Inteligencja emocjonalna szóstek
Pamiętam sytuację z dzieciństwa. Ja w wieku przedszkolnym siedzę przy książce i staram opanować sztukę czytania. Cały proces odbywa się pod kontrolą ojca. Nie potrafię wymówić pewnych wyrazów, zapomniałam jak brzmią niektóre literki. Wyleciało mi po prostu z głowy. Chcę mu zaimponować, ale stresuję się, bo krzyczy. Zezłościł się. Trzęsę się. Pewnie nawet płaczę, a on jakby nie dostrzega mojego przerażenia i prze dalej.
Po jakimś czasie opanowałam naukę czytania niemal perfekcyjnie. Płynnie wypowiadane słowa, bezbłędnie. Wytresowano mnie.
Odkąd poszłam do podstawówki starano się wychować mnie wg wzorca idealnego ucznia, bez przerwy porównywano z dziećmi osiągającymi lepsze wyniki. Potknięcie oznaczało nieprzyjemną karę. Nie dopuszczano popełnienia błędu. Z czasem wytrenowałam przyswajanie wiedzy na automat, ignorowałam własne potrzeby dla dobra ocen, byle mieć spokój. Działałam machinalnie i nawyk z każdym rokiem przybierał na sile.
Dopiero, gdy trafiłam do gimnazjum, poznałam nowych ludzi, zaczęłam nieco lekceważyć naukę. Awantury o szkołę znajdowały się na poziomie dziennym, ale lekceważyłam prośby, groźby i dalej bimbałam.
O dziwo, trafiłam do całkiem prestiżowego liceum i podekscytowani, dumni rodzice opuścili poprzeczkę. Ale wiele się zmieniło. Chociaż nieustannie dążę, by być najlepsza w wyścigu szczurów, zdarza mi zastępować ważne zadania przyziemnymi, nieistotnymi zajęciami. Siedzę w pokoju przy otwartej książce na biurku. Oni wchodzą i są święcie przekonaniu o mojej pracy. Ja tak naprawdę myślami jestem daleko od zakresu podawanego przez te śmieszne wyrazy. W końcu nagle budzę się następnego dnia, na przerwie, ze świadomością swej niewiedzy, siadam i staram się cokolwiek przyswoić na łapu capu. Mało skuteczna metoda.
Wydarzenie, które miało miejsce całkiem niedawno: wróciłam do domu o 16, po szkole, zmęczona. Nieżywa, bo nie spałam znów w nocy. Ale mam sporo materiału do przerobienia, więc prędko zjadłam obiad i zabrałam się do roboty. Zajmowałam się idiotyzmami, kułam nieprzerwanie przez 5 godzin. Przykleiłam oczy do terminów, wzorów i innych pierdół. O 21.30 skończyłam. Mam ochotę wyjść na dwór, spotkać się z przyjaciółmi, przecież ostatnio ich zaniedbuję. Nagle przy wyjściu zatrzymuje mnie matka władczym tonem:
-Dokąd to? Przecież miałaś się uczyć!
-Robiłam to przez 5 godzin.
-Tylko?!
-.-
Po jakimś czasie opanowałam naukę czytania niemal perfekcyjnie. Płynnie wypowiadane słowa, bezbłędnie. Wytresowano mnie.
Odkąd poszłam do podstawówki starano się wychować mnie wg wzorca idealnego ucznia, bez przerwy porównywano z dziećmi osiągającymi lepsze wyniki. Potknięcie oznaczało nieprzyjemną karę. Nie dopuszczano popełnienia błędu. Z czasem wytrenowałam przyswajanie wiedzy na automat, ignorowałam własne potrzeby dla dobra ocen, byle mieć spokój. Działałam machinalnie i nawyk z każdym rokiem przybierał na sile.
Dopiero, gdy trafiłam do gimnazjum, poznałam nowych ludzi, zaczęłam nieco lekceważyć naukę. Awantury o szkołę znajdowały się na poziomie dziennym, ale lekceważyłam prośby, groźby i dalej bimbałam.
