Jak się stałem/-łam Piątką?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Jak się stałem/am piątką?

#16 Post autor: ewutek » wtorek, 6 lutego 2007, 23:42

Armand pisze:Zastanawia mnie czy jest jakaś typowa metoda wychowawcza/przeżycie, dzięki któremu kształtuje się osobowość piątkowa. Oczywiście odwołuję się do przeżyć z dość wczesnego dzieciństwa, więc bazujemy na szczątkowych wspomnieniach, popartych przez opowieści rodziców i własne przemyslenia.
Z opowieści rodziców i starszej siostry wynika jednoznacznie, że byłam bardzo spokojnym niemowlakiem, który nigdy nie płakał. Jako kilkuletni malec, potrafiący już samodzielnie chodzić i stawiać babki z piasku, wykazywałam nadzwyczajny wręcz stoicyzm godny samego Zenona z Kitionu. Wszystkie opowieści o moich wczesnych latach życia akcentują wyrozumiałość i spokój z jaką znosiłam konfiskatę zabawek przez inne dzieci, bicie, naśmiewanie się i tym podobne poniżanie (dzięki czujnej interwencji rodzicielki jakoś przeżyłam ten okres).
Odkąd sięgam pamięcią, zawsze byłam milcząca, zatopiona w myślach, skupiona na snuciu fantastycznych wizji, marzeń (niektóre realizowałam w prakytce, czyli najzwyczajnie kradłam). To wszystko wskazywało by, że od narodzin jestem Obserwatorem. Naturalnie w dużej mierze to środowiskowe naciski z zewnątrz kształtują osobowość (w moim przypadku zachodziło pogłębianie typowo piątkowych cech), jednak bardzo wiele zależy od tego jak mocny rdzeń ma nasz charakter na wstępie "obróbki".


5w6

Awatar użytkownika
Justine.
Posty: 32
Rejestracja: sobota, 3 lutego 2007, 15:44
Lokalizacja: Białystok

Re: O mnie

#17 Post autor: Justine. » środa, 7 lutego 2007, 18:01

Gabriel pisze: Obiema rzeczami dysponuję. Właściwie nie wiem o co chodzi :P Przyjdzie z czasem.
Też się nad tym zawsze zastanawiałam (co do własnej osoby). Zadziwiało mnie czemu brzydsze, grubsze, mniej przebojowe, opryskliwe, głupie lub przerażająco nudne dziewczyny mają chłopaka a ja nie...
Trochę poobserwowałam i doszłam do wniosku, że chyba postrzegana jestem jako totalnie niedostępna góra lodowa :P W sumie nawet tego nie chce; ale wychodzi tak, że na koleżeńskie się kończy. Ja nie jestem w stanie komuś wyznać, że mi się podoba z obawy przez odtrąceniem itp. I chyba nie potrafię zachowywać się w sposób, który by to sugerował. A tak na dobrą sprawę to jeszcze nigdy nie zakochałam się na poważnie, nie było nikogo takiego...
5w4

"Patrząc na Twój świat, na to jak żyjesz, czasami wydaje mi się, że niektórzy ludzie to po prostu takie rybki akwariowe, które Twój Bóg z nudów spuścił w kiblu."

Awatar użytkownika
Justine.
Posty: 32
Rejestracja: sobota, 3 lutego 2007, 15:44
Lokalizacja: Białystok

Re: Jak się stałem/am piątką?

#18 Post autor: Justine. » środa, 7 lutego 2007, 18:03

ewutek pisze: Z opowieści rodziców i starszej siostry wynika jednoznacznie, że byłam bardzo spokojnym niemowlakiem, który nigdy nie płakał. Jako kilkuletni malec, potrafiący już samodzielnie chodzić i stawiać babki z piasku, wykazywałam nadzwyczajny wręcz stoicyzm godny samego Zenona z Kitionu. Wszystkie opowieści o moich wczesnych latach życia akcentują wyrozumiałość i spokój z jaką znosiłam konfiskatę zabawek przez inne dzieci, bicie, naśmiewanie się i tym podobne poniżanie (dzięki czujnej interwencji rodzicielki jakoś przeżyłam ten okres).
Słyszałam o sobie podobne rewelacje :D Podobno potrafiłam wziąć do ręki firankę i bawić się nią przez 6-8 godzin bez znudzenia. Byłam najspokojniejsza z rodzenstwa, i płakałam tylko z bólu. Tak słyszałam.
5w4

"Patrząc na Twój świat, na to jak żyjesz, czasami wydaje mi się, że niektórzy ludzie to po prostu takie rybki akwariowe, które Twój Bóg z nudów spuścił w kiblu."

