Czego nienawidzę w 4?
podpisuję się rękami i nogami łoo to jest istna masakra.... łee niektórzy sie zadowalaja tym, że jest wśród nich tyle ludzi i uważają ich za przyjaciół, ja jednak czegoś wymagam od drugiego człowieka, za dużo...agnesee88 pisze:IDEALIZOWANIE-wszystkiego i wszystkich(jeśli ktoś nie spelnia pewnych norm to jest dla mnie przekreslony!!!)...to chyba najbardziej w życiu mi przeszkadza!!!
4w5
Drzewo bez liści nadal będzie drzewem.
Drzewo bez liści nadal będzie drzewem.
no coz.... jak mnie ktos zobaczy to zawsze mam pewnie przylepiona na czole tabliczke z napisem -ona ma 18 lat! choc mam 6 lat wiecej....... i pozniej wielkie zdziwienie , a jak to heh............ ale to mile w sumie, ze nie wygladam na stara...Avin pisze:niestey mam bpd i to jest przekichane, wiec chyba zrozumiecie moje wyskoki. tylko chyba wzielo mi sie ono z bycia czworka i z trudnego dziecinstwa, wtedy bylam dojrzalsza-nad wiek powazna, a teraz to sie cofnelam, istny regres, niedostowowanie, coz przyszlo na stare lata, kiedys trzeba miec swoje dziecinstwo, inni juz zreszta zauwazyli, dajac mi 14 lat, ale sie ciesze, tak bym chcial tyle miec!
mysle ze prawda w tym cala.... bo czytajac to widze dokladnie siebie........kiedys i teraz...mugosia pisze:no ja mam nadzieje ze sie ułoży. wiesz co bo ja sie chyba tak stresowalam jak bylam mala, balam sie ludzi i nie bylam nigdy rozluzniona, nie moglam sie czuc swobodnie, a do tego moi rodzice chcieli zebym taka sztywniara byla i przez to takie spokojne, powaznee, dojrzale dziecko ze mnie bylo. a teraz jak mi zaczyna przechodzic ten lęk przed ludźmi to chyba zaczynam sie rozluźniać i zachowywać jak dziecko, rodzice dali mi spokoj. (ciekawe ile prawdy w tej mojej teorii jest...)
Mikhael pisze:I tego właśnie nienawidzę w byciu Czwórką. Czasem mam wrażenie, że nawet gdyby wokół był raj, ludzie byliby szczęśliwy, nie byłoby wojen itd. to ja i tak znalazłbym powód przez który byłbym nieszczęśliwy. Większość cierpień Czwórek ma źródło w ich wnętrzu niż w konkretnych, realnych wydarzeniach życiowych. Zbyt wiele myślimy, zbyt wiele czujemy. I to jest nasz problem. Przypomina mi się mądry cytat, który gdzieś przeczytałem:
ta........ moja mama zawsze powtarza, ze nie mozna sie martwic niczym, poniewaz trzeba sie cieszyc ze nie ma u nas wojen, zyjemy spokojnie, i nic nie stoi nam na drodze do szczescia......
no i dlatego ja udaje, a moja mama mysli ze jestem szczesliwa i normalna... tylko za duzo wypoczywam przy komputerze i telewizorze
Dokładnie. Zna ktoś sposób na stanie się twardzielem? ^^'akl pisze:Oj coraz bardziej denerwuje mnie moja zbyt wyostrzona wrazliwosc przeszkadza mi to coraz bardziej w sytuacjach zyciowych .. praca wymaga zebym byl twardy gdyz pracuje czasem z prostymi ludzmi ale ja niestety nie moge i czesto biore za duzo do siebie ;/
Pewnie cały świat musi zawalić Ci się na głowę. Jak się z ruin wygrzebiesz, będziesz silniejszy. Bo zawsze będziesz pamiętał, że było tak źle, że gorzej być już nie mogło, a Ty przez to przeszedłeś.adaś pisze:Dokładnie. Zna ktoś sposób na stanie się twardzielem? ^^'
Mnie sporo pomaga praca w szpitalu, z nieuleczalnie chorymi czy umierającymi ludźmi. Przy ich prawdziwych problemach moje codzienne, drobne zmartwionka wydają się niczym.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP
- SenSorry
- Posty: 397
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Suwałki/Poznań
Trzeba sobie wyrobić poczucie własnej wartości. Powinno to być najlepiej asertywne poczucie własnej wartości. W ogóle bycie asertywnym bardzo pomaga w życiu.
