Ekhm. Dobra, jedziemy z koksem.
asasasa? pisze:Powiedziałeś to z jadem i ironią, a moim zdaniem niesłusznie.
Mianowicie popieram wbrew pozorom zupełnie wszystkie te punkty, ale... dlaczego sądzisz, że to wyklucza bycie artystą dla SIEBIE, a nie dla innych, że to tak ujmę, bo nie rozumiem? Dlaczego wychodzisz z założenia, że artysta, który chce wywołać emocje w innych jest jakąś skomercjalizowaną kupą? Czy dobry artysta to naprawdę musi być człowiek, który całe życie przymiera głodem i wszystko, co wyjdzie spod jego ręki, odkłada do szuflady?
Dla mnie osobiście taki człowiek może i jest artystą, ale jako człowiek jest po prostu śmiesznym i głupim dziwakiem.
A stety albo niestety, artysta nie musi być dziwakiem, tak samo jak dziwak nie musi być artystą.
Nie chcę być dla nikogo obraźliwy (czyt. ten post nie jest atakiem), ale sądzę, że nie zrozumiałaś zamiaru inva. Otóż inv wyśmiał Justina Biebera, Lady Gagę, Mandarynę, Piotra Rubika z jego pseudooratoriami i wielu innych, znamienitych "artystów", których możesz obserwować na dzisiejszej scenie. Szufladkujesz, bo nie zrozumiałaś intencji i nie wciskaj kitu, że zrozumiałaś, bo jeśli faktycznie - nie pisałabyś tego co piszesz. Jest WIELU artystów ARTYSTÓW, którzy mają kupę kasy tylko dlatego, że ktoś potrafił docenić to, że ich sztuka jest sztuką, a nie popeliną. Jest wielu artystów PSEUDOARTYSTÓW, wylansowanych przez wytwórnie, których gównsztuka skierowana jest do wyrobaczonych mózgów czternasto-siedemnastolatków, maniakalnych wielbicieli techno, albo innych gamoni, dla których trzy proste dźwięki bez fałszu są piosenką, może nawet utworem. Inv wcale nie wyszedł z założenia, które znalazło się w cytacie powyżej. Inv je wyśmiał. A to, że artysta nie musi być dziwakiem, to chyba oczywiste. Sama dopisałaś sobie ideologię, której zaprzeczyłaś. Nie wkładaj komuś w usta słów, których nie wypowiedział. I nie, nie jestem jego adwokatem.
asesese? pisze:
UWIELBIAM wszelkie kontrowersje w sztuce - w książkach, w rysunkach, w fotografii, i ze strony innych, i ze swojej strony. Uważam, że poza sposobem przekazu ważna jest też sama jego treść. Czuję się bardziej niż usatysfakcjonowana, kiedy wiem, że zmusiłam kogoś do pomyślenia albo że wyzwoliłam w nim jakiekolwiek emocje, nawet jeśli są negatywne - uważam to za bardzo pozytywne zjawisko. Nie musi to oznaczać od razu bycia znanym i popularnym na cały świat - ale nie oznacza też, że dobry artysta zawsze musi być nierozumiany przez środowisko i ceniony dopiero po śmierci. Jestem metalówą, uważam, że Lady Gaga jest artystką - co z tego, że jest popularna? Osiągnęła sukces, ma swój styl, dobrze śpiewa, zdobyła mój szacunek mimo tego, że słucham na ogół innej muzyki; nie bez powodu jest znana, a jakoś nikt się z niej nie wyśmiewa tak jak chociażby z Rubika. Albo chociażby taka Chylińska - jest znana, prawda? A czy naprawdę tak jedzie pod publiczkę? Zmieniła radykalnie styl i miała gdzieś, co ludzie o tym sądzą.
Na stwierdzeniu, że Lady Gaga jest artystką chyba powinienem zakończyć swój wywód, bo i tak się nie zrozumiemy. Co nie znaczy, że nie szanuję Twojego zdania. Podaj mi swoją definicję artyzmu.
Wiesz, ja również lubię szokować. Lady Gaga, jeśli posiada talent muzyczny, to albo skrzętnie go maskuje, albo poleciała tylko i wyłącznie na kasę. Niech nagra płytę a'la Katie Melua, to zaczniemy polemizować. Dla mnie jej muzyka jest gówniana, a Twoje tłumaczenie, że jest artystką, bo jest popularna, jest bardziej gówniane niż jej muzyka. Dlaczego? Czy czynnikiem determinującym potencjał artysty jest ilość sprzedanych płyt i pokazanych na koncercie cycków? Jeśli tak, to gratuluję głębokiego spojrzenia na sztukę. Dla mnie Gaga jest przelotnym wymysłem producentów muzycznych, o której w przeciągu trzech lat słuch zaginie. Podać przykłady? Czy może wytoczysz sensowny kontrargument. Co do Chylińskiej: kiedy była w ONA, była prawdziwa. Jej "czejndżing imidż" jest robiony a) dla TVNu (duża kasa, duża oglądalność), b) dla masowych rozgłośni (no przecież, bądźmy szczerzy, ONA nie puszczano w RMFie), c) dla umożliwienia rozpoczęcia produkowania muzyki pokroju pierwszej płyty Ali Janosz (która defacto JEST artystką, nie wiem czy słysyszałaś jej nazzowe nagrania... chyba nie, nie puszczają ich w radio, a przecież jesteś metalówą).
asesasu? pisze:Tu też generalizujesz, że aż głowa boli - daj mi przykład tego, że media tak widzą artystę. Może po prostu pora zmienić "media" z Gazety Wyborczej na nieco bardziej... poważne, jeśli idzie o taką tematykę?
