ja zawsze ubierałam się tak, jak chciałam i niewiele robię sobie z tego, co inni o tym myślą (jak im się nie podoba, to mogą na mnie nie patrzeć przecie). Gdy mieszkałam z rodzicami, w mniejszym mieście, miałam z tym sporo problemów, bo dresiki i dresiarki się czepiały (nawet grandzióweczki potrafiły się czepiać - tego to już nie rozumiem, widać wpływ małego miasta). Warszawę kocham miedzy innymi za to, że tu mogę ubierać się tak, jak chcę, i nikogo to nie obchodzi, nikt nie będzie rzucał za mną żadnych komentarzy ani mnie zaczepiał.
A ubrania? przeważnie jeansy, bo są wygodne i wielki sweter, żeby się w nim schować przed światem. Lubię czarne, zwiewne bluzki, takie trochę średniowieczne, czarne siatki, cekiny, kryształki i agrafki. Mam też kilka długich, zwiewnych spódnic. Kocham wielkie, długie buciory (najlepiej z klamrami, paskami i na koturnie) i zwariowane chucks. I kolorowe skarpetki