O dziwo, trafiłam do całkiem prestiżowego liceum i podekscytowani, dumni rodzice opuścili poprzeczkę. Ale wiele się zmieniło. Chociaż nieustannie dążę, by być najlepsza w wyścigu szczurów, zdarza mi zastępować ważne zadania przyziemnymi, nieistotnymi zajęciami. Siedzę w pokoju przy otwartej książce na biurku. Oni wchodzą i są święcie przekonaniu o mojej pracy. Ja tak naprawdę myślami jestem daleko od zakresu podawanego przez te śmieszne wyrazy. W końcu nagle budzę się następnego dnia, na przerwie, ze świadomością swej niewiedzy, siadam i staram się cokolwiek przyswoić na łapu capu. Mało skuteczna metoda.
Wydarzenie, które miało miejsce całkiem niedawno: wróciłam do domu o 16, po szkole, zmęczona. Nieżywa, bo nie spałam znów w nocy. Ale mam sporo materiału do przerobienia, więc prędko zjadłam obiad i zabrałam się do roboty. Zajmowałam się idiotyzmami, kułam nieprzerwanie przez 5 godzin. Przykleiłam oczy do terminów, wzorów i innych pierdół. O 21.30 skończyłam. Mam ochotę wyjść na dwór, spotkać się z przyjaciółmi, przecież ostatnio ich zaniedbuję. Nagle przy wyjściu zatrzymuje mnie matka władczym tonem:
-Dokąd to? Przecież miałaś się uczyć!
-Robiłam to przez 5 godzin.
-Tylko?!
-.-
6w7 sp/sx, EIE
To u mnie było wprost przeciwnie. W zasadzie średnio ojca obchodziły moje oceny. Czy dobre, czy złe, bylebym chodził od czasu do czasu do szkoły. Wkurzało mnie to strasznie, bo byłem bardzo dobrym uczniem. Niby robiłem wszystko dla swojej własnej satysfakcji, ale przydałaby się od czasu do czasu drobna oznaka uznania ze strony najbliższej rodziny. W ten sposób wpojono mi przekonanie, że "nic nie jest aż TAK ważne..."
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche
koefe, niedocenianie osiągnięć też bywa krzywdzące.
Mnie trzymano pod ciągłą musztrą, ale nagradzano. Tylko ja nie cierpiałam wysłuchiwania pochwał, skakania wokół, gdy mi się powiedzie. Mdliło mnie ich zadowolenie. Dlatego rzadko chwaliłam się postępami. Zlewałam to.
Gdy w 5 klasie dostałam wyróżnienie za dobre wyniki, matka latała cała w skowronkach. Opiewała mnie przed ludźmi, jakbym zaliczała się do kategorii superdzieci. Zawstydzała mnie, jak cholera. Nieraz robiłam awantury, by tak się nie zachowywała, bo to nic szczególnego. Gdzie tam, dalej to robiła, a ja chodziłam czerwona, jak burak z zażenowania.
Mnie trzymano pod ciągłą musztrą, ale nagradzano. Tylko ja nie cierpiałam wysłuchiwania pochwał, skakania wokół, gdy mi się powiedzie. Mdliło mnie ich zadowolenie. Dlatego rzadko chwaliłam się postępami. Zlewałam to.
Gdy w 5 klasie dostałam wyróżnienie za dobre wyniki, matka latała cała w skowronkach. Opiewała mnie przed ludźmi, jakbym zaliczała się do kategorii superdzieci. Zawstydzała mnie, jak cholera. Nieraz robiłam awantury, by tak się nie zachowywała, bo to nic szczególnego. Gdzie tam, dalej to robiła, a ja chodziłam czerwona, jak burak z zażenowania.
6w7 sp/sx, EIE
Daruj sobie takie uwagi -_-.Snufkin pisze:Czy wy potraficie czytać ze zrozumieniem ? Nie trzeba być samemu perfekcjonistą wystarczy , że mamy taki klimat w domu. Jeśli np. rodzice wymagaja od dziecka żeby zrobiło coś idealnie to mu się wszystkiego odechciewa ze strachu.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
U mnie podobnie jak u koefe rodzice nie cisnęli za bardzo do nauki. W sumie nie musieli, bo przyswajałem wiedzę bezproblemowo. Problem jest inny. Ojciec zawsze traktował mnie jako swoistego "inteligenta" w rodzinie i częściowo uznał, że nie nadaje się do technicznej roboty, nieustannie podważając moje kwalifikacje w tej sferze. Wychodząc chyba z głupiego założenia, że można być tylko albo profesorem albo robolem. I przylgnęła do mnie łatka "filozofa", z którą koniec końców się pogodziłem i w którą się wpasowałem.
