Jak się stałem/-łam Piątką?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Armand
Posty: 185
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 22:48
Lokalizacja: Kraków

Jak się stałem/-łam Piątką?

#1 Post autor: Armand » czwartek, 1 lutego 2007, 04:55

Zastanawia mnie czy jest jakaś typowa metoda wychowawcza/przeżycie, dzięki któremu kształtuje się osobowość piątkowa. Oczywiście odwołuję się do przeżyć z dość wczesnego dzieciństwa, więc bazujemy na szczątkowych wspomnieniach, popartych przez opowieści rodziców i własne przemyslenia.

W moim przypadku osobowość piątkowa ukształtowała się (jak mi się wydaje) dzięki dwóm błędom wychowawczym mojej rodzicielki (oba popełnione w dobrej wierze) i dość specyficznej reakcji mojej własnej (dziecięcej wówczas) osoby.

W życiu każdej matki przychodzi taki przerażający czas, gdy należy puścić dziecko żeby pobawiło się "na własną rękę", a nie z mamą. Oczywiście mamy mają to do siebie, że się martwią i zapewne z pewnej odległości zerkają, czy aby na pewno dziecku nic się nie stało. Jednak dziecko ma nie mieć pod ręką mamy, tylko rówieśników. W tym momencie ma się nauczyć odnajdywać w środowisku rówieśniczym.
Mam starszą siostrę, nie trudno więc się domysleć, że owo "wypuszczenie" najpierw ona przeżyła, a dopiero potem ja. I tutaj właśnie wkradł się błąd - polecenie mamy abym przebywał pod opieką siostry i razem z nią (nie byłem posłusznym dzieckiem i po dziś dzień zachodzę w głowę dlaczego posłuchałem).
Efekt: ani mnie nie bardzo odpowiadało środowisko mojej siostry, ani koleżankom mojej siostry ja (w wieku przedszkolnym światy dzieczyn i chłopaków są od siebie silnie oddzielone). Z początku więc bawiłem się na uboczu grupy (ignorując ją niemalże całkowicie), a gdy podrosłem bawiłem się zupełnie sam - grupa rówieśników była mi zbędna.

Oczywiście podstawowych umiejętności społecznych mogłem nabrać w przedszkolu. Ale tutaj pojawia się drugi punkt wielkiego planu mojej zacnej rodzicielki: postanowiła chronić mnie przed wszelką formą przemocy (żadnych zabawkowych pistoletów, karabinów, żołnierzyków itp.).
Nie wiem o czym teraz gadają dzieci w przedszkolu, ale w moim gadali o czołgach, helikopterach i samolotach wojskowych (oczywiście nie mając o nich zielonego pojęcia, ale jednak) - były to też główne tematy zabaw, rysunków itp. Tutaj znowu nie mogłem jakoś znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami (ja wówczas gadałem o zwierzętach i one mnie interesowały, były tematem zabaw - zwykle jednoosobowych).

W okresie kiedy dziecko po raz pierwszy styka się z obcymi sobie rówieśnikami i musi nauczyć się odnajdywać wśród nich, ja za każdym razem byłem inny, i nie miałem z nimi o czym gadać. Później już zawsze byłem na uboczu grupy (bądź sam po drugiej stronie barykady).
Mam taką teorię, że te właśnie czynniki (plus fakt, że przy mojej wyobraźni zawsze potrafiłem zorganizować sobie zabawę, w której inni uczestnicy nie byli potrzebni) zrobiły ze mnie piątkę.

Oczywiście moja teoria będzie miała rację bytu, jeśli inne piątki będą miały podobne przeżycia. Interesują mnie więc Wasze przeżycia i opinie.