Tłist
Posty: 3
Rejestracja: poniedziałek, 11 grudnia 2006, 22:48

#19 Post autor: Tłist » środa, 7 lutego 2007, 19:32

Myślę że 5-tką byłem całe życie :arrow: Taka typowa piątkowa elokwencja :D

Chociaż pamiętam że w ogólniaku nie byłem aż tak zamknięty w sobie.
Potrafiłem z każdym konie kraść, no prawie z każdym. Potem stało się coś dziwnego, ale do końca nie wiem co. Nie chciało mi się z ludźmi o głupotach gadać :arrow: miałem coraz mniej znajomych i przyjacioł
Apogeum zamknięcia w sobie miałem na początku studiów( zbyt dużo wszelakich używek- to moja opinia),nowe towarzystwo.Ale jest coraz lepiej. Zaczynam rozmawiać z ludźmi cieszyć się z ich towarzystwa a nawet na forum się pokażę :P
5w4, INFJ

Achti
Posty: 3
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 18:21

#20 Post autor: Achti » środa, 7 lutego 2007, 22:09

Jak stałem się piątką...?

Sam nie wiem. Kiedyś byłem bodajże wesołą i beztroską czwórką - nie martwiłem się o nic, moje wypowiedzi zalewane były falami emotikonów. I chyba moja piątkowość przyszła z pewną kłótnią z przyjaciółką, jakieś pół roku temu. Zastanowiłem się nad sobą i zmieniłem diametralnie. Czasami przeklinam siebie za to, jakim jestem. Milczę, gdy inni mówią, mówię, gdy inni milczą. Piątki szybko dojrzewają, a to jeszcze bardziej utrudnia życie z rówieśnikami. W każdym razie przeważnie stoję na uboczu, gdy grupa rówieśników mnie obgaduje. Szczerze mówiąc przestało mnie to obchodzić. Nie obchodzi mnie jak postrzegają mnie osoby, na których mi nie zależy. Uświadomiłem sobie, że należy poważnie traktować słowa tylko tych osób, którym ufam i są mi bliskie.

Piątkowość przyszła nagle.
Pierwszy raz: 5.
Drugi raz: 5w4
Trzeci raz: 5w4

Reasumując:
5w4

Awatar użytkownika
Regis
Posty: 81
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 14:31

#21 Post autor: Regis » środa, 7 lutego 2007, 22:27

Ja nie mam pojęcia jak stałem się piatką. Z wczesnego dzieciństawa trudno cokolwiek wywnioskować. A podstawówka jeszcze bardziej miesza. Z poczatku, w pierwszej klasie byłem normalnym, nawet lubianym dzieckiem. W drugiej klasie stałem sie w czymś w rodzaju przewodnika grupy. Byłem wtedy przwodniczącym klasy i kimś za kim cała grupa chodziła, wspólnie bawiłą się czy tam rozrabiała trochę. Takim jakby baardzo nieformalnym przywódcą. Teraz nie mam pojęcia jak do tego doszło. W trzeciej klasie już to miejsce zajął ktoś inny i chyba wtedy zacząłem dryfować w stronę piątki. Ale wciąż byłem lubiany i na pewno na piątkę nie wyglądałem. Stopniowo, powolutku coraz bardziej oddalałem się od grupy. Swoją piątkowość i powolne zamknięcie się w sobie zacząłem uświadamiać sobie gdzieś w drugim półroczu piątej klasy. Ale dalej trzymałem się w grupie, tylko hmm, po prostu inaczej niz wszyscy chyba. Szóstą klase bardzo mile wspominam. Wtedy najwięcej sie działo, klasa była najbardziej zgrana. Ja dalej się dobrze bawiłem, ale już na pewno byłem introwertykiem. Trzymałem się grupy, ale i swojego wnętrza też. To już było jakiś czas temu, więc nie pamiętam dobrze. Ale miałem wtedy już dobrze i trwale wyrobioną opinię o sobie. Nikt mi nie robił żartów, nie okazywał wrogości, nie wyśmiewał. I jednocześnie nie brałem udziału w żartach. Np. koledzy często bili się tak na żarty, lekko, dla zabawy, ale ze mną nikt w ten sposób się nie bawił. Nie mam pojęcia dlaczego.
Potem poszedłem do gimnazjum i dopiero tu byłem piątką pełną gębą. W pierwszej klasie zwłaszcza. Może to przez zmiane otoczenia, nowe towarzystwo, nową szkołę tak różną od poprzedniej. I byełm świadom, że jestem troche inny od kolegów. Zainteresowania caałkiem inne, muzyka, gust też. Nieśmiałość i nieumiejętność wyrażania myśli mnie wyróżniała. Na dyskoteki nie chodzę do teraz, zapomniałem już jak się tańczy. Teraz jestem w drugiej klasie. Niedawno poznałem Enneagram i wcale się nie zdziwiłem czytając mój opis, wszystko sie zgadza. Ale dopiero teraz. To chyba niemozliwe, żebym we wczesnych klasach podstawówki był innym typem. Musiałem chować swoją piątkowość gdzieś bardzo głęboko i oszukiwać się, że ona nie istnieje, że jestem inny. Innego wytłumaczenia nie widzę.
Za nami i przed nami noc
W pałacach, bramach i na zakrętach

