Hmm, jeśli chodzi o szkołę, to miałam wiele problemów... W klasie 2-3 podstawówki bardzo się bałam wymiotowania (wiem, to dziwne). Nie chciałam chodzić do szkoły, bo bałam się, że ktoś tam zwymiotuje. No ale jakoś mi przeszło. Później zaczęły się kłopoty w klasie 4... Bo był w niej pewien kolega, który strasznie źle się zachowywał, bił, wyzywał itp., a nauczyciele nie reagowali. Prawie całą 4 klasę przesiedziałam w domu, w którym było mi najlepiej. Rodzice zaciągnęli mnie do psychologa, który w ogóle nie pomógł (20paro-letnia psycholożka, która wyznawała zasadę, że jeśli dziecko źle się zachowuje trzeba mocno przylać pasem..
). Na dodatek w tym trudnym okresie koleżanka z klasy napisała mi, że nikt za mną nie tęskni. Też mi to jakoś przeszło, ale wyłącznie dzięki rozmowom z tatą. Teraz jestem w 1 klasie gimnazjum, jakoś żyję... Ale jestem osobą antyspołeczną, gdy jestem w pomieszczeniu gdzie jest parę osób od razu robi mi się słabo, źle się czuję. Unikam ludzi. Boję się ich, co o mnie myślą. Chciałabym żyć tak jak chcę. W tych trudnych okresach, które opisałam, miałam depresje i myśli samobójcze. Myślałam, że gdyby mnie nie było, było by lepiej. Teraz mam jedynie takie momenty, w których płaczę bez powodu... W szkole jestem osobą trochę nieśmiałą, ale idzie coraz lepiej... A w domu zachowuję się inaczej, jestem wesoła i w ogóle... Ehh.