Kontrfobijne 6
Kontrfobijne 6
...
Ostatnio zmieniony sobota, 13 września 2008, 19:07 przez Azagal, łącznie zmieniany 1 raz.
Zazwyczaj kalkuluje, ale i tak coś mnie kusi żeby czasem porwać się z motyką na słońce, więc ani do końca kalkulacja, ani spontan, tylko raczej bezmyślność, albo żądza wrażeń ;p zwał jak zwałCzy jestescie spontaniczni, czy moze wszystko dokladnie planujecie i kalkulujecie ryzyko\niebezpieczenstwo
Absolutnie nie, dowartościowanie ega to u mnie w takich przypadkach trzeciorzędny cel. Jak pisałam, u mnie podejmowanie ryzyka wiąże się z chęcią przeżycia jak najwięcej, jak najmocniej.Czy macie cos, co mozna by nazwac wewnetrzna potrzeba sprawdzania sie w trudnych/niebezpiecznych sytuacjach tylko po to zeby dowartosciowac swoje EGO?
Jestem uzależniona od silnych emocji, od kolekcjonowania wspomnień, wrażeń, oczywiście czasem wiąże się to ze strachem, ale jego odczuwanie nie jest celem samym w sobie.Najwazniejsze pytanie do szostek z mojej strony. Czy jestescie uzaleznieni od strachu oraz czy macie silna wole?
Silnej woli zdecydowanie mi brak, za to często odczuwam nadmiar oślego uporu
To jest niby bardzo szóstkowe, ale nie dostrzegam tego u siebie. Nie czuję potrzeby, żeby sobie coś udowadniać, a już na pewno nie innym. Myślę Az, że moglibyśmy np razem skoczyć ze spadochronem i mimo szóstkowości kierowały by nami inne pobudkiWydaje mi sie ze caly czas staram sie sam sobie cos udowodnic tylko po to by poczuc spokój. Nigdy jednak nie potrafie dluzej utrzymac tego stanu pewnosci, zawsze predzej czy pozniej okazuje sie ze nic sie we mnie nie zmienilo i ide dalej ta do niczego nie prowadzaca sciezka na swoje nieszczescie.
Jedyna chęć udowodniania komukolwiek czegokolwiek pojawia się u mnie, gdy ktoś próbuje mnie zdominować, poniżyć, ośmieszyć itd, wówczas pojawia się chęć udowodnienia, że nie pójdzie tej osobie to tak łatwo
Także mam z tym problem, nie potrafię spojrzeć na siebie na tyle obiektywnie, by przestać doszukiwać się ciągle wad.Najgorsze w tym to, że sam nie potrafie na siebie spojrzec oczami innego czlowieka przez co prawdopodobnie nie zauwazam wielu istotnych szczegolow. Moj obraz samego siebie jest bardzo niestabilny, uzalezniony od zbyt wielu czynnikow, wobec ktorych nie powinien byc zalezny. To prawdopodobnie moja najwieksza slabosc.
Kiedyś na pewno bardziej kierował mną strach, unikanie ryzyka, choć widzę że u mnie zmienia się to jak sinusoida i jest bardzo uzależnione od sytuacji życiowej, powiedzmy.. Teraz widzę, że ta 'żądza przygód' ;p bierze górę i bardzo cieszę się z tej zmiany. A strach który się czasem pojawia pełni funkcję ochronną, rzadko kiedy ograniczającą.
W temacie książkowym polecałam "Dotknięcie pustki" Joe Simpsona, byłabym przeszczęśliwa gdyby jakaś szósteczka miała do czynienia z tym panem, jeśli nie czytaliście - polecam, interesuje mnie zwłaszcza zdanie Gawrona, bo kiedyś wspominał że się wspina(ł?) i Twoje Azagal.
Książka, ta i jego kolejna pt "Zew ciszy" są magiczne, jeśli kiedyś po raz drugi zabiorę się za nie, będę czytać z ołówkiem w ręku i podkreślać co ciekawsze fragmenty, czyli na oko po połowie każdej książki ^^ bo w większości są to myśli wyjęte z mojej głowy, mimo, że nie przeżyłam i nie przeżyję 1/100 tego co ten człowiek.
