A co w tych spotkaniach takiego stresującego? Jeśli tak cię stresują, to może warto pomyśleć o zmianie towarzystwa?takasobiepani pisze:Ja bardziej stresuję się spotkaniem ze znajomymi niż np egzaminem.
Stres
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Stres
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- takasobiepani
- Posty: 38
- Rejestracja: środa, 16 grudnia 2009, 16:39
Re: Stres
Ogólnie stresują mnie spotkania z ludźmi, niezależnie od towarzystwa. Zawsze za bardzo mi zależy. Ale i tak jest lepiej niż kiedyś, chyba
Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.
- zielonapietruszka
- Posty: 8
- Rejestracja: środa, 27 stycznia 2010, 18:18
Re: Stres
Hihi, ja mam to samo;D Tzn. już potrafię nad tym panować, ale wymagało to początkowo dużego wysiłku i popełnienia wielu głupich błędów. Oczywiście mówię o znajomych i ludziach, których widzę co jakiś czas. Muszą się przyzwyczaić do mojego prawdziwego oblicza, które dotąd ujawniałam tylko we własnym domu Gorzej jest z nieznajomymi. Nie lubię, gdy się na mnie za długo gapią, zawsze czuję, że odzywa się we mnie wtedy jakiś nerw. Nie wspominając o rozmowach kwalifikacyjnych, co jest moja zmorą, gdyż w tym wypadku bardzo ciężko poradzić mi sobie ze stresem. Wspomnę jeszcze o rozmowach telefonicznych - one zawsze mnie trochę stresują. Niby powinno być na odwrót, bo nikt mnie nie widzi i równie dobrze mogę w tym czasie dłubać w nosie, ale jednak. ;ptakasobiepani pisze:Ogólnie stresują mnie spotkania z ludźmi, niezależnie od towarzystwa. Zawsze za bardzo mi zależy. Ale i tak jest lepiej niż kiedyś, chyba
- dostojewska
- Posty: 101
- Rejestracja: środa, 10 września 2008, 09:36
- Lokalizacja: Z Księżyca
Re: Stres
Ja się stresowałam jeszcze parę lat temu. Całe spotkanie potrafiłam zastanawiać się: Czy ona w ogóle mnie lubi, czy spotkała się ze mną, bo nie miała nic innego do roboty? Czy to co mówię nie nudzi ich? O czym mówić, żeby ich nie zanudzić? Boże, chcę do domu!
Teraz mi z tego zostało tylko tyle, że mam świadomość, iż nie pogadam z większością tych osób o tym co mnie naprawdę interesuje co mnie trochę smuci, ale zaraz zaczynam się zastanawiać i przypominać te osoby i co u nich może nowego słychać, po czym wypytuje ich o to, opowiadam mniej więcej w podobnym kontekście o sobie i jakoś zleci.
W takich sytuacjach łatwiej jest poznać nowych ludzi, bo jeśli jesteśmy rozmowni, zadowoleni, itp. inni chętniej nas poznają i można próbować szukać ludzi bardziej nam odpowiadających.
A kiedy już rozmowa sprawia przyjemność, stres najczęściej znika.
Teraz mi z tego zostało tylko tyle, że mam świadomość, iż nie pogadam z większością tych osób o tym co mnie naprawdę interesuje co mnie trochę smuci, ale zaraz zaczynam się zastanawiać i przypominać te osoby i co u nich może nowego słychać, po czym wypytuje ich o to, opowiadam mniej więcej w podobnym kontekście o sobie i jakoś zleci.
W takich sytuacjach łatwiej jest poznać nowych ludzi, bo jeśli jesteśmy rozmowni, zadowoleni, itp. inni chętniej nas poznają i można próbować szukać ludzi bardziej nam odpowiadających.
A kiedy już rozmowa sprawia przyjemność, stres najczęściej znika.
4w5 i w1 INFJ
"Kłamstwo to najbardziej osobisty akt tchórzostwa."
"Kłamstwo to najbardziej osobisty akt tchórzostwa."
- szerfi1991
- Posty: 476
- Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Stres
Kiedyś też tak miałem ale że zainteresowałem się psychologią udało mi się to rozwiązać...
a sposób jest banalny ale trzeba być konsekwentnym i uwierzyć że zadziała...
Oto on:
W momencie kiedy się stresujesz zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie że wyciągasz parasol. Rozkładasz ten parasol nad głową a po chwili ten parasol powoli Cie otacza z każdej strony.
następnie widzisz problemy w postaci pocisków lecących w twoją stronę najpierw małych i powoli...
Ale one albo Cię omijają albo odbijają się od twojego parasola i to samo dzieje się z coraz większymi i szybciej lecącymi pociskami....
dzięki tej metodzie nauczyłem się mieć wszystkie problemy za takie które można łatwo rozwiązać..
Przestałem się przejmować tym co o mnie mówią czy myślą stało się dla mnie ważne to kim jestem i jak chcę żyć a nie co myślą o mnie inni...
adekwatnie jest ze stresem...
spróbujcie może wam te się uda...
powodzenia...
a sposób jest banalny ale trzeba być konsekwentnym i uwierzyć że zadziała...
