Brak działania
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
- grasshopper
- Posty: 62
- Rejestracja: czwartek, 12 listopada 2009, 22:27
- Kontakt:
-
- Posty: 796
- Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58
Re: Brak działania
Niektórzy traktują bycie efektywnym i skutecznym jako cechę osobowości, ale to jest raczej coś czego trzeba się nauczyć, wypracować. Dziedzina jest rozległa i można się w to długo zagłębiać. Techniki, które przytoczył z wikipedii Piotr są naprawdę przydatne i dobrze jest zrobić z nich nawyk.
Poza tym warto zainteresować się metodą GTD (Getting Things Done).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Getting_Things_Done
Fajnym programem do tego jest open source'owy Thinking Rock
Poza tym warto zainteresować się metodą GTD (Getting Things Done).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Getting_Things_Done
Fajnym programem do tego jest open source'owy Thinking Rock
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8
Re: Brak działania
Mam ten sam problem.Gudrun pisze:Wiem że to jest moim największym problemem ale nie potrafię tego zmienić, nie wiem jak. Więc co z tego że mam plany, cele jeśli nie potrafię wprowadzić ich w życie? Wszystko zostaje w mojej głowie, nawet jeśli wiem że da się to zrealizować. Nie umiem zmobilizować się do działania. Nie umiem sobie powiedzieć "zrobię to teraz", nie działa
W głowie mam obszerne i szczegółowe plany działania - brakuje tylko wykonawcy.
Czasem mi się marzy taki ktoś, kto by moje pomysły wcielał w życie, a moja rola ograniczałaby się do instruowania, ewentualnie rozwiązywania spraw nagłych i nieprzewidzianych. Swoją drogą często i z pewną łatwością proponuję innym rozwiązania ich problemów - od strony analitycznej jest to dla mnie pestka.
Myślę, że przed działaniem powstrzymuje mnie lęk. Czego się boję? Że nieoczekiwane wydarzenia pokomplikują mój - i tak już nie prosty - wewnętrzny świat. Że okaże się, iż pewne skrupulatnie poukładane elementy są jednak nie na swoim miejscu i - co najgorsze - że moje przekonania były błędne.
Niektóre proponowane wcześniej techniki motywacyjne stosuję trochę podświadomie - jednak i tak fantastycznie udaje mi się unikać działania. Jeśli na przykład powiadomię kogoś o mich zamiarach, to - zanim ostatecznie zrezygnuję z ich wykonania - informuję tę osobę o obiektywnych czynnikach, które mi to działanie uniemożliwiły, mimo moich najszczerszych przecież chęci. Później w spokoju ducha olewam mój plan.
Wyjątkiem są sytuacje, kiedy życie stawia mnie pod ścianą. Wtedy wszystko idzie jak po maśle.
Re: Brak działania
wszystko to co zostało napisane powyżej znowu pojawia się u mnie, po prostu wszystko obmyślam jak ma się stać, co chcę zrobić ale nie wykonuję żadnych ruchów. NIC.
Udało mi się to przezwyciężyć jakieś 1,5 roku temu i nawet nie wiem jak to się stało, wydaje się że było to spotkanie znajomych mojej siostry z którymi świetnie się dogaduję i wkrótce wepchnęli mnie w wartką akcję real life ^ ^ Widocznie jednak problem jest gdzie indziej, a to było tylko chwilowe i z pomocą innych, wyrwanie się ze szponów prokrastynacji.
Z kopa w ośrodek działania.
Udało mi się to przezwyciężyć jakieś 1,5 roku temu i nawet nie wiem jak to się stało, wydaje się że było to spotkanie znajomych mojej siostry z którymi świetnie się dogaduję i wkrótce wepchnęli mnie w wartką akcję real life ^ ^ Widocznie jednak problem jest gdzie indziej, a to było tylko chwilowe i z pomocą innych, wyrwanie się ze szponów prokrastynacji.
Z kopa w ośrodek działania.
Re: Brak działania
Witam
Zauważyłam, że mnie do działania zmusza postawienie się w sytuacji bez wyjścia. W taką sytuację wprowadzam się szybką, nieprzemyślaną decyzją, deklaracją - czasami pieniężną (Można to nazwać "Gwarancją 5 minut"?)
Niekiedy robię też tak, że celowo "bez namysłu" narzucam sobie mnóstwo jakichś obowiązków, z których będę rozliczana - no i wtedy nie ma wyjścia. Trzeba działać, bo inaczej dostanę po tyłku Wściekam się co prawda niekiedy na siebie z tego powodu ale później okazuje się, że daję radę i w sumie jest nie najgorzej bo inaczej to bym w ogóle z łóżka nie wyszła
Zauważyłam, że mnie do działania zmusza postawienie się w sytuacji bez wyjścia. W taką sytuację wprowadzam się szybką, nieprzemyślaną decyzją, deklaracją - czasami pieniężną (Można to nazwać "Gwarancją 5 minut"?)
