Strona 1 z 2

Idealny związek

: poniedziałek, 6 sierpnia 2007, 21:05
autor: case
Cześć.
Pierwszy mój post na tym forum i od razu próbuję sprowokować Was do rozmowy na prywatne tematy. Jeśli Was to razi - wybaczcie, chcę tylko poznać zdanie ludzi podobnie do mnie odbierających świat, na temat, który ostatnimi tygodniami absorbuje mój czas. Ok, może przejdę do rzeczy.
Jaki wg Was jest idealny związek?

By zobrazować może o co mi dokładnie chodzi kilka pytań pomocniczych:
- Czy myślisz o założeniu rodziny?
- Czy myślisz o małżeństwie?
- Bierzesz pod uwagę inne formy bycia z drugą osobą niż małżeństwo, "życie na kocią łapę"?

Zakładam, że nikt nie chce spędzić życia w pojedynkę bo mimo iż typ 5 jest jedną z najbardziej aspołecznych jednostek to chyba każdy potrzebuje czasami drugiej osoby.

Może krótko wyjaśnię skąd to pytanie.
Jestem już od dłuższego czasu w związku z kobietą, obydwoje mamy pod trzydziestkę. Problem w tym, że ja nie czuję tak jak większość moich znajomych potrzeby założenia rodziny a dookoła czuje się presje by podjąć w końcu jakąś decyzję.. Przez długi czas myślałem, że jestem niedojrzały.. Może i jestem. Ale rodzina to odpowiedzialność za drugą osobę a ja na dłuższą metę nie czuję się z taką odpowiedzialnością komfortowo.

Nie chcę popełniać zbyt wiele błędów w moim życiu dlatego ciekawy jestem Waszych rozwiązań i Waszych przemyśleń w tym temacie. Może dzięki nim łatwiej będzie mi wybrać lepszą drogę.

pozdrawiam,
c.

: poniedziałek, 6 sierpnia 2007, 22:07
autor: serket
Ja jestem już po trzydziestce (moja dziewczyna jest sporo młodsza, do trzydziestki jeszcze kilka lat jej brakuje) i mam podobny problem do Twojego. Odpowiedzialność mnie przeraża, a poza tym jest naprawdę dobrze tak, jak jest. Nie wiem, po jaką cholerę mam się obrączkować. Na szczęście moja dziewczyna (która jest 7w8) też specjalnie nie nalega na legalizację związku. Ani na dzieci. Dzieci to zresztą jeszcze większa odpowiedzialność. Może się na nie kiedyś zdecyduję, ale to dopiero, gdy uznam, że sam o siebie potrafię zadbać. Bo narazie to i z tym mam problem :lol:

: poniedziałek, 6 sierpnia 2007, 22:12
autor: Rudolf
Krótko mówiąc idealne związki na 99% nie istnieją, a jeśli by już zaistniał to musiąłby się składać z osób które sobie zawsze mogą zaufać i nie martwić się o odejście. A rodzinke bym założył tyle, że na kocią łape :P bo małżeństwo kojarzy mi się z umową i jest jak dla mnie mało szczere/prawdziwe.

: poniedziałek, 6 sierpnia 2007, 22:37
autor: case
:)
Serket, nie napisałeś czy mieszkacie ze sobą. Jeśli mieszkacie to czy spędzanie razem tyle czasu nie męczy Ciebie czasem?

Rudolf, pisząc, że idealne związki nie istnieją zakładasz, że związek jest tylko wtedy kiedy Ona i On są ze sobą razem, spędzają ze sobą większość swojego czasu i robią to świadomie. Czyli wg Ciebie idealnym związkiem jest małżeństwo/konkubinat a to czy akurat się dobierzecie tak byście byli szczęśliwi to już inna sprawa.
Mi raczej chodziło o wybór optymalnego związku dla naszego typu też spośród wielu innych jak np bycie singlem i poznawanie partnerów okresowo czy też np "buddy fuck" (cytat za UrbanDictionary): All the benefits of being in a relationship minus the bullshit like not doing enough for Valentine's Day or her birthday, not spending 3 months salary on a stupid ring, and not spending enough quality time with her.

Jest trochę możliwości poza powszechnie przyjętymi.. tylko który dla Was jest tym odpowiednim?

: wtorek, 7 sierpnia 2007, 08:37
autor: serket
Case, mieszkamy raqzem od trzech lat. Jest to pierwsza kobieta, z którą tyle wytrzymałem. To głównie dlatego, że nie jest bluszczowata, nie ogranicza mnie specjalnie. Ale nie powiem - bywają momenty, kiedy myślę sobie "cholera, jak to fajnie byłoby być singlem, jak kiedyś". Ale guzik prawda, pamięć jest zawodna - przynajmniej w moim przypadku.
Występuje u mnie coś, na co nie znalazłem jeszcze określenia, ale z czym spotkałem się u wielu piątek. Jest to coś, co polega na tym, iż pojawia się strach przed byciem "zalanym" czyjąś obecnością (a to się prędzej czy później zdarza w każdym związku, bo przecież nikt nie będzie osobno spędzał chociażby weekendów), ale jednocześnie występuje przemożne pragnienie bliskości (gdy jest się singlem). Oczywiście nie chcemy bliskości, która nas zaleje, ale jakiejś tam potrzebujemy z pewnością. No, przynajmniej tak jest u mnie. Chyba polega to właśnie na znalezieniu partnera, który nie jest totalnym bluszczem, bo tego żadna piątka nie wytrzyma :)

: wtorek, 7 sierpnia 2007, 22:05
autor: misiek
jestem jeszcze pewnie zbyt młody a dodatkowo zakochany... i póki co nie potrafie nie myśleć o tej jednej konkretnej dziewczynie jako o takiej na chwilę... szczerze mówiąc chciałbym z nią być, na kocią łapę czy też małżeństwo? nieważne... ważne żeby razem... z dziećmi... mam ledwo 18 lat ale wiem że jakby przyszło co do czego to dałbym radę... najdziwniejsze jest to że chciałbym... po prostu...
odpowiedzialność mnie nie przeraża powiem więcej ona motywuje...

: wtorek, 7 sierpnia 2007, 22:10
autor: Raskal
...

: środa, 8 sierpnia 2007, 20:03
autor: case
Dziękuje za odpowiedzi. Dziwnie się trochę czuję przeczytawszy je, przynajmniej te ostatnie ;). Tak jakbym nie potrafił docenić tego co mam.
Ale przynajmniej widzę, że to nie tak bardzo zależy od typu osobowości jakie związki ludzie preferują. A może będąc młodym poprostu idealizujecie :). Tego nie dam rady się dowiedzieć.

Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi.

Pozdrawiam,
c.

: czwartek, 9 sierpnia 2007, 10:42
autor: misiek
może to właśnie przez to że nasze związkowe doświadczenie jest właściwie na poziomie bliskim zeru...
życie jeszcze mnie nie doświadczyło i znieczulicy na uczucia nie mam...
naiwny, wierzący w możliwość osiągnięcia pełni szczęścia, nie znający odrzucenia czy niespełnienia i strachu przed nimi... no to jak mam nie mieć młodzieńczego podejścia i nie idealizować :)

: piątek, 10 sierpnia 2007, 20:12
autor: Lela
Mam jeszcze dużo czasu, zanim dosięgna mnie takie problemy jak case'a. Oczywiście chciałabym mieć męża i dzieci. Kiedyś. Za parę lat. Nie wiem tylko, czy za parę lat, kiedy przyjdzie odpowiedni moment, bedę potrafiła podjąć decyzję. Znając siebie, będę zadręczać się pytaniami, czy chcę się związać z odpowiednim człowiekiem itp. więc jedynym wyjściem dla mnie jest znalezienie stanowczej drugiej połówki, która formalizację zwiazku popcha trochę do przodu :wink:

: piątek, 10 sierpnia 2007, 20:14
autor: Lex
Najważniejsze uczucie - może być "na kocią łapę", ale wolę małżeństwo lub inny zalegalizowany związek (żeby nie było jakichś problemów potem). Z kobietą bądź mężczyzną.
Dzieci chyba chcę, tak po prostu.
Ale czarno to widzę :P sam wiem jak ludzie potrafią mnie męczyć a 24 godziny na dobę... nie wiem czy to wyjdze.