Awatar użytkownika
Kelaina
Posty: 14
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 22:38

#22 Post autor: Kelaina » środa, 7 lutego 2007, 23:01

Moi rodzice są tak cudowni, jak tylko można by sobie wymarzyć. No, może z ojcem mam mniejszy kontakt, niż z matką - kiedy zaczynałam liceum dostał pracę w innym mieście i przez ładnych parę lat przyjeżdżał do domu tylko na weekendy. Natomiast z mamą mogę porozmawiać o wszystkim i wiem, że mnie wesprze, kiedy będę tego potrzebować.

Co nie znaczy, że chcę rozmawiać o wszystkim.

Rodzice popełnili jeden, poważny błąd - pod wpływem sąsiadki, pani psycholog dziecięcej, posłali mnie do szkoły rok wcześniej. W dodatku - o zgrozo! - umiałam już wtedy płynnie czytać i pochłaniałam wszystkie książki, które miałam w zasięgu. A że do tego byłam dość niewyrośnięta... Cóż, zawsze musi być jakiś kozioł ofiarny w klasie, nie? Początkowo reagowałam agresją, później po prostu wycofałam się w książki. I jakoś tak mi zostało, przy czym częściowo rolę książek przejął internet.
100% 5w4 / ISTP

Awatar użytkownika
kamilri
Posty: 588
Rejestracja: poniedziałek, 23 października 2006, 09:06
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

#23 Post autor: kamilri » czwartek, 8 lutego 2007, 18:03

W przedszkolu zawsze bawiłem się na uboczu... po za tym conajmniej trzy jedynki w rozinie (mama 1, tata 1w9 i babcia najpewniej 1)... po za tym książki, nieśmiałość i ZA...
Ostatnio zmieniony niedziela, 11 lutego 2007, 13:43 przez kamilri, łącznie zmieniany 1 raz.
5 sx/sp, LII

Awatar użytkownika
Lela
Posty: 34
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:26

#24 Post autor: Lela » sobota, 10 lutego 2007, 23:26

Byłam bardzo wesołym i gadatliwym dzieckiem. Wszystkiego chciałam dotknąć i wszystko zobaczyć. W przedszkolu szybko stałam się niepisanym "przywódcą" dzieci. Zawsze wymyślałam najciekawsze zabawy i wszystko kręciło się wokół mnie. Tak było do mniej więcej 3 klasy podstawówki.
Potem coś się stało. Nawet ciężko mi powiedzieć, czy było to spowodowane jakimś konkretnym wydarzeniem... Pewnie tak, ale najwyraźniej nie zdaję sobie z tego sprawy :roll: Stałam się bardzo zamknięta w sobie, zaczęłam się alienować i ogólnie jakoś tak się stało... piątkowo :roll:
Opis 5 pasuje do mnie jak ulał. Chociaż muszę dodać, że kiedy mi zależy na tym, albo po prostu mam dobry humor, potrafię być duszą towarzystwa ( zdarza się to jednak rzadko, zazwyczaj nie chce mi się starać, żeby prowadzić błyskotliwą rozmowę z nieznajomymi tylko po to, żeby... no właśnie, po co? :P )
Może to śmiesznie zabrzmi. ale czasami czuję się jak 7 zamknięta w 5

Linkin
Posty: 17
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 16:09

#25 Post autor: Linkin » sobota, 10 lutego 2007, 23:35

Ja bycie piatką zawdzieczam siostrze. Jest o dwa lata starsza i z tego co pamietam, oraz z opowiesci rodzicow, zawsze sie mna opiekowala. Czyli wyszlo tak jakbym mial nadopiekuncza mame. Mysle ze to spowodowalo ze jestem jaki jestem :D

Jednak najwazniejsze zeby akceptowac siebie
6w5.

