maroz pisze:Nie wiem czy inne piątki tak mają i czy często się tak zachowują
Te, które znam, nie (chyba z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę). To brzmi bardziej jedynkowo niż piątkowo. Ale może to niezdrowy Piątek po prostu. Mój dziadek Piątek zawsze miał dla mnie i siostry dużo cierpliwości i szacunku. Nigdy na nas nie podnosił głosu, ani personalnie nie objeżdżał, w życiu by nie powiedział dziecku, że jest idiotą. Jeżeli coś robiłyśmy nie tak, to zwracał nam uwagę bardzo łagodnie i cierpliwie tłumaczył, o co chodzi. A potrafi dobrze tłumaczyć, bo lata prowadził zajęcia warsztatowe w szkole technicznej. Ja jestem do dziadka pod tym względem podobna. Nie tracę cierpliwości, jak mam dziecku coś tłumaczyć (wiem, bo udzielałam korepetycji z matmy paru dzieciom i zawsze byłam w tym cierpliwa i spokojna, niezależnie od tego, czy szybko kumały, czy szło opornie). Kilka innych Piątek i Piątków, których znam mają raczej podobnie. Normą jest raczej to, że Piątki (o ile są to te Piątki, które decydują się na dzieci i chcą je mieć; bo są też Piątki, które mają alergię na dzieci, ale te ich na ogół po prostu nie mają) chcą wspierać swoje dzieci w poznawaniu świata i mają dużo cierpliwości.
Co do tego jednego wyjątku... Chodzi o ojca mojego byłego Czwórka. On faktycznie zachowywał się tak, jak to opisałeś. Miał dość choleryczny temperament i syn doprowadzał go do szału swoim czwórkowieniem. Wolałby mieć jakieś swojego następcę - błyskotliwego inżyniera, czy kogoś w tym stylu. Sam z wykształcenia był doktorem (w jakiejś technicznej dziedzinie, już nie pamiętam w jakiej). Generalnie faktycznie inteligentny, rzeczowy facet, miał swój biznes, który nieźle prosperował i w którym wykorzystywał swoją specjalistyczną wiedzę. Ale rzeczywiście był zupełnie pozbawiony cierpliwości dla czyjegoś nieogarnięcia, a już w ogóle do jakiś emocjonalnych rozchwiań. Szlag go trafiał na syna, że nie jest taki jak on. Zdarzało się, że go nieźle prał. Bardzo zrył mu psychikę, nie szczędząc okazywania, jak bardzo jest rozczarowany synem. Niefajne.
I myślę, że ten ojciec to Piątek, nie Jedynek, bo nie miał zafiksowania na zasadach, czy porządku, tylko właśnie na wiedzy, inteligencji, kompetencji, racjonalności. Takie Piątki nie są fajne dla swoich rodzin. Zwłaszcza, jeżeli są niekompatybilne ze swoimi dziećmi. Bo myślę, że gdyby ten opisany wyżej miał faktycznie syna-inżyniera, to byłby dla niego sporym wsparciem. Ale miał syna, który woli pisać wiersze, rysować i studiować polonistykę. Nie był w stanie tego przeżyć i stał się zmorą dla własnego dziecka.