Znaczenie wyglądu
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
Prosto, schludnie, wygodnie. Elegancji się wstydzę od dziecka - szkolne występy w stroju galowym przyprawiały mnie o mdłości (dosłownie). Teraz jest lepiej, ale ponoć nadal tragicznie (matka wciąż ubolewa nad tym, że nie chcę zrobić się "na bóstwo"). Mogę powiedzieć, że mam gust - ale zawsze wyglądam jakoś nie tak, szczególnie jeśli długo zastanawiam się nad kompozycją. Brakuje mi cierpliwości do ubrań, a już zupełna klęska jest wtedy gdy zaczynam myśleć: "Po cholerę się stroję, a guzik! dżinsy i koszula wystarczą - mam się czuć komfortowo i wygodnie, nie obchodzi mnie jak wyglądam!" - taki rodzaj buntu i wściekłości mnie ogarnia, że dałam się chwilowo skusić na przymierzanie fatałaszków.
5w6
Tak jak i ja!"Po cholerę się stroję, a guzik! dżinsy i koszula wystarczą - mam się czuć komfortowo i wygodnie, nie obchodzi mnie jak wyglądam!" - taki rodzaj buntu i wściekłości mnie ogarnia, że dałam się chwilowo skusić na przymierzanie fatałaszków.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?
Kan du talar svenska?
Wygląd właściwie nie ma dla mnie większego znaczenia, ot byle doprowadzić się do stanu jako takiej użyteczności wizualnej. Na pierwszym miejscu stawiam wygodę i praktyczność, nic mnie tak nie irytuje jak jakieś niepotrzebne pierdoły. Zwykle noszę spodnie, jak najdłuższe, typu dzwony. Materiał to oczywiście jeans. Nie znoszę sukienek, spódnic i takowych narzędzi. Koszulki ważne by były czarne, niebieskie, zielone lub białe. Nadruki mogą być, byle nie krzykliwe strasznie. Bluzki, swetry mogą być. Lekkie kurtki jeansowe tudzież podobne także lubię, oby nie były zbyt krótkie. Buty to zwykle jakieś adidasopodobne "cusie", trampki i trapery, wszystko w czym da się w miarę szybko biegać. Dodatków z reguły nie uznaję, nawet jakbym chciała nosić to zwykle zapominam albo zdejmuję po jakimś czasie bo "toto mi się tak tu merda, no po co mi to". Makijażu to już w ogóle nie stosuję, zatem straszę ludzi wyglądem (te wory pod oczami, a jak).
5w4, sp/so/sx, INFj prawdopodobnie...
-----
"Under the surface trying to break through
Deciphering the codes in you
I need a compass, draw me a map
I'm on the top, I can't get back"
-----
"Under the surface trying to break through
Deciphering the codes in you
I need a compass, draw me a map
I'm on the top, I can't get back"
-
- Posty: 56
- Rejestracja: piątek, 31 sierpnia 2007, 12:44
I love jeans 8) i obcisłe koszulki... ostatnio przekonałam się do spódnic, uwielbiam szpilki i kozaki oraz długie płaszcze (czekam ze zniecierpliwieniem na zimę ), nigdy nie założę czegoś czerwonego (nie będę "małpą w czerwonym ), a zielona sukienka to nieporozumienie, nie noszę pierścionków, bo jakoś mi przeszkadzają. Do niedawna nie wychodziłam z domu bez zegarka na ręce, a teraz mnie irytuje. Podobnież ma się rzecz z bransoletkami i innymi podobnymi ozdobami rąk. Lubię za to ekstrawaganckie kolczyki i łańcuszki. Po mieszkaniu biegam w dresach i za dużych skarpetach , nie cierpię laczków, papuci, kapci, klapek i innego nie trzymającego się nóg obuwia.
W czasie deszczu moje dżinsy (I love jeans) są mokre po kolana... Jeżeli spodnie w deszczową pogodę nie są mokre do tej wysokości, to znaczy, że są za krótkie. Makijaż, owszem, ale bez przesady.
Muszę mieć kieszeń! Kieszeń to podstawa, tam są wszystkie pieniądze me, podręczne drobniaki
W czasie deszczu moje dżinsy (I love jeans) są mokre po kolana... Jeżeli spodnie w deszczową pogodę nie są mokre do tej wysokości, to znaczy, że są za krótkie. Makijaż, owszem, ale bez przesady.
Muszę mieć kieszeń! Kieszeń to podstawa, tam są wszystkie pieniądze me, podręczne drobniaki
5w4
Och, nie mów tak. To, że się nie malujesz, nie nosisz biżuterii, a kwestię ubioru stawiasz: komfort i wygoda najważniejsze, nie znaczy wcale, że jesteś głupia. Od kiedy to wygląd decyduje o charakterze człowieka? Przede wszystkim liczy się wnętrze. Jeśli polubi się samą (samego) siebie, to otoczenie także okaże akceptację. Nawet wtedy, gdy stroni się np. od makijażu.melonka pisze:Luźne, bardzo luźne rzeczy. bluzki z jak najmniejszym dekoltem. Żadnej biżuterii, nie maluję się. W ogóle nie lubię dbać o siebie. Jestem głupia.