Powiem wam że kiedyś też miałam ten problem i pewna kumpela podrzuciła mi pomysł. Sposób nie jest zbyt wyszukany, ale działa. Otóż trzeba sobie najpierw w duchu potem na głos przy ludziach powtarzać pozytywne cechy na swój temat, wręcz się przechwalać. To naprawdę w moim przypadku zadziałało, bo po pewnym czasie sama zaczęłam w to wierzyć. Potem przerodziło się to w lekki samozachwyt, ale teraz unormowało się mniej więcej do poziomu asertywnego.
Powiem wam że kiedyś też miałam ten problem i pewna kumpela podrzuciła mi pomysł. Sposób nie jest zbyt wyszukany, ale działa. Otóż trzeba sobie najpierw w duchu potem na głos przy ludziach powtarzać pozytywne cechy na swój temat, wręcz się przechwalać. To naprawdę w moim przypadku zadziałało, bo po pewnym czasie sama zaczęłam w to wierzyć. Potem przerodziło się to w lekki samozachwyt, ale teraz unormowało się mniej więcej do poziomu asertywnego.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN
zupełnie jakbym słyszała siebie... Dodam jeszcze to, że jak zacznę mówić, nie wiem, kiedy skończyć, że ja rozumiem wszystkich, a mnie nikt nie rozumie, że nie wiem, co jest dla mnie ważne, że zawsze czuję się gorsza od innych i że nie mam siły walczyć o swoje...Avin pisze:no i tej tesknoty za czyms czego nie ma, czyms pieknym, nierealnym i nieosiogalnym...
"Trzeba mieć niemalo odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę"
4w3/4w5+INFP
4w3/4w5+INFP
eh........
nienawidze w sobie tego, ze czasem mam dziwne wrazenie ze ja sie staram jak moge, robie co moge zwlaszcza dla kogos dla mnie waznego, a za chwile mam kretynskie wrazenie, ze i tak pomimo moich staran wszyscy maja mnie w nosie.... ze dla nikogo sie nie licze
chcialabym sobie umiec powiedziec stop, opanowac sie... zobaczyc rzeczywistosc po prostu taka jaka jest na prawde. Wiedziec ze nie tylko ja istnieje na tym swiecie, ze kazdy mi poswieca tyle czasu ile moze i ile uznaje za stosowne. Chcialabym przestac sie przejmowac chwilowym niepowiedzeniem czy odmiennoscia stanu, ktora akurat zaistniala....by miec swiadomosc ze wszystko jest w normie, ze nic tak na prawde sie nie dzieje, ze to tylko moje chore wyobrazenia...
Pozniej po takich moich glupich wyobrazeniach mowie lub pisze cos zupelnie niepotrzebnego-cos czego pozniej zaluje, bo nie chce by ta osoba zle sie z tym czula
Dalej..chcialabym po chwili wszystkich przepraszac za moje zachowanie.... choc nie wiem jak oni to przyjma i czy jest sens, a jesli juz przeprosze, to albo nie ma odpowiedzi, albo jest udawanie ze sie nic nie stalo,,,,, a ja czuje sie podle albo zdarza sie tak, ze ktos wybacza, zaczyna mnie zauwazac..... ale to niestety zdarza sie bardzo rzadko....
Mam siebie czasem serdecznie dosc...moje zycie wydaje sie -poza przeblyskami swietnosci- takie bezsesnu, wszystko z gory zakladam... wszystko analizuje, za bardzo odczuwam, za bardzo mi zalezy na niektorych osobach-po co mi to? chcialabym zresetowac swoja pamiec i zyc dniem codziennym.... ale nie potrafie
co robic........ chyba nic sie nie da..... kazda chwila jest inna, kazdego dnia jest zupelnie inaczej, ale bezsens pozostaje.........
Czuje najgorsze, ze skoro do tej pory odpychalam od siebie ludzi, to bedzie tak zawsze... ze lubia mnie przez chwile, a pozniej pstryk....
Nienawidze tez w sobie tego ze ciagle sie zadreczam, wiecznie chcialabym by bylo dobrze, bo jak juz jest lekki odchylek od tego co bym chciala to juz zle, od razu placz, zly nastroj, i uczucie ze nikt kompletnie mnie nie rozumie.....taka bezsilnosc wobec sytuacji ... ciagla pogon za kims/za czyms- kto/co moglby dac mi choc odrobine szczescia.... ale ja sobie po prostu za duzo wyobrazam...
ehhhhh.... co ja w ogole wypisuje.... chyba mam żal do siebie ze istnieje.... na co mi ta cala meczarnia? i innym meczarnia ze mna.......
nienawidze w sobie tego, ze czasem mam dziwne wrazenie ze ja sie staram jak moge, robie co moge zwlaszcza dla kogos dla mnie waznego, a za chwile mam kretynskie wrazenie, ze i tak pomimo moich staran wszyscy maja mnie w nosie.... ze dla nikogo sie nie licze
chcialabym sobie umiec powiedziec stop, opanowac sie... zobaczyc rzeczywistosc po prostu taka jaka jest na prawde. Wiedziec ze nie tylko ja istnieje na tym swiecie, ze kazdy mi poswieca tyle czasu ile moze i ile uznaje za stosowne. Chcialabym przestac sie przejmowac chwilowym niepowiedzeniem czy odmiennoscia stanu, ktora akurat zaistniala....by miec swiadomosc ze wszystko jest w normie, ze nic tak na prawde sie nie dzieje, ze to tylko moje chore wyobrazenia...