Niekiedy robię też tak, że celowo "bez namysłu" narzucam sobie mnóstwo jakichś obowiązków, z których będę rozliczana - no i wtedy nie ma wyjścia. Trzeba działać, bo inaczej dostanę po tyłku Wściekam się co prawda niekiedy na siebie z tego powodu ale później okazuje się, że daję radę i w sumie jest nie najgorzej bo inaczej to bym w ogóle z łóżka nie wyszła
5w4 / ISFP
Re: Brak działania
A może tu chodzi o to, że jak mamy za dużo czasu to wtedy za dużo nam myśli do głowy wchodzi, i nie ma już miejsca na działanie?
No nie wiem tak patrząc na siebie, im mam więcej luźnego czasu to tym bardziej tracę go na nic nierobienie - brak chęci, lenistwo, niemożność zmuszenia się. Inaczej jest, gdy jestem zabiegana - wtedy to na wszystko jest "czas", się robi, się dzieje. Najgorzej jak popadam w taką myślenicę, wtedy to wszystko wydaje się "głupie", niedorzeczne i w ogóle na be.
Co o tym myślicie?
Poza tym, przed działaniem skutecznie broni mnie lęk i strach i wrażliwość na zła ocenę. Jak tak dalej pójdzie to zawalę semestr, ale czy to mnie motywuje? W żadnym wypadku
No nie wiem tak patrząc na siebie, im mam więcej luźnego czasu to tym bardziej tracę go na nic nierobienie - brak chęci, lenistwo, niemożność zmuszenia się. Inaczej jest, gdy jestem zabiegana - wtedy to na wszystko jest "czas", się robi, się dzieje. Najgorzej jak popadam w taką myślenicę, wtedy to wszystko wydaje się "głupie", niedorzeczne i w ogóle na be.
Co o tym myślicie?
Poza tym, przed działaniem skutecznie broni mnie lęk i strach i wrażliwość na zła ocenę. Jak tak dalej pójdzie to zawalę semestr, ale czy to mnie motywuje? W żadnym wypadku
5w4.
Re: Brak działania
Mam dokładnie to samo! I to jest straszne, bo potem zła jestem na siebie, że zmarnowałam tyle czasu. Poza tym jak jestem zabiegana i przygnieciona nawałem obowiązków, to mam tysiące pomysłów na to, czego to bym nie robiła, gdybym miała czas. A jak już mam ten wolny czas to nie wiem co ze sobą zrobić i na nic nie mam ochoty. Nie cierpię tego.isla7 pisze:No nie wiem tak patrząc na siebie, im mam więcej luźnego czasu to tym bardziej tracę go na nic nierobienie - brak chęci, lenistwo, niemożność zmuszenia się. Inaczej jest, gdy jestem zabiegana - wtedy to na wszystko jest "czas", się robi, się dzieje.
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać
czego trzeba by się bać
- Grin_land
- Posty: 2459
- Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: tryb koczowniczy
Re: Brak działania
Ja z Wami, dziewczęta, załóżmy kółko wspomagania (udaszania)
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
Re: Brak działania
Jaki jest problem Piątek? Życie w swojej głowie, myślenie zamiast działania i strach. Pierwsze wynika z drugiego. Umysł staje się bezpiecznym schronieniem, którego nic z zewnątrz ma nie zakłócać, pielęgnuje się pewien porządek. Stąd nie dopuszczanie emocji, by nie zakłóciły racjonalnego porządku, stąd też brak działania.
Rozwiązaniem może być wszystko, co pozwala na "wyjście z głowy", aktywność fizyczna, robienie manualne czegoś, mniejsza i przyjemniejsza praca, by wejść w tryb pracy przed tą właściwą, interakcje z ludźmi, śpiew, taniec, żywa rozmowa z kimś. Tylko żeby się znowu zbytnio nie rozluźnić, a w odpowiednim momencie dać sobie wyzwanie. Przynajmniej ja wolę, jak coś jawi się jako wyzwanie, a nie obowiązek. Jako szansę: jeśli mi się uda, to będę do przodu, to coś zyskam, jak nie - przegram, ale też bez negatywnych skutków, po prostu zmarnuję szansę i nie podołam wyzwaniu, tłumaczę sobie, że próba nie może niczego zmienić na gorsze, zrobić bałaganu, jakie możliwości otwieram sobie podejmując próbę, nawet, kiedy coś pójdzie nie tak, zawsze czegoś się nauczę, albo coś mniejszego osiągnę.
