aa widzisz.. Może nie zrezygnować z własnego Ja w pełnym zakresie ale gdy jest zle to już zapominam o sobie i jestem gotowy posunąć się do rożnych rzeczy tylko że nigdy tego 7ka nie doceniła. Przynajmniej nie 7w6..Petroniusz pisze:Zrezygnowanie ze swego ja to chyba najkoszmarniejsza rzecz jaka się może w życiu potrafić. Ty marzysz o miłości głębokiej, oddanej, scalającej. Jeśli znajdziesz drugą osobę która takiej samej pragnie to życze Ci abyś zaznał szczęścia.illusion pisze: I uwierzcie.. nawet w 'scaleniu' w waszym tego słowa rozumieniu można odnaleźć prawdziwe szczęście i swobodę , jeżeli choć raz spojrzy się na tego drugiego człowieka jak na człowieka a nie tylko na wlasne interesy, przyszłość oraz na te wszystkie poczucia zniewolenia.
...Bo miłość to czasem zrezygnowanie z własnego Ja I tylko czemu dużo osob jest gotowych z tego zrezygnować.. a wy nawet palcem nie kiwniecie. przykro..
Nie uważam że miłość jest zła, ale ja od miłości romantycznej i głębokiej wole lekką, radosną w której będę miał jeszcze miejsce dla siebie i nienaruszy mojego właśnego pięknego świata. Jak to się mówi: "Kobiety bardzo lubie, ale kocham to tylko wolność"
I jakoś specjalnie nie propaguję miłości romantycznej. Po prostu wyrosłem już z tego. Też zawsze chcialem się z cieszyć uczucia, robić rozne rzeczy razem, nie przejmować się wieloma rzeczami i być przy tym wolnym człowiekiem Jednak po prostu denerwuje mnie że jest się z 7demką dluższy czas i jest coś nie tak to wtedy 7 mowi:
"sory nie pasujemy do siebie, fajnie bylo, do wiedzienia"
wtedy jakby przepada ten caly czas spędzony razem, wszystkie wspolne chwile i wgl..
No to jest nieludzkie...
i jak się angażować w takie coś?