/oczywiście rozumiem jak najbardziej dobre intencje mojej mamy i nie mam jej za złe tych drobnych błędów - bo po prawdzie lubię swoją piątkowość


5w4/INTP/ sp/sx/so

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#2 Post autor: tzlm » czwartek, 1 lutego 2007, 11:36

Mam starszą siostrę, nie trudno więc się domysleć, że owo "wypuszczenie" najpierw ona przeżyła, a dopiero potem ja. I tutaj właśnie wkradł się błąd - polecenie mamy abym przebywał pod opieką siostry i razem z nią (nie byłem posłusznym dzieckiem i po dziś dzień zachodzę w głowę dlaczego posłuchałem).
Z braku rodzeństwa spędzałam czas z matką lub ojcem. Przyznam, że rzadko bawiłam się w piaskownicy czy na huśtawkach- matka niechętnie mnie tam zabierała. Tak więc większość czasu spędzałam grając w krzyżyki (taka gra polegająca na zakreślaniu pól na kartce od zeszytu, ale nie kółko i krzyżyk!), patrząc jak ojciec rysuje zwierzaczki i oglądając TV (nie ważne jaki kanał). Nie wiem, ale często mówiono mi, że inne dzieci są głupie i że nie ma potrzeby zawracać sobie nimi głowy. Co bardzo dobrze mi wychodziło, bo nie miałam z nimi tematów rozmów.
Tutaj znowu nie mogłem jakoś znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami (ja wówczas gadałem o zwierzętach i one mnie interesowały, były tematem zabaw - zwykle jednoosobowych).
Nie wiem o czym gadałam i czy w ogóle gadałam, ale na pewno nie o tym co dzieciaki. Nie zbierałam długo karteczek i nigdy nie miałam kucyka Pony. Z tego co wiem najwięcej czasu spędzałam w domu, tylko raz zabrali mnie na sanki...
Oczywiście podstawowych umiejętności społecznych mogłem nabrać w przedszkolu. Ale tutaj pojawia się drugi punkt wielkiego planu mojej zacnej rodzicielki: postanowiła chronić mnie przed wszelką formą przemocy (żadnych zabawkowych pistoletów, karabinów, żołnierzyków itp.).
Właśnie, matka nie kupowała mi zabawek, zresztą kiedyś mówiła mi, że nigdy nie chciałam. Więc wędrowałam do przedszkola z misiem. Największym problemem było odżegnanie mnie od decyzji zabrania misia do podstawówki, ale jakoś się udało za co rodzicom dziękuję.
W okresie kiedy dziecko po raz pierwszy styka się z obcymi sobie rówieśnikami i musi nauczyć się odnajdywać wśród nich, ja za każdym razem byłem inny, i nie miałem z nimi o czym gadać. Później już zawsze byłem na uboczu grupy (bądź sam po drugiej stronie barykady).
Bo tak jest.
Wtedy kiedy inne dzieci zapoznawały się z regułami życia w grupie ty spędzałeś czas z siostrą. I jeśli wtedy byłeś na uboczu, to pozostałeś tam do końca dzieciństwa. Jeśli od początku nie byłeś przyzwyczajony do innych dzieci to nie ma co liczyć, że te dzieci przyzwyczają się do Ciebie.

Ja uwielbiam swoją Piątkowość.

Awatar użytkownika
hellhound
Posty: 53
Rejestracja: piątek, 13 października 2006, 12:03
Lokalizacja: Szczecin

#3 Post autor: hellhound » czwartek, 1 lutego 2007, 13:10

ja również =]
4w5

Czekolada
VIP
VIP
Posty: 653
Rejestracja: czwartek, 25 stycznia 2007, 22:15

#4 Post autor: Czekolada » czwartek, 1 lutego 2007, 15:07

...
Ostatnio zmieniony wtorek, 2 marca 2010, 17:59 przez Czekolada, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Arma
Posty: 48
Rejestracja: wtorek, 30 stycznia 2007, 23:04
Lokalizacja: Zamość

Skromne pytanko

#5 Post autor: Arma » czwartek, 1 lutego 2007, 23:06

Wiem, że to nie ładnie pytać się kobietę o wiek ale czy mogłabyś mi zdradzić ile masz lat tzlm? Bo zauważyłem, że bardzo mądrze się wypowiadasz!!! Nie chodzi o ten temat ale o cały twój wkład w to forum? Zdradzisz??? :roll:

A co do dzieciństwa to powiem tyle, że jakoś tak wychodziło, że ciągle unikałem innych (z różnych powodów) i tak chyba zszedłem na tę drogę :roll: . Mogły to też spowodować liczne problemy i kłótnie w domu. :cry: (nie ma co się oszukiwać)


Tzlm: 15 kwiatuszku.
Ja jestem w 93% 5w4 a w 7% nie wiem sam :)
Ale ten test działa!!!!