Tutaj nie ma co komentować, bo hipokryzja razi mgławicę Oriona.
asasasasa pisze:No tak, świetne podejście z gatunku "nikt nie rozumie mojej sztuki i jej wszechzajebistości". A może sprawa po prostu jest taka, że ta sztuka nie jest tak wszechzajebista, jak Ci się wydaje?
Co to w ogóle jest "prawdziwa sztuka"? Nie jestem zwolenniczką uznawania za sztukę wszystkiego, co ludzie nią nazwą. Otwarcie wyśmiewam się z ludzi, którzy są "artystami" z gatunku "patrzę na gaśnicę na wystawie tegoż artysty, bo nie wiem, czy to tylko gaśnica, czy może już jednak eksponat". Ale nie ma jasności granic między byciem a niebyciem artystą. To, co dla jednych jest sztuką, dla innych być nie musi - dla mnie osobiście wyznacznik jest jeden; artysta musi mieć jakieś umiejętności i specyfikę w swoich dziełach. I wtedy możemy mówić o tym, dla kogo to jest sztuka, a dla kogo nie.
Jeżeli kogoś interesuje SZTUKA, to się nią zainteresuje i niekoniecznie będzie znał tylko to, co najbardziej znane. A że innych nie interesuje, to logiczne, że będą znać największą komercję. Obawiam się, że ty w wielu kwestiach, które Cię nie interesują, też znasz tylko to, co jest najbardziej komercyjne. Ale czy to od razu oznacza, że warto liczyć się z Twoim zdaniem i oceniać cały świat?
Kilka razy pisałem, że indywidualizm jest piękny, ale każdy kij ma dwa końce. Ganiąc kogoś za to, że rozumie pojęcie sztuki na swój sposób, z góry narzucasz, że to Twoje spojrzenie jest całkiem całkiem. Po raz kolejny zapytam o Twoją, własną definicję. Jestem cholernie ciekaw.
asembler pisze:Jaką funkcję artysta chce pełnić, taką niech pełni; nie rozumiem, na jaką cholerę wszyscy chcą tutaj w kwestii sztuki generalizować, wszystko spłycać, ściślić i ujednoznacznić, skoro przecież już sam fakt, że sztuka to sztuka sprawia, że przeciętny mądry człowiek powinien mieć świadomość, że to płynna sprawa?
Jak się, artysto, poczuwasz, tak rób.
Chcesz tworzyć sztukę dla innych, to ją twórz, chcesz wzbudzać strach, wzbudzaj strach, chcesz zadziwiać, to zadziwiaj, chcesz tworzyć dla siebie i mieć gdzieś "wyższe cele", to twórz dla siebie i miej gdzieś "wyższe cele".
Osobiście jako osoba tworząca (nie nazwę się artystką, bo nie znoszę używać w odniesieniu do siebie tego słowa) mam głęboko gdzieś takie humanistyczne rozkminy, które do niczego tak naprawdę nie prowadzą. Zwykłe pieprzenie kotka młotkiem, i tyle mam w tej kwestii niestety do powiedzenia. Zamiast próbować wymyślić, jak możesz zmienić świat poprzez swoje bycie artystą, porysuj/pomaluj/pośpiewaj czy cokolwiek tam robisz; będzie to zdecydowanie bardziej produktywne i przyjemne.
No tutaj już popłynęłaś jak sxxxxx...
Ktoś tu coś generalizuje, pani Głęboka? Jeśli nie zrozumiałaś drugiego, a może nawet trzeciego, czwartego, siódmego i entego dna posta inva, sama swój spłycasz. Nawet nie dałaś chłopowi łopatologicznie napisać o co kaman, a jedziesz po nim jak kombajn po polu. Jeśli jesteś tak bardzo ukonkretyzowana na swój sposób myślenia, to miej go sobie, ale przestań go narzucać. Bierzesz swój pogląd za prawdę obiektywną, którą, wg mnie, większość wymyje zęby. To źle, że ktoś napisze o sobie: "maluję. jestem artystą". Nic Ci do tego! Może rzeczywiście tak czuje? Hm, nie przecież artystą jest się w duszy. kxxxx! W dzisiejszych czasach nawet pieprzony Jacykow jest artystą! Zamiast próbować wymyślić jak możesz zmieniać świat przez swoje bycie artystą porysuj, pomaluj, pośpiewaj? Czytasz to co piszesz? Dyskusja nie tyczy się tego kto co robi, kto jakim jest zajebistym "artystą", kto chce ratować orki i oczyszczać zatokę meksykańską. Dyskusja tyczy się ROLI, nie przekrzykiwania kto jest bardziej zajebistym w swojej roli. Nikt nie zaprzecza, że będzie malował/rysował/gotował/śpiewał/szył/artystycznie kładł podłogę. Nie wiem, mam wrażenie, że swoim wywodem zgubiłaś wątek.
Ja też, ale koks pojechał.