to było na tyle jasno, że obraz był widoczny. Zaraz przy linii brzegowej rozpoczynało się szerokie pasmo dużych kamieni polodowcowych.
Na plażę wszedł czarnowłosy mężczyzna. Był zrezygnowany, zupełnie załamany nerwowo. Nie widziałam jego twarzy, bo był odwrócony w stronę morza, a do mnie plecami. Obserwował, jak spienione fale obijają się o kamienie, a woda spływa po nich. Słuchał głębokiego szumu morza. Chciał iść po kamieniach, przed siebie , a gdy się skończą- zanurzyć się w głębokiej morskiej toni i pozwolić, by go pochłonęła. Przestać żyć. Umrzeć. Już zamierzał posunąć się na przód, gdy przybiegł do niego jasnowłosy przyjaciel. Był on przerażony stanem i planami swojego przyjaciela. Ręce mu drżały. Drżącym z przejęcia głosem zaczął przemawiać mu do rozsądku. Brunet pod wpływem tych słów osunął się na kolana. Jego duszę wypełnił niewyobrażalny ból psychiczny. Zgiął się w pół i zaniósł się niekontrolowanym płaczem. Wstrząsał nim szloch, a z oczu polały się potoki łez. Wył. Trwał tak długo objęty ramieniem przyjaciela, który tulił go do siebie, jakby tulił małe dziecko. Poczucie totalnego osamotnienia było nie do wytrzymania. Stracił ludzi, których kochał całym sercem: żonę i dzieci (nie wiem czy umarli, czy od niego odeszli). Nie miał już nikogo. Został mu jedynie ten oto przyjaciel, który trwał przy nim, lecz nie był w stanie nawet tego docenić. I płakał właśnie między innymi dlatego, że nie miał już rodziny, a przyjaciel stał się dla niego nikim.
Czułam mokrość jego łez, silne wstrząsy rozpaczy. Ale nie czułam jego bólu. Byłam od niego daleko. Byłam tylko obserwatorką stojącą na uboczu bez poczucia własnej tożsamości tak chłodno przyglądającą się temu dramatowi, jak chłodny był cały ten senny wieczór.


Sen niby nieskomplikowany, prosty, krótki, ale mnie zaintrygował. Jedyne co mogę o nim więcej powiedzieć to jest to, że gdy się obudziłam, było na prawdę chłodno przez cały dzień (ok. 13st.). ;) W moim małym senniku jest napisane, że tonięcie na morzu oznacza nieszczęście z własnej winy. Blondyn jednak głównego bohatera uratował, czyli ktoś mnie wybawi od nieszczęścia? Ale przecież to nie byłam ja, tylko jakiś facet... Co prawda bardzo mi go żal, ale we śnie nie utożsamiałam się z nim :? I co wy na to?
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
przytulak
Posty: 15
Rejestracja: piątek, 1 sierpnia 2008, 21:47

#42 Post autor: przytulak » piątek, 8 sierpnia 2008, 21:30

Swoje sny mogę podzielić na kilka grup:
1.Sny o rzeczach realnych,najczęściej o tym,o czym wiem,że ma nastąpić np.ważny egzamin.generalnie są nudne,czasem coś się z nich sprawdzi,ale to raczej na zasadzie,że znam już scenariusz i zachowuję się troche pod niego.
2.Sny,w których najważniejsze są relacje z inną osobą i emocje jakich wtedy doświadczamy.W tych snach dużo jest dialogów,przestrzeń jest mało istotna,tło.Osoby zarówno ze świata realnego jak i całkiem obcy ludzie.
3.Sny drogi,o podróżowaniu,przemieszczaniu się(te lubię najbardziej :) ).Dwie podgrupy: miejsca znane i nieznane.Miejsca mają tendencję do powtarzania się w kolejnych snach.Jeden motyw trzyma się mnie już od wczesnego dzieciństwa.Nie ma już tyle dialogów.
Dobry sen z tej kategorii,to jak uczestnictwo w filmie przygodowym.

Samo znaczenie snów przychodzi po czasie,coś się stało i wtedy wiem,że dany sen był z tym związany.
4w5

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#43 Post autor: Matea » niedziela, 10 sierpnia 2008, 09:06

Rilla pisze: Było zimne późne popołudnie lata. Ok. 10st. Wzdłuż plaży chodziło sporo ludzi ubranych w kurtki. Niektórzy mieli pochylone głowy, byli skuleni, by w ten sposób chronić się od szarpań przejmująco chłodnego morskiego powietrza przychodzącego wraz z nocą. Piasek też był zimny. Niebo było zachmurzone, szare, pociemniałe od wieczornego półmroku. Mimo to było na tyle jasno, że obraz był widoczny. Zaraz przy linii brzegowej rozpoczynało się szerokie pasmo dużych kamieni polodowcowych.
Na plażę wszedł czarnowłosy mężczyzna. Był zrezygnowany, zupełnie załamany nerwowo. Nie widziałam jego twarzy, bo był odwrócony w stronę morza, a do mnie plecami. Obserwował, jak spienione fale obijają się o kamienie, a woda spływa po nich. Słuchał głębokiego szumu morza. Chciał iść po kamieniach, przed siebie , a gdy się skończą- zanurzyć się w głębokiej morskiej toni i pozwolić, by go pochłonęła. Przestać żyć. Umrzeć. Już zamierzał posunąć się na przód, gdy przybiegł do niego jasnowłosy przyjaciel. Był on przerażony stanem i planami swojego przyjaciela. Ręce mu drżały. Drżącym z przejęcia głosem zaczął przemawiać mu do rozsądku. Brunet pod wpływem tych słów osunął się na kolana. Jego duszę wypełnił niewyobrażalny ból psychiczny. Zgiął się w pół i zaniósł się niekontrolowanym płaczem. Wstrząsał nim szloch, a z oczu polały się potoki łez. Wył. Trwał tak długo objęty ramieniem przyjaciela, który tulił go do siebie, jakby tulił małe dziecko. Poczucie totalnego osamotnienia było nie do wytrzymania. Stracił ludzi, których kochał całym sercem: żonę i dzieci (nie wiem czy umarli, czy od niego odeszli). Nie miał już nikogo. Został mu jedynie ten oto przyjaciel, który trwał przy nim, lecz nie był w stanie nawet tego docenić. I płakał właśnie między innymi dlatego, że nie miał już rodziny, a przyjaciel stał się dla niego nikim.
Czułam mokrość jego łez, silne wstrząsy rozpaczy. Ale nie czułam jego bólu. Byłam od niego daleko. Byłam tylko obserwatorką stojącą na uboczu bez poczucia własnej tożsamości tak chłodno przyglądającą się temu dramatowi, jak chłodny był cały ten senny wieczór.
Czasem się zastanawiałam czy 4 mogą odczuwać w snach czyjeś stany emocjonalne... Nawet ludzi zupełnie obcych...

A może Ty byłaś tym przyjacielem ? Może ktoś potrzebuje Twojej pomocy ?
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
mith
Posty: 296
Rejestracja: wtorek, 27 listopada 2007, 21:16
Lokalizacja: z nienacka

#44 Post autor: mith » niedziela, 10 sierpnia 2008, 11:33

Mi często śni się to czego się boje. Takie koszmary ziszczające najgorsze obawy i fobie :P
4w5

der Wald er steht so schwarz und leer
Weh mir, oh weh
Und die Vögel singen nicht mehr

Ohne dich kann ich nicht sein

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#45 Post autor: Rilla » niedziela, 10 sierpnia 2008, 22:28

Matea pisze:Czasem się zastanawiałam czy 4 mogą odczuwać w snach czyjeś stany emocjonalne... Nawet ludzi zupełnie obcych...

A może Ty byłaś tym przyjacielem ? Może ktoś potrzebuje Twojej pomocy ?
Nie wiem. Może... Jeśli masz rację, to znaczy, że jestem ślepa. Dlaczego nie skojarzyłam tego snu z ostatnimi wydarzeniami? Znam osobę chorującą na depresję i przed tym snem długo o niej myślałam. Ale to ciężka depresja, nie jestem w stanie jej pomóc, nie potrafię. Tylko specjalista może.
mith pisze:Mi często śni się to czego się boje. Takie koszmary ziszczające najgorsze obawy i fobie :P
Jakby mi spełniały się sny dotyczące mojej fobii, to trafiłabym już dawno do Fromborka na górkę :shock: Po takich snach czuję się w stanie zagrożenia cały dzień, a niepokój czuję przez dobre parę dni. Na szczęście mam je rzadko. Nie wiedziałam, że masz jakąś fobię, mith. I to parę? Współczuję ogromnie, bo wiem, co to jest.

Masz sny z dialogami, przytulaku? Zadziwiające. Myślałam, że takie sny nie istnieją :) Nigdy takich nie miałam. Moje zawsze są nieme, z dźwiękami, ale bez słów, wyłącznie uczuciowe; ewentualnie czuję, że ktoś przekazał mi czy bohaterowi jakieś informacje, ale nawet nie jest to przedstawione w śnie. Raz tylko śniło mi się, że zaczęłam śpiewać jakąś smętną pieśń, ale to był jedyny z głosem ludzkim, który faktycznie słyszałam.
A jak reszta z was? Macie sny nieme, tak jak ja, czy słyszycie rozmowę i faktycznie rozmawiacie w nich? Bardzo mnie to zaciekawiło po przeczytaniu wypowiedzi pluszaka.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