Pozniej po takich moich glupich wyobrazeniach mowie lub pisze cos zupelnie niepotrzebnego-cos czego pozniej zaluje, bo nie chce by ta osoba zle sie z tym czula
Dalej..chcialabym po chwili wszystkich przepraszac za moje zachowanie.... choc nie wiem jak oni to przyjma i czy jest sens, a jesli juz przeprosze, to albo nie ma odpowiedzi, albo jest udawanie ze sie nic nie stalo,,,,, a ja czuje sie podle albo zdarza sie tak, ze ktos wybacza, zaczyna mnie zauwazac..... ale to niestety zdarza sie bardzo rzadko....
Mam siebie czasem serdecznie dosc...moje zycie wydaje sie -poza przeblyskami swietnosci- takie bezsesnu, wszystko z gory zakladam... wszystko analizuje, za bardzo odczuwam, za bardzo mi zalezy na niektorych osobach-po co mi to? chcialabym zresetowac swoja pamiec i zyc dniem codziennym.... ale nie potrafie
co robic........ chyba nic sie nie da..... kazda chwila jest inna, kazdego dnia jest zupelnie inaczej, ale bezsens pozostaje.........
Czuje najgorsze, ze skoro do tej pory odpychalam od siebie ludzi, to bedzie tak zawsze... ze lubia mnie przez chwile, a pozniej pstryk....
Nienawidze tez w sobie tego ze ciagle sie zadreczam, wiecznie chcialabym by bylo dobrze, bo jak juz jest lekki odchylek od tego co bym chciala to juz zle, od razu placz, zly nastroj, i uczucie ze nikt kompletnie mnie nie rozumie.....taka bezsilnosc wobec sytuacji ... ciagla pogon za kims/za czyms- kto/co moglby dac mi choc odrobine szczescia.... ale ja sobie po prostu za duzo wyobrazam...
ehhhhh.... co ja w ogole wypisuje.... chyba mam żal do siebie ze istnieje.... na co mi ta cala meczarnia? i innym meczarnia ze mna.......
Mam dość tego że jak widzę psa potrąconego przez samochód, nieżywego ptaka w trawie, to łzy leją się ze mnie strumieniami i mam depresyjne myśli o całym tym świecie przez kilka tygodni, podczas gdy wszyscy mi mówią że miliony ptaków spada codziennie z gniazda.
Mam dość swojej nienawiści do osób które według mnie mają życie bez problemowe.
Mam dość uczucia zazdrości które chwyta mnie w swoje szpony przynajmniej raz dziennie.
Chciałabym wreszcie być tu i teraz, a nie ciągle babrać się w przeszłości lub myśleć o nadchodzącym czasie.
Mam dość swojej nienawiści do osób które według mnie mają życie bez problemowe.
Mam dość uczucia zazdrości które chwyta mnie w swoje szpony przynajmniej raz dziennie.
Chciałabym wreszcie być tu i teraz, a nie ciągle babrać się w przeszłości lub myśleć o nadchodzącym czasie.
Chciałabym być motylem
Pofrunąć jak najwyżej się da
Ponad troski
To nic że nie dożyłabym następnego dnia
W jednym dniu
Przeżyłabym całe życie
Całkowita wolność
Bez ograniczeń
4w5
Wodnik
9
Pofrunąć jak najwyżej się da
Ponad troski
To nic że nie dożyłabym następnego dnia
W jednym dniu
Przeżyłabym całe życie
Całkowita wolność
Bez ograniczeń
4w5
Wodnik
9
- Nesca
- Posty: 202
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 19:18
- Lokalizacja: Spadłam z waniliowego nieba :)
Zazdrosci, ktora destruktywna jest...
Pogoni za nierealnym, a niedoceniania tego, co mam tuz obok.
Arogancji, momentalnej, aczkolwiek.
Apatii w towarzystwie, ktora udziela sie innym...
Pogoni za nierealnym, a niedoceniania tego, co mam tuz obok.
Arogancji, momentalnej, aczkolwiek.
Apatii w towarzystwie, ktora udziela sie innym...
Kobieta jest z Wenus, a Mężczyzna... spadł z Księżyca.
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną
_______
4w5
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną
_______
4w5