Awatar użytkownika
Asentra
Posty: 6
Rejestracja: piątek, 29 grudnia 2006, 23:20
Lokalizacja: Ci to przyszło do głowy?

#6 Post autor: Asentra » czwartek, 1 lutego 2007, 23:42

Kiedy byłam mała sporo chorowałam, rodzice wpadli w nadopiekuńczość, z której do tej pory nie wyszli (a już po 20 jestem :( ) Byłam jednym z tych dzieci, do których matki wołają "nie biegaj bo się spocisz" dosłownie:(( a wiadomo - w byciu dzieckiem aktywność, ruch to podstawa i co tu dużo deliberować - nie byłam przez to atrakcyjną partnerką do zabaw. W szkole też jakoś tak się potoczyło, że raczej byłam na uboczu klasy... wtedy chyba jeszcze nie z własnego wyboru... po prostu nie chcieli mnie...

A teraz? Cieszę się, że to ja decyduję o tym, co robię, nawet jeśli okupione jest to awanturami. Cenię sobię moją emocjonalną niezależność, to że nie zależę od czyjegoś humoru czy ochoty na spotkanie ze mną. Gdy widzę jak znajomi przeżywają społeczne dylematy w swoim życiu cieszę się, że ja ich nie mam.. naprawdę..
Tylko ta cholerna samotność czasem tak zaboli, że aż wyć się chce.. ale to tylko czasem...
5w4
Jedni zatykają uszy, inni oczy, ja zamykam usta...

Awatar użytkownika
Justine.
Posty: 32
Rejestracja: sobota, 3 lutego 2007, 15:44
Lokalizacja: Białystok

#7 Post autor: Justine. » sobota, 3 lutego 2007, 19:39

Ostatnio przeczytałam pewną książkę (madrą) o wychowaniu, o tym jak dużą rolę w wychowaniu odgrywają negocjację, o tym jakie błędy popełniają rodzice.
Sama jestem jeszcze pod opieką moich rodziców.
Nidgy nie uważałam ich za naprawdę dobrym rodziców, szczególnie ojca.
Po przeczytaniu owej książki błęvby jakie popełnili wyłoniły się zza horyzontu i stały siędla mnie oczywiste...wiem co było, co jest nie tak. Wiem też, że teraz, kiedy tak na dobrą sprawę kształtowanie osobowości przez rodziców mam już za sobą, i nie decydują już oni o moich cechach charakteru, poglądach , myślach (choć nadal próbują :? ) nic nie jestem w stanie naprawić. Tym bardziej kiedy kończy się tylko na moich chęciach.
Nie będę się zgłębiać w to jak mnie wychowywali i co robili źle, bo jest tego zbyt wiele, spróbuje ogólnikowo:
Zasady, którymi się kierowali moi rodziciele (nie zawsze, lecz zazwyczaj, przede wszystkim ojciec, bo matka, fakt...chciałą inaczej):
Dziecko nie jest istotą, jest moją własnością.
Dziecko nie będzie postępować tak jak ono chce, ale tak jak ja chce.
Dziecko nie wie, co jest dla niego dobre. Nigdy.
Dziecko nie ma prawa do wyrażania swych racji, a jeśli już to zrobi należy przemówić mu do rozsądku, wybijając mu te racje z głowy, najlepiej nazywając je skończonym idiotą.
Z dzieckiem się nie rozmawia, na dziecko się krzyczy.
Kiedy dziecko nie wykonuje poleceć, należy je uderzyć. Mocno.
Nie okazuje się dziecku miłości.
Okazuje się dziecku, ze wydaje sięna nie pięniądze.
Na siłę nalezy zmieniać poglądy dziecka, nawte wtedy kiedy ma ono już 16-17 lat.
Nie negocjuje się z dzieckiem.
Kiedy dwoje dzieci się kłóci, bez znaczenia jest które ma rację. KArze się raz jedno, raz drugie.
Dziecku należy wypominać jego błędy nawet w przeciągu kilku lat od ich popełnienia.
Dziecko należy poniżac, tak aby w wieku późniejszym stało się niepewne siebie.