Ważny jest pierwszy krok. By zacząć coś robić. Cokolwiek. Chyba każdy może znaleźć coś, co jego najlepiej do działania pobudza. A po wejściu w odpowiedni tryb lepiej nie pozwalać sobie na stagnację, robić choćby prace domowe lub biegać z pieskiem.
To jeden z problemów. Drugi też jest konsekwencją strachu, ale nie bezpośrednio,a właśnie tego wycofania do swojej głowy, które wynika ze strachu.ven pisze:Myślę, że przed działaniem powstrzymuje mnie lęk. Czego się boję? Że nieoczekiwane wydarzenia pokomplikują mój - i tak już nie prosty - wewnętrzny świat. Że okaże się, iż pewne skrupulatnie poukładane elementy są jednak nie na swoim miejscu i - co najgorsze - że moje przekonania były błędne.
Myślę, że w tej wypowiedzi kryje się rozwiązanie problemu z brakiem działania z powodów, które wymieniłam wyżej. Bycie zabieganym to nic innego, jak ciągła interakcja ze światem dookoła. Przejście na tryb "zewnętrzny" pozwala na działanie na zewnątrz, zamiast w swojej głowie. W wolnym czasie 5 może odruchowo chcieć odpocząć w swoim schronieniu - i wraca do własnego umysłu.isla7 pisze:A może tu chodzi o to, że jak mamy za dużo czasu to wtedy za dużo nam myśli do głowy wchodzi, i nie ma już miejsca na działanie?
No nie wiem tak patrząc na siebie, im mam więcej luźnego czasu to tym bardziej tracę go na nic nierobienie - brak chęci, lenistwo, niemożność zmuszenia się. Inaczej jest, gdy jestem zabiegana - wtedy to na wszystko jest "czas", się robi, się dzieje. Najgorzej jak popadam w taką myślenicę, wtedy to wszystko wydaje się "głupie", niedorzeczne i w ogóle na be.
Co o tym myślicie?
Rozwiązaniem może być wszystko, co pozwala na "wyjście z głowy", aktywność fizyczna, robienie manualne czegoś, mniejsza i przyjemniejsza praca, by wejść w tryb pracy przed tą właściwą, interakcje z ludźmi, śpiew, taniec, żywa rozmowa z kimś. Tylko żeby się znowu zbytnio nie rozluźnić, a w odpowiednim momencie dać sobie wyzwanie. Przynajmniej ja wolę, jak coś jawi się jako wyzwanie, a nie obowiązek. Jako szansę: jeśli mi się uda, to będę do przodu, to coś zyskam, jak nie - przegram, ale też bez negatywnych skutków, po prostu zmarnuję szansę i nie podołam wyzwaniu, tłumaczę sobie, że próba nie może niczego zmienić na gorsze, zrobić bałaganu, jakie możliwości otwieram sobie podejmując próbę, nawet, kiedy coś pójdzie nie tak, zawsze czegoś się nauczę, albo coś mniejszego osiągnę.
Ważny jest pierwszy krok. By zacząć coś robić. Cokolwiek. Chyba każdy może znaleźć coś, co jego najlepiej do działania pobudza. A po wejściu w odpowiedni tryb lepiej nie pozwalać sobie na stagnację, robić choćby prace domowe lub biegać z pieskiem.
......................................................................... ZŁOTY ŚRODEK!
6 z mocnym wpływem obu skrzydeł - kiedyś nauczę się latać
"Jeśli nie wiesz do jakiego portu zmierzasz, żaden wiatr nie jest ci sprzyjający"
6 z mocnym wpływem obu skrzydeł - kiedyś nauczę się latać
"Jeśli nie wiesz do jakiego portu zmierzasz, żaden wiatr nie jest ci sprzyjający"
- Bleu de Manganese
- Posty: 72
- Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06
Re: Brak działania
isla7 świetnie to ujęła. Tak właśnie mam - gdy się rozruszam, trudno mnie zatrzymać i sprawiam wrażenie pracoholika oraz osoby odnoszącej sukcesy. Jestem wtedy wyczerpana, ale nie ma czasu na przygnębienie, bo trzeba działać. W wirze roboty planuję z entuzjazmem, czego bym to nie robiła w czasie wolnym. Gdy zastopuję, to już trudno mi się rozruszać i wystartować z czymkolwiek, pogrążam się dosłownie i w myślach. Najgorszy jest start!!!
Stadium zabiegania mnie stresuje i wyczerpuje mój organizm (nieraz drastycznie), ale już wielokrotnie zauważyłam, że wolę je podświadomie od stadium odpoczynku, ponieważ zabieganie przynosi efekty i daje później satysfakcję, czas wolny przynosi zaś wyłącznie doła wskutek przetrawienia go na swobodnym i chaotycznym poszukiwaniu informacji niprzydatnych na przyszłość.