6w5, ESI, sp/soc
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
Gdyż obojętność, wiem, byłaby rodzajem szczęścia
- Felis Lynx
- Posty: 87
- Rejestracja: środa, 13 lutego 2008, 01:30
- Lokalizacja: zza Żelaznej Kurtyny
punkt wspólny 6 i 9; coś w tym jest... sam nie wiem czy jestem bardziej tym, czy też tamtym
ale czy granica między 6 i 9 w tym aspekcie nie jest płynna ? Np. szóstka próbująca stłumić lęk ucieka w dziewiątkowe nieróbstwo; w enneagramie istnieje trójkąt 3-6-9; Osobiście wiem że dziewiątka boi się m.in. lekceważenia i wyśmiania, uważając że cokolwiek nie powie, to zawsze ktoś ją zaatakuje z lepszą argumentacją, woli więc siedzieć cicho i bawić się w swoim ogródku, odkłądając na później jakiekolwiek własne decyzje; chyba nie zawsze chodzi tu tylko o jej bierny opór... a może po prostu jestem jednak 6, bo wszystko zawsze redukuję do lęku :/
(Albo i 9, bo chyba identyfikuję się ze zbyt wieloma typami)
ale czy granica między 6 i 9 w tym aspekcie nie jest płynna ? Np. szóstka próbująca stłumić lęk ucieka w dziewiątkowe nieróbstwo; w enneagramie istnieje trójkąt 3-6-9; Osobiście wiem że dziewiątka boi się m.in. lekceważenia i wyśmiania, uważając że cokolwiek nie powie, to zawsze ktoś ją zaatakuje z lepszą argumentacją, woli więc siedzieć cicho i bawić się w swoim ogródku, odkłądając na później jakiekolwiek własne decyzje; chyba nie zawsze chodzi tu tylko o jej bierny opór... a może po prostu jestem jednak 6, bo wszystko zawsze redukuję do lęku :/
(Albo i 9, bo chyba identyfikuję się ze zbyt wieloma typami)
Грязь !
ISFp - 9
ISFp - 9
Powinno zabrać się za konstrukcję testu, który pozwoliłby odróżnić wątpiącym 6 od 9.Felis Lynx pisze:chyba nie zawsze chodzi tu tylko o jej bierny opór... a może po prostu jestem jednak 6, bo wszystko zawsze redukuję do lęku :/
(Albo i 9, bo chyba identyfikuję się ze zbyt wieloma typami)
6w7 sp/sx, EIE
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Mówisz i masz: http://boogi.bsdrulez.org/Enneagram/6and9.htmlMemory pisze:Powinno zabrać się za konstrukcję testu, który pozwoliłby odróżnić wątpiącym 6 od 9.Felis Lynx pisze:chyba nie zawsze chodzi tu tylko o jej bierny opór... a może po prostu jestem jednak 6, bo wszystko zawsze redukuję do lęku :/
(Albo i 9, bo chyba identyfikuję się ze zbyt wieloma typami)
niestety, to nie test, a teKst, ale zawsze coś
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
No właśnie. Większość testów identyfikuje ludzi na zasadzie: jesteś wesoły i towarzyski - jesteś 7, jesteś romantyczny i uczuciowy - jesteś 4 itd. A to się nie sprawdza, szczególnie w stosunku do Szóstek. Mam z przyjaciółką ambicję stworzyć skuteczniejszy test, może kiedyś coś nam z tego wyjdzie.Powinno zabrać się za konstrukcję testu, który pozwoliłby odróżnić wątpiącym 6 od 9.
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać
czego trzeba by się bać
Odroznienie 6 od 9 jest banalnie proste. 6 zawsze ma angst, anxiety, jest to typ nerwowy, czesto porywczy. A 9ki jakie znalem nie maja nerwic . Sa opanowane, co nie znaczy, ze nie moga wybuchnac. Wiec jak trzesa Ci sie rece, gdy wyciagniesz je przed siebie, to zapomnij o tym, ze jestes 9 ;].
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Huh, ciekawe... nie wiedziałem, że u kogoś mogą być _aż tak_ małe. U siebie ustawiłem opcję "wszystkie czcionki wyświetlaj nie mniejsze niż 10px" i jestem zadowolony.
Jeżeli używasz Firefoksa (polecam), to też sobie ustaw, na wszelki wypadek takich osób jak ja
Jeżeli używasz Firefoksa (polecam), to też sobie ustaw, na wszelki wypadek takich osób jak ja
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix