Muza_Turpistow pisze:Podejrzewam, że chodzi o emowate zachowanie polegające na ostentacyjnym manifestowaniu beznadziejności swojego życia w stylu "oh, jaka ja jestem biedna i nierozumiana, nikt mnie nie loffcia ;( xC aJć.!
A ja zawsze jakoś wierzyłam ludziom nierozumianym i nieloffcianym. Może niektóre zachowania wydają się przesadzone, może nawet są, ale nie sądzę by miały jakieś inne podłoże niż rzeczywista frustracja.
Sama tak się zachowywałam w gimnazjum. Chodząc do klasy pełnej słodkich laleczek, których (z wzajemnością) nie znosiłam, postanowiłam wyrobić sobie zarąbisty i superodmienny imidż /czytaj: czarne ciuchy + glany + jakieś mroczne pro elo trv 666 approved by satan pieszczochy i ćwieki gdzie się tylko da/ i cieszyło mnie, jaka to ja vyjątkova i ynna nie jestem.
No i dobrze.
Każdy wiek ma swoje prawa i swoje sposoby na rozładowanie negatywnych emocji.
A ja byłam prawdziwą hippiską i do dzisiaj mi trochę zostało.
Człowiek sam pakuje się w pewne określone schematy, które pozwalają mu żyć w złudzeniu, jaki to Inny nie jest, podczas gdy robi z siebie kolejnego klona - na siłę, podkreślam.
Właśnie tu się kłania kwestia podejścia. Jestem jak najbardziej za tym by eksperymentować z rolami, wizerunkiem, stylem, kreować siebie, otoczenie, życie.
Ja na przykład doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby zdecydowała się zająć matematyką, to oprócz tego zaczęłoby mnie kręcić samo bycie matematykiem.
To wszystko to po prostu zabawa, tworzenie, poszukiwanie, kształtowanie się, realizowanie swoich marzeń na samym sobie - ale sam środek, to skąd to się bierze, pozostaje nienaruszone. I myślę, że to chyba to jest ta rzecz, którą należy poznawać.
Poza tym forma, jaką sobie nadajemy jest dobrym materiałem do psychoanalizy - jak cała rzeczywistość, którą odbieramy.
Teraz też wiem, że jakaś genialnie wyjątkowa i wyróżniająca się nie jestem - ale moja siła tkwi w tym, że przynajmniej jestem tego świadoma
Oj tam, to tylko kryteria.
Znam sporo wyjątkowych ludzi, którzy głęboko zapadli i zapadną mi w pamięć. Nie są geniuszami, czy mistrzami, ale mają w sobie taką energię i radość/pasję życia, że inaczej być nie może. : )
Ekspertem od enneagramu nie jestem, lecz IMHO czwórki próbują wyrazić swoje Ja bardziej spontanicznie i szukają własnych środków ekspresji.
U mnie się potwierdza. I nawet opisy to potwierdzają. Poziomy chore to twórczy zastój i cierpienie wynikajace z zastoju; przeciętne to kształtowanie Ja poprzez poszukiwanie środków ekspresji; zdrowe zaś spontanicznie i bez uczucia wstydu wyrażają to co czują/myślą.
P.S. Tak mi się przypomniało:
Autentyczność to umiejętność spełniania marzeń o samym sobie. - by Pedro Almodovar.