Stadium zabiegania mnie stresuje i wyczerpuje mój organizm (nieraz drastycznie), ale już wielokrotnie zauważyłam, że wolę je podświadomie od stadium odpoczynku, ponieważ zabieganie przynosi efekty i daje później satysfakcję, czas wolny przynosi zaś wyłącznie doła wskutek przetrawienia go na swobodnym i chaotycznym poszukiwaniu informacji niprzydatnych na przyszłość.
wszystko staram się traktować jak wyzwanie dla swoich umiejętności i element rozwoju, to mnie pobudza do działania. Obowiązek nie wnosi nic do mojego życia, choć jest obowiązkiem, to może leżeć odłogiem... To takie zagranie trochę psychologiczne, nawet sztukę kulinarną traktuję jak wyzwanie i od razu jest przyjemnie.Mandala pisze: dać sobie wyzwanie. Przynajmniej ja wolę, jak coś jawi się jako wyzwanie, a nie obowiązek.
5w4w6 plus szczypta 7
-
- Posty: 302
- Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39
Re: Brak działania
No cóż, muszę się dołączyć do wyżej umiejscowionych wypowiedzi Ale od niedawna zmobilizowałam się do zapełniania sobie "obowiązkami" wolnego czasu, bo inaczej popadałabym w coraz gorszą depresję nicnierobienia. Jednak w działaniu odczuwam wiekszą przyjemność Ale należy podkreślić, że i tak mam mniemanie, że robię za mało lub byle jak. Zawsze odczuwam niedosyt. No, ale niedosyt motywuje
Re: Brak działania
Dodałabym jeszcze, że : "Widzisz wiele możliwości ale często nie wiesz jak wybrać pomiędzy nimi, albo ocenić która jest atrakcyjniejsza od innych." To mi się wydaje demotywujące.
Poza tym ja ciągle nie czuję się na tyle obeznana w temacie by zacząć działać w tym temacie - no wiecie, czytać 200 przepisów na pomidorówkę i szukać 201 bo pewnie będzie lepiej opisane, lepsze składniki itp. jakby to naprawdę miała być sprawa życia i śmierci. I wydaje mi się, że brak działania może też i z tego wynikać, że ciągle mamy niedosyt? Że nie chcemy coś zrobić na półgwizdka? Ja tak czuję, i ciągle ostatnio odkładam na jutro, bo żeby zacząć zrobić A to "trzeba" (tak mi w głowie siedzi) przeczytać B, a wcześniej przejrzeć C - szybko można się zniechęcić ogarniając ile to wcześniej niby "trzeba", by ujrzeć efekt końcowy. Za dużo myślenia, tak sobie myślę. Może trzeba by było po prostu zacząć :]
Poza tym ja ciągle nie czuję się na tyle obeznana w temacie by zacząć działać w tym temacie - no wiecie, czytać 200 przepisów na pomidorówkę i szukać 201 bo pewnie będzie lepiej opisane, lepsze składniki itp. jakby to naprawdę miała być sprawa życia i śmierci. I wydaje mi się, że brak działania może też i z tego wynikać, że ciągle mamy niedosyt? Że nie chcemy coś zrobić na półgwizdka? Ja tak czuję, i ciągle ostatnio odkładam na jutro, bo żeby zacząć zrobić A to "trzeba" (tak mi w głowie siedzi) przeczytać B, a wcześniej przejrzeć C - szybko można się zniechęcić ogarniając ile to wcześniej niby "trzeba", by ujrzeć efekt końcowy. Za dużo myślenia, tak sobie myślę. Może trzeba by było po prostu zacząć :]
5w4.
- Bleu de Manganese
- Posty: 72
- Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06
Re: Brak działania
O tak, to pragnienie perfekcjonizmu mnie także hamuje. Gdy już coś robię chciałabym, by było wykonane jak NAJLEPIEJ, a na to potrzeba więcej czasu i odkłada się na później.isla7 pisze:I wydaje mi się, że brak działania może też i z tego wynikać, że ciągle mamy niedosyt? Że nie chcemy coś zrobić na półgwizdka? Ja tak czuję, i ciągle ostatnio odkładam na jutro, bo żeby zacząć zrobić A to "trzeba" (tak mi w głowie siedzi) przeczytać B, a wcześniej przejrzeć C - szybko można się zniechęcić ogarniając ile to wcześniej niby "trzeba", by ujrzeć efekt końcowy. Za dużo myślenia, tak sobie myślę.
5w4w6 plus szczypta 7