Oto on:
W momencie kiedy się stresujesz zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie że wyciągasz parasol. Rozkładasz ten parasol nad głową a po chwili ten parasol powoli Cie otacza z każdej strony.
następnie widzisz problemy w postaci pocisków lecących w twoją stronę najpierw małych i powoli...
Ale one albo Cię omijają albo odbijają się od twojego parasola i to samo dzieje się z coraz większymi i szybciej lecącymi pociskami....
dzięki tej metodzie nauczyłem się mieć wszystkie problemy za takie które można łatwo rozwiązać..
Przestałem się przejmować tym co o mnie mówią czy myślą stało się dla mnie ważne to kim jestem i jak chcę żyć a nie co myślą o mnie inni...
adekwatnie jest ze stresem...
spróbujcie może wam te się uda...
powodzenia...
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
Re: Stres
Kiedy byłam mała było mi prościej z stresem, od razu płakałam i histeryzowałam w szkole (to nie jest aż tak dziwne zachowanie dla dziecka). W miarę dorastania, nie było tak łatwo często z siebie wyrzucać to wszystko. Skończyło się na razie na tym, że gromadzę stres i wybucham. Dla mnie to był sposób podczas szkoły, drzeć się na osoby dorosłe i rodzinę (nigdy nie darłam się na przyjaciół, może dlatego, że boję się ich łatwo stracić przez kłótnię), najgorsze jednak były wybuchy, nie były za częste, ale impet był. Od rzucania w ludzi rzeczami ,albo próby uderzenia powstrzymywał mnie fakt, że nie mam dobrego refleksu i nie dałoby rady odpowiednio szybko wycelować...
Muszę się nauczyć bić...
Muszę się nauczyć bić...
4 są dla mnie zbyt dołujące teraz, może jednak 1...
"Do you know who I am? I'm the man who's gonna burn your house down with the lemons!"
http://pandorsko.tumblr.com/
"Do you know who I am? I'm the man who's gonna burn your house down with the lemons!"
http://pandorsko.tumblr.com/
- szerfi1991
- Posty: 476
- Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Stres
Pandorsko pisze:Kiedy byłam mała było mi prościej z stresem, od razu płakałam i histeryzowałam w szkole (to nie jest aż tak dziwne zachowanie dla dziecka). W miarę dorastania, nie było tak łatwo często z siebie wyrzucać to wszystko. Skończyło się na razie na tym, że gromadzę stres i wybucham. Dla mnie to był sposób podczas szkoły, drzeć się na osoby dorosłe i rodzinę (nigdy nie darłam się na przyjaciół, może dlatego, że boję się ich łatwo stracić przez kłótnię), najgorsze jednak były wybuchy, nie były za częste, ale impet był. Od rzucania w ludzi rzeczami ,albo próby uderzenia powstrzymywał mnie fakt, że nie mam dobrego refleksu i nie dałoby rady odpowiednio szybko wycelować...
Muszę się nauczyć bić...
Wiesz co na takie wybuchy idealnie jest trenować Capoera....
rodzaj wealki ale na niby ...
i bardzo przyjazny sport wbrew pozorom
w takim gronie nigdy nie ma wrogości a jeżeli jest znaczy że szybko się roleci
i świetnie rozładuje cię
inne sposoby to np wziąśc worek z piaskiem gdzieś powiesić i wyrzyć sie na nim zamiast na rodzince a jak juz nie dajesz rady to najlepsze na rodzinkę są spokojne ale trafne i ostre riposty
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
Re: Stres
szerfi1991 pisze:Kiedyś też tak miałem ale że zainteresowałem się psychologią udało mi się to rozwiązać...
a sposób jest banalny ale trzeba być konsekwentnym i uwierzyć że zadziała...
Oto on:
W momencie kiedy się stresujesz zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie że wyciągasz parasol. Rozkładasz ten parasol nad głową a po chwili ten parasol powoli Cie otacza z każdej strony.
następnie widzisz problemy w postaci pocisków lecących w twoją stronę najpierw małych i powoli...
Ale one albo Cię omijają albo odbijają się od twojego parasola i to samo dzieje się z coraz większymi i szybciej lecącymi pociskami....
dzięki tej metodzie nauczyłem się mieć wszystkie problemy za takie które można łatwo rozwiązać..
Przestałem się przejmować tym co o mnie mówią czy myślą stało się dla mnie ważne to kim jestem i jak chcę żyć a nie co myślą o mnie inni...
adekwatnie jest ze stresem...
spróbujcie może wam te się uda...
powodzenia...
Hmm... No wypróbuje. W moim przypadku czegokolwiek powinnam spróbować.
4w5
- szerfi1991
- Posty: 476
- Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Stres
szerfi1991 pisze:Hmm... No wypróbuje. W moim przypadku czegokolwiek powinnam spróbować.
Życzę powodzenia...
Tylko to trzeba codziennie sobie (najlepiej rano) wizualizować wtedy daje najlepsze efekty...
Ja doszedłem do takiej wprawy że naprawdę trudno mnie wyprowadzić z równowagi bo zdecydowana większość rzeczy mnie oblata...
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"