Nie jestem wyrodną córką, wiem że w większości przypadków chceli dobrze, wiem że bywało iż dobrze robili. Nie wyszło im. Szkoda, ze ja na tym tracę. I tyle.[/url]
5w4

"Patrząc na Twój świat, na to jak żyjesz, czasami wydaje mi się, że niektórzy ludzie to po prostu takie rybki akwariowe, które Twój Bóg z nudów spuścił w kiblu."

Awatar użytkownika
Romulus
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 21:56
Lokalizacja: Wielkopolska

#8 Post autor: Romulus » sobota, 3 lutego 2007, 21:18

Justine. Twój ojciec to typowy "wojskowy"
Kiedy dziecko nie wykonuje poleceć, należy je uderzyć. Mocno.
Dziecko należy poniżac,
Dziecko nie ma prawa do wyrażania swych racji, a jeśli już to zrobi należy przemówić mu do rozsądku, wybijając mu te racje z głowy, najlepiej nazywając je skończonym idiotą.
Ale to jest już niedopuszczalne! Dzieci nie można bić! (co najwyżej klaps ale tylko w totalnie patowej sytuacji) Nie można nigdy dziecka nazwać idiotą i go poniżać! To ma doprawdy destruktywny wpływ na psychikę!
Twoi rodzice popełnili dużo wielkich podstawowych błędów. Rozumiem że ojciec był taki jaki był, ale Twoja matka powinna jakoś skuteczniej temu przeciwdziałać.
Nie jestem wyrodną córką
Nikt tak cię nie nazwie, tego określenia można by użyć wobec twoich rodziców (a przynajmniej tak można wnioskować z Twojej wypowiedzi).
Nie wyszło im. Szkoda, ze ja na tym tracę. I tyle.
Niestety, zawsze na tym tracą dzieci...
Współczuje, mnie nigdy ojciec nie uderzył.

To może trochę o mnie, jak stałem się piątką? Byłem od początku nieśmiały (teraz już znacznie lepiej), mieszkaliśmy na odludziu. Nie chodziłem do przedszkola, bawiłem się samotnie. Potem nie mogłem się dostosować, proste.
5w4, Pan "niepoważny" :P Całkiem poważnie ;)
Jestem tylko gwiezdnym pyłem.

Kap kap, to kapie ja... prosto na chodnik. O, wdepnąłeś we mnie. Czerwień na twojej podeszwie da się usunąć. Ale czerwień na sumieniu, będziesz nosił do końca swych dni...

Awatar użytkownika
Justine.
Posty: 32
Rejestracja: sobota, 3 lutego 2007, 15:44
Lokalizacja: Białystok

#9 Post autor: Justine. » niedziela, 4 lutego 2007, 00:47

Justine. Twój ojciec to typowy "wojskowy"
Ale to jest już niedopuszczalne! Dzieci nie można bić! (co najwyżej klaps ale tylko w totalnie patowej sytuacji) Nie można nigdy dziecka nazwać idiotą i go poniżać! To ma doprawdy destruktywny wpływ na psychikę!
Twoi rodzice popełnili dużo wielkich podstawowych błędów. Rozumiem że ojciec był taki jaki był, ale Twoja matka powinna jakoś skuteczniej temu przeciwdziałać.

Bicie mogłabym wybaczyć. Ale zachowania naruszające, czy niszczące psychikę mą...nie do końca. Starała się, ale on jest bardzo konserwatywny. A mama miała trudne dzieciństwo. CHyba myśli , że nasze i tak jest usłane różami. Może z jej perspektywy tak jest, bo miała "gorzej".
Nikt tak cię nie nazwie, tego określenia można by użyć wobec twoich rodziców (a przynajmniej tak można wnioskować z Twojej wypowiedzi).
Cóż.
\Niestety, zawsze na tym tracą dzieci...


Co prawda...

Współczuje, mnie nigdy ojciec nie uderzył.
To dobrze :)
5w4

"Patrząc na Twój świat, na to jak żyjesz, czasami wydaje mi się, że niektórzy ludzie to po prostu takie rybki akwariowe, które Twój Bóg z nudów spuścił w kiblu."

Awatar użytkownika
Justine.
Posty: 32
Rejestracja: sobota, 3 lutego 2007, 15:44
Lokalizacja: Białystok

#10 Post autor: Justine. » niedziela, 4 lutego 2007, 00:48

Justine. Twój ojciec to typowy "wojskowy"
Ale to jest już niedopuszczalne! Dzieci nie można bić! (co najwyżej klaps ale tylko w totalnie patowej sytuacji) Nie można nigdy dziecka nazwać idiotą i go poniżać! To ma doprawdy destruktywny wpływ na psychikę!
Twoi rodzice popełnili dużo wielkich podstawowych błędów. Rozumiem że ojciec był taki jaki był, ale Twoja matka powinna jakoś skuteczniej temu przeciwdziałać.

Bicie mogłabym wybaczyć. Ale zachowania naruszające, czy niszczące psychikę mą...nie do końca. Starała się, ale on jest bardzo konserwatywny. A mama miała trudne dzieciństwo. CHyba myśli , że nasze i tak jest usłane różami. Może z jej perspektywy tak jest, bo miała "gorzej".
Nikt tak cię nie nazwie, tego określenia można by użyć wobec twoich rodziców (a przynajmniej tak można wnioskować z Twojej wypowiedzi).
Cóż.
\Niestety, zawsze na tym tracą dzieci...


Co prawda...

Współczuje, mnie nigdy ojciec nie uderzył.
To dobrze :)
5w4

"Patrząc na Twój świat, na to jak żyjesz, czasami wydaje mi się, że niektórzy ludzie to po prostu takie rybki akwariowe, które Twój Bóg z nudów spuścił w kiblu."

Awatar użytkownika
Arma
Posty: 48
Rejestracja: wtorek, 30 stycznia 2007, 23:04
Lokalizacja: Zamość

#11 Post autor: Arma » niedziela, 4 lutego 2007, 02:21

Dzięki tzlm za odpowiedz i Ci powiem że jesteś bardzo dojrzałą psychicznie dziewczyną!!! (to dobrze). Jeszcze chyba nigdy nie spotkałem tak mądrej osoby w tak młodym ciele :wink: .
Ja jestem w 93% 5w4 a w 7% nie wiem sam :)
Ale ten test działa!!!!

arw
Posty: 5
Rejestracja: wtorek, 6 lutego 2007, 02:36
Lokalizacja: KR

#12 Post autor: arw » wtorek, 6 lutego 2007, 03:02

A co, jeśli bedąc małym, własna matka w okresie furii i rozstrojów emocjonalnych mowiła (UWAGA), "ty skurwy*ynu poj*bany, ch*ju ty jeden". Byłem ofiarą osobistej frustracji matki.