Awatar użytkownika
samotna_pasażerka
Posty: 59
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08

#26 Post autor: samotna_pasażerka » niedziela, 11 lutego 2007, 17:45

arw pisze:
Nie wiem jak Wam, ale mi jest źle z piątką. Do tej pory żyłem odizolowany, z własnymi pasjami, zawsze umiałem się czymś zając czy zabawić. Było mi z tym dobrze, byłem naprawdę szcześliwy, pełny uśmiechu. Teraz brakuje mi towarzystwa, kogoś, z kim mogłbym pobyć, pozwiedzać, spędzić czas. O dziewczynie nie wspominając. Obecnie główną wartością sa relacje z innymi i wszelkie niepowodzenia wywołuje obniżony nastrój, stany depresyjne. Nie potrafię się cieszyć z rzeczy, które cieszyły mnie parę lat temu :(

Jak jest u Was w tym kontekście?
kilka rzeczy wymienionych w tym temacie, miało swoje miejsce także w moim życiu.
arw- co do samotności i stanów depresyjnych- z tym można skutecznie walczyć. wierz mi. :)
5 w 4 :)

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#27 Post autor: ewutek » niedziela, 11 lutego 2007, 22:02

samotna_pasażerka pisze:co do samotności i stanów depresyjnych- z tym można skutecznie walczyć
Tak. Wystarczy wyłączyć przycisk z napisem "Uczucia" i znaleźć sobie nową niezwykłą pasję. Aha, i nie wolno przez tydzień patrzeć na ludzi. Sukces murowany.

To się nazywa wykończyć osamotnienie orężem samotności ;)
5w6

Awatar użytkownika
samotna_pasażerka
Posty: 59
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08

#28 Post autor: samotna_pasażerka » niedziela, 11 lutego 2007, 23:31

ewutek pisze:
samotna_pasażerka pisze:co do samotności i stanów depresyjnych- z tym można skutecznie walczyć
Tak. Wystarczy wyłączyć przycisk z napisem "Uczucia" i znaleźć sobie nową niezwykłą pasję. Aha, i nie wolno przez tydzień patrzeć na ludzi. Sukces murowany.

To się nazywa wykończyć osamotnienie orężem samotności ;)
nie wiem czym sobie zasłużyłam na tą złośliwość :twisted:

chyba, że wszystkich nowych się tu tak wita :>

nie mogę znaleźć logiki w tym co napisałaś- nie widzę związku z tym co ja napisałam.
stany depresyjne są niewątpliwie związane z samotnością- samotne oddawanie się pasji nic tu nie pomoże.
(no chyba, że jest to malowanie czy lepienie garnków- jako forma terapii, czy też sposób na stanie się bardziej interesującym dla innych)

wiem czym jest depresja (poprzedzona stanami depresyjnymi) i wiem, że z tego można wyjść.

to nie jest proste.
nikt nie mówi, że jest.
5 w 4 :)

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#29 Post autor: ewutek » niedziela, 11 lutego 2007, 23:42

samotna_pasażerka pisze:nie wiem czym sobie zasłużyłam na tą złośliwość :twisted:
Teraz ja nie rozumiem. Opisałam mój "sposób" walki z uczuciem osamotnienia. Bo to, że jestem osobnikiem wyalienowanym jest faktem stwierdzonym naukowo.
nie mogę znaleźć logiki w tym co napisałaś- nie widzę związku z tym co ja napisałam.
Myślę, że moje pierwsze zdanie w tym poście sprawiło, że teraz ją dostrzegasz.
samotne oddawanie się pasji nic tu nie pomoże
Pomaga (na swój osobliwy sposób).
wiem czym jest depresja (poprzedzona stanami depresyjnymi) i wiem, że z tego można wyjść.
Ale my tu nie o depresji, a o samotności.

P.S.: Spokojnie, nie jestem złośliwa, tylko dociekliwa 8)
5w6

Awatar użytkownika
samotna_pasażerka
Posty: 59
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08

#30 Post autor: samotna_pasażerka » niedziela, 11 lutego 2007, 23:59

ewutek pisze: Opisałam mój "sposób" walki z uczuciem osamotnienia.
trzeba było tak od razu. ja tu nawet ukrytego przekazu szukałam (prawie jak w "pięknym umyśle" :D )
ewutek pisze:Ale my tu nie o depresji, a o samotności.
a samotność jako przyczyna depresji (czy stanów depresyjnych)?
u arwa tak było...
5 w 4 :)

ODPOWIEDZ