: piątek, 10 sierpnia 2007, 20:47
autor: lioz
zawsze bylam przeciwko zwiazkom.. i glownie dlatego zaden nie mogl przetrwac dluzej niz miesiac;)
teraz jestem z facetem juz dluzszy czas.. pracuje nad tym, zeby nic nie zepsuc, zeby sie ni odgrodzic na dobre.. czasem mi sie to nawet udaje. na szczescie facet jest dosc wyrozumialy i daje mi tak potrzebna przestrzen.
planujemy zamieszkanie razem.. ale chyba po dwoch latach bycia ze soba juz sie nadaje do wspolnego zycia;)
oboje zdecydowane nie mowimy malzenstwu.. noo.. chyba ze bedzie nam ono potrzebne, to da sie zalatwic.. ale tak sami z siebie to niet;]
tak samo zadnych dzieci!

co do mojego bycia z kims.. jestem dosc trudna, bo w pewnym momencie po prostu sie odcinam od tej drugiej osoby i jestem dla niej nieosiagalna.. nawet w sensie fizycznym- po prostu znikam gdzies i nie ma ze mna kontaktu.
poza tym, jestem oschla, zlosliwa i w ogole potrafie byc podla.. niewiele osob potrafi zrozumiec, ze taka po prostu jestem i trzeba mnie kochac z moimi wadami.. chociaz od osoby mnie kochajacej bede sie odpychac wszystkimi kopytami.

: środa, 15 sierpnia 2007, 21:34
autor: greywolf
....wystepowalam przeciwko zwiazkom, dopoki nie poznalam pewnej siodemki....to skolonilo do refleksji i zastanowienia sie. mysle,ze bylabym w stanie sprobowac zyc z kims pod jednym dachem,ale do dzieci jeszcze nie dojrzalam. dalej twierdze,ze sa paskudne:/ wrecz sie ich boje:/ ....teraz twierdze,ze jednak mam wiecej czasu na czytanie i robienie tego,co mnie interesuje, bo bedac w zwiazku trzeba bylo isc na kompromis. ale jezeli kompromis jest obustronny to wszystko jest ok.

: środa, 15 sierpnia 2007, 22:44
autor: Avis
Jestem już od dłuższego czasu w związku z kobietą, obydwoje mamy pod trzydziestkę. Problem w tym, że ja nie czuję tak jak większość moich znajomych potrzeby założenia rodziny a dookoła czuje się presje by podjąć w końcu jakąś decyzję.. Przez długi czas myślałem, że jestem niedojrzały.. Może i jestem. Ale rodzina to odpowiedzialność za drugą osobę a ja na dłuższą metę nie czuję się z taką odpowiedzialnością komfortowo
Czy małżeństwo nie jest na tyle odpowiedzialną decyzją, że należy ją podjąć wówczas dopiero, gdy, po pierwsze, jest się przekonanym o jej słuszności, po drugie, chce się tego? I to chce tak szczerze, a nie z powinności.
Jest to coś, co polega na tym, iż pojawia się strach przed byciem "zalanym" czyjąś obecnością (a to się prędzej czy później zdarza w każdym związku, bo przecież nikt nie będzie osobno spędzał chociażby weekendów), ale jednocześnie występuje przemożne pragnienie bliskości (gdy jest się singlem).
Wtedy pomaga tydzień spędzony w samotności na szlaku górksim/na łódce z wędką/co kto lubi. Tylko trzeba się przełamać i mieć dostatecznie wyrozumiałego partnera.
Z kobietą bądź mężczyzną.
O.


Mój "idealny związek"? Yy... o wiele łatwiej jest mi wyobrazić sobie dzieci, niż partnerkę. Dzieci chciałbym mieć bardzo, partnerkę - niekoniecznie.

: czwartek, 16 sierpnia 2007, 20:05
autor: Komarzyca
hej,
ja zwykle pakowałam się w związki, gdzie facet był daleko, niezbyt osiagalny i nie wymagało to wielu spotkań. To oczywiście do niczego nie prowadzi:( ale zawsze bałam się tego "zalania" drugą osobą, jak to ładnie ujął Serket, i stąd te ucieczki.
Case, a może spróbuj tego małżeństwa;)? jesli dobrze Wam razem, w koncu ludzkość nic innego nie wymyślila, wiekszosc moich znajomych mowi, ze po slubie czuje sie bezpieczniej, pewniej...
No i dzieci też na tak, nie musi być od razu 5, może być przeciez tylko jedno;)