Jeśli chodzi o mój styl, to chyba w tym aspekcie zbliżona jestem bardziej do indywidualności czwórek. Nie interesuje mnie zbytnio moda, ubieram się w to, co lubię. A lubię ubierać się na niebiesko (różne takie odcienie, zielony też wchodzi w grę)(dosłownie), lubię biżuterię i dodatki, nie przepadam za makijażem i nie mam czasu się malować i generalnie nienawidzę, jak ktoś ma taki sam dodatek lub ciuch, jak ja.
Tak było do tej pory, bo ostatnio też zaczęłam stawiać bardziej na wygodę niż wygląd, a to dlatego, że jestem domatorką (mój dom, moja twierdza i mogę chodzić w czym chcę) i wychodzę z mieszkania tylko z konieczności.
Mogę nawet kilka dni przesiedzieć, nie ruszając się ani na krok. Chodzę wtedy w tym, co wygodne, ale nie wyszłabym w tym z domu.
Kwestia ubioru zależy też od nastroju, a raczej kaprysu, bo wiadomo, że nie zawsze ubieram się tylko w odcienie błękitu (z resztą nie mam tylu egzemplarzy jednokolorowych, i bez przesady). Czasem lubię ubrać się w ciemne kolory, czasem na czarno-biało, czasem do tego jakiś drobny, czerwony akcent, tudzież bordo, albo beż. W ogóle jakoś zwracam uwagę na kolory. Różowego chyba nigdy już nie założę, żółtego też. Jakieś takie zbyt cukierkowe i słitaśne. Może mam uraz?
Jeju czy ja zawsze muszę się tak rozpisać? Już mnie to zaczyna denerwować. Ale chyba najwidoczniej tak lubię.
5w4
Właściwie to niezbyt dbam o swój ubiór i wygląd.
Wszystko mi jedno co mam na sobie i jak w tym wyglądam, najważniejsze żebym JA czuła się w tym dobrze. Jeżeli coś nie jest dla mnie wygodne to nawet jakby było dla mnie najpiękniejszą rzeczą na świecie to nigdy bym tego nie włożyła.
Na czystość też jakoś szczególnie nie zwracam uwagi. Czasami nawet pewnego rodzaju "zniszczenia" uważam za atut. Tak jak np. z moimi butami. Mam swoje jedne ulubione adidasy, które mają jakieś 5 lat. Są strasznie pozdzierane, mają ze 3 dziury i ogólnie prezentują się tak jakby kot ostrzył sobie na nich pazury. Wszyscy uważają, że już dawno powinnam wymieć je na nowe i że to wstyd w czymś takich chodzić. Ale ja tego pewnie nigdy się ich nie pozbędę bo jakoś za bardzo je lubię i uważam, że te zniszczenia dodają im pewnego uroku :) Dla mnie to one są po prostu piękne.
Nie maluje się, nie noszę biżuterii ani innych dziwnych ozdób. Włosy myję i czeszę wtedy, gdy ich stan zaczyna mi przeszkadzać.
Nie widzę sensu w strojeniu się i nie rozumiem ludzi, którzy wszystko muszą mieć "zgrane" ze sobą jak najlepiej.
Wszystko mi jedno co mam na sobie i jak w tym wyglądam, najważniejsze żebym JA czuła się w tym dobrze. Jeżeli coś nie jest dla mnie wygodne to nawet jakby było dla mnie najpiękniejszą rzeczą na świecie to nigdy bym tego nie włożyła.
Na czystość też jakoś szczególnie nie zwracam uwagi. Czasami nawet pewnego rodzaju "zniszczenia" uważam za atut. Tak jak np. z moimi butami. Mam swoje jedne ulubione adidasy, które mają jakieś 5 lat. Są strasznie pozdzierane, mają ze 3 dziury i ogólnie prezentują się tak jakby kot ostrzył sobie na nich pazury. Wszyscy uważają, że już dawno powinnam wymieć je na nowe i że to wstyd w czymś takich chodzić. Ale ja tego pewnie nigdy się ich nie pozbędę bo jakoś za bardzo je lubię i uważam, że te zniszczenia dodają im pewnego uroku :) Dla mnie to one są po prostu piękne.
Nie maluje się, nie noszę biżuterii ani innych dziwnych ozdób. Włosy myję i czeszę wtedy, gdy ich stan zaczyna mi przeszkadzać.
Nie widzę sensu w strojeniu się i nie rozumiem ludzi, którzy wszystko muszą mieć "zgrane" ze sobą jak najlepiej.
9w1 (?)
"Control your emotion or it will control you."
"Control your emotion or it will control you."
-
- Posty: 9
- Rejestracja: sobota, 22 września 2007, 17:17
- Kontakt:
od kiedy przestawiłam się na second-handy zamiast zwykłych sklepów, o wiele częściej myślę o tym jak wyglądam. wcześniej dbałam głównie o to, by ciuch nie był za mały. teraz zestawiam wzory, kolory, materiały... uwielbiam dziwne połączenia. różowy z fioletowym, czarny z żółtym, zielony i pomarańczowy. kręcę nosem jedynie na jasne spodnie, mam zawsze wrażenie, że mój tyłek jest w nich jak szafa trzydrzwiowa. no i nie lubię jasnych butów.
dodatki są mile widziane, szczególnie ciekawe paski, nakrycia głowy albo szaliki. zawsze mam na lewym nadgarstku zegarek, na prawym rzemyk. kolczyki mnie drażnią, bransoletki i pierścionki na prawej ręce uniemożliwiają mi pisanie, zarówno ręcznie jak i na komputerze.
poza tym jestem okularnikiem i nienawidzę rozpuszczonych włosów. działają mi na nerwy.
dodatki są mile widziane, szczególnie ciekawe paski, nakrycia głowy albo szaliki. zawsze mam na lewym nadgarstku zegarek, na prawym rzemyk. kolczyki mnie drażnią, bransoletki i pierścionki na prawej ręce uniemożliwiają mi pisanie, zarówno ręcznie jak i na komputerze.
poza tym jestem okularnikiem i nienawidzę rozpuszczonych włosów. działają mi na nerwy.
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Generalnie nie dba zbytnio o t.zw. 'schludność', czy też akceptowalnosć mojego wygladu dla osób postronnych. Nie zwykłem zakładać garniturów, ani w ogóle 'oficjalnego' stroju. Źle sie w nich czuję.Wrecz na odwrót, od czego wyjątkiem (w temacie estetyki) są buty. Mam zadbane niezwykle, codzień pastowane glany, któe po prostu uwielbiam ; p
Reszta mojego wygldu jest przewidywalna z uwagi na t.zw. 'przynależność' do t.zw. "subkultury" tak zwanych "metalheads", czyli wyjęte z szafki któreś z niemal jednakowych, czarnych dżinsów i jakiś sympatyczny t -shirt z przeuroczym obrazkiem, pokroju wycierajacy krew ze swego ostrza wojownik ; p Pomiajm urocze dodatki, t.j wetknięty w kieszeń łańcuch i.t.d. Jak łatwo sie domyślić, mam nieprzepisowo długie kudły ; p
Reszta mojego wygldu jest przewidywalna z uwagi na t.zw. 'przynależność' do t.zw. "subkultury" tak zwanych "metalheads", czyli wyjęte z szafki któreś z niemal jednakowych, czarnych dżinsów i jakiś sympatyczny t -shirt z przeuroczym obrazkiem, pokroju wycierajacy krew ze swego ostrza wojownik ; p Pomiajm urocze dodatki, t.j wetknięty w kieszeń łańcuch i.t.d. Jak łatwo sie domyślić, mam nieprzepisowo długie kudły ; p
“It is better to be hated for who you are, than to be loved for someone you are not. ”
Często słyszę, że ubieram sie jak gówniara. Jeansy, bluzy, ciemne buty. Po domu głównie dresy i wygodne koszulki. Jeżeli kupuje nowy ciuch, to najpierw zastanawiam się do czego ja to założę. Jestem też bardzo ostrożna jeżeli chodzi o kupowanie biżuterii. Jeżeli już się decyduję na kolczyki, to najpierw sie zastanawiam czy na pewno bede je nosić. Ogólnie noszę mało biżuterii. Maluję się od czasu do czasu, ale dalikatnie.
Zimą czarny płaszcz a latem jak najwięcej lnu, no i oczywiście jeansy.
Nie lubie torebek. Noszę jedną dużą torbę. Jak sie zniszczy to kupuję taka samą. 8)
Zimą czarny płaszcz a latem jak najwięcej lnu, no i oczywiście jeansy.
Nie lubie torebek. Noszę jedną dużą torbę. Jak sie zniszczy to kupuję taka samą. 8)
5w4
INTp
INTp
Ja tam lubię dbać o wygląd . Uwielbiam elegancję . Najczęściej chodzę w spodniach rozszerzanych ku dołowi ( jeans lub sztruks ) , ciemnych bluzkach , czarnych swetrach byle nie za dużych , lubię też długie płaszcze i czarne sztruksowe marynarki , nie stronię też od butów na obcasie byle czarnych i skórzanych . Również nie lubię klapków i japonek . Zwykle robię sobie delikatny makijaż ( tusz do rzęs , podkład ) . Z dodatków toleruję jedynie czarne torebki przewieszane przez plecy i jekieś srebrne ozdóbki. Nienawidzę kolorowych bluz dreowych i tak samo kolorowych toreb sportowych .
Dobrze ubrana czuję się pewniejsza siebie i mniej nieśmiała !
Jako 5w4 nie lubię się wyróżniać , ale jednocześnie chcę podkreślić swoją indywidualność . Czy inne piątki również to zauważyły u siebia ?
Dobrze ubrana czuję się pewniejsza siebie i mniej nieśmiała !
Jako 5w4 nie lubię się wyróżniać , ale jednocześnie chcę podkreślić swoją indywidualność . Czy inne piątki również to zauważyły u siebia ?
czysta 5w4