Później, jak podrosłem nie mogła zrozumieć, dlaczego jej tak nie lubiłem, byłem opryskliwy, nie mialem do niej szacunku, a do babci owszem.
Parę lat temu wyprowadziłem się od niej i relacje są nieco inne. Zachowuje się przy niej normalnie, bez żadnych emocji, ale gdzieś w głębi mam do niej wielki żal. Jak jej wypominam błędy wychowawcze, to z całą siłą się wypiera. Przeciez ona zrobiła wszystko dla mnie i nieba by mi uchyliła... Rozpacz. Nie wiem czy sie pójść powiesić, czy zrobić coś z sobą.
Nie wiem jak Wam, ale mi jest źle z piątką. Do tej pory żyłem odizolowany, z własnymi pasjami, zawsze umiałem się czymś zając czy zabawić. Było mi z tym dobrze, byłem naprawdę szcześliwy, pełny uśmiechu. Teraz brakuje mi towarzystwa, kogoś, z kim mogłbym pobyć, pozwiedzać, spędzić czas. O dziewczynie nie wspominając. Obecnie główną wartością sa relacje z innymi i wszelkie niepowodzenia wywołuje obniżony nastrój, stany depresyjne. Nie potrafię się cieszyć z rzeczy, które cieszyły mnie parę lat temu :(

Jak jest u Was w tym kontekście?
4w5, 5w4

Awatar użytkownika
Arma
Posty: 48
Rejestracja: wtorek, 30 stycznia 2007, 23:04
Lokalizacja: Zamość

O mnie

#13 Post autor: Arma » wtorek, 6 lutego 2007, 19:30

Jeśli o mnie chodzi to ja też bardzo często odczuwam WIELKĄ samotność. Bardzo, ale to bardzo chce mieć kogoś z kim mógłbym kulturalnie (bez przekleństw i głupich tematów) porozmawiać między innymi o życiu, otaczającej nas rzeczywistości. Chciałbym się móc z kimś zdrowo pośmiać pogadać sobie jak dobry kumpel z innym dobrym kumplem, jednak jestem sam :cry: Jednam o dziewczynie jeszcze nie myślę 17 lat to trochę za mało na takie decyzje a to poważna decyzja z kim spędzi się resztę życia!!! :!:
Ja jestem w 93% 5w4 a w 7% nie wiem sam :)
Ale ten test działa!!!!

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

Re: O mnie

#14 Post autor: Gabriel » wtorek, 6 lutego 2007, 21:39

Arma pisze: Jednam o dziewczynie jeszcze nie myślę 17 lat to trochę za mało na takie decyzje a to poważna decyzja z kim spędzi się resztę życia!!! :!:
Podchodzisz do tego za poważnie. Dziewczyna NIE równa się żona. W ogóle jestem przeciwnikiem, żeby pierwszy partner/ka okazywał się później mężem/żoną. Wiadomo, jeśli prawdziwa miłość i w ogóle to jak najbardziej. Sądzę jednak, że lepiej na starcie mieć "coś na próbę". Wyszaleć się trochę, zobaczyć jak to jest. Póżniej jak będzie druga dziewczyna to się stwierdzi, że nie wszystkie są takie same. Jest sie bardziej wyrozumiałym. Po pewnej parze wiem, że jeśli żenisz się z pierwszą partnerką to później są takie problemy jak chorobliwa zazdrość itd.
Edit: Przeczytałem Twojego posta w innym temacie. Jeśli masz pecha do dziewczyn, to Cię rozumiem. U mnie raczej nie chodzi o wygląd czy brak przebojowości. Obiema rzeczami dysponuję. Właściwie nie wiem o co chodzi :P Przyjdzie z czasem.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

M*
Posty: 209
Rejestracja: środa, 27 grudnia 2006, 15:41
Lokalizacja: Kraków

Re: O mnie

#15 Post autor: M* » wtorek, 6 lutego 2007, 21:48

Gabriel pisze:Po pewnej parze wiem, że jeśli żenisz się z pierwszą partnerką to później są takie problemy jak chorobliwa zazdrość itd.
A ja znam pary, które mają problemy z chorobliwą zazdrością, a wcale nie są swoimi pierwszymi "połówkami"- tak więc nie od tego to zależy. Są ludzie, którzy "trafiają" za pierwszym razem i tworzą potem bardzo udane małżeństwa, a są i tacy, którzy mają przy n-tym partnerze takie same (albo nawet większe) problemy, jak przy pierwszym.
4w3, ENTP

ODPOWIEDZ