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
Nie jestem pewna, ale być może wynika to z tego, że bierzesz na siebie za dużo, tzn wyznaczasz sobie na daną chwilę zbyt trudne cele i rzeczywiście, zamiast mieć z tego frajdę, odczuwasz tylko paraliżujący strach, a potem ulgę. Ja np odczuwam strach przed wybraniem się w wysokie partie Tatr, na trudne i wyczerpujące szlaki, ale chęć zrobienia tego jest większa i zamierzam spróbować przy najbliższej okazji, ale gdyby ktoś mnie wysłał w Himalaje, to mimo, że po wdrapaniu się na jakiś szczyt moje ego zwiększyłoby się 10 krotnie a mi samej urosły skrzydła, to sama droga byłaby gehenną, fizyczną - wiadomo, ale przede wszystkim psychiczną. (Zakładając oczywiście ze udałoby mi się jakimś cudem przeżyć )
Trzeba po prostu przeliczać zamiary na siły i dopuścić do siebie myśl, że nie wszystko potrafię zrobić, co nie znaczy że jestem tchórzem, a poza tym to że teraz czegoś nie potrafię, nie znaczy że nigdy nie będę mogła temu podołać
Trzeba po prostu przeliczać zamiary na siły i dopuścić do siebie myśl, że nie wszystko potrafię zrobić, co nie znaczy że jestem tchórzem, a poza tym to że teraz czegoś nie potrafię, nie znaczy że nigdy nie będę mogła temu podołać
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
Az, jakbyś godzinami namiętnie studiował kronikę tatrzańskich wypadków ze szczególnym uwzględnieniem Orlej Perci, jak ja, to też widziałbyś to inaczej
A to, że ludzie w swej bezmyślności wpierdzielają się w wysokie partie gór w JAPONKACH, trampkach czy innych klapkach, ciągną ze sobą na wielogodzinne wycieczki małe dzieci i ogólnie wykazują się kompletnym brakiem wyobraźni i brakiem znajomości tzw etyki górskiej, nie znaczy, że góry nie są niebezpieczne, 'głupie' Bieszczady mogą być groźnie przy odpowiedniej dawce pecha, niestety.. Jestem pewna, że gdyby nie moja głupia ciekawość i umiłowanie do mrożących krew w żyłach i dramatycznych historii (wypadki w górach) nie miałabym połowy tych obaw, które mam teraz przed wejściem na przykładowe Rysy. No ale obawy obawami, a chęci i tak są silniejsze ;> Z drugiej strony nie wiem jak daleko u Ciebie jest przesunięta granica strachu i ryzyka, ale chodzi mi o pewien schemat myślenia, bez względu na to czy respekt odczuwasz już przed Tatrami, czy dopiero przed Alpami.
Co do złości..hmm u mnie jest dokładnie tak, jak w opisie typu Sentymentalnego, kropla do kropli, aż przelewa sie kielich i wtedy następuje wielkie BUMM. Ogólnie nie lubię okazywać złości, jawnie się wściekać, pokazywać się ze słabej strony.
Poza tym niebezpiecznie łatwo wybaczam ludziom różne rzeczy, choć powinnam być wściekła.. niebezpiecznie dla mnie oczywiście.
A to, że ludzie w swej bezmyślności wpierdzielają się w wysokie partie gór w JAPONKACH, trampkach czy innych klapkach, ciągną ze sobą na wielogodzinne wycieczki małe dzieci i ogólnie wykazują się kompletnym brakiem wyobraźni i brakiem znajomości tzw etyki górskiej, nie znaczy, że góry nie są niebezpieczne, 'głupie' Bieszczady mogą być groźnie przy odpowiedniej dawce pecha, niestety.. Jestem pewna, że gdyby nie moja głupia ciekawość i umiłowanie do mrożących krew w żyłach i dramatycznych historii (wypadki w górach) nie miałabym połowy tych obaw, które mam teraz przed wejściem na przykładowe Rysy. No ale obawy obawami, a chęci i tak są silniejsze ;> Z drugiej strony nie wiem jak daleko u Ciebie jest przesunięta granica strachu i ryzyka, ale chodzi mi o pewien schemat myślenia, bez względu na to czy respekt odczuwasz już przed Tatrami, czy dopiero przed Alpami.
Co do złości..hmm u mnie jest dokładnie tak, jak w opisie typu Sentymentalnego, kropla do kropli, aż przelewa sie kielich i wtedy następuje wielkie BUMM. Ogólnie nie lubię okazywać złości, jawnie się wściekać, pokazywać się ze słabej strony.
No to w tym mamy podobnie czasem 'przyłapuję się' na tym, że okazuje niezadowolenie bardziej dlatego że tak pasuje w dane chwili, niż dlatego że naprawdę tak czuję... to trochę głupieNie moge sobie przypomniec, kiedy na serio bylem czyms wqrwiony, bardzo czesto tylko udaje, nie odczuwajac prawdziwej zlosci.
Poza tym niebezpiecznie łatwo wybaczam ludziom różne rzeczy, choć powinnam być wściekła.. niebezpiecznie dla mnie oczywiście.
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 grudnia 2007, 00:46 przez nutshell, łącznie zmieniany 1 raz.
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
No niestety nie jest do końca tak, nie jest to takie beztroskie, radosne podejście, to co mnie cieszy zawiera pewną dawkę adrenaliny, tylko takiej pozytywnej
No właśnie... Martwi mnie fakt, że do prawdziwego szczęścia potrzebuję intensywnych przeżyć, że powoli tzw małe szczęścia przestają mnie ruszać. Chociaż z drugiej strony, paradoksalnie bywa i tak, że w dobry nastrój wprawiają mnie jakieś kompletne pierdoły, na które ktoś inny w ogóle nie zwróciłby uwagi i chyba to mnie ratuje przed ostatecznym popadnięciem w paskudny hedonizm ;>I mam tak ze wszystkim(...), dawniej potrafilem sie cieszyc nawet z malych rzeczy, teraz mam z tym olbrzymie problemy.
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
To ja dorzucę jeszcze poligamię. Zastanawia mnie tylko po jakim czasie życia wg zasad hedonizmu i poligamii stałabym się psychiczno-emocjonalnym wrakiem..Ja uwazam ze hedonizm, jest jedynym wlasciwym i naturalnym celem wpisanym w nature czlowieka i nie istnieje nic po za nim.
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*